Łazienka
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Łazienka
Łazienki w szpitalu Św. Munga z powodu wiecznie trwającego remontu oraz problemów z kanalizacją są wspólne dla mężczyzn i kobiet. Znajdują się tam dwa spore pomieszczenia oddzielone drzwiami pomalowanych łuszczącą się ze starości białą farbą. Posadzka jest zimna, kamienna, zaś ściany wilgotne od cieknących rur, których nikt nie ma czasu naprawić. Jedno z pomieszczeń służy jako pokój kąpielowy. Znajduje się tam rząd ciasnych pryszniców, odgrodzonych od siebie zaledwie ceratową zasłonką. W drugim pomieszczeniu znalazły się poobtłukiwane zlewy, z dyfuzorami, w których próżno szukać mydła oraz kilka kabin z toaletami, czystymi, choć pozostawionymi w równie opłakanym stanie jak większość wyposażenia.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 18.02.19 8:24, w całości zmieniany 1 raz
- Bardzo śmieszne - mruknął, bezwiednie idąc za Skamanderem i w ruchu poprawiając jeszcze swoją szatę wyuczonym już ruchem. Może i intencją Tony'ego nie było wcale dokuczenie mu, niemniej Abbott był teraz w takim nastroju, że nie sposób było tego nie potraktować jako zaczepki. Nadal był zły za to, że anomalia przeszkodziła mu w rzuceniu tak banalnego zaklęcia, jakim było Mollio. Całe szczęście, że obrażenia, których się nabawił nie były groźne i w rzeczy samej, Lucan był znów gotów do działania.
- Anomalia w samym sercu Munga? - mruknął, wyraźnie niezadowolony. Jeśli było jakieś miejsce, które uważał, że powinno być stuprocentowo wolne od szalonej, nieposłusznej magii oraz jej skupisk, było to właśnie szpital, który miał nieść pomoc potrzebującym. Dobrze, że anomalia ograniczała się do zaledwie jednego pomieszczenia.
- Myślę, że to całkiem naturalne, że kaftany bezpieczeństwa znajdują się właśnie na oddziale magipsychiatrycznym - dodał z lekkim przekąsem, drepcząc po schodach za przyjacielem. Dość niepokojące by było, gdyby składowali takowe w siódmym piętrze, gdzieś nieopodal herbaciarni i sklepiku, albo na chorobach wewnętrznych! Chociaż i tak nic nie pobiło by grozy, którą zapewne by odczuł na wieść, że kaftany przetrzymywano w prosektorium. Nie, nie, nie. Magipsychiatria byłą w sam raz.
Tym razem zamierzał być ostrożniejszy. Gdy tylko dotarli na miejsce, Lucan upewnił się, że korytarz jest pusty, tak aby nikt nie widział jak wchodzą do nawiedzonej łazienki. Chwycił różdżkę w lewą rękę i wślizgnął się do środka zaraz za Skamanderem. Właściwie to obawiał się, że kaftan rzuci się na nich niemal od razu, on jednak z początku leżał tylko na ziemi, mocząc się w kałuży. Jako że Anthony był bardziej doświadczony w zwalczaniu skutków anomalii, czego popis dał chociażby w kryjówce pisarzy, Lucan pozwolił mu podjąć inicjatywę jako pierwszemu. Dość szybko jednak dostrzegł, że rzucone przez aurora zaklęcie nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Abbott czym prędzej uniósł więc swoją różdżkę, pragnąć przyjść przyjacielowi z pomocą. Finite Incantatem!, pomyślał z mocą, wykonując odpowiedni ruch nadgarstkiem.
- Anomalia w samym sercu Munga? - mruknął, wyraźnie niezadowolony. Jeśli było jakieś miejsce, które uważał, że powinno być stuprocentowo wolne od szalonej, nieposłusznej magii oraz jej skupisk, było to właśnie szpital, który miał nieść pomoc potrzebującym. Dobrze, że anomalia ograniczała się do zaledwie jednego pomieszczenia.
- Myślę, że to całkiem naturalne, że kaftany bezpieczeństwa znajdują się właśnie na oddziale magipsychiatrycznym - dodał z lekkim przekąsem, drepcząc po schodach za przyjacielem. Dość niepokojące by było, gdyby składowali takowe w siódmym piętrze, gdzieś nieopodal herbaciarni i sklepiku, albo na chorobach wewnętrznych! Chociaż i tak nic nie pobiło by grozy, którą zapewne by odczuł na wieść, że kaftany przetrzymywano w prosektorium. Nie, nie, nie. Magipsychiatria byłą w sam raz.
Tym razem zamierzał być ostrożniejszy. Gdy tylko dotarli na miejsce, Lucan upewnił się, że korytarz jest pusty, tak aby nikt nie widział jak wchodzą do nawiedzonej łazienki. Chwycił różdżkę w lewą rękę i wślizgnął się do środka zaraz za Skamanderem. Właściwie to obawiał się, że kaftan rzuci się na nich niemal od razu, on jednak z początku leżał tylko na ziemi, mocząc się w kałuży. Jako że Anthony był bardziej doświadczony w zwalczaniu skutków anomalii, czego popis dał chociażby w kryjówce pisarzy, Lucan pozwolił mu podjąć inicjatywę jako pierwszemu. Dość szybko jednak dostrzegł, że rzucone przez aurora zaklęcie nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Abbott czym prędzej uniósł więc swoją różdżkę, pragnąć przyjść przyjacielowi z pomocą. Finite Incantatem!, pomyślał z mocą, wykonując odpowiedni ruch nadgarstkiem.
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Lucan Abbott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 10
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 10
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Kaftan sunął w jego kierunku. Choć nie posiadał oczu, Skamander czuł, że jego wola jest skupiona właśnie na nim. Nie wiedział jeszcze, że będzie z tego powodu niedługo odczuwać ulgę. Kiedy przyśpieszył Skamander wyprowadził inkantację kreśląc magicznym narzędziem znak w powietrzu. Ruch różdżką nie wywołał jednak żadnego efektu na kaftanie, na okolicy. Wezbrała się za to wrażeniem mocy w wiodącym ramieniu i tylko tyle - zewnętrznie magia nawet nie westchnęła. Anthony jak na razie zachował pełen stoicyzm pomimo ponurej sytuacji. Przynajmniej dopóki kaftan nie był w połowie drogi do niego i nie przyśpieszył z chwilą w której w powietrzu rozlazł się dźwięk nieudanego zaklęcia. Dopiero teraz całość zaczęła niewygodnie wyślizgiwać się spod kontroli. Auror zdążył tylko gestem ręki nakazać wycofanie się bo głos uwiązł mu już w gardle. Rękawy kaftana ściśle i boleśnie oplotły się wokół jego szyi i wcale nie zamierzały ulec rozluźnieniu. Jego różdżka wypadła z rąk. Niefortunnie. Chociaż może i bez różnicy. Nie był w stanie wydusić z siebie dźwięku, czy też skupić się na niewerbalnym zaklęciu. Korzystając z tego, że miał jeszcze siły w ramionach zacisnął dłonie na przepasanym wokół własnej szyi kawałku materiału próbując wyrwać się z jego więzów. Bezskutecznie. Nie wiedział nawet w której chwili z braku tchu jego ciało znalazło się na kolanach, a niedługo później nieprzytomnie osunęło się na ziemię. Cała próba stawienia oporu trwała wyjątkowo szybko nie pozwalając Lucanowi nawet w próbę zaangażowania i reakcję zmuszając go w nieprzyjemny sposób do bycia światkiem jak kawałek szmaty miażdży tchawicę jego towarzysza.
Skamander nie wiedział jeszcze, że próba poskromienia tej anomalii pociągnie za sobą wyjątkowo kłopotliwe konsekwencje. Nie spodziewał się ich nawet pomimo tuż przed zerwaniem więzi z rzeczywistością słyszał dźwięk przyśpieszonych kroków niesionych korytarzem - wyraźnie zaalarmowanych powstałym na piętrze rumorem w godzinach wieczornych. Najpewniej lada moment pojawi się w drzwiach pieglęgniarka lub inny uzdrowiciel pełniący nocny dyżur.
Skamander nie wiedział jeszcze, że próba poskromienia tej anomalii pociągnie za sobą wyjątkowo kłopotliwe konsekwencje. Nie spodziewał się ich nawet pomimo tuż przed zerwaniem więzi z rzeczywistością słyszał dźwięk przyśpieszonych kroków niesionych korytarzem - wyraźnie zaalarmowanych powstałym na piętrze rumorem w godzinach wieczornych. Najpewniej lada moment pojawi się w drzwiach pieglęgniarka lub inny uzdrowiciel pełniący nocny dyżur.
Find your wings
Wszystko tego dnia szło nie tak, jak powinno. Magia wyraźnie nie chciała się go słuchać. Czy była to bliskość anomalii, czy też może należało doszukiwać się powodów tej serii niefortunnych zdarzeń gdzie indziej... tego Lucan nie wiedział. Wiedział jednak, że po raz kolejny jego zaklęcie na nic się zdało. Nie poczuł nawet mrowienia na skórze, ciepłego, znajomego uczucia, które kumulowało się w jego dłoni, gdy chciał rzucić jakiś urok. I mógł właściwie tylko patrzeć, jak oszalały kaftan powoli acz stanowczo coraz szybciej zaciska się na pochwyconej przez siebie ofierze - Anthonym. I choć Lucanowi zdawało się, że cała sytuacja, której był świadkiem, rozgrywała się niemalże w zwolnionym tempie, faktycznie trwała ona zaledwie kilka chwil. I trzeba przyznać, że było to kilka chwil pełnych przerażenia. Kiedy bowiem Abbott zorientował się, że kaftan ani myśli puścić Skamandera, a sam obściskiwany robi się coraz słabszy i wyraźnie błękitny na twarzy, zaraz ruszył się z miejsca. Porzucił pomysł, aby podjąć jakąś próbę ciśnięcia zaklęciem z uparty kawałek szmaty, za bardzo obawiał się, że anomalia znów wyrządziła by zbyt wiele szkód. Wcisnął więc różdżkę do kieszeni (robiąc sobie w niej przy okazji dziurę), po czym podjął próbę odciągnięcia rękawów od szyi duszonego przy użyciu siły własnych mięśni. Daremnie.
Adrenalina, przepływająca mu przez żyły, pchała do działania. Kazała mu próbować dalej i zapewne Lucan nadal usiłowałby szarpać się z tym kaftanem, gdyby w tym samym momencie drzwi łazienki nie otworzyły się z hukiem. Gdyby do środka wpadł tylko stacjonujący na tym piętrze uzdrowiciel, zapewne nie byłoby problemu. Może we dwójkę jakoś odratowaliby Skamandera, a potem Lucan zgrabną gadką jakoś by ich z tego bagna wyciągnął. Niestety, okazało się, że ich nowe towarzystwo obejmowało także dwójkę z Ministerstwa. Oni z kolei nawet nie pozwolili dojść Abbottowi do słowa. Po kilku sekundach ich interwencji, Anthony był już wolny... ale czekały ich znacznie gorsze konsekwencje.
zt x2
Adrenalina, przepływająca mu przez żyły, pchała do działania. Kazała mu próbować dalej i zapewne Lucan nadal usiłowałby szarpać się z tym kaftanem, gdyby w tym samym momencie drzwi łazienki nie otworzyły się z hukiem. Gdyby do środka wpadł tylko stacjonujący na tym piętrze uzdrowiciel, zapewne nie byłoby problemu. Może we dwójkę jakoś odratowaliby Skamandera, a potem Lucan zgrabną gadką jakoś by ich z tego bagna wyciągnął. Niestety, okazało się, że ich nowe towarzystwo obejmowało także dwójkę z Ministerstwa. Oni z kolei nawet nie pozwolili dojść Abbottowi do słowa. Po kilku sekundach ich interwencji, Anthony był już wolny... ale czekały ich znacznie gorsze konsekwencje.
zt x2
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
|17.09
Anomalie uprzykrzały życie codzienne każdego czarodzieja. Nawet, jeżeli Gabriel był przystosowany do życia bez magii z powodu swojego mugolskiego pochodzenia to brakowało mu bezkarnego wyręczania się urokami podczas codziennych spraw jak zamiatanie podłogi czy mycie naczyń. Nie chciał jednak niepotrzebnie ryzykować podczas codziennych czynności. W końcu jeśli ryzykować, to tylko wtedy kiedy ma to sens. Właśnie tak było dzisiejszego dnia - podczas jednej z wizyt w szpitalu usłyszał o anomalii, która coraz bardziej uprzykrzała pracę personelowi szpitala. Informację otrzymał od jednego z pracowników szpitala podczas wizyty w najmniej lubianym przez siebie miejscu, jakim było prosektorium. Tamtejszy personel miał bardzo dziwne upodobania co do tematu rozmów, ale nie miał zamiaru narzekać - przynajmniej znalazł się kolejny cel. Co prawda nie mógł zrobić niczego oficjalnie, będąc aurorem, ale za to Zakon wiedział jak postępować w obecnej sytuacji. Wybór Kierana na kompana nie był czymś szczególnie zaskakującym, a może to on wybrał jego? Niezależnie od genezy pomysłu wspólnego zmierzenia się z tą osobliwością, umówili się gdzieś półgębkiem przy parzeniu kawy lub podawaniu niezbędnych papierów w Biurze. O wcześniej wyznaczonej porze znalazł się przed wejściem do łazienki na oddziale magipsychiatrii. Czy ich obecność dziwiła personel? Niespecjalnie. Aurorzy często kręcili się po szpitalu, a z powodu panującej tu anomalii, raczej nikt z własnej woli nie zapuszczał się w okolice nawiedzonej łazienki. Co mogło ich tam czekać? Zapewne kaftan, o którym słyszało się na całym oddziale. Być może jakiś złośnik odezwał się w Gabrielu, bo aż uśmiechnął się pod nosem wyobrażając sobie obłąkany kaftan na oddziale dla obłąkanych.
Zostawmy żarciki z boku, ponieważ czas na poważną robotę. Gdy tylko Kieran pojawił się na horyzoncie, Tonks uśmiechnął się do niego. Nie będzie przesadą, jeżeli powiem, że Gabriel podziwiał Kierana. Dożyć takiego wieku w tym zawodzie było nie lada sztuką, poza tym był bardzo doświadczonym i widać, że jego długoletni staż wynika z umiejętności, a nie migania się od roboty. - Możemy? - zagadnął z szelmowskim uśmiechem na twarz, prawdopodobnie pod uśmiechem kryjąc jakąś obawę przed tym co faktycznie mogą zastać w środku. Tylko głupiec by się nie bał, sęk w tym, aby umieć go przełknąć, ograniczyć jego paraliżujące działanie do minimum i śmiało wejść w paszczę lwa. To miał zamiar zrobić Tonks, otwierając drzwi łazienki. Jego oczom ukazał się kaftan, leżący w kałuży, który niesamowicie się ożywił na ich widok. Bez namysłu wyciągnął różdżkę przed siebie. Finite Incantatem wypowiedział w myślach formułę niewerbalnego zaklęcia, kierując końcówkę różdżki w stronę kaftana.
Anomalie uprzykrzały życie codzienne każdego czarodzieja. Nawet, jeżeli Gabriel był przystosowany do życia bez magii z powodu swojego mugolskiego pochodzenia to brakowało mu bezkarnego wyręczania się urokami podczas codziennych spraw jak zamiatanie podłogi czy mycie naczyń. Nie chciał jednak niepotrzebnie ryzykować podczas codziennych czynności. W końcu jeśli ryzykować, to tylko wtedy kiedy ma to sens. Właśnie tak było dzisiejszego dnia - podczas jednej z wizyt w szpitalu usłyszał o anomalii, która coraz bardziej uprzykrzała pracę personelowi szpitala. Informację otrzymał od jednego z pracowników szpitala podczas wizyty w najmniej lubianym przez siebie miejscu, jakim było prosektorium. Tamtejszy personel miał bardzo dziwne upodobania co do tematu rozmów, ale nie miał zamiaru narzekać - przynajmniej znalazł się kolejny cel. Co prawda nie mógł zrobić niczego oficjalnie, będąc aurorem, ale za to Zakon wiedział jak postępować w obecnej sytuacji. Wybór Kierana na kompana nie był czymś szczególnie zaskakującym, a może to on wybrał jego? Niezależnie od genezy pomysłu wspólnego zmierzenia się z tą osobliwością, umówili się gdzieś półgębkiem przy parzeniu kawy lub podawaniu niezbędnych papierów w Biurze. O wcześniej wyznaczonej porze znalazł się przed wejściem do łazienki na oddziale magipsychiatrii. Czy ich obecność dziwiła personel? Niespecjalnie. Aurorzy często kręcili się po szpitalu, a z powodu panującej tu anomalii, raczej nikt z własnej woli nie zapuszczał się w okolice nawiedzonej łazienki. Co mogło ich tam czekać? Zapewne kaftan, o którym słyszało się na całym oddziale. Być może jakiś złośnik odezwał się w Gabrielu, bo aż uśmiechnął się pod nosem wyobrażając sobie obłąkany kaftan na oddziale dla obłąkanych.
Zostawmy żarciki z boku, ponieważ czas na poważną robotę. Gdy tylko Kieran pojawił się na horyzoncie, Tonks uśmiechnął się do niego. Nie będzie przesadą, jeżeli powiem, że Gabriel podziwiał Kierana. Dożyć takiego wieku w tym zawodzie było nie lada sztuką, poza tym był bardzo doświadczonym i widać, że jego długoletni staż wynika z umiejętności, a nie migania się od roboty. - Możemy? - zagadnął z szelmowskim uśmiechem na twarz, prawdopodobnie pod uśmiechem kryjąc jakąś obawę przed tym co faktycznie mogą zastać w środku. Tylko głupiec by się nie bał, sęk w tym, aby umieć go przełknąć, ograniczyć jego paraliżujące działanie do minimum i śmiało wejść w paszczę lwa. To miał zamiar zrobić Tonks, otwierając drzwi łazienki. Jego oczom ukazał się kaftan, leżący w kałuży, który niesamowicie się ożywił na ich widok. Bez namysłu wyciągnął różdżkę przed siebie. Finite Incantatem wypowiedział w myślach formułę niewerbalnego zaklęcia, kierując końcówkę różdżki w stronę kaftana.
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 20
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 20
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Okiełznanie magii w miejscach, gdzie ta stała się złowieszczo dzika, było jednym z priorytetów Zakonu. Zresztą, nie tylko tę organizację ciągnęło do anomalii, ponieważ i Rycerze chętnie kręcili się w ich pobliżu szukając sposobności do zbliżenia się i przeciągnięcia mocy na własną stronę. Dlatego też przez całą drogę do jednej z łazienek na trzecim piętrze Szpitala Świętego Munga Kieran rozglądał się po otoczeniu, niebieskim spojrzeniem sunąc uważnie po ścianach, podłogach, sufitach, jakby z każdej płaskiej powierzchni coś mogło ku niemu wyskoczyć. Zagrożenia czaiły się wszędzie, to właśnie tę prawdę utrwalał sobie przez całą karierę zawodową. Ponad trzydzieści lat stałej czujności mogłoby kogoś wykończyć, lecz nie jego, zbyt upartego, aby pozwolić sobie na złamanie ducha walki. Teraz mniej się wahał, podbudowany znacząco sukcesem sprzed kilku dni, gdy wraz z Justine miał okazję uspokoić anomalię w domu mody Parkinson. Przy kolejnej miał szansę współpracować z jej bratem, aurorem i członkiem Zakonu. Wiedział, że Gabriel potrafi dobrze wykonywać swoje obowiązki, jak i wciąż pozostaje zaangażowany w walkę ze złem. Doceniał taką postawę. Takich ludzi było im potrzeba, jeśli chcieli zmieniać świat.
Mało kto uśmiechał się na jego widok, ale członkowie rodziny Tonks reagowali na niego nad wyraz pozytywnie. To prawdopodobnie tkwiło w ich genach. Choć Just ostatnio rzadko kiedy wyrażała radość, mocno zmęczona ostatnimi wydarzeniami. Ale nie chciał skupiać na niej swych myśli. Skinął głową swemu towarzyszowi na powitanie i wraz z nim przekroczył próg łazienki. Od razu dostrzegł wylegujący się w kałuży kaftan bezpieczeństwa. Ten zaraz po ich przybyciu poderwał się z podłoża, ewidentnie szykując się do ataku. A może do obrony? Kieran spoglądał na chwilę na wyciągnięta różdżkę Gabriela, lecz nic się nie wydarzyło, kaftan wciąż pozostawał gotowy do stoczenia z nimi boju. Rineheart jako kolejny wymierzył różdżkę w stronę rozzłoszczonego materiału, nie spuszczając z niego przenikliwego spojrzenia, jakby to nim chciał go sparaliżować.
Finite Incantatem – rzucił w myślach bez zająknięcia, z mocą, mając nadzieję, że odniesie to pożądany skutek i czar po prostu się powiedzie.
Mało kto uśmiechał się na jego widok, ale członkowie rodziny Tonks reagowali na niego nad wyraz pozytywnie. To prawdopodobnie tkwiło w ich genach. Choć Just ostatnio rzadko kiedy wyrażała radość, mocno zmęczona ostatnimi wydarzeniami. Ale nie chciał skupiać na niej swych myśli. Skinął głową swemu towarzyszowi na powitanie i wraz z nim przekroczył próg łazienki. Od razu dostrzegł wylegujący się w kałuży kaftan bezpieczeństwa. Ten zaraz po ich przybyciu poderwał się z podłoża, ewidentnie szykując się do ataku. A może do obrony? Kieran spoglądał na chwilę na wyciągnięta różdżkę Gabriela, lecz nic się nie wydarzyło, kaftan wciąż pozostawał gotowy do stoczenia z nimi boju. Rineheart jako kolejny wymierzył różdżkę w stronę rozzłoszczonego materiału, nie spuszczając z niego przenikliwego spojrzenia, jakby to nim chciał go sparaliżować.
Finite Incantatem – rzucił w myślach bez zająknięcia, z mocą, mając nadzieję, że odniesie to pożądany skutek i czar po prostu się powiedzie.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 97
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 97
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Tonksowie generalnie słynęli z nadmiernego entuzjazmu - owszem wydarzenia ostatnich miesięcy mocno odbiły się na ich rodzinie, szczególnie na Justine, ale gdzieś tam chowali własne problemy do kieszeni. Gabriel zdawał sobie sprawę z tego, że na żałobę przyjdzie jeszcze czas, a teraz musiał skupić się na innych sprawach. Wiedział, że wszelkie swoje problemy powinien odsunąć na dalszy plan. Nastały ciężkie czasy, które zagrażały życiu ich wszystkich, a on jako auror i członek Zakonu musiał skupić się na żywych, a nie na tych, którzy odeszli. Oprócz matki miał jeszcze dwie młodsze siostry, starszego brata oraz ojca, o których musiał się zatroszczyć. Robił to w różnych sposób; pracą, działaniem na rzecz Zakonu i codziennym życiem, w którym starał się ich wspierać. Do tego członkowie Zakonu - mimo iż z niektórymi łączyły go bliższe relacje to nie wahałby się przybyć z pomocą żadnemu z nich.
Teraz miał konkretne zadanie; naprawić anomalię i to najlepiej w taki sposób, aby nikt nie zwrócił na to uwagi. Okazało się to troszkę trudniejsze, kiedy zamiast zaklęcia, które miało uspokoić wyjątkowo agresywny kaftan, pomieszczenie zatrzęsło się i tynk spadł na podłogę. Niestabilna magia zatrzęsła pomieszczeniem, ale nie wyrządziła ostatecznie żadnej poważniejszej szkody. Na całe szczęście to właśnie zaklęcie Kierana uspokoiło rozwścieczony środek bezpieczeństwa, który w tym momencie pełnił zupełnie inną funkcję niż ta, do której pierwotnie go przeznaczono. Kaftan bezwładnie opadł na ziemię, a im nie pozostało nic innego, jak podjęcie próby opanowania mocy. Normalnie bardzo gadatliwy, teraz wolał skupić się na wykonaniu zadania, dlatego posłał porozumiewawcze spojrzenie w stronę starszego aurora, a następnie uniósł różdżkę ku górze i śmiało ruszył do przodu, postępując zgodnie ze schematem. Żywił głęboką nadzieję, że tym razem moc nie spłata mu niezbyt przyjemnego figla i pozwoli na opanowanie jej bez najmniejszych problemów. Skupił się, możliwie oczyszczając umysł.
/metoda Zakonu <3
Teraz miał konkretne zadanie; naprawić anomalię i to najlepiej w taki sposób, aby nikt nie zwrócił na to uwagi. Okazało się to troszkę trudniejsze, kiedy zamiast zaklęcia, które miało uspokoić wyjątkowo agresywny kaftan, pomieszczenie zatrzęsło się i tynk spadł na podłogę. Niestabilna magia zatrzęsła pomieszczeniem, ale nie wyrządziła ostatecznie żadnej poważniejszej szkody. Na całe szczęście to właśnie zaklęcie Kierana uspokoiło rozwścieczony środek bezpieczeństwa, który w tym momencie pełnił zupełnie inną funkcję niż ta, do której pierwotnie go przeznaczono. Kaftan bezwładnie opadł na ziemię, a im nie pozostało nic innego, jak podjęcie próby opanowania mocy. Normalnie bardzo gadatliwy, teraz wolał skupić się na wykonaniu zadania, dlatego posłał porozumiewawcze spojrzenie w stronę starszego aurora, a następnie uniósł różdżkę ku górze i śmiało ruszył do przodu, postępując zgodnie ze schematem. Żywił głęboką nadzieję, że tym razem moc nie spłata mu niezbyt przyjemnego figla i pozwoli na opanowanie jej bez najmniejszych problemów. Skupił się, możliwie oczyszczając umysł.
/metoda Zakonu <3
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 51
'k100' : 51
Jeszcze krótką chwilę spoglądał na kaftan, gdy ten opadał z powrotem na kałużę, całkowicie pozbawiony magii, która tchnęła w niego życie, w tym i chęć do atakowania ludzi. Choć Kieran słyszał, że to ludzi zmusili kaftan do tak agresywnej postawy swoimi natarczywymi próbami uspokojenia go raz na zawsze. Im na szczęście się udało. Również zerknął na swojego druha w tych zmaganiach w łazience na trzecim piętrze. Gabriel nie wydawał się w żaden sposób rozczarowany niepowodzeniem przy Finite Incantatem. Bardzo dobrze. Jedna omyłka nie może zaważyć na całym zadaniu. Przeszli do kolejnej części, otworzyli nowy rozdział, tym samym zamknąć musieli poprzedni. Jakże chciał, żeby im się udało. Musieli dokonać jak najwięcej dobrego, jeśli chcieli walczyć ze złem. Rycerze nie mogli wieść prymu w ściąganiu anomalii na swoją stronę. Zbyt wiele okazji zmarnowano. Ich przeciwnik był sprytny i równie zdeterminowany, zarazem całkowicie już zepsuty, więc stosował wszelkie środki i narzędzia, aby zniszczyć innych. Ale nie powinien rozbudzać w sobie gniewu takimi myślami, nie w tej chwili.
Na własnym przykładzie już wiedział, że anomalię można okiełznać, wystarczy tylko wykazać się wystarczająco dużą cierpliwością, spokojem ducha, ale przede wszystkim determinacją, lecz nie tożsamą ze ślepą brawurą. Musiał odrzucić od siebie wszelkie myśli o wcześniejszych niepowodzeniach, ale również nie powinien skupiać się na niedawnym sukcesie. Wziął głęboki oddech i uniósł różdżkę nieco wyżej, wielce opanowany. Teraz powinni przelać w anomalię część swojej magii i obserwować reakcje. Jeśli ich siła okaże się wystarczająco urokliwa dla dzikiej skumulowanej masy energii, będzie to już połowiczny sukces. Musieli dać coś z siebie, aby coś otrzymać w zamian. Jedna z najprostszych prawd znana na świecie.
Różdżka przyjemnie grzała jego dłoń, zawsze czujna i wierna tylko jemu. Towarzyszka zawsze gotowa na ogromne wyrzeczenia. I tym razem dawała w swój sposób znać, że jest właśnie z nim i sprzyja mu na każdym kroku. Niech magia będzie posłuszna jego woli. Niech różdżka dalej mu sprzyja. Jeszcze jeden sukces, potrzebował go.
| 130 – 20 – 20 – 51 = 39 (tyle muszę wyrzucić)
Na własnym przykładzie już wiedział, że anomalię można okiełznać, wystarczy tylko wykazać się wystarczająco dużą cierpliwością, spokojem ducha, ale przede wszystkim determinacją, lecz nie tożsamą ze ślepą brawurą. Musiał odrzucić od siebie wszelkie myśli o wcześniejszych niepowodzeniach, ale również nie powinien skupiać się na niedawnym sukcesie. Wziął głęboki oddech i uniósł różdżkę nieco wyżej, wielce opanowany. Teraz powinni przelać w anomalię część swojej magii i obserwować reakcje. Jeśli ich siła okaże się wystarczająco urokliwa dla dzikiej skumulowanej masy energii, będzie to już połowiczny sukces. Musieli dać coś z siebie, aby coś otrzymać w zamian. Jedna z najprostszych prawd znana na świecie.
Różdżka przyjemnie grzała jego dłoń, zawsze czujna i wierna tylko jemu. Towarzyszka zawsze gotowa na ogromne wyrzeczenia. I tym razem dawała w swój sposób znać, że jest właśnie z nim i sprzyja mu na każdym kroku. Niech magia będzie posłuszna jego woli. Niech różdżka dalej mu sprzyja. Jeszcze jeden sukces, potrzebował go.
| 130 – 20 – 20 – 51 = 39 (tyle muszę wyrzucić)
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 1
'k100' : 1
Wszystko zdawało się iść dobrze. Do czasu. Gdy Kieran zabrał się do naprawiania anomalii, magia wymknęła się bowiem spod kontroli, zamiast się uspokoić, rozszalała się atakując starszego aurora i wytrącając mu z dłoni różdżkę. Jednocześnie napadło na niego ożywione szare mydło, które za cel postawiło sobie wyszorowanie Rineheartowi języka. W tym samym czasie do Gabriela dotarł papier toaletowy, który postanowił zamienić Tonka w żywą mumię. W tym samym czasie kaftan poruszył się, a na korytarzu rozległy się pospieszne kroki.
|Mistrz Gry nie kontynuuje interwencji związanej z wyrzuceniem krytycznej porażki.
ST uniknięcia mydła dla Kierana wynosi 12, do rzutu doliczana jest podwojona statystyka zwinności. Podniesienie różdżki jest akcją, w poście możesz wykonać tylko jedną akcję.
ST uniknięcia papieru toaletowego dla Gabriela wynosi 50, do rzutu dodawana jest podwojona statystyka zwinności.
Rzuty na ST
W następnej kolejce do łazienki wkroczą funkcjonariusze Urzędu Kontroli Magicznej, którzy będą chcieli zamknąć was w Tower. Możecie uniknąć więzienia, jeśli jednemu z was uda się obronić przed atakiem. Jeśli się wam nie uda, Gabriel podduszony przez papier i Kieran z ustami wypchanymi mydłem nie zdołają przekonać urzędników, że są aurorami i nie należy ich zamykać. Wówczas traficie do Tower na trzy dni.
Niepodniesienie różdżki przez Kierana oznacza, że zostanie ona zainfekowana anomalią i do końca października każdemu jego zaklęciu towarzyszyć będzie pojawienie się kolorowych, mydlanych baniek, które jednak nie będą miały wpływu na powodzenia zaklęć. Różdżka zaś aż do końca swojego żywota nigdy więcej nie będzie brudna, a od czasu do czasu niespodziewanie rzucać będzie zaklęcie chłoszczyć czyszcząc całą okolicę (momenty jej nagłej czyścicielskiej furii możesz wybierać dowolnie, ale Mistrz Gry zastrzega sobie także możliwość robienia tego, gdy będzie akurat miał ochotę coś posprzątać).
|Mistrz Gry nie kontynuuje interwencji związanej z wyrzuceniem krytycznej porażki.
ST uniknięcia mydła dla Kierana wynosi 12, do rzutu doliczana jest podwojona statystyka zwinności. Podniesienie różdżki jest akcją, w poście możesz wykonać tylko jedną akcję.
ST uniknięcia papieru toaletowego dla Gabriela wynosi 50, do rzutu dodawana jest podwojona statystyka zwinności.
Rzuty na ST
W następnej kolejce do łazienki wkroczą funkcjonariusze Urzędu Kontroli Magicznej, którzy będą chcieli zamknąć was w Tower. Możecie uniknąć więzienia, jeśli jednemu z was uda się obronić przed atakiem. Jeśli się wam nie uda, Gabriel podduszony przez papier i Kieran z ustami wypchanymi mydłem nie zdołają przekonać urzędników, że są aurorami i nie należy ich zamykać. Wówczas traficie do Tower na trzy dni.
Niepodniesienie różdżki przez Kierana oznacza, że zostanie ona zainfekowana anomalią i do końca października każdemu jego zaklęciu towarzyszyć będzie pojawienie się kolorowych, mydlanych baniek, które jednak nie będą miały wpływu na powodzenia zaklęć. Różdżka zaś aż do końca swojego żywota nigdy więcej nie będzie brudna, a od czasu do czasu niespodziewanie rzucać będzie zaklęcie chłoszczyć czyszcząc całą okolicę (momenty jej nagłej czyścicielskiej furii możesz wybierać dowolnie, ale Mistrz Gry zastrzega sobie także możliwość robienia tego, gdy będzie akurat miał ochotę coś posprzątać).
Potknięcie było kolejnym krokiem do osiągnięcia sukcesu - przynajmniej tak mawiał auror, który w pierwszych latach sprawował opiekę nad Tonksem i był niejako jego pierwszym mentorem w tym zawodzie. Gabriel nie poddawał się, a porażki te małe, jak i te duże motywowały go do następnego zadania. Zaklęcie nie wyszło, trudno. Musiał żyć z tym dalej i dosyć szybko zapomnieć o małym niepowodzeniu, ponieważ za sprawą zaklęcia Kierana, kaftan opadł bezwładnie na ziemię, będąc na powrót niegroźnym kawałkiem materiału. Gabriel kilka razy przekonał się o tym, że nie ma co płakać, gdy mleko już się rozlało. Czasami przychodziło to łatwiej, innym razem wydawało się wręcz niemożliwe, pomimo wiedzy, którą posiadał. Takim krytycznym momentem była jego nieobecność podczas śmierci matki. Uważał za błąd swój wyjazd z kraju i pozostawienie rodziny samej. Łudził się, że mógłby coś zmienić, ale czy jego obecność faktycznie by coś zmieniła? Trudno powiedzieć, w końcu była to już przeszłość. Powinien skupić się na tym co było tu i teraz. I taki miał zamiar, chcąc skoncentrować się w pełni na uspokojeniu magicznej anomalii. Chciał dołożyć swoją cegiełkę do dokonań innych Zakonników, którzy dzielnie walczyli z osobliwościami oraz niezbyt mile widzianymi gośćmi podczas prób naprawy niefrasobliwej energii.
Starał się skupić na wykonywanej czynności, ujarzmianie anomalii nie było prostym procesem, jednakże był przeszkolony i głęboko wierzył, że zdoła podołać temu zadaniu. Na początku miał wrażenie, że wszystko zmierza w dobrym kierunku - niestety, była to tak zwana cisza przed burzą. Nim się obejrzał, wokół niego zaczął owijać się papier toaletowy, który za cel postawił sobie zrobienie z niego żywej mumii. Skrępowany przez opętany papier próbował wyrwać się z jego objęć, gdzieś kątem oka zauważając, że i kaftan jakby ożywił się, przez ogólne zamieszanie w łazience, a kroki na korytarzu były coraz bardziej słyszalne. Nie pozostało mu nic innego jak próba wydostania się z zaciskającego się uścisku rolki papieru.
Starał się skupić na wykonywanej czynności, ujarzmianie anomalii nie było prostym procesem, jednakże był przeszkolony i głęboko wierzył, że zdoła podołać temu zadaniu. Na początku miał wrażenie, że wszystko zmierza w dobrym kierunku - niestety, była to tak zwana cisza przed burzą. Nim się obejrzał, wokół niego zaczął owijać się papier toaletowy, który za cel postawił sobie zrobienie z niego żywej mumii. Skrępowany przez opętany papier próbował wyrwać się z jego objęć, gdzieś kątem oka zauważając, że i kaftan jakby ożywił się, przez ogólne zamieszanie w łazience, a kroki na korytarzu były coraz bardziej słyszalne. Nie pozostało mu nic innego jak próba wydostania się z zaciskającego się uścisku rolki papieru.
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 41
'k100' : 41
Łazienka
Szybka odpowiedź