Arena #15
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #15
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Epicka porażka, Mulciber. Jego własny głos dźwięczał mu w głowie, ale nie mógł pojąć co się właściwie dzieje, skąd ten brak koncentracji, gdzie się podziało jego skupienie? Ręka mu zadrżała, gdy po raz kolejny wyciągał ją przed siebie, by wypowiedzieć inkantację zaklęcia obronnego. To było jego być albo nie być. Obrócił w palcach lewej ręki różdżkę z ciemnoszarego judaszowca zakończoną wilczą główką. Oddech mu się momentalnie spłycił, źrenice zwęziły, mięśnie napięły.
— Protego!
— Protego!
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 85
'k100' : 85
Srebrzysta tarcza rozbłysła przed nim błyskawicznie, rozpościerając się na boki. Była na tyle silna i trwała, że zaklęcie, które w nią wpadło rozmyło się w jednej chwili. Ale nie mógł na tym zaprzestać, miał wygrać ten pojedynek, tymczasem on sam stał na skraju przegranej. Ściągnął brwi ku sobie i wyszeptał szybko:
—Expulso...
Wstrzymał oddech na moment, bez zmrużenia okiem patrząc jak wiązka światła wylatuje z jego różdżki. Kierował ją gdzieś w środek jej klatki piersiowej i patrzy dokładnie tam, gdzie mierzył, szukając w sobie odrobinę spokoju.
—Expulso...
Wstrzymał oddech na moment, bez zmrużenia okiem patrząc jak wiązka światła wylatuje z jego różdżki. Kierował ją gdzieś w środek jej klatki piersiowej i patrzy dokładnie tam, gdzie mierzył, szukając w sobie odrobinę spokoju.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ostatnio zmieniony przez Ramsey Mulciber dnia 20.10.16 10:12, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 40
'k100' : 40
Och, incantevole.
Ramsey szukał spokoju w dekolcie Giovanny. Chyba jednak go nie znalazł, tudzież odnalazł aż w nadmiarze, bowiem po udanej tarczy (najwyższy czas by wyszło mu jakiekolwiek zaklęcie) jego ofensywa była, jakby to ująć... oklapnięta. Ciekawe czy była to jakaś metafora czy też przenośnia do stanu innych rzeczy u Mulcibera, które mogły lub nie mogły być oklapnięte. Wyprostowała się, nieznacznie wypychając pierś do przodu i machnęła różdżką.
- Petrificus Totalus.
Ramsey szukał spokoju w dekolcie Giovanny. Chyba jednak go nie znalazł, tudzież odnalazł aż w nadmiarze, bowiem po udanej tarczy (najwyższy czas by wyszło mu jakiekolwiek zaklęcie) jego ofensywa była, jakby to ująć... oklapnięta. Ciekawe czy była to jakaś metafora czy też przenośnia do stanu innych rzeczy u Mulcibera, które mogły lub nie mogły być oklapnięte. Wyprostowała się, nieznacznie wypychając pierś do przodu i machnęła różdżką.
- Petrificus Totalus.
The member 'Giovanna Borgia' has done the following action : rzut kością
'k100' : 61
'k100' : 61
Zaklęcie pomknęło ku Mulciberowi, a Borgia miała parę sekund, by przeanalizować sytuację. Była w tym momencie na zdecydowanie wygranej pozycji, mogła więc spróbować pobawić się trochę magią. Co by tu zaaplikować jej staremu, dobremu druhowi? Hmm... może być albo wredna, albo zabawna (tylko z własnego punktu widzenia, rzecz jasna), albo po prostu rzucić pierwsze zaklęcie, które przyjdzie jej do głowy.
Wybrała opcję drugą.
- Lapifors.
Wybrała opcję drugą.
- Lapifors.
The member 'Giovanna Borgia' has done the following action : rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
Giovanna mogła myśleć o tym czy to tylko defensywa Mulcibera jest oklapnięta czy znajdzie się coś jeszcze — może właśnie chęć przetestowania wszystkiego dodawała jej wystarczającej motywacji, dzięki której stała zwycięsko na deskach domu pojedynków. On jednak nie zamierzał się poddać, choć rzeczywiście — znajomość z Giovanną, każde spotkanie i rozmowa mogły go rozpraszać. Miała w sobie coś, co odwracało jego uwagę od rzeczy dość istotnych, nawet w pojedynku, gdzie oddał się męskim słabościom pozwalając starej znajomej na zbyt wiele.
Stał twardo na nogach z wyciągniętą przed siebie różdżką. gdy tylko puściła w jego kierunku dwa zaklęcia, cofnął się o krok i zatoczył łuk dłonią.
