Parkiet [ślub]
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Zabawa taneczna
Zabawa odbywa się na parkiecie sali balowej, który na czas jej trwania został zarezerwowany tylko dla uczestników - pozostali goście znajdują się w innych częściach dworku, bądź obserwują zmagania tańczących. Pary ustawione są na obrzeżach koła, według schematu poniżej (numery odpowiadają numerom z listy rankingowej).
Tańcem wybranym do zabawy jest walc wiedeński, tańczony do muzyki wygrywanej przez orkiestrę. W trakcie całego utworu pary poruszają się po okręgu (niezależnie od tego, jakie figury będą wykonywać).
Opis zadania oraz obowiązującej w nim mechaniki będzie pojawiał się na początku każdej rundy. W razie jakichkolwiek pytań, kontaktujcie się ze mną prywatnie (profil, gg: 2830032).
[bylobrzydkobedzieladnie]
Parkiet
Parkiet stanowi nieodłączną część sali balowej i przeznaczony jest tylko i wyłącznie dla miłośników tanecznych zabaw. Jest to miejsce idealne, by - przy stałym akompaniamencie wybornej orkiestry - porwać w objęcia swoją (bądź cudzą) partnerkę.
Dziękujemy za zgłoszenie się do zabawy! Jeżeli któryś z uczestników nie zdążył jeszcze napisać posta - nie szkodzi, wciąż możecie dołączyć w tej kolejce (i każdej następnej, gdyż uznaję, że wszystkie zgłoszone pary fabularnie znajdują się na parkiecie). Aktualny ranking uczestników znajduje się poniżej; liczby w nawiasach przy nazwiskach oznaczają wartość bonusu do kostek, który przysługuje za biegłość tańca oraz posiadane przedmioty (jeżeli coś się nie zgadza, dajcie mi znać na pw).
L.p. | Para | I | II | III | IV | V | suma | ||
3. | Marcel Parkinson (20) Odette Baudelaire (15) | 3 | 5 | 5 | 0 | 3 | 2 | 7 | 25 |
10. | Ulysses Ollivander (5) Evelyn Slughorn (5) | 5 | 5 | 0 | 5 | 3 | 0 | 4 | 22 |
4. | Lupus Black (5) Victoria Parkinson (10) | 3 | 3 | 0 | 3 | 3 | 4 | 4 | 20 |
2. | Perseus Avery (1) Deirdre Tsagairt (5) | 3 | 5 | 0 | 0 | 6 | 0 | 2 | 16 |
5. | Craig Burke (1) Auriga Slughorn (5) | 1 | 5 | 0 | 0 | 3 | 2 | 5 | 16 |
9. | Percival Nott (5) Inara Nott (1) | 1 | 0 | 5 | 0 | 6 | 0 | 4 | 16 |
6. | Edgar Burke (5) Ziva Burke (5) | 3 | 0 | 3 | 0 | 3 | -2 | 4 | 11 |
8. | Mortimer Flint (10) Wynonna Burke (0) | 1 | 0 | 0 | 0 | 3 | 2 | 0 | 6 |
7. | Titus F. Ollivander (1) Polly Havisham (0) | 0 | 0 | 3 | 0 | 0 | 0 | 0 | 3 |
1. | Adrien Carrow (1) Darcy Rosier (5) | 3 | 0 | 0 | 0 | 3 | -4 | 0 | 2 |
Zabawa odbywa się na parkiecie sali balowej, który na czas jej trwania został zarezerwowany tylko dla uczestników - pozostali goście znajdują się w innych częściach dworku, bądź obserwują zmagania tańczących. Pary ustawione są na obrzeżach koła, według schematu poniżej (numery odpowiadają numerom z listy rankingowej).
Tańcem wybranym do zabawy jest walc wiedeński, tańczony do muzyki wygrywanej przez orkiestrę. W trakcie całego utworu pary poruszają się po okręgu (niezależnie od tego, jakie figury będą wykonywać).
Opis zadania oraz obowiązującej w nim mechaniki będzie pojawiał się na początku każdej rundy. W razie jakichkolwiek pytań, kontaktujcie się ze mną prywatnie (profil, gg: 2830032).
[bylobrzydkobedzieladnie]
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Ostatnio zmieniony przez Percival Nott dnia 22.02.17 2:26, w całości zmieniany 18 razy
/figura numer 4
Muzyka grała, my tańczyliśmy. Uważnie obserwowałem twarz Victorii oraz jej gesty, chcąc być całkowicie z nimi zsynchronizowany. Obróciłem ją kilkukrotnie wokół własnej osi, pieczołowicie stawiając każdy krok. Tak, starałem się, prawdopodobnie zbyt mocno. Nie mogłem inaczej, to było kwestią wychowania oraz właśnie tej sławetnej, męskiej dumy. Wystawianej na próbę coraz częściej; miałem problemy z opanowaniem własnego ciała i wbiciu się w odpowiedni rytm. Niestety musieliśmy dość znacząco odstawać od pozostałych par, co tylko pogłębiło moją wewnętrzną frustrację. Za wszelką cenę dążyłem do zachowania spokoju. Odliczałem kolejne liczby, starałem się oddychać płynnie i jednocześnie głęboko. Życzyłem tylko partnerowi Aurigi, by w końcu wyłożył się na parkiecie. Nie przejmując się, że los może za podobne złorzeczenia surowo mnie ukarać. Nie odejmując wzroku od lady Parkinson czułem się dużo lepiej niż wtedy, kiedy spojrzenie błądziło po reszcie uczestników oraz pięknie zdobionych ścianach. Naprawdę starałem się maksymalnie skupić na tym tańcu. Wiedziałem, że kobiety przejmują się tym dużo bardziej niż mężczyźni. Nie chciałem też wzbudzać w swojej partnerce politowania dla mojej osoby; zdecydowanie nie takie emocje powinno odczuwać się względem Blacka. Podziw oraz szacunek były jedynymi, akceptowalnymi uczuciami. Tymczasem robiłem wszystko na opak.
Przy którymś z kolei piruecie musiałem przytrzymać mocniej Victorię, by nie upadła. Co powiodło się dopiero w ostatniej chwili, gdzieś pomiędzy kolejnym obrotem, a przyciągnięciem do siebie. Z lekką obawą spojrzałem jej w oczy, by zaraz rozpocząć kolejną sekwencję ruchów. Zrezygnowałem z kolejnych okręceń partnerki wokół własnej osi, a przynajmniej tych intensywnych. Postawiłem na grę rąk oraz wspólną zamianę miejsc. Chwytałem ją za ramiona, za ręce, starając się szybko manewrować między naszymi ciałami nie gubiąc przy okazji rytmu. Widząc nasze słabe zsynchronizowanie nie rzuciłem się na trudniejsze figury, poważnie obawiając się sukcesu nawet tej obecnej. Należało jednak walczyć do końca, stąd moja determinacja.
Muzyka grała, my tańczyliśmy. Uważnie obserwowałem twarz Victorii oraz jej gesty, chcąc być całkowicie z nimi zsynchronizowany. Obróciłem ją kilkukrotnie wokół własnej osi, pieczołowicie stawiając każdy krok. Tak, starałem się, prawdopodobnie zbyt mocno. Nie mogłem inaczej, to było kwestią wychowania oraz właśnie tej sławetnej, męskiej dumy. Wystawianej na próbę coraz częściej; miałem problemy z opanowaniem własnego ciała i wbiciu się w odpowiedni rytm. Niestety musieliśmy dość znacząco odstawać od pozostałych par, co tylko pogłębiło moją wewnętrzną frustrację. Za wszelką cenę dążyłem do zachowania spokoju. Odliczałem kolejne liczby, starałem się oddychać płynnie i jednocześnie głęboko. Życzyłem tylko partnerowi Aurigi, by w końcu wyłożył się na parkiecie. Nie przejmując się, że los może za podobne złorzeczenia surowo mnie ukarać. Nie odejmując wzroku od lady Parkinson czułem się dużo lepiej niż wtedy, kiedy spojrzenie błądziło po reszcie uczestników oraz pięknie zdobionych ścianach. Naprawdę starałem się maksymalnie skupić na tym tańcu. Wiedziałem, że kobiety przejmują się tym dużo bardziej niż mężczyźni. Nie chciałem też wzbudzać w swojej partnerce politowania dla mojej osoby; zdecydowanie nie takie emocje powinno odczuwać się względem Blacka. Podziw oraz szacunek były jedynymi, akceptowalnymi uczuciami. Tymczasem robiłem wszystko na opak.
Przy którymś z kolei piruecie musiałem przytrzymać mocniej Victorię, by nie upadła. Co powiodło się dopiero w ostatniej chwili, gdzieś pomiędzy kolejnym obrotem, a przyciągnięciem do siebie. Z lekką obawą spojrzałem jej w oczy, by zaraz rozpocząć kolejną sekwencję ruchów. Zrezygnowałem z kolejnych okręceń partnerki wokół własnej osi, a przynajmniej tych intensywnych. Postawiłem na grę rąk oraz wspólną zamianę miejsc. Chwytałem ją za ramiona, za ręce, starając się szybko manewrować między naszymi ciałami nie gubiąc przy okazji rytmu. Widząc nasze słabe zsynchronizowanie nie rzuciłem się na trudniejsze figury, poważnie obawiając się sukcesu nawet tej obecnej. Należało jednak walczyć do końca, stąd moja determinacja.
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Lupus Black' has done the following action : rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Poruszał się już dosyć instynktownie, wirując razem z Evelyn do taktów muzyki i choć nie można było odmówić mu skupienia na walcu wideńskim oraz samej partnerce, rozluźnił się na tyle, aby nie analizować każdego wykonanego ruchu. Lady Slughorn po początkowych, drobnych niezgraniach, dawała się prowadzić lekko, dzięki czemu taniec był przyjemny - zwiewny, cichy, niemalże dyskretny mimo tego, że na tle niektórych par odstawali gracją. Na rzecz tego chwilowego i zupełnie nieplanowanego zwrotu wydarzeń, Ollivander porzucił leniwe spojrzenia na inne pary, oddając towarzyszce swoją uwagę. Próżno było doszukiwać się u niego uśmiechu, ale samo zainteresowanie z jego strony było już całkiem sporym osiągnięciem. Nie peszył ani nie przeszywał wzrokiem, ale zmiany podejścia pożałował, słysząc komplemet.
- Wbrew wszelkim przychylnościom nie warto chwalić dnia przed zachodem słońca - stwierdził, a ta drobna wymiana zdań była wystarczająca do chwilowego wybicia z rytmu, choć wciąż trzymali się całkiem nieźle, jedynie dodając nieco skazy swoim wyważonym krokom. Mimo wszystko Ulysses nie zwlekał zbyt długo z kolejnym sugestywnym spojrzeniem, rzuconym znów od niechcenia, zanim spróbował wejść w kolejną figurę.
/próbujemy szósteczkę
- Wbrew wszelkim przychylnościom nie warto chwalić dnia przed zachodem słońca - stwierdził, a ta drobna wymiana zdań była wystarczająca do chwilowego wybicia z rytmu, choć wciąż trzymali się całkiem nieźle, jedynie dodając nieco skazy swoim wyważonym krokom. Mimo wszystko Ulysses nie zwlekał zbyt długo z kolejnym sugestywnym spojrzeniem, rzuconym znów od niechcenia, zanim spróbował wejść w kolejną figurę.
/próbujemy szósteczkę
psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
and somehow
the solitude just found me there
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
Im więcej mijało czasu tym lepiej szło jej odnajdywanie się w tańcu i nawet, o dziwo, zaczęło jej to sprawiać przyjemność. Emocje nie mogły się równać wyścigowi na ateonanach, ale, jak przystało na damę, powinna pokazać, że doskonale sprawdza się również w bardziej kobiecych rozrywkach. Może rzeczywiście to w tym tkwił powód jej samotności – że za mało pokazywała się w miejscach takich jak to, za bardzo kryła się w cieniu?
Musiała jednak to przyznać – póki co Ollivander radził sobie naprawdę dobrze, biorąc pod uwagę, że i jego nigdy nie widziała brylującego w centrum salonowej uwagi. A przynajmniej – nie kojarzyła go. Nie z lat, które minęły, odkąd sama ukończyła szkołę i zadebiutowała towarzysko.
Słysząc jego słowa, uśmiechnęła się kątem ust. Mężczyzna wyglądał na bardziej bystrego od większości nudnych jak flaki z olejem szlachciców, którzy próbowali wyciągać ją do tańca na sabatach czy ślubach. Wydawał się milczący, a przez to jeszcze bardziej tajemniczy. Zaciekawił ją, chociaż nie był to czas, żeby dokładnie rozważać takie rzeczy. Poprzestała więc na lekkim uśmiechu i nie odezwała się, całkowicie skupiając uwagę na tańcu. Okręciła się, starając się zrobić to z jak największą gracją.
Musiała jednak to przyznać – póki co Ollivander radził sobie naprawdę dobrze, biorąc pod uwagę, że i jego nigdy nie widziała brylującego w centrum salonowej uwagi. A przynajmniej – nie kojarzyła go. Nie z lat, które minęły, odkąd sama ukończyła szkołę i zadebiutowała towarzysko.
Słysząc jego słowa, uśmiechnęła się kątem ust. Mężczyzna wyglądał na bardziej bystrego od większości nudnych jak flaki z olejem szlachciców, którzy próbowali wyciągać ją do tańca na sabatach czy ślubach. Wydawał się milczący, a przez to jeszcze bardziej tajemniczy. Zaciekawił ją, chociaż nie był to czas, żeby dokładnie rozważać takie rzeczy. Poprzestała więc na lekkim uśmiechu i nie odezwała się, całkowicie skupiając uwagę na tańcu. Okręciła się, starając się zrobić to z jak największą gracją.
Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Evelyn Slughorn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Przyjaźń, piękna rzecz. Mawiają, że to coś, co między kobietą a mężczyzną nie ma prawa zaistnieć. Najprawdopodobniej już plotkują wbrew naszym rzeczywistym relacjom. Nie przeszkadza mi to aż do teraz. Do momentu, kiedy to wszystko wydaje mi się być zbyt poważne. Twoja rodzinna powinna aprobować wydawanie pieniędzy na prezenty dla twojej narzeczonej. Z dobrego domu, o znaczącym coś nazwisku. Nie dla przyjaciółki z nieznanej im Francji, bez znamienitego rodowodu. Nie rozumiem tej swobody jaką ci dają w trwonieniu rodowego majątku. Stąd moje zawstydzenie, wręcz zażenowanie oraz konsternacja pomimo grającej muzyki oraz nas, sunących po parkiecie. Pewność siebie nas w końcu gubi, nie mogąc odnaleźć drogi do zwycięstwa. Ale to jeszcze nie teraz. Teraz poczucie wstydu wwierca się w moją świadomość, a ty Marcelu niczego nie ułatwiasz kontynuując temat. Kolejne kroki, delikatny ukłon, muśnięcie ramienia. Spojrzenie w oczy oraz sztucznie wywołany uśmiech. Nie jestem pewna czy słyszę drżenie twojego głosu czy jest to wytworem jedynie mojej wyobraźni. W końcu staram się nade wszystko skoncentrować na nienagannej prezencji oraz rytmie, mogę zatem odbierać fałszywy obraz. Co tylko powoduje, że zaraz zapominam o tym niekoniecznie rzeczywistym spostrzeżeniu.
- Och, wiesz jak to jest. Konserwatywne poglądy twojego rodu… znasz je na pewno - mówię całkiem niewinnie, okręcając się dookoła ciebie. Materiał zielonej sukni wiruje wraz ze mną. - Nie wierzę, że nic nie mówią o twoich wydatkach. W końcu nie jestem arystokratką - dodaję, w porę gryząc się w język. Jeszcze tego by brakowało, żebym powiedziała o sobie pogardliwie. Znam przecież swoją wartość i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej, choćby był królem całego świata. I ta wartość prowadzi nas na sam skraj głupoty. Pragniemy popisać się przed resztą tanecznym kunsztem, podczas gdy nie jesteśmy całkowicie skoncentrowaniu. Podwójne obroty, podwójne podniesienie w górę oraz swobodne opadnięcie na podłogę. Nie wierzę do końca w to, że to może się udać, ale poddaję się twojemu prowadzeniu. Niech się dzieje co chce.
- Och, wiesz jak to jest. Konserwatywne poglądy twojego rodu… znasz je na pewno - mówię całkiem niewinnie, okręcając się dookoła ciebie. Materiał zielonej sukni wiruje wraz ze mną. - Nie wierzę, że nic nie mówią o twoich wydatkach. W końcu nie jestem arystokratką - dodaję, w porę gryząc się w język. Jeszcze tego by brakowało, żebym powiedziała o sobie pogardliwie. Znam przecież swoją wartość i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej, choćby był królem całego świata. I ta wartość prowadzi nas na sam skraj głupoty. Pragniemy popisać się przed resztą tanecznym kunsztem, podczas gdy nie jesteśmy całkowicie skoncentrowaniu. Podwójne obroty, podwójne podniesienie w górę oraz swobodne opadnięcie na podłogę. Nie wierzę do końca w to, że to może się udać, ale poddaję się twojemu prowadzeniu. Niech się dzieje co chce.
Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Odette Baudelaire' has done the following action : rzut kością
'k100' : 41
'k100' : 41
Wraz z upływającymi minutami dostrzegała, że Edgar zaczyna się powoli rozluźniać. Obracał nią jak prawdziwą tancerką i rzeczywiście stanowił dla Zivy dobrą podporę. Nie przewróciła się, mimo lekkich zawrotów głowy po wykonanych piruetach, zalegając jeszcze mocniej w ramionach męża. Odrobinę się przeraziła, kiedy poczuła, iż nie zamierza na tym poprzestać, szykując się do wykonania kolejnej figury. Małżeństwo Burke pląsało po parkiecie niczym rusałki po łące. Czyżby Ziva wyzwoliła w Edgarze taneczną bestię?
So when you're restless, I will calm the ocean for you
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
Ziva Burke
Zawód : Badacz Historii Magii i autorka podręczników szkolnych
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Sen
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Ziva Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 10
'k100' : 10
Może i zaczęli pokracznie, potykając się o swoje własne stopy albo wybijając z rytmu, ale hej! Ta Polly Havisham to jednak zawsze potrafiła uratować sytuację - szło im tak źle, że już prawie porażka i kiedy Tito myślał, że kolejna walcowa figura wyjdzie równie miernie, to Polka go jakoś tak poprowadziła, ogarnęła, dodała otuchy swoim ślicznym uśmiechem i hop! Wyszło całkiem zgrabnie. Ba! Jak dla Ollivandera to wyszło wręcz idealnie. Wirowali z taką gracją, że Titus sam był pod wrażeniem - ta Polka to jednak była niesamowita dziewczyna, ledwie kilka dni ćwiczeń, a ona się ruszała jak profesjonalistka! Oczywiście o ile akurat nie wpadali na siebie przez pomyłkę, tudzież nie deptali sobie po stopach... Ale każdy jakoś zaczynał, a oni przeca ledwie wkroczyli na tę długą ścieżkę zwaną życiem. Czyli właściwie mieli jeszcze dużo czasu na naukę tańców. Pewnie jakby im za kilka lat przyszło się żenić, to by oczarowali bliskich ognistym tango albo innym zmysłowym tańcem. Póki co jednak musieli skupić się na walcu, więc Tito na nowo wyciągnął rękę dając swojej partnerce wirować wokół własnej osi!
/robimy 6
/robimy 6
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
The member 'Titus F. Ollivander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 67
'k100' : 67
Słysząc pierwszą część wypowiedzi Craiga, Auriga już miała pomyśleć, że to jednak nic nowego. Kolejny szlachcic szukający młodziutkiej żony, przebierający w arystokratkach i flirtujący z nimi dla zabawy, aby potem wybrać tę najlepszą. I nie uważała tego za coś złego, przecież to przystawało osobom o ich statusie. Taki już los dam, że traktowane są jak towar, nawet jeżeli ten z najwyższej półki. Małżeństwo było poważnym biznesem i głupstwem byłoby w nim liczyć na więcej niż szacunek i może – przy odrobinie szczęścia – dobrą zabawę z interesującą osobą. Więcej było wyjątkiem, niemal legendarnym, ono zdarzało się rzadko. Fortuna uśmiechnęła się do dzisiejszych nowożeńców, pozwalając im na trochę tak luksusowego uczucia.
Ale drugie zdanie zmieniło nieco wydźwięk całej wypowiedzi. Lady Slughorn czuła – a może chciała wierzyć? – że mężczyzna mówi szczerze, że nie kupuje jej uwagi niewiele wartym pochlebstwem.
Niezależnie od tego, jak było naprawdę, uśmiechnęła się ciepło do lorda Burke, nie mówiąc nic więcej. Pozwoliła się wprowadzić w kolejną figurę.
Ale drugie zdanie zmieniło nieco wydźwięk całej wypowiedzi. Lady Slughorn czuła – a może chciała wierzyć? – że mężczyzna mówi szczerze, że nie kupuje jej uwagi niewiele wartym pochlebstwem.
Niezależnie od tego, jak było naprawdę, uśmiechnęła się ciepło do lorda Burke, nie mówiąc nic więcej. Pozwoliła się wprowadzić w kolejną figurę.
Gość
Gość
The member 'Auriga Slughorn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 41
'k100' : 41
Ostatnia figura nam absolutnie nie wyszła i nawet nie było jak tego ukryć. Kompletnie wyszliśmy z rytmu, niemalże się przewróciliśmy, jeszcze tego brakowało, abym wylądowała na lordzie. Toż to byłby taki skandal, że mój ojciec nigdy by nie dał mi tego zapomnieć, a moje życie w posiadłości na najbliższy czas stałby się piekłem. Dlatego odetchnęłam z ulgą, gdy udało nam się utrzymać równowagę. Naprawdę, ostatnie czego pragnęłam to doświadczyć złości ojca i zawodu matki.
I nagle coś się zmieniło, lord skupił na mnie całą swoją uwagę, zaczął dokładnie stawiać kroki, prowadzić mnie według rytmu. Nie zdecydował się już na unoszenie mnie w powietrzu, a jedynie obracał to w jedną, to w drugą stronę, co jakiś czas zmieniając dłoń za którą mnie trzymał, a ja ponownie w pełni oddałam mu możliwość prowadzenia mnie po parkiecie. Miałam nadzieję, że wyczuł, że moje ciało w stosunku do niego stało się bardziej uległe, a prowadzenie - łatwiejsze.
- Lordzie - powiedziałam cichutko.
W moim spojrzeniu nie było niechęci, jakiejś odrazy, że zdarzyła mu się pomyłka, a lekki zachwyt, że udało mu się tak szybko pozbierać, odebrać władzę, przejąć kontrolę nad sytuacją i wszystko wyprostować. Dokładnie tak, jak miało być. Zrobił dokładnie to, czego od niego wymagano jako mężczyzny, lorda i partnera do tańca. Uśmiechnęłam się lekko, ponownie czując się pewnie w jego ramionach,
I nagle coś się zmieniło, lord skupił na mnie całą swoją uwagę, zaczął dokładnie stawiać kroki, prowadzić mnie według rytmu. Nie zdecydował się już na unoszenie mnie w powietrzu, a jedynie obracał to w jedną, to w drugą stronę, co jakiś czas zmieniając dłoń za którą mnie trzymał, a ja ponownie w pełni oddałam mu możliwość prowadzenia mnie po parkiecie. Miałam nadzieję, że wyczuł, że moje ciało w stosunku do niego stało się bardziej uległe, a prowadzenie - łatwiejsze.
- Lordzie - powiedziałam cichutko.
W moim spojrzeniu nie było niechęci, jakiejś odrazy, że zdarzyła mu się pomyłka, a lekki zachwyt, że udało mu się tak szybko pozbierać, odebrać władzę, przejąć kontrolę nad sytuacją i wszystko wyprostować. Dokładnie tak, jak miało być. Zrobił dokładnie to, czego od niego wymagano jako mężczyzny, lorda i partnera do tańca. Uśmiechnęłam się lekko, ponownie czując się pewnie w jego ramionach,
Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Parkiet [ślub]
Szybka odpowiedź