Sala balowa
Każdy sabat u lady Adelaide Nott słynie ze swojego przepychu, którego nie mogło zabraknąć i w wyborze alkoholi czekających na spragnionych dobrej zabawy czarodziejów. Złote tace lewitowały po sali, pokryte szkłem różnej maści, w którym kryły się rozmaite rodzaje trunków. W tym roku, ze względu na skrywane za maskami tożsamości gości, koktajle kryły w sobie dodatkowe magiczne efekty czyniące całun tajemnicy okrywający całą zabawę jeszcze grubszym.
Aby pochwycić kieliszek z przelatującej obok tacy, należy w pierwszym poście na wydarzeniu wykonać rzut k20, a następnie zinterpretować go zgodnie z poniższą rozpiską.
- Wybór kieliszka:
- 1. Goblin
Ten koktajl z soku jabłkowego, szampana oraz rozpuszczonego marcepanu podaje się w wysokim kieliszku, którego rant zamoczony w wódce obsypano cukrem. Smak jabłek delikatnie przebija się przez bąbelki i już jeden łyk wystarcza, by magiczny napój zadziałał, obdarzając Cię skrzekliwym głosem. Odnosisz wrażenie, jakby twój wzrost rzeczywiście pasował do standardów goblinów.
2. Wróżka
Migoczący od samego początku kieliszek wypełniony jest skrzacim winem oraz lekkim, owocowym musem nadającym koktajlowi nieco gęstszej konsystencji. Już po pierwszym łyku dostrzegasz, jak otaczający cię z każdej strony brokat osiada na Twojej szacie, sprawiając, że mieni się jeszcze bardziej, a głos brzmi nieco piskliwie, jakby należał do maleńkiego skrzydlatego elfa.
3. Celestyna
Już pierwszy łyk zaskakuje cię unikalnym połączeniem cytrusów oraz słodkiego wina doprawionego mocnym aromatem pieczonych kasztanów. Dopada cię błogi, piosenkarski nastrój godny samej Celestyny Warbeck, która nagle staje się twoją idolką. Nie możesz oprzeć się chęci zanucenia jej najlepszych hitów do spółki z tanecznym krokiem piosenkarki, zyskując także nieco z jej pięknego głosu.
4. Troll
Gorzkiej woni unoszącej się znad kryształowego kielicha towarzyszy równie identyczny smak absyntu. Na dnie unosi się kilka listków piołunu, które jedynie podbijają kwaskowatość. Język piecze niemal do samego końca, kiedy spływa na Ciebie nuta słodkiego, nierozpuszczonego w pełni cukru, a głos brzmi bardziej charcząco, jakby coś w gardle utrudniało Ci mówienie.
5. Eteryczna formuła
Charakterystyczny biały dym unosi się znad kieliszka niczym z wrzącego kociołka. Delikatne szkło jest ciepłe, a jego zawartość smakuje doskonałym i jedynym w swoim rodzaju szampanem zmieszanym z sokiem żurawinowym oraz sokiem z cytrusów.
Raptem kilka niewielkich łyków, które pomieścił w sobie smukły kieliszek, wprowadziło cię w głębokie przemyślenia, iście eteryczne tyrady o czasie, przestrzeni, nieskończonym ogromie kosmosu, którego fragmentu dostrzegasz w suficie wysoko ponad tobą. Twój ton głosu brzmi wzniośle, iście filozoficznie.
6. Błazen
Mieszanka ciemnego ale oraz whiskey skropiona dodatkiem słodkiego koziego mleka budzi w tobie rozbawienie. Każdy kolejny łyk przybliża Cię do śmielszych chichotów, które jesteś w stanie powstrzymać z niemałym trudem. Wesoła atmosfera wieczoru udziela Ci się znacznie szybciej niż pozostałym gościom.
7. Oddech smoka
Tylko wprawny alchemik poczuje, że w tej kompozycji ciężkiej whiskey przesiąkniętej zapachem dębowej beczki znajdują się ogniste nasiona. Jeden łyk wystarcza, aby Twój głos zniżył swoją barwę do przytłaczającego słuch basu. W miarę opróżniania kielicha czujesz coraz mocniejszy, siarkowy zapach oraz dym wypuszczany przez nozdrza lub usta z każdym oddechem. Wypicie do ostatniej kropli prowadzi do zionięcia ogniem i tymczasowego osmolenia własnej szaty. Koktajl pozostawia po sobie palący posmak oraz pragnienie.
8. Kapitan
Mieszanka najlepszego rumu bogata w sok z najlepszych cytrusów z dodatkiem imbiru zaostrzającego smak. Raptem kilka łyków wystarcza, by Twój głos obniżył swoją barwę i stał się przyzwoicie melodyjny, a przy tym dostatecznie przekonujący i pewny siebie dla słuchacza.
9. Trzecie oko
Biała zawartość kieliszka jest nieco mętna, gęsta. Smakuje egzotycznym mlekiem kokosowym, białą czekoladą oraz wytrawnym winem. Każdy łyk sprawia, że odsuwasz się nieco od otaczającej Ciebie rzeczywistości. Chwilami odnosisz wrażenie, jakby sprawy doczesne nie miały najmniejszego znaczenia, a jedyny interesujący zbieg wydarzeń znajduje się w bliżej nieokreślonej przyszłości.
10. Mantra
Ziołowy zapach amaro pozostawia po sobie gorzki posmak na języku, który przełamuje mus z kandyzowanych owoców. Od pierwszego łyku wiesz, że Twoje słowa stają się nieco cichsze, a krzyk jest wręcz nieosiągalny. Towarzyszy Ci błogi spokój, opanowanie. Nawet największa awantura nie jest w stanie wykrzesać z Ciebie upustu przygaszonych emocji.
11. Creme de la creme
Likier porzeczkowy pozostawia po sobie niezapomniane wrażenie w połączeniu z gorzką czekoladą. Smak zostaje z Tobą na dłużej, podobnie jak zapach kakao. Czujesz lekkie otumanienie i to za sprawą już pierwszego drinka. Przyjemne uczucie lekkiej głowy i wolności towarzyszy Ci od pierwszego zamoczenia ust w napoju. Masz wrażenie, że wszystkie troski odchodzą w niepamięć i chcesz zatrzymać tę chwilę na dłuższy czas.
12. Gorący kociołek
Smak ginu z tonikiem jest znany każdemu, kto choć raz pojawił się na przyjęciu z dobrze zaopatrzonym barem. Gorycz ciągnie się wzdłuż języka, powoli, niemalże boleśnie wypalana przez gin. Twoje gardło po wypiciu kilku łyków nienaturalnie ściska się, a głos powoli wybrzmiewa niższe tony. W miarę upływu czasu staje się także coraz bardziej zachrypnięty, jakby Twoje ciało trawiła choroba albo, co gorsza, wspólny wieczór spędzony przy wyśpiewywaniu największych hitów Celestyny Warbeck.
13. Błękitna Laguna
Przyjemne połączenie wódki, pomarańczowego likieru Blue Curracao oraz lekko gazowanej wody cytrynowej podawane w wysokim kieliszku z plastrem cytryny umieszczonym na jego brzegu. Ogarnia Cię błogość i lekkość, jakbyś unosił się na przejrzystych wodach błękitnej laguny. Barwa głosu zmienia się na wysoką, aczkolwiek jasną o średniej sile dźwięków. Przypominają Ci się wizyty w operze, gdzie najwspanialsze diwy wyśpiewują swoje arie, a teraz czujesz, że możesz być jedną z nich i zachwycić towarzyszy ariettą najwyższej klasy.
14. Królowa Śniegu
Intensywność smaku imbiru doprawiona tonikiem i kruszonym lodem, serwowana z ćwiartką pomarańczy. Orzeźwiające, niezbyt słodkie połączenie niemal od razu wywołuje gęsią skórkę i ogarniające Cię zewsząd uczucie chłodu. Oddech zmienią się w typową dla chłodu parę, w której wesoło wirują płatki śniegu. Pomimo zimna ogarnia Cię rozluźnienie, przypominają Ci się dziecięce lata, kiedy bawiłeś się wśród śniegu, a samo wspomnienie wywołuje przyjemne uczucie dziecięcej radości.
15. Grzywa aetonana
Alkohol w kieliszku jest gęsty i mleczny, spieniony u góry. Jest słodki: wśród aksamitnego jak grzywa aetonana mleka wyczuwasz orzechowy likier i rozgrzewające nuty kawy i czekolady. Przyjemne uczucie rozlewa się za twoim mostkiem, zaś twój głos zyskuje niższe, lecz lekkie i ciepłe brzmienie, od którego słuchania nie można się oderwać.
16. Erato
Kołyszący się w wysokim szkle alkohol ma ciemnoczerwony kolor. Po jego spróbowaniu czujesz rozpływający się na języku musujący smak granatu i cytryny, cierpkość ginu i delikatną nutę mięty. Masz wrażenie, jakby światło stało się nieco bardziej różowe, a twoja głowa nic nie ważyła, choć zdecydowanie nie jest to stan upojenia alkoholowego. Twoje myśli stają się niezwykle lotne, przez co ciężko jest ci dokończyć jeden wątek w konwersacji: nieustannie wpadają ci do głowy kolejne dygresje do wtrącenia.
