Pracownia alchemiczna
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Pracownia alchemiczna
Mieszcząca się w podziemiach pracownia alchemiczna całkowicie poświęcona została zadaniu przygotowywania eliksirów na zamówienie. Dojście do niej jest dość kłopotliwe - należy przebrnąć przez gąszcz korytarzy tworzących skomplikowany labirynt. Dla kogoś, kto nie zagląda do pomieszczenia zbyt często, jego położenie pozostaje nieznane. Dopiero pod koniec długiej wędrówki można odnaleźć ciężkie, drewniane drzwi z metalowymi elementami; po przekroczeniu progu pokoju wzdłuż ścian znajdują się solidne, mahoniowe regały skrywające najróżniejsze księgi, ingrediencje oraz przedmioty. W centrum znajduje się porządny stół wraz z paleniskiem potrzebnym do podgrzewania kociołka. Jedno, jedyne okno widnieje na wprost wejścia - wiecznie jest ubrudzone, najczęściej także zasłaniane grubą kotarą.
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 62
'k100' : 62
Statystyka eliksirów 40 zgodnie ze zgłoszonym rozwojem postaci.
Dobrze. Przy podgrzewaniu widzę, że moje tkwienie w pracowni dzisiejszego dnia nie pójdzie całkowicie na marne. Oddycham z ulgą widząc, że trzy porcje mikstury buchorożca będą z dzisiejszych moich starań. Ostrożnie przelewam wywar do fiolek, od razu zabezpieczając je przed wstrząsami co mogłoby skończyć się wybuchem, a tego zdecydowanie nie chcę. Kiwam na skrzata, który już wie, że musi mi wyczyścić kociołek z pozostałości wywaru. Cóż, gdyby nie anomalie pewnie pokusiłbym się sam o to niegodne zajęcie, ale wolę nie ryzykować nawet prostej inkantacji, dlatego śmiało wykorzystuję do tego służalcze stworzenie skoro póki co nie ma nic lepszego do roboty.
Teraz zaś przychodzi czas na powielenie zamówień. Aż cztery razy pragnę uwarzyć dziś Veritaserum i jestem ciekawy ile razy ta czynność mi się powiedzie. Jeżeli osiągnę chociażby wartość pięćdziesięciu procent to będę zadowolony, ale jeśli mniej to chyba zwątpię już we wszystko, co istnieje na tym świecie.
Na razie się nie poddaję, dlatego spokojnie zawieszam czysty kocioł nad ogniem. Dodaję do niego porcję popiołu feniksa, najdroższej ingrediencji na świecie. Prażę go dobre dziesięć minut nim uznaję, że taka struktura mi odpowiada. Zmniejszam płomień i wtedy zalewam go niewielką ilością wody. Słyszę charakterystyczne syczenie, więc nie jest źle. Stopniowo zwiększam ilość cieczy znajdującej się w naczyniu, aż uzyskuję upragnioną objętość. Dorzucam do wywaru trzy pawie pióra, w całości. Mieszam spokojnie powstający eliksir, trzynaście razy w lewo i dwanaście w prawo. Potem dodaję fiolkę syropu trzminorka, dalej mieszając. Skrupulatnie przez dziesięć kolejnych minut, w połowie zmieniając kierunek. Do tego jeszcze wlewam kolejną fiolkę, ale tym razem krwi memortka, która nadaje eliksirowi interesującą barwę.
Jeszcze ingrediencje roślinne. Na pierwszy ogień szatkuję garść liści moly, które wnet lądują w lekko gotującej się zupie. Całość mieszam trzynaście razy w prawo. Potem jeszcze dodaję pokruszoną laskę cynamonu oraz posiekane trzy uncje lawendy. Wszystko ląduje pięknie we wnętrzu gara. Podwyższam temperaturę i obserwuję zachodzące w wywarze zmiany. Na korzyść lub nie.
Dobrze. Przy podgrzewaniu widzę, że moje tkwienie w pracowni dzisiejszego dnia nie pójdzie całkowicie na marne. Oddycham z ulgą widząc, że trzy porcje mikstury buchorożca będą z dzisiejszych moich starań. Ostrożnie przelewam wywar do fiolek, od razu zabezpieczając je przed wstrząsami co mogłoby skończyć się wybuchem, a tego zdecydowanie nie chcę. Kiwam na skrzata, który już wie, że musi mi wyczyścić kociołek z pozostałości wywaru. Cóż, gdyby nie anomalie pewnie pokusiłbym się sam o to niegodne zajęcie, ale wolę nie ryzykować nawet prostej inkantacji, dlatego śmiało wykorzystuję do tego służalcze stworzenie skoro póki co nie ma nic lepszego do roboty.
Teraz zaś przychodzi czas na powielenie zamówień. Aż cztery razy pragnę uwarzyć dziś Veritaserum i jestem ciekawy ile razy ta czynność mi się powiedzie. Jeżeli osiągnę chociażby wartość pięćdziesięciu procent to będę zadowolony, ale jeśli mniej to chyba zwątpię już we wszystko, co istnieje na tym świecie.
Na razie się nie poddaję, dlatego spokojnie zawieszam czysty kocioł nad ogniem. Dodaję do niego porcję popiołu feniksa, najdroższej ingrediencji na świecie. Prażę go dobre dziesięć minut nim uznaję, że taka struktura mi odpowiada. Zmniejszam płomień i wtedy zalewam go niewielką ilością wody. Słyszę charakterystyczne syczenie, więc nie jest źle. Stopniowo zwiększam ilość cieczy znajdującej się w naczyniu, aż uzyskuję upragnioną objętość. Dorzucam do wywaru trzy pawie pióra, w całości. Mieszam spokojnie powstający eliksir, trzynaście razy w lewo i dwanaście w prawo. Potem dodaję fiolkę syropu trzminorka, dalej mieszając. Skrupulatnie przez dziesięć kolejnych minut, w połowie zmieniając kierunek. Do tego jeszcze wlewam kolejną fiolkę, ale tym razem krwi memortka, która nadaje eliksirowi interesującą barwę.
Jeszcze ingrediencje roślinne. Na pierwszy ogień szatkuję garść liści moly, które wnet lądują w lekko gotującej się zupie. Całość mieszam trzynaście razy w prawo. Potem jeszcze dodaję pokruszoną laskę cynamonu oraz posiekane trzy uncje lawendy. Wszystko ląduje pięknie we wnętrzu gara. Podwyższam temperaturę i obserwuję zachodzące w wywarze zmiany. Na korzyść lub nie.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 98
'k100' : 98
Statystyka eliksirów 40 zgodnie ze zgłoszonym rozwojem postaci.
Wspaniale. Widzę już po kolorze oraz zapachu, że pierwsza porcja Serum Prawdy będzie wspaniała. I niezwykle silna. Napawa mnie to dumą, chociaż tak sobie teraz myślę, że po tak dobrym początku nastanie spektakularny upadek. Trudno. Nie mogę się martwić na zapas, bo to nie ma po prostu sensu. Oddycham więc i przelewam całość do zwykłego, cynowego kociołka, żeby tam wywar leżakował przez najbliższy miesiąc.
Znów podchodzę do przygotowania Veritaserum, tym razem drugiej porcji. Nie jestem niczym zrażony, wręcz z zapałem biorę się do pracy. Nawet jeśli cztery razy robienie tego samego może wydać się komuś nudne, to ja jestem człowiekiem wielkiej cierpliwości. I nie takie rzeczy mi straszne. Dlatego wciąż się nie poddaję, dlatego spokojnie zawieszam czysty kocioł nad ogniem. Dodaję do niego porcję popiołu feniksa, najdroższej ingrediencji na świecie. Prażę go dobre dziesięć minut nim uznaję, że taka struktura mi odpowiada. Zmniejszam płomień i wtedy zalewam go niewielką ilością wody. Słyszę charakterystyczne syczenie, więc nie jest źle. Stopniowo zwiększam ilość cieczy znajdującej się w naczyniu, aż uzyskuję upragnioną objętość. Dorzucam do wywaru trzy pawie pióra, w całości. Mieszam spokojnie powstający eliksir, trzynaście razy w lewo i dwanaście w prawo. Potem dodaję fiolkę syropu trzminorka, dalej mieszając. Skrupulatnie przez dziesięć kolejnych minut, w połowie zmieniając kierunek. Do tego jeszcze wlewam kolejną fiolkę, ale tym razem krwi memortka, która nadaje eliksirowi interesującą barwę.
Jeszcze ingrediencje roślinne. Na pierwszy ogień szatkuję garść liści moly, które wnet lądują w lekko gotującej się zupie. Całość mieszam trzynaście razy w prawo. Potem jeszcze dodaję pokruszoną laskę cynamonu oraz posiekane trzy uncje lawendy. Wszystko ląduje pięknie we wnętrzu gara. Podwyższam temperaturę i znów obserwuję zachodzące w wywarze zmiany. Na korzyść lub nie.
Wspaniale. Widzę już po kolorze oraz zapachu, że pierwsza porcja Serum Prawdy będzie wspaniała. I niezwykle silna. Napawa mnie to dumą, chociaż tak sobie teraz myślę, że po tak dobrym początku nastanie spektakularny upadek. Trudno. Nie mogę się martwić na zapas, bo to nie ma po prostu sensu. Oddycham więc i przelewam całość do zwykłego, cynowego kociołka, żeby tam wywar leżakował przez najbliższy miesiąc.
Znów podchodzę do przygotowania Veritaserum, tym razem drugiej porcji. Nie jestem niczym zrażony, wręcz z zapałem biorę się do pracy. Nawet jeśli cztery razy robienie tego samego może wydać się komuś nudne, to ja jestem człowiekiem wielkiej cierpliwości. I nie takie rzeczy mi straszne. Dlatego wciąż się nie poddaję, dlatego spokojnie zawieszam czysty kocioł nad ogniem. Dodaję do niego porcję popiołu feniksa, najdroższej ingrediencji na świecie. Prażę go dobre dziesięć minut nim uznaję, że taka struktura mi odpowiada. Zmniejszam płomień i wtedy zalewam go niewielką ilością wody. Słyszę charakterystyczne syczenie, więc nie jest źle. Stopniowo zwiększam ilość cieczy znajdującej się w naczyniu, aż uzyskuję upragnioną objętość. Dorzucam do wywaru trzy pawie pióra, w całości. Mieszam spokojnie powstający eliksir, trzynaście razy w lewo i dwanaście w prawo. Potem dodaję fiolkę syropu trzminorka, dalej mieszając. Skrupulatnie przez dziesięć kolejnych minut, w połowie zmieniając kierunek. Do tego jeszcze wlewam kolejną fiolkę, ale tym razem krwi memortka, która nadaje eliksirowi interesującą barwę.
Jeszcze ingrediencje roślinne. Na pierwszy ogień szatkuję garść liści moly, które wnet lądują w lekko gotującej się zupie. Całość mieszam trzynaście razy w prawo. Potem jeszcze dodaję pokruszoną laskę cynamonu oraz posiekane trzy uncje lawendy. Wszystko ląduje pięknie we wnętrzu gara. Podwyższam temperaturę i znów obserwuję zachodzące w wywarze zmiany. Na korzyść lub nie.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
Statystyka eliksirów 40 zgodnie ze zgłoszonym rozwojem postaci.
Niewiele brakuje, ale tym razem Serum Prawdy okazuje się zbyt niedoskonałe, żebym mógł je uznać za swoje dzieło. Trochę zbyt gęsta konsystencja oraz mdły zapach nie wróżą niczego dobrego. Szkoda ingrediencji, ale trudno, nie rozpaczam. Każę skrzatowi wszystkiego się pozbyć oraz oczyścić kociołek z nieudanej próby stworzenia tego specyfiku. Mam jeszcze dwie próby, ciekawe jak mi pójdzie. Oby chociaż jedna się jeszcze udała, wtedy uznam to za niewątpliwy sukces, a co.
Znów podchodzę do przygotowania Veritaserum, tym razem trzeciej już porcji. Nie rozpaczam nad poprzednią nieudaną próbą, z nadzieją przygotowuję się do kolejnych schematów tajników warzenia mikstur. Ponownie zawieszam czysty kocioł nad ogniem. Dodaję do niego porcję popiołu feniksa, najdroższej ingrediencji na świecie. Prażę go dobre dziesięć minut nim uznaję, że taka struktura mi odpowiada. Zmniejszam płomień i wtedy zalewam go niewielką ilością wody. Słyszę charakterystyczne syczenie, więc nie jest źle. Stopniowo zwiększam ilość cieczy znajdującej się w naczyniu, aż uzyskuję upragnioną objętość. Dorzucam do wywaru trzy pawie pióra, w całości. Mieszam spokojnie powstający eliksir, trzynaście razy w lewo i dwanaście w prawo. Potem dodaję fiolkę syropu trzminorka, dalej mieszając. Skrupulatnie przez dziesięć kolejnych minut, w połowie zmieniając kierunek. Do tego jeszcze wlewam kolejną fiolkę, ale tym razem krwi memortka, która nadaje eliksirowi interesującą barwę.
Jeszcze ingrediencje roślinne. Na pierwszy ogień szatkuję garść liści moly, które wnet lądują w lekko gotującej się zupie. Całość mieszam trzynaście razy w prawo. Potem jeszcze dodaję pokruszoną laskę cynamonu oraz posiekane trzy uncje lawendy. Wszystko ląduje pięknie we wnętrzu gara. Podwyższam temperaturę i znów obserwuję zachodzące w wywarze zmiany. Na korzyść lub nie. Jestem ciekaw tego efektu.
Niewiele brakuje, ale tym razem Serum Prawdy okazuje się zbyt niedoskonałe, żebym mógł je uznać za swoje dzieło. Trochę zbyt gęsta konsystencja oraz mdły zapach nie wróżą niczego dobrego. Szkoda ingrediencji, ale trudno, nie rozpaczam. Każę skrzatowi wszystkiego się pozbyć oraz oczyścić kociołek z nieudanej próby stworzenia tego specyfiku. Mam jeszcze dwie próby, ciekawe jak mi pójdzie. Oby chociaż jedna się jeszcze udała, wtedy uznam to za niewątpliwy sukces, a co.
Znów podchodzę do przygotowania Veritaserum, tym razem trzeciej już porcji. Nie rozpaczam nad poprzednią nieudaną próbą, z nadzieją przygotowuję się do kolejnych schematów tajników warzenia mikstur. Ponownie zawieszam czysty kocioł nad ogniem. Dodaję do niego porcję popiołu feniksa, najdroższej ingrediencji na świecie. Prażę go dobre dziesięć minut nim uznaję, że taka struktura mi odpowiada. Zmniejszam płomień i wtedy zalewam go niewielką ilością wody. Słyszę charakterystyczne syczenie, więc nie jest źle. Stopniowo zwiększam ilość cieczy znajdującej się w naczyniu, aż uzyskuję upragnioną objętość. Dorzucam do wywaru trzy pawie pióra, w całości. Mieszam spokojnie powstający eliksir, trzynaście razy w lewo i dwanaście w prawo. Potem dodaję fiolkę syropu trzminorka, dalej mieszając. Skrupulatnie przez dziesięć kolejnych minut, w połowie zmieniając kierunek. Do tego jeszcze wlewam kolejną fiolkę, ale tym razem krwi memortka, która nadaje eliksirowi interesującą barwę.
Jeszcze ingrediencje roślinne. Na pierwszy ogień szatkuję garść liści moly, które wnet lądują w lekko gotującej się zupie. Całość mieszam trzynaście razy w prawo. Potem jeszcze dodaję pokruszoną laskę cynamonu oraz posiekane trzy uncje lawendy. Wszystko ląduje pięknie we wnętrzu gara. Podwyższam temperaturę i znów obserwuję zachodzące w wywarze zmiany. Na korzyść lub nie. Jestem ciekaw tego efektu.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 79
'k100' : 79
Statystyka eliksirów 40 zgodnie ze zgłoszonym rozwojem postaci.
Udaje się. Jestem pod ogromnym wrażeniem swoich umiejętności, chociaż wciąż czuję niesmak spowodowany nieudanym uwarzeniem Felix Felicis. Postanawiam sobie jednak, że niedługo zaopatrzę się w kolejne porcje krwi jednorożca i po prostu będę tworzył Płynne Szczęście do skutku. Teraz jednak koncentruję się na Serum Prawdy, które znów niezwykle silne, chociaż nie tak jak pierwsze ląduje w osobnych fiolkach. Pozostaje zatem ostatnia próba. To dobrze, nawet jeśli nie jestem znudzony, to chciałbym przejść już do przygotowania innych specyfików.
Po raz ostatni podchodzę do przygotowania Veritaserum, z zamiarem zużycia ostatniego serca. Pełen wewnętrznego zadowolenia, że przynajmniej połowa prób zwieńczona zostaje sukcesem, zabieram się za pracę. Ponownie zawieszam czysty kocioł nad ogniem. Dodaję do niego porcję popiołu feniksa, najdroższej ingrediencji na świecie. Prażę go dobre dziesięć minut nim uznaję, że taka struktura mi odpowiada. Zmniejszam płomień i wtedy zalewam go niewielką ilością wody. Słyszę charakterystyczne syczenie, więc nie jest źle. Stopniowo zwiększam ilość cieczy znajdującej się w naczyniu, aż uzyskuję upragnioną objętość. Dorzucam do wywaru trzy pawie pióra, w całości. Mieszam spokojnie powstający eliksir, trzynaście razy w lewo i dwanaście w prawo. Potem dodaję fiolkę syropu trzminorka, dalej mieszając. Skrupulatnie przez dziesięć kolejnych minut, w połowie zmieniając kierunek. Do tego jeszcze wlewam kolejną fiolkę, ale tym razem krwi memortka, która nadaje eliksirowi interesującą barwę.
Jeszcze ingrediencje roślinne. Na pierwszy ogień szatkuję garść liści moly, które wnet lądują w lekko gotującej się zupie. Całość mieszam trzynaście razy w prawo. Potem jeszcze dodaję pokruszoną laskę cynamonu oraz posiekane trzy uncje lawendy. Wszystko ląduje pięknie we wnętrzu gara. Podwyższam temperaturę i znów obserwuję zachodzące w wywarze zmiany. Na korzyść lub nie. Teraz wszystko się rozstrzygnie.
Udaje się. Jestem pod ogromnym wrażeniem swoich umiejętności, chociaż wciąż czuję niesmak spowodowany nieudanym uwarzeniem Felix Felicis. Postanawiam sobie jednak, że niedługo zaopatrzę się w kolejne porcje krwi jednorożca i po prostu będę tworzył Płynne Szczęście do skutku. Teraz jednak koncentruję się na Serum Prawdy, które znów niezwykle silne, chociaż nie tak jak pierwsze ląduje w osobnych fiolkach. Pozostaje zatem ostatnia próba. To dobrze, nawet jeśli nie jestem znudzony, to chciałbym przejść już do przygotowania innych specyfików.
Po raz ostatni podchodzę do przygotowania Veritaserum, z zamiarem zużycia ostatniego serca. Pełen wewnętrznego zadowolenia, że przynajmniej połowa prób zwieńczona zostaje sukcesem, zabieram się za pracę. Ponownie zawieszam czysty kocioł nad ogniem. Dodaję do niego porcję popiołu feniksa, najdroższej ingrediencji na świecie. Prażę go dobre dziesięć minut nim uznaję, że taka struktura mi odpowiada. Zmniejszam płomień i wtedy zalewam go niewielką ilością wody. Słyszę charakterystyczne syczenie, więc nie jest źle. Stopniowo zwiększam ilość cieczy znajdującej się w naczyniu, aż uzyskuję upragnioną objętość. Dorzucam do wywaru trzy pawie pióra, w całości. Mieszam spokojnie powstający eliksir, trzynaście razy w lewo i dwanaście w prawo. Potem dodaję fiolkę syropu trzminorka, dalej mieszając. Skrupulatnie przez dziesięć kolejnych minut, w połowie zmieniając kierunek. Do tego jeszcze wlewam kolejną fiolkę, ale tym razem krwi memortka, która nadaje eliksirowi interesującą barwę.
Jeszcze ingrediencje roślinne. Na pierwszy ogień szatkuję garść liści moly, które wnet lądują w lekko gotującej się zupie. Całość mieszam trzynaście razy w prawo. Potem jeszcze dodaję pokruszoną laskę cynamonu oraz posiekane trzy uncje lawendy. Wszystko ląduje pięknie we wnętrzu gara. Podwyższam temperaturę i znów obserwuję zachodzące w wywarze zmiany. Na korzyść lub nie. Teraz wszystko się rozstrzygnie.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Statystyka eliksirów 40 zgodnie ze zgłoszonym rozwojem postaci.
Niestety ostatnia partia Veritaserum okazuje się być kompletną klapą. Widzę to po kolorze, czuję po zapachu powstającej mikstury. Coś okropnego. Ale i tak jestem zadowolony, udało mi się stworzyć dwie partie bardzo silnych eliksirów, więc to naprawdę dobry wynik. Skrzat już wie, że musi nieudany twór wylać i wyczyścić kociołek, więc ja w tym czasie zastanawiam się nad kolejną pozycją z listy. Mam dwie propozycje i wreszcie po długim namyśle wybieram jedną z nich.
Postanawiam porwać się na uwarzenie Złotego Eliksiru. Nie wiem z jakim skutkiem mi to przyjdzie, ale nie szkodzi, poradzę sobie. A jak nie to cóż, może kiedyś uda mi się zabrać do tego ponownie. Na razie niestrudzenie zagotowuję wodę w kotle, a w międzyczasie wykładam potrzebne mi składniki. Najważniejsze jest serce, czyli dorodna figa abisyńska, którą kroję bardzo dokładnie i z namaszczeniem wrzucam do wrzątku. Następnie ucieram kilka uncji imbiru mającego zdrowotne właściwości. To dobrze. Na koniec dolewam fiolkę wody miodowej, także mającą znacząco poprawić strukturę mikstury. Całość mieszam intensywnie, najpierw dwadzieścia razy w prawo, potem dziesięć w lewo, dwa w prawo i osiem w lewo. Wierzę, że te szczegóły są bardzo istotne dla poprawnie przygotowanego specyfiku. Dzięki temu wszystko zachowuje odpowiednią klarowność. Zmniejszam nieco ogień nad kociołkiem chcąc go trochę ochłodzić, żeby bebechy się zawiązały ze sobą. Wtedy przygotowuję ingrediencje zwierzęce. Wybieram z szafki garść włosia kuguchara, niezwykle rudego, ale to dobrze. Wyjątkowo. W moździerzu natomiast rozgniatam osiem rogatych ślimaków, pomagając sobie też delikatnym szatkowaniem nożem. Dopiero wtedy oba składniki wrzucam do letniej wody. Mieszam całość spokojnym, wyważonym ruchem przez dziesięć minut nim decyduję się podnieść temperaturę zagotowując wszystko starannie. Jestem ciekaw jak mi to wyjdzie, czy w ogóle. Chciałbym, żeby się udało. Ostatnim razem mieliśmy wiele perypetii z Estelle związanych właśnie z tym eliksirem. Wolałbym go już nie testować na przypadkowych ofiarach z podejrzanych uliczek.
Niestety ostatnia partia Veritaserum okazuje się być kompletną klapą. Widzę to po kolorze, czuję po zapachu powstającej mikstury. Coś okropnego. Ale i tak jestem zadowolony, udało mi się stworzyć dwie partie bardzo silnych eliksirów, więc to naprawdę dobry wynik. Skrzat już wie, że musi nieudany twór wylać i wyczyścić kociołek, więc ja w tym czasie zastanawiam się nad kolejną pozycją z listy. Mam dwie propozycje i wreszcie po długim namyśle wybieram jedną z nich.
Postanawiam porwać się na uwarzenie Złotego Eliksiru. Nie wiem z jakim skutkiem mi to przyjdzie, ale nie szkodzi, poradzę sobie. A jak nie to cóż, może kiedyś uda mi się zabrać do tego ponownie. Na razie niestrudzenie zagotowuję wodę w kotle, a w międzyczasie wykładam potrzebne mi składniki. Najważniejsze jest serce, czyli dorodna figa abisyńska, którą kroję bardzo dokładnie i z namaszczeniem wrzucam do wrzątku. Następnie ucieram kilka uncji imbiru mającego zdrowotne właściwości. To dobrze. Na koniec dolewam fiolkę wody miodowej, także mającą znacząco poprawić strukturę mikstury. Całość mieszam intensywnie, najpierw dwadzieścia razy w prawo, potem dziesięć w lewo, dwa w prawo i osiem w lewo. Wierzę, że te szczegóły są bardzo istotne dla poprawnie przygotowanego specyfiku. Dzięki temu wszystko zachowuje odpowiednią klarowność. Zmniejszam nieco ogień nad kociołkiem chcąc go trochę ochłodzić, żeby bebechy się zawiązały ze sobą. Wtedy przygotowuję ingrediencje zwierzęce. Wybieram z szafki garść włosia kuguchara, niezwykle rudego, ale to dobrze. Wyjątkowo. W moździerzu natomiast rozgniatam osiem rogatych ślimaków, pomagając sobie też delikatnym szatkowaniem nożem. Dopiero wtedy oba składniki wrzucam do letniej wody. Mieszam całość spokojnym, wyważonym ruchem przez dziesięć minut nim decyduję się podnieść temperaturę zagotowując wszystko starannie. Jestem ciekaw jak mi to wyjdzie, czy w ogóle. Chciałbym, żeby się udało. Ostatnim razem mieliśmy wiele perypetii z Estelle związanych właśnie z tym eliksirem. Wolałbym go już nie testować na przypadkowych ofiarach z podejrzanych uliczek.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 3
'k100' : 3
Statystyka eliksirów 40 zgodnie ze zgłoszonym rozwojem postaci.
Kompletna klapa. Już widzę, na pierwszy rzut oka, że to coś w kotle nie ma nic wspólnego ze Złotym Eliksirem. Wielka szkoda. Cóż, rzeczywiście nie będę musiał go z nikim testować czyli zapuszczać się w podejrzane uliczki. Ale i tak mi trochę żal. Wzdycham więc zirytowany, znów musząc zaprzęgać skrzata do wylewania zmarnowanych ingrediencji. No trudno, nic już z tym nie zrobię. Może powinienem pomyśleć o innym sposobie uwarzenia tego wywaru. Ale to nie dziś, dziś mam z góry ustalony plan, nie mogę teraz nad tym myśleć.
Zabieram się za kolejne pozycje z listy. Skoro tak mi leczenie nie wychodzi, to czas na kolejne. Tym razem wybieram antidotum na niepowszechne trucizny i naprawdę wierzę, że tym razem się uda. To znaczy, byłoby miło. Mam dwie szanse na przygotowanie tego eliksiru, więc chciałbym wierzyć, że przynajmniej jedna z nich zwieńczona zostaje sukcesem.
Czysty kocioł znów ląduje nad ogniem, a w nim znajduje się woda. Najpierw ugniatam z całych sił bezoar, żeby łatwiej rozpuścił się we wrzątku. Dopiero jak ciecz bulgocze to go do niej wrzucam. W moździerzu rozdrabniam pięć uncji kolców jeżozwierza i dopiero kiedy te stają się proszkiem, to ostrożnie wsypuję je do gotującej się zupy alchemicznej. Zwierzęce składniki mam zatem z głowy, pozostają roślinne. Znów odmierzam garść liści moly, którą szybko szatkuję i wyciskam, do eliksiru dodając zarówno roślinę jak i sok. Mieszam spokojnie dziesięć razy w lewo, pięć w prawo i osiem w lewo chcąc uzyskać upragnioną strukturę. Dopiero potem dodaję w całości sześć strączków pykostrąków, niezwykle skocznych. Mieszam kilka minut cały wywar. Na koniec dodaję cały, chociaż pokrojony żywokost w jednej sztuce. Korzeń, kwiaty i liście, całość powinna się nadać idealnie do tego eliksiru. Ostatni raz mieszam, ale spokojnie, po czym wpatruję się w taflę mikstury czekając na efekty. Oby dobre.
Kompletna klapa. Już widzę, na pierwszy rzut oka, że to coś w kotle nie ma nic wspólnego ze Złotym Eliksirem. Wielka szkoda. Cóż, rzeczywiście nie będę musiał go z nikim testować czyli zapuszczać się w podejrzane uliczki. Ale i tak mi trochę żal. Wzdycham więc zirytowany, znów musząc zaprzęgać skrzata do wylewania zmarnowanych ingrediencji. No trudno, nic już z tym nie zrobię. Może powinienem pomyśleć o innym sposobie uwarzenia tego wywaru. Ale to nie dziś, dziś mam z góry ustalony plan, nie mogę teraz nad tym myśleć.
Zabieram się za kolejne pozycje z listy. Skoro tak mi leczenie nie wychodzi, to czas na kolejne. Tym razem wybieram antidotum na niepowszechne trucizny i naprawdę wierzę, że tym razem się uda. To znaczy, byłoby miło. Mam dwie szanse na przygotowanie tego eliksiru, więc chciałbym wierzyć, że przynajmniej jedna z nich zwieńczona zostaje sukcesem.
Czysty kocioł znów ląduje nad ogniem, a w nim znajduje się woda. Najpierw ugniatam z całych sił bezoar, żeby łatwiej rozpuścił się we wrzątku. Dopiero jak ciecz bulgocze to go do niej wrzucam. W moździerzu rozdrabniam pięć uncji kolców jeżozwierza i dopiero kiedy te stają się proszkiem, to ostrożnie wsypuję je do gotującej się zupy alchemicznej. Zwierzęce składniki mam zatem z głowy, pozostają roślinne. Znów odmierzam garść liści moly, którą szybko szatkuję i wyciskam, do eliksiru dodając zarówno roślinę jak i sok. Mieszam spokojnie dziesięć razy w lewo, pięć w prawo i osiem w lewo chcąc uzyskać upragnioną strukturę. Dopiero potem dodaję w całości sześć strączków pykostrąków, niezwykle skocznych. Mieszam kilka minut cały wywar. Na koniec dodaję cały, chociaż pokrojony żywokost w jednej sztuce. Korzeń, kwiaty i liście, całość powinna się nadać idealnie do tego eliksiru. Ostatni raz mieszam, ale spokojnie, po czym wpatruję się w taflę mikstury czekając na efekty. Oby dobre.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 98
'k100' : 98
Statystyka eliksirów 40 zgodnie ze zgłoszonym rozwojem postaci.
Niesamowite, ale po kompletnej klapie nadchodzi czas na spektakularny sukces. Antidotum sprawia wrażenie niezwykle silnego. Świadczy o tym intensywna barwa oraz równie intensywny, ziołowy zapach. Idealnie. Muszę jeszcze jedną porcję zrobić i będę zadowolony, chociaż niestety magia alchemiczna jest ostatnio wyjątkowo kapryśna, więc nie jestem pewien czy kolejne podejście nie okaże się przypadkiem okrutną porażką. Zobaczymy.
Zabieram się zatem za kolejną, ostatnią próbę uwarzenia antidotum na niepowszechne trucizny i bardzo chcę, żeby tym razem także się udało. Zawsze to jakieś wsparcie podczas wymagających misji. W dobie anomalii czarna magia szaleje, dobrze więc mieć w razie czego na nią odtrutkę, tak sobie myślę kiedy stoję przy stanowisku pracy. Dobra, do dzieła.
Czysty kocioł znów ląduje nad ogniem, a w nim znajduje się woda. Najpierw ugniatam z całych sił bezoar, żeby łatwiej rozpuścił się we wrzątku. Dopiero jak ciecz bulgocze to go do niej wrzucam. W moździerzu rozdrabniam pięć uncji kolców jeżozwierza i dopiero kiedy te stają się proszkiem, to ostrożnie wsypuję je do gotującej się zupy alchemicznej. Zwierzęce składniki mam zatem z głowy, pozostają roślinne. Znów odmierzam garść liści moly, którą szybko szatkuję i wyciskam, do eliksiru dodając zarówno roślinę jak i sok. Mieszam spokojnie dziesięć razy w lewo, pięć w prawo i osiem w lewo chcąc uzyskać upragnioną strukturę. Dopiero potem dodaję w całości sześć strączków pykostrąków, niezwykle skocznych. Mieszam kilka minut cały wywar. Na koniec dodaję cały, chociaż pokrojony żywokost w jednej sztuce. Korzeń, kwiaty i liście, całość powinna się nadać idealnie do tego eliksiru. Ostatni raz mieszam, ale spokojnie, po czym wpatruję się w taflę mikstury czekając na efekty. Oby dobre.
Niesamowite, ale po kompletnej klapie nadchodzi czas na spektakularny sukces. Antidotum sprawia wrażenie niezwykle silnego. Świadczy o tym intensywna barwa oraz równie intensywny, ziołowy zapach. Idealnie. Muszę jeszcze jedną porcję zrobić i będę zadowolony, chociaż niestety magia alchemiczna jest ostatnio wyjątkowo kapryśna, więc nie jestem pewien czy kolejne podejście nie okaże się przypadkiem okrutną porażką. Zobaczymy.
Zabieram się zatem za kolejną, ostatnią próbę uwarzenia antidotum na niepowszechne trucizny i bardzo chcę, żeby tym razem także się udało. Zawsze to jakieś wsparcie podczas wymagających misji. W dobie anomalii czarna magia szaleje, dobrze więc mieć w razie czego na nią odtrutkę, tak sobie myślę kiedy stoję przy stanowisku pracy. Dobra, do dzieła.
Czysty kocioł znów ląduje nad ogniem, a w nim znajduje się woda. Najpierw ugniatam z całych sił bezoar, żeby łatwiej rozpuścił się we wrzątku. Dopiero jak ciecz bulgocze to go do niej wrzucam. W moździerzu rozdrabniam pięć uncji kolców jeżozwierza i dopiero kiedy te stają się proszkiem, to ostrożnie wsypuję je do gotującej się zupy alchemicznej. Zwierzęce składniki mam zatem z głowy, pozostają roślinne. Znów odmierzam garść liści moly, którą szybko szatkuję i wyciskam, do eliksiru dodając zarówno roślinę jak i sok. Mieszam spokojnie dziesięć razy w lewo, pięć w prawo i osiem w lewo chcąc uzyskać upragnioną strukturę. Dopiero potem dodaję w całości sześć strączków pykostrąków, niezwykle skocznych. Mieszam kilka minut cały wywar. Na koniec dodaję cały, chociaż pokrojony żywokost w jednej sztuce. Korzeń, kwiaty i liście, całość powinna się nadać idealnie do tego eliksiru. Ostatni raz mieszam, ale spokojnie, po czym wpatruję się w taflę mikstury czekając na efekty. Oby dobre.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 35
'k100' : 35
Pracownia alchemiczna
Szybka odpowiedź