Wydarzenia


Ekipa forum
Labirynt
AutorWiadomość
Labirynt [odnośnik]03.07.16 23:49
First topic message reminder :

Labirynt

Po wyjściu z sali balowej, schodząc marmurowymi schodkami z niewielkiego tarasu, trafia się do zachodniej części ogrodu. Latem, spacerującym wśród idealnie przyciętych tui umila czas plusk niewielkich fontann z urokliwymi, białymi rzeźbami nimf leśnych. Jednakże to nie niewielke ogrodowe alejki stanowią główną atrakcję tej części posiadłości - tuż za fontannami znajduje się wejście do majestatycznego labiryntu. Równo przycięty, gęsty żywopłot wije się na przestrzeni kilku hektarów. Wąskie ścieżki co kilkadziesiąt metrów rozszerzają się na większe pola, gdzie ulokowano ozdobne posągi lwów i nimf leśnych, krzewy czy ławeczki, na których można odpocząć. Jednakże Lady Adalaide co rusz ostrzega swoich gości, że zapuszczając się zbyt daleko, odnalezienie drogi powrotnej może zakończyć się fiaskiem - bowiem labirynt co chwila zmienia położenie swoich ścieżek, a ponadto kilkumetrowe ściany zieleni skutecznie uniemożliwiają odnalezienie wyjścia.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Labirynt - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Labirynt [odnośnik]08.09.19 18:16
The member 'Alphard Black' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 69
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Labirynt - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Labirynt [odnośnik]15.09.19 12:30
Z ust Caelana z rzadka padały komplementy, nie był zbyt wylewnym mężczyzną, częściej otrzymywała je niewerbalnie - pod postacią pocałunków, gestów i pożądliwych spojrzeń. Kobiece ego ich łaknęło, temu nigdy nie przeczyła, dlatego uśmiechnęła się lekko, zadziornie, słysząc te słowa - jak się wydawało szczere. Dobrze wiedzieć, że wszystkie jej skórzane spodnie i inne kontrowersyjne szaty wzbudzały coś innego, poza oburzeniem. Nie ubierała się dla nikogo, prócz siebie samej, dlatego nawet w przypadku odmiennej opinii nie zmieniłaby w sobie niczego.
Choć wspomniał o masce, nie zdecydowała się jej ściągnąć, przynajmniej jeszcze nie teraz.
- Och, to na pewno - przytaknęła bezwiednie. Prychnęła pod nosem rozbawiona, mężczyźni mieli to do siebie, że zbyt często myśleli o jedzeniu. Ją samą myśl, że znowu musi usiąść przy stole z tymi nudziarzami, zważać na każde słowo i ruch, by nie przynieść wstydu Rycerzom Walpurgii, wyprostowana jak struna i znużona. - Gdyby do zupy podawali zieloną wróżkę, kolacja byłaby znacznie ciekawsza, nie sądzisz? - Próbowała w myślach zwizualizować sobie te nadęte gęsi po halucynogennym trunku i zaśmiała się pod nosem do tych myśli. Przystanęła, kiedy zza zakrętu wyłoniła się lśniąca tafla zaczarowanej sadzawki, zachęcająca, aby zakręcić na niej piruet na łyżwach - albo wywinąć zjawiskowego orła. - No nie mów. Praktycznie wychowano cię w wodzie i nie potrafisz utrzymać się na lodzie? - spytała kąśliwie, prowokującym spojrzeniem rzucając żeglarzowi wyzwanie; sama nie zamierzała robić z siebie idiotki sunąc po zamarzniętej tafli, udając, że ma tyle wdzięku co te głupie gęsi, które pozostawili za sobą w eleganckim dworku. Może gdyby wypiła jeszcze trochę szampana, uznałaby to za zabawne, lecz ryzyko skręcenia sobie kostek w przypadku czarownicy było większe - miała na stopach złote pantofle z niemałym, cienkim obcasem. Zdecydowała się okrążyć zaczarowaną sadzawkę, pewna, że Goyle uczyni to samo i nie będzie się wygłupiał. Byli na to oboje stanowczo za starszy. I zbyt trzeźwi.
W spokoju po labiryncie w żywopłotu nie dało się przejść. Za każdym rogiem, za każdym zakrętem czekała czekała na nich następna niespodzianka najpewniej mająca umilić im zimowy, mroźny wieczór - wyjątkowy ze wszech miar, bo przecież ostatni wieczór tego roku. Nigdy nie przeczytała żadnego ckliwego romansidła dołączanego do prenumeraty czasopisma Czarownica, lecz jeśli miałaby określić scenerię akcji jednego z nich - to powiedziałaby, że wyglądałoby to właśnie tak. Wykrzywiła usta w drwiącym grymasie, gdy kątem oka dostrzegła drobne, błyszczące elfy. Przysiadły na gałązce żywopłotu, zerwały się jednak, by zacząć wokół nich lewitować, entuzjastycznie machając skrzydełkami; cicho popiskiwały, aby dać upust swej radości. Sigrun zerknęła z ukosa na żeglarza, po czym wyciągnęła dłoń. Maleńkie, urocze stworzonko przysiadło na niej ufnie, zachwycone, że czarownica obdarzyła je uwagą. Nie spodziewało się, że zaciśnie palce wokół jego drobnego ciałka, za mocno, boleśnie. Próbowało się uwolnić. - Czyż nie urocze? - Retoryczne pytanie, wypowiedziane tonem głosu spływającym ironią, zawisło pomiędzy wiedźmą a kapitanem statku handlowego, nie czekając na odpowiedź. Palce drugiej dłoni Sigrun zacisnęły się na maleńkiej główce i wykręciły ją gwałtownym, sprawnym ruchem; trzasnęły maleńkie kostki, pozostałe elfy zaś czmychnęły w przestrachu. - Co za pech - westchnęła z udawanym żalem, wciskając dłoń z martwym, bezwładnym ciałkiem pomiędzy żywopłot, by nikt już go tej nocy nie odnalazł.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Labirynt [odnośnik]15.09.19 13:42
SIGRUN

