Arena #17
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #17
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
The member 'Percival Nott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 11
'k100' : 11
Udało się, zaklęcie uderzyło w Notta i dość imponujący sposób wygrał rozgrywkę. Schował różdżkę za pazuchę i z uśmiechem na ustach obserwował zapewne zdziwionego i zażenowanego Notta, który dał się pokonać ... no właśnie, Weasley'owi. I to młodszemu od niego. Tak przyjemnie było wygrywać, czuć tę siłę i moc. Westchnął posyłając królikowi swoje wesołe spojrzenie i zostawił go w dobrych rękach. Wystarczy na dziś chyba zaklęć, wolał dłużej nie zostawać, by przypadkiem nie oberwać jakimś zaklęciem. Dlatego się ewakuował.
z.t oboje :bunny:
z.t oboje :bunny:
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Posiadane przedmioty: fluoryt, pierścień Zakonu
Bonus za przedmioty: +4 do OPCM
Przed ostatnim pojedynkiem w tym miesiącu odczuwał pewnego rodzaju dyskomfort.
Wmawiał sobie uparcie, że ma to coś wspólnego z ostatnią, dość sromotną klęską podyktowaną, jak to utrzymywał, wyłącznie wyjątkowym szczęściem przeciwnika... albo własnym pechem; jedno z dwóch. Bo był w formie, wiedział to. I zdawał sobie sprawę, że tym razem wystarczy odpowiednie zacięcie, aby osiągnąć zwycięstwo.
Powtarzał to w myślach nawet wtedy, gdy pokonywał kolejne schodki prowadzące na arenę. Zaciskał na różdżce barwy kości słoniowej palce - tym razem mnie nie zawiedź, przyjaciółko - czując adrenalinę napędzającą krew.
A potem wszystko zwolniło, bo dostrzegł twarz swojego przeciwnika.
Najpierw zamarł. Czy był to sen? Drwina losu? Może wzrok płatał mu figle? Zmarszczył lekko brwi, a gdy był już pewien, że dzieje się to naprawdę, miał ochotę się zaśmiać.
Ewentualnie rzucić najpodlejsze zaklęcie, jakie tylko przychodziło mu na myśl.
Sam Perseus Avery, najbardziej jadowita ze żmij, mąż Lilith. I jedna z niewielu osób na świecie, które najchętniej wgniótłby w ziemię.
W tej chwili znienawidził pojedynkowe tradycje, ale miał zamiar okazać im szacunek - tradycjom, nie Avery'emu, którym gardził jak nikim innym - i wbrew woli skłonił się, choć tak lekko, że niemal niezauważalnie.
- Fumos - wypowiedział zaraz po tym inkantację pierwszego zaklęcia, machając różdżką, choć przez myśl przechodziły mu o wiele gorsze uroki, którymi miał ochotę potraktować przeciwnika.
Bonus za przedmioty: +4 do OPCM
Przed ostatnim pojedynkiem w tym miesiącu odczuwał pewnego rodzaju dyskomfort.
Wmawiał sobie uparcie, że ma to coś wspólnego z ostatnią, dość sromotną klęską podyktowaną, jak to utrzymywał, wyłącznie wyjątkowym szczęściem przeciwnika... albo własnym pechem; jedno z dwóch. Bo był w formie, wiedział to. I zdawał sobie sprawę, że tym razem wystarczy odpowiednie zacięcie, aby osiągnąć zwycięstwo.
Powtarzał to w myślach nawet wtedy, gdy pokonywał kolejne schodki prowadzące na arenę. Zaciskał na różdżce barwy kości słoniowej palce - tym razem mnie nie zawiedź, przyjaciółko - czując adrenalinę napędzającą krew.
A potem wszystko zwolniło, bo dostrzegł twarz swojego przeciwnika.
Najpierw zamarł. Czy był to sen? Drwina losu? Może wzrok płatał mu figle? Zmarszczył lekko brwi, a gdy był już pewien, że dzieje się to naprawdę, miał ochotę się zaśmiać.
Ewentualnie rzucić najpodlejsze zaklęcie, jakie tylko przychodziło mu na myśl.
Sam Perseus Avery, najbardziej jadowita ze żmij, mąż Lilith. I jedna z niewielu osób na świecie, które najchętniej wgniótłby w ziemię.
W tej chwili znienawidził pojedynkowe tradycje, ale miał zamiar okazać im szacunek - tradycjom, nie Avery'emu, którym gardził jak nikim innym - i wbrew woli skłonił się, choć tak lekko, że niemal niezauważalnie.
- Fumos - wypowiedział zaraz po tym inkantację pierwszego zaklęcia, machając różdżką, choć przez myśl przechodziły mu o wiele gorsze uroki, którymi miał ochotę potraktować przeciwnika.
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 26
'k100' : 26
Posiadane przedmioty: fluoryt, czarna perła, amulet wyciszenia
Bonus za przedmioty: +2 do OPCM, +1 do zaklęć, +3 do sprawności
Chociaż jak do tej pory spotkania w Klubie Pojedynków kończyły się pomyślnie dla Avery'ego, nie mógł odpędzić od siebie uczucia niedosytu, wszak ostatnie starcie zakończyło się dyskwalifikacją jego przeciwniczki z powodu złamania zasad, a nie miażdżącej przewagi, jaką pragnął zdobyć. Kolejny dzień, kolejna szansa, gdzieś kiedyś słyszał zlepek tych pustych słów i nie wiedział już sam, dlaczego właśnie one przyszły mu na myśl, gdy stąpał po stopniach prowadzących na arenę.
A potem nadeszło olśnienie, gdy w miejscu, w którym winien znajdować się przeciwnik Perseusa, dostrzegł charakterystyczny błysk miedzianych włosów - jakże los mógł być aż tak przewrotny? Zwyczajowo powinien wygiąć usta w lekkim uśmiechu, a jego spojrzenie powinno wyrazić o wiele więcej niż pozwalały na to ogólnie przyjęte zasady pojedynków, lecz tym razem nie porywał się na jakiekolwiek próby zakomunikowania czegokolwiek Weasleyowi w sposób niewerbalny. Żałował, że się tu spotkali. Nie dlatego, że bał się tego starcia, które przecież wcześniej czy później musiało nadejść, ale dlatego, że spotykali się właśnie w miejscu, które tak okrutnie ograniczało ich możliwości. Przełknął gorzkie rozczarowanie i ukłonił się Garrettowi, chociaż w ruchu tym zabrakło sprężystości, a całość przypominała bardziej niemrawe wyciągnięcie szyi do przodu niż faktyczne skinienie.
- Fontesio! - rzucił inkantację, unosząc różdżkę wysoko, gdy zaklęcie Weasleya okazało się być nieskuteczne.
Bonus za przedmioty: +2 do OPCM, +1 do zaklęć, +3 do sprawności
Chociaż jak do tej pory spotkania w Klubie Pojedynków kończyły się pomyślnie dla Avery'ego, nie mógł odpędzić od siebie uczucia niedosytu, wszak ostatnie starcie zakończyło się dyskwalifikacją jego przeciwniczki z powodu złamania zasad, a nie miażdżącej przewagi, jaką pragnął zdobyć. Kolejny dzień, kolejna szansa, gdzieś kiedyś słyszał zlepek tych pustych słów i nie wiedział już sam, dlaczego właśnie one przyszły mu na myśl, gdy stąpał po stopniach prowadzących na arenę.
A potem nadeszło olśnienie, gdy w miejscu, w którym winien znajdować się przeciwnik Perseusa, dostrzegł charakterystyczny błysk miedzianych włosów - jakże los mógł być aż tak przewrotny? Zwyczajowo powinien wygiąć usta w lekkim uśmiechu, a jego spojrzenie powinno wyrazić o wiele więcej niż pozwalały na to ogólnie przyjęte zasady pojedynków, lecz tym razem nie porywał się na jakiekolwiek próby zakomunikowania czegokolwiek Weasleyowi w sposób niewerbalny. Żałował, że się tu spotkali. Nie dlatego, że bał się tego starcia, które przecież wcześniej czy później musiało nadejść, ale dlatego, że spotykali się właśnie w miejscu, które tak okrutnie ograniczało ich możliwości. Przełknął gorzkie rozczarowanie i ukłonił się Garrettowi, chociaż w ruchu tym zabrakło sprężystości, a całość przypominała bardziej niemrawe wyciągnięcie szyi do przodu niż faktyczne skinienie.
- Fontesio! - rzucił inkantację, unosząc różdżkę wysoko, gdy zaklęcie Weasleya okazało się być nieskuteczne.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
The member 'Perseus Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 66
'k100' : 66
Z końca cisowej różdżki wydobył się pierwszy tego dnia świetlisty promień, mknący w stronę aurora, lecz naiwnym byłoby sądzenie, że dawało to Avery'emu jakąkolwiek przewagę. Miał przecież okazję (a może wątpliwe szczęście?) brać udział w paru akcjach razem z Weasleyem, widział jego możliwości w akcji i nie był na tyle głupi, by go nie doceniać. Ostatnio dobiegły go słuchy, że Rogers awansował rudowłosego, to również nie było działaniem bezpodstawnym.
- Immobulus! - zaatakował ponownie, nie chcąc ułatwiać Garrettowi bronienia się przed wcześniejszym zaklęciem.
- Immobulus! - zaatakował ponownie, nie chcąc ułatwiać Garrettowi bronienia się przed wcześniejszym zaklęciem.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
The member 'Perseus Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Kiedy w jego stronę pomknęły dwa uroki, zmarszczył lekko brwi, ale nie pozwolił sobie na chwilę zwłoki. Starał się nie myśleć o tym, kim był jego przeciwnik; skupiał się na strukturze drewnianej różdżki, na magii, na inkantacji kolejnego zaklęcia.
- Protego! - krzyknął, wykonując staranny, pionowy ruch ręką. Miał nadzieję, że jego tarcza okaże się wystarczająco silna.
- Protego! - krzyknął, wykonując staranny, pionowy ruch ręką. Miał nadzieję, że jego tarcza okaże się wystarczająco silna.
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 93
'k100' : 93
Wyczarowane przez niego Protego okazało się jeszcze silniejsze, niż mógłby się tego spodziewać; nie rozproszyło dwóch uroków, a odbiło je z powrotem do Avery'ego. Mimowolnie uniósł jeden z kącików ust w lekkim uśmiechu, ale zaraz wykonał ruch różdżką raz jeszcze, by spróbować posłać w stronę przeciwnika kolejne zaklęcie.
Wyjątkowo mało przyjemne zaklęcie.
- Slugulus Erecto!
Wyjątkowo mało przyjemne zaklęcie.
- Slugulus Erecto!
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 98
'k100' : 98
Nie zawiódł się na swoim przeciwniku - chociaż nie marzył o niczym innym, gdy spojrzenie chłodnych tęczówek wbijał wprost w postać otoczoną świetlistą tarczą, która w mig odbiła oba jego zaklęcia, a te, kpiąc sobie z lojalności, wracały właśnie do Avery’ego. Zacisnął mocno szczęki, zagryzając niezadowolenie, a lewą stopę wysunął pół kroku wstecz, jakby to miało mu zapewnić lepszą stabilizację, chociaż ta nijak nie mogłaby uchronić go przed marnym losem, jaki próbował zgotować mu rudzielec, dorzucający do puli kolejną inkantację. Obrzydliwą i przywołującą na myśl najgorsze wspomnienia z lat szkolnych. Ani myślał pluć ślimakami, przed nikim, a zwłaszcza nie przed Weasleyem.
- Protego Maxima! - porywając się na szybki ruch nadgarstkiem, wyrzucił z siebie zlepek sylab, w których pokładał całą swoją wiarę.
- Protego Maxima! - porywając się na szybki ruch nadgarstkiem, wyrzucił z siebie zlepek sylab, w których pokładał całą swoją wiarę.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
The member 'Perseus Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 79
'k100' : 79
Arena #17
Szybka odpowiedź