Arena #17
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #17
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Cisowa różdżka nie zawiodła Avery’ego, a jego usta wygięły się w krótkim uśmiechu, gdy każde z trzech zaklęć zostało odparowane, a on sam wciąż stał w tym samym punkcie, zupełnie nietknięty. Przeniósł ciężar ciała na drugą stopę, palce prawej dłoni przesunął nieco na pokrytej runami rękojeści.
- Deprimo! - wyartykułował formułę wyraźnie, celując w swojego przeciwnika.
- Deprimo! - wyartykułował formułę wyraźnie, celując w swojego przeciwnika.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
The member 'Perseus Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Tylko brwi ledwo zauważalnie mu drgnęły, gdy Perseus skutecznie odparował wszystkie z trzech silnie lecących w jego kierunku zaklęć; na przekór oczekiwaniom Garretta rozproszyły się w kontakcie z wyczarowaną tarczą, dając Avery'emu możliwość rzucenia kolejnego uroku, który już na pierwszy rzut oka okazał się wyjątkowo silny.
- Protego Maxima! - krzyknął Garrett, raz jeszcze wierząc, że wyczarowana tarcza nie okaże się zbyt słaba. Nie mógł pozwolić sobie na błędy.
- Protego Maxima! - krzyknął Garrett, raz jeszcze wierząc, że wyczarowana tarcza nie okaże się zbyt słaba. Nie mógł pozwolić sobie na błędy.
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 17
'k100' : 17
Niestety, tarcza nie wystarczyła; urok z łatwością się przez nią przebił, najpierw podrywając Garretta w powietrze, a potem z impetem trzaskając nim o posadzkę. Pozwolił sobie wyłącznie na lekkie skrzywienie, na cięższy oddech, ale nie na kapitulację.
Dopiero zaczynali zabawę, dopiero złość rozgrzewała mu krew.
Zręcznie i szybko się podniósł, ignorował ból. Teraz nie uciekał spojrzeniem, nie udawał przed sobą, że nie stoi przed osobą, którą pragnąłby zniszczyć - spojrzał na Avery'ego krótko, lecz przeszywająco, gdy kolejny raz unosił różdżkę.
- Colloshoo!
Dopiero zaczynali zabawę, dopiero złość rozgrzewała mu krew.
Zręcznie i szybko się podniósł, ignorował ból. Teraz nie uciekał spojrzeniem, nie udawał przed sobą, że nie stoi przed osobą, którą pragnąłby zniszczyć - spojrzał na Avery'ego krótko, lecz przeszywająco, gdy kolejny raz unosił różdżkę.
- Colloshoo!
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 7
'k100' : 7
Cóż za miły widok, zobaczyć Weasleya podrywanego z podłoża niewidzialną siłą i rzucanego na podłoże przy akompaniamencie głuchego dźwięku, roznoszącego się echem po sali. Auror dźwignął się jednak momentalnie na nogi, swoją zaciętością nie wprawiając Perseusa w zdumienie - niechęć, o ile tak delikatnie można do określić, płynęła w tym przypadku obustronnie. Ani drgnął, podejmując spojrzenie, a jego usta drgnęły ledwie zauważalnie w powstrzymywanym wyrazie satysfakcji, gdy kolejne zaklęcie wymierzone w jego kierunku przemknęło bokiem, nawet nie zmuszając go do reagowania w jakikolwiek sposób.
- Duro! - wypowiedział dobitnie, unosząc różdżkę nieco wyżej w finezyjnym geście. Kończmy, Weasley, spotkamy się jeszcze w miejscu, w którym nie będziemy musieli przebierać w zaklęciach.
- Duro! - wypowiedział dobitnie, unosząc różdżkę nieco wyżej w finezyjnym geście. Kończmy, Weasley, spotkamy się jeszcze w miejscu, w którym nie będziemy musieli przebierać w zaklęciach.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
The member 'Perseus Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 29
'k100' : 29
Wyprostował się gwałtownie, maskując niezadowolenie wywołane faktem, że świetlisty promień wydobywający się z cisowej różdżki ominął Weasleya. To nie była odpowiednia pora na przejawy nadmiernej w klasyfikacji Averych emocjonalności. Phalanges, zaświtało mu z tyłu głowy, a ślina na język sama przynosiła cudowne formuły, które w mniej lub bardziej trwały sposób uniemożliwiłyby przeciwnikowi posługiwanie się różdżką.
- Concitus! - rzucił zamiast tego, kończąc na wyborze względnie nieszkodliwej inkantacji.
- Concitus! - rzucił zamiast tego, kończąc na wyborze względnie nieszkodliwej inkantacji.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
The member 'Perseus Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 73
'k100' : 73
Pierwsze z zaklęć przeleciało gdzieś nad ramieniem Garretta, nie wymagając reakcji - może to i dobrze, nie uśmiechało mu się zostać kamieniem - ale kolejne okazało się wystarczająco celne; nie mógł sobie pozwolić na bezczynność, więc od razu wykonał pionowy ruch różdżką.
- Protego Maxima - wypowiedział wyraźnie inkantację, bo nie chciał jeszcze kończyć pojedynku, a już na pewno nie chciał tak prędko przegrać.
- Protego Maxima - wypowiedział wyraźnie inkantację, bo nie chciał jeszcze kończyć pojedynku, a już na pewno nie chciał tak prędko przegrać.
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 43
'k100' : 43
Obserwował uważnie świetlisty promień, jakby już instynktownie czuł, że ten przedrze się przez pojawiającą się dopiero tarczę i ugodzi Weasleya. Uśmiech triumfu zatańczył na ustach Avery'ego, chociaż szczerze żałował tego, że pojedynek kończy się tak mało wysmakowanym zaklęciem - o wiele chętniej ujrzałby aurora w wersji zastygłej w skamieniałym bezruchu. Podobno kluczem do szczęścia jest cieszenie się z rzeczy małych, dlatego też Perseus postanowił nie kręcić nosem na wygraną. Powtórzył manewr z najmniej uprzejmym ze wszystkich uprzejmych i wymuszonych skinięć, po czym skierował się do wyjścia, by teleportować się do domu. Teraz już miał miejsce, do którego chciało się wracać. I osobę, która na niego czekała.
| zt x 2
| zt x 2
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
nie mam nic
Ostatni styczniowy pojedynek być może miał być przełomowym dla Corentina. To, że już dwukrotnie zdrowie stanęło mu na drodze do wygranej niesamowicie silnie godziło w jego dumę, a wiadomo jak to jest, gdy w grę wchodzi właśnie ona. Mimo, że wiedział, iż to nierozsądne, nie potrafił tak zwyczajnie wycofać się z klubu pojedynków. Chciał jeszcze ten jeden raz zawalczyć, aby zwyciężyć. Jeszcze wtedy nie był pewien czy będzie chciał zmagać się z kolejnymi przeciwnikami w lutowej turze losowań. Ta kwestia dopiero miała pozostać przemyślana, kiedy rodzina już zmyje mu głowę za bezsensowne narażanie się na jeszcze większy uszczerbek na zdrowiu, ale w tym momencie był niezwykle zmotywowany. Cóż, zapłaci za to w odpowiednim momencie. Teraz po prostu wmaszerował na arenę, czując się już nieco lepiej po kuracji medyków, jaką niestety musiała oglądać Darcy. Oczyszczając umysł ze zbędnych myśli, skłonił się przed przeciwnikiem i gotowił się do ataku.
- Deprimo - spróbował, chociaż z doświadczenia wiedział, że w klubie pojedynków silne zaklęcia z reguły nie są jego szczęśliwymi.
Ostatni styczniowy pojedynek być może miał być przełomowym dla Corentina. To, że już dwukrotnie zdrowie stanęło mu na drodze do wygranej niesamowicie silnie godziło w jego dumę, a wiadomo jak to jest, gdy w grę wchodzi właśnie ona. Mimo, że wiedział, iż to nierozsądne, nie potrafił tak zwyczajnie wycofać się z klubu pojedynków. Chciał jeszcze ten jeden raz zawalczyć, aby zwyciężyć. Jeszcze wtedy nie był pewien czy będzie chciał zmagać się z kolejnymi przeciwnikami w lutowej turze losowań. Ta kwestia dopiero miała pozostać przemyślana, kiedy rodzina już zmyje mu głowę za bezsensowne narażanie się na jeszcze większy uszczerbek na zdrowiu, ale w tym momencie był niezwykle zmotywowany. Cóż, zapłaci za to w odpowiednim momencie. Teraz po prostu wmaszerował na arenę, czując się już nieco lepiej po kuracji medyków, jaką niestety musiała oglądać Darcy. Oczyszczając umysł ze zbędnych myśli, skłonił się przed przeciwnikiem i gotowił się do ataku.
- Deprimo - spróbował, chociaż z doświadczenia wiedział, że w klubie pojedynków silne zaklęcia z reguły nie są jego szczęśliwymi.
Gość
Gość
Arena #17
Szybka odpowiedź