Ufne oczy elfa przyglądały się Sigrun z zaciekawieniem mieszanym z ekscytacją, kiedy ten znalazł się blisko niej - i nie zdążył zareagować, gdy czarownica przekręciła mu kark; niewinnemu, bezbronnemu stworzeniu goszczącego na dworze lady Nott celem zabawienia jej gości, znacznie słabszemu od samej Rookwood. Elfowi służącemu za dekorację i należącemu do gospodyni.

W tym samym momencie zewsząd zebrał się harmider, bzyczenie kilkunastu, kilkudziesięciu, liczba narastała, może nawet kilkuset maleńkich skrzydełek dobiegało zewsząd i znikąd jednocześnie. Było w tym coś gniewnego, co prędko przerodziło się w rozpacz; rzucone w krzaki ciałko zostało złapane w locie przez dwoje elfów, przed które wzleciała znacznie tęższa od nich bahanka, dumnie piętrząc drobną pierś i spoglądając z wyraźną odrazą na dwójkę czarodziejów. Wkrótce cała gromadka zniknęła, pozostawiając po sobie jedynie strzępy srebrnego pyłu.

Wtem krzaki wokół nich zaczęły więdnąć; z soczystej zieleni żywopłot przybrał czarnej, mrocznej barwy, liście wydały się zeschnięte i podgniłe, wokół rozległ się smród przypominający smród gnijącego mięsa. Śnieg stopniał, a pod nogami obojga czarodziejów rozlało się błoto oblepiające ich buty, spód ubrań; błoto również cuchnęło zgnilizną, a wy prędko zorientujecie się, że proste zaklęcia czyszczące nie były w stanie pozbyć się ani brudu ani zapachu. W którąkolwiek stronę nie ruszyliście, liście, ziemia i przestrzeń, zachowywały się tak samo, wokół rozlegało się coraz silniejsze bzyczenie, śnieg topniał, liście więdły i pojawiał się mdlący zapach. Efekt jednak mijał, kiedy tylko opuszczaliście teren, podążając za wami - kolejnym przechodzącym parom wciąż jawił się jako baśniowy, romantyczny labirynt.

Od tej pory nie obowiązuje was rozpiska kości powyżej, rzucacie kością zgodnie z poniższą, kością k6; rzut obowiązuje was w każdym poście, również w tym, w którym próbujecie opuścić labirynt.

1-4: nic się nie dzieje, krzewy wciąż gniją i schną, wokół roztacza się mdlący zapach, śnieg topnieje, a wy kroczycie w błocie, które pachnie odrażająco i które oblepia wasze stroje; proste zaklęcia czyszczące nie są w stanie się go pozbyć.
5-6: słyszycie kroki; powinniście zaczekać na interwencję mistrza gry.

