Polana
Miejsce to najpiękniej wygląda jasną nocą, oświetlone blaskiem bijącym od rozgwieżdżonego nieba. Jeśli wierzyć plotkom rozpowszechnianym przez najstarszych ze zbirów, czasem - z rzadka, oczywiście - przebiegają tędy pojedyncze okazy dzikich jednorożców. Na nich zapewne też czyhają; świadomi ceny za ich krew, włosie, czy błyszczące, twarde jak skała rogi. Za ile lat te stworzenia staną się tylko legendą?
Melodia niosła się po całej polanie. I choć to cymbały i skrzypce było słychać najmocniej, nie dało się ukryć, że wyjątkowe brzmienie zawdzięczała także skrzypcom, harfie i irlandzkim bębnom. Celtycka muzyka splatała się z rytmem czarodziejom dobrze znanym, doskonałym do klasycznych podrygów i piruetów. I choć nie było nigdzie typowego parkietu, a muzycy nie przypominali orkiestr znanych z sabatów czy innych dostojnym wydarzeń, tańcom nie było końca odkąd tylko pierwsi czarodzieje znaleźli się na polanie. Muzycy ubrani w starodawne czarodziejskie stroje zajmowali miejsce przy jednym z mniejszych, trzaskających ognisk. Siedzieli na głazach i konarach, rozświetleni złotym blaskiem wznoszących się płomieni, przygrywali pod nóżkę, kłaniając się lekko nowym parom. Podczas miłosnego festiwalu Brón Trogain, nawet podczas tańców, czarodzieje składali hołd Matce Ziemi. Kobiety niezależnie od wieku i statusu zdejmowały pantofle na obcasie, które mogły wbijać się w miękką ziemię, zrzucały cienkie wierzchnie okrycia, tiary i kapelusze, by w samym środku polany ująć dłoń wybranka i zatańczyć. Pary wirowały na miękkiej, ugniecionej trawie w rzędach jak na sali balowej. Cienkie, przewiewne materiały sukni falowały na wietrze i przy obrotach, a kwiaty na głowach dziewcząt, które puściły na jeziorze splecione przez siebie wianki drżały przy każdym ruchu.
Umęczone tańcem pary mogły odpocząć przy drewnianych stołach; spocząć na ławach, na które dla komfortu gości narzucone tkane, miękkie, materiały. Stoły zastawione były syto. Pierwsze zebrane tego lata owoce i warzywa wymieszane ze sobą w misach, ziemniaki podawane na różne sposoby. Nie brakowało przede wszystkim chleba, który był symbolem pokarmu i poświęcenia Tailtiu, świeżego nabiału serwowanego na tradycyjnych paterach i przede wszystkim pieczonego na rożnie mięsa reema podawanego na drewnianych deskach — pokrojonego na porcje.
Między wiedźmami dbającymi o to, by goście festiwalu nie byli głodni spacerowały młode dziewczęta wielu kojarzone z pierwszej, dziękczynnej uczty. Jedne widziano z dzbanami pełnymi wody lub tradycyjnego, domowego bimbru, inne na drewnianych tacach proponowały gościom alkohole z różnych części świata — spłynęły statkami do Anglii specjalnie na święto Brón Trogain wraz z handlarzami z kontynentu.
Dziewczę podsuwa ci tacę z ręcznie malowanymi kielichami. Każdy z nich przedstawia coś innego, różnią się dominującym kolorem w swych malowidłach, lecz przede wszystkim — różnią się zawartością. W celu degustacji wina, postać rzuca kością k10 na jeden z kielichów.
- Wina:
1. Kielich przedstawiający Dagdę — mężczyznę trzymającego maczugę i kocioł. W środku Clos Mazeyres - francuskie czerwone wino z Pomerolu. Składają się na nie szczepy Cabernet Sauvignon, Cabernet Franc i Merlot. Doskonałe do jagnięciny i dziczyzny. Posiada ciemno rubinowo-fioletowe odcienie. Bogaty bukiet czarnych i czerwonych owoców zachwyca i zadowala najbardziej wytrawne podniebienia. Niezwykłością jest nieco waniliowa końcówka, która w trakcie degustacji utrzymuje się na podniebieniu.
2. Kielich z czerwienią, przedstawia Morrigan w towarzystwie krew i kruków. Zawartość kielicha to Chateau Vray Canon Boyer 1954 - to doskonale starzejące się wytrawne wino z Canon-Fronsac. Łatwo wyczuwalny aromat suszonych jagód o bogatym smaku wzbogaca mocne taniny i wytrawne wykończenie. Posiada piękny burgundowy odcień. Winne wykończenie jest przyjemne i długie. Doskonałe Bordeaux.
3. Kielich z wizerunkiem Lugh — młodego mężczyzny z procą i włócznia. Chateau Marienlyst 1952 - wino wytrawne, o głębokiej rubinowo-fioletowej barwie i owocowych aromatach, w szczególności wiśniowych z delikatną nutą przypraw. W ustach stabilne, o dobrej owocowości i gładkich taninach z delikatnym akcentem przypraw na finiszu.
4. Kielich z Tailtiu, bogini Ziemi. Czarkę wypełnia Chateau Le Fournas Bernadotte - Bernadotte ma stałe cechy doskonałego wina o niepowtarzalnym smaku, który jest doceniany przez znawców. Bernadotte oferuje głęboki rubinowy kolor. Nos uwalnia aromaty czerwonych owoców z nutami przypraw; bukiet jest wyrazisty i trwały. Na podniebieniu jego hojność potwierdza się, jest świeże, o subtelnych taninach, a jego wykończenie długie i miękkie.
5. Kielich z Ogmą, przedstawia starszego mężczyznę trzymającego łańcuchy, a na nich, ludzkie głowy. Chateau Monbrison - Wytrawne wino w intensywnym rubinowym kolorze. Posiada intensywne i złożone aromaty, począwszy od kwiecistych aromatów fiołka i róży z nutami owocowymi z czarnej porzeczki aż po borówki, maliny i ciemne wiśnie, a następnie lekko miętową nutę balsamiczną. Smak dość zbudowany o miękkich i jedwabistych taninach które świetnie łączą się ze świeżością, czyniąc je doskonale zrównoważonym.
6. Kielich z Aongusem. Chateau Lyonnat 1954 - Czerwone, wytrawne wino z Saint-Émilion, Bordeaux. Charakteryzują je eleganckie wysoko skoncentrowane taniny owocowe, jędrne - pełne i gęste z mnóstwem aromatów owocowych i dużych tanin.
7. Kielich z podobizną Ecny — patronem mądrości. Mouton - Cadet - Mouton Cadet to wino stworzone przez legendarnego plantatora winorośli i poetę Barona Philippe de Rothschild w 1930 roku. Wino o głębokiej rubinowej barwie, intensywnym bukiecie dojrzałych czerwonych owoców, o łagodnych taninach. Powstaje z winogron szczepu Cabernet Sauvignon, Merlot i Cabernet Franc zbieranych ręcznie w parcelach z apelacji Bordeaux. Wino zrównoważone, znakomite do dań obiadowych na bazie czerwonego mięsa i warzyw w sosie, do twardych serów; cechuje się wysokim potencjałem starzenia.
8. Kielich przyozdobiony czernią, z podobizną boga śmierci — Arawnem. Rioja - białe hiszpańskie wino z prowincji La Rioja. Stworzone ze szczepów Chardonnay, Sauvignon Blanc i Verdejo. To wino wysokiej jakości, które leżakuje co najmniej cztery lata w dębowych beczkach. Posiada bladożółty odcień z zielonkawym akcentem. W nosie błyskawicznie wyczuć eksplozję egotycznych owoców z mieszanką ziół i kopru. Jest świeże, eleganckie z dobrą kwasowością, co zawdzięcza uprawom na dużej wysokości w atlantyckim klimacie.
9. Kielich z podobizną Cernunnosa, przedstawiający mężczyznę z upiornym, krwawym porożem. S'Emilion L'Angelus 1955 - wytrawne wino czerwone o lekko cierpkim smaku, które niezmiennie od dekady jest doceniane przez koneserów. Klasyczne Bordeaux pełne aromatów ciemnych owoców. W smaku jest łagodne i czyste, z lekkimi taninami. Idealnie pasuje do czerwonego mięsa.
10. Kielich przedstawiający druidów. W środku Senorio de los LLanos - czerwone hiszpańskie wytrawne wino i ciemnym i intensywnym kolorze z niuansami terakoty. Posiada złożony zapach, z lekkimi i dojrzałymi akcentami kawy i kakao. Struktura smaku jest klarowna i elegancka. Wyczuwalna jest za to obecność głębokich tanin. Pochodzi z regionu La Mancha.
Na polanie można było też spotkać około dziesięcioletnie dzieci z glinianymi dzbanami. Małe dziewczynki przemykały między dorosłymi w letnich sukienkach, z rozwianymi słowami, a ich małe główki zdobyły korony z suszonych ziół. Grzecznie oferowały napitek z dzbana, który dźwigały, ale nie pamiętały, co znajdowało się w środku. Były w stanie wspomnieć jedynie o alkoholu innym niż wino. Zawsze towarzyszyli im mali chłopcy w lnianych koszulach, którzy nosili rogi reema, służące za kielichy do tych szczególnych napojów. Rozkojarzeniu dzieci trudno się było dziwić, gdy wokół tak wiele się działo. Ludzie kosztowali potraw i win, głośno ze sobą rozmawiali, tańczyli. Same niecierpliwie przebierały nóżkami. By skorzystać z degustacji koktajlu należy odebrać róg reema od chłopca i rzucić kością k10 na zawartość jej dzbanka.
- Koktajle:
- 1. Nieśmiałek – koktajl z winem musującyn, wodą i słodkim likierem kokosowym jest idealną propozycją dla osób odnajdujących się w delikatnych i słodkich smakach. Niejednokrotnie jego smak zawstydza degustujących i to w sposób dosłowny. Już po pierwszym łyku czujesz jak ogarnia cię niesamowita nieśmiałość. Krępują cię spojrzenia innych, wstydzisz się zabierać głos i wyrażać opinie podczas konwersacji. Efekt ten minie, gdy sięgniesz po kolejnego drinka.
2. Wróżka - migoczący od samego początku kieliszek wypełniony jest skrzacim winem oraz lekkim, owocowym musem nadającym koktajlowi nieco gęstszej konsystencji. Już po pierwszym łyku dostrzegasz, jak otaczający cię z każdej strony brokat osiada na Twojej szacie, sprawiając, że mieni się jeszcze bardziej, a głos brzmi nieco piskliwie, jakby należał do maleńkiego skrzydlatego elfa.
3. Druzgotek – szczególnie dla wielbicieli ostrych i ciężkich alkoholi. Starzony rum z odrobiną wody i dużą ilością lodu sprawia, że twoje zachowanie zmienia się w iście demoniczne. Masz wrażenie jakby każdy spoglądał na ciebie w sposób oceniający, masz również większą tendencję do wszczynania awantur, ale za każdym razem, gdy chcesz wyprowadzić atak w czyimś kierunku masz wrażenie jakby ktoś wylał na ciebie kubeł zimnej wody. Twoje ubranie pozostaje suche, a emocje opadają.
4. Oddech smoka - tylko wprawny alchemik poczuje, że w tej kompozycji ciężkiej whiskey przesiąkniętej zapachem dębowej beczki znajdują się ogniste nasiona. Jeden łyk wystarcza, aby Twój głos zniżył swoją barwę do przytłaczającego słuch basu. W miarę opróżniania kielicha czujesz coraz mocniejszy, siarkowy zapach oraz dym wypuszczany przez nozdrza lub usta z każdym oddechem. Wypicie do ostatniej kropli prowadzi do zionięcia ogniem i tymczasowego osmolenia własnej szaty. Koktajl pozostawia po sobie palący posmak oraz pragnienie.
5. Dziki kwiatek – to nic innego jak potocznie zwana miodówka, czyli nalewka z miodu. Nazwa może jednak zmylić, niewielu wie, że to właśnie duszki nazywane Dzikimi Kwiatkami tłoczą i butelkują miód potrzebny do stworzenia właśnie tej nalewki. Nalewka jest mocna w smaku, ale na długo postawia w ustach słodki posmak. To właśnie dzięki tej słodyczy masz ochotę na wypowiadanie się w samych superlatywach o osobach znajdujących się najbliżej ciebie.
6. Creme de la creme - likier porzeczkowy pozostawia po sobie niezapomniane wrażenie w połączeniu z gorzką czekoladą. Smak zostaje z Tobą na dłużej, podobnie jak zapach kakao. Czujesz lekkie otumanienie i to za sprawą już pierwszego drinka. Przyjemne uczucie lekkiej głowy i wolności towarzyszy Ci od pierwszego zamoczenia ust w napoju. Masz wrażenie, że wszystkie troski odchodzą w niepamięć i chcesz zatrzymać tę chwilę na dłuższy czas.
7. Wampir – propozycja dla osób, które nie boją się mocnych smaków i łakną niesamowitych wrażeń. Wyczuwalna whisky, starzony rum oraz wódka stanowią bazę dla tego koktajlu. Podawany z sokiem malinowym i dużą ilością kruszonego lodu. Nie bez powodu jego nazwa nawiązuje do krwiopijcy, ponieważ w szybkim tempie wysysa twoje siły witalne, mąci umysł, wpływa na percepcję. Intensywność smaku sprawia, że już po jednym łyku czujesz się pijany.
8. Królowa Śniegu - intensywność smaku imbiru doprawiona tonikiem i kruszonym lodem, serwowana z ćwiartką pomarańczy. Orzeźwiające, niezbyt słodkie połączenie niemal od razu wywołuje gęsią skórkę i ogarniające Cię zewsząd uczucie chłodu. Oddech zmienią się w typową dla chłodu parę, w której wesoło wirują płatki śniegu. Pomimo zimna ogarnia Cię rozluźnienie, przypominają Ci się dziecięce lata, kiedy bawiłeś się wśród śniegu, a samo wspomnienie wywołuje przyjemne uczucie dziecięcej radości.
9. Burleska - słynny francuski Calvados, którego jabłkowy bukiet przebija się w każdym łyku, doprawione cynamonem, wanilią i odrobiną gorzkiego amaretto przełamującego wyraźną słodycz. Także i Twój głos nabrał wyraźnej, wręcz uwodzącej głębi. Pozostajesz w przekonaniu, że jedno wypowiedziane słowo rozplątuje cudze języki i skłania ku powierzeniu najgłębszych sekretów.
10. Erato - kołyszący się w wysokim szkle alkohol ma ciemnoczerwony kolor. Po jego spróbowaniu czujesz rozpływający się na języku musujący smak granatu i cytryny, cierpkość ginu i delikatną nutę mięty. Masz wrażenie, jakby światło stało się nieco bardziej różowe, a twoja głowa nic nie ważyła, choć zdecydowanie nie jest to stan upojenia alkoholowego. Twoje myśli stają się niezwykle lotne, przez co ciężko jest ci dokończyć jeden wątek w konwersacji: nieustannie wpadają ci do głowy kolejne dygresje do wtrącenia.
Starowiny z wiklinowymi koszami spacerujące po polanie nienachalnie proponują odpoczywającym gościom skosztowanie specjalnego deseru z ciasta drożdżowego z masą migdałową. W jednym z kawałków ciasta jest ukryta srebrna moneta, która wedle przesądów ma zapewnić szczęśliwemu znalazcy obfitość i szczęście. W trakcie Brón Trogain, każdy gość może zamówić specjalne ciasto i rzucić kością k100.
1-99 - nic się nie dzieje
100 - znajdujesz szczęśliwą monetę! Możesz założyć, że oddałeś ją do przetopienia w jednym z lokali na Pokątnej i zgłosić ten fakt w temacie "Komponenty Magiczne" aby otrzymać komponent srebro. Jeśli nie przetopisz monety, jednorazowo ochroni Cię przed efektem pierwszej wyrzuconej przez ciebie po festiwalu krytycznej porażki, a potem rozpadnie się w pył.
Każdy poziom biegłości szczęście obniża ST losowania srebrnej monety o 5 oczek (95 dla poziomu I, 90 dla poziomu II, 85 dla poziomu III).
[bylobrzydkobedzieladnie]
'k100' : 21
Coś jednak nie pozwala mi odpuścić, ukłucia świadomości, małe pokrzykiwania gdzieś z tylu głowy. Niebezpieczeństwo, zagrożenie, nie odpuszczaj. Niebezpieczeństwo, zagrożenie, nie wypuszczaj oddechu. Niebezpieczeństwo, zagrożenie, otwórz oczy.
Chciałabym otworzyć oczy.
-Musimy choć... upewnić się, że ten kawałek jest bezpieczny.-postanowiła, robiąc kolejny, ostrożny krok do przodu. Okazało się, że dużo do sprawdzania nie było. Te kilka metrów dalej znajdowała się... komnata? Zadziwiło ją to mocno. Co to robiło po środku niczego? Pajęczyny, kurz... dawno tu nikogo nie było. To ją uspokoiło. Ale pisk i widok szczura, który nagle przebiegł przez posadzkę, zmusił ją do zachłyśnięcia się na chwilę powietrzem i wzdrygnięciem się. Zrelaksowała się dopiero po chwili, biorąc głęboki wdech. Nawet cholerny gryzoń wprowadzał ją teraz w stan przedzawałowy!
-Co to za miejsce?-wypowiedziała swoje myśli na głos, obracając się w stronę Milicenty, kontrolnie, sprawdzając, czy ciągle jest gdzieś za nią. Czuła się jednak bezpieczniej gdy miała towarzystwo.
Przełknęła ślinę, by zbliżyć się z lekką rezerwą do jednej ze skrzyń, by sprawdzić jej zawartość. Co się tutaj kryło? Dlaczego ktoś zadał sobie tyle wysiłku, by to wznieść? I przede wszystkim: KTO to zrobił?
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
will be always
the longest distance
between us
'k100' : 21
Wzdyrgnęłam się, kiedy tuż obok nas przebiegł piszczący szczur, ale nie w takich warunkach żyłam, aby zareagować na niego drastyczniej. Bardziej interesowały mnie te wszechobecne przedmioty, które wyglądały, jakby prosiły się o uporządkowanie. I odkurzenie. Pajęczyny nie dodawały im wcale uroku. Westchnęłam, nie mówiąc nic. Nie miałam pojęcia co to za miejsce, widziałam je pierwszy raz w życiu. W razie czego trzymałam różdżkę w pogotowiu polegając jedynie na świetle wyczarowanym przez Selinę. Zajrzałam do drugiej skrzyni, nie czekając jak cień za plecami Lovegood w oczekiwaniu aż otworzy wieczko.
Ostatnio zmieniony przez Milicenta Borgin dnia 16.11.15 13:03, w całości zmieniany 1 raz
'k100' : 25
Tuż obok nich zwaliło się palące się drzewo, ogień rozprzestrzeniał się na polanę. Trzeba im było stąd uciekać - lecz nie będzie łatwo przedrzeć się przez ogień... który, zdawałoby się, otoczył ich już szerokim kręgiem. Może w pobliżu czaił się wilkołak, może nie - nie mógł tego wiedzieć.
Selina i Milicenta rozejrzały się po pomieszczeniu, przeglądając skrzynie zawalające osobliwą komnatę.
Selina znalazła dziwną parę zielonych omnikularów, wyglądała nieco skromniej niż egzemplarze, które dotychczas miała w swoich rękach i nie mogła odnaleźć mechanizmu uruchamiającego powtórzenie akcji. Prawdopodobnie było to coś w rodzaju mugolskiego prototypu omnikularów. Oprócz tego w jej rękę wpadło dziwne urządzenie będące metalową płytką z zamontowanym na niej szkiełkiem. Po uruchomieniu mechanizmu z szybki wydobywało się światło.
Milicenta znalazła poręczny nóż - bynajmniej nie kuchenny, mógł przypominać sztylet, ale był zbyt prosty i chowany w drewnianej osłonce. Dodatkowo, w skrzyni leżała papierowa paczka małych drewienek zakończonych czymś, co pachniało siarką. Boki pudełeczka pokryte były czymś szorstkim i było już nieco wytarte - co mogło dać wskazówki odnośnie użycia dziwnego przedmiotu.
Wszystko wskazywało na to, że to dziwne miejsce było opuszczone, przedmioty były stare, a dna skrzyń pokryte pajęczynami. Czarownice mogły tu bezpiecznie przeczekać resztę nocy. Selina znalazła lornetkę i latarkę, a Milicenta nóż i zapałki.
- Nebula exstiguere - nadzieja ponoć jest matką głupich, lecz w tej sytuacji niewiele pozostało mu możliwości. Szalejący wokół ogień oraz wilkołak mogący wciąż znajdować się w pobliżu skutecznie motywowały do znalezienia bezpiecznego miejsca, w którym mógłby dokładnie obejrzeć Isolde i zdiagnozować jej obrażenia. Zacisnął mocniej palce na różdżce, ruszając przed siebie.
ja po zobaczeniu kostek
Ostatnio zmieniony przez Bastian J. Nott dnia 21.11.15 1:17, w całości zmieniany 1 raz
Skoro tak nas pragną tratować głupio tego nie skosztować"
'k100' : 27
Drugi przedmiot, na który natrafiły jej ręce, był przedziwny. Metalowy, z szybką po środku. Po naciśnięciu odpowiedniego przycisku (o którego istnieniu nie do końca zdawała sobie sprawę), oślepiło ją światło. Prawie wypuściła przedmiot z rąk, chcąc je od siebie odrzucić.
-Co to jest, do cholery?!-zapytała, podburzona, trzymając te nietypowe rzeczy w dłoniach.
Rozejrzała się wokół, jakby desperacko, próbując rozpoznać przeznaczenie tego pomieszczenia.
-Cóż to, schron? Nora?-zadawała kolejne pytania, jakby wizja przejęcia się tym bunkrem pozwalała jej zapomnieć o tym, co działo się jeszcze kilka chwil na górze. Prawie tak, jakby przeniosła się do innych czasów. Ale ten kurz i pajęczyny właśnie o tym świadczyły. Było to zapomniane miejsce. Tylko... do kogo należało?
Zaczęła przeszukiwać kolejne pudła, podnosząc je i przeglądając, szukając odpowiedzi do tej zagadki.
W końcu był on zamknięty od środka, tak? Więc albo była inna droga wyjścia, albo ktoś tutaj zmarł, zamykając się, albo zostało to zamknięte magicznie bądź też jakimś niesamowitym mechanizmem.
-To mugolskie miejsce?-odezwała się ponownie, nie widząc innej możliwości. Spojrzała krytycznie na przedmioty znalezione przez swoją towarzyszkę.
Zaczęła nagle wątpić czy są tu bezpieczne. To było opuszczone. A przynajmniej na takie wyglądało. Ale atmosfera obcości budziła w niej niepokój.
will be always
the longest distance
between us
'k100' : 77
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to... coś przypominające nóż. Miało drewnianą rączkę, w której pordzewiałe ostrze mogło się chować? Pierwszy raz widziałam podobny wynalazek. Z ciekawością oraz uwagą badałam mechanizm, poruszając dokładnie ostrzem. Tylko w jakim celu były te zabiegi? Odłożyłam przedmiot na bok, aby skupić się na kolejnym. Małe, dziwaczne pudełeczko, które wydawało dźwięki przy ruszaniu. Napisów nie rozumiałam zbytnio, ale zaciekawiło mnie to, jak dostać się do środka. Chwilę zajęło mi wykombinowanie, że w środku... znajdują się małe drewienka. Do czego służyły? Czym były oblepione na końcu? Dotknęłam tej dziwnej substancji, a potem powąchałam. Wtedy skojarzenie było jasne - siarka. Kojarzę ten zapach z powodu smoków. Najbardziej chyba odczuły to moje nieszczęsne plecy.
Wniosek? To chyba służy do rozprószania ognia. Spędziłam kilka minut na rozpracowywaniu mechanizmu, tak trochę ignorując zdziwienie Lovegood. Byłam za bardzo zafrapowana swoimi znaleziskami, nawet nie zauważyłam, co ona znalazła.
Wtem stało się - drewienko zaczęło się palić.
- Aaa! - krzyknęłam, lekko przerażona. Upuściłam zapałkę na ziemię, dosyć nerwowo ją depcząc. Nie sądzę, aby tu coś mogło się zająć ogniem, ale nigdy nic nie wiadomo. W każdym razie - dziwne to ustrojstwo. - Nie wiem. To chyba jakiś magazyn broni zagłady - uznałam ostatecznie, jedynie przez moment przesuwając wzrokiem po ścianach. - Magiczne to wątpię, po co im ogniste drewno, jak mają różdżki? - stwierdziłam po chwili. - Myślisz, że musimy tu zostać do rana? - spytałam dziewczyny, bo naprawdę nie wiedziałam, co teraz począć w naszej sytuacji.
- Ej, a ty co masz?
Ostatnio zmieniony przez Milicenta Borgin dnia 23.11.15 18:23, w całości zmieniany 2 razy
'k100' : 78
Rozglądając się, czarownice dostrzegły pewien szczegół, który umknął im wcześniej - pod przeciwległą ścianą leżała różdżka. Nie oblepiona ani kurzem, ani pajęczyną - zadbana, gładka, i z pewnością pochodząca od Ollivandera. Jej właściciela jednakże tutaj w tym momencie nie było. Z całą pewnością nie było tutaj nikogo. Ani nic więcej. W kolejnych pudłach Selina znajdowała wyłącznie okruchy po starym jedzeniu, zardzewiałe menażki... i fragment gazety o nieruchomym zdjęciu, zatytułowany The Times, z datą sprzed trzynastu lat. Miejsce z całą pewnością było mugolskie. Ogień nad nimi rozprzestrzeniał się błyskawicznie i nic nie wskazywało na to, by z tunelu dało się wydostać w inny sposób. Czarownice nie miały innego wyjścia - musiały zostać tutaj przynajmniej do czasu, aż ktoś ugasi pożar - wówczas będą mogły wydostać się na powierzchnię bezpiecznie.
-Nie wiem, świeci.-mruknęła, potrząsając przedmiotem, by je potem przystawić do ucha.-I zepsute omnikulary.-podsunęła jej nie, by mogła sprawdzić, a sama straciła zainteresowanie, rozbieganym wzrokiem raz jeszcze ogarniając pomieszczenie.
Chwyciła gazetę, które tytułowała się jakoś tak dziwnie. Ale chyba gdzieś słyszała tą nazwę. Tylko gdzie...? Pobieżnie przeleciała po niej spojrzeniem, marszcząc brwi.
-1942...?-mruknęła do siebie i nagle jakby zachłysnęła się oddechem.-To podczas wojny. Podczas wojny to musiało być.-wydusiła, jakby przez inny pryzmat patrząc na to miejsce.
Obeszła je raz jeszcze szybkim krokiem, zapominając do reszty o pożarze i wilkołaku, który ciągle mógł grasować gdzieś na górze. I nagle się zatrzymała, kątem oka coś dostrzegając.
-...różdżka.-zauważyła, podchodząc wolno do przedmiotu. Dlaczego czas jej nie naznaczył? Czyżby sama dbała o siebie? A może nie należała wcale do tego miejsca i została tu przeniesiona niedawno...?-Co to tutaj robi?-wyciągnęła rękę, ostrożnie, jakby bojąc się reakcji rzeczy - w końcu cholera wie z czego była zrobiona!-...chcesz to sprawdzić?-zwróciła się do Milicenty.
I może w tym czasie zmówiły się co do zgłębienia tajemnicy właściciela tego magicznego elementu w tym zagraconym schronie. I być może, napięte oczekiwaniem, że prawowity użytkownik różdżki może wrócić, nie zmrużyły oka, czekając, aż na górze będzie bezpiecznie.
A potem pewnie obie wymknęły się, dodając do swojej kolekcji kolejny fant.
/zt?
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
will be always
the longest distance
between us