Wydarzenia


Ekipa forum
Sala numer dwa
AutorWiadomość
Sala numer dwa [odnośnik]30.03.15 23:58
First topic message reminder :

Sala numer dwa

Niedawna wojna zrobiła z Mungiem swoje - znaczna większość pomieszczeń potrzebuje remontu; pociemniała biała farba na sufitach, którą bardziej określić można jako szaro-żółtą lub zwyczajnie szarą, w zależności od oświetlenia, parapety pomalowane paskudną olejną farbą, wszelkiego rodzaju rysy, obdrapania, ślady po stuknięciach... Chybotliwe łóżka, pod których nogi częstokroć podstawiane są drewniane klocki lub kawałki gazet, by jakoś je ustabilizować, z lekka nieszczelne okna, na które niby rzucane są wszelkiego rodzaju zaklęcia, lecz raczej z dosyć marnym skutkiem... Długo by wymieniać wszelkie mankamenty.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala numer dwa - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala numer dwa [odnośnik]05.09.17 14:17
Jego myśli biegły nieznośnie wolno, przytłumione silnymi objęciami rozpływającego się snu i (najprawdopodobniej) co najmniej kilkoma eliksirami, lepkie, ociężałe, nieposłuszne; miał problemy ze składaniem faktów w całość, pamięć to wracała, to rozmywała się ponownie, wymykając mu się jak wypływająca z zaciśniętych dłoni woda. Jedynym pewnym i stabilnym elementem rzeczywistości wydawała się Inara – jej dłoń, realna i ciepła, przywoływała go z powrotem, gdy świadomość rozrywała się na lekkie, przypominające watę strzępy; nie wiedział, czy chciał pozostać w tej otrzeźwiającej jasności umysłu, perspektywa dryfowania w nicości nadal brzmiała wyjątkowo kusząco, ale jednego był pewien: nie mógł znów jej zostawić. Budził się więc, żegnając bezbolesną niewiedzę i pozwalając, by ponownie ogarnął go chłód kwietniowej nocy, przeszywając rwące bólem ślady po szklanych odłamkach. Niepiekące ani odrobinę tak dotkliwie, jak widok mokrych śladów na kobiecych policzkach; dostrzegł je dopiero po chwili, dwie lśniące w słabym świetle smugi, odbijające blask magicznej kuli, gdy Inara podniosła się, żeby przysiąść na krawędzi łóżka. Realizacja, że płakała przez niego była jak ostry policzek wymierzony z alchemiczną precyzją; głos na kilka długich sekund zamarł mu w gardle, wstrzymany zalewającą pogardą skierowaną do samego siebie. Wiedział, że ją zawiódł; miał być jej wsparciem, opoką, zaledwie kilka tygodni wcześniej obiecywał przecież chronić ją przed wszelkim złem tego świata. Tymczasem okazywał się jedynie ciężarem – bał się domyślać, jak długo siedziała przy nim, martwiąc się, że podzieli los Juliusa, skazując ją na przywdzianie żałobnej czerni, choć z jej ramion dopiero co opadła ślubna biel. Gdyby tylko mógł, zapewne padłby na kolana, błagając ją o wybaczenie – ale ból w klatce piersiowej nadal przyciskał go do szpitalnego łóżka zbyt mocno, żeby był w stanie choćby podnieść się do pozycji siedzącej. Miał ochotę zapytać, co się stało – poprosić o uporządkowanie faktów, o pomoc w wyłuskaniu sensu z mrocznego chaosu – jednak póki co całą jego uwagę pochłaniały te spływające z ciemnych oczu krople, których w żaden sposób nie potrafił zatrzymać.
Nachylił się do niej odruchowo, gdy palcami dotknęła jego policzka, wtulając twarz w drobną dłoń. – Wyszedłem tylko na chwilę – odpowiedział cicho, głosem zachrypniętym i szorstkim jak papier ścierny; czy to od emocji, czy sennej ciężkości; nie próbował szukać sobie wymówek, ale miał wrażenie, że wśród sylab i tak zadźwięczały słabe nuty usprawiedliwienia, chociaż starał się nadać wypowiedzi lekki, żartobliwy ton. Wyszło średnio; milczał przez chwilę, zanim odezwał się ponownie. – Wybacz mi – dodał prawie błagalnie, porzucając próby obrócenia sytuacji w żart, jednocześnie wiedząc doskonale, że na wybaczenie nie zasługiwał. Uchwycił wzrokiem jej spojrzenie, żywe, ciemne, doskonale znajome, niepewny, czy bardziej bał się ujrzeć tam żal, czy tę krystalicznie czystą czułość, do której obecności powoli zaczynał już przywykać.
Uniósł wolną rękę z trudem, mając wrażenie, że warzyła kilkakrotnie więcej niż zazwyczaj, ignorując igiełki przytępionego bólu, które przeszyły jego łopatkę; jego dłoń dosięgnęła jej twarzy, wierzchem delikatnie ocierając wilgoć najpierw z jednego, a później z drugiego policzka. Dopiero później opadła z powrotem na pościel, dziwnie ciężka i niesprawna – nienawidził czuć się tak słaby i bezsilny, nienawidził bezradności; skazanie na łaskę i niełaskę leczniczych eliksirów zbyt mocno kojarzyło mu się z dawnymi ranami, fizycznie już dawno zabliźnionymi, ale nadal od czasu do czasu jątrzącymi niechciane wspomnienia.




