Arena #15
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #15
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Och, nie zobaczę pląsającego Sama. Ogarnia mnie smutek, ale wykrzywienie ust z góry na dół znów trwa niewyobrażalną ilość czasu. Straszne. Nie poddaję się jednak, staram się przygotować do boju na nowo. Wow, widzisz te wolno poruszające się łokcie, dłonie, nadgarstki? Przyznaj, że to fascynujące. W mig zapominam o smutku, ponownie chce się uśmiechnąć, ale to znów zajmuje zbyt wiele czasu. Dlatego pomijam tę niedogodność, myślę o innym zaklęciu - tylko czy potrafię, czy moje myśli nie zakorkowały się równie mocno co moje ciało? Nie wiem, ale czuję potrzebę dalszej walki. Myśl, PomPom.
- Rictusempra - wypowiadam w zwolnionym tempie. Klasyczne zaklęcie każdego mojego pojedynku. Raz mi się udało, nie wiem czy tym razem dam radę, ale cóż. Najwyżej zrzucę to na karb niedożywienia. W końcu z tego smutku zjadłam dziś tylko siedem babeczek zamiast dwunastu, a to o czymś świadczy.
- Rictusempra - wypowiadam w zwolnionym tempie. Klasyczne zaklęcie każdego mojego pojedynku. Raz mi się udało, nie wiem czy tym razem dam radę, ale cóż. Najwyżej zrzucę to na karb niedożywienia. W końcu z tego smutku zjadłam dziś tylko siedem babeczek zamiast dwunastu, a to o czymś świadczy.
( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
ty jesteś tym co księżyc
od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce
kiedykolwiek zaśpiewa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Pomona Sprout' has done the following action : rzut kością
'k100' : 9
'k100' : 9
Uśmiech, który rodził mu się na ustach nie był złośliwy. Tym bardziej, gdy mógł oglądać swoją śliczną kuzynkę...w zwolnionym tempie. Sunące ku górze kąciki warg, zmrużone oczy i słowa kolejnych zaklęć, uroczono artykułowane bardzo powoli. Będzie musiał po ich pojedynkowym spotkaniu zabrać na przeprosinową kawę, bo ciężko było mu żałować swojego uczynku. Tylko...co dalej?
- Silencio - nie, żeby nie lubił kobiecego głosu, ale stereotypowy punkt zakołysał się na skraju świadomości. Niektóre kobiety rzeczywiście przesadzały z ilością wypowiadanych słów. Na szczęście Pomona nie należała do tego grona i niezwykle sobie cenił jej rady i ciepło. Byleby tylko...nie wpadł jej do głowy pomysł zakonowej decyzji. O tym jednak, będzie miał okazję porozmawiać później?
- Silencio - nie, żeby nie lubił kobiecego głosu, ale stereotypowy punkt zakołysał się na skraju świadomości. Niektóre kobiety rzeczywiście przesadzały z ilością wypowiadanych słów. Na szczęście Pomona nie należała do tego grona i niezwykle sobie cenił jej rady i ciepło. Byleby tylko...nie wpadł jej do głowy pomysł zakonowej decyzji. O tym jednak, będzie miał okazję porozmawiać później?
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 71
'k100' : 71
Jansy promień pomknął w kierunku Pomony i przez moment uśmiech Samuela zbladł. Zerknął na kuzynkę, uważnie bacząc na jej twarz Wiem, że sobie poradzisz z tarczą. Jesteś zdolna - zdawało się mówić jego spojrzenie, ale nie dał sobie czasu na wypowiedzenie słów na głos. Na języku zatańczyła kolejna inkantacja, a Skamander wyciągnął przed siebie różdżkę, wskazując magii cel. Miał ochotę zobaczyć, jak Pomona tańczy...ale, jeśli los pozwoli, może następnym razem się uda? Któż nie lubił (przynajmniej z mężczyzn) patrzeć na pląsającą w tańcu kobietę?
Tym jednak razem, Samuel postawił na prostotę. Chociaż kichanie, też potrafiło być drażniące. Tym bardziej bez wydawanego dźwięku.
- Steleus
Tym jednak razem, Samuel postawił na prostotę. Chociaż kichanie, też potrafiło być drażniące. Tym bardziej bez wydawanego dźwięku.
- Steleus
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 62
'k100' : 62
Nie poruszam się już w zwolnionym tempie robota, czyli jak leniwa kluska, ale to nie zmienia za bardzo mojej pozycji. Samuel jest dobrym czarodziejem, dobrym aurorem - potrafi rzucać zaklęcia, a i bronić z pewnością też umie. Nie poddam się jednak tak łatwo. Zamierzam z zacięciem mierzyć się z każdym urokiem wymierzonym w moją stronę. Teraz pędzą ku mnie dwa, w tym jedno, z którego bardzo nie chciałabym korzystać. Niby na pojedynkach klubowych i tak się nie rozmawia, ba, nawet nie powinno się tego robić, ale i tak czuję się źle z faktem, że mam zamilknąć tak zupełnie. Posyłam jeszcze kuzynowi pełne niedowierzania spojrzenie.
- Protego - wymawiam, mam nadzieję, wyraźnie. Płynnym ruchem nadgarstka dążę do wyczarowania ochronnej bariery. Nie wiem co z tego wyjdzie, czy w ogóle cokolwiek, z pewnością nie uśmiecha mi się czarować niewerbalnie. Nie umiem zwyczajnie, a co dopiero bez wypowiadania inkantacji na głos. Ech ten Sam, załatwił mnie na cacy.
- Protego - wymawiam, mam nadzieję, wyraźnie. Płynnym ruchem nadgarstka dążę do wyczarowania ochronnej bariery. Nie wiem co z tego wyjdzie, czy w ogóle cokolwiek, z pewnością nie uśmiecha mi się czarować niewerbalnie. Nie umiem zwyczajnie, a co dopiero bez wypowiadania inkantacji na głos. Ech ten Sam, załatwił mnie na cacy.
( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
ty jesteś tym co księżyc
od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce
kiedykolwiek zaśpiewa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Pomona Sprout' has done the following action : rzut kością
'k100' : 77
'k100' : 77
Nie ma ani tańców, ani śmiechów. Nie ma milczenia, a ja nie zdobywam żadnych punktów. Jedynie bronię się przed niecnym atakiem Sama - właśnie grożę mu palcem i kręcę głową z dezaprobatą. Nieładnie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem jakie zaklęcia dobierać do tej walki. Z jednej strony nie chcę mu robić krzywdy, z drugiej moja różdżka mocno szwankuje, więc może żaden urok nie opuści jej końca… Wzdycham nad mym marnym losem nie wiedząc co począć. Marszczę zgrabny nosek kręcąc nim na wszystkie strony, wyraźnie się zastanawiam, chociaż trwa to ledwie kilka sekund.
- Fontensio - mówię w końcu, ponownie wprawiając nadgarstek w kolisty ruch. Chciałabym przynajmniej jedno zaklęcie poprawnie rzucić, ale kto wie jak to tam wyjdzie. Najgorzej jak naprawdę nic nie wyjdzie, wtedy Samuel z pewnością zamknie mnie w ciemnej piwnicy uznając, że nie nadaję się na Próbę. Nie mogę do tego dopuścić, więc lepiej niech ten magiczny patyk zacznie w końcu działać, słowo daję.
- Fontensio - mówię w końcu, ponownie wprawiając nadgarstek w kolisty ruch. Chciałabym przynajmniej jedno zaklęcie poprawnie rzucić, ale kto wie jak to tam wyjdzie. Najgorzej jak naprawdę nic nie wyjdzie, wtedy Samuel z pewnością zamknie mnie w ciemnej piwnicy uznając, że nie nadaję się na Próbę. Nie mogę do tego dopuścić, więc lepiej niech ten magiczny patyk zacznie w końcu działać, słowo daję.
( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
ty jesteś tym co księżyc
od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce
kiedykolwiek zaśpiewa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Pomona Sprout' has done the following action : rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Półprzeźroczysta bariera otuliła Pomonę, a oba zaklęcia kolejna rozgryzły sie, nie czyniąc kuzynce żadnej szkody. I jakoś nie zmartwił go ten fakt. Na jego twarz wypłynął szeroki uśmiech, by z uznaniem kiwnąć głową. Pozwolił sobie nawet na mrugniecie tuż po tym, jak kobieta zmierzyła go nieodgadnionym nieco niedowierzającym spojrzeniem zieleni obleczonej w blask brązu. I stawiał, że zaklęcie, które z taką wprawą , jasnym strumieniem sunęło w jego stronę, miało być odwdzięczą za jego "niecne?" działanie. Zapewne powinien był skupić się teraz na obronie, ale z błyskiem w ciemnych oczach, przechylił głowę czekając, aż magia sięgnie jego ciała. Silny, wodny strumień wystrzelił gwałtownie z podestu, uderzając wprost w Skamandera. Zabolało. I auror mógł dostrzec rysującą się ranę, które kropelkami krwi zaznaczyło rozcięcie na ramieniu. Nie podejrzewał kuzynki o taką wojowniczość. Możliwe, że grubo się pomylił.