Sigrun popełniła katastrofalne faux pas
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Labirynt - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Labirynt [odnośnik]15.09.19 15:48
- Nie pomyślałaś, że przemawia przeze mnie troska o twoje nogi? Pewnie utrzymałbym się na lodzie, jednak co z tobą i twoimi obcasami... - zawiesił głos, spoglądając ku kobiecie z uwagą. Nie był ani ewidentnie zezłoszczony, ani frywolny; poddawał jej jedynie pomysł, który mogła przemyśleć, nim znów zacznie go podejrzewać o bycie wydelikaconym tchórzem. - Dawno nie piłem zielonej wróżki - dodał jeszcze, wracając pamięcią do spotkania z Caley, w trakcie którego snuli długie historie o morzu, o czystości krwi i raczyli się absyntem. To jednak było dawno, miesiące temu, w trakcie których wiele rzeczy uległo zmianie.
Leniwym krokiem ominął zamarzniętą sadzawkę, gdy upewnił się, że i towarzysząca mu Rookwood nie ma ochoty na ryzyko; kto wie, może kilka kieliszków szampana więcej i dałby się jej sprowokować, lecz teraz był na to stanowczo zbyt trzeźwy.
Z otaczającego ich żywopłotu wychynęły drobne, przypominające płatki śniegu elfy. Żeglarz nie zwrócił na nie większej uwagi, godząc się z faktem, że labirynt ten był przerysowanym, idealnym na romantyczne schadzki elementem krajobrazu. A przynajmniej do czasu, gdy towarzyszka nie pochwyciła jednego ze stworzonek i nie zadała retorycznego, ociekającego jadem pytania. Nie musiała zdejmować maski, by w lot zrozumiał, że to jeden z tych momentów, gdy szaleństwo wiedźmy dawało o sobie znać. Uparcie milczał, spoglądając to ku niej, to ku pochwyconemu elfowi - z początku łudził się, że zostanie on wypuszczony, a śmierciożerczyni zadowoli się wywołanym w ten sposób bólem i strachem. Najwidoczniej wciąż bywał naiwny.
Łamaniu karku niewielkiego stworzenia towarzyszył akompaniament narastającego z każdą chwilą bzyczenia. Żeglarz nadal nic nie mówił, choć wzrok, który wwiercał w twarz Sigrun, nie był już tak spokojny, jak jeszcze kwadrans temu. Kiedy dostrzegł bahankę, spodziewał się kłopotów - lecz zarówno ona, jak i towarzysząca jej chmara elfów prędko zniknęła im z oczu. Przez krótką chwilę myślał, że przewinienie towarzyszki ujdzie im na sucho, wtedy jednak okazałe żywopłoty zaczęły więdnąć, a w jego nozdrza uderzył zapach zgnilizny. - Co do...? - mruknął bardziej do siebie niż do niej, przesłaniając rękawem szaty nos. - Idziemy stąd - wycedził, spoglądając w kierunku, z którego przybyli. Chciał odnaleźć drogę powrotną i pozbyć się śmierdzącego, obklejającego buty, jak i szatę błocka. Nie obchodziło go już samopoczucie towarzyszki oraz to, czy cały ten jakże romantyczny spacer w blasku gwiazd nie przemieni się w awanturę. Mieli zachowywać się jak należy, robić na salonach poprawne, jeśli nie dobre wrażenie, również z myślą o ich Czarnym Panie - teraz zaś wszystko było stracone. Może i nie przyłożył ręki do lekkomyślnego zabójstwa elfa, lecz towarzyszył jej, gdy go dokonała, a do tego śmierdział, jak gdyby wytarzał się w łajnie. Albo był rozkładającym się trupem.
Wyraźnie wzburzony odtwarzał drogę, którą tu przybyli, próbując zignorować irytujące bzyczenie i mdlący odór otaczającej ich roślinności. Sabat dopiero się zaczynał, a on już miał go serdecznie dosyć.

| jak się uda, to zt



paint me as a villain
Caelan Goyle
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5834-caelan-goyle https://www.morsmordre.net/t5945-ethelinda https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-dzielnica-portowa-high-timber-street-8-5 https://www.morsmordre.net/t6368-skrytka-bankowa-nr-1403#161394 https://www.morsmordre.net/t5874-caelan-goyle#138874
Re: Labirynt [odnośnik]15.09.19 15:48
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Labirynt - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Labirynt [odnośnik]17.09.19 8:23
Nie poddawała w wątpliwość tego, czy Goyle utrzymałby się na lodzie, czy też nie. Był sprawnym mężczyzną, całe życie spędził na statkach, żeglując po znanych i tych mniej znanych wodach, stawiając czoła sztormom i trudom; to wymagało nie tylko biegłości w używaniu czarów, ale i wytrzymałości fizycznej, siły mięśni, odpowiedniej koordynacji ruchowej. Jej słowa były jedynie uszczypliwością, miała kąśliwe poczucie humoru, powinien do tego już przywyknąć. Nie sądziła, ze ten niewinny żart sprowokuje go do wyciągnięcia argumentu troski. Wtedy zaśmiała się perliście, odrzucając przy tym głowę i po chwili kiwając ją z uśmieszkem, jakby mówiła: tak, z całą pewnością, Caelanie.
- Ja też nie - westchnęła z żalem; ostatnimi czasy nie miała wiele czasu na prawdziwą zabawę, poświęcała go na pracę i służbę dla Czarnego Pana. Długie tygodnie listopada spędziła na inwigilacji służb zajmujących się magicznym transportem i zdobywaniu potrzebnych Dolohovowi informacji - wszystko jednak na nic, bo alchemik nie zdążył; śledztwa w sprawie wilkołaków mnozyły się jak grzyby po deszczu.
Nie potrzebowała jednak ani więcej szampana, ani zielonej wróżki, by wpaść na kolejny rozsądny pomysł; w jej własnej wyobraźni to było zabawne, zadziałała instyntkownie, wiedziona przeczuciem. Trzasnęły drobne kostki, zaś ciszę panującą w labiryncie zmąciło gniewne bzyczenie przybierające na sile. Przez chwilę zastanawiała się, czy z żywopłotu wyłoni się cały rój magicznych stworzonek w towarzystwie bahanek, zamierzających wymierzyć wiedźmie zemste, zamiast tego jednak ich magia sprawiła, że wszystko wokół także zaczęło umierać. Więdnąć i gnić. Śnieg stopniał, pojawiło się cuchnące błoto, które ich oblepiło. Mdliło ją od tego zapachu.
Miała inne plany na zwieńczenie tej przechadzki po ogrodach, rozgniewane elfy wszystko popsuły, wprawiając ją w irytację. Caelan zawrócił, próbując odnaleźć wyjście z labiryntu żywopłotu, widocznie rozgniewany; Rookwood również milczała, marszcząc nos od smrodu i spoglądając na maź lepiąca się do stroju. Będzie musiała się tego pozbyć jak najprędzej. Kilka chwil później podążyła za rozgniewanym żeglarzem, także chcąc opuścić labirynt, który stracił swój urok, cuchnął i gnił.

zt


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Labirynt [odnośnik]17.09.19 8:23
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Labirynt - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Labirynt [odnośnik]17.09.19 18:14
SIGRUN

Calean zdołał opuścić labirynt, nim ktokolwiek przyuważył Waszą obecność, inaczej było jednak z Sigrun: czarownica skierowała się do wyjścia, wciąż brocząc błotem, kiedy czarodziej zniknął już z zasięgu jej wzroku, podgniłe liście uginały się pod ciężarem przedziwnej klątwy lub zaklęcia, kiedy je mijała, nabierając znamion śmierci i zgnilizny.

Sigrun nie była w stanie stwierdzić, czy odgłosy kroków, które usłyszała, były dziełem przypadku, czy może raczej czary, które zawładnęły przestrzenią wokół niej same zaalarmowały straż gospodyni. Niemniej, przed nią stanął wysoki, smukły czarodziej i, jak każdy na dzisiejszym balu, nosił maskę. Była wykonana z porcelany, prosta, złota, z subtelnymi szmaragdowymi zdobieniami, nie przypominała żadnego szczególnego przebrania - jego szata była czarna, prosta, mało wykwintna. Podobnie odziana chodziła dzisiejszego dnia służba lady Nott. Wynurzył się zza pobliskiego zakrętu, potrafiąc najwyraźniej poruszać się w tej plątaninie dróg znacznie sprawniej od gości balu. Tym, co wyróżniało go najmocniej, był fakt, że trzymał w ręku różdżkę - na razie opuszczoną w dół. Odnalazł twarz Sigrun, zamaskowaną, choć Rookwood musiała sobie zdawać sprawę z tego, iż tożsamości czarodziejów skrywanych pod poszczególnymi strojami bez wątpienia znane były samej lady Nott.
- Co tu się wydarzyło? - zapytał, a bzyczenie wokół przybrało na sile jeszcze bardziej.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Labirynt - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Labirynt [odnośnik]19.09.19 18:10
Wysoka, postawna sylwetka żeglarza bardzo szybko zniknęła Sigrun z oczu. Przyśpieszyła kroku, lecz kiedy skręciła w ten sam gnijący korytarz - a raczej tak jej się wydawało - nigdzie go nie dostrzegła. Widziała za to kolejne gnijące rośliny i topniejący śnieg, zmieniający się w błoto; smród wdzierał się w nozdrza i drażnił węch, natrętne, coraz głośniejsze bzyczenie wwiercało się w uszy. Odruchowo wsunęła dłoń do zamaskowanej kieszeni spódnicy, by zacisnąć palce na różdżce, gotowa zniknąć stąd w inny sposób. Ponad bzyczenie rozbrzmiał jednak odgłos cudzych kroków, jak mniemała bynajmniej nie należały ode do Goyle'a, chwilę zaś później wątpliwości rozwiało pojawienie się obcego mężczyzny. Tak jak każdy tego urokliwego wieczoru nosił na twarzy maskę, jednakże prostota i skromność szaty nie sugerowała żadnej postaci, czy magicznego stworzenia. Kilkoro podobnie odzianych czarodziejów i czarownic widziała w Hampton Court, przypuszczała więc, że natrafiła na jednego ze służących.
Pod maską gromoptaka brwi Sigrun zmarszczyły się lekko, w zastanowieniu nad tym jakim cudem przybył tu tak prędko i co go zaalarmowało. Czy rozgniewane elfy nałożyły przekleństwo na cały labirynt? Ciekawe, że były do tego zdolne. W innej sytuacji zapytałaby nawet cóż to za interesujący gatunek.
Skierowane bezpośrednio do niej pytanie wykluczało dematerializację, przynajmniej na razie, czujny służący zapewne zdążył zapamiętać już jej maskę, a gromoptak na balu pojawił się tylko jeden. Nie pozostawało wiedźmie nic innego jak grać na zwłokę.
- Ciężko powiedzieć - odpowiedziała, wysilając się, by w te i następne słowa wlać jak najwięcej żalu i zaniepokojenia. - Spacerowałam. Nagle w żywopłocie zobaczyłam rannego elfa. Nie potrafiłam mu pomóc, nie znam się na magii leczniczej, rozumie pan. Rozległo się to okropne bzyczenie, wszystko zaczęło gnić... - skłamała czarownica bez zająknięcia; okłamała w swym życiu już nie jednego, nie czuła więc niepewności. - Nie mam pojęcia co się dzieje. Zaczęłam szukać wyjścia, na szczęście trafiłam na pana... Wie pan jak się tego pozbyć? - spytała, wskazując lewą dłonią na szlam, który przylgnął do jej szaty i butów.



| na kłamanie rzucam (II poziom)


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Labirynt [odnośnik]19.09.19 18:10
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 22
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Labirynt - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Labirynt [odnośnik]20.09.19 0:12
SIGRUN

Sigrun nie mogła dostrzec żadnej emocji pod maską stojącego naprzeciw niej mężczyzny. Bzyczenie, które przybrało na sile, objawiło się jednak pod postacią elfów, które wynurzyły się zza podgniłych krzewów; dwoje z nich niosło ciało martwego towarzysza, z którym zawisły obok tajemniczego czarodzieja. Pozostałe gniewnie jazgotały, wskazując drobnymi rączkami na czarownicę. Za nimi wynurzyło się kilka tęższych bahanek, sprawiających wrażenie nie mniej rozgniewanych. Sigrun, jako specjalistka z opieki nad magicznymi stworzeniami, być może początkowo była zaskoczona reakcją elfów, prędko jednak przypomniała sobie, że te władają magią. Nie była to magia groźna: ale też wokół niej nie wydarzyło się nic zagrażającego czyjemukolwiek zdrowiu. Po prawdzie pojawiło się tylko trochę błota - a czarownica znała tajniki magii dość dobrze, by wiedzieć, by że do podobnych sztuczek nie trzeba posiadać wielkiej mocy. Nie trzeba jej było również posiadać wielkiej, by zaalarmować mieszkańców Hampton Court o zniszczeniach na terenie tejże posiadłości, czego również Sigrun mogła się domyślać.
- Wiem - odparł mężczyzna - należy zacząć zachowywać się tak, jak wymaga się tego od kobiety w tych sferach, pani Rookwood. Rozumiem, że nie jest pani przyzwyczajona do pewnych... konwenansów, jednak tutaj nie tolerujemy niszczenia cudzego mienia. Odbieramy to nie tylko jako zachowanie w złym smaku, które wyjątkowo źle świadczy o wychowaniu gościa dokonującego podobnych wybryków, ale nade wszystko jako obrazę gospodyni, która wykazała się pewną tolerancją, wystosowawszy swoje zaproszenie do czarodziejów, potrafiących, jak sądziła, wykazać się nieco większą ogładą. -  Jazgot elfów stopniowo się wyciszał, stworzonka przyglądały się scenie w milczeniu - bzyczały jedynie ich drobne skrzydełka.
- Mniemam, że elf należący do lady Nott nie wystosował względem pani niegrzecznej ofensywy ani też nie obraził pani w sposób, który mógłby usprawiedliwić pani... jakby to ująć, chuligański wybryk. Nie leży to w naturze tych stworzeń. W związku z tym chciałbym, aby opuściła pani labirynt wraz ze mną. Udamy się najpierw do moich komnat, gdzie zapłaci pani za wyrządzoną szkodę równowartość jednego elfa, co wynosić będzie około 20 sykli*. Następnie będą musiał panią niestety poprosić o opuszczenie terenów Hampton Court z obawy przed powtórzeniem się tego incydentu. - Wskazał ramieniem na zakręt za swoimi plecami, gotów wyprowadzić Sigrun z labiryntu.

Mistrz gry przypomina, że zgodnie z mechaniką biegłości bez wyraźnego wskazania przez mistrza gry gracz nie rzuca kością na biegłości, które bardziej niż od kości zależą od posiadanego poziomu oraz sposobu ich odegrania. Na odpis Sigrun ma 48 godzin.

* 50 pm; jeśli godzisz się opłacić szkodę, możesz zakończyć wątek w kolejnym poście i zakończyć swój pobyt na Sabacie. Możesz wówczas wciąż pisać wątki dziejące się przed labiryntem, podczas gdy te z datą po muszą zmienić kolejność. Wasza schadzka miała miejsce przed północą. W nowozaczętych wątkach nie powinnaś już również zbierać więcej plotek.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Labirynt - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Labirynt [odnośnik]20.09.19 12:25
Nie zastanawiałem się nad tamtą sytuacją dłużej niż było to konieczne. Nie lubiłem rozpamiętywać porażek, nie szukałem też słabości w innych ludziach. Zauważyłem, że coraz mniej poświęcałem czasu na otoczenie, za to coraz mocniej skupiając się na sobie samym. Tak było poniekąd lepiej, choć z trudnością odcinałem się wtedy od natrętnych myśli sprawiających ból. Na szczęście dochodziłem już do siebie; dusza ulegała zaleczeniu, dokładnie tak, jak tego chciałem. Zabawne być uzdrowicielem, ale nie potrafić zapanować nad strefą emocjonalną. Jednak nic nie trwa wiecznie, nawet pojawiające się na horyzoncie chmury. Świeże powietrze pozwalało na swobodniejsze oddychanie, oczyszczenie się ze zbędnych emocji oraz rozmyślań, które nie były mi do niczego potrzebne. Byłem gotowy na zmiany i to, co ma przynieść przyszłość, ale nie zamierzałem rezygnować z wypoczynku. Sądzę, że będzie on ostatecznym oswobodzeniem się z toksyczności minionych tygodni. Nie ma potrzeby celowego umartwiania się, skoro nie zmienię przeszłości. Tak jak tego incydentu z sali balowej. To wszystko już było i żadne słowa ani nawet czyny tego nie zmienią. Po co się więc nimi katować?
Uśmiechnąłem się nikle, choć znów nie było tego widać; ciężko było komunikować się bez mimiki twarzy. Dopiero teraz to odczułem, dotąd nie zwracałem na to uwagi. – Cieszę się – przyznałem po prostu, kiedy usłyszałem o lepszym samopoczuciu kobiety. Właściwie nie powinno mnie ono obchodzić, nawet pomijając uzdrowicielską powinność, ale miesiące anomalii nauczyły mnie ostrożności. Zwracania uwagi na to, co działo się z innymi. Rozmówczyni nie musiała być wcale żadną lady, ale nie przeszkadzało mi to w uprzejmej trosce. Damy, jako płeć słabsza, powinna zostać pod ochroną tej silniejszej; zadbana oraz pozostawiona w komforcie. Nie wyobrażałem sobie w tym momencie ani obojętności, ani wyrzucania frustracji na kruchą istotę. Tak zachowywali się mężczyźni niepewni siebie, z kompleksami. Lubiłem wierzyć, że do nich nie należałem.
I nie obchodziły mnie ani zasady, ani tego, jak inni zamierzali mnie postrzegać. Coś dokładnie odwrotnego, co towarzyszyło mi przez całe moje życie. Choć raz zapragnąłem wyrwać się z nieustannego uważania na to, co mówię i robię. Prawdopodobnie wybrałem na to najgorszy moment i okazję z możliwych, ale… znów, nie mogłem już tego zmienić, więc przestałem się tym martwić. – W porządku – przytaknąłem jedynie. Nawet jeśli byłem pracoholikiem, to z pewnością nie życzyłem nikomu złego zdrowia. Cóż, nikomu z czarodziejów w każdym razie.
Kiedy nieznajoma wyrwała do przodu, podążyłem szybko za nią, nie wiedząc dokładnie, czy jednak chciała mojego towarzystwa czy mimo wszystko zamierzała uciec. Zdziwiłem się temu, ale nie wypowiedziałem na ten temat ani słowa. Natomiast zaproponowałem swoje ramię, bo chyba nie zostałem tak stuprocentowo przekonany o dobrym samopoczuciu czarownicy. Później pozwoliłem sobie na podziwianie okolicznej roślinności, choć to przebiegający królik odwrócił moją uwagę od tego procesu. Wydawał się łagodny i nieco zagubiony, dlatego schyliłem się, by umieścić puchatą kulkę w ramiona, tym samym przerywając dość intensywny spacer. – Lubisz lady króliki? – spytałem ostrożnie, nie chcąc zmuszać kobiety do interakcji ze zwierzęciem, jeśli nie przepadała za ich obecnością. – Nie mam na myśli kwestii kulinarnej – doprecyzowałem trochę żartobliwie, chcąc być może rozładować atmosferę. – Wydaje się niezwykle miły i towarzyski – dodałem, obserwując, jak garnął się do jakichkolwiek czułości.
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303
Re: Labirynt [odnośnik]20.09.19 20:29
Zgodnie ujęła go pod ramię, kiedy to zaproponował. Co mogła zrobić? Tak wypadało i tyle. Zresztą domyślała się, że raźniej będzie im iść ramię w ramię. Oby tylko nikt nie uznał ich za parę…
Kiedy już z jej policzków zniknął niewidzialny pod maską rumieniec, odetchnęła z ulgą w myślach. To było niefortunne. Miała dopilnować, by na balu nikt jej nie rozpoznał. Powiedziała Isabelli, że zrezygnowała z udziału, więc… Ale czemu ona właściwie się nią przejmowała? Nie były już przyjaciółkami, nie miała wobec niej już żadnych zobowiązań, nie trzymało ją żadne przyrzeczenie po tym, jak lady już-nie-Selwyn ją potraktowała.
Z wszystkich stworzeń najmniej spodziewała się w tym ogrodzie królika, musiała otwarcie to przyznać. Bardziej oczekiwała jakichś ptaków, które na zimę pozostały, by nie opuszczać swojego rodzinnego kraju. Może też dlatego na widok puchatego – niczym zabawka – skoczka, uśmiechnęła się z lubością. Wyglądał naprawdę niewinnie i zdaje się, że czuł się bardzo bezpiecznie. Zwłaszcza w towarzystwie spacerującego z nią nieznajomego. Aż ją samą ogarnęła przemożna chęć wzięcia zwierzęcia na ręce i pogłaskania.
Są urocze. – odpowiedziała po chwili, gdy wyrwała się z zachwytu zwierzątkiem. – Nawet, a może zwłaszcza, kiedy nie leżą na moim talerzu. – dodała, śmiejąc się lekko. Konina wbrew pozorom też przypominała jej o przyjaciołach, po prostu tych ze stajni. Oba przysmaki jadła, ale z odpowiednim namaszczeniem. Wiedziała, że te istoty zostały poświęcone w odpowiednim celu i śniadanie, obiad, kolację czy podwieczorek zawsze należy szanować, szczególnie gdy w jej repertuar wchodzi coś, co niedawno oddychało.
Wyciągnęła dłoń w kierunku królika, chcąc go pogłaskać. Ostrożnie położyła drobną dłoń na jego głowie, a potem go pogładziła. Był cudowny. Szkoda że nie mogli go zatrzymać! Ale może by tak po dotarciu do dworku Bulstrode’ów zażyczyć sobie takiego pupila? Miała jedynie nadzieję, że nie wzbudzi to niezadowolenia u domowników – królik to nie było coś wybitnie wymagającego.
Chciałabym mieć takiego. – westchnęła zgodnie z prawdą, gdy tarmoszony królik został wreszcie opuszczony na ziemię.
Ponownie ujęła ramię mężczyzny. W który teraz powinni udać się kierunek? Nie znała tego labiryntu, więc było jej wszystko jedno.



How long ago did I die?


Where was I buried?

Una Bulstrode
Una Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
You know the penalty if you fail.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I'm not yours to lose.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7119-una-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7199-una-czyta#192496 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f237-gerrards-cross-bulstrode-park-dwor-bulstrode https://www.morsmordre.net/t7202-skrytka-bankowa-nr-1758 https://www.morsmordre.net/t7201-una-bulstrode
Re: Labirynt [odnośnik]20.09.19 20:29
The member 'Una Bulstrode' has done the following action : Rzut kością


'k20' : 15
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Labirynt - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Labirynt [odnośnik]22.09.19 11:07
Fala irytacji rozlała się po jej ciele gorącą falą, kiedy lokaj, czy tam kamerdyner, obojętnie, odpowiedział jej tak jakby był obecny w labiryncie przy tym incydencie, skryty jedynie pod peleryną niewidką, bądź zamaskowany dzięki eliksirowi kameleona. Zaalarmowanie to jedno, drugie zaś znanie dokładnego przebiegu zdarzeń. W pierwszym odruchu miała ochotę wyrzucić z siebie cały potok słów o tym, że to stek bzdur i było dokładnie tak jak mówi, służący zaś wykazuje się ogromnym nieprofesjonalizmem i nieuprzejmością zarzucając gościowi sabatu kłamstwo; ugryzła się jednak w język, doprowadzając do porządku, więcej scen nie było tu potrzebne. Splotła jedynie ramiona na piersiach i prychnęła znacząco, dając upust swojemu oburzeniu, ale nie odpowiedziała służącemu od razu.
- Oczywiście - odpowiedziała z przekąsem, bo palce świerzbiły, by wsunąć dłoń do kieszeni spódnicy obszytej piórami jeszcze raz i wyciągnąć z niej różdżkę. Powstrzymała się jednak, nie mając zamiaru wchodzić ze służącym w dalsze przepychanki.
Dwadzieścia sykli? Słono sobie liczyli jak na jednego, niewielkiego elfa, na którego większość mogła sobie pozwolić - w okolicach Bożego Narodzenia były ozdobą większości sklepów, pamiętała je także z dekoracji Hogwartu, gdy jeszcze uczęszczała do szkoły. Najwyraźniej był to naprawdę elf specjalnej rasy. Ewentualnie srał złotem. Skinęła jedynie głową na znak zgody, po czym podążyła za mężczyzną, aby wreszcie wyprowadził ją z cuchnącego labiryntu i pomoże pozbyć się błota. Udała się ze służącym do jego komnat, tak jak wspominał, wyłożyła na stół wspomniane dwadzieścia sykli, mające pokryć szkodę. Spojrzała na zegarek - dobiegała północ, jeszcze zdąży na [i]prawdziwą[i] zabawę, gdzie goście nie nosili w tyłkach kijków od miotły - jak to powiedziała wcześniej Caelanowi. Pewnie będzie się zastanawiał gdzie zniknęła. Wyjaśni mu to nazajutrz - albo i wcale, bo całe to zajście było śmiechu warte. Opuściła Hampton Court po cichu; przekroczywszy bramy dworku zdematerializowała się, rozmywając w powietrzu, czemu towarzyszył głośny trzask oznajmiający teleportację. Noc była jeszcze młoda - nowy rok przywita gdzie indziej.

| zt


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544

Strona 8 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Next

Labirynt
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach