Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Wiltshire
Leśne mokradła
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Leśne mokradła
Kilka kilometrów od cmentarza w Salisbury łagodne pagórki zamieniają się w gęsty, porośnięty cierniami las. W samym jego sercu kwitną mokradła. Nikt o zdrowym rozsądku nie zapuszcza się tam samotnie. Mokradła pełne są niebezpiecznych magicznych stworzeń, które tylko na to czekają. Wśród nich są Zwodniki - bagienne demony o jednej nodze, wabiące zbłąkanych wędrowców na trzęsawiska. Miejscowi bajarze powiadają, że na mokradłach mieszka Ambrozjusz Bzik, który dobrych czarodziejów nagradza, wskazując im drogę do jaskini pełnej skarbów, a złych porywa i przywiązuje do drzewa.
Na terenie lasu nie można się teleportować.
Na terenie lasu nie można się teleportować.
Gdy ucieczka - cóż za rycerskie zachowanie - dobiegła końca, a Caesar uświadomił sobie, że Julius zniknął, rozejrzał się więc chłonąc spojrzeniem gęste, porośnięte otoczenie. Ledwo powstrzymał się przed wykrzyczeniem jego imienia w las, ledwo powstrzymał się przed lekkomyślnym, instynktownym powrotem. Nie wiedział, czy udało mu się uciec, czy wszystko w p o r z ą d k u. Dopiero głos Ramseya wyrwał go z tępego zastanowienia, poszukiwań odpowiedzi, która byłaby korzystna dla nich obu. Uciekł wraz z innymi? Rozdzielili się? Może przemierza mokradła samotnie? Mimo wszystko ostatnia opcja wydawała się najbardziej pocieszająca. Wierzył w jego umiejętności. Lecz nie ufał tym ludziom. Zarówno jak i Mulciberowi - choć nie żywił wobec niego żadnych negatywnych uczuć - który ruszył w kierunku niewyraźnych, migoczących daleko przed nimi światełek. Podążył za nim ostrożnie, co chwila spoglądając za siebie i uważnie stawiając kroki.
Caesar Lestrange
Zawód : sutener oraz brygadzista
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
pięć palców co po strunach chodzą
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Caesar Lestrange' has done the following action : rzut kością
'k100' : 46
'k100' : 46
Ramsey i Caesar kroczyli ostrożnie w kierunku świateł unoszących się na wysokości pół metra – zbyt nisko jak na chatę, zbyt nisko jak na wzrost człowieka. Teren stawał się coraz to bardziej grząski łatwo było tutaj o zapadnięcie, chwilowo noga lorda Lestrange’a zapadła się w głąb trzęsawiska, jednak nie stanowiło to żadnego utrudnienia – Caesar mógł ją wyciągnąć niczym korek butelki. Pomimo że nic poza tym się nie zmieniło, mężczyzn ogarnął dziwne, irracjonalne uczucie niepokoju. Czy zdecydują się ruszyć dalej, by zobaczyć co stanowi źródło światła?
Zaklęcie Samaela na pewno nie nadawało się, by naruszyć zmrożone bagno i tym samym umożliwić wydostanie się z tej pasowej sytuacji. Jedyny efekt, jaki udało się uzyskać to lekko popękana zewnętrzna część. Najwyraźniej to Samantha słuchała na zaklęciach i miała dość oleju w głowie, by zrobić pożytek z posiadanej wiedzy – zaklęcie Defodio, choć nierzucone idealnie, sprawiło, że zamrożona całość popękała na mniejsze części, jakby wyżłobione silnymi uderzeniami ostrego narzędzia. Kto wie, jeśli wspólnie mocno pociągną lub jeśli spróbują kolejnych zaklęć, uda im się uwolnić Samaela z potrzasku. Oczywiście, o ile zechcą udzielić tej pomocy arystokracie – może on co prawda w pojedynkę spróbować się wygrzebać, nie przeszkadzają mu w tym grzęskość terenu, jednak to zadanie nie będzie należało do najłatwiejszych.
Samantha, Crispin, jeśli spróbujecie wyciągnąć Samaela – rzucacie kością k100. Samael, jeśli spróbujesz się wydostać w pojedynkę, rzucasz kością k100.
Ramsey, Caesar, jeśli podążacie dalej lub jeśli zawracacie, także rzucacie kością k100.
Na odpis macie 48h. Ramsey jest zwolniony z odpisu przez wzgląd na nieobecność.
Zaklęcie Samaela na pewno nie nadawało się, by naruszyć zmrożone bagno i tym samym umożliwić wydostanie się z tej pasowej sytuacji. Jedyny efekt, jaki udało się uzyskać to lekko popękana zewnętrzna część. Najwyraźniej to Samantha słuchała na zaklęciach i miała dość oleju w głowie, by zrobić pożytek z posiadanej wiedzy – zaklęcie Defodio, choć nierzucone idealnie, sprawiło, że zamrożona całość popękała na mniejsze części, jakby wyżłobione silnymi uderzeniami ostrego narzędzia. Kto wie, jeśli wspólnie mocno pociągną lub jeśli spróbują kolejnych zaklęć, uda im się uwolnić Samaela z potrzasku. Oczywiście, o ile zechcą udzielić tej pomocy arystokracie – może on co prawda w pojedynkę spróbować się wygrzebać, nie przeszkadzają mu w tym grzęskość terenu, jednak to zadanie nie będzie należało do najłatwiejszych.
Samantha, Crispin, jeśli spróbujecie wyciągnąć Samaela – rzucacie kością k100. Samael, jeśli spróbujesz się wydostać w pojedynkę, rzucasz kością k100.
Ramsey, Caesar, jeśli podążacie dalej lub jeśli zawracacie, także rzucacie kością k100.
Na odpis macie 48h. Ramsey jest zwolniony z odpisu przez wzgląd na nieobecność.
Kroczył tuż za Mulciberem ostrożnie - z wprawą łowcy - aby nie zapaść się w niepewnym, zwodniczym gruncie. W pewnym momencie jego stopa zatonęła po kostki z błocie, lecz z ulgą zauważył, że nie będzie miał problemu, aby ją wyjąć. Odetchnął i z wahaniem ruszył dalej nie będąc pewnym, czy cel przed nimi jest tym, czego szukają. I czy lęk, który odczuwał, nie powinien powstrzymać go przed dalszą wędrówką? A on nie powinien cofnąć się? Umknąć? Zatrzymał się na moment wpatrując w światła z uwagą - i dziwacznym, irracjonalnym strachem, jaki go opętał - i orientując się, że znajdują się one zbyt nisko, by mógłby dochodzić choćby z okien domu. Mimo to ruszył przed siebie po cichu, ciekaw tego dziwnego zjawiska, choć coś podpowiadało mu, że popełnia błąd.
Caesar Lestrange
Zawód : sutener oraz brygadzista
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
pięć palców co po strunach chodzą
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Caesar Lestrange' has done the following action : rzut kością
'k100' : 15
'k100' : 15
mam błogosławieństwo Chrupka, żeby pokierować jego postacią
Avery szarpał się najwyraźniej bezskutecznie a jego zaklęcie, choć użyte poprawnie i adekwatnie względem sytuacji, w której się znalazł, niestety nie przyniosło oczekiwanego efektu. Bagno musiało mieć jakieś dziwne, niezidentyfikowane właściwości, skoro oczywiste Diffindo nie podziałało. Pełen goryczy i żalu, naturalnie nie mógł tego w jakikolwiek sposób okazać - takie zachowanie pasowałoby raczej do rozkapryszonych księżniczek a nie do dorosłego mężczyzny o arystokratycznych korzeniach. Zatem Samael zachował pełne godności milczenie, ledwo skinąwszy głową w podzięce Samanthcie - ta już powinna bić przed nim czołem, że raczył okazać szczątkową wdzięczność i akceptację tej pomocy. Wewnętrznie aż się wzdragał przed czymś tak uwłaczającym i poważnie zastanawiał się nad wyczyszczeniem jej pamięci. Tudzież zastraszeniem, by nigdy nie ważył się o tym wspomnieć. Chwycił wyciągniętą w jego kierunku rękę Crispina, starając się podciągnąć i wydostać z tego przeklętego bagna. J e g o pomoc był ewentualnie w stanie zaakceptować.
Avery szarpał się najwyraźniej bezskutecznie a jego zaklęcie, choć użyte poprawnie i adekwatnie względem sytuacji, w której się znalazł, niestety nie przyniosło oczekiwanego efektu. Bagno musiało mieć jakieś dziwne, niezidentyfikowane właściwości, skoro oczywiste Diffindo nie podziałało. Pełen goryczy i żalu, naturalnie nie mógł tego w jakikolwiek sposób okazać - takie zachowanie pasowałoby raczej do rozkapryszonych księżniczek a nie do dorosłego mężczyzny o arystokratycznych korzeniach. Zatem Samael zachował pełne godności milczenie, ledwo skinąwszy głową w podzięce Samanthcie - ta już powinna bić przed nim czołem, że raczył okazać szczątkową wdzięczność i akceptację tej pomocy. Wewnętrznie aż się wzdragał przed czymś tak uwłaczającym i poważnie zastanawiał się nad wyczyszczeniem jej pamięci. Tudzież zastraszeniem, by nigdy nie ważył się o tym wspomnieć. Chwycił wyciągniętą w jego kierunku rękę Crispina, starając się podciągnąć i wydostać z tego przeklętego bagna. J e g o pomoc był ewentualnie w stanie zaakceptować.
And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Samael Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 6
'k100' : 6
potwierdzam
Czy to naprawdę takie dziwne? Że z nią rozmawiam? Nie rozumiem. Czyżby wszyscy Rycerze mieli być z definicji zwykłymi bucami? Pogodziłem się z tymi wszystkimi podziałami wynikającymi ze statusu krwi, ale na Salazara, pracujemy razem. Łączy nas i jednoczy jeden, pieprzony cel, a jak widać droga do niego nie jest łatwa, więc po jaką cholerę walczyć między sobą? Zapewne odpowiedzi nigdy nie będzie mi dane poznać lub, nie wiem czy gorsze, zrozumieć.
Jednak póki co współpraca wydawała się być w porządku. Kiwam głową z aprobatą na rzucone przez nią zaklęcie. Wydaje się być całkiem skuteczne w tej sytuacji. Mam nadzieję, że popękana tafla nie załamie się nagle pod moim ciężarem, bo wtedy sytuacja nie będzie już taka wesoła. Podwijam rękawy, po czym obdarzam Avery'ego pomocną dłonią, zarówno w przenośni jak i dosłownie. Wyłapuję na jeszcze przed chwilą gładkiej powierzchni jakiś punkt oparcia, aby nie pojechać jak długi. To chyba mugole nazywają fizyką, ale nie jestem pewien. Zresztą nieważne. Zapieram się mocno stopami i ciągnę. Miejmy nadzieję, że nie utknął tam na amen.
- Zechcesz mi pomóc? - rzucam do Samanthy, chociaż nie patrzę w jej kierunku zbytnio skupiony na niesieniu pomocy. Czyżby kompleks bohatera?
Czy to naprawdę takie dziwne? Że z nią rozmawiam? Nie rozumiem. Czyżby wszyscy Rycerze mieli być z definicji zwykłymi bucami? Pogodziłem się z tymi wszystkimi podziałami wynikającymi ze statusu krwi, ale na Salazara, pracujemy razem. Łączy nas i jednoczy jeden, pieprzony cel, a jak widać droga do niego nie jest łatwa, więc po jaką cholerę walczyć między sobą? Zapewne odpowiedzi nigdy nie będzie mi dane poznać lub, nie wiem czy gorsze, zrozumieć.
Jednak póki co współpraca wydawała się być w porządku. Kiwam głową z aprobatą na rzucone przez nią zaklęcie. Wydaje się być całkiem skuteczne w tej sytuacji. Mam nadzieję, że popękana tafla nie załamie się nagle pod moim ciężarem, bo wtedy sytuacja nie będzie już taka wesoła. Podwijam rękawy, po czym obdarzam Avery'ego pomocną dłonią, zarówno w przenośni jak i dosłownie. Wyłapuję na jeszcze przed chwilą gładkiej powierzchni jakiś punkt oparcia, aby nie pojechać jak długi. To chyba mugole nazywają fizyką, ale nie jestem pewien. Zresztą nieważne. Zapieram się mocno stopami i ciągnę. Miejmy nadzieję, że nie utknął tam na amen.
- Zechcesz mi pomóc? - rzucam do Samanthy, chociaż nie patrzę w jej kierunku zbytnio skupiony na niesieniu pomocy. Czyżby kompleks bohatera?
Thank you, I'll say goodbye now though its the end of the world, don't blame yourself and if its true, I will surround you and give life to a world thats our own
Crispin Russell
Zawód : Auror, opiekun testrali
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
sometimes we deliberately step into those traps
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Crispin Russell' has done the following action : rzut kością
'k100' : 37
'k100' : 37
Nie oczekiwała nawet najzwyklejszego podziękowania po swoim 'szlacheckim' kuzynie. Nawet tego nie potrzebowała... Już samo położenie w jakim się znalazł było dla niej podziękowaniem.
Co do rozmawiania ze sobą - Weasley też nigdy nie obchodziły jakieś konwenanse. Dla niej nie liczyło się pochodzenie - słowa (czy mówione, czy zapisane) są puste, tylko czyny świadczą o człowieku. Najważniejsza jest przydatność. Jeżeli jesteś bezużyteczny, powinieneś umrzeć. Pytanie: dlaczego więc walczy po stronie Toma Riddle'a, kiedy ma tak neutralne poglądy? No cóż... Mugole też są całkowicie nieprzydatni - ich dziwne technologie czy jak to się nazywa, są niczym w porównaniu z magią. Dlatego właśnie czarodziej zawsze stoi nad mugolem.
Samantha spojrzała na Crispina, kiedy pomagał Samaelowi. Westchnęła i schowała różdżkę.
- Im szybciej, tym lepiej. - powiedziała, chwytając Averego za ramię i próbując wyciągnąć z tego bagna i dosłownie, i w przenośni.
Ręki mu nie podała, bo pewnie by jej nie przyjął. Musiała go zmusić do przyjęcia jej pomocy.
W jej głowie dudniła wciąż jedna myśl: Gdzie Lestrange, Ramsey i Nott? Czy uda nam się ich szybko odnaleźć?
Co do rozmawiania ze sobą - Weasley też nigdy nie obchodziły jakieś konwenanse. Dla niej nie liczyło się pochodzenie - słowa (czy mówione, czy zapisane) są puste, tylko czyny świadczą o człowieku. Najważniejsza jest przydatność. Jeżeli jesteś bezużyteczny, powinieneś umrzeć. Pytanie: dlaczego więc walczy po stronie Toma Riddle'a, kiedy ma tak neutralne poglądy? No cóż... Mugole też są całkowicie nieprzydatni - ich dziwne technologie czy jak to się nazywa, są niczym w porównaniu z magią. Dlatego właśnie czarodziej zawsze stoi nad mugolem.
Samantha spojrzała na Crispina, kiedy pomagał Samaelowi. Westchnęła i schowała różdżkę.
- Im szybciej, tym lepiej. - powiedziała, chwytając Averego za ramię i próbując wyciągnąć z tego bagna i dosłownie, i w przenośni.
Ręki mu nie podała, bo pewnie by jej nie przyjął. Musiała go zmusić do przyjęcia jej pomocy.
W jej głowie dudniła wciąż jedna myśl: Gdzie Lestrange, Ramsey i Nott? Czy uda nam się ich szybko odnaleźć?
The member 'Samantha Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Caesar, choć łowiecka intuicja podpowiadała ci, że lepszym rozwiązaniem byłoby zawrócenie i odszukanie swoich towarzyszy, kroczyłeś w kierunku jednego ze świateł. Ramsey także nie protestował, idąc tuż za tobą. Pod podeszwami butów czujesz coraz to bardziej grząski teren, dlatego kroki musisz stawiać wyjątkowo ostrożnie - jeden niewłaściwy ruch, a zapadniesz się tym razem głębiej niż poprzednio. Gdy byłeś już blisko źródła światła, zaledwie na kilkanaście kroków - uczucie niepewności zaczęło narastać. Skórę na ramionach pokryła gęsia skórka, a pod wpływem przerażenia wrosłeś w ziemię. Mogłeś tylko patrzeć przed siebie, czując, że Ramsey wpada na twoje plecy, gdy nagle się zatrzymałeś. Twój towarzysz czuł się niepewnie, lecz nie odczuł tak dotkliwie tajemniczej aury. Zaledwie kilka sekund później mogłeś dostrzec stworzenie, a dokładniej zjawę sunącą w twoim kierunku - zdawała się ledwo namacalna, jakby pod wpływem dotyku miała się rozpłynąć niczym otaczająca cię mgła. Przy tak słabej widoczności była ledwo zauważalna, gdyby nie dzierżona w jej ręku lampa - stanowiąca źródło tajemniczego światła - nawet byś jej nie zauważył. Łypała wprost na ciebie pustymi, białymi oczodołami.
Kilka mocniejszych szarpnięć i wspólnymi siłami udało wam się uwolnić uzdrowiciela z potrzasku. Możecie tutaj odpocząć lub ruszyć wgłąb lasu, by spróbować odnaleźć pozostałą część grupy.
Caesar, nie możesz się ruszyć, sparaliżowany przez silny strach. Nie możesz czarować, twoje myśli skupiają się całkowicie na widmowej istocie. Możesz próbować zwalczyć przerażenie, jednak będzie należało to do zadań praktycznie niewykonalnych - ST wynosi 99, a do wyniku na kości k100 dolicza się wartość twoich statystyk z OPCM.
Ramsey, w mniejszym stopniu odczuwasz obecność zwodnika - do najbliższego rzutu otrzymujesz -5 oczek.
Pozostali, jeśli wyruszacie na poszukiwania - rzucacie kością k100.
Na odpis macie 48h. Ramsey jest zwolniony z odpisu przez wzgląd na nieobecność.
Kilka mocniejszych szarpnięć i wspólnymi siłami udało wam się uwolnić uzdrowiciela z potrzasku. Możecie tutaj odpocząć lub ruszyć wgłąb lasu, by spróbować odnaleźć pozostałą część grupy.
Caesar, nie możesz się ruszyć, sparaliżowany przez silny strach. Nie możesz czarować, twoje myśli skupiają się całkowicie na widmowej istocie. Możesz próbować zwalczyć przerażenie, jednak będzie należało to do zadań praktycznie niewykonalnych - ST wynosi 99, a do wyniku na kości k100 dolicza się wartość twoich statystyk z OPCM.
Ramsey, w mniejszym stopniu odczuwasz obecność zwodnika - do najbliższego rzutu otrzymujesz -5 oczek.
Pozostali, jeśli wyruszacie na poszukiwania - rzucacie kością k100.
Na odpis macie 48h. Ramsey jest zwolniony z odpisu przez wzgląd na nieobecność.
Teren był coraz bardziej niepewny, miał wrażenie, że grunt – w przenośni i dosłownie – usuwa mu się spod nóg. Kroczył jednak dalej i choć lęk stawał się coraz bardziej przytłaczający, nie zaprzestawał tej dziwacznej, ściskającej go paniką za gardło wędrówki. Wiedziony jakby ciekawością? Dziwaczną zwodniczą magią? Głupotą? Czy może własnym przerośniętym ego, które podpowiadało mu, że strach mu nieobcy. W pewnym momencie jednak jego ciało zesztywniało. Zaczerpnął głośno powietrza wpatrując się zlęknionym spojrzeniem w zjawę sunącą ku niemu z przeklętą lampą w dłoni. Lecz czy nie widział świateł? Czy to oznaczało, że nie była jedyna, a w ich kierunku zmierzają kolejne kreatury o pustych, przerażających oczodołach? Ta myśl konfundowała go jeszcze silniej, świadomość że zjawa znajduje się coraz bliżej i niebawem on znajdzie się w zasięgu jej łapsk. Starał się jednak za wszelką cenę unormować oddech i zwolnić galopujące w szale serce. Chciał móc zrobić c o k o l w i e k. Chciał się uspokoić.
Caesar Lestrange
Zawód : sutener oraz brygadzista
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
pięć palców co po strunach chodzą
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Caesar Lestrange' has done the following action : rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Wiesz jak to jest pływać po uszy w gównie?
Oni właśnie tak mieli, babrając się w błocie jak amatorzy, a z każdym kolejnym krokiem bagno wciągało ich głębiej, niczym zwodnicze piaski pustyni, lecz kto z tych niezwyciężonych rycerzy mógł brać naturę za swojego największego wroga w tej wyprawie? Starając się nie ugrzęznąć na dobre, szedł przed siebie, czując rosnące uczucie niepokoju. Był świadom, że wokół dzieje się coś dziwnego, coś co wyprowadzi ich na manowce, choć przez chwilę jawiło im się niczym święty graal, tuż na wyciągnięcie ręki. Caesar minął go już wcześniej, przyciągany zwodniczym światłem, od którego i Mulciber nie odrywał wzroku. Był jednak o wiele bardziej ostrożny niż kompan z drużyny, a przynajmniej dopóki nie spowolniło go błoto, z którego coraz trudniej było wyciągnąć buty. Stała materia, zz którą się w końcu zderzył okazała się być plecami kompana z drużyny, który stał jak wryty, patrząc przed siebie na coś, co nie do końca rozpoznawał Mulciber.
—Lumos— rzucił, wyciągając różdżkę przed siebie, by sprawdzić, co do za diabelskie sztuczki. Czyżby ktoś z nimi igrał? Przypadek nie funkcjonował w słowniku Mulcibera, podobnie jak "zdarzenie losowe", więc ktoś lub coś musiało odpowiadać za to, że ogarniał ich lęk, a oni w mroku przestawali czuć się pewnie. — Nie stercz tak, rusz się!— wycedził przez zęby do Lorda Lestrange, celując różdżką w światło nieznanego pochodzenia.
Oni właśnie tak mieli, babrając się w błocie jak amatorzy, a z każdym kolejnym krokiem bagno wciągało ich głębiej, niczym zwodnicze piaski pustyni, lecz kto z tych niezwyciężonych rycerzy mógł brać naturę za swojego największego wroga w tej wyprawie? Starając się nie ugrzęznąć na dobre, szedł przed siebie, czując rosnące uczucie niepokoju. Był świadom, że wokół dzieje się coś dziwnego, coś co wyprowadzi ich na manowce, choć przez chwilę jawiło im się niczym święty graal, tuż na wyciągnięcie ręki. Caesar minął go już wcześniej, przyciągany zwodniczym światłem, od którego i Mulciber nie odrywał wzroku. Był jednak o wiele bardziej ostrożny niż kompan z drużyny, a przynajmniej dopóki nie spowolniło go błoto, z którego coraz trudniej było wyciągnąć buty. Stała materia, zz którą się w końcu zderzył okazała się być plecami kompana z drużyny, który stał jak wryty, patrząc przed siebie na coś, co nie do końca rozpoznawał Mulciber.
—Lumos— rzucił, wyciągając różdżkę przed siebie, by sprawdzić, co do za diabelskie sztuczki. Czyżby ktoś z nimi igrał? Przypadek nie funkcjonował w słowniku Mulcibera, podobnie jak "zdarzenie losowe", więc ktoś lub coś musiało odpowiadać za to, że ogarniał ich lęk, a oni w mroku przestawali czuć się pewnie. — Nie stercz tak, rusz się!— wycedził przez zęby do Lorda Lestrange, celując różdżką w światło nieznanego pochodzenia.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Leśne mokradła
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Wiltshire