- Concitus - wypowiedział, gdy tylko pewniej stanął na nogach. Woda ściekała z jego ciała, a koszula kleiła się do ciała. Zamiast jednak się denerwować, posłał pannie Sprout jeden ze swoich zawadiackich uśmiechów wraz ze znaczącym spojrzeniem.
Kuzynce nie wypada...
- Concitus - wypowiedział, gdy tylko pewniej stanął na nogach. Woda ściekała z jego ciała, a koszula kleiła się do ciała. Zamiast jednak się denerwować, posłał pannie Sprout jeden ze swoich zawadiackich uśmiechów wraz ze znaczącym spojrzeniem.
Kuzynce nie wypada...
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 38
'k100' : 38
Zaklęcie Pomony było wystarczająco silne, by Skamander wciąż czuł nieprzyjemne kłucie i chłód. Mimo zaklęcia, które wypowiedział, z różdżki popłyną słaby promień, który zniknął, nim sięgnął wyznaczonego celu. Zawiesił dłoń w powietrzu, najpierw wypluwając z ust zgromadzonej wody. Złapał za kołnierz koszuli, by odkleić ją od ciała. Robiło się rzeczywiście chłodniej, ale niezmiennie nie gasił wyrazu rozbawienia z ust. W końcu to sportowy pojedynek. Na walkę przyjdzie jeszcze czas.
- Expelliarmus - wychylił się, kierując magię ku kobiecie. Jak doświadczenie pokazywało, transmutacja zazwyczaj nie była przychylna jego działaniom. Zapewne z wzajemnością, bo Skamander nigdy nie przypominał szczęśliwie nauki tej dziwnej dziedziny magii.
- Expelliarmus - wychylił się, kierując magię ku kobiecie. Jak doświadczenie pokazywało, transmutacja zazwyczaj nie była przychylna jego działaniom. Zapewne z wzajemnością, bo Skamander nigdy nie przypominał szczęśliwie nauki tej dziwnej dziedziny magii.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 63
'k100' : 63
Och, Sam nawet nie próbuje się bronić. Patrzę więc z niemym przerażeniem jak silne zaklęcie opuszcza koniec mej różdżki, po czym uderza z całej siły w Skamandera. Cholerka. Gdyby nie był moim kuzynem, pomyślałabym, że całkiem ładnie mu w takim przylegającym do ciała wdzianku. Na szczęście nic takiego nie przychodzi mi do głowy - za to mam wyrzuty sumienia oraz jestem zmartwiona jego raną. Krew? Nie wiem skąd się wzięła, ale to nie wygląda tak dobrze… Może to właśnie powoduje, że nie jestem dostatecznie skoncentrowana. Jedno z dwóch zaklęć pędzi w moim kierunku.
- Protego - mówię, niestety wiedząc, że to na nic. Ostatnia tarcza była dziełem przypadku, ta niestety mi nie pomoże. Trochę szkoda, że to już zaklęcie unieszkodliwiające i tak naprawdę nie zdążyliśmy sobie porządnie powalczyć. Mimo wszystko uśmiecham się do Sama z wyciągniętą przed sobą różdżką. Może poćwiczymy w kwaterze lub w innych okolicznościach, kto wie.
- Protego - mówię, niestety wiedząc, że to na nic. Ostatnia tarcza była dziełem przypadku, ta niestety mi nie pomoże. Trochę szkoda, że to już zaklęcie unieszkodliwiające i tak naprawdę nie zdążyliśmy sobie porządnie powalczyć. Mimo wszystko uśmiecham się do Sama z wyciągniętą przed sobą różdżką. Może poćwiczymy w kwaterze lub w innych okolicznościach, kto wie.
( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
ty jesteś tym co księżyc
od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce
kiedykolwiek zaśpiewa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Arena #15
Szybka odpowiedź