do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Sala numer dwa [odnośnik]20.10.17 1:26
Dryfowała. Zawieszona pomiędzy dziwnie bladą, pachnącą sterylnością - rzeczywistością, a lękiem, który ciął, jak niewidzialna, skrytobójcza brzytwa. Cięciem nawarstwiającym się, jak ciężkie, lodowe bryły. I chłód był podobny, przenikający daleko poza zamglone łzą spojrzenie. Była cichym chaosem, wtrąconą w wibracje struną, która napisała się i drgała pod naporem strachu. I gorzkiej świadomości, że nie mogła zrobić nic, by przywrócić rzeczywistość do znajomej lekkości, z jaką nań patrzyła. Znajome, rozlewające się zawsze ciepło, chociaż trwało nieustannie na posterunku, otulał nieprzenikniony całun chłodu. Znała go. Pojawiał się zawsze tam, gdzie pozwoliła odsłonić ukryte zakamarki serca. tego samego, które oddała jemu. Tego samego, które kiedyś otuliła nieprzeniknionym murem.
Strach w końcu rozpraszał się, bladł, ale wił jak robak na smukłej łodyżce kwiatu, którego dostrzegł spostrzegawczy zielarz. Odrywał się niechętnie, ciężko, porywając się na ostatnie, rozpaczliwie wizje. Które nie nadchodziły. Nie?
Mogłaby przysiąc, że pergaminowo blade oblicze Łowcy, nie napawało nadzieją. Chłód zaciskanych w dłoni, szorstkich palców, nie przeganiał lęku. A jednak mgła, która toczyła parę, wciąż nieprzytomnych źrenic, powoli nabierały znajomej barwy. Jaśniejszej, chociaż wciąż dziwnie matowej, jak przygaszony płomyk kaganka za szklaną ścianą. Cichy morderca, który do tej pory, zdradliwie szarpał bólem w piersi, w końcu odpuszczał. Może wystarczył świszczący oddech i uchylające się powieki mężczyzny. A może do głosy dopuściła w końcu światło, które odzyskiwało panowanie nad jej ciałem i umysłem. Powoli, jak budząca się ze snu nimfa.
Odetchnęła cicho, powoli wypuszczając powietrze przez usta, gdy otuliła dłonią chłodny policzek Percivala. Na krótko przymknęła powieki, w końcu czując, jak ciepło, ciche ślady żywotności w końcu, powoli wkradając się na zmęczone oblicze - Długa ta chwila - i bolesna - dodała już w myślach i słowami, które zamarły szeptem w pierwszych wyrazach. Nie podnosiła głosu nawet o ton, czując, że głos odmówiłby posłuszeństwa, hałas inny niż stłumione odgłosy oddechów i szumów za ścianą, mógłby rozerwać budząca się do życia scenę. Jak sen, który umyka, gdy ktoś trąca w ramię. Milczała, milczeniem spokoju. Nie chciała osądzać, wytykać błędów i bólu. Nie umiała go karać za własny strach, za tęsknotę i przerażenie, że zostanie sama. Bez niego. Nie mogła trzymać go zawsze blisko, jak dzikiego ptaka w klatce. Czy nie to przyrzekali nawzajem?
Nie zaprzeczyła sztucznie, gdy ciche przeprosiny przecięły dzielącą ich przestrzeń - Po prostu do mnie wracaj. Zawsze. Niezależnie jak daleko pójdziesz - tym razem to w jej głos wkradła się prośba, niewymowne błaganie, z którym nie potrafiła się mierzyć sama. Usta poruszyły się, kąciki drgnęły nieznacznie do gry, próbując zasłonić słabość z jaką się odkryła. Ale uniesiona dłoń wtrąciła pomysł. Lekki dotyk, muśnięcie, które przecięło ścieżkę, którą łzy do tej pory utworzyły. Nie zatrzymała czułego gestu chociaż serce wytrąciła kilka, nierównych uderzeń. Nie poruszyła się też, nieruchomo wędrując wzrokiem za opadającą dłonią, którą chwyciła - Nie powinieneś. Odpoczywaj - zduszony, naznaczony nieumiejętnie skrywana ulgą ton zawitał na ustach i zniknął, gdy Inara nachyliła się, rezygnując z dystansu, który do tej pory ich dzielił, by finalnie lekko oprzeć głowę gdzieś na zgięciu szyi Percivala. Unoszący się w powietrzu zapach krwi, leków i ziół mieszał się z czymś więcej. Lekka, ledwie wyczuwalna woń bzu i jego skóry, działał kojąco, wypierając czarne, tłoczące się jeszcze przed momentem wizje - Bałam się - ledwie poruszyła wargami, znacząc oddechem odsłonięta skórę szyi. I dopóki sam nie planował jej odsunąć, chciała być blisko.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Sala numer dwa - Page 3 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Sala numer dwa [odnośnik]10.06.18 15:58
26 VI 1956
Nie było ze mną dobrze. Wiedziałem, że balansuję pomiędzy przytomnością a osunięciem się w bezproblemowe, wygodne ramiona ciemności. Dlatego nie próbowałem nawet używać magii, świadom, że ten wysiłek mógłby źle się dla mnie skończyć. Musiałem dotrzeć do Munga.
Znałem drogę, czułem się niby pies wracający po długiej tułaczce do domu. Znajomy róg budynku, za którym stoi duża drewniana skrzynia. Wręcz idealna do tego, żeby na chwilę na niej przysiąść i pozwolić sobie odpocząć. Wszystko wpasowywało się w jakieś niezrozumiałe dla mnie ramy - nie pamiętałem, żebym kiedykolwiek szedł tą drogą. Może dlatego, że posiadałem wspomnienia tylko z ostatniego półtora tygodnia.
Zacisnąłem zęby i dalej parłem przez opustoszałe ulice. Z daleka dochodziły mnie jednak hałasy: wycie syren, ludzkie krzyki, ogromny huk. Na niebie natomiast jaśniała łuna, po stokroć żywsza i prawdziwsza niż ta zrodzona z ulicznych świateł. To była taka łuna, która mogła zwiastować tylko i wyłącznie jedno.
Pożar.
Może dlatego na ulicach nie było nikogo, a na pewno nikogo kto zwróciłby uwagę na cień człowieka ciężko wspierający się na ścianach budynków, krok za krokiem niezłomnie prącym do przodu. Parę razy osunąłem się po murze na kolana, walcząc z mroczkami które znów pląsając jawiły mi się przed oczami. Za każdym razem jednak wstawałem, szedłem dalej.
Kiedy przekroczyłem drzwi szpitala było już jasno, a widok jaki zastałem w środku sprawił, że przestałem nagle czuć cały ból. Zarówno ten pochodzący z odmrożonego barku, jak i stłuczonego biodra, a także oparzeń zdobiących gdzie nie gdzie moją skórę. Nadal jednak czułem skołowanie, czarną magię która przeżerała się przez mój organizm skuteczniej niż wysoka gorączka. Wcale nie byłem jedynym potrzebującym natychmiastowej pomocy. Gdzie moja limonkowa szata... Przeszedłem kilka kroków dalej i wtedy dopiero mój organizm się poddał.
- Pomocy - jęknąłem tylko, lecąc prosto na ubraną w uzdrowicielskie szaty postawną postać przede mną.
Czerń w końcu mnie przytuliła.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sala numer dwa - Page 3 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Sala numer dwa [odnośnik]23.06.18 16:57
Każde przejście z miesiąca na miesiąc piętnowało fatum tragedii: wybuch anomalii, wybuch Wywerny, a teraz wybuch Ministerstwa. Co będzie dalej...?
Adrien zacisnął dłoń na różdżce mocniej, spoglądając na to jak umęczone pielęgniarki nakrywały szorstkim materiałem chusty twarz kolejnej ofiary. Przez kwadrans walczyli o życie mężczyzny ze zmiażdżoną nogą i przepalonymi przez płomienie pożogi trzewiami. Organizm jednak się poddał. Nie było już człowieka, a pusta skorupa. Jedna z dziesiątek, które przyszło dzisiejszego wieczora Adrienowi oglądać. Nie wspominając już o liczbie ocalałych lecz okaleczonych bądź ciężko rannych. Nie powinno więc dziwić, że bez większego namaszczenia nieboszczyka zawijało się w prześcieradło, rzucano klika podstawowych, czyszczących i odkażających zaklęć po czym na tym samej leżance lądowała kolejna ofiara. I tak przez całą noc.
Nad ranem sytuacja wciąż nie była o wiele lepsza - brakowało eliksirów, materiałów, ludzi. Na szczęście pomimo wciąż trwającej akcji ratunkowej nie zwożono już tak wielu żywych - teraz, kiedy korytarze i sale były przepełnione ministerstwo zaczęło wypełniać po brzegi kostnicę, która zaczynała przypominać galerię wypełnioną różnorako powyginanymi węglowymi rzeźbami. Adrien właśnie wypełzł z biura do którego chcąc nie chcąc musiał zajść i wypełnić wnioski na zapotrzebowanie, jak również wysłać listy do zaprzyjaźnionych uzdrowicieli z prywatnych klinik o wsparcie. Brakowało mu ludzi. Wielu magomedyków, którzy mieli mieć dzień wolnych przybyła do munga z własnej woli by życzyć swoich dłoni - lecz to ciągle było za mało. Westchnął przechadzając się wąskim korytarzem, którego ściany były obłożone łóżkami. Zmierzał w stronę szpitalnego alchemika. Oczy mu się kleiły. Potrzebował czegoś na ocucenie. Być może właśnie z tego powodu widząc obraz słaniającego się przed nim Alexa pomyślał o tym, że ma ponure majaki. Nic bardziej mylnego.
Później wszystko potoczyło się szybko. Nieprzytomnego Alexa położono na łóżko w niewielkiej, dusznej sali. Jego stan był stabilny, dlatego też Adrien odesłał uzdrowicieli do innych przypadków sam zamierzając zająć się zakonnikiem.
- Paxo... - wypowiedział widząc jak w niespokojny, wręcz bolesny sposób układały się ryzy młodego magopsychiatry - Alex...? - zawołał go zaraz po tym, nie będąc pewnym czy usunięcie bolesnego napięcia wystarczy do wybudzenia. Był strapiony stanem towarzysza.

Punkty żywotności Alexa: 106/215 (oparzenia -10; osłabienie -4; czarna magia: -60; odmrożony lewy bark: -5; stłuczone biodro: -10; psychiczne: -20)
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Sala numer dwa [odnośnik]23.06.18 16:57
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 23
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala numer dwa - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala numer dwa [odnośnik]25.06.18 9:31
Czerń nie przyniosła ulgi czy też wytchnienia. Wkrótce ciemność zaczęła mieć ręce oraz twarze. Dziwne, nieznajome twarze, na których malowało się cierpienie, które oskarżającym tonem zwracały się do mnie tak, jakbym to ja był winien ich krzywd. Powoli też czerń i pustka zaczęły przeradzać się w biel, malując coraz to jaśniejszymi odcieniami szarości przestrzeń wokół mnie. Byłem na samym środku skutego lodem jeziora, a przede mną na posypanej śniegiem tafli lodu stała skrzynia. Znów przeżywałem to niezrozumiałe wspomnienie - wspomnienie tudzież sen, który został w moim umyśle jedynym śladem po poprzednim życiu. Bo tak też zwykłem myśleć o okresie, który miał miejsce przed krwawym ocknięciem się w salonie wróżbity przeszło tydzień temu. Inne życie. Inny człowiek. Ktoś obcy.
Nie na długo jednak pozostałem w tym dziwacznym majaku - poczułem, jakby jakaś siła pochwyciła mnie i zaczęła wyciągać na powierzchnię przytomności, niczym spod zgniatającej zabójczym ciśnieniem wody. Nie czułem tego nacisku dopóki nie wyrwało mnie z niego jakieś szarpnięcie. Otworzyłem oczy i zamrugałem gwałtownie, bowiem światło w moich wizjach było sztuczne, nieprawdziwe, a moje oczy oszukiwane. Spróbowałem skupić spojrzenie na jednym, stałym punkcie w przestrzeni. Okazała się nim dorodna plama na suficie, zaciek wskazujący na to, że coś musiało całkiem niedawno przesączać się przez strop.
Alex.
Zmarszczyłem brwi i obróciłem lekko głowę w poszukiwaniu źródła dźwięku. Natrafiając zagubionym spojrzeniem na twarz pochylającego się nade mną mężczyzny poczułem coś dziwnego, jakby owo coś nie pozwalało mi przelęknąć się tak bliską obecnością obcej osoby. Muszę być pod wpływem zaklęcia uspokajającego, Paxo, przemknęło mi przez głowę, a ja tylko pogłębiłem san zmarszczenia czoła, czując się jeszcze bardziej skonfundowanym. Mężczyzna - w szacie koloru limonki, czyli uzdrowiciel, a patrząc po haftach nawet ordynator oddziału - wywoływał we mnie emocje trudne do opisania. Coś na kształt mieszanki między szacunkiem a poczuciem obowiązku, podszyte sympatią.
- Znam pana, sir? - zapytałem zachrypniętym głosem, odzwyczajonym od mówienia, jednocześnie próbując podnieść się na łóżku, na którym ktoś najwyraźniej mnie ułożył po tym, jak zemdlałem. - Nie pamiętam niczego sprzed ostatnich kilku dni. Jest mi pan w stanie pomóc? - zapytałem, z cichą nadzieją w głosie. Wcześniej jakoś nie wpadłem na to, by pójść do szpitala. Ani ja, ani Josephine. Nie czuliśmy chyba za bardzo potrzeby, by szukać pomocy u innych ludzi.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sala numer dwa - Page 3 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Sala numer dwa [odnośnik]07.07.18 22:59
Adrien uważnie przyglądał się delikatnym reakcjom zachodzących na twarzy Sewelyna. Jego oczy zacisnęły się, by zaraz w końcu rozchylić się i pokazać tęczówki. Ich właściciel niewątpliwie był zdezorientowany. Nie było to czymś złym, tak właściwie była to poprawna reakcja. Zdecydowanie niepokojąca byłaby apatia bądź jakikolwiek brak reakcji na wyinkantowane zaklęcie.
- Tylko spokojnie. Zemdlałeś w wejściu ale jest już dobrze. Myślę, że zaraz doprowadzimy cię do porządku. Na szczęście nie wygląda to źle... - obwiódł spojrzeniem po oparzeniu Alexa. Minionej nocy widział płaty nadpalonego ludzkiego mięsa z których spozierały na niego nagie kości to... Selwyn miał naprawdę sporo szczęścia. Carrow oczyścił ranę wypowiadając purus, a następnie zaklęcie mające wyleczyć oparzenia: cauma sanavi maxima. W tym momencie zaczęło go zastanawiać pochodzenie odmrożenia na ciele Alexa, jak również jego pytanie... Starszy uzdrowiciel zmieszał się wyraźnie zastanawiając się czy dobrze usłyszał, czy też ochrypnięty głos zniekształcił jego wypowiedź w jakiś mało zabawny sposób. Wlepiał w niego swoje spojrzenie czując w pewnym momencie, że potrzebuje usiąść. Przycupnął wiec na skraju łóżka wlepiając niedowierzające spojrzenie na Alexa. Jeżeli... jeżeli ten go nie pamiętał, to nie była to kwestia dni.
- Postaram się. Po to tu jestem - uśmiechnął się blado starając się pozbierać malujące się przed nim fakty - Pamiętasz kim jesteś, gdzie pracujesz, jak się tu dostałeś? - spytał starając się utrzymać ten spokojny, uzdrowicielski ton wypowiedzi typowy dla magomedyka próbującego postawić diagnozę będącą powierzchownie jedną z tych rutynowych. Adrien naprawdę chciał by i w tym przypadku było podobnie - Boli cię głowa...? Pamiętasz byś się uderzył nią mocno o coś? - Carrow nie dostrzegał żadnych poważnych urazów. Nie oznaczało to jednak, że tych nie było wewnątrz czaszki. Może to była kwestia obrzęku? - Diagno Haemo - wypowiedział przykładając różdżkę do skroni przyjaciela będącego pacjentem w poszukiwaniu nieprawidłowości.
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Sala numer dwa [odnośnik]07.07.18 22:59
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 79, 50, 81
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala numer dwa - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala numer dwa [odnośnik]04.08.18 20:15
Poczułem lekkie szczypanie i swędzenie, kiedy czarodziej oczyścił i zasklepił moje oparzenia.
- Tak też mi się wydawało, iż to nic zagrażającego życiu. Nie miałem jednak siły sam się tym zająć - powiedziałem, kiwając lekko głową i zmrużywszy lekko oczy. Wszechobecna biel to było więcej, niż mój wymęczony umysł był w stanie przyjąć. Ostatecznie więc zamknąłem oczy zupełnie, wypuszczając z płuc powietrze w cichym westchnięciu. Zaraz poczułem, jak odprężam się, dając nadwyrężonemu i obolałemu ciału odpocząć. Choć materac szpitalnego łóżka nie należał do najmiększych - nie, musiałem kiedyś spać na czymś wygodniejszym - jawił mi się teraz jak istna Mekka. Nie mogłem marzyć o czymkolwiek więcej jak o miejscu, które nie było grobem, a w którym mogłem złożyć na spoczynek wszystkie swe bolączki. Nie wszystkie z nich mogły jednak być pozostawione w spokoju. Była to jednakże cena relatywnie niska biorąc pod uwagę fakt, że w miejscu, w którym się znajdowałem część z moich problemów mogła po prostu zniknąć - za jednym machnięciem różdżki. Słysząc pytanie otworzyłem więc oczy i wbiłem zamyślone spojrzenie w ścianę. Starałem się odsunąć od głosu echo scen, które rozegrały się w Azkabanie. Próbowałem ułożyć sobie wszystko po kolei tak, żeby złożyło się w składny wywiad. Ponieważ nieskładnie zeznający pacjent był istną zarazą. Wiedziałem to, bo przecież...
- Jestem uzdrowicielem - powiedziałem, ważąc słowa. - Metamorfomagiem i legilimentą. Nazywam się Alexander Thomas Selwyn - recytowałem formułkę powtarzaną dzień w dzień, do znudzenia, w każdej wolnej chwili. - Tak mi przynajmniej powiedzieli. U Ollivandera również tytułowali mnie lordem Selwynem. Przyszedłem tu sam z dzielnicy portowej, zaś tam przeniosła mnie anomalia - powiedziałem zdecydowanie. Chwilę później nie brzmiałem już aż tak pewnie. - Wcześniej byłem w Azkabanie. I w Ministerstwie. Nie uderzyłem raczej o nic głową, ani mnie nie boli - chociaż nie pamiętam tego za dobrze. Za to pożar... jest żywszy w mojej pamięci niż cokolwiek innego tej nocy - przeniosłem podszyty strachem wzrok na uzdrowiciela. Było w nim coś znajomo kojącego. - Musieliśmy znać się wcześniej, zanim straciłem pamięć - stwierdziłem z nadzieją i wiarą w głosie jednocześnie. Wendy też musiałem znać wcześniej. - Intuicja mi tak mówi - nuta niezłomnej pewności zatańczyła w moich słowach.
Mogłem liczyć tylko na nią, mimo zmęczenia krzyczała do mej świadomości czysto i wyraźnie.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sala numer dwa - Page 3 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Sala numer dwa [odnośnik]21.08.18 23:48
Carrow ze swobodą wypowiedział inkantacje, które niemalże natychmiastowo odniosły skutek łagodząc obrażenia gwardzisty. Zaraz potem pojawiło się jednak zmartwienie. Nad nosem uzdrowiciela, na czole wyszła na wierzch pionowa zmarszczka w chwili w której ściągnął ku sobie jasne brwi. Adrien doskonale zdawał sobie sprawę z tego, kto przed nim siedzi, a właściwie leży. Niepokojące jednak było to, że wrażenie to nie było zjawiskiem obustronnym. Słuchał więc od dobrze sobie znanego zakonnika, gwardzisty, a w tym momencie pacjenta informacji o tym kim był chociaż wypowiedziana formuła brzmiała bardziej jak zasłyszany cytat niż rzeczywista wiedza co też zostało poniekąd potwierdzone - powiedzieli mu. Tylko kto...? Olivanderowie?
- Miałeś jakiś wypadek w sklepie Olivanderów? - spytał myśląc, że to właśnie oni jako pierwsi mieli kontakt z Alexem po jego amnezji. To wydało mu się całkiem logiczne - magia była niestabilna, sklep różdżkarski Olivanderów niewątpliwie stanowił pewne epicentrum magicznych rewelacji. Może któraś z kapryśnych różdżek odpaliła się sama z siebie doprowadzając Alexa do takiego stanu? Faktycznie bowiem Adrien nie wykrył pod czaszką Alexa żadnego obrzęku wskazującego na fizyczny uraz. Było to bardzo naciągane, a jednak wciąż lepsze od prawdy.
- Chwila...Chcesz mi powiedzieć, że byłeś w Ministerstwie w chwili pożaru, a potem w Azkabanie...? - nie mógł na niego nie spojrzeć tak, jakby potencjalny wypadek z różdżkami poprzestawiał w nim więcej rzeczy niż zakładał na początku - Jesteś pewien? - dociekał zaraz wywołując różdżką episkey i biodro uzdrowiciela było jak nowe.
- Oj tak. Znaliśmy się wcześniej i wciąż się znamy. Widzisz, prócz metamorfomagiem, legilimentą oraz Alexanderem Thomasem Selwynem jesteś również stażystą w tym szpitalu. To będzie już twój trzeci rok, a więc czas egzaminów... spojrzał na młodego mężczyznę zdając sobie sprawę z pewnego kluczowego faktu - pamiętasz cokolwiek z tej wiedzy, która zdobywałeś przez te wszystkie lata? - podpytał rzeczowo starając się ustalić specyfikę amnezji, która dotknęła przyszłego uzdrowiciela. Jak na razie nie zapowiadało się to za kolorowo.

Obrażenia Alexa: (osłabienie -4; czarna magia: -60; stłuczone biodro: -10)
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Sala numer dwa [odnośnik]21.08.18 23:48
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 49
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala numer dwa - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sala numer dwa [odnośnik]27.09.18 1:57
Obserwowałem, jak pomiędzy brwiami mojego wybawiciela kształtuje się wpierw niewielka, zaraz jednak nabierająca wyraźnego kształtu i pewnej faktury zmarszczka. Kilka kolejnych zgromadziło się na czole i w kącikach oczu uzdrowiciela, dokładając mu na barki o kilka lat więcej. W odpowiedzi na zadane pytanie pokręciłem tylko głową.
- Nic, co mogłoby odebrać mi pamięć - powiedziałem, po czym przęłknąłem ślinę. Inne obrazy stanęły mi przed oczami, choć odrobinę niewyraźne, tak jakbym to ktoś inny na nie patrzył, a ja oglądałbym je jedynie w myślodsiewni. - Potrzebowałem udać się do Ollivandera, ponieważ parę dni wcześniej straciłem różdżkę. Wyrównywaliśmy jakieś porachunki w dzielnicy portowej. Połamał mi żebra i wybił szczękę - powiedziałem, mimowolnie unosząc dłoń do podbródka i poruszając żuchwą. - Później byłem w Tower, zatrzymali nas za publiczną bójkę. A przed spotkaniem z Rowlem... - przerwałem, wykonując nerwowy oddech. Spojrzenie rozbiegło mi się po pomieszczeniu, przeskakując z jednego pęknięcia na tynku do kolejnego. Spojrzenie uzdrowiciela było jednak tym punktem, który utrzymywał mnie w miejscu. Było pewne, nic innego w szpitalnej sali nie wydawało się dostatecznie realne, by poświęcić mu uwagę. -  Pierwszą rzeczą jaką pamiętam jest krew. Dziewczyny, której rozciąłem podbrzusze wzdłuż płaszczyzny strzałkowej ciała - powiedziałem i zagryzłem usta. - Nazywałem ją Wendy, dopóki na tamtym ślubie w Szkocji... Eileen i Hereward, tak, tak było na zaproszeniu... dopóki tam ktoś nie powiedział do niej Josephine. Znasz ją? - powiedziałem, blednąc znacząco. Mówienie o tym nie przychodziło mi łatwo, wspomnienie tego jak rozpaczliwie, rozdzierająco krzyczała sprawiało, że czułem się, jakby jakaś cząstka mnie umierała z tym krzykiem. - Mulciber powiedział mi, kim jestem, wiem że to Mulciber, mówili tak do niego w Azkabanie - powiedziałem ze ściśniętym gardłem, zaczynając panikować. Zacisnąłem powieki, starając się uspokoić, zorganizować własne myśli.
Łódka płynie, księżyc świeci, trójgraniasty groszek leci.
- Egzaminy? - zapytałem, nie otwierając nadal oczu. Wypowiedzenie tego słowa uruchomiło jednak kolejną część mojego mózgu, budząc ją ze snu. Wierszyk nie był już wyrwany z kontekstu, nabrał większego sensu. Wspomnienie rzeczonych egzaminów wprawiło mnie jednak w nerwowość innego rodzaju. - Wydaje mi się, że pamiętam. Paxo, zaklęcia uspokajające. Subsisto, przeciwbólowe. Diagno, sprawdzające. Cauma, oparzenia i porażenia, Figidu odmorżenia - zacząłem wyliczać, a w miarę jak brnąłem w to dalej i dalej zacząłem się uspokajać. Skoncentrowanie się na jednej rzeczy, o której miałem pojęcie pozwoliło mi wrócić do w miarę racjonalnego, jak na mój stan, myślenia. Zaprzestałem produkowania się z podręcznikowych mądrości, marszcząc brwi. Przyjrzałem się uważniej szacie mojego rozmówcy. Ordynator Adrien Carrow.
Przeszedł mnie dreszcz - personalia mężczyzny budziły same miłe emocje.
- Czuję względem ciebie mieszankę szacunku i ogromnej sympatii - powiedziałem rozbrajająco szczerze, uśmiechając się z lekka.
Ten dzień był dziwny i to chyba nie tylko dla mnie.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sala numer dwa - Page 3 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Sala numer dwa [odnośnik]30.09.18 21:50
Pomagał Alexowi nabrać pewności, spokoju pozwalając zakotwiczyć się jego oczom w swoich. Chociaż nie wiedział co mu dolegało, co mu się przytrafiło to jednak tworzył wokół siebie wrażenie pewności, że jest w stanie to zweryfikować, choć w skrytym wnętrzu kołtunił się żywy niepokój, obawa o stażystę, jak i zakonnika.
- Josephine Fenwick? - podsuną nazwisko starając się mimo wszystko zachować spokój i nie pozwolić na to by Alexander dostrzegł w nim odbicie własnych, tak bardzo okropnych emocji - Nie bezpośrednio. Wiem, że jest aurorką - była też członkinią zakonu i to właśnie stąd ją kojarzył i dlatego też była pierwszą Josephine która przyszła mu w tym momencie do głowy. Nie zdradził tego jednak teraz. To wszystko wydawało się być dużo bardziej skomplikowane, niebezpieczne - takie wrażenie odnosił uzdrowiciel z każdym kolejnym słowem młodego szlachcina. Należało zabrać się za to rozsądnie.
Ordynator poruszył potakująco głową na koniec listy kolejno wymienianych uzdrowicielskich inkantacji. Złapał się wolną ręką za brodę którą pogładził w zamyśleniu zastanawiając się nad fenomenem wybiórczej amnezji.
- Biorąc pod uwagę brak obrażeń zewnętrznych mogących wpłynąć na twoja pamięć oraz specyfikę w jej brakach, myślę, że musimy wziąć pod uwagę możliwość wpływu jakiegoś zaklęcia modyfikującego wspomnienia, legilimencji, bądź nawet czegoś więcej Alexandrze - wysnuł ze spokojem lecz również troską spodziewając się, że jako magipsychiatra Selwyn do podobnych wniosków powinien dojść już sam - Tym bardziej jeżeli wychodzi na to, że miałeś styczność z Mulciberem i znajdowałeś się w Azkabanie - złapał się z brodę i pogładził kilkukrotnie po zaroście modelując go bezwiednie w czub - Rozsądnie będzie jeżeli nie będziesz z nikim rozmawiał o tym o czym rozmawiałeś ze mną dopóki nie sprowadzę kogoś zaufanego, kto będzie mógł to ocenić. Przeniosę cie też do innej sali. Trudno mi powiedzieć czy przypadkiem nie grozi ci w tym momencie jakieś niebezpieczeństwo jednak lepiej dmuchać na zimne dopóki nie rzucimy na całą sprawę nieco więcej światła. Do tego czasu, może wydać się to nieco absurdalne, lecz postaraj się odpocząć - Adrien był szczery, lecz przy tym sprawiał wrażenie że wszystko jest pod kontrolą. Chciał by uczucie to przeniosło się na młodego uzdrowiciela i pomogło mu zregenerować siły. W tym momencie nie mógł mu już pomóc magią. Zmęczenie przejdzie po odpoczynku, czarnomagiczne zatrucie wymagało terapii eliksirami i czasu.
- To dlatego, że nie odbywasz stażu na moim oddziale - wygiął nieznacznie usta w nikłym uśmiechu pozwalając sobie na żartobliwy ton - Łączy nas trochę więcej niż ci się może wydawać - dodał jednak poważniej - Masz jednak czas, jesteś już bezpieczny. O wszystkim się zdążysz jeszcze dowiedzieć. Poinformuję twoich przyjaciół, że jesteś cały i zdrowy. Może jak cię odwiedzą to sobie przypomnisz coś więcej.
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Sala numer dwa [odnośnik]15.10.18 23:39
Wraz z wydechem nieświadomie wstrzymywanego powietrza przytaknąłem na słowa uzdrowiciela Carrowa. - Tak, panna Fenwick - powiedziałem, wypowiadając jej nazwisko tak ostrożnie jak gdyby jedna fałszywa nuta w moim głosie była w stanie uczynić jej krzywdę i na nowo otworzyć blizny, które z mojej ręki znalazły się na jej ciele. Samo wspomnienie jej osoby i idący za nim obraz jej uśmiechniętej twarzy i oczu, które na myśl przywodziły cichą, morską toń o poranku sprawiały, że odprężałem się równie skutecznie jak pod działaniem zaklęcia Paxo. Jedyną rzeczą, którą zaburzało jednak cichą, ukojoną taflę moich myśli było uświadomienie sobie, że mężczyzna - uzdrowiciel Carrow, pan ordynator, a może czasem był to dla mnie i po prostu Adrien, znajomy z pracy - znał zarówno mnie, jak i moją Wendy. A przynajmniej ją kojarzył. - Aurorką... - mruknąłem tylko, ściągając lekko brwi i nie wykonując nadto żadnego ruchu. Nie mieliśmy wcześniej pojęcia, jaki zawód wykonywała panna Fenwick. Ba, nie trzy dni temu nie wiedzieliśmy nawet, jak tak naprawdę się nazywa. Świadomość tego było potworna: byliśmy wystawieni na pastwę świata, całkowicie bezbronni wobec wijącej się dookoła plątaniny zdań i słów, ukrytych intencji, własnych interesów. Spojrzałem na znajdującego się przy moim łóżku mężczyznę zagubionym spojrzeniem, niczym zagubione na Pokątnej dziecko, które widziałem parę dni temu. - Doszedłem to tych wniosków. Nadal jednak nie wiem co mam myśleć, nie wiem co jest kłamstwem a co prawdą, nie wiem nic - uniosłem brudne dłonie do twarzy, zakrywając ją całkowicie. Otumaniony zaklęciem nie byłem w stanie odczuć pełni emocji, jednak miałem wrażenie jakby w mojej klatce piersiowej coś się kotłowało, usilnie pragnąć uciec z mojego ciała w postaci krzyku. Ciężko było mi skupić się na wypowiadanych do mnie słowach, wyłapywałem ich sens tylko dlatego, że głosu Carrowa nie byłem w stanie zignorować, wyłączyć się, zbagatelizować.
- Nie chciałbym zostawać w szpitalu - powiedziałem, odejmując ręce od oczu i wbijając spojrzenie w czarodzieja w limonkowej szacie. - Wendy, to znaczy Josie - poprawiłem się prędko, omal się nie zawstydzając. Na szczęście zaklęcie tłumiło moje emocje na tyle, bym nie oblewał się rumieńcem na myśl o tej pomyłce. - Nie mogę jej zostawić samej, zniknąłem wczoraj, popołudniu. Nie może zostać sama, trzeba ją stamtąd zabrać. Może mamy jakichś przyjaciół, którzy mogliby dać nam schronienie inne niż pokój w Dziurawym Kotle? Proszę. Nie powiem nic nikomu, nie jestem głupi, jednak ona... ja - zaplątałem się, błagającym spojrzeniem usiłując wskórać cokolwiek.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sala numer dwa - Page 3 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Sala numer dwa [odnośnik]19.10.18 12:37
Pomimo rozwiniętej zdolności wczuwania się w sytuację drugiego człowieka Adrien nie potrafił sobie wyobrazić chaosu, który na ten moment przeżywał Alexander biorąc pod uwagę cały zamęt informacji oraz fakt jego niepamięci. Carrow przeczuwał, że ta była wywołana magią, lecz nie był w tej materii na tyle biegły by potrafić to osądzić.
- Alex - położył dłoń na ramieniu młodego uzdrowiciela - Prosząc cię o to byś dał sobie czas nie wymagam od ciebie byś pozwolił się przetrzymywać w Mungu, byś nic nie robił, byś nie próbował pomóc Josie. Jeżeli czujesz potrzebę działania nie będę cię powstrzymywał, jednak nie chcę byś robił cokolwiek na oślep w takim stanie. Samemu - starał się uspokoić młodego stażystę - Jesteś na ten moment mocno osłabiony. Masz dużo obrażeń pochodzenia czarnomagiczngo. Przygotuję dla ciebie miksturę która zniweluje możliwość wystąpienia powikłań. Poinformuję też bliskich tobie przyjaciół. Jestem pewien, że jeszcze dziś cie odwiedzą i nie dalej niż jeszcze przed wieczorem podejmiecie się wspólnych działań - starał się zapewnić Alexandra nie chcąc by ten przypadkowo na własną rękę czmychnął ze szpitala do czasu przybycia Foxa - Postaram się też zorientować, czy widziano Josie w biurze bądź któryś ze znanych mi aurorów złapał z nią kontakt. Zaufaj mi Aleksie - łączyło ich w końcu coś więcej niż szpitalna hierarchia i znamiona tego zaufania wymalowały się wyraźniej na twarzy, a zwłaszcza w oczach uzdrowiciela. Selwyn mógł mieć pewność, że Carrow w tym momencie był przepełniony jedynie dobrymi intencjami - Teraz na proszę cię o chwilę cierpliwości. Zajrzę do ciebie jak tylko nakreślę sowy i spróbujemy wspólnie ustalić coś więcej - obiecał po czym podniósł się i udał w stronę swojego gabinetu. Idąc korytarzem na jego twarzy nie było spokoju czy ciepła który serwował pokrzywdzonemu gwardziście, a chmurne oburzenie wymieszane z trwogą. Czuł, że musiał czym prędzej poinformować pozostałych - głównie gwardzistów. Najodpowiedniejszy w kolejności wydał mu się do tego celu Fox. Następnie skierował swoje kroki ku alchemicznym zapasom by spreparować dla Alexa odpowiednią mieszankę mikstur.

|zt x2
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Sala numer dwa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach