Wydarzenia


Ekipa forum
Poddasze
AutorWiadomość
Poddasze [odnośnik]23.01.17 14:54
First topic message reminder :

Poddasze

Poddasze nad lecznicą to pusta, w większości mało zagospodarowana przestrzeń służąca za pokój dzienny. Drewniana podłoga skrzypi przy pokonywaniu kolejnych kroków, a wąskie okna nie wpuszczają do wnętrza wiele światła; pod jedną z szyb ustawione jest drewniane krzesło, na którym leży gruba księga - egzemplarz trzeciego tomu Demaskowania Przyszłości. W ciężkich, drewnianych donicach rosną mało zachęcające i lubujące się w ciemnościach rośliny, pośrodku znajduje się stół otoczony trzema krzesłami. Nocą pomieszczenie oświetlane jest świecami lub eleganckimi, szklanymi lampkami olejnymi. W powietrzu unosi się zapach wiedźmich ziół i kadzideł. Uwagę zwrócić może również czerwony kocyk rozłożony w kącie, na którym w chaosie leżą porozrzucane dziecięce zabawki. Drewniane ściany są puste, ascetyczne.
Nałożono zaklęcie Tenebris.
[bylobrzydkobedzieladnie]




bo ty jesteś
prządką



Ostatnio zmieniony przez Cassandra Vablatsky dnia 17.09.20 0:45, w całości zmieniany 3 razy
Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947

Re: Poddasze [odnośnik]27.11.22 16:01
Spójrz na mnie, zdecydowane słowa Jaydena nie od razu wydarły ją z amoku innego świata; trzecie oko otwierało się w niepostrzeżonych i najmniej odpowiednich momentach, ten był jednym z nich. Vane nie widział tego, co widziała ona, lecz mimo to ciemne moce, które wdarły się pod jej dach burzyły latami wypracowywane poczucie bezpieczeństwa. Serce trzepotało w piersi jak oszalałe, z trudem chwytała własny oddech, a bladość jej skóry odznaczyła się mocniej, niż dotąd, brutalnie podkreślając sine cienie pod oczami. Jego dotyk w pierwszej chwili wzbudził popłoch, dopiero po czasie zrozumiała, kto i dlaczego był przy niej. Drżące usta nie wypowiedziały ani słowa, odarte z pewności siebie spojrzenie uniosło się ku niemu. Była wdzięczna za jego towarzystwo. Za to, że nie była dzisiaj sama, lecz towarzyszył jej ktoś, na kim mogła polegać. Nawet jeśli nie potrafił pojąć niczego, co wydarzyło się w tym pomieszczeniu. Odrzuciła jego słowa o teraźniejszości, nie szukając na nie odpowiedzi - doskonale wiedząc, jak ogromną moc miało jej trzecie oko i doskonale wiedząc, że nigdy się nie myliło. Mogła je źle zrozumieć, to się zdarzało, lecz ten sen był klarowny jak woda swoim wydźwiękiem. A dźwięczał strachem, śmiercią i końcem. Był czas, że uciekała przed swoim darem i swoimi wizjami, jak on nie doceniała jego potęgi, szczerze wierząc, że przeznaczenia nic nie zmieni. Lecz tylko, jeśli czarodziej zna drogę, którą los chce, aby kroczył, może iść jej poboczem i zmienić szlak w trakcie wędrówki. Nie winiła go, niewielu, których napotkała na drodze, rozumiało.
Czy temu, co widziała, cokolwiek mogło jeszcze zapobiec? Obawiała się, że błędy, które doprowadziły do jej wizji, już się wydarzyły. Co się stanie, kiedy to nadejdzie? Wyczuła pod palcami szkło kielicha, myśli wciąż plątały się w jej głowie chaotycznie, pół w realnym, pół tkwiące jeszcze w nierzeczywistym świecie, jakby ten przyciągnął ją ku sobie i pojmał, nie puszczając z okowów strachu. To, co widziała, czerń, nadchodząca śmierć, koniec świata: rogate stwory pochłaniające wszystko i wszystkich, ile mogło zostać czasu? Z kim powinna o tym pomówić? Czy powinna stąd uciekać, już teraz? Czy wszyscy powinni? Nie dopuszczała do siebie ni jednej racjonalnej myśli, wątłe ciało targały chaotyczne obawy i lęki. Zamknięcie oczu nie pomagało, nie udało jej się odciąć od tego, co działo się tu i teraz, cofnąć czasu, przebudzić się ze strasznego snu. Wizja była rzeczywista i miała się wydarzyć wkrótce.
Na dźwięk imienia Lysandry mimowolnie zacisnęła pięści; delikatne szkło kielicha pękło pod jej palcami, krew spłynęła po ręce, zmieszana z czerwonym winem, które plamiły jej ubranie i drewnianą posadzkę poddasza. Żaden grymas jej twarzy nie poświadczył o tym, że odczuła ból. Chaotyczne myśli go wypierały, czy śmiech Lysandry był częścią snu, czy zdarzył się naprawdę? Czy ciemności dopadły ją już teraz, czy dopiero dopadną? Zacisnęła dłoń na jego dłoni, by wspiąć się na nim i wstać, nie bacząc na rany wyskoczyć w korytarz, gdzie, tuż za ścianą, znajdował się pokój małej Lysy. Dopadła do niej i otuliła ją zdrowym ramieniem, mocno przyciągając ku sobie, zaciśnięte powieki nie przepuściły łez. Jej zaskoczenie nie miało znaczenia, nic nie miało znaczenia. Tylko to, że wciąż tu była - cała, zdrowa i nawet nieprzestraszona. Po dłuższej chwili otworzyła oczy, ponad jej ramieniem spoglądając na próg - czy Jayden też tu był?

