Brama Zdrajców
Czarodzieje, sterując łodzią, muszą udać się w boczny korytarz po lewej stronie i przesunąć poluzowaną cegłę, by otworzyć tajemne przejście do podziemnego czarodziejskiego aresztu. Mugolscy strażnicy instynktownie je omijają; część ze względu na zaklęcia ochronne, a część - będąca o czarodziejskim więzieniu doskonale poinformowana.
Lądują tutaj przestępcy, którzy popełnili czyny, które nie zasługują na zesłanie do Azkabanu.
Walka nie trwała długo. Ale nie było to dla niej, aż tak dużym zaskoczeniem. Zarówno Kieran, jak i Alex byli silnymi czarodziejami. Kiedy drugi z mężczyzn upadł zbliżyła się do niego by i jemu odebrać różdżkę. Chwilę później zrobiła dokładnie to samo z trzecim z nich. Spojrzała z góry na swoich sojuszników i zeszła na dół normalnie, bez używania zaklęć. Zebrane różdżki wsadziła do kieszeni cienkiego płaszcza, który miała na ramionach, a wolną, wyciągniętą dłoń położyła na biodrze. Rozejrzała się, dookoła w poszukiwaniu możliwych innych przeciwników, ale tych więcej niż było. Przynajmniej na to nie wyglądało. Zbliżyła się, do znajdujących się kawałek dalej Aleksandra i Kierana rozglądając się i lustrując otoczenie w którym się znaleźli dokładnie. Musieli to przemyśleć tak, żeby to miejsce nie zostało zablokowane całkowicie. Nadal powinna istnieć możliwość, by ludzie zamknięci w Tower, podejmujący się ucieczki byli w stanie jej dokonać. To wykluczyło możliwość nałożenia na przejście Fideliusa. w tym wypadku, musiałaby podzielić się sekretem który by skryła z tymi, którzy kiedyś w przyszłości mogliby chcieć spróbować stąd uciec. A dostarczenie im tej informacji, nie znając personaliów było zwyczajnie nieosiągalne. Nie znała ich, nie miała pojęcia kto może trafić. To wyjście zostałoby zablokowane dla obu stron. A na tym im nie zależało. Kiedy znalazła się już blisko mężczyzn spojrzała najpierw na jednego, a później na drugiego.
- Czym ją zabezpieczymy? - zapytała przesuwając spojrzenie z Kierana na Alexa. To było pytanie, na które powinni odpowiedzieć sobie wcześniej. Teraz musieli skorzystać z umiejętności, które posiadali. Miała jednak nadzieję, że któreś z nich zaproponuje rozwiązanie o którym ona sama nie pomyślała. Nie mogli też spędzić tutaj zbyt wiele czasu. Co do tego również nie miała żadnych wątpliwości. Na nowo zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad możliwym rozłożeniem zabezpieczeń, które znała i ich skutecznością w tym konkretnym miejscu. Nie powinni utrudniać sobie możliwości dostania się tutaj, skoro przejęli drogę. Jednocześnie powinni ochronić to miejsce, przed nieproszonymi gośćmi.
czekamy 48h
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Kiedy mieli już pewność, że nie zostaną zaskoczeni przez któregokolwiek ze strażników – jeśli któryś byłby w stanie wydostać się spod władzy ich zaklęć petryfikujących – musieli upewnić się, że nikt niepożądany nie przemknie się bądź nie odkryje możliwości ucieczki przez Bramę Zdrajców.
Farley spojrzał na Justine i przez moment jego oczy pomknęły ku górze w geście zamyślenia.
– Wszelkie zabezpieczenia, które ułatwią ucieczkę będą na miejscu. Tak samo jak wszystko to, co dałoby możliwość ucieczki już przy samym transporcie do więzienia przez bramę – mruknął, a nie do końca było pewnym czy mówi to do siebie, czy też do swoich towarzyszy. – Czyli wszystko, co będzie dekoncentrowało strażników i postronnych obserwatorów. Przywołam iluzję bogina żeby straszył w części przeznaczonej dla strażników – powiedział, tym razem wyraźnie zwracając się do pozostałej dwójki Gwardzistów, na końcu wskazując na budkę, którą właśnie opróżnili z czujnych oczu klawiszy.
To nie było skomplikowane zabezpieczenie, wciąż jednak wymagało od czarodzieja chwili skupienia. Alexander uniósł różdżkę, na moment koncentrując się na dokładnych ruchach różdżki gdy tkał sieć zabezpieczającego czaru.
| Nakładam Strach na gremliny na budkę strażniczą
Szybko skupił się na kolejnej części ich zadania. Ich celem było odbicie tego miejsca, ale należało również zabezpieczyć je na przyszłość. W otaczającej go przestrzeni zaczął szukać odpowiednich punktów, mimo to nie rzucających się specjalnie w oczy. Kiedy Justine podjęła temat, auror spojrzał na nią mocno skupiony, by zaraz przenieść wzrok na Alexandra, gdy ten wyszedł z propozycją. Chyba nie było nic do dodania, ponieważ uzdrowiciel miał całkowitą rację, do nakładanych zabezpieczeń musieli podejść dwojako. Rzucone konkrety były w pełni zrozumiałe i Rineheart zamierzał się do nich dostosować. Musieli zatem bardzo dobrze przemyśleć nie tylko dobór pułapek, ale również ich rozlokowanie, aby nie stanowiły przeszkody dla kolejnych uciekinierów w przyszłości. Niesłusznie wtrąceni do więziennych cel musieli mieć szansę, aby wyrwać się na wolność.
Milcząco poszedł śladami Farleya i zbliżył się do budki strażników. Podejrzewał, że to miejsce uciekinierzy będą omijać szerokim łukiem, zaś pachołki nowej władzy wręcz do niego lgnąć. Tylko jakie dokładnie zabezpieczenie byłoby najbardziej adekwatne. Nie głowił się nad tym aż tak długo, choć musiał przemyśleć jeszcze, jak powinien wciąż się za cały proces. Ze względu na swoją podstawową wiedzę z zakresu numerologii nie zamierzał porywać się na zbyt skomplikowane schematy. Mocniej ścisnął różdżkę i nakreślił nią w powietrzu kilka znaków, próbując w ten sposób skumulować odpowiednią dawkę magii, zainicjować przepływ energii i tchnąć ją w otoczenie tuż przed sobą. Pod nosem wyszeptał jeszcze inkantację, kończąc swoje działanie.
| nakładam zabezpieczenie Stary szewc wokół budki strażniczej
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
| nakładam Zawierucha zakreślając teren od przejścia - wokół budynki i tereny po jej bokach, do muru w którym jest wyjście
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Ilość zatrzymań i generalnego absurdu oraz nadużywania władzy była w Londynie tragiczna. Tak samo tragiczna zdawała się ilość zatrzymanych trafiających w progi więzienia, zwłaszcza jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że pomimo wciąż napływających strumieni więźniów w celach wciąż pozostawało miejsce. Ludzie znikali i niestety za rzadko działo się tak z powodu zakończonych sukcesem ucieczek z miejsca przetrzymywania.
Dla tych wszystkich, którzy aktualnie gnili w murach Tower of London, tych którzy w większości przesiadywali tam bez winy innej niż to, że posiadali nieodpowiedni status czystości krwi czy przekonania, albo po prostu ktoś chciał się ich pozbyć i złożył donos. Przerażającym było to, jak łatwo teraz można było zostać jednostką wyjętą spod prawa i bez jakiejkolwiek ochrony ze strony rządzących: tych, którzy o społeczność mieli przecież dbać, a nie służyć chorej idei podziału na domniemanie lepszych i gorszych.
Farley tę całą frustrację i irytację aktualną sytuacją w Anglii przemieniał w siłę napędową: dawała mu energię do działania, która także i teraz napędzała jego akcję. Ostatnim ruchem różdżki zakończył nakładanie ochronnego czaru i widząc, że Kieran z Justine nadal zajęci byli nakładaniem kolejnych zabezpieczeń Alexander postanowił zabrać się za jeszcze jedno dobrze znane sobie zaklęcie. Unosząc ponownie różdżkę zaczął obchodzić teren, po którym poruszali się strażnicy, wykonując serię po serii ruchów różdżką. Oczobłysk wymagał odpowiedniego nakierowania oraz intensywności działania, które przy tak rozległej znajomości magii obronnej oraz anatomii jak Alexandra nie było żadnym wyzwaniem. Jedyne co wymuszało na nim dłuższą chwilę skupienia był fakt, że nie ochraniał małego kawałka przestrzeni, ale jej znaczny fragment wzdłuż muru.
Kiedy zakończył nakładanie zaklęcia wrócił do pozostałej dwójki Gwardzistów.
Nim ruszyli do bezpiecznego domu po ich londyńską znajdę Farley zerknął na Tonks z namysłem. – Mógłbym cię poprosić o jedną z różdżek tych strażników? – zadał pytanie Justine.
Prawda była taka, że choć posiadał zapasową różdżkę to niezbędna mu była jeszcze jedna. Nie zamierzał jej jednak wziąć dla siebie: plan Farleya zakładał zarejestrowanie dodatkowej różdżki na twarz Louisa, żeby zapewnić swojemu niemagicznemu przyjacielowi alibi w razie gdyby Alexandrowi zdarzyło się kiedyś nie wrócić do domu.
| Nakładam Oczobłysk na budkę strażniczą i wokół niej.
Ciepło spływało z wnętrza prawej dłoni prosto do ściskanej w niej różdżki. W takich chwilach był przekonany, że jego najwierniejsza towarzyszka, która wybrała go, kiedy miał jedenaście lat i niewiele wiedział o sobie i świecie, jest żywa. To była zasługa magii, oczywiście, lecz smocza łuska zamknięta w drewnie tamaryszku musiała być w jakiejś części świadoma tego, kto i jak działał za jej pomocą. Przede wszystkim znała swojego pana jak nikt inny, w końcu tyle razem przeszli. Rineheart nakreślił w powietrzu kilka znaków, intuicyjnie inicjując kolejny przepływ magii w najbliższym otoczeniu, choć od kwietnia stał się bardziej świadom tego, co właściwie czyni. Praktyka została wreszcie oparta na teorii. Szeptał pod nosem kolejne inkantacje, póki nie zyskał pewności, że jego starania przyniosły pożądany efekt. Czuł, że pułapka została rozlokowana tam gdzie chciał.
Cofnął się o kilka kroków i spojrzał wyczekująco na pozostała dwójkę, u nich szukając jakiejś komendy. Sam nie miał fizycznej możliwości zabrać głosu – ledwo go odzyskał i nie zamierzał go nadwyrężać. Przynajmniej nie marszczył groźnie brwi, do tego w tej chwili też nie był zdolny, ponieważ czuł, że zrobili już swoje i przynajmniej o jedno miejsce w Londynie mogą być przez jakiś czas spokojni.
| nakładam zabezpieczenie Ostatnie tango wokół budki strażniczej
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
- Powinniśmy się zbierać. - stwierdziła, zwracając się do Kierana i Alexandra. Byli tutaj już dostatecznie długo. Pozostanie dłużej, mogło być równoznaczne z trafieniem na któregoś z przeciwników. Wolała unikać walki i pokazania się tutaj. Stałoby się jasne, że przyszli tutaj w jakimś konkretnym celu.
| nakładam Cicho-sza
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Poszło im bowiem naprawdę łatwo. Żadne z nich nie zostało czymkolwiek trafione, walka ze strażnikami była krótka, a w czasie nakładania zabezpieczeń nie napotkali żywego ducha. Wydawało się, że lepiej być nie mogło. Nałożone przez nich zabezpieczenia miały być przepustką na wolność dla tych, którzy przebywali w Tower of London. Było to dość paradoksalnym zjawiskiem, że w teorii faktycznie działali jak terroryści. W praktyce jednak sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej, bowiem to nie oni sprowadzali terror na Merlinowi ducha winnych czarodziejów i mugoli.
Po pobieżnym sprawdzeniu nałożonych zabezpieczeń czym pędzej oddalili się od Tower inną trasą niż ta, którą przyszli. Kiedy już znaleźli się poza granicami przejętej przez ludzi Voldemorta stolicy nadszedł czas na to, aby się rozdzielić. Alexander przejął od Justine jedną z zabranych strażnikom różdżek i na powrót dosiadł miotły, aby udać się po pozostającą w bezpiecznym domu dziewczynę. Czekała ich przeprawa przez szmat kraju, częściowo przy pomocy miotły, częściowo przy użyciu świstoklika, a następnie w Zakazanym Lesie znów w powietrzu i na piechotę.
Pozostawił Claire w jednej z chat w Oazie, gdzie rezydujący tam Zakonnicy i sojusznicy mieli zająć się jej zaaklimatyzowaniem w nowym miejscu. Farley za to wrócił portalem do Szkocji i następnie do Doliny w teleportacyjnym skoku, od którego siły zadrżało powietrze, a dookoła rozbrzmiał mały huk. Im dalej się przenosił tym mocniejsze było uderzenie gdy lądował. Z zaciekawieniem badał ostatnio, jak daleko jest w stanie się teleportować bez rozszczepienia i z zadowoleniem stwierdzał, że było to bardzo daleko. Za każdym razem powiększał dystans odrobinę w ramach treningu i jeszcze nie zdarzyło mu się skrzywdzić bardziej niż nieznacznym rozcięciem skóry lub krwawieniem z nosa.
Alexander przeciągnął się, pozwalając kościom w karku zatrzeszczeć cicho. Westchnął i zaczął przedzierać się przez fragment lasu, który dzielił go od lecznicy. Zamierzał odłożyć tam część eliksirów, które wziął wcześniej, a po tym jak najszybciej wrócić do domu.
| zt x3
Po wydaniu dekretów, które doprowadziły do wydarzeń mających miejsce w trakcie Bezksiężycowej Nocy, cele więzienia w Tower of London zaczęły zapełniać się w błyskawicznym tempie. Aresztowano mugolaków, którzy nie zdążyli na czas opuścić stolicy, buntowników złapanych na pomaganiu mugolom, właścicieli sklepów i lokali, które wciąż obsługiwały czarodziejów przebywających w mieście nielegalnie, oraz każdego, kto swoimi poglądami naraził się obecnej władzy. Ci, którzy przechodzili przez bramy więzienia, najczęściej już z niego nie wychodzili - nie licząc paru szczęśliwców, którzy znaleźli sposób na ucieczkę lub otrzymali pomoc z zewnątrz. Wokół murów Tower coraz częściej usłyszeć można było inkantacje zaklęć, a chociaż niektórym z więźniów udawało się zbiec, to ci schwytani na próbie ucieczki, zwyczajnie znikali, zaciągani w najgłębiej położone korytarze więzienia. To miejsce może być istotnym punktem Londynu.
Brama Zdrajców znajduje się pod kontrolą Zakonu Feniksa.
Możliwe jest rzucenie carpiene w szafce zniknięć i ustosunkowanie się do rzutu już w pisanym poście (a zatem przekazanie informacji o wykrytych pułapkach drugiej postaci w tym samym poście, w którym carpiene zostało rzucone).
Udane carpiene z mocą 80 pozwala dostrzec strach na gremliny, udane carpiene z mocą 90 pozwala dostrzec starego szewca, ostatnie tango, oczobłysk, zawieruchę i cicho-szę. Po rozpoznaniu pułapek można przejść do ich przełamywania zgodnie z obowiązującą mechaniką. Pułapki przełamywać można w dowolnej kolejności.
Aktywacja stracha na gremliny uniemożliwia podjęcie jakiejkolwiek innej akcji obu postaciom do momentu pozbycia się bogina (zaklęcie riddiculus).
Aktywacja starego szewca wywołuje efekt zgodny z opisem z listy zabezpieczeń.
Aktywacja ostatniego tanga wywołuje efekty jak w opisie.
Aktywacja oczobłysku oślepia postaci wkraczające na teren na trzy tury. W przypadku czarowania w sytuacji pozbawionej widoczności (całkowite pozbawienie zmysłu wzroku, całkowita ciemność, niewidzialny przeciwnik, który w jakiś sposób zdradza się obecnością, np. dźwiękiem kroku lub promieniem rzuconego zaklęcia) postać otrzymuje karę -80 do rzutu. Karę tę niweluje bonus przysługujący z biegłości spostrzegawczości.
Aktywacja zawieruchy wywołuje efekt zgodny z jej opisem z listy zabezpieczeń.
Aktywacja cicho-sza sprawia, że wszelkie zaklęcia rzucane przez przeciwników odczytywane są tak jak zaklęcia niewerbalne.
Po upływie dwóch pierwszych tur pojawiają się wrogowie, którzy atakują. Najpóźniej wtedy aktywują się wszystkie nieaktywowane pułapki.
WYKLUCZONA
Rycerze Walpurgii: Dzięki informatorom działającym wewnątrz więzienia, udało wam się ustalić datę kolejnej planowanej ucieczki - udaremnienie jej poprzez wyłapanie i przykładowe ukaranie uciekinierów, powinno skutecznie zniechęcić innych do powtórzenia tego wyczynu. Zbiegów najłatwiej będzie wam dopaść, gdy ci wyjdą na brzeg Tamizy. Zaatakowani, będą się bronić.
Rolę czarodziejów broniących tego terenu może przejąć również dowolny Zakonnik przy pomocy lusterka; wówczas walczy z Rycerzami bez udziału mistrza gry, zgodnie ze statystykami rozpisanymi powyżej, ale bez ograniczeń co do kolejności oraz wyboru rzucanych zaklęć.
Walka: Gracz, który napisze w wątku jako pierwszy, rzuca kością za zbiega A i C (chyba że graczy jest więcej niż dwóch), gracz, który napisze jako drugi, rzuca kością za zbiega B. Zbiegowie atakują postaci w kolejności pojawienia się w wątku.
Zbieg A (OPCM 20, uroki 40, żywotność 130) będzie atakował kolejno zaklęciami: lamino, fulgoro, orcumiano oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymaga od niego tego sytuacja. Należy uznać, że postać uwięziona w dole po orcumiano nie jest w stanie celować w zbiegów.
Zbieg B (OPCM 40, uroki 20, żywotność 130) nie będzie atakował; będzie bronił siebie i swoich kompanów wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja, rzucając zaklęcia: protego, protego maxima, protego horribilis.
Zbieg C (OPCM 20, transmutacja 40, żywotność 130) będzie atakował kolejno zaklęciami: duna, fluctus, lapifors oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymaga od niego tego sytuacja. Należy uznać, że duna działa na wszystkie postacie w wątku oprócz postaci NPC (zbieg rzuca je z bezpiecznej odległości).
Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.
Aby przejść do etapu III należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.
Tower of London pozostało prawie niewidoczne. W gęstej mgle, szczególnie gromadzącej się nad wodnym kanałem, prześwitywały tylko ciemne, najbliższe wieże i lekko zarysował się otaczający mugolskie więzienie mur. Alexander, który uczestniczył w wymagającej akcji zabezpieczania Bramy Zdrajców bez trudu, unikając patrolujących obszar strażników, doprowadził wszystkich pod mury więzienia, do kamiennych schodów prowadzących prosto do wypełnionej wodą z Tamizy piwniczki. Sześć długich stopni znajdowało się nad powierzchnią zielonkawej rzeki — i na nich stanęli Zakonnicy, częściowo ukryci w głębi bramy, co najmniej dwa razy tyle znajdowało się pod powierzchnią. Samo przejście wyglądało na zamknięte. Podłoga u podnóży schodów była całkowicie zalana, na próżno było dopatrywać się dna. W tłoczącej się nisko mgle William, Cedric i Michael, od razu byli w stanie dostrzec dryfującą łódź, tuż blisko krat, cisnącą się w rogu. Można było domniemywać, że była przycumowana liną, podwyższony poziom Tamizy skutecznie ukrywał knecht. Stojąc na ostatnim niezamoczonym stopniu mogli wypatrzeć poszukiwany prowizoryczny pachoł przed sobą, ale by uchwycić linę trzeba było się zmoczyć. Łódź nie była zbyt wielka, ale mogła pomieścić ich wszystkich, bardzo ciasno usadzonych. Jednak poruszanie się z taką ilością osób wymagało dwóch wiosłujących. Tonks, tak jak Farley wiedzieli, jak należy otworzyć przejście. Auror wiedział też, w którym miejscu Tower znajdą się po przekroczeniu bramy.
Gdzieś wokół nich dało się słyszeć gwizdanie. Gwizdał zdecydowanie mężczyzna, melodię wszystkim doskonale znaną: Kociołek pełny gorącej miłości, Celestyny Warbeck. Gwizdanie stawało się coraz głośniejsze z każdą chwilą, w końcu dało się słyszeć kroki. Ścieżką ponad kanałem szedł strażnik. Jego głowa okryta czapką była widoczna przez wszystkich stojących kolejno na schodach, a cała sylwetka przez Lydię, która znalazła się na samym końcu grupy i Vincenta, stojącego tuż przed nią — to znaczyło, że lada moment i on ich wypatrzy. Póki co, zajęty był ścieraniem czegoś ze swojej szaty.
| Na odpis macie 48h.
Alexander, jesteś zobowiązany w tej kolejce rzucić kością na skutki klątwy, której stałeś się ofiarą. Możesz to zrobić w tym wątku lub w szafce i się w nim od razu ustosunkować.
Wszyscy powinni w tym wątku określić swoje wyposażenie, pamiętając o swoich własnych możliwościach ładunkowych.
Ramsey, jako wasz Mistrz Gry wita was w przedsionku piekła. Życzę wam dobrej zabawy, w razie pytań służę pomocą <3
Mistrz Gry przygotował Wam całą playlistę. Miłego słuchania!
Zamykała pochód – w porządku, będzie miała oczy dookoła głowy, będzie uważać. Cieszyła się, że to akurat Vincent szedł przed nią. Gdy szli, a on obejrzał się za siebie, posłała mu pokrzepiający uśmiech, zaraz samej oglądając się za siebie, żeby sprawdzić, czy nikogo wśród mgielnych oparów nie było.
Wychyliła się lekko, żeby spojrzeć na resztę grupy, która zatrzymała się przed zejściem do kanałów – poczuła odrzucający zapach, to wystarczyło. Skrzywiła się lekko, dla siebie jedynie zauważalnie, pozwalając, by skupili się na swoim zadaniu, cokolwiek zobaczyli. Sama stanęła do nich plecami, żeby lustrować okolicę w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak zbliżającego się niebezpieczeństwa. Skrzyżowała ramiona pod piersiami. I wtedy to usłyszała. Gwizd, swobodna melodia. Było przed świtem, nikt normalny nie śpiewał sobie czarodziejskich piosenek pod nosem idąc w stronę Tower of London. Mężczyzna. Przystanął. Przełknęła ślinę i wyciągnęła ramię do tyłu, żeby szturchnąć Vincenta i zwrócić jego uwagę na sylwetkę, po czym skinęła na pozostałych, żeby przekazał dalej jak w głuchym telefonie. Powoli wyciągnęła z kieszeni różdżkę i przełknęła gorzką gulę, poszukując w głowie zaklęcia, które mogło im pomóc. Zacisnęła usta, zdając sobie sprawę, że to, co chciała zrobić, było trudne i nie była pewna, czy podoła. Ale spróbować musiała. Zacisnęła usta i uważnie wykonała gest dłonią, w myślach kształtując zaklęcie – Salvio Hexia. Bariera miała pojawić się przed nią i ukryć ich.
| Ekwipunek:
- zwinięty w ciasny rulon sweter
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 30, moc +10) [od Asa]
- Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 30, moc +15) [od Asa]
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 28, moc +15) [od Charlene]
jesteś wolny
przez czas, przez czas - przeklęty
'k100' : 41
Wylądowali. Głucha cisza ogarniała ponure, szarawe otoczenie. Szeroka, obszerna brama rozciągała swą wielkość ponad głowami wszystkich uczestników. Mężczyzna rozglądał się uważnie idąc jako przedostatni. Obejrzał się za siebie tylko raz sprawdzając czy Moore nadąża za jego dziwnie przyspieszonym krokiem; szukał pokrzepienia. Podążał za prowadzącym, dzięki któremu zawędrowali pod obdrapane mury więzienia. Brodzili w mlecznej, gęstej kurtynie. Sylwetki na przodzie rozmywały się pozostawiając jedynie delikatny zarys. Zbliżali się do jakiegoś kanału, gdyż dźwięk obijanej wody oraz specyficzny fetor docierały do nozdrzy. Zatrzymali się, zapewne coś istotnego przyciągnęło ich uwagę. Poszedł w ślady towarzyszki, w skupieni śledził każdy centymetr ziemi, najbliższych podejrzanych elementów. I wtedy też to usłyszał, ciche pogwizdywanie, stukot powolnych kroków. Ujrzał go w tym samym momencie kiedy Lydia szturchnęła go w ramię. Cholera. Automatycznie zgarbił postawę i odwracając się w stronę reszty, przysunął się bardzo blisko Tonksa i Dearborna. Chwycił Michela za ramię, aby zwróić jego uwagę. Szepnął do obu mężczyzn, przez zęby, jak najciszej potrafił: – Strażnik się zbliża. – musieli przekazać informacje na sam przód. Byli zmuszeni do szybkiego, zachowawczego działania. Mężczyzna w każdej chwili mógł podnieść alarm. Zacisnał dłoń na różdżce w pogotowiu.
| Ekwipunek:
- różdżka
- miotła
- eliksir kameleona (od Asa)
- eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 46, moc +10) (od Charlie)
- eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 46) (od Charlie)
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
Wylądowaliśmy we mgle i ciszy, na częściowo zatopionych schodach, przy Bramie Zdrajców. Zmarszczyłem brwi w zastanowieniu, próbując sobie przypomnieć układ korytarzy i pomieszczeń za nią, ale zbyt rzadko bywałem akurat w tej części Tower. Tym co pamiętałem bez zwłoki zdecydowałem się podzielić z innymi. - Zejście do nowego Azkabanu znajdziemy w odnodze głównego korytarza. Nie jest w środku Tower. Strzegą go dementorzy i nie wszyscy strażnicy mają tam wstęp. Muszą w jakiś sposób się wylegitymować - wyszeptałem, mając nadzieję, że wszyscy mnie usłyszą, a chociaż stojący najbliżej mnie Farley, Tonks i William. - Wyciągnijmy tę łó... - zacząłem, ale urwałem w pół słowa, gdy Vincent ostrzegł nas, że ktoś się zbliża.
Przypadek? Szczęście, czy nieszczęście? Od razu pomyślałem o tym, że mógł mieć przy sobie coś, co pozwoliłoby nam przejść do samego nowego Azkabanu, jeśli tylko nie odbywał standardowego patrolu. Trudno stwierdzić, należało jednak spróbować.
- Powinniśmy zabrać mu różdżkę - rzuciłem jedynie szeptem, do Alexandra, w nadziei, że zrozumie co miałem na myśli - potrzebowaliśmy go zatrzymać, najlepiej spetryfikować i uciszyć, aby móc przeszukać, sprawdzić. Teraz to różdżka stanowiła potwierdzenie tożsamości, dlatego od razu pomyślałem o niej.
Własną różdżką wymierzyłem ponad czapkę strażnika z zamiarem wzniesienia bariery niewidzialności tuż za nim - aby stał się niewidoczny dla wszystkich poza nami. - Salvio Hexia - szepnąłem
| Ekwipunek:
- różdżka
- miotła
- Kameleon (od Charlene)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 46)
- Czuwający strażnik (1 porcje, stat. 40)
becomes law
resistance
becomes duty
'k100' : 18