Sala balowa
Każdy sabat u lady Adelaide Nott słynie ze swojego przepychu, którego nie mogło zabraknąć i w wyborze alkoholi czekających na spragnionych dobrej zabawy czarodziejów. Złote tace lewitowały po sali, pokryte szkłem różnej maści, w którym kryły się rozmaite rodzaje trunków. W tym roku, ze względu na skrywane za maskami tożsamości gości, koktajle kryły w sobie dodatkowe magiczne efekty czyniące całun tajemnicy okrywający całą zabawę jeszcze grubszym.
Aby pochwycić kieliszek z przelatującej obok tacy, należy w pierwszym poście na wydarzeniu wykonać rzut k20, a następnie zinterpretować go zgodnie z poniższą rozpiską.
- Wybór kieliszka:
- 1. Goblin
Ten koktajl z soku jabłkowego, szampana oraz rozpuszczonego marcepanu podaje się w wysokim kieliszku, którego rant zamoczony w wódce obsypano cukrem. Smak jabłek delikatnie przebija się przez bąbelki i już jeden łyk wystarcza, by magiczny napój zadziałał, obdarzając Cię skrzekliwym głosem. Odnosisz wrażenie, jakby twój wzrost rzeczywiście pasował do standardów goblinów.
2. Wróżka
Migoczący od samego początku kieliszek wypełniony jest skrzacim winem oraz lekkim, owocowym musem nadającym koktajlowi nieco gęstszej konsystencji. Już po pierwszym łyku dostrzegasz, jak otaczający cię z każdej strony brokat osiada na Twojej szacie, sprawiając, że mieni się jeszcze bardziej, a głos brzmi nieco piskliwie, jakby należał do maleńkiego skrzydlatego elfa.
3. Celestyna
Już pierwszy łyk zaskakuje cię unikalnym połączeniem cytrusów oraz słodkiego wina doprawionego mocnym aromatem pieczonych kasztanów. Dopada cię błogi, piosenkarski nastrój godny samej Celestyny Warbeck, która nagle staje się twoją idolką. Nie możesz oprzeć się chęci zanucenia jej najlepszych hitów do spółki z tanecznym krokiem piosenkarki, zyskując także nieco z jej pięknego głosu.
4. Troll
Gorzkiej woni unoszącej się znad kryształowego kielicha towarzyszy równie identyczny smak absyntu. Na dnie unosi się kilka listków piołunu, które jedynie podbijają kwaskowatość. Język piecze niemal do samego końca, kiedy spływa na Ciebie nuta słodkiego, nierozpuszczonego w pełni cukru, a głos brzmi bardziej charcząco, jakby coś w gardle utrudniało Ci mówienie.
5. Eteryczna formuła
Charakterystyczny biały dym unosi się znad kieliszka niczym z wrzącego kociołka. Delikatne szkło jest ciepłe, a jego zawartość smakuje doskonałym i jedynym w swoim rodzaju szampanem zmieszanym z sokiem żurawinowym oraz sokiem z cytrusów.
Raptem kilka niewielkich łyków, które pomieścił w sobie smukły kieliszek, wprowadziło cię w głębokie przemyślenia, iście eteryczne tyrady o czasie, przestrzeni, nieskończonym ogromie kosmosu, którego fragmentu dostrzegasz w suficie wysoko ponad tobą. Twój ton głosu brzmi wzniośle, iście filozoficznie.
6. Błazen
Mieszanka ciemnego ale oraz whiskey skropiona dodatkiem słodkiego koziego mleka budzi w tobie rozbawienie. Każdy kolejny łyk przybliża Cię do śmielszych chichotów, które jesteś w stanie powstrzymać z niemałym trudem. Wesoła atmosfera wieczoru udziela Ci się znacznie szybciej niż pozostałym gościom.
7. Oddech smoka
Tylko wprawny alchemik poczuje, że w tej kompozycji ciężkiej whiskey przesiąkniętej zapachem dębowej beczki znajdują się ogniste nasiona. Jeden łyk wystarcza, aby Twój głos zniżył swoją barwę do przytłaczającego słuch basu. W miarę opróżniania kielicha czujesz coraz mocniejszy, siarkowy zapach oraz dym wypuszczany przez nozdrza lub usta z każdym oddechem. Wypicie do ostatniej kropli prowadzi do zionięcia ogniem i tymczasowego osmolenia własnej szaty. Koktajl pozostawia po sobie palący posmak oraz pragnienie.
