Sala główna
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★
[bylobrzydkobedzieladnie]
Sala główna
Wnętrze "Białej Wiwerny" nie odbiega od wyglądu przeciętnej, niezbyt szanowanej knajpy. Sala główna, która znajduje się na parterze kamienicy, na pierwszy rzut oka wydaje się niezbyt pokaźna, lecz to tylko złudzenie - po przekroczeniu progu widać jedynie jej niewielką część, tę, w której znajdują się dobrze zaopatrzony bar oraz schody prowadzące na piętro. Odnogi izby prowadzą do kilku odrębnych skupisk stolików, gdzie można w spokoju przeprowadzać niezbyt legalne interesy czy rozmawiać w kameralnej, prywatnej atmosferze. Cały lokal oświetlany jest światłem licznych magicznych świec, zaś podniszczone blaty są regularnie czyszczone przez kilka zatrudnionych tam dziewczyn, toteż "Biała Wywerna" nie odstrasza potencjalnych klientów swym stanem, a przynajmniej nie wszystkich.
Możliwość gry w kościanego pokera
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : rzut kością
'k100' : 37
'k100' : 37
Nie mogła ukrywać się za barem jak tchórz. Musiala coś zrobić. Zażenowanie ciążyło jej na sercu. Była gotowa wychylić się, złapać za ten kufel i cisnąć nim w aurora - cóż, zawsze istniała szansa, że okaze się charłakiem i nie zdoła wyczarować tarczy, by uchronić się przed ciosem w głowę.
Była pewna, że jeśli Czarny Pan dowie się, że ukrywała się niczym mugol, zamiast stanąć do walki, to jego gniew spotężnieje... i czyż nie powinien pozbyć się bezużytecznej sługi? Czarny Pan nie znał litości.
Słusznie.
Słabi i beużyteczni nie byli mu potrzebni, była tego świadoma. Dlatego też słysząc słowa Quentina spojrzała w tamtę stronę i niewiele myśląc rzuciła się ku niemu, by uchwycić jego różdżkę, jeśli miała wypaść mu z ręki.
Kto wiedział, czy nie zadziała w jej dłoniach? Tego nie mógłby przewidzieć sam Merlin. Chciała spróbować za wszelką cenę.
Była pewna, że jeśli Czarny Pan dowie się, że ukrywała się niczym mugol, zamiast stanąć do walki, to jego gniew spotężnieje... i czyż nie powinien pozbyć się bezużytecznej sługi? Czarny Pan nie znał litości.
Słusznie.
Słabi i beużyteczni nie byli mu potrzebni, była tego świadoma. Dlatego też słysząc słowa Quentina spojrzała w tamtę stronę i niewiele myśląc rzuciła się ku niemu, by uchwycić jego różdżkę, jeśli miała wypaść mu z ręki.
Kto wiedział, czy nie zadziała w jej dłoniach? Tego nie mógłby przewidzieć sam Merlin. Chciała spróbować za wszelką cenę.
here in the forest, dark and deep,
I offer you eternal sleep
I offer you eternal sleep
Daphne Rowle
Zawód : Niewymowna, alchemiczka i trucicielka
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
jeśli przeżyje choć jeden wilk,
owce nigdy nie będą bezpieczne
owce nigdy nie będą bezpieczne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Tarcza Aspena okazała się zbyt słaba, by obronić policjanta przed atakiem; najpierw dosięgnęło go Everte Stati, które wyrzuciło go w powietrze na kilka metrów w tył, aż trzasnął plecami o ścianę tuż obok wejścia do Wywerny. Zaraz trafiło go też Regressio rzucone przez Edgara, które tymczasowo wykluczyło mężczyznę z dalszej walki. Nie myślał zbyt jasno, nie był pewien, gdzie się znajduje i w jakich okolicznościach - odczuwał tylko dezorientację, ból pleców i dokuczliwy głód. Chciało mu się płakać.
Quentina dosięgnęło jego własne zaklęcie; nie zdołał się przed nim obronić i nie zatrzymała go też tarcza Edgara. Młodszy z braci mógł poczuć, jak całe jego ciało nagle się paraliżuje - upadł z łoskotem na posadzkę, ale upadek ten, z racji rzuconego zaklęcia, nie zrobił mu żadnej krzywdy. Quentin nie był jednak w stanie się poruszać. Zaraz do mężczyzn dobiegła Daphne; uchwyciła różdżkę, która wypadła spetryfikowanemu lordowi z dłoni. Ta nie została jednak odebrana w pojedynku - nie będzie więc Rowle'ównie posłuszna.
Urok rzucony przez Apollinare nie dosięgnął celu.
Bones, wsłuchując się w słowa Mii, pobladła jeszcze mocniej.
- Wracaj do środka, wezwę posiłki - rzuciła, opuszczając różdżkę; kopuła otaczająca Wywernę najpierw wyblakła, a potem rozpierzchła się całkiem. - No już, szybko! - ponagliła ją, po czym z jej różdżki wydobyła się świetlista kuna, a potem niosący wieść Patronus pomknął w noc.
| Kolejka: Daphne, Wadock (MG), Apollinare, Cyneric, Elliott (MG), Edgar, Marianna, Aspen. Mia może pisać poza kolejką; jeżeli zdecyduje się wrócić do środka, będzie to jedyna akcja, jaką będzie mogła podjąć w tej kolejce. Od szybkości jej powrotu zależy, jako która będzie mogła napisać w następnej turze; w momencie, w którym pojawi się w Wywernie, będzie jednak narażona na ataki także w tej turze.
Kary do rzutów: Aspen: brak (-12), Daphne: -15 (do czarowania), Edgar: -5 (do poruszania się), Mia: brak (-8)
Aspen, w tej kolejce nie możesz używać magii - w razie ataku możesz jednak wykonać unik.
Quentin, jesteś spetryfikowany, nie możesz się poruszać. Efekt działania zaklęcia przerwać może Finite Incantatem (ST=80) rzucone przez któregoś z twoich towarzyszy. Jeżeli chcesz, możesz napisać posta poza kolejką - ale nie masz takiego obowiązku.
Cyneric, Marianna - efekty waszych działań zostały opisane w uzupełniających postach w poprzedniej turze.
Na odpis macie 48h.
Quentina dosięgnęło jego własne zaklęcie; nie zdołał się przed nim obronić i nie zatrzymała go też tarcza Edgara. Młodszy z braci mógł poczuć, jak całe jego ciało nagle się paraliżuje - upadł z łoskotem na posadzkę, ale upadek ten, z racji rzuconego zaklęcia, nie zrobił mu żadnej krzywdy. Quentin nie był jednak w stanie się poruszać. Zaraz do mężczyzn dobiegła Daphne; uchwyciła różdżkę, która wypadła spetryfikowanemu lordowi z dłoni. Ta nie została jednak odebrana w pojedynku - nie będzie więc Rowle'ównie posłuszna.
Urok rzucony przez Apollinare nie dosięgnął celu.
Bones, wsłuchując się w słowa Mii, pobladła jeszcze mocniej.
- Wracaj do środka, wezwę posiłki - rzuciła, opuszczając różdżkę; kopuła otaczająca Wywernę najpierw wyblakła, a potem rozpierzchła się całkiem. - No już, szybko! - ponagliła ją, po czym z jej różdżki wydobyła się świetlista kuna, a potem niosący wieść Patronus pomknął w noc.
| Kolejka: Daphne, Wadock (MG), Apollinare, Cyneric, Elliott (MG), Edgar, Marianna, Aspen. Mia może pisać poza kolejką; jeżeli zdecyduje się wrócić do środka, będzie to jedyna akcja, jaką będzie mogła podjąć w tej kolejce. Od szybkości jej powrotu zależy, jako która będzie mogła napisać w następnej turze; w momencie, w którym pojawi się w Wywernie, będzie jednak narażona na ataki także w tej turze.
Kary do rzutów: Aspen: brak (-12), Daphne: -15 (do czarowania), Edgar: -5 (do poruszania się), Mia: brak (-8)
Aspen, w tej kolejce nie możesz używać magii - w razie ataku możesz jednak wykonać unik.
Quentin, jesteś spetryfikowany, nie możesz się poruszać. Efekt działania zaklęcia przerwać może Finite Incantatem (ST=80) rzucone przez któregoś z twoich towarzyszy. Jeżeli chcesz, możesz napisać posta poza kolejką - ale nie masz takiego obowiązku.
Cyneric, Marianna - efekty waszych działań zostały opisane w uzupełniających postach w poprzedniej turze.
Na odpis macie 48h.
Serce jej waliło, gdy wychynęła zza baru.
Była bezbronna, a wciąż błyskały zaklęcia, teraz była łat-wy celem. Starała się pobiec w stronę Quentina tak szybko jak mogła, lecz nie potrafiła mu pomóc – Burke padł na ziemię jak długi.
Udało jej się uchwycić jednak jego różdżkę. Nie wiedziała, nie pamiętała po prostu z jakiego jest drewna, jaki ma w sobie rdzeń. Znała jednak osobowość Quentina, wiedziała że mają podobne cele i idee, łączyła ich pasja, jaką była alchemia. Czy tyle wystarczyło, by różdżka okazała jej posłuszeństwo?
Nigdy nie korzystała z cudzej różdżki, bo co? Jej własna doskonale jej służyła, lecz słyszała historię, że w pojedynkach takie rzeczy się zdarzają – czasami na korzyść osoby, która różdżkę zdobywa.
Nie mogła się dłużej zastanawiać, wiedziała że musi działać. Była coś winna Quentinowi, który próbował ją ochronić.
-Organus dolor! – ryknęła celując różdżką Quentina w stronę Aurora (Waddock) i błagała ją w duchu, by zadziałała. Pragnęła zranić tego mężczyznę, torturować, zadać ból. By pożałował, że w ogóle się tu zjawił.
here in the forest, dark and deep,
I offer you eternal sleep
I offer you eternal sleep
Daphne Rowle
Zawód : Niewymowna, alchemiczka i trucicielka
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
jeśli przeżyje choć jeden wilk,
owce nigdy nie będą bezpieczne
owce nigdy nie będą bezpieczne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Daphne Rowle' has done the following action : rzut kością
'k100' : 84
'k100' : 84
[Wadock]
Auror, widząc mknące w jego kierunku zaklęcie, po wypowiedzeniu głośnej inkantacji wyczarował tarczę - silne Protego pochłonęło pędzący, czarnomagiczny urok. Używanie zakazanych dziedzin magii z pewnością nie zostanie Daphne zapomniane.
| Rzut: link.
Auror, widząc mknące w jego kierunku zaklęcie, po wypowiedzeniu głośnej inkantacji wyczarował tarczę - silne Protego pochłonęło pędzący, czarnomagiczny urok. Używanie zakazanych dziedzin magii z pewnością nie zostanie Daphne zapomniane.
| Rzut: link.
Napięcie zaciskało się na barkach i mia miała wrażenie, jakby niewidzialna klamra zaciskała się za jej plecami, ograniczając ruchu. A tak wyraźnie malująca się n a obliczu aurorki bladość - potwierdzała jasność sytuacji. Tu nie było mowy o pomyłkach i standardowych procedurach. A sam wysłania na akcję nie tylko aurorów musiał znaczyć więcej. Skąd Rogers dowiedział się o spotkaniach - nie wiedziała, ale nie zastanawiała się długo. Potwierdziła kobiecie kiwnięciem głowy, że rozumie i już na drugie, pospieszające słowa, Mia odwracała się sięgając do wejścia.
Wrócić do kotła, które na krótką chwilę zostawiła. W głowie lekko jej szumiało, ale znała to uczucie. Zawsze wtedy, gdy zahaczała o niebezpieczeństwo, gdy adrenalina dudniła we krwi, a ciepła w dotyku różdżka kryła się pod zaciśniętymi palcami. Drogi odwrotu już nie miała. Przekroczyła próg, by na powrót stanąć w granicach głównej, wywernowej sali. I nawet, gdyby Mia nie znała lokalu, który zdarzało jej się nawiedzać, była pewna, że nie przychodził tam nikt, kto miał całkiem czyste sumienie. A dziś, dziwnym? zbiegiem okoliczności zebrała się gromada czarnoksiężników. I czy ktokolwiek z nich miałby jakiekolwiek obiekcie przeciw prawdzie, że tylko Biuro było w stanie przeprowadzić podobna akcję? Nikt o zdrowych zmysłach nie atakował wywerny, a pojedyncze utarczki gaszono jeszcze zanim rozgorzały mocniej. Tu było inaczej. I musieli o tym wiedzieć. Inaczej byliby głupcami.
Wrócić do kotła, które na krótką chwilę zostawiła. W głowie lekko jej szumiało, ale znała to uczucie. Zawsze wtedy, gdy zahaczała o niebezpieczeństwo, gdy adrenalina dudniła we krwi, a ciepła w dotyku różdżka kryła się pod zaciśniętymi palcami. Drogi odwrotu już nie miała. Przekroczyła próg, by na powrót stanąć w granicach głównej, wywernowej sali. I nawet, gdyby Mia nie znała lokalu, który zdarzało jej się nawiedzać, była pewna, że nie przychodził tam nikt, kto miał całkiem czyste sumienie. A dziś, dziwnym? zbiegiem okoliczności zebrała się gromada czarnoksiężników. I czy ktokolwiek z nich miałby jakiekolwiek obiekcie przeciw prawdzie, że tylko Biuro było w stanie przeprowadzić podobna akcję? Nikt o zdrowych zmysłach nie atakował wywerny, a pojedyncze utarczki gaszono jeszcze zanim rozgorzały mocniej. Tu było inaczej. I musieli o tym wiedzieć. Inaczej byliby głupcami.
Mia Mulciber
Zawód : byłam
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And I find it kinda funny, I find it kinda sad
That dreams in which I'm dying are the best I've ever had.
That dreams in which I'm dying are the best I've ever had.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Złość zalała moje wnętrze, gdy zobaczyłem jasnowłosą biegnącą w stronę jednego z ciemnowłosych mężczyzn. Z chęcią przymknąłbym powieki i złapał nasadę nosa, by odgonić uczucie, które zaczynało rozprzestrzeniać się po organizmie. Rzuciłem zaklęcie. Nieudane. Trudno. Musiałem przełknąć tą porażkę i mieć nadzieję, że i przy kolejnym nie okaże się charłakiem. Zwróciłem spojrzenie na wysokiego mężczyznę (Aspena), który przed chwilą dostał dwoma zaklęciami. Miałem nadzieję, że w umyśle jasnowłosej zaświta choć odrobina rozsądku, czegoś, co ludzie nazywają logiką. I jednym zagraniem jednocześnie załatwi sobie różdżkę jak i rozbroi naszego przeciwnika. Nie stało się tak. Postanowiła ograbić swoich. Fakt, mężczyzna został spetryfikowany, ale w chwili wytchnienia Finite Incantatem zakończyłoby działanie zaklęcia i wróciło jego możliwość do dalszej walki. Zagryzłem ze złości zęby. Nie miałem jednak wpływu na to, że niektórzy nie posiedli czegoś, co nazywano zdrowym rozsądkiem. Nie miałem też wpływu na to, że niektórym Merlin poskąpił umiejętności logicznego myślenia. Jeśli dalej będziemy tak funkcjonować - czarno widziałem nasz koniec. Zwłaszcza, że i zaklęcia szły nam wybiórczo. Zwłaszcza mnie.
-Petrificus Totalus - zakrzyknąłem więc postanawiając, że na sam koniec - jeśli koniec okaże się doby dla nas - wytknę co poniektórym że średniej jakości troll ma większe IQ niż oni. Teraz nie było na to czasu, jednka odnotowywałem wszystko dokładnie w pamięci. Różdżkę skierowałem ponownie na Aspena. Uderzony dwoma zaklęciami stanowił łatwy cel. Mogłem mieć jedynie nadzieję, że moja różdżka tym razem zadziała poprawnie. Ale nie od dziś wiadomym było, że z różdżkami jak z kobietami - były zmienne jak pogoda i ciężko było odkryć co tak naprawdę siedzi im w głowie, w tym wypadku w drewnie.
-Petrificus Totalus - zakrzyknąłem więc postanawiając, że na sam koniec - jeśli koniec okaże się doby dla nas - wytknę co poniektórym że średniej jakości troll ma większe IQ niż oni. Teraz nie było na to czasu, jednka odnotowywałem wszystko dokładnie w pamięci. Różdżkę skierowałem ponownie na Aspena. Uderzony dwoma zaklęciami stanowił łatwy cel. Mogłem mieć jedynie nadzieję, że moja różdżka tym razem zadziała poprawnie. Ale nie od dziś wiadomym było, że z różdżkami jak z kobietami - były zmienne jak pogoda i ciężko było odkryć co tak naprawdę siedzi im w głowie, w tym wypadku w drewnie.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : rzut kością
'k100' : 74
'k100' : 74
Los bywa prawdziwie przewrotny. I Cyneric miał się o tym przekonać. Chęć niesienia pomocy, determinacja - to wszystko miało nie mieć znaczenia w obliczu nadchodzącej klęski. Nie zdołał wesprzeć mężczyzny na drugim końcu sali, kiedy tamten oberwał swoim własnym zaklęciem. Wydawało się, że nie mogło być już gorzej. Było. Nim Yaxley zdołał pomyśleć o zmianie planów, jego urok podążał w stronę przeciwległego kąta. I to okazało się jego zgubą, o ironio. Aurorzy najwidoczniej nie byli pierwszymi lepszymi zgarniętymi z korytarzy Ministerstwa, a prawdziwie wyszkolonymi stróżami prawa. Przynajmniej część z nich, która ze zdumiewającą lekkością odparowywała ich uroki, niemal bez mrugnięcia okiem. Świst magii, błyski oraz hałasy spowodowane walką, widocznie nie tylko w głównej sali Wywerny, docierały do mężczyzny z opóźnieniem. Zaaferowany swoim własnym działaniem ofensywnym nie przewidział jednak powtórki z rozrywki w postaci silnie odbitego zaklęcia od niezaprzeczalnie silnej tarczy Wadocka.
Niech go piekło pochłonie. Najlepiej teraz.
Niestety Cyneric zorientował się dosyć późno, że powinien wyczarować zdecydowanie silniejszą barierę niż dotychczas próbował. Oby tylko nie okazało się, że te kilka sekund było zbawiennymi oraz znamiennymi. Pełnymi konsekwencji, z którymi nie chciał się mierzyć, ani teraz, ani najlepiej nigdy.
- Protego Maxima - powiedział, a jego donośny głos rozbrzmiał w tej części pomieszczenia. Wykonał charakterystyczny ruch ręką, starając się mu nadać odpowiedniego dynamizmu, prędkości. Czas działał na jego niekorzyść, musiał zareagować jak najszybciej, chociaż nie dało się ukryć, że odrobina szczęścia byłaby nieocenioną pomocą. Zmarszczył czoło oczekując na efekty własnych działań, modląc się w duchu o ich pomyślność. Umiejętności umiejętnościami, lecz czasem zwyczajnie więcej zmiennych wpływało na powodzenie danej akcji. Teraz było ich całe multum, a ogólna sytuacja w karczmie nie przedstawiała się najlepiej. Być może miał dołączyć do grona spetryfikowanych, co samo w sobie pobudzało wyobraźnię kierując ją ku najczarniejszym myślom. Lepiej, żeby nie musiały się ziścić.
Niech go piekło pochłonie. Najlepiej teraz.
Niestety Cyneric zorientował się dosyć późno, że powinien wyczarować zdecydowanie silniejszą barierę niż dotychczas próbował. Oby tylko nie okazało się, że te kilka sekund było zbawiennymi oraz znamiennymi. Pełnymi konsekwencji, z którymi nie chciał się mierzyć, ani teraz, ani najlepiej nigdy.
- Protego Maxima - powiedział, a jego donośny głos rozbrzmiał w tej części pomieszczenia. Wykonał charakterystyczny ruch ręką, starając się mu nadać odpowiedniego dynamizmu, prędkości. Czas działał na jego niekorzyść, musiał zareagować jak najszybciej, chociaż nie dało się ukryć, że odrobina szczęścia byłaby nieocenioną pomocą. Zmarszczył czoło oczekując na efekty własnych działań, modląc się w duchu o ich pomyślność. Umiejętności umiejętnościami, lecz czasem zwyczajnie więcej zmiennych wpływało na powodzenie danej akcji. Teraz było ich całe multum, a ogólna sytuacja w karczmie nie przedstawiała się najlepiej. Być może miał dołączyć do grona spetryfikowanych, co samo w sobie pobudzało wyobraźnię kierując ją ku najczarniejszym myślom. Lepiej, żeby nie musiały się ziścić.
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 50
'k100' : 50
[Elliott]
Auror rzucił zaklęcie Obscuro, kierując różdżkę na Mariannę - spudłował jednak, trafiając promieniem zaklęcia w ścianę tuż obok niej.
| Rzut: klik. Nie dodałam do poprzedniego posta mapki, więc dorzucam ją poniżej:
Auror rzucił zaklęcie Obscuro, kierując różdżkę na Mariannę - spudłował jednak, trafiając promieniem zaklęcia w ścianę tuż obok niej.
| Rzut: klik. Nie dodałam do poprzedniego posta mapki, więc dorzucam ją poniżej:
- mapka sali głównej:
Dlaczego tarcza zawodziła wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebował? Z jego różdżki wydobyła się zaledwie mgiełka, która nigdy nie odbiłaby żadnego zaklęcia, a już z pewnością nie tak silnego. Całą winę zwalał na swoje zmęczenie po ataku bazyliszka i nie chciał nawet myśleć, że powody jego nieudanych zaklęć mogą leżeć gdzie indziej. Wszystkie następne akcje potoczyły się bardzo szybko - Quentin zamarł, Daphne zabrała jego różdżkę. Edgar zdawał sobie sprawę, że w jego obecnym stanie nie uda mu się go dobrze ochronić, dlatego też jedynym sensownym wyjściem było cofnięcie petryfikacji. Zaklęcia śmigały mu nad głową, ich obecne usytuowanie na sali w niczym nie pomagało, lecz w tym momencie i tak nie był w stanie niczego zmienić. - Finite Incantatem - rzucił, celując w brata. Zaraz potem wyprostował się, będąc gotowym do rzucania kolejnych tarcz - oby tylko udanych. Przez głowę przemknęła mu myśl o jak najszybciej teleportacji, ale najpierw Quentin musiał dojść do siebie. Nie zamierzał zostawiać go tu samego.
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 3
'k100' : 3
Marianna ciągle stała z tyłu przy korytarzu, z którego wyszła. Obserwowała jak Elliot na kawałki rozwalił żyrandol, który zdecydowała się rzucić w jego stronę, mając nadzieję, że zwali go z nóg i wyłączy z walki. Ale jak na złość, mężczyzna musiał wykazać się ogromnym refleksem i w tym najmniej odpowiednim momencie dokładnie tak zareagować. Już po chwili w jej stronę leciało kolejne zaklęcie, na szczęście chybione, uderzyło w ścianę niedaleko jej głowy. To sprawiło, że zdecydowała się podejść bliżej i w końcu zacząć porządnie walczyć. Szybkim zrobiła kilka kroków do przodu, tak, aby lepiej widzieć sytuację przed sobą. Skierowała swoją różdżkę w stronę aurora Elliota, zaatakował ją, a ona nie miała zamiaru puścić mu tego płazem.
- Timoria - rzuciła.
Byleby tylko trafić. Wtedy mieliby kolejnego aurora z głowy.
- Timoria - rzuciła.
Byleby tylko trafić. Wtedy mieliby kolejnego aurora z głowy.
A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Sala główna
Szybka odpowiedź