Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Hertfordshire
Albury
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Albury
To miejsce zdaje się kompletnie zapomniane przez świat, jedynie na kilku mapach można dostrzec wypisaną drobnymi literami nazwę wioski. Jedną z nich można odnaleźć w British Museum. Czarodzieje nazwę mieściny kojarzą jedynie z nazwiskiem wynalazcy sieci Fiuu, nie zdając sobie sprawy z istnienia malutkiej wioski praktycznie zapomnianej przez świat – zarówno mugolski, jak i czarodziejski. Kiedyś tętniące życiem Albury, będące w centrum uwagi dzięki głównym kanałom sieci Fiuu, jak i manufakturze produkującej kominki na całą Anglię, dziś zdaje się zwyczajnie opustoszałe. Większość czarodziejów pracujących przy kontroli sieci Fiuu, przeniosło się wraz z otworzeniem nowego, większego punktu w Londynie, pozostawiając poprzedni na pastwę zapomnienia. Jedynie szef całego obiektu, znający jego wszystkie sekrety postanowił pozostać, by doglądać wciąż sprawnych kominków i chronić manufakturę przed wzrokiem ciekawskich mugoli, jego syn Leonard Bryat od kilku lat pracuje jako dyrektor w Biurze Głównym Sieci Fiuu. Mieszkańcy nie zbliżają się do jego dziwacznej posiadłości mieszczącej się już w lesie, kawałek od reszty zabudowań, uważają go za dziwaka i szaleńca. Co jakiś czas nad lasem unosi się dym, przeważnie nad miejscem w którym znajduje się dom czarodzieja, nikt z mieszkańców nie odważył się jednak zbadać przyczyny jego pochodzenia. Pod koniec czerwca '56 dziwna siła zrównała zniszczyła doszczętnie budynki Manufaktury
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 01.03.18 20:12, w całości zmieniany 1 raz
Nie miał pewności, czy ciepło tak znane mu w trakcie wcześniejszego rzucania zaklęć dzisiaj oznaczało to samo. Wprawdzie te kilka chwil przebiegło po jego myśli, lecz nie zmieniało to niczego w kwestii, przez którą się tutaj znaleźli. Wyeliminowanie mugola nie było problemem. Został potraktowany delikatnie i niemalże z klasą, całkowicie niezgodnie z zasadami, którymi kierował się przez całe życie. Wszystko to jednak było już faktem dokonanym i teraz powinien skupić się na najbliższych kilku chwilach.
— Jeśli tylko dotrzemy w porę — skomentował krótko, po czym odsunął się od drzewa i ruszył w stronę Rhysanda, by w jego towarzystwie wędrować w kierunku, który rzeczywiście powinni obrać. Wiedząc tak niewiele, wierzył w łut szczęścia, że wszystko przebiegnie po ich myśli. W innym wypadku równie dobrze mogli stawić się przed oblicze Czarnego Pana i położyć głowę na katowskim pniu.
— Jeśli tylko dotrzemy w porę — skomentował krótko, po czym odsunął się od drzewa i ruszył w stronę Rhysanda, by w jego towarzystwie wędrować w kierunku, który rzeczywiście powinni obrać. Wiedząc tak niewiele, wierzył w łut szczęścia, że wszystko przebiegnie po ich myśli. W innym wypadku równie dobrze mogli stawić się przed oblicze Czarnego Pana i położyć głowę na katowskim pniu.
We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Poradzili sobie z pierwszym przeciwnikiem, mugolem, który być może nie był, a być może był bardzo dla nich groźny. Na szczęście, pozbyli się chyba przeciwnika, a przynajmniej tyle można było stwierdzić w tych ciemnościach. Marianna pamiętała kierunek, który wskazała różdżka Yvetty i wiedząc, gdzie znajduje się północ odwróciła się w kierunku, w którym powinien być wschód, kiedy dotarły do niej słowa Rhysanda.
- Nie będziemy póki co ryzykować z anomaliami, rozmasuj porządnie skronie, powinno pomóc - stwierdziła. - Daj znać, jeśli się jednak pogorszy, dostaniesz mdłości lub zawrotów głowy.
Nie sądziła, by było to coś groźnego. A jeśli się pogorszy, to na pewno mu pomoże. Powinien być w pełni sił, zmęczony bólem głowy może nam zawadzać. Ale trzeba było wybrać, czy ból głowy czy anomalie, a może gdy rozmasuje głowę, to mu przejdzie. Póki co wolała się skupić na tym, aby obrać odpowiedni kierunek.
- Przed nami jest droga, proponuję, przynajmniej póki co, iść nią w głąb lasu. Nie znamy dokładnego położenia posiadłości dyrektora, ale możemy mieć nadzieję, że ta droga może do niej prowadzić - powiedziała.
Nie byli niczego pewni, to były jedynie przypuszczenia i Marianna miała ogromną nadzieję, że jej kobieca intuicja, o ile coś takiego posiadała, jej nie zawiedzie, a obrany przez nią kierunek będzie odpowiedni. Dlatego z całą grupą ruszyła drogą w głąb lasu.
- Nie będziemy póki co ryzykować z anomaliami, rozmasuj porządnie skronie, powinno pomóc - stwierdziła. - Daj znać, jeśli się jednak pogorszy, dostaniesz mdłości lub zawrotów głowy.
Nie sądziła, by było to coś groźnego. A jeśli się pogorszy, to na pewno mu pomoże. Powinien być w pełni sił, zmęczony bólem głowy może nam zawadzać. Ale trzeba było wybrać, czy ból głowy czy anomalie, a może gdy rozmasuje głowę, to mu przejdzie. Póki co wolała się skupić na tym, aby obrać odpowiedni kierunek.
- Przed nami jest droga, proponuję, przynajmniej póki co, iść nią w głąb lasu. Nie znamy dokładnego położenia posiadłości dyrektora, ale możemy mieć nadzieję, że ta droga może do niej prowadzić - powiedziała.
Nie byli niczego pewni, to były jedynie przypuszczenia i Marianna miała ogromną nadzieję, że jej kobieca intuicja, o ile coś takiego posiadała, jej nie zawiedzie, a obrany przez nią kierunek będzie odpowiedni. Dlatego z całą grupą ruszyła drogą w głąb lasu.
A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Zdawał sobie sprawę, że zareagowali zbyt impulsywnie – mugola trafiły cztery różne zaklęcia, wystarczyłoby jedno celne, starannie dobrane – ale ponieważ ich reakcja zdawała się nie wywołać żadnych nieodwracalnych szkód, szybko wyrzucił sprawę mężczyzny z głowy. Upadł, stracił pamięć, był rozbrojony i oszołomiony, a więc nie stanowił już zagrożenia; teraz pozostawało im jedynie nadrobić stracony czas i ruszyć dalej, oby bez kolejnych przerywników w postaci nieoczekiwanych spotkań.
Rozejrzawszy się jeszcze uważnie dookoła (nie umknęło mu ani dziwne zachowanie Rhysanda, ani jego uwaga o anomaliach; zatrzymał spojrzenie na kuzynie o sekundę dłużej, ale niczego nie powiedział, póki co kwalifikując migrenę jako problem drugorzędny), opuścił różdżkę, odwracając się w stronę Marianny. To ona dowodziła ich grupą, czekał więc na jej decyzję, co robić dalej; nie chciał wyrywać się przed szereg ani wywoływać wewnętrznych konfliktów – na nie również nie mieli czasu. Poza tym, młoda uzdrowicielka póki co nie dała mu żadnych powodów, żeby wątpić w jej umiejętności przywódcze. To, co mówiła, miało zresztą sens; kiwnął więc jedynie głową, przyjmując kierunek do wiadomości i również ruszając w głąb lasu, utrzymując się mniej więcej o pół kroku za nią oraz nasłuchując; wśród drzew było ciemno, wysokie gałęzie pogłębiały ogólnie panujący półmrok, ale na własny słuch wciąż mógł liczyć.
Rozejrzawszy się jeszcze uważnie dookoła (nie umknęło mu ani dziwne zachowanie Rhysanda, ani jego uwaga o anomaliach; zatrzymał spojrzenie na kuzynie o sekundę dłużej, ale niczego nie powiedział, póki co kwalifikując migrenę jako problem drugorzędny), opuścił różdżkę, odwracając się w stronę Marianny. To ona dowodziła ich grupą, czekał więc na jej decyzję, co robić dalej; nie chciał wyrywać się przed szereg ani wywoływać wewnętrznych konfliktów – na nie również nie mieli czasu. Poza tym, młoda uzdrowicielka póki co nie dała mu żadnych powodów, żeby wątpić w jej umiejętności przywódcze. To, co mówiła, miało zresztą sens; kiwnął więc jedynie głową, przyjmując kierunek do wiadomości i również ruszając w głąb lasu, utrzymując się mniej więcej o pół kroku za nią oraz nasłuchując; wśród drzew było ciemno, wysokie gałęzie pogłębiały ogólnie panujący półmrok, ale na własny słuch wciąż mógł liczyć.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Widziała, jak zaklęcia mkną w stronę mugola - pierwsze, drugie, trzecie... nie sądziła więc, by mógł stanowić dla nich większe zagrożenie, teraz mogli skupić się na ważniejszej części misji i ruszyć w las, by odnaleźć poszukiwaną chatkę dyrektora. Nie odzywała się. Starała się tylko zachować czujność i rozglądać, nasłuchiwać, mając nadzieję, że nic nie zaskoczy ich po drodze.
- Idźmy w miarę szybko i cicho - poprosiła tylko, choć była prawie pewna, że wszyscy wiedzą, iż tak właśnie powinni zrobić. Ruszyła za całą grupą.
- Idźmy w miarę szybko i cicho - poprosiła tylko, choć była prawie pewna, że wszyscy wiedzą, iż tak właśnie powinni zrobić. Ruszyła za całą grupą.
you're a chemical that burns, there's nothing but this
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
Mężczyzna został unieszkodliwiony, a wy w końcu ruszyliście w odpowiednim kierunku. Zdawaliście sobie przecież sprawę, że dom Szefa Manufaktury, mieści się w lesie i znajduje się się za Chalk Pit. To jednak i tak było niewiele, nie mieliście pewności, czy Bryat pomoże wam obejść zaklęcia ochronne. Przemierzaliście las sprawnie, wędrując ścieżką i choć anomalie ogarnęły cały Londyn, to nie mogliście oprzeć się wrażeniu, że wszystko tutaj wydawało się względnie normalne. Liście szeleściły na koronach drzew, co jakiś czas udało wam się dosłyszeć pohukiwanie sowy. Dopiero później - po pół godzinnej wędrówce -
dostrzegliście dym pomiędzy drzewami, a gdy zbliżaliście się w jego kierunku waszym oczom ukazał się wysoki na około 9 stóp żywopłot. Latorośle wiły się i skręcały ze sobą, oplatały też mosiężną, zardzewiałą bramę, która zdawała się zamknięta i nieużywana od dawna. Znad żywopłotu wystawał kawałek dachu, zzieleniałego, równie starego, widząc go z takiej odległości byliście świadomi, że dom ma co najmniej dwa piętra lub trzy piętra.
Kochani, na wasze odpisy czekam do 12.10 do godziny 22:00
Tak na przyszłość(teraz Mari wskazała w którą stronę zmierzacie), wędrowanie w kierunku który powinniście obrać, prowadzi donikąd o ile nie wskazujecie dokąd konkretnie idziecie - opisujcie dokładnie co robicie, gdzie idziecie. Samo uwarunkowanie dotarcia do celu, czy otrzymania jakiegoś skutku, nie zagwarantuje wam tego, jeśli nie napiszecie że tam idziecie, czy że to robicie.
Isla, nie może już dołączyć.
dostrzegliście dym pomiędzy drzewami, a gdy zbliżaliście się w jego kierunku waszym oczom ukazał się wysoki na około 9 stóp żywopłot. Latorośle wiły się i skręcały ze sobą, oplatały też mosiężną, zardzewiałą bramę, która zdawała się zamknięta i nieużywana od dawna. Znad żywopłotu wystawał kawałek dachu, zzieleniałego, równie starego, widząc go z takiej odległości byliście świadomi, że dom ma co najmniej dwa piętra lub trzy piętra.
Kochani, na wasze odpisy czekam do 12.10 do godziny 22:00
Tak na przyszłość(teraz Mari wskazała w którą stronę zmierzacie), wędrowanie w kierunku który powinniście obrać, prowadzi donikąd o ile nie wskazujecie dokąd konkretnie idziecie - opisujcie dokładnie co robicie, gdzie idziecie. Samo uwarunkowanie dotarcia do celu, czy otrzymania jakiegoś skutku, nie zagwarantuje wam tego, jeśli nie napiszecie że tam idziecie, czy że to robicie.
Isla, nie może już dołączyć.
- Żywotność:
Marianna 210/210
Cassius 153/153, trauma krwi
Rhysand 197/217,
Percival 230/230
Yvette 204/209
- MAPA i ekwipunek:
EKWIPUNEK:
POSIADANE PRZEDMIOTY:
Marianna - mapa podziemi, mapa miasteczka, eliksir przeciwbólowy(2), pastę na oparzenia(3 porcje, +85 (oparzenia), wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu(2 porcje, +115 (zranienia)) oraz porcję bahanocydu(1 porcje, -15 PŻ; L)
Cassius - jedwabna chusta, piersiówka wypełniona whiskey, woreczek z proszkiem Fiuu, notes, pergamin z runami, kameleon,bahanocyd, osłabiającego zdolności magicznego, kociej zwinności
Rhysand - pióro, bahanocyd, niezłomności i kameleona, byka
Percival - mapę parteru, 2 porcje eliksiru byka(+26 do sprawności; trwa 5 tur) i 1 porcje eliksiru(Ukrywanie się +31, trwa 5 tur) kociej zwinności, bahanocydu, niezłomności, gacka i grozy
Yvette - pierścionek od Pandory, mały nóż
eliksiry: przeciwbólowy (1 porcje, likwiduje karę za wybrany typ obrażeń na 5 tur.), osłabiający zdolności magiczne (1 porcje, -20 rzuty związane z magią; A), niezłomności (2 porcje, +85, trwa 5 tur.), gacka (3 porcje, +20 do spostrzegawczości (słuch); trwa 3 tury), grozy (3 porcje, Zastraszanie +20, trwa 5 tur), kameleon (1 porcje, bonus +10, trwa 3 tury), kociej zwinności
Nie wiedział do końca, czy wędrowali we właściwym kierunku. Zbyt dobrze wiedział, jak zdradzieckie bywały lasy, ich gęstwiny, konary i korzenie tak łudząco podobne do tych, które już minął. Gdyby był sam, próbowałby oznaczyć drogę powrotną, lecz w tym wypadku czynienie tego nie miało większego sensu. Przebywał pośród tych, którym mógł zaufać choć trochę, a plan opracowany niespełna trzy dni wcześniej w żaden sposób nie zakładał ani odwiedzin u Bryata, ani wracania przez las. Ucieczka kominkiem brzmiała absurdalnie, choć przyciśnięci do muru nie będą mieli innej drogi ucieczki. Teleportacja prędzej ich pozabija w otoczeniu tych przeklętych anomalii niż stanie się pomocnym środkiem transportu. Miotły, na których przylecieli, może zdałyby się na coś, gdyby je ze sobą nadal mieli. Zostawili je, on zostawił ją gdzieś tam na skraju lasu, nim ten mugol wtrącił się w ich działania, jeszcze bardziej opóźniając to, za co powinni się zabrać.
Ruszyli, stało się. Szli, a Cassius przez całą drogę nie wypowiedział ani jednego słowa. Milczał, idąc obok Rhysanda, nie bardzo zwracając uwagi na pozostałych. Jedynie raz po raz zaciskał palce na rączce różdżki, upewniając się co do jej obecności za każdym razem, gdy przyszło mu usłyszeć kolejny odgłos lasu. Tylko wtedy ogarniała go przez moment ciemność; nie wiedział, w którą stronę powinien skierować różdżkę. Przez jego myśli ciągle przemykały wspomnienia anomalii zakłócających rzucanie najprostszych czarów, wywołując w nim wahanie i niepewność. Nie wiedział, czy był w stanie zaryzykować aż tak wielką niewiadomą, choć miał przekonanie, że w trakcie starcia nie zacznie zastanawiać się nad konsekwencjami wypowiadanych inkantacji. Przybył tu w jednym, bardzo konkretnym celu i nie zamierzał tego w żaden sposób opóźniać. Żaden dym ani las, ani żadne zaklęcia Bryata mu w tym nie przeszkodzą – a nawet powinny pomóc osiągnąć to, czego zażądał od nich Czarny Pan.
Stanąwszy na skraju terenu posiadłości, spojrzenie niemal natychmiast utkwił w bramie – jednej z wielu przeszkód, które musieli pokonać. Zdołał nawet wycelować weń własną różdżkę, lecz inkantacja zaklęcia ugrzęzła mu w gardle, a myśli nie były w stanie jej powtórzyć. Przypomniał sobie to, co wiedział on, co wiedzieli pozostali i nie mógł zdać się na tak bezmyślny akt.
— Może zapukamy? — spytał półgębkiem z wyraźnym, sarkastycznym zabarwieniem, zerkając ku swoim towarzyszom, by ponownie utkwić spojrzenie w starej, wyraźnie zniszczonej bramie, jakby miało zza niej wyskoczyć coś lada moment.
Ruszyli, stało się. Szli, a Cassius przez całą drogę nie wypowiedział ani jednego słowa. Milczał, idąc obok Rhysanda, nie bardzo zwracając uwagi na pozostałych. Jedynie raz po raz zaciskał palce na rączce różdżki, upewniając się co do jej obecności za każdym razem, gdy przyszło mu usłyszeć kolejny odgłos lasu. Tylko wtedy ogarniała go przez moment ciemność; nie wiedział, w którą stronę powinien skierować różdżkę. Przez jego myśli ciągle przemykały wspomnienia anomalii zakłócających rzucanie najprostszych czarów, wywołując w nim wahanie i niepewność. Nie wiedział, czy był w stanie zaryzykować aż tak wielką niewiadomą, choć miał przekonanie, że w trakcie starcia nie zacznie zastanawiać się nad konsekwencjami wypowiadanych inkantacji. Przybył tu w jednym, bardzo konkretnym celu i nie zamierzał tego w żaden sposób opóźniać. Żaden dym ani las, ani żadne zaklęcia Bryata mu w tym nie przeszkodzą – a nawet powinny pomóc osiągnąć to, czego zażądał od nich Czarny Pan.
Stanąwszy na skraju terenu posiadłości, spojrzenie niemal natychmiast utkwił w bramie – jednej z wielu przeszkód, które musieli pokonać. Zdołał nawet wycelować weń własną różdżkę, lecz inkantacja zaklęcia ugrzęzła mu w gardle, a myśli nie były w stanie jej powtórzyć. Przypomniał sobie to, co wiedział on, co wiedzieli pozostali i nie mógł zdać się na tak bezmyślny akt.
— Może zapukamy? — spytał półgębkiem z wyraźnym, sarkastycznym zabarwieniem, zerkając ku swoim towarzyszom, by ponownie utkwić spojrzenie w starej, wyraźnie zniszczonej bramie, jakby miało zza niej wyskoczyć coś lada moment.
We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Jednak intuicja nie zawiodła, przez dłuższą chwilę, w ciszy, szli w głąb lasu ścieżką, aż po około pół godzinie natrafili na żywopłot. Był niezwykle duży, liście oplatały bramę i Marianna czuła, że trafili w odpowiednie miejsce. Chociaż wydawało się, że jest cicho i spokojnie, to miejsce to było bardzo niebezpieczne. Nadal w gotowości trzymała swoją różdżkę w dłoni. Słysząc pytanie Cassiusa zwróciła głowę w jego stronę i zmierzyła go ostrym spojrzeniem. Wolałaby, aby zostawił sobie takie żarciki na później, gdy będą opuszczać manufakturę po dobrze wykonanym zadaniu.
- Brynhilda napisała, że jego dom otacza żywopłot, a na sam dom nałożone są pułapki. Pamiętajcie “idź naprzód dwa razy, potem trzy w bok, ukłoń się hipogryfowi i zarycz jak smok, a potem podskokiem, do przodu raz-dwa-trzy, może ci się wydać, że jesteś bezpieczny” - przytoczyła fragment wierszu po raz kolejny.
Nie miała pojęcia co to tak naprawdę znaczy i zapewne nie dowie się, dopóki nie staną na przeciwko zagrożenia, do którego owy wierszyk będzie pasował. Miała szczerą nadzieję, że to była jego większa część, bo jeśli nie, to mieli poważny problem. Nie zbliżyła się do bramy, nie chciała jej specjalnie dotykać, ale mogła przypuszczać, że była ona zamknięta od bardzo dawna. Przynajmniej wyglądała na nieużywaną. Stanęła naprzeciwko tej bramy, ale odsunęła się trochę tak, aby jeśli coś się stanie, to żeby nie stać na pierwszej linii. Co jak co, ale nie chciała się od razu podłożyć.
- Alohomora - rzuciła w jej stronę.
Liczyła na to, że brama sama się otworzy i będą mogli bezpiecznie wejść do środka, aczkolwiek przygotowana była psychicznie na to, że może wcale nie wyjść tak dobrze, jakby sobie tego życzyła.
- Brynhilda napisała, że jego dom otacza żywopłot, a na sam dom nałożone są pułapki. Pamiętajcie “idź naprzód dwa razy, potem trzy w bok, ukłoń się hipogryfowi i zarycz jak smok, a potem podskokiem, do przodu raz-dwa-trzy, może ci się wydać, że jesteś bezpieczny” - przytoczyła fragment wierszu po raz kolejny.
Nie miała pojęcia co to tak naprawdę znaczy i zapewne nie dowie się, dopóki nie staną na przeciwko zagrożenia, do którego owy wierszyk będzie pasował. Miała szczerą nadzieję, że to była jego większa część, bo jeśli nie, to mieli poważny problem. Nie zbliżyła się do bramy, nie chciała jej specjalnie dotykać, ale mogła przypuszczać, że była ona zamknięta od bardzo dawna. Przynajmniej wyglądała na nieużywaną. Stanęła naprzeciwko tej bramy, ale odsunęła się trochę tak, aby jeśli coś się stanie, to żeby nie stać na pierwszej linii. Co jak co, ale nie chciała się od razu podłożyć.
- Alohomora - rzuciła w jej stronę.
Liczyła na to, że brama sama się otworzy i będą mogli bezpiecznie wejść do środka, aczkolwiek przygotowana była psychicznie na to, że może wcale nie wyjść tak dobrze, jakby sobie tego życzyła.
A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Marianna Goshawk' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 92
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 92
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Tętno, podniesione przez pojawienie się niespodziewanej rysy na planie, uspokajało się powoli, w miarę wędrówki w głąb lasu. Spokojnego i dziwnie niezmienionego, co z jednej strony powinno go ucieszyć, ale z drugiej – nie mógł oprzeć się wrażeniu, że coś w tej całej ciszy i stateczności było nie tak. Stąpał więc ostrożnie, nie unosząc różdżki do ataku, ale też całkowicie jej nie opuszczając, trzymając się bliżej przodu grupy, zaraz za prowadzącą ich Marianną. Przez cały czas rozglądał się czujnie w poszukiwaniu ewentualnych zagrożeń; czy teren, na który wkraczali, był zabezpieczony? Wiedział, że sam dom krył w sobie spreparowane przez gospodarza pułapki, ale czym właściwie były? Tego wiedzieć nie mógł, nie miał jednak zamiaru dać się zaskoczyć; nie po raz kolejny.
Przystanął razem ze wszystkimi, zadzierając głowę do góry i przyglądając się zarośniętej bramie. Słowa rymowanki, powtórzone przez Mariannę, zabrzmiały dziwnie głucho; spojrzał w jej stronę w samą porę, żeby dostrzec, jak kieruje różdżkę w stronę wejścia. W pierwszym odruchu chciał ją powstrzymać – wparowanie przez główne wrota wydawało mu się proszeniem się o kłopoty – ale nie zdążył; uniósł więc własną różdżkę, w myślach wybierając zaklęcie z dziedziny, w której co prawda nie czuł się najlepiej, ale która w obecnych okolicznościach zdawała się najbardziej adekwatna. – Carpiene – mruknął, celując w stronę bramy i schowanego za nią domu, jednocześnie z napięciem oczekując na efekty zaklęcia kobiety.
Przystanął razem ze wszystkimi, zadzierając głowę do góry i przyglądając się zarośniętej bramie. Słowa rymowanki, powtórzone przez Mariannę, zabrzmiały dziwnie głucho; spojrzał w jej stronę w samą porę, żeby dostrzec, jak kieruje różdżkę w stronę wejścia. W pierwszym odruchu chciał ją powstrzymać – wparowanie przez główne wrota wydawało mu się proszeniem się o kłopoty – ale nie zdążył; uniósł więc własną różdżkę, w myślach wybierając zaklęcie z dziedziny, w której co prawda nie czuł się najlepiej, ale która w obecnych okolicznościach zdawała się najbardziej adekwatna. – Carpiene – mruknął, celując w stronę bramy i schowanego za nią domu, jednocześnie z napięciem oczekując na efekty zaklęcia kobiety.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zaklęcie Marianny sprawiło, że zamek cicho szczęknął dając znać, że bramę można otworzyć, nadal jednak wokół niej owijały się pnącza różnej długości. I choć dźwięk nie rozbrzmiał głośno w otaczającej was ciszy był aż nader słyszalny. Zdecydowanie mogliście powątpiewać w to, że ktokolwiek mieszka jeszcze za żywopłotem, ale znów zdawaliście sobie sprawę, że istnieje więcej niż jedna opcja by wydostać się z jakiegoś miejsca.
Zaklęcie Percivala nie ukazało, by przed bramą znajdowały się jakiekolwiek pułapki, widzieliście kilka świateł które zamigotały za nią, jednak przez zamknięta i owleczoną w winorośli ciężko było dokładnie je dojrzeć. Percy nie wyczuł jednak żadnej obecności, mogło to świadczyć o tym, że miejsce jest opuszczone, lub że dom Szef znajduje się dalej a sam czar nie sięga tak daleko by jednoznacznie stwierdzić, czy jest w środku. ST pozbycia się pnączy poprzez popchnięcie bramy wynosi 30, do akcji doliczana jest sprawnośćx2.
W tym momencie piszecie, póki któremuś z was przy pomocy dłoni lub czaru, nie uda się otworzyć bramy, po tym czasie nastąpi odpis MG. Prosiłabym jednak, byśmy zamknęli się w ciągu najbliższych 24h.
Isla, nie może już dołączyć.
Zaklęcie Percivala nie ukazało, by przed bramą znajdowały się jakiekolwiek pułapki, widzieliście kilka świateł które zamigotały za nią, jednak przez zamknięta i owleczoną w winorośli ciężko było dokładnie je dojrzeć. Percy nie wyczuł jednak żadnej obecności, mogło to świadczyć o tym, że miejsce jest opuszczone, lub że dom Szef znajduje się dalej a sam czar nie sięga tak daleko by jednoznacznie stwierdzić, czy jest w środku. ST pozbycia się pnączy poprzez popchnięcie bramy wynosi 30, do akcji doliczana jest sprawnośćx2.
W tym momencie piszecie, póki któremuś z was przy pomocy dłoni lub czaru, nie uda się otworzyć bramy, po tym czasie nastąpi odpis MG. Prosiłabym jednak, byśmy zamknęli się w ciągu najbliższych 24h.
Isla, nie może już dołączyć.
- Żywotność:
Marianna 210/210
Cassius 153/153, trauma krwi
Rhysand 197/217,
Percival 230/230
Yvette 204/209
- MAPA i ekwipunek:
EKWIPUNEK:
POSIADANE PRZEDMIOTY:
Marianna - mapa podziemi, mapa miasteczka, eliksir przeciwbólowy(2), pastę na oparzenia(3 porcje, +85 (oparzenia), wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu(2 porcje, +115 (zranienia)) oraz porcję bahanocydu(1 porcje, -15 PŻ; L)
Cassius - jedwabna chusta, piersiówka wypełniona whiskey, woreczek z proszkiem Fiuu, notes, pergamin z runami, kameleon,bahanocyd, osłabiającego zdolności magicznego, kociej zwinności
Rhysand - pióro, bahanocyd, niezłomności i kameleona, byka
Percival - mapę parteru, 2 porcje eliksiru byka(+26 do sprawności; trwa 5 tur) i 1 porcje eliksiru(Ukrywanie się +31, trwa 5 tur) kociej zwinności, bahanocydu, niezłomności, gacka i grozy
Yvette - pierścionek od Pandory, mały nóż
eliksiry: przeciwbólowy (1 porcje, likwiduje karę za wybrany typ obrażeń na 5 tur.), osłabiający zdolności magiczne (1 porcje, -20 rzuty związane z magią; A), niezłomności (2 porcje, +85, trwa 5 tur.), gacka (3 porcje, +20 do spostrzegawczości (słuch); trwa 3 tury), grozy (3 porcje, Zastraszanie +20, trwa 5 tur), kameleon (1 porcje, bonus +10, trwa 3 tury), kociej zwinności
Nie był pewien, czy szczęknięcie zamka wywołało u niego ulgę, czy wprost przeciwnie – było powodem, dla którego po jego plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz niepokoju. Stłumił jednak odruch wycofania się; cel leżał przed nimi, nie w Londynie, nie mogli sobie zresztą pozwolić na powrót na tarczy, porażka nie należała do dopuszczalnych ewentualności. Skupił się więc na własnym zaklęciu, które… pokazało mu niewiele; kilka błędnych ogników, mogących oznaczać wszystko bądź nic, w zależności od tego, jak dobrze udało mu się wykonać urok. Tego z kolei nie mógł być pewien – jego umiejętności z zakresu obrony przed czarną magią pozostawiały wiele do życzenia.
Brak wykrytych pułapek, a przynajmniej ich nieobecność w promieniu kilku najbliższych metrów, dodał mu jednak nieco pewności siebie. Nie opuszczając różdżki, zrobił krok do przodu, wyminął Mariannę i przystanął przed samą bramą. Mało brakowało, a by się zawahał; nie miał jednak zamiaru okazywać słabości, nawet (zwłaszcza?) w obecności ludzi, którym teoretycznie ufał. – Sprawdźmy, czy ktoś jest w domu – mruknął, wyciągając rękę przed siebie i mocno popychając jedno ze skrzydeł bramy, mając nadzieję, że w starych, oplatających ją pnączach, nie kryją się żadne paskudztwa.
Brak wykrytych pułapek, a przynajmniej ich nieobecność w promieniu kilku najbliższych metrów, dodał mu jednak nieco pewności siebie. Nie opuszczając różdżki, zrobił krok do przodu, wyminął Mariannę i przystanął przed samą bramą. Mało brakowało, a by się zawahał; nie miał jednak zamiaru okazywać słabości, nawet (zwłaszcza?) w obecności ludzi, którym teoretycznie ufał. – Sprawdźmy, czy ktoś jest w domu – mruknął, wyciągając rękę przed siebie i mocno popychając jedno ze skrzydeł bramy, mając nadzieję, że w starych, oplatających ją pnączach, nie kryją się żadne paskudztwa.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 38
'k100' : 38
Podążała za grupą, choć starała się nie trzymać za bardzo z tyłu. Przez moment zbyt skupiła się na czujnym rozglądaniu wokół, które w gruncie rzeczy na niewiele się zdało. Dostrzegała i słyszała tylko drzewa oraz inne leśne odgłosy, niebudzące żadnych podejrzeń - aż za bardzo spokojnych, jak na to, co i w jakim czasie musieli osiągnąć. W końcu jednak nadgoniła resztę, lokując się gdzieś obok Cassiusa. Obserwowała poczynania reszty, raczej się nie wtrącając. Szczęknięcie zamka zaalarmowało ją, lecz może niedostatecznie, zerknęła tylko na Percivala szarpiącego się z bramką i nim skontrolowała, czy jego próby odnoszą zamierzony skutek, uniosła różdżkę, kierując się własną logiką. Nie spodziewała się spektakularnych efektów, zwyczajnie wolała sprawdzić, czy coś nie kryje się poza ich wzrokiem. Skoro Nott nie wyczuł pułapek...
- Dissendium - szepnęła, myśląc sobie, że zarośla oraz zapuszczenie tego miejsca stanowiły świetną zmyłkę, lecz coś wciąż mogło ułatwić im życie.
nie wiem, czy teraz mogę, ale akurat mam chwilę, więc pożytkuję ją na posta D: jak nie, to proszę zignorować albo coś, ale nie bić, bo mam ostatnio okropne urwanie głowy
- Dissendium - szepnęła, myśląc sobie, że zarośla oraz zapuszczenie tego miejsca stanowiły świetną zmyłkę, lecz coś wciąż mogło ułatwić im życie.
nie wiem, czy teraz mogę, ale akurat mam chwilę, więc pożytkuję ją na posta D: jak nie, to proszę zignorować albo coś, ale nie bić, bo mam ostatnio okropne urwanie głowy
you're a chemical that burns, there's nothing but this
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
it's the purest element, but it's so volatile
feel it on me, love; see it on me, love
strangeness and charm
The member 'Yvette Blythe' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Albury
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Hertfordshire