8. Kapitan
Mieszanka najlepszego rumu bogata w sok z najlepszych cytrusów z dodatkiem imbiru zaostrzającego smak. Raptem kilka łyków wystarcza, by Twój głos obniżył swoją barwę i stał się przyzwoicie melodyjny, a przy tym dostatecznie przekonujący i pewny siebie dla słuchacza.
9. Trzecie oko
Biała zawartość kieliszka jest nieco mętna, gęsta. Smakuje egzotycznym mlekiem kokosowym, białą czekoladą oraz wytrawnym winem. Każdy łyk sprawia, że odsuwasz się nieco od otaczającej Ciebie rzeczywistości. Chwilami odnosisz wrażenie, jakby sprawy doczesne nie miały najmniejszego znaczenia, a jedyny interesujący zbieg wydarzeń znajduje się w bliżej nieokreślonej przyszłości.
10. Mantra
Ziołowy zapach amaro pozostawia po sobie gorzki posmak na języku, który przełamuje mus z kandyzowanych owoców. Od pierwszego łyku wiesz, że Twoje słowa stają się nieco cichsze, a krzyk jest wręcz nieosiągalny. Towarzyszy Ci błogi spokój, opanowanie. Nawet największa awantura nie jest w stanie wykrzesać z Ciebie upustu przygaszonych emocji.
11. Creme de la creme
Likier porzeczkowy pozostawia po sobie niezapomniane wrażenie w połączeniu z gorzką czekoladą. Smak zostaje z Tobą na dłużej, podobnie jak zapach kakao. Czujesz lekkie otumanienie i to za sprawą już pierwszego drinka. Przyjemne uczucie lekkiej głowy i wolności towarzyszy Ci od pierwszego zamoczenia ust w napoju. Masz wrażenie, że wszystkie troski odchodzą w niepamięć i chcesz zatrzymać tę chwilę na dłuższy czas.
12. Gorący kociołek
Smak ginu z tonikiem jest znany każdemu, kto choć raz pojawił się na przyjęciu z dobrze zaopatrzonym barem. Gorycz ciągnie się wzdłuż języka, powoli, niemalże boleśnie wypalana przez gin. Twoje gardło po wypiciu kilku łyków nienaturalnie ściska się, a głos powoli wybrzmiewa niższe tony. W miarę upływu czasu staje się także coraz bardziej zachrypnięty, jakby Twoje ciało trawiła choroba albo, co gorsza, wspólny wieczór spędzony przy wyśpiewywaniu największych hitów Celestyny Warbeck.
13. Błękitna Laguna
Przyjemne połączenie wódki, pomarańczowego likieru Blue Curracao oraz lekko gazowanej wody cytrynowej podawane w wysokim kieliszku z plastrem cytryny umieszczonym na jego brzegu. Ogarnia Cię błogość i lekkość, jakbyś unosił się na przejrzystych wodach błękitnej laguny. Barwa głosu zmienia się na wysoką, aczkolwiek jasną o średniej sile dźwięków. Przypominają Ci się wizyty w operze, gdzie najwspanialsze diwy wyśpiewują swoje arie, a teraz czujesz, że możesz być jedną z nich i zachwycić towarzyszy ariettą najwyższej klasy.
14. Królowa Śniegu
Intensywność smaku imbiru doprawiona tonikiem i kruszonym lodem, serwowana z ćwiartką pomarańczy. Orzeźwiające, niezbyt słodkie połączenie niemal od razu wywołuje gęsią skórkę i ogarniające Cię zewsząd uczucie chłodu. Oddech zmienią się w typową dla chłodu parę, w której wesoło wirują płatki śniegu. Pomimo zimna ogarnia Cię rozluźnienie, przypominają Ci się dziecięce lata, kiedy bawiłeś się wśród śniegu, a samo wspomnienie wywołuje przyjemne uczucie dziecięcej radości.
15. Grzywa aetonana
Alkohol w kieliszku jest gęsty i mleczny, spieniony u góry. Jest słodki: wśród aksamitnego jak grzywa aetonana mleka wyczuwasz orzechowy likier i rozgrzewające nuty kawy i czekolady. Przyjemne uczucie rozlewa się za twoim mostkiem, zaś twój głos zyskuje niższe, lecz lekkie i ciepłe brzmienie, od którego słuchania nie można się oderwać.
16. Erato
Kołyszący się w wysokim szkle alkohol ma ciemnoczerwony kolor. Po jego spróbowaniu czujesz rozpływający się na języku musujący smak granatu i cytryny, cierpkość ginu i delikatną nutę mięty. Masz wrażenie, jakby światło stało się nieco bardziej różowe, a twoja głowa nic nie ważyła, choć zdecydowanie nie jest to stan upojenia alkoholowego. Twoje myśli stają się niezwykle lotne, przez co ciężko jest ci dokończyć jeden wątek w konwersacji: nieustannie wpadają ci do głowy kolejne dygresje do wtrącenia.