17. Egzaltacja
Najwyższej jakości burbon oraz mocny earl grey stanowią połączenie znane przez każdego, szanującego się Brytyjczyka; podobno. Smak alkoholu podsyca rozpuszczony miód, którego gęsta struktura pozostaje wyczuwalna na języku. Ciebie zaś ogarnia nieprzerwane deklamowanie każdego słowa. Nadajesz mu barwę, dodatkowe emocje. Napotykasz trudność w oparciu się poczuciu przemawiania o wydarzeniach ważnych, istotnych, a przede wszystkim wygranej wojnie o czystość krwi.
18. Burleska
Słynny francuski Calvados, którego jabłkowy bukiet przebija się w każdym łyku, doprawione cynamonem, wanilią i odrobiną gorzkiego amaretto przełamującego wyraźną słodycz. Także i Twój głos nabrał wyraźnej, wręcz uwodzącej głębi. Pozostajesz w przekonaniu, że jedno wypowiedziane słowo rozplątuje cudze języki i skłania ku powierzeniu najgłębszych sekretów.
19. Pożoga
Intensywna czerwień soku malinowego w efektowny sposób łączy się z kolorem soku pomarańczowego, a ostrości dodaje czysta wódka zawierająca w sobie drobinki brokatu. Przyjemnie chłodzony kruszonym lodem drink podawany jest w szkle sprawiającym wrażenie płonącego. Skład wzbogacono o składnik wywołujący intensywne, silne wzruszenie, które wraz z ostatnią kroplą drinka przemienia się w niewyobrażalny zachwyt.
20. Łyk niewinności
Z pozoru lekkie wino niosące posmak prawdziwego Toujour Pur skrywa w sobie niewielką ilość pikanterii dość mocno palącej w gardło. Szybko ogarnia Cię poczucie młodzieńczej niewinności, chęć cofnięcia się z powrotem do szkolnej ławy i płatania figli. Poczucie zabawy towarzyszy Ci w każdym kroku. Twój głos przyjmuje barwę o kilka tonów wyższą.
Według tradycji gałązki jemioły wieszane są w domach przy suficie lub nad drzwiami w czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jemioła ma przynieść domowi i jej mieszkańcom spokój, pomyślność i szczęście w zbliżającym się czasie. Jest także symbolem odnowy, która ma odstraszać złe i niechciane moce, a zapraszać te niosące przychylność i dostatek.
Istnieje tradycja, według której każdy gość przekraczający próg posiadłości powinien zerwać jedną z jagód jemioły i zabrać ją ze sobą. Ma to symbolizować pokój między rodami, wspólną sprawę, a także chęć dzielenia się szczęściem. Zerwanie jagody należy zgłosić w komponentach z zaznaczeniem, iż przekazanie dokonało się na sabacie celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety oraz odpisania jagody z wybranego tematu.
Nie można jednak zapomnieć o najważniejszej cesze tej symbolicznej rośliny. Każda para, która znajdzie się pod jemiołą, powinna się pocałować. Jemioła symbolizuje płodność i witalność, a także wpływa na jakość pożycia małżeńskiego. Czarodzieje niejednokrotnie przekonali się już, jak wielki wpływ na życie może mieć świadome omijanie tradycji i wiedzą, że nie należy tego robić.
Pozostały 0/3 jagody.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.08.21 21:21, w całości zmieniany 9 razy
'k100' : 24
Junona otrzymuje punkt za odgadnięcie właściwej odpowiedzi, Elaine za to, że jej strój został odgadnięty. Zachary oraz wybrana przez niego partnerka mają na odpis 48 godzin, pozostali mają 72 godziny od odpisu ostatniej postaci z pary (lub od upływu 48-godzinnego terminu) na odgadnięcie właściwych odpowiedzi.
Osoby chętne i przygotowane na prezentację swojego stroju proszone są o zgłaszanie się drogą pw do mg prowadzącego (Tristana).