— Protego!— Niech tarcza pojawi się przed nim, niech zatrzyma lecące ku niemu przeznaczenie.
Stał twardo na nogach z wyciągniętą przed siebie różdżką. gdy tylko puściła w jego kierunku dwa zaklęcia, cofnął się o krok i zatoczył łuk dłonią.
— Protego!— Niech tarcza pojawi się przed nim, niech zatrzyma lecące ku niemu przeznaczenie.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ostatnio zmieniony przez Ramsey Mulciber dnia 29.10.16 0:35, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 11
'k100' : 11
Drugie z rzędu spotkanie pojedynkowe pamiętał ze świadomością, że niezależnie od umiejętności - los potrafił zetrzeć przedwczesny uśmiech, albo smutek z twarz. Może były to swoiste lekcje pokory przed pochopną oceną? Możliwe.
Przeszedł przez wrota areny i zatrzymał sie na wskazanym podwyższeniu. Widok sylwetki i znajomej twarzy kuzynki, wywołał niekontrolowany, ciepły uśmiech. Wolał spotkania rzeczywiście towarzyskie, pozbawione dumnych priorytetów, a skrzyżowanie różdżki z Pomoną wpisywało się w ten ton. Zgiął się w nieco większym niż wypadało ukłonie, który miał rozpocząć pojedynek. Musiał jednak baczyć na używane zaklęcia, a wpisany w jego wartości - uczulał go wystarczająco mocno. Nawet jeśli doskonale wiedział, jak dzielna potrafiła być, tym bardziej, że dzielili razem miejsce w Zakonie.
- Immobulus - na rozmowę przyjdzie pora później, a Skamander utkwił spojrzenie w oddalonej sylwetce, nadal nie ścierając z twarzy uśmiechu.
Przeszedł przez wrota areny i zatrzymał sie na wskazanym podwyższeniu. Widok sylwetki i znajomej twarzy kuzynki, wywołał niekontrolowany, ciepły uśmiech. Wolał spotkania rzeczywiście towarzyskie, pozbawione dumnych priorytetów, a skrzyżowanie różdżki z Pomoną wpisywało się w ten ton. Zgiął się w nieco większym niż wypadało ukłonie, który miał rozpocząć pojedynek. Musiał jednak baczyć na używane zaklęcia, a wpisany w jego wartości - uczulał go wystarczająco mocno. Nawet jeśli doskonale wiedział, jak dzielna potrafiła być, tym bardziej, że dzielili razem miejsce w Zakonie.
- Immobulus - na rozmowę przyjdzie pora później, a Skamander utkwił spojrzenie w oddalonej sylwetce, nadal nie ścierając z twarzy uśmiechu.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 90
'k100' : 90
Pojedynek. W tym miesiącu pierwszy. Nie mam dobrego humoru - to wszystko przez czasy, które owładnęły światem. Te trupy ścielące się gęsto, te nagonki na mugolaków, ten reżim w Hogwarcie oraz próby Zakonu. To wszystko składa się w jedną plątaninę problemów. Niewychodzących z głowy pod byle pretekstem, pod byle jaką myślą. Uśmiecham się kiedy po przekroczeniu progu pomieszczenia widzę ciebie, Sam. To miłe móc poćwiczyć zaklęcia w tak profesjonalnym towarzystwie. Na pewno wiele się nauczę od aurora. To dodaje mi otuchy. Na chwilę zapominam o tym całym bajzlu. O bólu, o wyrzeczeniach, o odpowiedzialności. Liczy się tu i teraz.
- Tarantallegra - wypowiadam w kontrataku. Wiem, że nie mam szans obronić się przed czarem kuzyna, poddaję się mu bezwiednie. Głoski zdają się trwać wieczność, a ja zaraz po wypowiedzeniu zaklęcia, które też trwa długo, odtańcowuję taniec robota. Co musi wyglądać naprawdę komicznie. Sam powinien zaśmiać się bez zaklęcia rozweselającego!
- Tarantallegra - wypowiadam w kontrataku. Wiem, że nie mam szans obronić się przed czarem kuzyna, poddaję się mu bezwiednie. Głoski zdają się trwać wieczność, a ja zaraz po wypowiedzeniu zaklęcia, które też trwa długo, odtańcowuję taniec robota. Co musi wyglądać naprawdę komicznie. Sam powinien zaśmiać się bez zaklęcia rozweselającego!
( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
ty jesteś tym co księżyc
od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce
kiedykolwiek zaśpiewa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Pomona Sprout' has done the following action : rzut kością
'k100' : 26
'k100' : 26
Arena #15
Szybka odpowiedź