17. Egzaltacja
Najwyższej jakości burbon oraz mocny earl grey stanowią połączenie znane przez każdego, szanującego się Brytyjczyka; podobno. Smak alkoholu podsyca rozpuszczony miód, którego gęsta struktura pozostaje wyczuwalna na języku. Ciebie zaś ogarnia nieprzerwane deklamowanie każdego słowa. Nadajesz mu barwę, dodatkowe emocje. Napotykasz trudność w oparciu się poczuciu przemawiania o wydarzeniach ważnych, istotnych, a przede wszystkim wygranej wojnie o czystość krwi.
18. Burleska
Słynny francuski Calvados, którego jabłkowy bukiet przebija się w każdym łyku, doprawione cynamonem, wanilią i odrobiną gorzkiego amaretto przełamującego wyraźną słodycz. Także i Twój głos nabrał wyraźnej, wręcz uwodzącej głębi. Pozostajesz w przekonaniu, że jedno wypowiedziane słowo rozplątuje cudze języki i skłania ku powierzeniu najgłębszych sekretów.
19. Pożoga
Intensywna czerwień soku malinowego w efektowny sposób łączy się z kolorem soku pomarańczowego, a ostrości dodaje czysta wódka zawierająca w sobie drobinki brokatu. Przyjemnie chłodzony kruszonym lodem drink podawany jest w szkle sprawiającym wrażenie płonącego. Skład wzbogacono o składnik wywołujący intensywne, silne wzruszenie, które wraz z ostatnią kroplą drinka przemienia się w niewyobrażalny zachwyt.
20. Łyk niewinności
Z pozoru lekkie wino niosące posmak prawdziwego Toujour Pur skrywa w sobie niewielką ilość pikanterii dość mocno palącej w gardło. Szybko ogarnia Cię poczucie młodzieńczej niewinności, chęć cofnięcia się z powrotem do szkolnej ławy i płatania figli. Poczucie zabawy towarzyszy Ci w każdym kroku. Twój głos przyjmuje barwę o kilka tonów wyższą.
Według tradycji gałązki jemioły wieszane są w domach przy suficie lub nad drzwiami w czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jemioła ma przynieść domowi i jej mieszkańcom spokój, pomyślność i szczęście w zbliżającym się czasie. Jest także symbolem odnowy, która ma odstraszać złe i niechciane moce, a zapraszać te niosące przychylność i dostatek.
Istnieje tradycja, według której każdy gość przekraczający próg posiadłości powinien zerwać jedną z jagód jemioły i zabrać ją ze sobą. Ma to symbolizować pokój między rodami, wspólną sprawę, a także chęć dzielenia się szczęściem. Zerwanie jagody należy zgłosić w komponentach z zaznaczeniem, iż przekazanie dokonało się na sabacie celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety oraz odpisania jagody z wybranego tematu.
Nie można jednak zapomnieć o najważniejszej cesze tej symbolicznej rośliny. Każda para, która znajdzie się pod jemiołą, powinna się pocałować. Jemioła symbolizuje płodność i witalność, a także wpływa na jakość pożycia małżeńskiego. Czarodzieje niejednokrotnie przekonali się już, jak wielki wpływ na życie może mieć świadome omijanie tradycji i wiedzą, że nie należy tego robić.
Pozostały 0/3 jagody.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.08.21 21:21, w całości zmieniany 9 razy
'k100' : 51
Kolejna para zaczęła poruszyć się w rytm muzyki. Mężczyźnie topornie szło stawianie kroków, ale partnerka nie była zagrożona, póki męskie stopy trzymały się na dystans od jej własnych. Ulżyło mu na myśl, że w trakcie zimowego balu jego umiejętności taneczne prawdopodobnie jawić się będą jako bardzo przyzwoite, jeśli tylko ktoś wspomni wystąpienia mniej eleganckie, ale w ostatecznym rozrachunku nawet poprawne. Znów w pierwszej kolejności skupił się na męskim przebraniu. Szarozielony materiał pozostawał sztywny, a jednak opadał wzdłuż ciała i ciągnął się, co Alphardowi natychmiast skojarzyło się z ogonem, lecz nie takim stanowiącym odrębną część ciała, ale swoiste przedłużenie cielska bestii. Choć w pierwszej chwili stawiał na smoka, szybko zrozumiał, że to musi być jednak wąż. I to nie byle jaki. Potężne kły i żółte ślepia pozwoliły mu sądzić, że to sam Król Węży. Ale może jednak wyciągnął błędne wnioski? Omyłki już mu się przydarzyły.
Nad kobiecą kreacją musiał dłużej się zastanowić i to już chyba stanie się jego zwyczajem. Damy o wiele większą wagę przywiązywały do swojego odzienia, choć dziś każdy pragnął jak najlepiej oddać swym strojem przypisany mu motyw, aby nie narazić się przypadkiem lady Nott.
Nim zdążył odpowiedzieć, ktoś inny podał odpowiedź, na którą również wpadł, podejrzewając, że spogląda na tańczącego bazyliszka. Nikt inny nie zarzucał gospodyni swoimi typami. Black próbował wsłuchać się w jedną z toczonych obok rozmów, nie zapominając o głównym celu uczestniczenia w sabacie. Chciał przede wszystkim sprawdzić co w trawie piszczy po ostatnich zmianach politycznych, które wreszcie nabierały na wyrazistości. Jeden z męskich głosów przemawiał tak, jakby pozostawał z dala od całej zabawy, skupiony na bardziej istotnych rzeczach niż zdobne stroje pozostałych gości. Gdy padło w dyskusji hasło Francja, Alphard dołączył do dyskusji lordów o francuskich przysmakach, krajobrazach i wyjazdach lordów do państwa leżącego po drugiej stronie kanału La Manche, a zwłaszcza o ich rozmaitych dokonaniach poczynionych za granicą.
| rzut na plotkę nr 3; retoryka II (+30), znajomość języków: II - francuski, hiszpański, włoski, I - niemiecki, grecki, łaciński (+18)
and giving it up
'k100' : 98
Gdy pojawił się w Hampton Court jedyne co mógł ujrzeć to różnokolorowe przebrania i maski pod którymi skrywały się twarze szlachciców i szlachcianek, a także rycerzy, którzy w większości zaszczycili ich swoją obecnością. Doskonale wiedział, że otwarciem będzie wspólny taniec. Wzrokiem omiótł salę, szukając niewiasty, którą mógłby poprosić do tańca. Szybko odnalazł jedną z samotnie stojących lady. - Lady, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zechcesz mi towarzyszyć? - niczym prawdziwy dżentelmen poprosił kobietę do tańca, wszakże był Nottem, dobre maniery wyssał wraz z mlekiem matki. I ruszyli w tanecznym korowodzie, Eddard spod swojej maski obserwował innych uczestników uroczystości. Czuł, że czegoś - a raczej kogoś - mu brakuje dzisiejszego wieczoru. Osoby, z którą w spokoju upijał whiskey, nieco z boku obserwując salonową grę. Dzisiaj miał stać się jednym z graczy, przejąć stery najstarszego syna w rodzinie i za wszelką cenę nie dopuścić do kolejnego skandalu w rodzinie. Zbyt wiele się ostatnio wydarzyło i nie mogli pozwolić sobie na kolejne potknięcia. Doskonale pamiętał jak długo Malfoyowie podnosili się po hańbie, którą okrył ich młodszy brat Abraxasa.
Przez ten krótki moment skupił się jedynie na swojej partnerce, prowadząc ją w tańcu, który znał wystarczająco dobrze. Zapewne to właśnie Adelaide Nott zadbała oto, aby jej bratanek nie podeptał swej partnerce cudownych pantofli, zamówionych specjalnie na tę okazję. Mieszkanie pod jednym dachem z tą kobietą to błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Muzyka na chwilę ucichła, bal został oficjalnie otwarty przez gospodynie, a pierwsze pary pojawiły się na parkiecie, prezentując swe stroje. Czekał z cierpliwością na to, aż cioteczka zechce wywołać z tłumu i jego, na razie jednak przyglądał się całej zabawie nieco z boku.