Znalazłszy się w środku sali balowej, przez moment podziwiał wystrój tego miejsca, na znacznie dłużej zatrzymując się spojrzeniem na tańczących parach. Uważnie obserwował kroki stawiane przez kolejne pary, zapamiętując je, porównując do tych, które sam stawiał na gorących piaskach pustyni. Niemal natychmiast uznał je za dość dziwne, nie mając w sobie dość zaparcia, by odebrać lekcje tańca. Choć bywał na angielskich salonach dostatecznie długo i często, nie przyjął tej lekcji właściwie. Skryty za maską mógł jedynie przynieść wstyd samemu sobie, świadom tego, że tożsamość skrytą za porcelaną znała jedynie gospodyni. Poza nim nie było nikogo spośród rodu. Powitanie lady Nott jasno zaznaczyło priorytety nestora, a jego samego uczyniło tym, który wypowiadał się w jak najlepszym interesie rodziny. Konsekwencje, które miał za to ponieść, traktował jako coś, co miało nadejść; w przypadku balu były jednak nieco przesadzone. Bal, na którym żegnali okrucieństwa roku i radośnie witali kolejny, traktował jako zabawę, nie polityczne zapędy, toteż wyzbywał się ich. Miał jednak na uwadze fakt, że finalnie nie da się uniknąć tego w tak wielkim zgromadzeniu. Wystarczyło zaledwie tknąć słowem wrażliwej kwestii, by wpaść w pułapkę. Póki co, na jego szczęście, gospodyni wiodła prym, rozpoczynając zabawę w odgadywanie strojów.
Miejsce, które zajął Zachary znajdowało się dość na uboczu. Znajdowanie się w blasku światła było mu na rękę jedynie w Egipcie, gdzie rzeczywiście słoneczne promienie mieniły jego skórę. Tutaj, w zamkniętej komnacie balowej był jednym z wielu gości zaproszonych na uroczystości. W obecnej sytuacji był niemal w stanie wyrecytować z pamięci każde słowo, które przekazała mu lady Nott. Jej uszczypliwości pragnął potraktować jako najczystszą w świecie obrazę, lecz nie potrafił. Ubawił się przednio, nawet teraz na jego twarzy błądził uśmiech, gdy przypominał sobie list z zaproszeniem. Dołączony doń bilecik wydał mu się abstrakcyjny. Miał wiele wątpliwości, czy motyw przebrania był jedynie kolejnym świadomym przytykiem. Niewątpliwie zgromadzona tu śmietanka towarzyska odgadnie przebranie, które na siebie włożył wraz z tabunem służących mających zapewnić całkowitą wiarygodność. Stojąc pośród innych przysłuchiwał się kolejnym spostrzeżeniom padającym w stronę par wybranych przez gospodynię. Nie brał udziału w zabawie, jeszcze. Nie miał w sobie dostatecznie dużo chęci, by samemu zaproponować nazwę przebrania, ale obserwacja zabawy była dla niego wystarczającą rozrywką. Do momentu, w którym lady Nott nie stanęła przy nim i nie położyła dłoni na ramieniu, wskazując go jako następnego. Poczynił zaledwie pół kroku w stronę parkietu, wyciągając ramię ku stojącej opodal przebranej damie.
— Pani — zwrócił się ku niej, lekko pochylając głowę i zapraszając na parkiet, by w jej towarzystwie znaleźć się na środku, w centrum uwagi tych, którym zależało na zwycięstwie, samemu spoglądając jedynie przez szpary w masce na damę przed nim. Były dość wąskie, jakby zmrużone, ale pozwalały mu swobodnie widzieć. Porcelana zakrywała niemal całą głowę, mając imitować postać pozbawioną włosów. W swym pierwszym wyrazie nie różniła się zbytnio od ludzkiego wyrazu widzianego na co dzień, choć była całkowicie niebieska i miała lekko odstające, spiczaste uszy; ozdobiona nieco jaśniejszymi pociągnięciami pędzla, by miała jak najbardziej realny, nieco demoniczny wyraz mający przerazić tego, kto nieroztropnie zbliży się. Niemal cała jego szata podążała tym samym, niebieskim odcieniem. Koszula upięta pod samą szyję, uwydatniająca każdy detal ciała skryty pod materiałem. Mankiety zachodziły pod szerokie, złote obręcze ciasno zaciśnięte na nadgarstkach, pełne runicznych zdobień niby klątwa. Z obu zwisały krótkie, złote, urwane łańcuchy, brzdękające, gdy się poruszał. Spodnie były nieco luźniejsze, spięte złotym pasem z identycznymi zdobieniami kończyły się tuż pod kostkami i również były zaciśnięte obręczami z obciętymi łańcuchami. Demon, który imitował człowieka, chodził w płaskich, złotych butach z noskami ostro zagiętymi ku górze. Dość lekko stawiał kroki w tańcu, jakby w ogóle nie dotykał ziemi, a jeśli to robił, czynił z wyraźną obawą o własne zdrowie. O zdrowie tańczącej z nim towarzyszki nie martwił się w ogóle. Potrafił w końcu o to zadbać.
I don't care about
the in-crowd
Ciężko powiedzieć czy zachowaniem Juno kierowało szlacheckie wychowanie czy też chęć spróbowania nieznanego, ale w końcu skinęła głową w geście zgody. Żadne słowa nie były potrzebne, może to i lepiej, na tym etapie nie było jeszcze wiadomo czy zdołałaby cokolwiek wykrztusić. Ruszyła ze swoim towarzyszem w kierunku sceny. Trzeba było przyznać, że w porównaniu do jej typowego zachowania była bardzo spokojna i pewna siebie. Może to kwestia stroju, w, którym mimo wszystko czuła się bardzo swobodnie. Miała na sobie srebrno niebieską suknię z krótki trenem ozdobionym delikatnymi błyszczącymi kamieniami. Podobne ozdoby znajdowały się również na szerokich rękawach, których materiał delikatnie spływał wzdłuż tułowia. Choć suknia było mocno opięta w pasie nie krępowało to w żaden sposób ruchów młodej arystokratki. Dlatego gdy oboje stanęli na scenie i rozpoczęła się prezentacja strojów Juno bez żadnych przeszkód poddała się dźwiękom muzyki oraz oczywiście woli partnera. Dopiero podczas tańca można było dojrzeć, że jej pantofle są zrobione z bardzo cienkiego materiału dając niemal złudzenie, że młoda dama jest bosa. Jutro prawdopodobnie nie będzie mogła tego wytłumaczyć, ale nie wahała się patrzeć wprost na swojego partnera. Uśmiechała się, choć spod prostej porcelanowej maski, która swoim wyglądem przypominała twarze antycznych posągów, nie można było tego dostrzec. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła się nawet myśl, że może powinna wziąć pod uwagę sugestię lady Nott i częściej brać udział w podobnych wydarzeniach. To naprawdę niesamowite co przebranie może zrobić z człowiekiem. Młoda panna Travers dopiero zaczynała rozumieć ile może dać przybranie innej twarzy zaledwie na kilka godzin. To prawda,że większość jej rówieśniczek przyswaja podobne lekcje już w dzieciństwie ale przecież nigdy nie jest za późno na naukę.
Chyba jednak jego szczęście wyczerpało się. Nawet jeśli rozpoznawał odpowiednie motywy strojów, to jednak odpowiedź wcześniej wypadała z cudzych ust. Te bardziej zagadkowe kreacje sprawiały mu problem, ale pocieszała go myśl, że nie tylko dla niego stanowiły niemałą zagwozdkę. Ze spokojem obserwował jak odgadnięta już para schodzi z parkietu, a kolejna po chwili wstępuje na jej miejsce. Lady Nott odnalazła ofiarę tejże zabawy w kolejnym z lordów, ten z kolei pociągnął do tańca damę, która jeszcze nie miała okazji zaprezentować swojego stroju. Spojrzenie Blacka od razu przyciągnął niebieski odcień towarzyszący męskiej kreacji. To właśnie ten kolor wydawał się najważniejszym elementem, a więc musiał stanowić najbardziej istotną wskazówkę. Niebieska twarz, niebieskie odzienie. Upięta pod samą szyję koszula dawała wrażenie, jakby miała emitować skórę. Istota o niebieskiej skórze. Złote łańcuchy i kajdany wokół nadgarstków i kostek. Czy tylko jemu wydawało się to oczywiste? Zapewne nie, dlatego chciał odpowiedzieć jak najszybciej. Popędliwie wyrzucił z siebie jedno słowo: – Dżin.
Przez to nie zdążył przyjrzeć się uważnie kobiecemu przebraniu, jednak nie miał najwidoczniej do tych wielkiego szczęścia. Wciąż balowe suknie dam wręcz go porażały tym wielkim kunsztem, jaki towarzyszył ich wykonaniu, jakby każda z nich stanowić miała sama w sobie dzieło sztuki, lecz niekoniecznie całkowite bez swojej właścicielki. Najwidoczniej brakowało mu wyczucia, skoro nie pozostawał zagorzałym miłośnikiem podobnej sztuki użytkowej.
and giving it up
- Dziękuję lady za zaszczycenie mnie tańcem - skłoniłem się przed nią, gdy opuściliśmy środek sali. - Czy w ramach wdzięczności mogę przynieść ci coś, pani, do picia? - Nie łamałem chyba żadnego szlacheckiego protokołu, prawda? Oczywiście oprócz tego związanego z samą moją obecnością na sabacie. Wzrokiem poszukałem tacy z napojami, w razie gdyby moja partnerka w tańcu faktycznie zechciała zwilżyć gardło. W tym czasie na parkiecie nasze miejsce zajęła kolejna para wirująca w tańcu, dwie osoby skryte pod maskami. Mężczyzna w egzotycznym stroju natychmiast obudził w moim umyśle ciąg skojarzeń, który zakończył się na jednej postaci, którą szybko potwierdził jeden z zebranych na sali mężczyzn. Jego partnerka przywdziała podobne barwy.
- Dżin i nimfa? - Zapytałem z delikatnym uśmiechem, którego nie było widać spod maski, ale dało usłyszeć się w moim głosie. Zabawne połączenie w gruncie rzeczy. Płynęli przez środek sali w krokach dość powtarzalnego tańca, które większość obecnych zdawała się znać znacznie lepiej niż ja. Przyglądałem się ich misternych strojom, łowiąc kolejne szczegóły, w które bogaty były wszystkie przebrania. Swojemu także nie poskąpiłem detali, choć w gruncie rzeczy całość była dość prosta, bez dodatkowych udziwnień. Prosta jak wąż, w którego skórze czułem się bardzo wygodnie. Nie miałem pojęcia, co wiedziała o mnie Adelaida, że wybrała dla mnie tak doskonałe przebranie, byłem jej jednak wdzięczny. W skórze dżina albo jeźdźca bez głowy z pewnością nie odnalazłbym się równie dobrze, co tej wężowej. Pasującej nawet do mojego wychudzonego ciała.
And my name on the lips of the dead
– To syrena – odezwała się wreszcie, lekko zaciskając usta w ekscytacji. W tym stroju i z sercem wyrywającym się co rusz do odpowiedzi, jej narzeczony z łatwością ją odnajdzie, ale może jednak będzie miała trochę szczęścia i wcale nie śledził on wydarzeń w balowej sali.
Po ostatniej porażce szybko się pozbierała — w końcu wielu ją motywowało (zwłaszcza kobieta, która pomimo pomyłki przyznała jej rację). Teraz pozostało tylko odgadnąć i upewnić się, co za motyw trafił się tańczącemu obecnie mężczyźnie. Podstawy już miała, więc co ze szczegółami?
Rzekomo demony tego rodzaju mogły być niebieskie — kolor zatem się zgadzał. Spiczaste uszy? Również tutaj były. Materiał stroju w pewnym miejscu natomiast przypominał jej drugą skórę... Czy miał wskazywać, że stworzenie to było częściowo nagie? Najwyraźniej. Złote obręcze i te runiczne dekoracje najprawdopodobniej za to wskazywały na swego rodzaju demona. Wszystko więc układało się w logiczną całość.
Swoją drogą, z tego co wyczytała z przygodowych książek, Oni były przez pewien czas nawet szykanowane... Uważało się je za zło wcielone, wierzono, że powodowały wszędzie, gdzie się zjawiły, choroby i nieszczęścia. Nie wspominając, że w niektórych książkach widywała ich jako tych, którzy porywali duszę złego do szpiku kości delikwenta.
Czy miało to coś wspólnego z tym, kto potencjalnie był właścicielem tego motywu? Długo się nad tym zastanawiała. Nie wiedziała kto to, ale musiał być zapewne niemile przyjmowany w tym społeczeństwie.
Ponadto rzekomo były bardzo lekkie i latały. Aczkolwiek w to akurat Una niezbyt wierzyła. Nie wierzyła nawet, że istota temu podobna w ogóle istnieje. Sceptycznie podchodziła do wszystkiego, co nigdy nie ukazało się jej oczom — może dlatego nigdy nie przyswoiła dostatecznie wiedzy z zakresu opieki nad magicznymi stworzeniami?
Mężczyzna okazał się mieć jednak motyw dżina. Kolejne pudło. Brawo, Una.
Za to kobieta... Czyżby chodziło o hipokampusa? Te kamienie przypominały odrobinę łuski, więc może to właśnie to.
— Czy to... hipokampus? — spytała z lekkim zawahaniem. Znowu źle? Nigdy dotąd nie była tak zestresowana. Poddawano ją wielu próbom, ale tej, gdzie ponosi porażkę? Jakże rzadko.
How long ago did I die?
Where was I buried?
Alphard i Zachary otrzymują po punkcie, przebranie Junony wciąż można zgadywać.
Kobieta z kolei nie była rusałką ani też nimfą. Ale słusznie miała skojarzenie z wodą, skoro dama była topielicą, Ofelią. Niestety maska uniemożliwiała Nottównie rozpoznanie Elaine, która nie mieszkała już w Ashfield Manor, więc nie wyprawiała się na sabat razem z nimi, a z Averymi.
W międzyczasie udało jej się dyskretnie przysłuchać rozmowie znajdujących się nieopodal dam. Szczególnie jedna wzmianka padająca w ich rozmowie zainteresowała ją, więc postanowiła ją zapamiętać z zamiarem późniejszego szepnięcia ciotce. Chciała, by lady Adelaide mogła być z niej dumna po jej pierwszym sylwestrowym sabacie. Właśnie dlatego najmłodsza z lwic próbowała angażować się w zabawę, by ciotka, z pewnością doskonale wiedząca, pod jakim strojem się kryła, mogła później być zadowolona, że jej młoda krewniaczka potrafiła odnaleźć radość w wydarzeniu zorganizowanym w Hampton Court. Po to tu była, by dobrze się bawić i cieszyć się młodością, początkami swej dorosłości.
Kolejna para znalazła się na parkiecie. Strój mężczyzny rzucał się w oczy najbardziej swym osobliwym kolorem i wyglądem. I u niej pojawiło się skojarzenie z dżinem, ale ktoś zdążył już ją ubiec w odpowiedzi, więc skupiła wzrok na przebraniu kobiecym. Znowu kojarzącym jej się, no cóż, z wodą. Ale i to nie była nimfa ani syrena, a takie określenia już padły. Młodziutka Nottówna pogrzebała więc z pamięci, poszukując innych istot kojarzących się z żywiołem wody. Nie nimfa, nie syrena, więc co? Może to nie stworzenie, a jakaś postać historyczna kojarząca się z wodą? Przypomniała sobie o czarownicy według opowieści zdolnej do przemiany w morską falę.
- Może... Cliodna? – rzuciła w ciemno, pamiętając już, by udzielić tylko jednej odpowiedzi. Zaraz się okaże, czy miała rację. Nawet jeśli nie, to nie szkodzi, zabawa trwała dalej, a biorąc pod uwagę ilość obecnych na sali czarodziejów odzywało się stosunkowo niewielu z nich, ciągle słyszała jedne i te same głosy, rzadko dołączał do nich jakiś inny. Czyżby się wstydzili lub obawiali? A może rozrywka zaproponowana przez jej ciotkę nie przypadła im do gustu?
Wygładziła suknię, chcąc ukryć nerwowość. Przemierzała wszelkie zakątki swojego umysłu w poszukiwaniu prawidłowej odpowiedzi. Ale ta suknia była taka dziwna! Kamienie błyszczące na kilometr nawet nie przypominały kamieni, tylko–
Miała ochotę uderzyć głową w filar, obok którego stała. Przecież to oczywiste! Sukienka miała przypominać niebo, kamienie gwiazdy. Chodziło o postać związaną z astronomią, a Bulstrode w pierwszej kolejności skupiła się na oceanach. Bohaterka ta była poniekąd również związana z morzem, to akurat dziewiętnastolatka musiała przyznać.
Niemal westchnęła z ulgą. Tą zapomnianą przez wszystkich postacią była Urania, jedna z orszaku muz występujących w mitologii. Jej strój zawsze zdobiły maleńkie gwiazdy, jakby była ich matką. Materiał sukni tańczącej niedawno kobiety kolorem przypominał nawet nieboskłon, z tymi błyszczącymi niczym gwiazdy kamieniami.
– Czy chodzi o Uranię, jedną z muz? – podsunęła, starając się utrzymać emocje na wodzy.
Co do wodnego powiązania... Rzeczywiście – Urania była przecież często widywana w towarzystwie syren. Do tego chyba był mit dotyczący tego, że z góry jej poświęconej, wypływa magiczna woda? Una nie szczególnie to jednak pamiętała, bo się tym nie interesowała, woląc zdecydowanie legendy bardziej realistyczne.
Owijanie sobie mężczyzn wokół palca również pasowało – muzy zawsze były obłędnie pięknie. Do tego były wiecznie młode. Nie wspominając o tym, że ich pomoc kilkukrotnie przydawała się zdesperowanym młodzieńcom. Kto nie chciałby skorzystać z pomocy tego rodzaju kobiety?
Ostatni element – mianowicie wyglądające na bose stopy – wydawał się wszystko dopełniać. Muzy nigdy nie były przecież przedstawiane jak arystokratki. Ilekroć o nich czytała, miały luźne szaty i nie nosiły obuwia. Przez to zdawały się bardziej utożsamiać z naturą niż zwykli śmiertelnicy.
Czy więc Urania mogła być źródłem tutejszej balowej problematyki? Miała nadzieję, że tak, bo powoli wszystkim kończyły się pomysły.
How long ago did I die?
Where was I buried?
- Dziękuję za zaproszenie. Ostrzeżenie poczynione przez lorda przed pierwszymi krokami muszę jednak po fakcie uznać za czystą kokieterię. - Może odważna uwaga, ale bal maskowy zapewniał specyficzny rodzaj poczucia bezpieczeństwa, z którego Elaine miała zwyczaj czerpać bez szczególnych wyrzutów sumienia. - Tym chętniej przyjmę tego rodzaju... wynagrodzenie.
Nie pozostawiając wątpliwości co do powagi własnych słów, pierwszy raz od dawna pozwoliła sobie w towarzystwie na prawdziwie promienny uśmiech. Dużo bardziej niż mógłby alkohol, upajające było dla niej samo narastające poczucie swobody. Owszem, potrafiła odnaleźć się w różnych okolicznościach jako lady Avery, nauczyła się też znosić jarzmo tytułu wdowy, ale wyzbycie się tego wszystkiego na jedną noc... było zniewalające.
- A więc dżin... - wymruczała z uznaniem, kiedy podejrzenia jej partnera i jeszcze jednego mężczyzny okazały się trafne. Nie podzieliła się jednak swoim przeczuciem, ani też nie przykładała się szczególne do odgadnięcia dokładnie kim była jego partnerka. Bardziej interesowało ją jak była. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych prezentujących się, jej uwaga poświęcona była bardziej jej zachowaniu niż temu, jako kto miała się prezentować. Była ciekawa z kim będzie mieć do czynienia, kiedy maski obyczajów zastąpią te zupełnie dosłowne. Póki co, bal zapowiadał się bardzo interesująco.
- Gin brzmi całkiem dobrze, czyż nie? - zwróciła się do bazyliszka, unosząc lekko jedną brew. Była ciekawa, czy wykorzysta dwuznaczność pytania.
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Strój Junony wciąż można odgadywać, postaci, które wypowiadały się w poprzednich turach, mogą zabrać głos ponownie.
Przy poprzedniej parze obstawiła, że partnerka bazyliszka to pewna postać zrodzona z mitologii, a dziś królująca na wielkich scenach operowych. Wtedy była prawie pewna, że Ofelia jest Ondyną. Może właśnie to jest prawidłowa odpowiedź? Popatrzyła po maskach przyglądających się lawirującej na środku balowej sali parze. Jeśli ponownie wysunie to samo imię i ono znów okaże się błędne, poczuje wielkie rozczarowanie i na zawsze zapomni o mitycznej wodnej nimfie. Ryzykowała, ale chyba tylko tak można było cokolwiek ugrać. Ten strój nie posiadał zbyt wielu charakterystycznych szczegółów. Podpowiedzi gospodyni przyjęcia pomagały. Nie miała zbyt wielkiej pewności, stawiając tym razem na Ondynę, wierzyła, że dopisze jej szczęście. Właśnie, gdzie się ono podziało? Do tej pory albo nie zdążyła odpowiedzieć jako pierwsza albo jej odpowiedzi nie były prawidłowe. O, Wendelino, pomóż! Żeby tylko tym razem się udało. To już chyba ostatnia postać, która łączyła w sobie klasyczne cechy ze wskazówkami lady Nott. Zresztą zauważyła, że inne damy również stawiały na postać wywodzącą się z mitologii. Może jako córka płomienia nie miała prawa radzić sobie z tymi wodnymi przebraniami? Oby ogień tym razem zdołał zbliżyć się do żywiołu błękitnych fal.
– A może to tym razem mamy do czynienia z Ondyną? – spytała trochę niepewnie, ale była pewna, że czułe ucho lady Nott usłyszy jej słowa.
Isabelle i Junona otrzymują po punkcie; Isabelle oraz wybrany przez nią partner mają na odpis 48 godzin, pozostałe postaci mają od odpisu drugiej postaci z pary lub od upływu terminu 72 godziny na odgadnięcie ich przebrań.
Postaci, które są gotowe i chcą zaprezentować swój strój, proszone są o zgłoszenie się do mistrza gry prowadzącego (Tristan) drogą pw.