Parkiet [ślub]
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Zabawa taneczna
Zabawa odbywa się na parkiecie sali balowej, który na czas jej trwania został zarezerwowany tylko dla uczestników - pozostali goście znajdują się w innych częściach dworku, bądź obserwują zmagania tańczących. Pary ustawione są na obrzeżach koła, według schematu poniżej (numery odpowiadają numerom z listy rankingowej).
Tańcem wybranym do zabawy jest walc wiedeński, tańczony do muzyki wygrywanej przez orkiestrę. W trakcie całego utworu pary poruszają się po okręgu (niezależnie od tego, jakie figury będą wykonywać).
Opis zadania oraz obowiązującej w nim mechaniki będzie pojawiał się na początku każdej rundy. W razie jakichkolwiek pytań, kontaktujcie się ze mną prywatnie (profil, gg: 2830032).
[bylobrzydkobedzieladnie]
Parkiet
Parkiet stanowi nieodłączną część sali balowej i przeznaczony jest tylko i wyłącznie dla miłośników tanecznych zabaw. Jest to miejsce idealne, by - przy stałym akompaniamencie wybornej orkiestry - porwać w objęcia swoją (bądź cudzą) partnerkę.
Dziękujemy za zgłoszenie się do zabawy! Jeżeli któryś z uczestników nie zdążył jeszcze napisać posta - nie szkodzi, wciąż możecie dołączyć w tej kolejce (i każdej następnej, gdyż uznaję, że wszystkie zgłoszone pary fabularnie znajdują się na parkiecie). Aktualny ranking uczestników znajduje się poniżej; liczby w nawiasach przy nazwiskach oznaczają wartość bonusu do kostek, który przysługuje za biegłość tańca oraz posiadane przedmioty (jeżeli coś się nie zgadza, dajcie mi znać na pw).
L.p. | Para | I | II | III | IV | V | suma | ||
3. | Marcel Parkinson (20) Odette Baudelaire (15) | 3 | 5 | 5 | 0 | 3 | 2 | 7 | 25 |
10. | Ulysses Ollivander (5) Evelyn Slughorn (5) | 5 | 5 | 0 | 5 | 3 | 0 | 4 | 22 |
4. | Lupus Black (5) Victoria Parkinson (10) | 3 | 3 | 0 | 3 | 3 | 4 | 4 | 20 |
2. | Perseus Avery (1) Deirdre Tsagairt (5) | 3 | 5 | 0 | 0 | 6 | 0 | 2 | 16 |
5. | Craig Burke (1) Auriga Slughorn (5) | 1 | 5 | 0 | 0 | 3 | 2 | 5 | 16 |
9. | Percival Nott (5) Inara Nott (1) | 1 | 0 | 5 | 0 | 6 | 0 | 4 | 16 |
6. | Edgar Burke (5) Ziva Burke (5) | 3 | 0 | 3 | 0 | 3 | -2 | 4 | 11 |
8. | Mortimer Flint (10) Wynonna Burke (0) | 1 | 0 | 0 | 0 | 3 | 2 | 0 | 6 |
7. | Titus F. Ollivander (1) Polly Havisham (0) | 0 | 0 | 3 | 0 | 0 | 0 | 0 | 3 |
1. | Adrien Carrow (1) Darcy Rosier (5) | 3 | 0 | 0 | 0 | 3 | -4 | 0 | 2 |
Zabawa odbywa się na parkiecie sali balowej, który na czas jej trwania został zarezerwowany tylko dla uczestników - pozostali goście znajdują się w innych częściach dworku, bądź obserwują zmagania tańczących. Pary ustawione są na obrzeżach koła, według schematu poniżej (numery odpowiadają numerom z listy rankingowej).
Tańcem wybranym do zabawy jest walc wiedeński, tańczony do muzyki wygrywanej przez orkiestrę. W trakcie całego utworu pary poruszają się po okręgu (niezależnie od tego, jakie figury będą wykonywać).
Opis zadania oraz obowiązującej w nim mechaniki będzie pojawiał się na początku każdej rundy. W razie jakichkolwiek pytań, kontaktujcie się ze mną prywatnie (profil, gg: 2830032).
[bylobrzydkobedzieladnie]
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Ostatnio zmieniony przez Percival Nott dnia 22.02.17 2:26, w całości zmieniany 18 razy
Nie mógł odmówić pannie Tsagairt gracji ruchów, ani tego, że zdobywanie róż w trakcie tańca szło jej lepiej niż jemu samemu - nim kwiaty lewitujące nad ich głowami zniknęły bezpowrotnie, ciemnowłosa miała w swoim posiadaniu dwie sztuki. Nie lada wyczyn, zważając na to, że wielu parom nie udało się złapać ani jednej wstążki złośliwie wymykającej się spomiędzy palców. Perseus przybrał na usta pogodny uśmiech zaadresowany do swojej towarzyszki, jakby nagle kłębiąca się w nim złość wywołana przedstawicielami flory popadała w niepamięć. Chwycił jej dłoń ponownie, uważając, by pomimo pewnego chwytu nie zmiażdżyć żadnej z róż, ani tej, zdobytej przez niego, ani tych znajdujących się w szczupłych palcach Deirdre. Podtrzymując ją nieco poniżej łopatki, kontynuował prowadzenie jej po krawędziach niewidzialnego okręgu, by usłyszeć szeleszczenie odświętnych szat po raz kolejny, by zawirować pośród tańczących par ostatni raz tego wieczoru. Skupiał się na krokach, by nie popełnić żadnego błędu, gdy koniec był już tak bliski i chociaż w głowie wciąż odzywał mu się głos nakazujący przyłożyć się jak najbardziej, by w trakcie ostatniego etapu konkurencji zatuszować nieco wcześniejsze potknięcia, pozwolił sobie na błyśnięcie zębami w uśmiechu. Niezależnie od tego, z jakim wynikiem miał się zakończyć ich walc wiedeński, chwile spędzone z Deirdre na parkiecie zdecydowanie należały do jednych z najprzyjemniejszych tego wieczoru. Tyle się liczyło.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
The member 'Perseus Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 77
'k100' : 77
Nie zważał na to drobne potknięcie swojej partnerki, tak samo jak ona nie zważała wcześniej na jego. Nie mógł wciąż powiedzieć tego głośno, jednakże planował, by w niedalekiej przyszłości ich dwójka znacznie podszkoliła się z tańca. Razem.
Na jej uśmiech odpowiedział tym samym. Należało przecież do jego obowiązków, by poprawić samopoczucie jego partnerki. Między innymi właśnie dlatego tak się postarał przy łapaniu kwiatów, a podczas dalszego tańca, po prostu mocno ją trzymał, by poczuła się pewniej. A jako, że konkurs powoli chyba zbliżał się ku końcowi, Craig miał nadzieję zamknąć ich taniec w sposób piękny i godny zapamiętania.
Kiedy usłyszał komentarz Aurigi, na jego ustach ponownie zagościł uśmiech. Och, ta dwójka niesamowicie sobie czasem słodziła, chociaż zwykle komplementy te poukrywane były w dwuznacznościach. Dzięki temu przynajmniej nie było nudno. Na komplement jednak nie odpowiedział, przynajmniej jeszcze nie. Na pewno jednak odwdzięczy się Auridze po konkursie.
Na jej uśmiech odpowiedział tym samym. Należało przecież do jego obowiązków, by poprawić samopoczucie jego partnerki. Między innymi właśnie dlatego tak się postarał przy łapaniu kwiatów, a podczas dalszego tańca, po prostu mocno ją trzymał, by poczuła się pewniej. A jako, że konkurs powoli chyba zbliżał się ku końcowi, Craig miał nadzieję zamknąć ich taniec w sposób piękny i godny zapamiętania.
Kiedy usłyszał komentarz Aurigi, na jego ustach ponownie zagościł uśmiech. Och, ta dwójka niesamowicie sobie czasem słodziła, chociaż zwykle komplementy te poukrywane były w dwuznacznościach. Dzięki temu przynajmniej nie było nudno. Na komplement jednak nie odpowiedział, przynajmniej jeszcze nie. Na pewno jednak odwdzięczy się Auridze po konkursie.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 6
'k100' : 6
Evelyn przyjęła z pewną ulgą koniec łapania róż. Kto by pomyślał, że młoda róża Slughornów, jak czasem mówiła o niej jej matka, będzie mieć taki problem z chwytaniem tych kwiatów, ale zadanie, mimo pozornej łatwości, okazało się wcale nie być tak banalne, jak mogłoby się wcześniej wydawać. Później jednak uparte kwiaty znikły, chociaż dziewczyna wiedziała, że do końca zabawy nie pozostało wiele czasu. Znowu przemykała po parkiecie w towarzystwie poważnego i milczącego Ollivandera, podejrzewając, że to ostatnie chwile na odpowiednie zaprezentowanie się. I jakkolwiek normalnie byłoby jej to obojętne, wzięła sobie do serca słowa Aurigi mówiące, że powinna przykładać większą wagę do takich wydarzeń i odpowiedniego prezentowania się na salonach, dlatego podczas dzisiejszego tańca starała się wyjątkowo mocno.
Podczas ostatnich kroków starała się odprężyć, pozwalając, by jej ciało w sposób jak najbardziej naturalny i pozbawiony sztywności wykonało wszystkie figury we współpracy z jej tajemniczym i nieprzeniknionym partnerem. Ciekawe, co on myślał o tym wszystkim?
Podczas ostatnich kroków starała się odprężyć, pozwalając, by jej ciało w sposób jak najbardziej naturalny i pozbawiony sztywności wykonało wszystkie figury we współpracy z jej tajemniczym i nieprzeniknionym partnerem. Ciekawe, co on myślał o tym wszystkim?
Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Evelyn Slughorn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 35
'k100' : 35
Ucieszył się, kiedy zamiana partnerek dobiegła końca i ponownie mógł tańczyć ze swoją żoną. W końcu to dla niej zmusił się do wejścia na parkiet i to właśnie z nią chciał spędzić ten wieczór. Łapanie róż czy wykonywanie wymyślnych figur nie było dla niego aż tak istotne, niemniej cały czas skupiał się na tańcu, żeby przypadkiem nie przynieść wstydu Zivie czy całemu swojemu rodowi! Orkiestra już zaczynała wygrywać ostatnie takty utworu, co Edgar przyjął z ulgą, lecz całe to wydarzenie nie okazało się być aż tak straszne jak z początku sobie wmawiał. Dlatego też na razie dalej tańczył po tym wyimaginowanym kole razem z Zivą, w spokoju wyczekując końca walca.
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Przyjęłam różę z wdzięcznością, delikatnie dygając lordowi w rytmie muzyki. Była piękna, taka jak sobie wymarzyłam i chociaż owinięta czerwoną wstażeczką, nie przeszkadzało mi to. Obie róże ułożyłam w prawej dłoni, pozwalając Lupusowi wziąć mnie w swoje ramiona.
- Jest piękna, dziękuję - odpowiedziałam.
Po chwili zarumieniłam się, słysząc komplement, na który odpowiedziałam jedynie wdzięcznym spuszczeniem wzroku i uprzejmym uśmiechem. Przecież nie chciałam wyjść na osobę, która się puszy i uważa za niewiadomo kogo, w towarzystwie nie było to zbyt dobrze widoczne. A i tak Parkinsonowie byli znani z tego, że uważali swój wygląd za swój niezaprzeczalny atut i nikt nam nie musiał tego mówić, ani my nie musieliśmy się z tym przypominać.
Wróciliśmy do wspólnego tańca. Faktycznie udało nam się w końcu złapać wspólny rytm, zaczęło tańczyć nam się bardzo przyjemnie i swobodnie, a zbliżało się już do końca zabawy, nad czym niezwykle ubolewałam. Chciałam osiągnąć jak najlepszy wynik wraz z lordem, ale równie mocno chciałam móc kontynuować z nim taniec, gdy muzyka już przestanie grać. Brakowało mi tego typu zabawy i kontaktu z innymi osobami. Jednak to w tańcu najlepiej się poznawało drugą osobę, a ja chciałam Lupusa poznać jeszcze lepiej niż dotąd miałam okazję.
Zbliżał się koniec tańców, chciałam w tych ostatnich krokach pokazać się z jak najlepszej strony. Pozwoliłam się prowadzić dając z siebie wszystko, aby nie odstawać od niego poziomem. Było to dla mnie niezwykle ważne.
- Jest piękna, dziękuję - odpowiedziałam.
Po chwili zarumieniłam się, słysząc komplement, na który odpowiedziałam jedynie wdzięcznym spuszczeniem wzroku i uprzejmym uśmiechem. Przecież nie chciałam wyjść na osobę, która się puszy i uważa za niewiadomo kogo, w towarzystwie nie było to zbyt dobrze widoczne. A i tak Parkinsonowie byli znani z tego, że uważali swój wygląd za swój niezaprzeczalny atut i nikt nam nie musiał tego mówić, ani my nie musieliśmy się z tym przypominać.
Wróciliśmy do wspólnego tańca. Faktycznie udało nam się w końcu złapać wspólny rytm, zaczęło tańczyć nam się bardzo przyjemnie i swobodnie, a zbliżało się już do końca zabawy, nad czym niezwykle ubolewałam. Chciałam osiągnąć jak najlepszy wynik wraz z lordem, ale równie mocno chciałam móc kontynuować z nim taniec, gdy muzyka już przestanie grać. Brakowało mi tego typu zabawy i kontaktu z innymi osobami. Jednak to w tańcu najlepiej się poznawało drugą osobę, a ja chciałam Lupusa poznać jeszcze lepiej niż dotąd miałam okazję.
Zbliżał się koniec tańców, chciałam w tych ostatnich krokach pokazać się z jak najlepszej strony. Pozwoliłam się prowadzić dając z siebie wszystko, aby nie odstawać od niego poziomem. Było to dla mnie niezwykle ważne.
Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Victoria Parkinson' has done the following action : rzut kością
'k100' : 42
'k100' : 42
Muzyka gra dalej. Chwytam piękny pąk w drobne palce, które zaciskam na jego jasnych płatkach. Uśmiecham się z lekkim rozrzewnieniem, trochę może z dumą, że to właśnie ten ma okazje wpaść moją dłoń. Ozdobiony ciemnoczerwoną tasiemką prezentuje się najlepiej. Z gracją wykonuję jeszcze kilka kroków, żeby malowniczo okręcić się wokół własnej osi i powrócić do twych ramion. Z tym samym uśmiechem, za to z różą jako zdobyczą. Nie umyka mojej uwadze, że muzyka się kończy, a ty nadal tkwisz tutaj. Bez żadnego kwiatu mogącego stanowić wspaniałe trofeum dla twej najdroższej przyjaciółki. Mój uśmiech zamienia się nieco w kwaśny, ale nie w tym przykrym znaczeniu.
- Nic dla mnie nie masz - zauważam jakże rezolutnie, spoglądając ci w oczy Marcelu. Opieram dłonie o twoje ramiona, obracam w palcach uciętą łodyżkę pozbawioną kolców. Nachylam się lekko do ciebie, celując brodą w zagłębienie obojczyka. To wszystko dlatego, że wącham właśnie cudowny zapach wydobywający się spomiędzy płatków róży. Cała oprawa tego ślubu jest piękna, romantyczna, wręcz bajkowa. Aż chce się dalej tańczyć. Unoszę podbródek znów zaszczycając cię uśmiechem. Czuję się dziwnie lekko. I chociaż w tej chwili ważą się całe nasze losy jeśli chodzi o zwycięstwo lub jego brak, nie odczuwam presji na własnych wątłych barkach. Jak gdyby nagle przestało mi zależeć. Może rzeczywiście tak jest, kiedy tak zwyczajnie wsłuchuję się w rytm wygrywanej melodii, kiedy bujam się do jej rytmu, kiedy stawiam kolejne kroki na twardym parkiecie. Obcasy się ślizgają po gładkiej nawierzchni, dół sukni wiruje wraz z ciałem, starając się pokazać z jak najlepszej strony. Ciekawe, czy przyjdzie nam się potknąć na prostej drodze. Oby nie.
- Nic dla mnie nie masz - zauważam jakże rezolutnie, spoglądając ci w oczy Marcelu. Opieram dłonie o twoje ramiona, obracam w palcach uciętą łodyżkę pozbawioną kolców. Nachylam się lekko do ciebie, celując brodą w zagłębienie obojczyka. To wszystko dlatego, że wącham właśnie cudowny zapach wydobywający się spomiędzy płatków róży. Cała oprawa tego ślubu jest piękna, romantyczna, wręcz bajkowa. Aż chce się dalej tańczyć. Unoszę podbródek znów zaszczycając cię uśmiechem. Czuję się dziwnie lekko. I chociaż w tej chwili ważą się całe nasze losy jeśli chodzi o zwycięstwo lub jego brak, nie odczuwam presji na własnych wątłych barkach. Jak gdyby nagle przestało mi zależeć. Może rzeczywiście tak jest, kiedy tak zwyczajnie wsłuchuję się w rytm wygrywanej melodii, kiedy bujam się do jej rytmu, kiedy stawiam kolejne kroki na twardym parkiecie. Obcasy się ślizgają po gładkiej nawierzchni, dół sukni wiruje wraz z ciałem, starając się pokazać z jak najlepszej strony. Ciekawe, czy przyjdzie nam się potknąć na prostej drodze. Oby nie.
Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Odette Baudelaire' has done the following action : rzut kością
'k100' : 31
'k100' : 31
-W tej chwili jestem tylko i wyłącznie twój - sprostował, uśmiechając się pięknie i wpatrując się w Odette z uroczą powagą - podam ci szampana, przysunę krzesło, zdejmę pantofelki, jeśli nagle poczujesz, że bolą cię stopy, okryję cię swoją szatą, jeśli zrobi ci się chłodno. Rano, odeskortuję cię do domu - powiedział, uważając, że opieka, jaką postanowił roztoczyć nad Odette jest warta dokładnie tyle, ile kwiatuszek przewiązany wstążeczką. Władczo przesunął dłoń na jej talię, pozwalając, by wtuliła się w niego przy figurze idealnej do tulenia - lecz szelma przedłużyła nieco ten kontakt, pozostawiając Parkinsona nieco skonfundowanym. A przecież miał się skupić na tańcach! Zmełł przekleństwo w ustach, uważnie stawiając kroki na parkiecie, dla odmiany poświęcając większą część uwagi pracy swych stóp, sztywnej ramy, jakiej wymagano na konkursach estradowych, mniejszą zaś zachwycaniu się i komplementowaniu udanej prezencji Odette. Psidwacza mać, myślałby kto, że kobieta odciągnie go od myśli o tańcu?
Marcel Parkinson
Zawód : Doradca wizerunkowy "he he"
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Na górze wino
na dole dwa
jestem przystojny
soł chapeau bas
na dole dwa
jestem przystojny
soł chapeau bas
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Marcel Parkinson' has done the following action : rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Nie chcąc sprawiać wrażenia wyobcowanego aż do stopnia nieobecności, zmusił się do przyjęcia realnych bodźców, zastępując nimi te mentalne. Wymazał czarujący uśmiech i entuzjastyczne spojrzenie, głos wplątujący się zręcznie w nuty walca oraz parę słów, które padły kiedyś i postanowiły podręczyć pamięć w nieodpowiednim momencie. Odciął się, z ulgą przyjmując w swoje objęcia partnerkę - nie dlatego, że żywił do niej jakiekolwiek uczucia - zwyczajnie mógł się znów zakorzenić w teraźniejszości, powracając do punktu wyjścia, kiedy ujął delikatnie dłoń Evelyn, aby znów wspólnie mogli ozdobić swoją obecnością parkiet. Skoncentrował się na muzyce, ograniczając kontakt wzrokowy trochę tak, jak na początku tańca, ale starał się nie wybić z rytmu ani siebie, ani kobiety. Miał nadzieję, że niefortunność nie spadnie na nich na sam koniec, skoro radzili sobie tak dobrze przez całą resztę utworu - byłoby to przecież bardzo przykre. Nie liczył na pochwały od oceniających, jedynie na stabilne i zgrabne zwieńczenie.
psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
and somehow
the solitude just found me there
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Parkiet [ślub]
Szybka odpowiedź