I'll never wear your broken crown
W porównaniu do stroju jej towarzysza, suknia w którą była ubrana wydawała się jeszcze prostsza, jeszcze banalniejsza, niż była w istocie, chociaż trudno było jej odmówić braku zdobień i szyć charakterystycznych dla sukien balowych. Był to delikatny materiał, lejący się, cięty prosto, wykończony delikatną koronką. Wszystko to wyglądało, jakby w zamyśle miało być – może kiedyś było? – białe, teraz jednak nabrało bardziej popielato-pożółkłych odcieni. Właściwie, kobieta wyglądała trochę jak gdyby zapomniała ubrać sukni, pozostając jedynie w lekkiej halce, może nieco mniej prześwitującej, nieco prostszej, niż te, z którymi dobrze zapoznane mogły być panie i co bardziej doświadczeni panowie obecni na sali. Po zewnętrznej stronie nóg suknia miała wcięcia, asymetryczne, jedno do wysokości kolan, drugie nawet wyższe, dodawałyby one jednak znacznie więcej powabu jej postaci, gdyby nie wyglądały na skutek szarpnięcia, raczej niż przemyślanej pracy krawieckiej. Najbardziej charakterystyczne pozostawało jednak to, że materiał sprawiał wrażenie... mokrego. Podobnie sprawa miała się z włosami kobiety, rozpuszczonymi, długimi do pasa, delikatnie falowanymi. Barwą przypominały samą suknię, w przeciwieństwie do niej jednak w dotyku okazywały się rzeczywiście odrobinę wilgotne. Wplecione w nie było kilkanaście drobnych kwiatów niezapominajek. To one, lepiej niż kolory sukni i włosów zdawały się lepiej korespondować ze skórą kobiety. To już nie był poetycki alabaster; jej skóra wydawała się niemal zupełnie przezroczystą, cieniutką, mlecznobiałą powłoką, w połączeniu z filigranową figurą sprawiając, że wyglądała jeszcze delikatniej, niż materiał, który miała na sobie. Z całości wyróżniała się jedynie maska. Jedwabna, dość wąska, zakrywała zaledwie fragment twarzy od brwi do wysokich kości policzkowych. Obszyta była złotymi nićmi, kontrastującymi z popielatym kolorem oczu jej właścicielki. Po stronie zewnętrznych kącików oczu wszyte były po każdej stronie dwie perełki, przywodzące na myśl łzy. Ona jednak wcale nie wyglądała na smutną.
Stupid and brutal
But I do not
I do not
Zaprawiony weteran balu chyba najwyraźniej znów dał wygrać celowo komuś innemu. Odpowiedział "śmierciotula", ale Una była niemal przekonana, że tańczący z nią mężczyzna miał motyw testrala. Ten ogon, skrzydła, czerń... Wszystko brzmiało jak opisy z książek. Zmarszczyła brwi, korzystając z ukrywającej wszystko maski. Ten lord naprawdę chciał przedłużyć zabawę, bo wyzwanie podjęli też wkrótce inni.
Była jednak z siebie dumna. Dostał jej się trudny orzech do zgryzienia, a jednak padające w jej stronę odpowiedzi były jednoznaczne. To tylko utwierdzało ją w przekonaniu, że kreacja, którą przygotowała na dzisiejszy wieczór, była bardzo dobrze wykonana. Ale to chyba nic dziwnego – spędziła w końcu wiele godzin na konsultacjach z krawcem. Nie można się było spodziewać innego efektu.
Jej partner do tańca rzeczywiście okazał się mieć motyw testrala. Uśmiechnęła się w duchu – i tu się nie myliła. Ciężko byłoby pomylić tak charakterystyczne elementy stroju z innym stworzeniem. To jednak potwierdzało też teorię, że najbardziej aktywny jegomość dzisiejszego wieczoru po prostu się z nimi bawi i raczej nie zamierza przestać.
Oba przebrania zostały zgadnięte, nadszedł czas na kolejną parę. Padło tym razem na mężczyznę, którego dosłownie chwilę temu jakimś przedziwnym sposobem wybroniła i... jakąś kobietę.
Jakie tematyki mogli otrzymać? – zamyśliła się Una.
Spojrzała najpierw na strój mężczyzny. Wyglądał równie zjawiskowo co reszta stylizacji dzisiejszego balu, więc nie widziała większej różnicy. A może po prostu sama słabo znała się na modzie? Sama do końca nie wiedziała, nie była jednak Parkinsonem, by nadmiernie pałać miłością do sukienek.
Mężczyzna dostał bazyliszka – to było pewne. Stworzenie to uchodziło za króla wszelkich węży i było postrachem dzieci, które widziały go w książkach. Poza zwykłymi przeczuciami, wszystkie elementy stroju także się zgadzały.
Co do nieznajomej... duch, prawda? Niezapominajki wskazywały na zmarłą, niemal przezroczysty strój za to na byt nieuchwytny. A te łzy i wilgotność? Czyżby chodziło o banshee, tak często przewijającą się w legendach? Nawoływała swoim krzykiem zmarłych, więc może to o nią chodziło.
– Czy damski motyw to szyszymora?
How long ago did I die?
Where was I buried?
Zabawa w kalambury trwała dalej i Black postanowił znów do niej dołączyć, ożywiając się, gdy bliżej przyjrzał się kobiecej kreacji. Cała suknia wydawała się mokra, tak jak rozpuszczone włosy. Kolorystyka nadawała postaci jakiejś nieuchwytności, jakby wszyscy mieli spoglądać na coś bardzo ulotnego. Popielata biel, pożółkły odcień. Najbardziej jednak zastanowiły go perły, które gościły na masce i emitowały łzy. Woda, łzy. Miał tylko jedno skojarzenie i wątpił, czy było ono słuszne, lecz nie mógł uwierzyć, żeby wywołana już szyszymora stanowiła poprawną odpowiedź. A może znów bardzo się mylił?
Wodna istota, nieuchwytna, płacząca. Przypomniała mu się jedna z baśniowych postaci. Jedna z sześciu córkę króla mórz, która z miłości zrezygnowała z nieśmiertelności, a ogon zamieniła na nogi. To mógł być zły typ, ale wolał zaryzykować.
– Czyżby to była mała syrenka? – wyrzucił z siebie z lekkim powątpiewaniem, choć wierzył, że w tej grze nie ma złych odpowiedzi.
and giving it up
Szczęście tyczyło się też samego stroju. Był tak skrojony by nikt jej nie rozpoznał, a jednak sama postać nie była aż nadto skomplikowana choć na początku myślała inaczej. Bała się, że na parkiecie spędzi całą wieczność i to wystawiona na wzrok innych ludzi. Kiedy udało jej się w końcu opuścić parkiet skupiła się na innych tańczących parach. Wszyscy wyglądali naprawdę pięknie i gdyby nie cała otoczka tego balu i to co dzieje się w ostatnim czasie w świecie to naprawdę byłaby w stanie się w tym zatracić. Widząc pędzącą w jej kierunku lewitującą tacę pochwyciła jeden z kieliszków. Dzisiejszej nocy w posiadłości lady Nott zebrało się wielu szlachetnie urodzonych i część oficjalna mogła jeszcze trochę potrwać. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to zaledwie początek tego co przygotowała dla nich gospodyni i chyba biorąc pod uwagę jej wcześniejsze przemówienie mogło to być coś na co trudno jej będzie patrzeć ze spokojem. Dalej nie rozumiała jak wszystko mogło się zmienić w ciągu jednego roku. Chcąc przypomnieć sobie wszystkie wzloty i upadki, które jej towarzyszyły to posunęłaby się do stwierdzenia, iż trwało to o wiele dłużej niż tylko dwanaście miesięcy.
Blondynka skupiła spojrzenie na kolejnej parze. Kobieta prezentowała się w sposób niebanalny i już za to powinno się jej przyznać jakąś nagrodę. Sam strój był inny od wszystkich – w końcu nie wyglądała jak typowa szlachcianka i chwała jej za to. W balu przebierańców nie chodziło o to by być arystokratką, a wybraną przez siebie postacią. Przez chwile nie mogła jednak skojarzyć przebrania kobiety choć czuła, że odpowiedź znajduje się na końcu języka. Słysząc odpowiedź jednej ze szlachcianek przytaknęła z uśmiechem. – To musi być szyszymora – skomentowała i skinęła głową w stronę kobiety, która udzieliła pierwsza odpowiedzi. Strój w stu procentach oddawał szyszymorę, ale z drugiej strony zawsze pozostawał element zaskoczenia.
Stój kobiety wybijał się w objęciu tak ciemnych ramion. To nie było zwierzę. Brakowało piór, brakowało ogona czy innych charakterystycznych elementów, które mogłyby wskazywać, że mieli do czynienia z jakimś magicznym stworem. Mimo to kobieca postać prezentowała obraz mistyczny, bardzo tajemniczy. Wydawała się słaba, bardzo delikatna. Zupełnie jakby była uosobieniem nieszczęścia. Nie należało też zakładać w przypadkowość dobranego materiału, który wyraźnie odwoływał się do wody. Odruchowo zerknęła w okolicę jej butów, aby sprawdzić, czy suknia nie pozostawia po sobie mokrych śladów. Pomyślała, że postać ledwie chwilę temu wynurzyła się z morskich głębin, trochę przypominała ducha, ale nie mogła nim być. Nie przy tak wyraźnych śladach łez. To jakiś stwór wyjęty z legend. Kobieta pełna nostalgii, być może związana z sekretnymi jeziorami. Isabella nie była pewna odpowiedzi, ale tylko ta jedna wkradała się do jej wyobraźni. Powiadają, że pierwsza myśl bywa tą najlepszą. Padały jednak inne, równie dobre propozycje. Dla lady Selwyn jednak najważniejsza była ponura, niepewna aura, na którą wyraźnie wskazywało to przebranie, oraz wrażenie mokrej sukni. Domem tej baśniowej damy była woda. Tylko te złote akcenty budziły w niej wątpliwość.
– Czy to nimfa wodna? – zapytała, rzucając jeszcze ostatnie spojrzenie na suknię.
Wiedziała, że zdrajca nie miał już wstępu na salony, którymi i tak wzgardził, więc szybko odsunęła od siebie wszelkie myśli o nim. Zamiast tego próbowała wypatrzeć w tłumie inne znajome sylwetki. Znała kostiumy siostry, rodziców i Eddarda, ale wśród tylu gości trudno było ich dojrzeć, choć wydawało jej się, że nieopodal widzi fragment stroju Ophelii, choć siostra, podobnie jak i ona, nie prezentowała się jeszcze na środku. Później musiała odnaleźć Flaviena lub Marine, spróbować skraść dla siebie choć kilka minut ich czasu, by porozmawiać i wymienić się spostrzeżeniami, choć wypatrzenie ich pod kostiumami było trudne, maski dobrze ukrywały twarze czarodziejów.
Kolejne przebrania były prezentowane na środku, jej kolej jeszcze nie nadeszła, choć czekała na ten moment z niecierpliwością i ciekawością. W międzyczasie mogła jednak wsłuchać się nie tylko w padające odpowiedzi na temat strojów, ale też w gwar innych otaczających ją szeptów. Niektórzy stali w parach lub grupkach, więc gdyby dobrze się skupiła, może uda jej się wychwycić jakąś interesującą plotkę, którą mogłaby zapamiętać i w odpowiednim czasie szepnąć ciotce, która na pewno byłaby jej wdzięczna za bycie jej oczami i uszami tam, gdzie nie mogła dotrzeć sama? Zawsze była pod wrażeniem tego, że ciotka Adelaide zdaje się wiedzieć wszystko o wszystkich w wyższych sferach, choć przecież nie mogła być we wszystkich pomieszczeniach dworu jednocześnie i słuchać wszystkich rozmów naraz. I jak na swój wiek miała nad podziw dobrą pamięć do różnych detali.
Przyjrzała się kolejnej zaproszonej parze, nie wiedząc, że kobietą jest jej własna kuzynka.
- Może to rusałka w towarzystwie... smoka, węża lub jaszczurki? – zgadywała. Nie była jednak pewna odpowiedzi, niektórzy mówili, że mężczyzna mógł być bazyliszkiem, ale może jednak jaszczurką? Albo smokiem? Choć brakowało mu skrzydeł. Strój kobiecy wydawał się dość osobliwy, jakby mokry, co nadawało skojarzenie z jakimś wodnym motywem. Syrenę odrzuciła, bo brakowało łusek i rybiego ogona. Więc może rusałka?
Po wypowiedzeniu swoich propozycji mogła jednak przysiąc, że gdzieś kątem oka dostrzegła strój Eddarda. Był to dobry pretekst, by nieco się przemieścić i upewnić, czy to on, zwłaszcza że nieopodal mała grupka dam dyskutowała o czymś z ożywieniem. Żeby móc podsłuchać, o czym mówiły, musiała przysunąć się nieco bliżej, więc przeszła kilka kroków w bok, znajdując się bliżej nich. Choć wbiła wzrok w tańczącą parę i w lady Adelaide, i nie patrzyła na kobiety, nasłuchiwała cichej wymiany zdań, mając zamiar podsłuchać, czy czasem nie wychwyci jakiejś ciekawej plotki, która mogłaby ją zainteresować.
| rzucam na plotki, opcja 1. Nasłuchując (kość k100, spostrzegawczość); spostrzegawczość I (0), znajomość języków: francuski poziom II (+5)
'k100' : 74
Ramsey otrzymuje punkt za odgadnięcie właściwej odpowiedzi,Ignotus za to, że jego strój został odgadnięty. Strój Elaine wciąż może być zgadywany, również przez postaci, które już się wypowiedziały.
Osoby chętne i przygotowane na prezentację swojego stroju proszone są o zgłaszanie się drogą pw (!!! mistrz gry lojalnie uprzedza, że jakiekolwiek informacje przekazywane innymi środkami komunikacji wypadną mu z głowy i nie będzie o nich pamiętał) do mg prowadzącego (Tristana).
Była pewna taka postać wychodząca od mitu, przenikająca do literatury, opery i baletu. Łączyła się co prawda z przywołanymi wcześniej istotami, ale może lady Nott potrzebowała konkretnie tego słowa. Ondyna, mieszkanka jezior i mórz, to jej poświęcano całe przedstawienia, wspaniałe historie, to ona stawała się sercem dawnych legend szeptanych z pokolenia na pokolenie. Boginka była źródłem twórczej inspiracji dla wielu artystów. Jej postać trwała dumnie dzięki tym dziełom, nie było to obcobrzmiąca nazwa dla dam, które nie ignorowały tych dziedzin sztuki. Imię to tytuł wspaniałej opery i również opowieści utkanej w baletowym tańcu. Piękne postacie łączone również ze śmiercią i zdradą, wiec może właśnie do tego odwoływały się te łzy (poza oczywistym ukłonem w stronę wody). Ondyny to także duchy tego mokrego żywiołu, a więc wspomnienie przeszłości, małe akcenty nostalgii. Problem w tym, że Ondyna mówiono również jako o rusałce czy wodnej nimfie, więc być może powielała nawet swoja własną odpowiedź. Nie miała jednak innego pomysłu, więc wierzyła, że być może gospodyni czeka, aż padnie to właśnie imię szeptane od setek lat, rozkwitające na najwspanialszych scenach świata.
– Czy chodzi o Ondynę? – powiedziała wreszcie, mając przed oczami postać tego kobiecego żywiołu wody. Wciąż jednak drobne elementy stroju intrygowały ją, wzbudzały wahanie i próbowały pchać ku zupełnie odmiennym interpretacjom.
Po raz kolejny wzięła z tacy kieliszek szampana i zaczerpnęła niewielki łyk tak by dodać sobie odwagi odezwać się bez skrępowania. - Może to Ofelia? - rzuciła swobodnie i upiła jeszcze jeden łyk. Wśród zgromadzonych osobliwości już pojawiły się postacie ze sztuk Szekspira. Niby dlaczego nie mogłyby się powtórzyć? Zresztą to tylko zabawa, nic złego nie czekało jej za udzielenie złej odpowiedzi.
Tymczasem była tutaj niemal samotnie, "wdowa" obok swojego ojca-wdowca, już nie do końca anonimowa, bowiem nie była pewna, czy szeroka suknia zdoła ukryć ciążowy brzuch. W głowie dudniły jej słowa Tristana o tym, by była dumna i zwycięska, by godnie reprezentowała siebie, swój ród i szlacheckie ideały.
Ale na razie wciąż była skryta za maską, na razie wciąż nie tańczyła na środku parkietu, na razie mogła pozwolić sobie na chwilę marazmu i apatii. Przed jej oczyma przewijały się kolejne przebrania, kolejni tańczący, a ona na moment odfrunęła - wracając myślami do sabatu sprzed roku, kiedy była naprawdę szczęśliwa. Zastanawiając się, gdzie są Eddard i Elaine i jej dawni teściowie. Czy zdołałaby ich rozpoznać za maskami?
Pewnie nie, skoro nie rozpoznałaby (ani nie znała!) nawet własnego męża.
Czując na sobie wyczekujące spojrzenie swojego ojca, skupiła wzrok na szczuplutkiej damie w popielato-biaej sukni. Jak długo stała milcząc i czy jej duchowa nieobecność rzuciła się w oczy, skoro lord Carrow ponaglał ją wzrokiem?
Chwilę milczała, nasłuchując udzielonych już odpowiedzi i przywołując w myślach świat baśni i oper. Widząc łzy i niegdyś białą suknię, umiała jednak skupić się tylko na jednym dziele - na historii zakochanej kobiety, która została zdradzona i doprowadzona do obłędu przez szaleństwo jej ukochanego.
-Faktycznie, wygląda jak Ofelia - rzuciła, spoglądając na wianek z niezapominajek i z uznaniem zerkając w stronę innej zamaskowanej damy, która ubiegła ją z odpowiedzią. Może jej skojarzenie było poprawne, a może nie, ale z pewnością odzwierciedlało stan ducha samej Isabelle. Niegdyś sama chętnie nazbierałaby kwiatów, a potem rzuciła się do wody w ślubnej sukni - powstrzymywało ją tylko dziecko w brzuchu. W dodatku chwilkę wcześniej padło imię Ondyny - istoty, która dała nazwę śmiertelnej chorobie trawiącej samą Belle. Lady Carrow poczuła się dziwnie niekomfortowo i aby nie myśleć dłużej o własnych troskach, skupiła uwagę na rozmowie dwóch gentlemanów. Zainspirowani kreacj, zaczęli dyskutować o dziełach Szekspira i Belle postanowiła grzecznie włączyć się do ich rozmowy.
rzucam kością: wiedza o literaturze (I), znajomość języków - francuski II (+5)
♪