/zt x2




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Poddasze [odnośnik]13.12.22 13:33
11 czerwca

Powoli stawiała kolejne kroki na stromych, wąskich schodkach, które prowadziły do części mieszkalnej lecznicy, wciąż zniesmaczona nieprzerwanie lejącym się z nieba żarem; nie przywykła do takiej pogody, do wysokich temperatur i napastliwych promieni królującego na niebie słońca, wyglądało jednak na to, że po zimie stulecia nadchodziło parne, upalne lato – i wciąż nie wierzyła, by była to naturalna kolej rzeczy.
Cassandra miała ręce pełne roboty, wszak zajmowały ją uzdrowicielskie powinności, o czym Heather zdążyła się już dowiedzieć, gdy zamieniła z nią kilka słów na dole. Ta informacja nie skłoniła jej jednak do odejścia. Prawda była taka, że nie z przyjaciółką chciała teraz porozmawiać, a z małą Sroką. Dawno nie miały okazji, by pobyć tylko we dwie, zbyt dawno. Zaś spirytystka lubiła słuchać opowieści młodej Lysandry, obserwować ją po swojemu, podziwiać rozbudzony w najwcześniejszych latach dar – dar, którego ona sama nigdy nie miała posiąść. To było jednak bez znaczenia, przynajmniej w ich kontekście. Spoglądała na małą bez cienia zazdrości, tak jak i na najbliższą sercu Cassandrę, widząc w nich boginie, natchnione wieszczyce, cenne relikty dawnych czasów. Łaknęła ich towarzystwa, doskonale zdając sprawę z wpisanej w żywot wiedźm wyjątkowości. Przy nich był jej dom, to one pomogły odnaleźć w sobie uczucia, z których istnienia nie zdawała sobie wcześniej sprawy; ciepłe, zarezerwowane dla rodziny. I to tej prawdziwej, nie zaś narzuconej przez więzy krwi.
Lysandro – odezwała się cicho, miękko, gdy już dotarła na poddasze i rozejrzała po skąpanym w półmroku pomieszczeniu, prędko odnajdując spojrzeniem drobną, pochyloną nad stołem sylwetkę; wąskie okna nie wpuszczały do środka wiele światła, wciąż jednak dało się odczuć, że typowy dla pokoju dziennego przyjemny chłód został zastąpiony przez ciepło, które w jej rozumieniu zakrawało o gorąc. Postąpiła krok do przodu, a później kolejny, przy akompaniamencie skrzypienia desek podłogi skracając odległość dzielącą ją od Vablatsky. – Dobrze cię widzieć, moja duszko. Co tam psocisz? – zagadnęła, kiedy znalazła się już bliżej, zaraz obok zajmowanego przez małą wiedźmę krzesła. Bezwiednie sięgnęła do jej zarumienionego policzka, chcąc ująć go w czułym, poufałym geście, szybko jednak cofnęła rękę; niekiedy wciąż zapominała, że przez chorobę dotyk miała nieprzyjemnie chłodny. Zamiast tego musnęła włosy Sroczki, okazując swe uczucia w ten sposób.
Była ciekawa, jak mała reagowała na nieokiełznane, przypominające anomalie burze. Czy odciskały piętno na jej snach?


If you rely only on your eyes,
your other senses weaken.
Heather Moribund
Heather Moribund
Zawód : wieszczka, medium
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I'm the fury in your bed
I'm the ghost in the back of your head

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11456-heather-vera-moribund https://www.morsmordre.net/t11469-alekto#354620 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11508-skrytka-bankowa-nr-2497 https://www.morsmordre.net/t11560-heather-vera-moribund#358278
Re: Poddasze [odnośnik]16.12.22 19:50
-Mój najdroższy przyjacielu, jeśli nie masz nic przeciwko
Chciałbym dołączyć do ciebie po twojej stronie
Gdzie możemy patrzeć w gwiazdy
I usiądźcie razem teraz i na zawsze
Bo to jest jasne, jak każdy może zobaczyć
Po prostu jesteśmy sobie przeznaczeni

Dziewczynka pochylona nad kartkami papieru nuciła pod nosem piosenkę, wydawała się niewinna, ale jej linia melodyczna powodowała lekkie ciarki na plecach, mogła wzbudzać pewien niepokój; zwłaszcza, że wybrzmiewała z ust dziecka. Nogami leniwie machała w rytm melodii, a ciemne włosy zebrane miała w gruby warkocz, który opadał na plecy. Nikłe światło osadzało się pojedynczymi promieniami na głowie Lysandry, która skupiona na swojej pracy nie podniosła spojrzenia na czarownicę, która wkroczyła do pomieszczenia.
-Wiesz ciociu, że wilki chodzą stadami, ale zawsze znajdzie się ten samotny. Ten, którego wszyscy chcą spotkać, ten, którym wszyscy chcą się stać, by poczuć się wyjątkowi. - Odezwała się po chwili, kiedy Heather znalazła się w zasięgu jej spokojnego głosu. Na kartce widniała podobizna wilka, który wyłaniał się z pośród strzelistych drzew gęstego lasu. Zawsze śniła o zwierzętach i zawsze to rysowała. Nie wiedziała ile kartek już zamalowała w swoim krótkim życiu, ale wiedziała, że Matula zbierała je wszystkie i gdzieś schowała. Głęboko, ale po co? Tego Mała Sroka nie wiedziała. Szmaragdowe spojrzenie spoczęło na twarzy czarownicy, przez chwilę trwało nieruchomo, a dziwne uczucie świdrowania zniknęło w ułamku sekundy, wraz z ruchem powiek, wraz z niewielkim uśmiechem, który odmalował się na dziecięcej buzi. -Spotkałaś kiedyś ciociu samotnego wilka? - Zapytała nagle, odłożyła rysik na stół i wyprostowała się skupiona teraz całkowicie na kobiecie. -Mamy zimną wodę z ziołami, może ciociu chcesz? Na ochłodę. - Wskazała kącik, w którym w metalowym naczyniu stała rzeczona woda, a obok niej szklanki. W pomieszczeniu nie było wielu zabawek, poza tymi na kocyku, ale nie należały one do dziewczynki, to było pewne. Jej zabawkami od zawsze były rysiki i kartki, zioła, które splatała w idealne bukiety oraz kamienie, które zbierała uparcie. Każdy miał inny kształt i kolor, znajdowały się miseczkach, poukładane systemem, który tylko mała Lysa rozumiała i znała.

|Rzut k10 na magię dziecięcą


The girl...
... who lost things
Lysandra Mulciber
Lysandra Mulciber
Zawód : Mała Sroka
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
A siedem to sekret nigdy niezdradzony
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t9682-lysandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t10422-listy-do-malej-sroki https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t10412-lysandra-vablatsky#314803 https://www.morsmordre.net/t9815-lysandra-vablatsky
Re: Poddasze [odnośnik]16.12.22 19:50
The member 'Lysandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Poddasze - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Poddasze [odnośnik]10.01.23 7:03
W Lysandrze od zawsze było coś wyjątkowego. Nie przypominała innych dzieci – krzyczących bez powodu, nieposłusznych, gniewnych. Choć miała zaledwie siedem lat, zachowywała się zaskakująco dojrzale jak na swój wiek. W krainie sennych mar widywała zwierzęce znaki i symbole, by później na jawie ni stąd, ni zowąd zadawać pytania, które u większości dorosłych wywoływały stupor. Lecz Moribund uodporniła się już na zdziwienie podobnym zachowaniem, wszak znała młodą jasnowidzkę od maleńkości, a nawet wypatrywała podobnych chwil z badawczym zainteresowaniem.
W milczeniu rozważała, czy powinna pytać o piosenkę, którą Sroczka umilała sobie zabawę, a którą przypadkiem podsłuchała. Pozornie niewinna, nie traktowała o niczym, co można byłoby uznać za niepokojące, lecz sama melodia, zaklęty w niej przekaz, wspinała się zimnym dreszczem wzdłuż kręgosłupa, cal po calu. Gdzie zasłyszała te słowa? Na ulicy? A może w trakcie jednej z przynoszonych przez Noc wizji? Odnalazła palcami czubek dziewczęcej głowy, później przeniosła je na imponujący, lśniący warkocz, podziwiając grube włosy jedynie dotykiem; wzrok skupiony miała gdzieś indziej, mianowicie na powstającym właśnie rysunku. Nie przyglądała mu się jednak długo. Poczuła na sobie spojrzenie Lysy, przewiercające na wskroś, intensywne, sięgające do samej kości. Jak wiele w niej widziała? Czy pod bladą, niepozorną fasadą dostrzegała skarlałe, dotknięte czernią serce...? Powoli wzniosła kącik ust ku górze, w ledwie widocznej namiastce uśmiechu. – Nie. Jeszcze go nie spotkałam. – Tego samotnego wilka. Przebiegłego i niezależnego. Będącego gdzieś obok, a raczej ponad resztą stada. Pojawiającego się raz po raz na granicy wzroku. Ktoś mógłby pomyśleć, że jest wyrzutkiem, lecz nie. Prawda była zgoła inna. Słowa, którymi powitała ją Sroczka, od razu skojarzyły jej się z osobą, o której mała nie mogła wiedzieć wiele. Z Czarnym Panem, enigmatycznym, dopuszczającym do siebie jedynie niewielu przywódcą. Tak przynajmniej zakładała, wszak obcować z nim było zaszczytem. – A Ty, Lyso? Spotkałaś go? – Nie musiała precyzować, że ma na myśli tę inną rzeczywistość, utkaną z mgły podświadomości, znajdującą się gdzieś pomiędzy Tu i Tam. – Opowiedz mi o nim, proszę – dodała jeszcze, leniwym, kocim krokiem zbliżając się do stojącego obok krzesła. Niecierpliwie odgoniła opadające na twarz włosy, puszczone wolno mimo tej piekielnej temperatury, po czym zasiadła na wolnym siedzisku, przytrzymując przy tym materiał czarnej niczym bezgwiezdne niebo spódnicy. – Och, królestwo za wodę. No, może nie królestwo, ale mam dla ciebie coś innego... – Zawiesiła głos, nie tylko po to, by podsycić ewentualne zainteresowanie wieszczki, ale i dlatego, że sięgała właśnie po różdżkę. Machnęła nią krótko, władczo, a wskazany dzbanek podleciał ku nim w towarzystwie dwóch szklanek. – Napijesz się? – Nie czekając na jej odpowiedź machnęła znowu, z wysychającymi na wiór ustami obserwując, jak upragniony napój przelewa się do naczyń. Kto by pomyślał, że lato przyniesie im tak wysokie temperatury. A wraz z nimi te niepokojące, złowróżbne burze, które przywodziły na myśl dawne anomalie. Czy odciskały one piętno na małej? Na jej snach? – Proszę. – Wyciągnęła z torby opakowanie fasolek, jego śladem podążył plik kartek i nieco sfatygowane opakowanie rysików. – Cassandra pozwoliła – doprecyzowała, gdyby tylko Sroczka miała wątpliwości względem otrzymanych właśnie prezentów, a dokładniej – słodyczy.

| przekazuję Lysie Fasolki Wszystkich Smaków Bertiego Botta (1 opakowanie)


If you rely only on your eyes,
your other senses weaken.
Heather Moribund
Heather Moribund
Zawód : wieszczka, medium
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I'm the fury in your bed
I'm the ghost in the back of your head

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11456-heather-vera-moribund https://www.morsmordre.net/t11469-alekto#354620 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11508-skrytka-bankowa-nr-2497 https://www.morsmordre.net/t11560-heather-vera-moribund#358278
Re: Poddasze [odnośnik]10.01.23 21:20
Dorośli zawsze na nią patrzyli, tak inaczej, dziwnie… z niezrozumieniem odmalowanym na ich twarzy. Sami nie raz mówili zagadkami i dziwili się kiedy ona zadawała pytania. Lubiła ich, tych dorosłych. Byli ciekawi, byli interesujący w tym swoim dorosłym świecie, do którego nie miała dostępu. Skrywali wiele tajemnic, chowali swoje sekrety do pudełek, a te do skrzynek i zamykali kluczami, które potem celowo gubili. I trzymali je głęboko schowane, a potem przychodził ktoś z łomem i wyważał wieko, w boleściach i krwi odkrywał sekrety, które nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Skrywają w sobie mrok, ciemność, którą podsycali magią. Nie wiedzieli, że każdy z nich ma wokół siebie aurę, a za nim kroczyło zwierzę, niczym cień osiadało na ścianach i podłodze. Nie zdradzał im tego, bo dlaczego miała? Zadawaliby ciągle pytania, a ona nie znała odpowiedzi. Tylko widziała. Mówiła obrazami, a dorośli chcieli słów.
Ciocia Hea, też pragnęła słów.
Lysa pokręciła głową, po czym sięgnęła po inne, zamalowane kartki. Na jednej z nich wilk siedział na wysokiej skale i spoglądał w dół, jego żółte ślepia wyraźnie odcinały się na tle szarości i czerni w jakiej był utrzymany obrazek. Na następnym stał na skraju lasu i spoglądał przed siebie, wyraźnie na czymś skupiony, jedna łapa uniesiona w górę świadczyła o tym, że był w ruchu, gdzieś podążał. Na ostatnim z rysunków podążał z tyłu za stadem, w dość dużej odległości, a swoim ogonem zacierał ślady stada. Chronił je. Samemu wystawiając się na otwarty atak na polanie.
-Zawsze jest na uboczu, ale zawsze blisko. Nigdy nie znika, ale też nigdy w pełni się nie pojawia. - Powiedziała, bo doskonale rozumiała, że do obrazów potrzebne jest słowo. Obserwowała z uwagą w zielonych oczach jak szklanki napełniają się chłodną wodą, a tej skosztowała z przyjemnością. Lato było upalne, a na poddaszu panował przyjemny chłód, który chronił przed złowieszczym słońcem. -To cień… - palcem obrysowała postać wilka, a potem wskazała na jeszcze jedną postać, ledwo można było dostrzec jej zarys wśród drzew. -Niedźwiedź… zawsze mu towarzyszy i wrona albo kruk.
Niedźwiedź często ją odwiedzał, ale bez wilka, zwykle w obecności lista, który budził największe zaufanie dziewczynki.
Zaintrygowana wbiła zaciekawione spojrzenie w czarownicę, a gdy dostrzegła prezenty jej dłonie powędrowały od razu do rysików. Nie zaś do fasolek. Dopiero po chwili po nie sięgnęła i odstawiła na bok. Podzieli się z Matulą i Umhrą.
-Dziękuję.- uśmiechnęła się, tym samym przypominając jeszcze bardziej Cassandrę. Nawet skrzywienie ust miały takie same. -Czy czegoś szukać, ciociu?


The girl...
... who lost things
Lysandra Mulciber
Lysandra Mulciber
Zawód : Mała Sroka
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
A siedem to sekret nigdy niezdradzony
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t9682-lysandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t10422-listy-do-malej-sroki https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t10412-lysandra-vablatsky#314803 https://www.morsmordre.net/t9815-lysandra-vablatsky
Re: Poddasze [odnośnik]24.02.23 20:40
Wzięła łyk, od razu po nim kolejny, delektując się czymś tak niewyrafinowanym jak woda doprawiona posmakiem ziół; najważniejsze jednak, że była zimna, albo przynajmniej chłodna. Rozpalone od lejącego się z nieba skwaru ciało łaknęło ulgi, a tę przynosił spływający w dół przełyku napitek. Z ukłuciem irytacji żałowała, że nigdy nie zainteresowała się magią transmutacyjną – gdyby sprawy wyglądały inaczej, mogłaby bez większego trudu obniżyć panującą w pokoju temperaturę, a tym samym przynieść długotrwałe wytchnienie. Trudno jednak. Oby te pogody nie zagościły na Wyspach na długo. Źle znosiła upały, wyciskającą dech z piersi duchotę, to z kolei wyciągało przyczajoną na skraju świadomości obawę na światło dzienne; obawę przed kolejnym atakiem, mającym przykuć ją do łóżka na całe dni, jeśli nie tygodnie.
Teraz jednak nie chciała o tym myśleć. Przyznawać się – nawet sama przed sobą – do słabości. Wolała chłonąć obecność Sroczki, niby to dziecięco niewinną, ale jednocześnie zabarwioną tajemnicą, podszytą wynikającym z oswajanego daru majestatem. Ile oddałaby za to, by spojrzeć na świat jej oczami. Przewiercającymi na wskroś, sięgającymi dalej niż te kalekie, należące do innych śmiertelników. Poza zasłonę istnienia, granicę oddzielającą Tu od Tam.
Mała wieszczka pokręciła głową, na co ciało Heather zareagowało mimowolnym spięciem mięśni. Czyżby powiedziała coś nie tak? Pozwoliła sobie na niewłaściwy ruch? Zależało jej na tym, by Lysa nie zamykała się, nie przed nią, toteż ostrożnie dobierała słowa, a przynajmniej dokładała ku temu wszelkich starań. Zaraz jednak Sroczka zaprezentowała swe rysunki, ukazujące wspomnianego wilka w trzech różnych sytuacjach. Szkicowane przez nią zwierzęta były inne niż te, które wyszłyby spod ręki jej rówieśników. Ostre. Poważne. Zachowane w odcieniach czerni i bieli. Jedynie elementy bywały kontrastowo wyraźne – jak te złowróżbnie żółte ślepia. – Niedźwiedź – mruknęła pod nosem, kiedy – nie bez pomocy młodej wiedźmy – ujrzała niewyraźny zarys kolejnej zwierzęcej sylwetki, skrywającej się w gęstwinie drzew. Kącik ust mimowolnie wzniósł się ku górze, na wargach zamajaczył cień uśmiechu; Mulciberowie. To z nimi niemalże od razu skojarzyła wspomniany symbol, z kolei wronę – z piekielnie zdolną, biegłą w dziedzinie animagii Cassandrą. Ich obecność, również i w świecie snów, nie była niczym dziwnym. Lecz w takim razie... komu przypadła rola Canis lupus? – Co czujesz, kiedy pojawia się wilk? Śnił ci się tej nocy? Ostatnio, odkąd pojawiły się te burze? – Skupiła wzrok na bladej twarzy dziewczynki, szukając na niech śladu zawahania czy zadumy. Tonem głosu nie próbowała zdradzić, że temat ten wywołuje w jej piersi nieprzyjemne napięcie, obawę przed niewiadomym. – Nie ma za co, dziecino. Mam nadzieję, że ci się przydadzą. – I fasolki, i przybory do rysowania. Choć na nadmiar tych drugich dziewczyna nigdy nie narzekała. – Nie szukam. No, oprócz ciebie, moja duszko. Zastanawiałam się, czy te pogody nie dają ci się we znaki. Albo czy nie natknęłaś się przypadkiem na jakiegoś zbłąkanego ducha. Mam wrażenie, że odkąd zrobiło się tak gorąco, a noce zaczęły przynosić ze sobą skrzące magią nawałnice, martwi są niespokojni. Poruszeni. Gniewni. – Wzruszyła ramieniem, ponownie wznosząc niemalże pustą już szklankę w górę. Sroczka widziała, czuła, więcej. Może dostrzegła coś, co umknęło jej uwadze.


If you rely only on your eyes,
your other senses weaken.
Heather Moribund
Heather Moribund
Zawód : wieszczka, medium
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I'm the fury in your bed
I'm the ghost in the back of your head

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11456-heather-vera-moribund https://www.morsmordre.net/t11469-alekto#354620 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11508-skrytka-bankowa-nr-2497 https://www.morsmordre.net/t11560-heather-vera-moribund#358278
Re: Poddasze [odnośnik]14.03.23 20:24
Na poddaszu panował przyjemny chłód. Półcienie kładły się na ścianach, osiadały w kątach. Nie było to pomieszczenie pełne słońca i dziecięcej beztroski. Mała Sroka, choć ledwo miała siedem lat, tak patrzyła na świat inaczej. Szmaragdowe oczy śledziły poczynania dorosłych i starała się ich zrozumieć. Obserwowała, jak te ptaki każdego ranka na ulicy. Chodziły wokół siebie, stroszyły pióra prowadząc rozmowę pełną gestów. Wiedziała, że to rozmowa, wystarczyło uważnie patrzeć i nie odrywać wzroku od delikatnych drgań ogonów. Niedźwiedź, lis, wrona - zawsze były gdzieś obok. Czasami pojawiał się jeleń o rozłożystych rogach, innym razem zając i kuna. Wilk zaś zawsze majaczył z tyłu, nigdy jej nie opuszczał. Tak jak niedźwiedź i wrona byli stale obecni na jawie, u jej boku, czasami zagłębiają się w gęstwinę lasu, tak wilk dość niedawno wyszedł ze swojego schronienia.
-Nie jest groźny… jest.. spokojny. - Odpowiedziała patrząc w żółte ślepia wilka. Pokiwała nieznacznie głową odpowiadając na kolejne pytanie cioci. -Tak… wyszedł kiedy rozpoczęły się burze.
Mała Sroka rysowała to co widziała w snach. Nie umiała ich jeszcze interpretować, nie wiedziała jak je nazywać. Czy tworzyły spójną całość? A może były jedynie pojedynczymi obrazami? Wiele pytań zadawała choć nie wypowiadała ich na głos. Wędrując przez sny, przez światy patrzyła, zbierała dźwięki oraz obrazy, nie zadając zbędnych pytań krążyła na granicy, balansowała na linie nad przepaścią, gdzie mogła zatracić się w zapomnieniu. Zdawało się, że jedynie Matula rozumiała co Lysa widziała, czego doświadczyła gdy budziła się ze snu. Rozmazany widok, dopiero po chwili nabierał barw, świadomość życia, a nie śnienia bywała momentami bolesna.
-Duchy zawsze są niespokojne, ciociu… - Powiedziała cicho, a wspomnienie nocy duchów powróciło do niej ze zdwojoną siłą. -Niektóre bywają bardzo niecierpliwe, inne cierpią, a jeszcze inne chcą pośpiewać, a inne pobawić w klasy. - Wszystko to mówiła ze swojego doświadczenia. Duchy przybywały często w jej towarzystwie, chyba je przyciąga. Tak przynajmniej sądziła, bo inne dzieci, te nieliczne mieszkające na Nokturnie nie wspominały, że mają tylu towarzyszy co Lysa. Czasami patrzyły na nią podejrzliwie, wtedy przestała wychodzić z domu. Nie chciała widzieć tych spojrzeń. Podobne do tych co mieli dorośli, ale ci drudzy mieli w sobie więcej ciepła niż drwiny. -Ciocia widziała ostatnio jakieś duchy?


The girl...
... who lost things
Lysandra Mulciber
Lysandra Mulciber
Zawód : Mała Sroka
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
A siedem to sekret nigdy niezdradzony
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t9682-lysandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t10422-listy-do-malej-sroki https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t10412-lysandra-vablatsky#314803 https://www.morsmordre.net/t9815-lysandra-vablatsky

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Poddasze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach