Minnie
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 200
[bylobrzydkobedzieladnie]żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 162-180 |
71-80% | brak | -10 | 142-161 |
61-70% | zaklęcia z st > 90; potężne ciosy w walce wręcz | -15 | 122-141 |
51-60% | silne ciosy w walce wręcz | -20 | 102-121 |
41-50% | blokowanie ciosów w walce wręcz i kontratak | -30 | 82-101 |
31-40% | metamorfomagia, animagia | -40 | 62-81 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 70 | -50 | 42-61 |
11-20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, odskoki w walce wręcz | -60 | 22-41 |
1-10% | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1-21 |
0 | Utrata przytomności |
Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?
ostatni?
Ostatnio zmieniony przez Minnie McGonagall dnia 19.11.17 21:21, w całości zmieniany 1 raz
5 | Zakon Feniksa | Przedmieścia I, II
[wydarzenie] W dziwną noc zdarzają się dziwne rzeczy; znalezione na pościeli pióro przypominało pióro feniksa, odnalezieni druhowie, zgodnie ze snem, wydawali się odważni. Obrączka Zakonu zostanie przy mnie na zawsze. Kolejna fala aresztowań - dokąd zmierza to szaleństwo?.
6. | Grupa badawcza | Pracownia lady Carrow
[badania naukowe] Pierwsze spotkanie grupy badawczej, wyjątkowej, być może przełomowej grupy: postaramy się odpowiedzieć na pytanie, co sprawia, że wilkołaki przemieniają się w bezmyślne bestie każdej pełni. A kiedy odnajdziemy już przyczynę...
10 | Bleach | Maxwall Lane 17
Odwiedziła mnie dziewczyna, która zgubiła kotka, mam nadzieję, że się znajdzie - pani Dubblefax schwytała rano jednego kocura, sądząc, że bestia obgryza jej azalie i groziła sąsiadom, że już go nie odda, ale jestem przekonana, że to były tylko czcze pogróżki. Z sąsiadami warto żyć dobrze.
15 | Samuel | Hyde Park
Troskliwy przyjaciel to skarb, Samuelu, ale jeszcze raz nazwiesz mnie maluchem, a pożałujesz, że kiedykolwiek opuściłeś bezpieczne mury Hogwartu!
6 | Cassian | Pub, U Cassiana
Przybłąkał się jak bezdomny pies, znów - Cassian. Zaufałam mu, chyba... chyba niesłusznie. Och, jak mogłam być tak głupia, łzy wciąż cisną mi się do oczu, kiedy o tym myślę!
14 | Garrett | Biuro
Praca do późna jest o wiele przyjemniejsza, kiedy umilają ją przyjaciele. Przyjaciele, którzy przetrwali trudne wyprawy w jeszcze trudniejsze miejsca. Zdrowiej, Garry.
23 | Grupa badawcza | Wieża astrologiczna
Żeby osiągnąć sukces, wystarczy wiara w niemożliwe. Tak wiele i tak niewiele zarazem. Wierzycie, prawda?
Miło jest nie spędzić świąt samotnie pomimo bycia samotnym, Zakon Feniksa chyba zaczyna znaczyć dla mnie coraz więcej. Na przykład, nauczył mnie, że Ognista Whisky smakuje okropnie. I dostałam przepiękny prezent.
Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?
ostatni?
https://www.morsmordre.net/t4510p120-pokoj-goscinny#121026
https://www.morsmordre.net/t2888p30-wnetrze-sklepu#117485 + https://www.morsmordre.net/t4965-pod-ziemia#119614
https://www.morsmordre.net/t2886p15-central-park#80109 central park z lyrą
https://www.morsmordre.net/t1006p45-sala-balowa#80110 pojedynek z alexem
https://www.morsmordre.net/t2618p30-biuro-mulcibera#74104 zamieniam ramseya w króliczka
https://www.morsmordre.net/t72p45-boczna-czytelnia#68747 z darcy
https://www.morsmordre.net/t2888p30-wnetrze-sklepu#117485 + https://www.morsmordre.net/t4965-pod-ziemia#119614
https://www.morsmordre.net/t2886p15-central-park#80109 central park z lyrą
https://www.morsmordre.net/t1006p45-sala-balowa#80110 pojedynek z alexem
https://www.morsmordre.net/t2618p30-biuro-mulcibera#74104 zamieniam ramseya w króliczka
https://www.morsmordre.net/t72p45-boczna-czytelnia#68747 z darcy
Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?
ostatni?
Ostatnio zmieniony przez Minnie McGonagall dnia 20.01.18 0:17, w całości zmieniany 1 raz
5, popołudnie | Zakonnicy | Świński Łeb
Wyłapała spojrzenie Pomony, uśmiechając się do niej lekko. Żałowała, ale w tematach przesłuchań czy pomocy finansowej nie mogła pomóc w żaden sposób - jej priorytetem było skupić się na anomaliach i ich działaniu. Musiała wziąć się do nauki - musiała pogłębić swoją wiedzę, wciąż istniało wiele rzeczy, których nie potrafiła zrozumieć, lecz trudna sztuka teorii magii wciąż pozostawała jej pasją, pasją, której skłonna była oddać się w całości. Wymknęła się więc z sali ukradkiem wraz z innymi, kiedy pierwsze osoby zaczęły wychodzić.
- Masz za sobą ciężki dzień. Odprowadzę cię do domu - zadecydował bohatersko, sięgając do kieszeni, by rzucić na stolik kilka sykli - zanim Minnie zdołałaby w jakikolwiek sposób zareagować. Następnie wstał, okrążył blat i podał blondynce dłoń, uprzednio odpowiednio szykują ją do wyjścia: zapięty pod szyję płaszczyk powinien ochronić ją od zimna; żałował, że nie wziął z rezerwatu swej czapki uchatki, ale cóż robić: oby Minerwa nie mieszkała szalenie daleko, bo odmarzną im uszy. Noce robiły się coraz paskudniejsze.
13, wieczór | Benjamin | Royal Opera House
Wraz z Wrightem powoli - jako ostatni - opuścili salę, przemknąwszy szybko przez szatnię - brak tłumów miewał swoje jasne strony - i wymknęli się z gmachu opery na zewnątrz; już nie będzie mogła mówić, że nigdy nie była w operze - i na zawsze zapamięta wyjątkowe wnętrza tego miejsca, nawet, jeżeli nieprędko tutaj wróci. Dygnąwszy przed Wrightem skromnie w pobliskiej ciemnej uliczce jako pierwsza teleportowała się do domu z charakterystycznym cichym pyknięciem.
11, popołudnie | Saneczki | Highlands
- Spójrz, Amelio, musimy się nim zaopiekować - zwróciła się do dziewczynki, kontrolnie unosząc wzrok na jej opiekuna; nie wiedziała, co on o tym sądzi, ale każda mała dziewczynka lubiła zwierzątka: a że Amelia je lubiła, o tym Minnie była przekonana. Nie można nie lubić miłych ptaszków, kiedy lubi się testrale. - Jestem pewna, że poradzisz sobie z tym najlepiej - dodała bez zawahania. Przykucnęła przy saniach, przenosząc klatkę z ptaszkiem prosto do rąk dziewczynki z ciepłym uśmiechem. - Mam nadzieję, że pozwolisz mi go też czasem odwiedzić - Przygładziła lekko włosy dziewczynki, po czym skinęła głową Billy'emu, na dłużej zatrzymując roziskrzone spojrzenie na jego twarzy.
24, południe | Leanne | Anomalia I, II
Uśmiechnęła się, nieco smutno, problem samotności podzielała, choć nie na długo. Jej brat kończył szkołę - po zakończeniu edukacji planował przenieść się do Londynu, zamieszkają razem. Nie sądziła, by przesiadywał w domu całymi dniami, ale Minerwa sama wykorzystywała mieszkanie głównie jako sypialnię - zbyt mocno skupiała się na swojej podwójnej pracy badawczej.
25, wieczór | Pożar | Ministerstwo Magii
Szkodliwa czy nie, wciąż sinica; czarodziejski świat tkwił właśnie w niebycie, oblepiony niszczącą siłą anomalii, której nawet nie potrafił pojąć – to było przerażające. Czym był pożar trawiący ministerstwo? Kolejnym efektem anomalii czy celowym działaniem człowieka, który wybijał się ostatnimi czasy coraz wyżej w niechlubnych wiadomościach umieszczanych w „Proroku”? Im lepiej się czuła i im mocniej Rowan doprowadzała ją do porządku, tym trzeźwiej była w stanie myśleć – ale trzeźwe myśli jedynie napędzały kolejną panikę. Coś było mocno nie tak, a wysiłki w dążeniu poznania istoty wszechrzeczy tkwiły w jej naturze od urodzenia. Czy silniejsze wystąpienie sinicy akurat w tym miejscu mogło wiązać się z pożarem?
5 lipca https://www.morsmordre.net/t4510p270-pokoj-goscinny#174715
Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?
ostatni?
5, popołudnie | Zakonnicy | Świński Łeb
Wsłuchiwała się w toczone rozmowy, wodziła spojrzeniem po kolejnych czarodziejach, którzy zabierali głos, nie odzywając się na tematy, na które nie miała wiele do powiedzenia. W ciszy przyjmowała kolejne decyzje, interesowała się podejmowanymi tematami, na koniec też uśmiechnęła się ciepło do Susanne, zapewniając ją tym samym o chęci pomocy - jednak bez przekrzykiwania pozostałych Zakonników. Spotkanie powoli dobiegało końca, tematy zostały wyczerpane, a gromadzący się czarodzieje z wolna opuszczali salę - wielu z nich z mieszanymi emocjami wypisanymi na twarzy. Nie tak to powinno wyglądać. Ostatnie spotkanie wywołało falę obronę neutralności podczas wojny, dzisiejsze: spotkało się z krytyką tego, co radykalne. Chciałaby, by obrońcy pokoju mieli rację, ale kiedy nastał stan wojenny, ich podejście wydawało się utopijne. Ciągłą bezczynnością nie mogli powstrzymać wroga. Choć - to prawda - wtedy wszystko byłoby prostsze. Ale nie zawsze proste - znaczy dobre. Mętlik w głowie niezmiennie pozostawiał po sobie chaos, przypuszczała, że umysły innych były nie mniej skołatane, niż jej własny - ale przecież po to się tutaj gromadzili. Żeby być razem: i upewnić się, że to, na co się zdecydowali, było słuszne. Odejście profesora Vane'a pozostawiło w jej sercu smutek, od czasów szkolnych miała go za autorytet. Przez chwilę jeszcze, wciąż w milczeniu, obserwowała alchemików wymieniających się ingrediencjami i w końcu - kiedy nastała cisza, a wewnątrz pokoju gościnnego Świńskiego Łba nie było już prawie nikogo - i ona bezszelestnie wstała z krzesła, skinąwszy głową pozostałym Zakonnikom. Przez chwilę jeszcze stała przy stole, zaciskając dłonie na oparciu krzesła, jakby czując, że nie zostało powiedziane dostatecznie wiele: a zarazem, że najrozsądniejszym z jej strony będzie milczenie. Odeszła od stołu, skinąwszy na pożegnanie tym, którzy wciąż znajdowali się w środku - nieśpiesznym krokiem mijając próg wpierw pokoju, potem pubu. Słońce wciąż otulało ciało letnim blaskiem, a powietrze nie niosło zapachu wojny - Hogsamede było piękne o tej porze roku. Być może to dobry moment na spacer.
5, popołudnie | Rory | Wianki
Uśmiechnęła się, ciepło, choć blado, wpatrując się w usłaną piegami i okraszoną grzywą ognia twarz przyjaciela; czuła jego wsparcie i czuła jego zrozumienie, w ciszy nastałej między nimi odnajdując tyle samo słów, co w głosie. Wrażliwość młodego lorda zachwycała, jego zdolność niezywkłej empatii pozwalały mu kroczyć ścieżkami tylko pozornie dla niego niedostępnymi. Cieszyło ją, że chciał kroczyć tą konkretną razem z nią; że jej historia go ciekawiła. Nie tylko jej - bliźniacza spotkała jej matkę, której błędami nie zamierzała kierować się w życiu, być może dlatego podjęcie tej decyzji wydawało jej się oczywiste. Jej matka była rozsądną czarownicą - i stała za nią murem. A Dougal, Dougal znajdzie sobie dziewczynę ze snów, z którą założy rodzinę i zostanie w miejscu, w którym żył dotąd: świat nie był czarno-biały a magia nie była jedynym, co ich dzieliło. Zabierając go do miasta pozbawiała go pracy, zostając na wsi, pozbawiała możliwości realizacji samą siebie.
Kto pierwszy został królem? A kto chciał zostać bogiem? Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim
ostatni?
ostatni?
Minnie
Szybka odpowiedź