Wydarzenia


Ekipa forum
Podwodna restauracja "Tryton"
AutorWiadomość
Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]17.07.17 1:47
First topic message reminder :

Podwodna restauracja "Tryton"

★★★
Podwodna restauracja Tryton znajduje się na jednej ze szkockich zatok i jest dość popularnym miejscem. Umiejscowiona w zatopionym około sto lat wstecz drewnianym statku, dostać się do niej można wyłącznie drogą teleportacji. Miejsce jest rzecz jasna całkowicie niedostępne dla mugoli, którzy widzą jedynie wystające elementy wraku. Ten zaś za sprawą zaklęć zabezpieczających nie niszczeje już bardziej od chwili przejęcia przez obecnego właściciela.
Wnętrze jest całkowicie suche, nie da się z niego wydostać na zewnątrz, a próby otwierania klapy czy wybijania okienek (okrągłych rzecz jasna!) wiążą się z przymusem opuszczenia Trytona z dożywotnim zakazem wstępu. Lokal ma dwa poziomy, górny jest zdecydowanie przestronniejszy i tutaj do okrągłych stolików serwowane są także obiady. Na dole znajduje się kilka najpewniej nie działających i służących jako ozdoby armat, oświetlenie jest słabsze, stolików jest więcej i zawsze panuje bardziej nasilony gwar - na dół klienci schodzą głównie pić. Im później w noc, tym na dolnym pokładzie więcej pijanych czarodziejów - a upijać się jest czym, bo prócz piwa można tu skosztować szkockiej whisky z okolicznych destylarni.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:03, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Podwodna restauracja "Tryton" - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]21.10.20 19:03
jakaś data

Wlepiam spojrzenie w Knuta, który właśnie próbuje recytować Iliadę od tyłu; jeśli nie przestanie to będzie naprawdę długi i męczący wieczór, szczególnie, że zacina się mniej więcej co dwa słowa i na dalszy ciąg każe nam czekać zbyt długo. W dodatku nie sposób wejść mu w słowo, bo jak tylko ktoś inny próbuje cokolwiek powiedzieć, macha na niego ręką prosząc żeby dał dokończyć. Ja pierdole, jak się chwalił, że opanował to do perfekcji, to myślałem, że serio, ale najwidoczniej mieliśmy inny pogląd na to, co perfekcyjne. Nie mam także pojęcia jakimi torami podążały jego myśli, kiedy zdecydował, że w ogóle podejmie się takiego zadania. No cóż, najwidoczniej literatura miała przeróżne oblicza, a on właśnie odkrywał całkiem nowe. W dodatku jest już pijany, co wcale nie ułatwia pozbierania myśli do kupy. Krzyżuję spojrzenia z młodym Riderem i wiem, że myślimy dokładnie o tym samym - że jeśli ktoś wreszcie go uciszy to inni będą mu wyjątkowo wdzięczni. Jest jeszcze dwóch - Pichard, który ciałem został przy stoliku, ale myślami odpływa właśnie na niezbadane rejony wyobraźni i Grant, najbardziej znudzony i to widać na pierwszy rzut oka. Wzdycha ze zirytowaniem za każdym razem, kiedy Knut się zacina i za każdym razem próbuje mu przerwać - niestety bezskutecznie. Unoszę swoją szklankę do ust, spijając z niej porządnego łyka alkoholu i przerzucam kartki w szkicowniku, zaczynając smarować kolejny rysunek - profil nieobecnego w tym świecie Picharda, który już na początku tego cyrku zastygł w bezruchu dosłownie jak rzeźby, które ciosał w kamieniu, łącząc klasyczny materiał ze wszystkim, co udało mu się znaleźć na ulicy. Ciekawa sztuka i bardzo zdolny chłopak. Sam też się chyba wyłączam, co jakiś czas rzucając okiem naokoło w poszukiwaniu znajomych sylwetek kumpli, których zaprosiłem na wspólny pochlej i miałem nadzieję, że jednak się stawią. Myślę już o czymś całkiem innym, zaś głos przyjaciela jest tylko surrealistycznym echem, na które zwracam coraz mniejszą uwagę. I nagle Grant nie wytrzymuje - zrywa się z miejsca - Kurwa! Dłużej tego nie wytrzymam! Idę do baru, zawołajcie mnie jak ten pajac wreszcie skończy - rzuca mu ostre spojrzenie, z hukiem dosuwając do stolika krzesło, sam zaś oddala się szybkim krokiem do kontuaru. Knut jest niepocieszony, ściąga brwi w wyrazie niemego poirytowania i mruczy pod nosem - Ignorant... - a ja łapię równie zdziwione spojrzenie Picharda, brutalnie wyrwanego z krainy marzeń. Obydwoje parskamy głośnym śmiechem, Rider dołącza do nas z opóźnieniem (tak po wyrazie twarzy sądząc miał już nieźle w czubie, aż dziw, że jeszcze się jakoś trzymał) i całkiem szczerze mam nadzieję, że Knut nie będzie nas dalej katował; niestety chyba się przeliczyłem, bo koleś bierze głęboki oddech i produkuje się dalej. Za jakie, kurwa grzechy? Wzdycham przeciągle, po czym krzyżuję ręce na blacie stolika i układam na nich łeb. Niech mnie ktoś zabije, albo chociaż niech tamci wreszcie się pojawią!...




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]25.10.20 15:21
Steffen przeczytał list od Bojczuka z nieukrywaną ekscytacją - opanowawszy podstawy fotografii, był teraz najwyraźniej artystą! Ciekawe, do jakiego zaszczytnego grona zaprosił go Johnatan? Czy będą tutaj szlachetnie urodzeni malarze? Włoscy poeci? Francuskie modelki, malowane przez francuskich malarzy na angielskich statkach? Czy ten statek jest bardzo ekskluzywny i czy jedzenie będzie drogie? A picie?
Ubrał się w zabawną koszulę z żabotem, którą odziedziczył po Willu i założył śmieszne okulary z ciemnymi szkłami - ponoć to teraz krzyk mody za oceanem.
Knajpa wyglądała jednak dość zwyczajnie. Ktoś głośno się w niej przekrzykiwał i to na rymy, ale Steff miał nadzieję, że przy ich stoliku albo chociaż po alkoholu będzie ustronniej.
Wypatrzył przy stole bujną czuprynę Bojczuka... albo raczej... na stole?
-Johnny? Hej, Johnny! Nie śpisz? - upewnił się i dosiadł się do kolegi, rozglądając się po pustych krzesłach.
-To... kto jeszcze będzie? Ktoś kogo znam? Bo słuchaj, nie jestem jakimś wielkim artystą, co jeśli zanudzę twoich kolegów? - zmartwił się trochę, wyobrażając sobie niewiadomo jak ważne osobistości artystycznej sceny. -Najwyżej im powiem, że jestem reporterem, co? - postanowił. Czasami lepiej było być anonimowym reporterem, ale może akurat nie dzisiaj.
Rozejrzał się nieco nerwowo, upewniając się że nikt na nich nie patrzy. Potem wyjął coś z kieszeni i nachylił się do Bojczuka.
-Patrz! Zanim przyjdą tamci! - otworzył dłoń, ukazując Johnny'emu złoty pierścionek z błyszczącym oczkiem. Nie był to co prawda diament, ale jakiś ładny kamyczek. -To kamień księżycowy. Bo złoto jest jak słońce, a kamień jest jak księżyc, no i ona jest jak oba... no ale...Ł...ładny? - szepnął nerwowo, oblewając się lekkim rumieńcem. -Jeszcze nic nie działam, no ale... kupiłem, go no. - wyjaśnił szybko, gotów zamknąć dłoń i schować swój skarb gdy tylko pojawi się reszta artystów. Co ich obchodziły jego nadchodzące zaręczyny - pewnie nic! Zresztą, nie ma co się chwalić wszem i wobec - jeszcze Isabella powie nie i będzie musiał sprzedać ten pierścionek. Brrr.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]26.10.20 1:23
20 lipca (?) 1957
Szkocja - nie było na mapie Wielkiej Brytanii piękniejszego miejsca, pięć lat życia, które tu spędził, pomimo szkolnych trudności wspominał bardzo ciepło i myśl Bojczuka, by spotkać się akurat tutaj, powitał ze szczerym entuzjazmem. Najtrudniej było wydostać się z miasta, ale sztukę przemykania po murach celem ucieczki przed policyjnym patrolem opanował już niemal do perfekcji; może i nie mógł mieć szczęścia wiecznie, może i prędzej czy później go złapią, ale na razie radził sobie całkiem dobrze. Musiał w końcu zarejestrować swoją różdżkę, ale po pierwsze bał się stanąć przed Komisją, po drugie - miał się wcześniej uzbroić w wywar, którego wciąż nie udało mu się zdobyć. Poza murami miasta mógł się już teleportować i przenieść bliżej rejonów, w których mieściła się restauracja wskazana przez Bojczuka - ostatni fragment drogi pokonał już na miotle, dając się nieść nadmorskim wiatrom. Brodata Jenna nie kłamała, już z daleka to miejsce robiło wrażenie - czy też, mocniej, jego zatopione żagle. Teleportacja przeniosła pod pokład i jego i miotłę, a stanąwszy wreszcie pewniej na nogach rozejrzał się po wnętrzu. Na pierwszy rzut oka restauracja wydawała się być restauracją nie tylko z nazwy, ale szczerze wątpił, by Bojczuk utracił w tym względzie poprzednie upodobania - skierował swoje kroki od razu na niższy pokład, gdzie uderzył go duszny zapach palonej nikotyny, potu i alkoholu. I zaraz zrobiło się jakoś bardziej swojsko, choć początkowo przystanął tylko przy drzwiach, przyglądając się kolejnym stolikom. Wypatrzył w końcu Bojczuka otoczonego znajomymi, pośród których żadnego - chyba?  - nie rozpoznawał; zmrużył jedno oko, może jednak z jednym z nich kiedyś kradł? Nie pamiętał, ruszył w ich stronę - punktualnie, bo jeszcze nie wiedział, że na imprezę można było przyjść po czasie, dopiero wtedy wypatrzył też Steffa. W zasadzie nie spodziewał się go zobaczyć na artystycznym spotkaniu, ale tak naprawdę to jego towarzystwo lubił bardziej niż artystów - czasem miewali o sobie trochę zbyt duże mniemanie. Jako artysta cyrkowy - zdecydowanie poczuwał się być częścią tego grona. Wydawało mu się, że byli czymś zajęci - chciał podejść do nich po cichu, przemknąć za plecami innych gości, ale postawiona pod ścianą miotła z łoskotem opadła na podłogę, zwracając na niego uwagę otoczenia. Dopiero ustawiwszy ją pewniej, przeszedł do nich obu, witając się na niedźwiadka wpierw z gospodarzem spotkania - Strasznie długo się nie widzieliśmy! - potem z pierwszym gościem, po ostatnim spotkaniu przeszła mu na niego złość - choć po tylu miesiącach trochę trudno było przejść od razu do dawnej swobody - Nie wiedziałem, że będziesz, Steff! - by finalnie zająć miejsce gdzieś naprzeciw nich, skinięciem głowy zwracając się do czarodziejów, co do których wydawało mu się, że ich rozpoznawał, znajomych Bojczuka. - Co się dzieje? Johnny, masz minę jakbyś ducha zobaczył - to tylko ja - Uśmiechnął się szelmowsko, nie mając pojęcia o roztoczonych tajemnicach.

próbowałem się zakraść żeby podejrzeć co tam oglądacie, ale chyba nie wyszło mi Sad


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]31.10.20 19:54
Określeniu spóźnialski Harry zaprzeczyłby z całą stanowczością, zapewniając, że nie się nie spóźnia. A przynajmniej nie spóźnia się często. A jeśli już się spóźnia, to nie ze swojej winy, rzecz jasna. No, może czasem ze swojej. Niekiedy zdarzało mu się zaspać. Czasem też tracił poczucie czasu, gdy siadał z książką, bądź wkładał do starego gramofonu kolejną płytę i wsłuchiwał się w ulubione melodie, podśpiewując pod nosem. Albo kiedy pisał. Zwykle przypadkiem jego wzrok wtedy padał na zegarek i Harry odkrywał, że jest kompletnie spóźniony. Czy wszyscy artyści byli tak roztargnieni jak on? Możliwe. Takich ludzi jak on łączyło chodzenie z głową w chmurach, oderwanie od rzeczywistości, funkcjonowanie w jakimś alternatywnym świecie.
Dwudziestego lipca jednak ani nie zaspał, ani nie pochłonęły go inne zajęcia. Czekał na spotkanie z Johnatanem, wyczekiwał go niecierpliwie, zbyt długo się nie widzieli. Zdecydowanie zbyt długo. Do tego czuł, że potrzebuje alkoholu. Poprzedniego wieczora zobowiązał się odprowadzić do domu aktorkę z teatru, w którym wspólnie występowali, a noc była piękna - gwiaździsta, bezchmurna i romantyczna. Dawniej taki spacer skończyłby się miło, w dzisiejszym Londynie ujrzeli na swej drodze zmasakrowane czarną magią zwłoki. Dziewczyna zwymiotowała, a on musiał udawać, że wcale nie jest mu niedobrze i jeszcze trzymać jej włosy. Później już nie patrzył na jej usta z myślą o pocałunku. W ogóle na nią nie patrzył.
Był więc w humorze dość parszywym i wyczekiwał chwili, aby opuścić Londyn, ale to miasto nie zamierzało tak łatwo wypuścić go ze swoich szponów. Gdy pieszo podążał w stronę granic miasta, skąd mógłby się już teleportować, zatrzymał go patrol magicznej policji, aby się wylegitymował. Nie miał nic do ukrycia, zarejestrował wszak różdżkę, lecz po kwietniowym, omyłkowym aresztowaniu czuł jakąś traumę. Sztywniał i czuł, że w żołądku ciąży mu kamień strachu, kiedy funkcjonariusz mierzył go podejrzliwym spojrzeniem. Cała ta procedura trwała zaledwie kilka minut, a dłużyła się Smithowi jak wieczność. Z ulgą odebrał swoje dokumenty i odszedł, żegnając policjantów uprzejmie, z nadzieją, że prędko o nim zapomną.
Dotarłszy poza granice miasta musiał się uspokoić. Wziąć kilka głębokich wdechów, pospacerować, pooddychać świeżym powietrzem. Ta kontrola wprawiła go w niepokój, a to mogło skończyć się rozszczepieniem. Dlatego też w Szkocji pojawił się późno. Chyba jako ostatni, choć dokładnie nie wiedział kto oprócz Bojczuka ma jeszcze się pojawić. Wokół niego zawsze było pełno ludzi. Miał naturalny dar do zjednywania sobie innych i cieszył się licznymi znajomościami.
Doceniał wybór miejsca. Podwodna restauracja miała wiele niezwykłego uroku i wprost tętniła życiem. W przeciwieństwie do ponurego Londynu, gdzie choć nastało lato, to było jakby zimno i szaro. Znalazłszy się w środku Harry odetchnął pełną piersią, czując, że wraca mu jakaś chęć do życia. Przynajmniej po części.
Odnalazł spojrzeniem Bojczuka, otoczonego - jak się spodziewał - kilkoma osobami.
- Johnny! - zawołał, lawirując między stolikami, krzesłami i innymi gośćmi, aby się do nich dopchać. Przyjaciela, z którym coś wyjątkowego połączyło go już naszego pierwszego wspólnego dnia w Hogwarcie, uściskał serdecznie. - Chyba naprawdę tęsknisz za morzem, co? - zażartował Harry, nawiązując do treści jego listu, dopiero po chwili przenosząc wzrok na innych, którzy także się tu znaleźli. Uniósł brwi, ujrzawszy utalentowanego akrobatę. - A niech mnie! Marcelius, dobrze cię widzieć. Nie wiedziałem, że się znacie - powiedział, wyciągając w jego kierunku prawą dłoń, aby ją uścisnąć. To samo uczynił także w stosunku do drugiego młodzieńca, którego twarz wydawała mu się znajoma. - Ty jesteś... Steffen, tak? - spytał dość niepewnie. Wydawało mu się jednak, że widywał tę twarz w Pokoju Wspólnym Gryffindoru.



Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie

Harry Smith
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7987-harry-smith https://www.morsmordre.net/t8560-markiza-anhelique#249750 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-hereford-square-7-15 https://www.morsmordre.net/t8559-skrytka-bankowa-nr-1938#249749 https://www.morsmordre.net/t8558-harry-smith#249747
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]29.11.20 15:54
20.07

W końcu do moich uszu dociera pierwszy znajomy głos, a ja podnoszę głowę i wyciągam usta w uśmiechu, na moment wstając ze swojego miejsca, żeby powitać Steffena; a potem ponownie na nie opadam i rozglądam się wokół, dopiero teraz dostrzegając, że towarzystwo nam się trochę rozeszło, no trudno, później ich sobie przedstawię - Daj spokój, nie zanudzisz, powiem ci coś, w gruncie rzeczy chodzi po prostu o chlanie - wzruszam ramionami, bo już bez przesady; owszem, zdarzało nam się prowadzić dysputy na temat nowych sztuk, ale to dopiero po kilku głębszych, a wtedy nawet pies z kulawą nogą się wydawał kimś wyjątkowym, o ile miał cokolwiek do powiedzenia (niekoniecznie mądrego, bo po flaszce wszystko się takie wydaje) - Szczerze to możesz nawet powiedzieć, że restaurujesz sklepienie kaplicy Sykstyńskiej, ale akurat jesteś na urlopie, ogranicza cię tylko wyobraźnia mój drogi - śmieję się w głos, ale cóż, przecież tak na dobrą sprawę to nikt tego nie sprawdzi - Hm? - unoszę nieznacznie jedną brew, pochylając się w kierunku Steffena, a kiedy pokazuje mi pierścionek to robię się zielony, niebieski i wreszcie całkiem blady. Czyli naprawdę zamierzał to zrobić? Oświadczyć się swojej pannie, wziąć ślub, później może dorobić się gromadki dzieciaków? Biedny Cattermole, właśnie został spisany na straty, skończy się chodzenie na piwo z kumplami i... i wszystko! Nie wiem czy jestem bardziej wzruszony, czy smutny. Patrzę na niego w milczeniu, a dolna warga odskakuje od górnej, ale zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, do uszu dociera huk miotły uderzającej o podłogę i zerkam w tamtym kierunku, zauważając, że zbliża się kolejna znajoma morda. Jestem trochę nieobecny i chociaż odwzajemniam czułe powitanie to faktycznie zerkam na młodego jakbym co najmniej zobaczył ducha - Co?... - rzucam głupawo, mrugając kilka razy i opadam ciężko na krzesło - Co się dzieje? Co się dzieje?! - powtarzam - Nasz Steffen, nasz mały Steffen właśnie mi pokazał... - nie mówię co, bo oto pojawia się Harry i posyłam mu szeroki uśmiech, ponownie zbierając dupsko z krzesła, żeby i jego należycie przywitać - Jak diabli - kiwam głową, bo to nie było tajemnicą. Byłem dzieckiem głębokich wód, całkowicie oddanym i wiernym jedynie morzu, które jak na złość, odtrącało mnie już od przeszło roku, ale dzisiaj nie chciałem o tym myśleć - po co psuć sobie humor? - Harry, Marceli, Steff - przedstawiam ich sobie, reszty dowiedzą się później - Siadaj - wskazuję Smithowi jedno z wolnych miejsc, po czym sam raz jeszcze opadam na siedzisko (no tyle razy już wstawałem i siadałem, że dzisiejszy trening mogę uznać za zaliczony). Kopię pod stolikiem jednego z przysypiających ziomeczków, który się ostał przy stoliku - Te, teraz ty stawiasz, powiedz barmance żeby dała więcej szklanek - macham na niego ręką, po czym przesuwam spojrzeniem po twarzach niedawno przybyłych, zatrzymując się na Cattermole'u - Pokaż im też Steff, muszą go zobaczyć - no niech się pochwali tym swoim świecidełkiem i planami na przyszłość; może ktoś jeszcze będzie w stanie przemówić mu do rozsądku? Bo ja chyba nie potrafiłem, tamtego dnia, kiedy to po raz pierwszy zdradził się z oświadczynami, całkowicie mnie oczarował. Wierzyłem, że podejmuje dobrą decyzję, ale i tak wolałbym by odwlekał ją jak najdłużej.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]02.12.20 16:33
-Mam... kłamać twoim kolegom? - wymamrotał Steff do Bojczuka z narastającą niepewnością, ale w głowie zaczął już układać swój fikcyjny życiorys. Faktycznie, mógłby stać się dziś artystą, chociaż na jeden wieczór... ale nagle na horyzoncie pojawił się Marcel (czemu jakoś tak dziwnie szedł? Steff nie zauważył, że to próba skradania się...) i szanse na nową tożsamość wyparowały. Sallow znał w końcu Steffa aż za dobrze. Przynajmniej Cattermole poczuł się trochę lepiej, widząc, że towarzystwo będzie znajome.
-Cześć, Marcel! - wyszczerzył zęby, rad, że zdążyli się pogodzić do tej kolacji. Inaczej byłoby niezręcznie.
Ciekawe, kto jeszcze dołączy? Powiódł wzrokiem po sali, aż spojrzał na postawnego i przystojnego bruneta, który właśnie wszedł do restauracji. Czy to...?
Szczęka opadła mu na widok Harry'ego Smitha, który najwyraźniej... zmierzał do ich stolika! Jeju, Bojczuk naprawdę wszystkich znał!
-Johnny, to ten muzyk! - szepnął, bo uwielbiał przecież muzykę Smitha - i w Hogwarcie i na potańcówkach! Gotując się na przybycie towarzystwa, zacisnął pierścionek w dłoni. Mieli w końcu pić i się bawić, a nie gadać o jego stresujących (oświadczyny są arcystresujące) sprawach sercowych!
Płonne nadzieje. Cattermole szybko zrozumiał, że pokazywanie czegokolwiek Johnny'emu z oczekiwaniem dyskrecji było pewnym błędem.
Bojczuk zaczął dywagować z nagłym... wzruszeniem (co było w sumie urocze)? Steff zarumienił się lekko, no tak, zaręcza się, wielkie rzeczy, Marcel chyba nie wie jeszcze o co chodzi, Harry dopiero pojawił się przy stoliku, a Cattermole zaczerwienił się jeszcze bardziej. Nie tak chciał rozpocząć to spotkanie.
-T..to ja. Lubię... pana...twoją muzykę! - bąknął do Smitha tonem onieśmielonego fana, a Bojczuk buczał mu nad uchem, żeby pokazał pierścionek.
-N..nie no, nie chcę zmieniać nastroju z pijackiego na... - właściwie jaki, bardziej pijacki? Wolałby wypić za zaręczyny dopiero po oświadczynach, w końcu Isabella mogła mu odmówić i tylko się skompromituje... Zaczął się niezręcznie tłumaczyć, na tyle zafrapowany, że aż nieostrożnie ruszył ręką i...
-O nie! - wypuścił swój największy skarb, drogocenny pierścionek od babci, a ten potoczył się po stole wprost...

