Łazienka
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Łazienka
Łazienki w szpitalu Św. Munga z powodu wiecznie trwającego remontu oraz problemów z kanalizacją są wspólne dla mężczyzn i kobiet. Znajdują się tam dwa spore pomieszczenia oddzielone drzwiami pomalowanych łuszczącą się ze starości białą farbą. Posadzka jest zimna, kamienna, zaś ściany wilgotne od cieknących rur, których nikt nie ma czasu naprawić. Jedno z pomieszczeń służy jako pokój kąpielowy. Znajduje się tam rząd ciasnych pryszniców, odgrodzonych od siebie zaledwie ceratową zasłonką. W drugim pomieszczeniu znalazły się poobtłukiwane zlewy, z dyfuzorami, w których próżno szukać mydła oraz kilka kabin z toaletami, czystymi, choć pozostawionymi w równie opłakanym stanie jak większość wyposażenia.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 18.02.19 8:24, w całości zmieniany 1 raz
Zupełnie nie rozumiał, co też wyczyniał brodaty mężczyzna - czemu nie uciekł od razu? Czy zamaskowany do niedawna zakapior miał przy sobie coś niezwykle cennego, coś wartego zaryzykowania życiem i wolnością? Myśli Benjamina mknęły zadziwiająco szybko, ale i tak potrzebował więcej czasu. - Horatio - spróbował ponownie, wyciągając przed siebie różdżkę, ciągle wpatrując się przez wyrwę w sąsiednie pomieszczenie, gdzie celował.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 62
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 62
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Brendan nadal ignorował wijącego mu się u stóp węża, zamiast tego decydując się na uniemożliwienie ucieczki przeciwnikom. Zaklęcie okazało się udane - jego promień uderzył w ścianę pomieszczenia, a później rozniósł się niewidzialną falą po wszystkich płaskich powierzchniach, tworząc nieprzenikalną dla ludzi barierę. W tym samym czasie jednak aurorowi we znaki dała się coraz bardziej niestabilna anomalia: poczuł słabość, nagłą i niespodziewaną, która powaliła go na kolana. Świat przed jego oczami zawirował, a chwilę później zwymiotował żółcią na zasypaną tynkiem posadzkę. Stojący obok niego Benjamin również odczuł działanie anomalii, jednak w przeciwieństwie do Brendana, poczuł się lepiej - jakby zniknęła część zatruwającego go, wężowego jadu. Sam wąż wykorzystał sytuację i powtórnie zaatakował aurora, tym razem próbując wgryźć się w jego ramię.
Magnus spróbował po raz drugi przemienić się w czarną mgłę, tym razem jednak osłabienie dało mu się we znaki zbyt mocno - magia go nie usłuchała, a silny promień zaklęcia peryfikującego uderzył go prosto w pierś, odbierając mu władzę nad sztywniejącym ciałem. Bolesne uderzenie o posadzkę było ostatnim, co zapamiętał - w następnej sekundzie stracił przytomność, obezwładniony rozległością obrażeń.
Benjamin, wyglądając przez wyrwę, mógł już bez problemu dostrzec twarz pozbawionego maski mężczyzny. Jeżeli go znał, zidentyfikowanie jego tożsamości nie przysporzyło mu kłopotów.
Kolejne próby zatrzymania czasu nie powiodły się, nie pozostały jednak całkowicie bez echa; każda wypowiadana inkantacja zdawała się dodatkowo naruszać kruchą równowagę, w jakiej znajdowała się częściowo uspokojona przez Śmierciożerców anomalia. Chociaż kaftan nadal leżał bez ruchu na posadzce, do życia budziły się inne elementy łazienki: z wystających ze ścian kranów zaczęła lecieć woda, odkręciły się również prysznice, a powietrze wypełniające pomieszczenia drżało. Gwardzistom chwilami wydawało się, że dostrzegali w gładkich płytkach i pozostałościach luster coś więcej, niż tylko swoje odbicia, gdyby jednak spróbowali uchwycić cienie spojrzeniem, te umknęłyby z ich pola widzenia. Na podłodze zaczęła gromadzić się woda, na razie tworząc płytką, kilkucentymetrową warstwę, ale rosnąc z każdą mijającą sekundą.
Wąż ma sprawność równą 18, żywotność: 88/108 (-5 do rzutów). W tej turze atakuje Brendana udanym wyważonym ciosem w kończynę górną (rzut). ST uniku = 96.
Zatrucie jadem odebrało Brendanowi 20 punktów żywotności.
Anomalia odebrała Brendanowi 15 punktów żywotności, Benjamin zyskał 15 punktów żywotności.
Ze względu na rosnącą niestabilność anomalii, jej naprawa - jeżeli ma być udana - musi być rozpoczęta w tej turze. W wypadku podjęcia innej akcji, uspokojenie magii będzie już niemożliwe.
Magnus: 19/280 (utrata przytomności) (elektryczne (20), cięte (20), tłuczone (31), kąsane (45), zatrucia (140), psychiczne (5)) (pozostało przemian: 1/3)
Ramsey: -55/215 (utrata przytomności) (osłabienie (15), psychiczne (30), elektryczne (20), cięte (10), kąsane (45), zatrucia (140), tłuczone (10)) (pozostało przemian: 2/4)
Benjamin: 314/370 (-5) (zatrucia (46), tłuczone (10)) (pozostało patronusów: 0/4)
Brendan: 205/370 (-20) (zatrucia (148), tłuczone (10), kąsane (7)) (pozostało patronusów: 3/3)
Działające zaklęcia
Magicus Extremos (Benjamin, +21 3/3; Brendan +21 3/3)
Petrificus Totalus (Magnus, ST wybudzenia = 82)
Incarcerare (1/5)
Kolejka
Gwardziści (24 godziny)
Magnus spróbował po raz drugi przemienić się w czarną mgłę, tym razem jednak osłabienie dało mu się we znaki zbyt mocno - magia go nie usłuchała, a silny promień zaklęcia peryfikującego uderzył go prosto w pierś, odbierając mu władzę nad sztywniejącym ciałem. Bolesne uderzenie o posadzkę było ostatnim, co zapamiętał - w następnej sekundzie stracił przytomność, obezwładniony rozległością obrażeń.
Benjamin, wyglądając przez wyrwę, mógł już bez problemu dostrzec twarz pozbawionego maski mężczyzny. Jeżeli go znał, zidentyfikowanie jego tożsamości nie przysporzyło mu kłopotów.
Kolejne próby zatrzymania czasu nie powiodły się, nie pozostały jednak całkowicie bez echa; każda wypowiadana inkantacja zdawała się dodatkowo naruszać kruchą równowagę, w jakiej znajdowała się częściowo uspokojona przez Śmierciożerców anomalia. Chociaż kaftan nadal leżał bez ruchu na posadzce, do życia budziły się inne elementy łazienki: z wystających ze ścian kranów zaczęła lecieć woda, odkręciły się również prysznice, a powietrze wypełniające pomieszczenia drżało. Gwardzistom chwilami wydawało się, że dostrzegali w gładkich płytkach i pozostałościach luster coś więcej, niż tylko swoje odbicia, gdyby jednak spróbowali uchwycić cienie spojrzeniem, te umknęłyby z ich pola widzenia. Na podłodze zaczęła gromadzić się woda, na razie tworząc płytką, kilkucentymetrową warstwę, ale rosnąc z każdą mijającą sekundą.
Wąż ma sprawność równą 18, żywotność: 88/108 (-5 do rzutów). W tej turze atakuje Brendana udanym wyważonym ciosem w kończynę górną (rzut). ST uniku = 96.
Zatrucie jadem odebrało Brendanowi 20 punktów żywotności.
Anomalia odebrała Brendanowi 15 punktów żywotności, Benjamin zyskał 15 punktów żywotności.
Ze względu na rosnącą niestabilność anomalii, jej naprawa - jeżeli ma być udana - musi być rozpoczęta w tej turze. W wypadku podjęcia innej akcji, uspokojenie magii będzie już niemożliwe.
- mapa:
(kliknij, żeby powiększyć)
Łamana, cienka linia w rogu oznacza wyrwę, którą spowodowało zaklęcie Deprimo. Dziura przechodzi na wylot i ma wystarczającą wielkość, by rosły mężczyzna był w stanie (z pewnym trudem) przecisnąć się zarówno do sąsiedniego pomieszczenia, jak i na zewnątrz. Nie sięga od podłogi do sufitu - zaczyna się mniej więcej metr nad posadzką i ma nieregularny kształt. Przejście przez nią, ze względu na stopień trudności manewru, jest traktowane jako akcja angażująca.
Zwróćcie też uwagę, że grube linie na mapie to ściany - jeżeli jedna z nich znajduje się na linii prostej między postaciami, to ani się one nie widzą, ani nie są w stanie rzucić w siebie zaklęciem.
Wąż jest na mapie oznaczony białą kropką.
Można stanąć na kratce, na której leżą nogi Ramseya.
- ekwipunek:
- Magnus:
- eliksir wielosokowy (2 porcje, stat. 20)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 21)
- Eliksir garota (1 porcje, stat. 21)
- Eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21)
- Eliksir odtworzenia (1 porcja. stat 32)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 26)
- Veritaserum (1 porcja, stat. 20, moc +5)
- maska Śmierciożercy (Ramseya)
Ramsey:
-
Magnus: 19/280 (utrata przytomności) (elektryczne (20), cięte (20), tłuczone (31), kąsane (45), zatrucia (140), psychiczne (5)) (pozostało przemian: 1/3)
Ramsey: -55/215 (utrata przytomności) (osłabienie (15), psychiczne (30), elektryczne (20), cięte (10), kąsane (45), zatrucia (140), tłuczone (10)) (pozostało przemian: 2/4)
Benjamin: 314/370 (-5) (zatrucia (46), tłuczone (10)) (pozostało patronusów: 0/4)
Brendan: 205/370 (-20) (zatrucia (148), tłuczone (10), kąsane (7)) (pozostało patronusów: 3/3)
Działające zaklęcia
Magicus Extremos (Benjamin, +21 3/3; Brendan +21 3/3)
Petrificus Totalus (Magnus, ST wybudzenia = 82)
Incarcerare (1/5)
Kolejka
Gwardziści (24 godziny)
Przeklęta anomalia. Ledwie dostrzegał smugi świateł latających zaklęć, upadł na kolana - znajdując się tak blisko gada, który już raz zbliżył go ku śmierci - i choć bardzo chciał znaleźć w sobie siły niezbędne, by powstać - nie potrafił. Mdłości przeszyły całe jego ciało - wymioty zalały podłogę, jego szatę, gorzki posmak pozostał w ustach; wyrzucenie z siebie czarnomagicznej mazi zdawało się być trudniejsze niż pogodzenie się ze świadomością, że z jakiegoś powodu miało się ją w sobie. Ale to tylko przypominało - mieli tutaj zadanie do wykonania.
- Nie mamy czasu, Ben - wychrypiał, przecierając usta rękawem szaty - ostatnim spojrzeniem przeciągając po wężu, bez niego byłoby znacznie prościej zająć się anomalią - ale poświęcili uwagę złożoną jemu na pochwycenie tych ludzi. Wierzył, że przyjrzą im się jeszcze, kiedy ustabilizują to miejsce - teraz najważniejsze było bezpieczeństwo pacjentów. Wtem trysnęła woda - z kranów, z pryszniców; krew niebawem zostanie zmyta. - Musimy się tym zająć - powtórzył, unosząc różdżkę lekko w górę; zacisnął dłoń na jej rękojeści i zaciskając zęby z bólu jął szeptać inkantacje przedstawione przez Bathildę, zamierzając stłamsić złą moc tego miejsca - przytłoczyć ją białą magią i pokonać.
metoda zakonu ofc
- Nie mamy czasu, Ben - wychrypiał, przecierając usta rękawem szaty - ostatnim spojrzeniem przeciągając po wężu, bez niego byłoby znacznie prościej zająć się anomalią - ale poświęcili uwagę złożoną jemu na pochwycenie tych ludzi. Wierzył, że przyjrzą im się jeszcze, kiedy ustabilizują to miejsce - teraz najważniejsze było bezpieczeństwo pacjentów. Wtem trysnęła woda - z kranów, z pryszniców; krew niebawem zostanie zmyta. - Musimy się tym zająć - powtórzył, unosząc różdżkę lekko w górę; zacisnął dłoń na jej rękojeści i zaciskając zęby z bólu jął szeptać inkantacje przedstawione przez Bathildę, zamierzając stłamsić złą moc tego miejsca - przytłoczyć ją białą magią i pokonać.
metoda zakonu ofc
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 18
'k100' : 18
Brendan miał rację, nie tylko czuł się coraz gorzej - widocznie sam Benjamin wzrósł w siłę kosztem swego kompana - ale i magia wokół nich destabilizowała się w zadziwiającym tempie. Powietrze wibrowało, znajomo, nieprzyjemnie, zapowiadając, że chwile względnego spokoju, pozwalające im na toczenie pojedynku, właśnie się kończyły. Wright obrócił się, spoglądając na Weasleya, oceniając jego możliwości: ten przeklęty, upierdliwy wąż ciągle im towarzyszył, powinni pozbyć się go wcześniej, ale faktycznie - nie mieli na to czasu. - To pieprzony Mulciber. Ramsey Mulciber - warknął tylko, bez problemu rozpoznając w leżącym za wyrwą mężczyźnie dawnego egzekutora i obecnego Rycerza Walpurgii, mordercę i idiotę w jednym. Żałował z całych sił, że nie może przesadzić wyrwy i podeptać zakapiora własnymi buciorami, lecz musieli zająć się anomalią. To było ważniejsze od zemsty. Jaimie odetchnął głęboko i uniósł wysoko różdżkę, porzucając chaotyczne myśli; skupił się na informacjach otrzymanych od Bathildy, na śpiewie feniksa, na podporządkowaniu czarnej magii jasnej sile - chciał uspokoić to miejsce, okiełznać je, naprawić, by nie stwarzało już zagrożenia.
| metoda zakonu
| metoda zakonu
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Benjamin i Brendan zdecydowali się na postawienie wymykającej się spod kontroli anomalii na pierwszym miejscu i uczynili to w samą porę; magia poddawała się ich działaniom, a woda, która w międzyczasie sięgnęła już połowy ich łydek, zaczęła z powrotem opadać. Wciąż jednak pozostało im uporanie się z resztkami niestabilnej energii, wizualizującej się w nielicznych, ledwie trzymających się ściany fragmentach luster.*
Wąż zaatakował po raz ostatni, a jego zęby wbiły się w ramię Brendana - gdy zwolnił uścisk, wylądował prosto w wodzie i zaczął zataczać szerokie koła w pewnej odległości od Gwardzistów.
Jeżeli którykolwiek z obecnych w łazience czarodziejów zdecydowałby się na wyjrzenie przez wyrwę, zorientowałby się, że opadająca woda nie odsłoniła sylwetek Śmierciożerców - zniknęli, najprawdopodobniej wciągnięci przez anomalię, pozostawiając po sobie jedynie woreczek z fiolkami, upuszczony przez Magnusa w trakcie upadku.
*Zgodnie z opisem naprawy anomalii.
Benjamin, Brendan - możecie kontynuować naprawę anomalii, zakładając, że w tej turze żaden z Was nie jest atakowany przez węża. Niezależnie od wyniku naprawy, po jej zakończeniu do łazienki wtargną zaniepokojeni hałasami uzdrowiciele. Ponieważ znajdujecie się w szpitalu, zostanie udzielona Wam pomoc, a Brendan otrzyma odpowiednie antidotum na zatrucie; dopiero wtedy będziecie zmuszeni odpowiedzieć na kilka niezręcznych pytań służb administracyjnych Świętego Munga, ostatecznie żaden z Was nie zostanie jednak obciążony kosztami remontu łazienki. Jeżeli zdecydujecie się zabrać ze sobą eliksiry, zrobicie to bez przeszkód - zgłoście się po nie w aktualizacjach, z uwzględnieniem, w jaki sposób zostały podzielone między Was.
Ramsey, Magnus - zostaliście wciągnięci razem z wodą przez moc anomalii. Wasze różdżki oraz maska Ramseya znajdują się w posiadaniu Magnusa. Niestabilna magia wyrzuciła Was tutaj, póki co nieprzytomnych. Zaczekajcie na post Mistrza Gry i pomoc, jest już w drodze. Pamiętajcie o konieczności fabularnego uleczenia obrażeń.
Mistrz Gry nie kontynuuje rozgrywki w żadnym z tematów, chyba, że arbitraż znów będzie potrzebny. Tym samym dziękuję wszystkim za sprawne odpisy i wyrozumiałość, i przepraszam za potknięcia - było ich kilka, ale mam nadzieję, że nikt nie czuje się poszkodowany. Wszelkie uwagi odnośnie wątku przyjmę z wdzięcznością!
Benjamin: 314/370 (-5) (zatrucia (46), tłuczone (10)) (pozostało patronusów: 0/4)
Brendan: 166/370 (-30) (zatrucia (168), tłuczone (10), kąsane (26)) (pozostało patronusów: 3/3)
Wąż zaatakował po raz ostatni, a jego zęby wbiły się w ramię Brendana - gdy zwolnił uścisk, wylądował prosto w wodzie i zaczął zataczać szerokie koła w pewnej odległości od Gwardzistów.
Jeżeli którykolwiek z obecnych w łazience czarodziejów zdecydowałby się na wyjrzenie przez wyrwę, zorientowałby się, że opadająca woda nie odsłoniła sylwetek Śmierciożerców - zniknęli, najprawdopodobniej wciągnięci przez anomalię, pozostawiając po sobie jedynie woreczek z fiolkami, upuszczony przez Magnusa w trakcie upadku.
*Zgodnie z opisem naprawy anomalii.
Benjamin, Brendan - możecie kontynuować naprawę anomalii, zakładając, że w tej turze żaden z Was nie jest atakowany przez węża. Niezależnie od wyniku naprawy, po jej zakończeniu do łazienki wtargną zaniepokojeni hałasami uzdrowiciele. Ponieważ znajdujecie się w szpitalu, zostanie udzielona Wam pomoc, a Brendan otrzyma odpowiednie antidotum na zatrucie; dopiero wtedy będziecie zmuszeni odpowiedzieć na kilka niezręcznych pytań służb administracyjnych Świętego Munga, ostatecznie żaden z Was nie zostanie jednak obciążony kosztami remontu łazienki. Jeżeli zdecydujecie się zabrać ze sobą eliksiry, zrobicie to bez przeszkód - zgłoście się po nie w aktualizacjach, z uwzględnieniem, w jaki sposób zostały podzielone między Was.
Ramsey, Magnus - zostaliście wciągnięci razem z wodą przez moc anomalii. Wasze różdżki oraz maska Ramseya znajdują się w posiadaniu Magnusa. Niestabilna magia wyrzuciła Was tutaj, póki co nieprzytomnych. Zaczekajcie na post Mistrza Gry i pomoc, jest już w drodze. Pamiętajcie o konieczności fabularnego uleczenia obrażeń.
Mistrz Gry nie kontynuuje rozgrywki w żadnym z tematów, chyba, że arbitraż znów będzie potrzebny. Tym samym dziękuję wszystkim za sprawne odpisy i wyrozumiałość, i przepraszam za potknięcia - było ich kilka, ale mam nadzieję, że nikt nie czuje się poszkodowany. Wszelkie uwagi odnośnie wątku przyjmę z wdzięcznością!
- eliksiry:
- - eliksir wielosokowy (2 porcje, stat. 20)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 21)
- Eliksir garota (1 porcje, stat. 21)
- Eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21)
- Eliksir odtworzenia (1 porcja. stat 32)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 26)
- Veritaserum (1 porcja, stat. 20, moc +5)
Benjamin: 314/370 (-5) (zatrucia (46), tłuczone (10)) (pozostało patronusów: 0/4)
Brendan: 166/370 (-30) (zatrucia (168), tłuczone (10), kąsane (26)) (pozostało patronusów: 3/3)
Anomalia zdawała się uginać łapy, kłaść po sobie uszy, zniżać pysk pełen wyszczerbionych, ostrych jak sztylety zębów - Wright czuł, że czarnomagiczne epicentrum rozluźnia się, słabnie, wydaje się podatniejsze na pełne okiełznanie. Utrzymania tego stanu rzeczy nie było łatwe, Ben całkowicie odwrócił się od wyrwy, koncentrując się wyłącznie na odpowiednich ruchach nadgarstka. Wystarczył drobny błąd, by zaprzepaścić wszystko, co uczynili do tej pory; delikatne omsknięcie, zbyt gwałtowne machnięcie różdżką, skierowanie własnej magii nie w ten rejon, który wymagał natychmiastowej naprawy, a zgromadzone w szpitalnej łazience napięcie mogło zrównać to miejsce z ziemią. Bardziej niż do tej pory, skupiony na naprawie anomalii Benjamin nie rozglądał się dookoła, oceniając straty, przynajmniej jeszcze nie teraz. Westchnął cicho, ochryple, rozklejając powieki, by upewnić się, że ten etap okiełznania magii mają już za sobą. Nie opuszczał jednak drewna, kontrolnie spojrzał na Brendana a potem przeniósł wzrok w bok, od razu napotykając wykrzywione odłamki roztrzaskanego lustra. W pierwszej chwili wydawało mu się, że to w wyniku zniszczenia zwierciadło igra z jego wzrokiem, później jednak nie mógł już zrzucać obrazów na karb brutalnego zniszczenia łazienki. Z ostrych kawałków lustra zerkał na niego on sam, pozbawiony czekoladowych tęczówek, o rozlanych rysach, krwi zalewającej oczy, jak w przerażającym, czarnomagicznie krzywym zwierciadle, ukazującym jakąś parszywą, przerażającą część jego samego. Odruchowo zrobił krok do tyłu, prawie wpadając na ścianę - nie potrafił oderwać wzroku od lustra, próbował jednak walczyć z zohydzonym zahipnotyzowaniem. Czuł strach i słabość jednocześnie a odrzucająca wizja własnej twarzy, i tak pokiereszowanej przez Rosiera, wydawała się koszmarna, niemożliwa do usunięcia spod powiek. Pokręcił powoli głową, chcąc pozbyć się nienaturalnej więzi łączącej go ze zwierciadłem, ale bezskutecznie. Musiał spróbować raz jeszcze, wyrwać się spod anomalijnego czaru, zapomnieć o tym, co widział w lustrze, odrzucić tą paskudną wizję i dokończyć naprawę anomalii. Po to przecież tutaj przyszli i z myślą o tym zaciekle walczyli.
| odporność psychiczna I
| odporność psychiczna I
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 5
'k100' : 5
Obserwował węża. Coś wciągało go w dół, pod wodę, w magiczny wir anomalii, zaczynało być coraz bardziej niebezpiecznie, niestabilnie - i choć nie bał się o siebie ani tym bardziej o Benjamina, który doskonale potrafił sobie radzić z niebezpieczeństwem, wciąż miał w pamięci, że znajdowali się na jednym z pięter Munga. Jednym z najmniej stabilnych pięter, na magipsychiatrii, tutajsi pacjenci wymagali specjalnej troski. I nie mogli na tym zamieszaniu ucierpieć. Wciąż czuł w ustach gorzki posmak czarnej magii, ale po wymiocinach nie było już śladu - wszystko zmyła zapełniająca pomieszczenie woda. Lada moment pojawią się tu pracownicy Munga - i dobrze, potrzebowali pomocy. Jednak to słowa Wrighta najmocniej postawiły go ku czujności, ileż rozmów poświęcili temu człowiekowi? Ile złego uczynił - nie tylko Zakonnikom, a światu? Musieli go schwycić, pojmać, zabrać stąd na przesłuchanie; jako auror mógł się nim zjawić nawet, jeżeli pojawią się tutaj służby porządkowe. Był już nieprzytomny, pokonany. Bo był tylko człowiekiem, nie potwornym mitem przeplatającym się przez wspomnienia Zakonników.
- Zawołajmy Alexandra - To jego piętro. Nie dlatego, że miał doskonałą okazje się zemścić, dlatego, że w głowie tego człowieka znajdowały się wspomnienia, które Selwyn mógł odzyskać, przy pomocy których mogła mu wrócić pamięć, które mogły mu pozwolić wrócić do dawnego życia. Potrzebowali tylko ciała, które chwilowo zatonęło pod woda; niespokojna magia zaczynała się stabilizować - zdołają go wyciągnąć spod wody zanim utonie. Potrzebowali go żywego. Ledwie jednak uniósł spojrzenie, a natrafił nim na własne odbicie w jednym z potłuczonych luster.
On sam - czy na pewno przetrwał tę walkę, czy może zwycięstwo było tylko iluzją? Błękitne tęczówki zaszły krwią, bledły, aż tęczówki zniknęły całkiem; ogniste włosy zaszły spaloną czernią, gnijące płaty skóry rozciągały się wzdłuż twarzy, przez szyję, niżej, na ciało zakryte przemoczoną i obkrwawioną szatą. Wychodziły z niego czerwie, jak z dawno pogrzebanego ciała.
Ale on nie był martwy. Był? Nie był?
- Zawołajmy Alexandra - To jego piętro. Nie dlatego, że miał doskonałą okazje się zemścić, dlatego, że w głowie tego człowieka znajdowały się wspomnienia, które Selwyn mógł odzyskać, przy pomocy których mogła mu wrócić pamięć, które mogły mu pozwolić wrócić do dawnego życia. Potrzebowali tylko ciała, które chwilowo zatonęło pod woda; niespokojna magia zaczynała się stabilizować - zdołają go wyciągnąć spod wody zanim utonie. Potrzebowali go żywego. Ledwie jednak uniósł spojrzenie, a natrafił nim na własne odbicie w jednym z potłuczonych luster.
On sam - czy na pewno przetrwał tę walkę, czy może zwycięstwo było tylko iluzją? Błękitne tęczówki zaszły krwią, bledły, aż tęczówki zniknęły całkiem; ogniste włosy zaszły spaloną czernią, gnijące płaty skóry rozciągały się wzdłuż twarzy, przez szyję, niżej, na ciało zakryte przemoczoną i obkrwawioną szatą. Wychodziły z niego czerwie, jak z dawno pogrzebanego ciała.
Ale on nie był martwy. Był? Nie był?
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 63
'k100' : 63
Okazali się zbyt słabi, by podołać anomalii, by zmierzyć się z przerażającymi odbiciami, wykrzywiającymi ich pobladłe twarze. Uzdrowienie świetlistym Patronusem uchroniło ich od przykrego pozbawienia przytomności, ale trucizna ciągle krążyła w ciele Weasleya a Ben także był nieco osłabiony. Kręciło mu się w głowie, czuł jednocześnie zadowolenie - udało im się przeszkodzić złowrogim rycerzykom w naprawie anomalii - i zawód, że nie udało im się poskromić czarnomagicznego epicentrum. Gorzki smak porażki wyraźnie wykwitł na języku wraz z rdzawym aromatem paniki: dalej nie potrafił oderwać wzroku od porozbijanych zwierciadeł, serce przyśpieszyło rytm. Brendan także wydawał się zbyt przerażony, by działać i podtrzymać ich wcześniejszy sukces. Wright zaklął szpetnie, ale zanim skulił się w kłębek, usłyszał trzask drzwi a potem tupot kilku par nóg odzianych w uzdrowicielskie obuwie. Zanim zdążył się zorientować, został wraz z Weasleyem wyciągnięty z łazienki i ułożony na prowizorycznych noszach. Hałasy wypełniające pomieszczenie na trzecim piętrze zaalarmowały nie tylko szalonych pacjentów, ale i zaaferowany personel. Słyszał natarczywe pytania, wyrazy oburzenia dotyczące stanu ubikacji oraz nerwowe pomruki, lecz nie odpowiadał na żadne z nich. - To auror - wychrypiał tylko w ramach usprawiedliwienia, wskazując na Brendana. - Ugryzł go wąż, anomalia...czarna magia...wpadli tutaj ci źli ludzie - bełkotał trochę bez sensu, próbując skoncentrować wzrok nad pochylającym się nad nim, rosłym magomedykiem. Wtem przypomniał sobie rozsądną sugestię Brendana, tak, na urazach magipsychiatrycznych pracował przecież Alexander: o ile zdołał sobie przypomnieć podstawy swego jestestwa. - Selwyn. Zawołajcie Selwyna, zna nas, musimy z nim porozmawiać - złapał za rękę magomedyka; może istniała jeszcze szansa, by jakoś odnaleźć Mulcibera i jego brodatego kompana; może jeszcze gdzieś się ukryli, stanowiąc zagrożenie dla innych. Twarz Ramseya utkwiła mu w pamięci, to na pewno był on, nie mógł się pomylić. Żałował, że nie rozłożył na łopatki Rosiera, ale i przygłupi egzekutor nieco osładzał smutek po porażce w naprawie anomalii. Westchnął ciężko i pozwolił na jakieś uzdrowicielskie działania przy jego osłabionym ciele, kontrolnie sprawdzając, czy równie troskliwie zajmują się Brendanem. Mimo wszystko wykonali dziś kawał niezłej roboty.
| ztx2
| ztx2
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
|stad ->
- Mam nadzieje, że dobrze się bawiłeś - zaczął życzliwie, kiedy to zaraz zaczął prowadzić przyjaciela po schodach w górę. Skamander miał oczywiście na myśli medyczną interwencję jakiegoś uzdrowiciela w stan jego ciała nie sugerując tonem nic ponad nadzieję na to, że w przeciągu tych kilku chwil odpowiednio wypoczął - Czekając na ciebie niechcący podsłuchałem rozmowy dwóch pracownic. Z tego co mówiły, na trzecim piętrze mają problem z jednym z pomieszczeń - łazienką. W jej wnętrzu znajduje się jak gdyby opętany kaftan bezpieczeństwa. Rzuca się na każdego kto wejdzie do pomieszczenia. Poniekąd zabawne jest to, że łazienka znajduje się na oddziale psychiatrycznym - uśmiechnął się delikatnie akurat kiedy napis tegoż pojawił się nad drzwiami klatki schodowej do której się w tym momencie udało im dodrapać. Tak, właśnie weszli na trzecie piętro. Przed przekroczeniem progu tegoż zatrzymał się by poradzić sobie z niedowierzaniem, że też z taką swobodą, a nawet chęcią wkracza na oddział magiopsychiatrii - To musi być anomalia. Przypomina mi się, że ktoś o niej już wspominał i próbował coś z nią zrobić - mówił, kiedy przemierzali ciemny korytarz i kątem oka dało się już dostrzec drzwi do trefnej łazienki. Wyróżniała się o czym nie dało zapomnieć wielkie ostrzeżenie przytroczone do jej drzwi. Skamander wyciągnął swoją różdżkę z kieszeni. To miało być nieco trudniejsze. Przed wejściem upewnił się, że Lucan również jest przygotowany. Skinął ku niemu głową, a potem sięgnął klamki na którą naparł. Wiedział czego się spodziewać dlatego też w pełnym skupieniu i względnie staranną cisza starał się zatopić we wnętrzu pomieszczenia tak by nie zaalarmować kaftana o przybyciu nim Abbott nie znajdzie się na odpowiedniej pozycji. Następnie kilka kroków w głąb pomieszczenia i faktycznie - w lśniącej tafli kałuży przed nim moczył się kawałek białej szmaty. Nagle uniósł się niespokojnie i z rozpostartymi ramionami po szarżował w ich kierunku dając im ledwie chwilę na odpowiednią reakcję. Nie było czasu do stracenia:
- Finite Incantatem - wypowiedział zaciskając apodyktycznie dłoń na drewnie różdżki.
- Mam nadzieje, że dobrze się bawiłeś - zaczął życzliwie, kiedy to zaraz zaczął prowadzić przyjaciela po schodach w górę. Skamander miał oczywiście na myśli medyczną interwencję jakiegoś uzdrowiciela w stan jego ciała nie sugerując tonem nic ponad nadzieję na to, że w przeciągu tych kilku chwil odpowiednio wypoczął - Czekając na ciebie niechcący podsłuchałem rozmowy dwóch pracownic. Z tego co mówiły, na trzecim piętrze mają problem z jednym z pomieszczeń - łazienką. W jej wnętrzu znajduje się jak gdyby opętany kaftan bezpieczeństwa. Rzuca się na każdego kto wejdzie do pomieszczenia. Poniekąd zabawne jest to, że łazienka znajduje się na oddziale psychiatrycznym - uśmiechnął się delikatnie akurat kiedy napis tegoż pojawił się nad drzwiami klatki schodowej do której się w tym momencie udało im dodrapać. Tak, właśnie weszli na trzecie piętro. Przed przekroczeniem progu tegoż zatrzymał się by poradzić sobie z niedowierzaniem, że też z taką swobodą, a nawet chęcią wkracza na oddział magiopsychiatrii - To musi być anomalia. Przypomina mi się, że ktoś o niej już wspominał i próbował coś z nią zrobić - mówił, kiedy przemierzali ciemny korytarz i kątem oka dało się już dostrzec drzwi do trefnej łazienki. Wyróżniała się o czym nie dało zapomnieć wielkie ostrzeżenie przytroczone do jej drzwi. Skamander wyciągnął swoją różdżkę z kieszeni. To miało być nieco trudniejsze. Przed wejściem upewnił się, że Lucan również jest przygotowany. Skinął ku niemu głową, a potem sięgnął klamki na którą naparł. Wiedział czego się spodziewać dlatego też w pełnym skupieniu i względnie staranną cisza starał się zatopić we wnętrzu pomieszczenia tak by nie zaalarmować kaftana o przybyciu nim Abbott nie znajdzie się na odpowiedniej pozycji. Następnie kilka kroków w głąb pomieszczenia i faktycznie - w lśniącej tafli kałuży przed nim moczył się kawałek białej szmaty. Nagle uniósł się niespokojnie i z rozpostartymi ramionami po szarżował w ich kierunku dając im ledwie chwilę na odpowiednią reakcję. Nie było czasu do stracenia:
- Finite Incantatem - wypowiedział zaciskając apodyktycznie dłoń na drewnie różdżki.
Find your wings
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Łazienka
Szybka odpowiedź