1. pierścionek toczy się wprost pod ręce Bojczuka, który może pokazać go wszystkim zebranym
2. pierścionek toczy się do Marcela
3. pierścionek toczy się do Harry'ego


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]02.12.20 16:33
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Podwodna restauracja "Tryton" - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]07.12.20 18:23
Londyn czasem potrafił rozczarowywać. Mimo że powoli otwierały się nowe kawiarnie, bary i inne tego typu lokale, ich oferta nadal nie była powalająca. Nowe miejsca nie miały również tej wyjątkowej atmosfery, w które z czasem, niekiedy i przez dziesięciolecia, obrastają popularne miejsca. Dlatego, czasem trzeba było wybrać się za miasto, aby zaznać przyjemności z picia w bardziej klimatycznym miejscu, który nie jest dla odmiany nie jest speluną w stylu “Dziurawego kotła”.
Wyprawa wymagała przygotowań, więc oprócz odpowiedniej kreacji — żółtych spodni, białej koszuli i szarej kamizelki z wyszytą w różnych odcieniach niebieskiego mandalą, której wzory zmieniały się pod wpływem gwałtowniejszych ruchów noszącego, trzeba było też wybrać taki moment, kiedy wszyscy w domu byli zajęci i nie zadawaliby zbędnych pytań, gdzie młodszego Blacka wieczorem niesie. Na progu nawet chwili się nie zastanawiał, czy brać miotłę, czy nie, gdyż od samego początku swojej przygody z alkoholem trzymał się przekonania, “piłeś-nie leć”. Natchnął go do tego jego były szkolny przyjaciel, który po sprawdzeniu wytrzymałości swojego organizmu — czyli 2 szklanek ognistej whiskey — i próbach pokazania, że jest trzeźwy na tyle, żeby zrobić w powietrzu pętle, po 20 metrach lotu zygzakiem, wpadł do jeziora ku wielkiemu zaskoczeniu mieszkającej tam kałamarnicy.
Black opuścił ponury dom rodzinny, chowając włosy związane w krótki kucyk pod szarym kapeluszem. Letni wieczór był spokojny i ciepły, mimo słonawego posmaku, przyniesionego przez wiatr. Rigel mijał pojedynczych spacerowiczów, leniwie przechadzających się uliczkami, bawiące się dzieci wśród nowo posadzonych magicznych roślin. Na takie widoki mógłby się patrzeć godzinami. Ale nie dziś. Dzisiaj był nastrój na picie w miłym miejscu.
Ciekawe, czy uda się złapać kogoś znajomego na miejscu?
“Tryton” powitał go znajomym ostro-gorzkim zapachem dymu i alkoholi oraz gwarem, większości już, wstawionych gości. Chłopak zszedł na dolny pokład, żeby od razu przejść do sedna, biorąc torfową whiskey z lodem. Kiedy rozglądał się w oczekiwaniu na napój, kątem oka zobaczył znajomą czuprynę... Bojczuka? Rigel musiał się upewnić, czy aby mu się nie przywidziało.
-Kogo moje oczy widzą! Johnatan! Dobry wieczór! - przywitał się, kiedy już w końcu przedarł się przez labirynt z krzeseł, stolików i gości.
-Pan Smith, cóż za niesamowite spotkanie. - uśmiechnął się przyjacielsko. Po czym przez chwile zawiesił wzrok na przeraźliwie chudym blondynie, próbując sobie przypomnieć, czy go gdzieś już kiedyś widział. Kiedy uznał, że nie pamięta, po prostu skinął mu na powitanie głową.
W końcu rozpoznał kolejną znajomą osobę, dotychczas bardzo dobrze ukrytą w pod ekstrawaganckim strojem.
-Młody Cattermole! Stary, gdzieżeś się podziewał przez cały ten czas? - sam się zdziwił tak nagłemu przejściu na “ty”.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]26.12.20 16:25
Ściągnął jasną brew bez zrozumienia, kiedy Bojczuk motał się we własnych słowach; w zasadzie zdawało mu się, że raczej rzadko widywał go takiego, kiedy zaczyna brakować mu słów, przeważnie wypowiadał ich raczej dużo, a czasem nawet więcej niż powinien. Bez zrozumienia obrócił się w kierunku Steffena, sądząc, że może ten zdradzi mu więcej, skoro był winowajcą tego zamieszania, ale sytuację rozproszył trzeci gość.
Na widok Harry'ego podchodzącego do stołu uśmiechnął się lekko, kątem oka spoglądając na Bojczuka; po enigmatycznym liście sądził, że rzeczywiście na miejscu spotka nieco więcej artystów - ostatnimi czasy jednak po prawdzie nie przepadał za poznawaniem nowych ludzi. Pojawiało się coraz więcej tematów, z których coraz częściej trudno było się wycofać, a artyści, artyści zwykli przejmować się głównie sobą, tancerze nie byli w tym względzie wyjątkiem. Uścisnął dłoń Smitha na powitanie, skinąwszy głową Johnatanowi.
- My się znamy - powiadomił go lekkim tonem, zawsze lepiej być wśród swoich, niż wśród obcych - rozmowa mogła toczyć się bez niezręczności. Albo prawie bez, bo gdzieś po drodze okazało się, że Steffen rozpoznawał Harry'ego ze sceny. Przewrócił oczyma, nawet taki grajek jak on natrafiał na swoich fanów, a Marcel wciąż nie. Wtem coś złotego, świecącego, wypadło z rąk Steffena, prosto do Bojczuka - a on sam wciąż z tego nic nie rozumiał.
- Chłopaki, co jest? - zapytał z coraz mocniej rosnącą konsternacją - nie spodziewał się, że przyjdzie tu dopraszać się o zdradzanie cudzych sekretów. Kątem oka spojrzał na Harry'ego, który nie wyglądał, jakby rozumiał z tego więcej. - Przeszkadzamy wam? - dopytał, raczej z pretensją w głosie niż faktyczną troską. - Zamierzasz wprawić sobie złotego zęba, Steff? - Błysk był w stanie dostrzec, niewiele więcej - cokolwiek to było, wpadło do rąk Bojczuka. Ale jeśli atmosfera była dotychczas za mało gęsta, to oto na horyzoncie pojawił się Rigel Black.
Black - z tych Blacków odpowiedzialnych za pogrom w Londynie. Niektórzy mówili, że to miasto należało do nich. Że otwarcie popierali Sami-Wiecie-Kogo. Czy nie wstyd mu było wychodzić na ulicę i patrzeć ludziom w oczy? Pewnie nie, ci ludzie nie mieli wstydu.
- Rigel - powitał go, kiedy ten na niego spojrzał. - Jak tam w domu? - zapytał wcześniej, niż pomyślał, mając na myśli jego rodzinne miasto, ich rodzinne miasto, Londyn, splamiony krwią niewinnych. Krew zawrzała, serce zabiło mocniej - wpatrywał się w jego twarz z czymś niespokojnym w oku, iskrą, determinacją. Nie wykonał żadnego gestu, żeby go powitać, spięty jak niespokojne zwierzę.


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]09.01.21 10:41
Widok najlepszego przyjaciela, jeszcze ze szkolnej ławki - chociaż Smith wciąż nie był pewien, czy Johnatan zdążył mu już wybaczyć te lekcje w ostatniej klasie, w których dzielił wspomnianą ławkę z uroczą Luną - oraz innych znajomych twarzy sprawiły, że ponure myśli o Londynie i kontroli dokumentów przez patrol magicznej policji na chwilę odeszły na bok. Bojczuk już na wstępie zdążył nas sobie przedstawić, podczas gdy lepiej lub gorzej znałem jego towarzyszy.
- O tak, widziałem występy Marceliusa, jest świetny, czyż nie? - potwierdził Harry, bo młody akrobata pierwszy zdążył to już zauważyć. Uśmiechnął się do niego serdecznie, ciepło i przeniósł wzrok na drugiego czarodzieja, który jakby onieśmielony wydukał, że lubi jego muzykę. Wprawiło to Harry'ego w jeszcze lepszy nastrój i poszerzyło uśmiech, który stał się jakby bardziej czarujący - zarezerwowany na występy na scenie. Zawsze ogromną radość sprawiały mu chwile, kiedy ktoś rozpoznał w nim muzyka i kojarzył jego nazwisko - ciężko od lat na to pracował, wciąż jednak czekał na swoje właściwe pięć minut. - Jaki tam pan - żachnął się Harry, klepiąc Steffena po ramieniu, po czym zajął miejsce przy stoliku. - Cieszę się, może po kolejce albo dwóch zaśpiewasz coś ze mną, co? Bojczuk nie umie, a zawsze chętnie się dołącza - rzucił żartobliwie, po czym umilkł, kiedy tych dwóch zaczęło wymieniać między sobą niezbyt zrozumiałe dla Smith uwagi. Najwyraźniej były zagadką także i dla Sallowa, na którego Harry przeniósł spojrzenie i wymownie zrobił pytającą minę, uniósłszy przy tym teatralnie dłoń. - No właśnie, chłopaki. W towarzystwie nie ma tajemnic, nie?
Złoty błysk przykuł jego uwagę, kiedy coś potoczyło się z brzdękiem po stoliku wprost w ręce Johnatana.
- Czy to... złoty sygnet? - zastanowił się zaraz po Marceliusie.
Steffen raczej nie wyglądał na kogoś, kto chciałby sobie sprawić złoty ząb. Raczej to do niego nie pasowało. Tak jak i noszenie sygnetów, które Harry wiązał z bogaczami i szlachetnie urodzonymi lordami. Zanim jednak Cattermole zdążył odpowiedzieć, to przy ich stoliku pojawił się ktoś jeszcze, co było chyba dla wszystkich sporą niespodzianką. Zbyt elegancko ubrany jak na znajomego Bojczuka z portu, a jednocześnie go znał i... kojarzył nawet nazwisko Smitha. Harry zamrugał kilkukrotnie, kompletnie zaskoczony, dopiero po chwili łącząc tę twarz z artykułami w Czarownicy (w której szukał wzmianek o sobie, rzecz jasna) i ze szkoły. Imię, wypowiedziane przez blondyna, również odświeżyło mu pamięć.
- Lord Black, to dopiero niespodzianka! - powiedział Harry, wstając i wyciągając ku niemu dłoń, by uścisnąć ją na powitanie. Krzywo zerknął na Marcelliusa, gdy zwrócił się do niego po imieniu i spytał o dom. Tak dobrze się znali, czy co? - Zapraszamy do naszego skromnego stolika na jedną kolejeczkę, prawda chłopaki?



Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie

Harry Smith
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7987-harry-smith https://www.morsmordre.net/t8560-markiza-anhelique#249750 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-hereford-square-7-15 https://www.morsmordre.net/t8559-skrytka-bankowa-nr-1938#249749 https://www.morsmordre.net/t8558-harry-smith#249747
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]13.01.21 13:18
Wzruszam ramionami - no myślałby kto, że nagle się zrobił z niego taki Pan Moralny; nie miał oporów żeby kłamać połowie magicznego społeczeństwa, wypisując jakieś brednie w Czarownicy, ale żeby kilku frajerów wpuścić w bambuko dla żartu, to już tak? Dziwne rzeczy. Niemniej, nie mnie oceniać, ja miałem spaczony pogląd na kłamstwo, skoro całe moje życie było jednym wielkim, począwszy od nazwiska, a skończywszy na ministerialnych papierach. Pojawiają się kolejni goście, to czas powitań oraz wymieniania uprzejmości, albo uszczypliwości, jak w przypadku Harrego - Haha, bardzo śmieszne, do szant nie trzeba umieć śpiewać - wywracam oczami. Z ust moich towarzyszy padają kolejne pytania, zaś Steff wydaje się być jakiś... zdenerwowany? Przecież to wspaniała nowina! Zaręcza się, jest za co pić - niemniej, jeśli nie chciał dzielić się tą informacją z moimi kolegami to cóż, powiedzmy, że uszanuję jego decyzję. Rozchylam wargi, ale zanim zdążę pokątnie obejść sprawę, zbywając wszelkie pytania, pierścionek toczy się po stoliku wprost w moje ręce, więc zaciskam na nim palce, chowając go w zamkniętej dłoni. Rzucam młodemu Cattermole'owi porozumiewawcze spojrzenie, mówiące mniej więcej tyle, że go nie wydam, po czym wzdycham - No już, już, co wy tacy niecierpliwi, przecież powiem wam, chodzi o to, że - ale nie kończę, bo oto do moich uszu dociera kolejny znajomy głos - lord Rigel Black we własnej osobie; witam go szerokim uśmiechem i krótkim uściskiem dłoni - Rigel! Miło cię widzieć, wyskoczyłeś na jednego? - pytam. Nie muszę go zapraszać do stolika, Harry już to robi, a ja na potwierdzenie kiwam głową, wiadomo, że był tu mile widziany, w końcu znaliśmy się nie od wczoraj... ale chyba nie każdy tak uważał. Moje spojrzenie pada na Marcela, jest spięty jak kot gotowy do ataku i nie trzeba być wyjątkowo spostrzegawczym żeby wyczuć w powietrzu nadchodzące kłopoty. O nie, żadnej gadki o polityce, zebraliśmy się tutaj, żeby na chwilę zostawić londyńską tragedię i dać odpocząć zszarganym nerwom. Już i tak nie mogłem spać w nocy, kiedy z ulic dochodziły pełne niepokoju odgłosy. Więc działam, zanim młody Sallow przystąpi do ataku - NO DOBRZE, skoro już jesteśmy wszyscy, a nawet mamy nadprogramowych gości, to mogę wam powiedzieć - robię rotację miejsc, przystając między Marcelim i Rigelem, po czym wyciągam rękę, pokazując chłopakom spoczywający na dłoni pierścionek - Zamierzam się zaręczyć, poprosiłem Steffa, żeby mi ogarnął pierścionek, jest piękny co? W sumie zebrałem was tutaj, żeby wam o tym powiedzieć - jak na zawołanie barmanka stawia na stole kolejną flaszkę, więc rzucam jej krótkie - Dzięki skarbie - i posyłam w eter potrójne całusy, ale chyba słyszała o moich rychłych zaręczynach i niekoniecznie jest zainteresowana. Szlag, a miałem nadzieję, że wyjdziemy stąd razem.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]13.01.21 16:30
Ruch przy stoliku zagęścił się, a Steffen spojrzał na Rigela...
...jakby zobaczył ducha.
Nad jego krzesłem stał przyjaciel, znawca mody, kolorowy duch, kolega, z którym Steff przetańczył wiele potańcówek i który zawsze miał w zanadrzu dobre rady jeśli chodziło o dziewczyny lub dobór marynarki do nowych butów.
Cattermole pobladł jednak, bo wcale nie widział młodego Blacka. Na jego miejsce wyobraźnia podsunęła mu kogoś fizycznie podobnego: o równie bladej cerze i kruczych włosach, ale o orlim nosie, ustach wykrzywionych w gniewnym grymasie i lodowatym spojrzeniu. Zesztywniał i zacisnął na moment powieki, ale na próżno: w głowie od razu pojawiła mu się Hannah, słaniająca się na nogach, zakrwawiona. W głowie zahuczała mu nieznana, okrutna inkantancja - a raczej wiele inkantancji, miotanych w ich stronę jedna za drugą. Chociaż obrażenia już się zagoiły (a może nie? Minął niecały miesiąc, a Alex kazał mu na siebie uważać), to Steff poczuł nagle fantomowy ból, a na dźwięk własnego nazwiska o mało nie podskoczył.
-B...b...b... - nie, to nazwisko nie mogło mu przejść przez usta. -Rigel. A t...t...t...o n...n..niespodzianka. - wymamrotał, śmiertelnie blady. Przejście na "ty" było łatwiejsze niż wymawianie tego nazwiska. Wszyscy, z wyjątkiem Harry'ego, mogli sobie zdać sprawę, że Steffen nigdy się nie jąka.
Gdzie on się podziewał? Niezręczne pytanie...
-Aaaaa, tu i tam, znaczy sporo praaacy, sam wiesz. - zbył szybko Rigela, nadal lekko hiperwentylując, ale powoli odzyskując panowanie nad sobą. Z opresji ocalił go zresztą Marcel. Steff potrafił już rozpoznać gniew w tonie przyjaciela, sam padł niedawno jego ofiarą. Zamarł, wodząc zaniepokojonym wzrokiem od Sallowa do Blacka i mając szczerą nadzieję, że Rigel nie zrozumie aluzji w słowach cyrkowca.
Na szczęście, nie byli sami. Pan Harry zaproponował mu przejście na "ty" i Steffen od razu uśmiechnął się (co prawda blado) i wyprostował, a dalsze pytania przypomniały mu o konieczności wytłumaczenia się jakoś z pierścionka. Zarumienił się lekko i...
...Bojczuk niespodziewanie wybawił go z opresji!
Zerknął na Johnny'ego wielkimi oczyma i już, już chciał zapytać z ciekawością kim jest jego wybranka, gdy przypomniał sobie, że po pierwsze owa dama nie istnieje, a po drugie chyba powinien już o niej wiedzieć, jeśli mają brnąć w to kłamstwo.
-TaAAAk, wypijmy za Bojczuka i jego wybrankę! Skołowałem zresztą nie tylko pierścionek, a... - rozejrzał się, czy kelner nie idzie, po czym wyjął z torby podejrzaną butelkę. Nie mógł przynieść oryginalnej, wzbudziłaby zbyt wiele pytań, ale przelał nalewkę do innej. -...mam dla Was prawdziwe Toujours Pur, skosztujmy! - uśmiechnął się łobuzersko, najpierw starannie omijając wzrokiem Blacka, aż wreszcie zdobył się na to aby posłać mu wymowne spojrzenie. Nie wygadaj nikomu, że pijemy wasz rodowy trunek.
-...może doradzimy Bojczukowi w kwestii garnituru? - zaproponował desperacko, wiedząc, że przynajmniej Rigel połknie haczyk i chcąc oderwać go od Marcela. Rzucił Sallowowi szybkie, przepraszające spojrzenie.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]18.01.21 17:43
Zmiana, jaka zaszła przy stoliku, kiedy tylko się zbliżył, była odczuwalna. Jakby ktoś otworzył okno, które wywiało całe zebrane wewnątrz ciepło. Black nie tego spodziewał się po znajomych. Nie do końca również rozumiał, co właściwie się stało. Skąd te uszczypliwości z ust chudego blondyna — w którym to po przyjrzeniu się rozpoznał znajomego ze szkoły — Marceliusa, i ta panika w oczach Steffena, to jąkanie się?
Widział się z nimi już dość dawno i nie przypominał sobie, żeby podczas ostatniego spotkania zdarzyło się coś specyficznego. Nie pokłócił się z żadnym z nich. Nie zrobili żadnej burdy. Nie rozbili żadnego okna ani nosa. Może po prostu przeszkodził im w czymś? Albo ktoś rozpuścił jakieś fałszywe plotki, które go oczerniają? Cóż. Musiał się tego dowiedzieć w praktyce.
-W domu wszystko w porządku, dziękuję. - odpowiedział zwyczajnym tonem, patrząc na Sallowa uważnie. Nic dziwnego, że go nie poznał. Chłopak wyglądał na jeszcze chudszego i bledszego, niż go zapamiętał. Może coś się stało albo jest chory? - A co u ciebie?
Poklepał przyjacielsko również Steffena po plecach, próbując jakoś rozładować napięcie.
-Nie zajeżdżaj się tak, Cattermole. Praca nie jest tego warta. Zdrowie ma się tylko jedno.
Uścisnął dłoń Harrego i odpowiedział uśmiechem na zaproszenie.
-Dziękuję, bardzo chętnie. Cieszę się, że udało wpaść akurat na takie doborowe towarzystwo. - powiedział bez cienia ironii i ulokował się przy stoliku, kątem oka obserwując siedzącego obok Sallowa. Chłopak zawsze był dość impulsywny i można się było spodziewać po nim wszystkiego. Na szczęście Bojczuk również wyczuł, że dzieje się coś niedobrego i wkroczył do akcji, rozdzielając sobą obu panów.
Pierścionek prezentował się całkiem dobrze. Kamień połyskiwał wesoło w skąpym świetle knajpianych lamp. Black widział w swoim życiu ozdoby o wiele dostojniejsze, misterniejsze i ze szlachetnymi kamieniami wielkości dorodnego winogrona, jednak zdawał sobie sprawę, że nie każda osoba ma w domu szkatułkę biżuterii pamiętającej jeszcze czasy Merlina.
-A to niespodzianka. - Rigel uniósł brwi. - I kim jest ta szczęśliwa niewiasta?
Nie, żeby był specjalnie zaskoczony. Bojczuk miewał naprawdę czasem szalone pomysły. Ożenek również pasował do tego schematu.
-Oho... To już rozumiem, co jest powodem wymiany życia na pracę. - zażartował Rigel, kiedy ujrzał butelkę alkoholu, która bardziej pasowała do pretensjonalnego barku Polluxa Blacka niż do zawartości torby Steffena.
-Garnitur jest nudny! - machnął ręką. - Bojczuk zasługuje na  coś więcej! Porządny frak na przykład... Taki w jakieś nietypowe wzory. Może grochy?
Czuł, że nadal przy stole króluję napięta atmosfera, a towarzystwo za wszelką cenę stara się zrobić z nią cokolwiek, dlatego Black z radością na to przystał. Nie ma co się niepokoić i złościć. Zresztą, wypił stanowczo za mało, żeby próbować drążyć temat.
-Następną kolejkę to ja stawiam. W końcu przyszedłem tak bez prezentu.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?


Ostatnio zmieniony przez Rigel Black dnia 21.03.21 18:56, w całości zmieniany 1 raz
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]24.01.21 1:26
Uśmiechnął się na komplementy Harry'ego, gotów zaprzeczyć i zapewnić, że miał przed sobą jeszcze dużo pracy, kiedy zapytał pozostałych, czy doceniają jego talent, ale żaden z jego kompanów nie wyraził zainteresowania postępami Marcela; nie, żeby się tego nie spodziewał, ale za każdym razem - uwierało równie mocno. Ściągnął brew, kiedy Harry wskazał, że złota błyskotka była pierścieniem, ale jego uwagę zbyły porozumiewawcze spojrzenia tej dwójki - nie rozumiał z tego całkiem nic i chyba zaczynała go trochę drażnić atmosfera tajemnic. Nie sądził, że Steffen i Bojczuk będą zamierzali wspólnie zatajać przed nim cokolwiek, ale wyraźnie widząc, że zamierzali, mógł najwyżej wzruszyć ramieniem - przecież ich nie zmusi do mówienia. Zignorowali jego pytanie. I chyba już tylko wisienką na torcie było zaproszenie Blacka do stołu - i to przez Harry'ego, który przez krótką chwilę wydawał się jego ostatnim sojusznikiem przy tym stole. Marcel był jak tykająca bomba, kiedy wpatrywał się w twarz zaproszonego nieproszonego Rigela.
- Co ty chrzanisz? - zapytał zatem bez ogródek, kiedy Bojczuk wyznał, że się zaręczył; nie, żeby Marcel miał coś przeciwko, czy też nie dowierzał w możliwości zdolnego malarza, ale Bojczuk nie był typem, który zamierzał myśleć o żeniaczce po pierwszej randce ani pod wpływem zawiei. Cenił sobie swoją wolność, cenił sobie swobodę. Śmierdziała mu ta sprawa - a minę miał, jakby rzeczywiście smród miał tuż pod nosem. - Z kim? - Szach mat, przecież nikogo nie było. Przecież by zauważył. Bojczuk, poważnie? Wpatrywał się w niego, szukając jego spojrzenia, oczu, wiedział, że okłamałby go bez mrugnięcia powieką, ale może chociaż byłoby mu przy tym trochę głupio, że robi to w sprawie tak mało wiarygodnej. Prędzej uwierzyłby, że Steffen zaręczył się ze swoją zmyśloną panną, niż że Bojczuk zamierza stanąć na ślubnym kobiercu.
- Wielka niespodzianka - burknął z przekąsem, powtarzając po Steffenie. Na widok Rigela jąkał się prawie tak zapalczywie, jak na widok Harry'ego. Chyba przestawali się rozumieć. A może za dużo im umknęło przez ostatnie kilka miesięcy. - Skąd to masz? - zapytał Steffena, skinąwszy głową na butelkę drogiego alkoholu. - Wciąż się spotykacie? Po tym wszystkim, co wydarzyło się w Londynie? Poważnie? - Z jakiegoś powodu uznał, że otrzymał flaszkę od Rigela; chrzanić politykę, nie o nią tutaj chodziło, o ludzi, którzy ginęli. Niewinnych, normalnych ludzi, zarzynanych na ulicach miasta jak prosięta w rzeźni. A obok nich stanął potomek jednej z najbardziej wpływowych rodzin w stolicy. Było mu na jego widok niedobrze. Co gorsza, znał jego personalia - i mógł go pewnie wydać jednym słowem, dobrze wiedział, ze znajdą go w cyrku. Pamiętali się przecież ze szkoły, czy mogło mu umknąć, kim była jego matka? Harry, Steffen i Bojczuk wiedzieli, że od pewnego czasu przedstawiał się cudzym nazwiskiem nie bez powodu. I narazili go dzisiaj tak lekkomyślnie, jak chyba jeszcze nikt wcześniej. - Oczywiście, że u ciebie jest wszystko w porządku - warknął w kierunku Rigela, ściszonym półszeptem, nie zamierzając alarmować całej knajpy. - U mnie też świetnie - dodał. - Poza tym, że nie mogę pływać w rzece, bo jest zabrudzona krwią zarżniętych ludzi - oznajmił, zupełnie nie przejmując się ślubnymi przygotowaniami Bojczuka. Jeśli były prawdziwe, ta myśl przejdzie mu najdalej do jutra. - Nic od niego nie chcę - oznajmił pozostałej trójce, kiedy Rigel zaproponował postawić następną kolejkę.


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: Podwodna restauracja "Tryton" [odnośnik]01.02.21 16:19
Nikt nie podchwycił tematu, nie przytaknął słowom Harry'ego, lecz zrzucił to na karb entuzjazmu i jakiegoś entuzjazmu, który towarzyszył Bojczukowi i młodemu Cattermole od samego początku, później zamieszaniu, gdy pojawił się lord Black. Smith uśmiechnął się jednak do młodego akrobaty, szczerząc przy tym zęby i puszczając mu perskie oczko - był pewien, że i tak wszyscy się z nim zgadzali. Pewnie dużo częściej oglądali Sallowa na arenie cyrku Carringotów, a ujrzawszy to wszystko... co ciężko było ująć w słowa... co potrafił wyczyniać, nie można było odpowiedzieć inaczej. Świetny, to niewiele powiedziane. Harry nie stronił od chwalenia innych, zachwycało go piękno, bardzo różne - piękno słów, muzyki, ciała, obrazu. Był estetą i potrafił je docenić. Uważał też, że oni, artyści, powinni się wspierać - kiedyś cieszyli się o wiele większym szacunkiem i uznaniem społeczeństwa, teraz mniej się nimi interesowano. Przynajmniej tak mu się wydało. Może dlatego, że wciąż odczuwał głód sławy i cudzego zainteresowania.
- Śpiewać każdy może - odparł potulnie Harry, kiedy Bojczuk przewrócił oczami. Dał mu przyjacielskiego kuksańca w bok i porzucił temat. Nie mówił przecież poważnie, żartował jedynie, Bojczuk na pewno to wiedział. Chyba zdążył go poznać przez te kilkanaście lat, kiedy się znali. - Sam się kręcisz z ekscytacji, jakbyś miał owsiki w tyłku, a teraz nas ganisz za ciekawość - tym razem to Smith przewrócił oczyma.
Miał nadzieję, że lord Black, który pojawił się przy ich stoliku tego nie usłyszał i nie pomyślał, że ma do czynienia z jakimiś wsiokami albo gorzej. Harry, przywitawszy się z nim i zaprosiwszy do stolika, przeniósł spojrzenie na Steffena, który zapomniał chyba języka w gębie. Poklepał go przyjacielsko po ramieniu.
- No już, już, Steffen, to Rigel Black, a nie Grindelwald - powiedział ciepłym tonem, chcąc dodać mu otuchy tym dowcipem - może nie na miejscu. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej nie odważyłby się powiedzieć czegoś takiego na głos, ale teraz, skoro Grindelwald zniknął...
Powiedziałby coś jeszcze, gdyby nie szok, który sprawił, że Smith jak rzadko kiedy zapomniał języka w gębie. Spojrzał na Bojczuka i wybałuszył oczy. Myślał, że go zna. Myślał, że są przyjaciółmi. PRZYJACIÓŁMI. A on mówi mu dopiero teraz?
- Nie wierzę - stwierdził Smith, zaraz po pytaniu Sallowa, które sam mógłby zadać, podzielając jego wątpliwości. Odchyliwszy się na krześle splótł ramiona na piersi. - Podałeś jakiejś Amortencji, że się zgodziła? - spytał Harry z głębokim powątpiewaniem.
Owszem, Bojczuk miał urok i czar, miał przyjemną dla oka twarz i gadane, ale z drugiej strony - kto by go uznał za materiał na męża? Tego hulakę, pijaka i niecnotę? Albo była brzydka i zdesperowana, albo niespełna rozumu. Albo jedno albo drugie.
- Tak dobrze płacą w Czarownicy, Steffen? - spytał Harry, a ciemna brew uniosła się w zdziwieniu. No, no. Złoty pierścionek, Tourjous Pur? Nieźle mu się powodziło jak na te trudne czasy. Skinął jednak głową, także wtedy, kiedy Black zaproponował, że postawi kolejkę. Stać go było... Ten wieczór miał szansę być naprawdę przyjemny, gdyby nie marsowa mina Marceliusa, który ściszywszy głos powiódł wszystkich na wyjątkowo grząski teren rozmowy.
Harry odchrząknął.
- Przecież to nie za sprawą różdżki Rigela Tamiza spłynęła krwią... - powiedział cicho, ostrożnie, chcąc załagodzić sytuację. Przeniósł wzrok na Blacka.
Prawda?



Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie

Harry Smith
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7987-harry-smith https://www.morsmordre.net/t8560-markiza-anhelique#249750 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-hereford-square-7-15 https://www.morsmordre.net/t8559-skrytka-bankowa-nr-1938#249749 https://www.morsmordre.net/t8558-harry-smith#249747

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Podwodna restauracja "Tryton"
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach