Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Wybrzeże
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wybrzeże
Nad nadmorskim brzegiem zachwyca nade wszystko krajobraz, słońce, gdy zachodzi, mieni się w czarnej morskiej wodzie feerią barw pomimo porywistego wiatru. Wody wokół jednak nie są bezpieczne, oprócz bogatych ławic śledzi i makreli, zamieszkują je też płaszczki, zdarzają się niekiedy zagubione kałamarnice i samotne skorpeny. Nad wodą można czasem zaobserwować wynurzające się ogony morskich węży. Biała magia uformowana w błędne ogniki, które topią się w wodzie nadaje temu miejscu wyjątkowej atmosfery. Wybrzeże jest nierówne, piaski gdzieniegdzie formują się w wydmy, pomiędzy którymi częściowo ukryta jest przysypana piachem wąska szczelina. Wypełniona jest wilgotnym, mokrym piachem, ale w ciepłe dni piach się usypuje głębiej, a każdy śmiałek, który w nią wejdzie może utknąć.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 26.09.22 18:42, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Zaklęcie skutecznie wystrzeliło z rdzenia różdżki, odgradzając ich od dementorów i dając szanse na oddalenie się. Mieli przewagę. Jednak nie miała się utrzymywać w nieskończoność. Kamienie, zgodnie z przypuszczeniami Deirdre, były drogą ku przejściu dalej. Morgoth nie mógł ocenić co dokładnie stało się przed nim, gdyż znajdował się na samym końcu, lecz w chwilę później wyszedł na drugą stronę wąskiego przejścia, w którym jeszcze przed momentem tkwili. Centrum Azkabanu różniło się od zewnętrznych części, w których jeszcze przed momentem byli. Nie trzeba było wypowiadać tego na głos, ale wszystko robiło tutaj wrażenie. Niekoniecznie godne pozytywnego podziwu. Obserwował trójkątną budowlę, która przypominała jakby kilkadziesiąt tarasów umieszczono jeden na drugim w formie kuriozalnego tortu. Silny podmuch morskiego powietrza przegonił chwilowy zaduch, który można było wyczuć w przejściu i przy śmierdzących trupami celach. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, poczuł uścisk w żołądku, a tym samym mdłości, które oznaczały koniec działania eliksiru wielosokowego. Więc pomimo zmiany w animagiczną postać, magia wciąż się utrzymywała. Głupie myślenie o teorii eliksirów szybko wypadło mu z głowy, gdy poczuł jak jego ciało zaczęło się kurczyć i wracać do swojego wcześniejszego stanu. Szaty Burtona wisiał na nim jak na wieszaku - podobnie zresztą było z pozostałymi. Nie mieli jednak czasu - dementorzy wciąż mogli być tuż za nimi, a Burke pozostał nieodnaleziony. Podobnie zresztą jak Bagman.
- Malesuritio - rzucił, kierując różdżką w Bennetta. Nie było sensu wlec go dalej za sobą. Uzdrowiciel ledwo chodził, o magii nie było nawet mowy, dlatego też jeśli miał się na coś przydać to tylko w celu zwiększenia sił. Yaxley nie mógł też pozwolić, żeby Mulciber i Tsagairt się oddalili, dlatego trzymał się blisko nich.
- Malesuritio - rzucił, kierując różdżką w Bennetta. Nie było sensu wlec go dalej za sobą. Uzdrowiciel ledwo chodził, o magii nie było nawet mowy, dlatego też jeśli miał się na coś przydać to tylko w celu zwiększenia sił. Yaxley nie mógł też pozwolić, żeby Mulciber i Tsagairt się oddalili, dlatego trzymał się blisko nich.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 9
--------------------------------
#2 'k10' : 2
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
#1 'k100' : 9
--------------------------------
#2 'k10' : 2
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
Stanąłem na szczycie schodów patrząc dokładnie na to, jak zbudowany był Azkaban i jak przerażająco łatwo musiało być zsunąć się w przepaść. Czułem, jak zmienia się moje ciało, widziałem jak podobna zamiana spotyka Deirdre i Morgotha. Powrót do własnego ciała przyjąłem z ulgą. Ponownie zacisnąłem palce na rączce własnej różdżki chowając tę należącą do Benetta. To prawda, na nic już się nie przyda.
- Avada kedavra - wymierzyłem w, pożal się Merlinie, uzdrowiciela. Jego partactwo kosztowało nas więcej zdrowia niż potrafił nam przywrócić.
- W dół - potwierdziłem słowa Deirdre. - Dwanaście pięter.
Tam musieli trzymać Craiga. Rozejrzałem się przechodząc na przód, sprawdzając czy na jednej z klatek nie dostrzegę Ramseya albo Tristana, albo kogokolwiek innego, dającego mi nadzieję, że mój syn, wbrew wszystkiemu przetrwał i pożogę, i odpadnięcie od świstoklika. Nie było jednak sensu marnować czasu na rozglądaniu się w poszukiwaniu duchów. Ruszyłem przodem, trzymając przed sobą różdżkę Masona. Jego wiszące szaty były tylko odrobinę niewygodne, nie na tyle, by warto się było nimi przejmować. Dużo więcej dyskomfortu przysparzała jego twarz.
- Avada kedavra - wymierzyłem w, pożal się Merlinie, uzdrowiciela. Jego partactwo kosztowało nas więcej zdrowia niż potrafił nam przywrócić.
- W dół - potwierdziłem słowa Deirdre. - Dwanaście pięter.
Tam musieli trzymać Craiga. Rozejrzałem się przechodząc na przód, sprawdzając czy na jednej z klatek nie dostrzegę Ramseya albo Tristana, albo kogokolwiek innego, dającego mi nadzieję, że mój syn, wbrew wszystkiemu przetrwał i pożogę, i odpadnięcie od świstoklika. Nie było jednak sensu marnować czasu na rozglądaniu się w poszukiwaniu duchów. Ruszyłem przodem, trzymając przed sobą różdżkę Masona. Jego wiszące szaty były tylko odrobinę niewygodne, nie na tyle, by warto się było nimi przejmować. Dużo więcej dyskomfortu przysparzała jego twarz.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 25
--------------------------------
#2 'k10' : 5
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
#1 'k100' : 25
--------------------------------
#2 'k10' : 5
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
Deirdre bardzo ostrożnie stawiała kroki na schodach prowadzących w dół. Balustrada kończyła się tuż przed nimi, schody były jej pozbawione, sprawiając, że kroczenie ich środkim przypominało spacer po krawędzi - utrata równowagi mogła skończyć się tragicznie, upadkiem na niższe piętra lub całkiem w dół, do wody, lub co gorsza, do nieznanego wiru. Pomimo uważnego spojrzenia, Tsagairt nie odnalazła nigdzie znaków świadczących o numerach pięter, żadnych symboli ani cyfr. Ściany były tak samo surowe i znacznie bardziej wilgotne i śliskie niż wewnątrz korytarzy. Z pewnością zawsze padał na nie zarówno deszcz z góry, jak i moczyła unosząca się nad buzującą na dole wodą para. Morgoth, aby wydostać się ze szczeliny musiał przejść przez Alana, który w przeciwieństwie do pozostałych, nie wyglądał jakby wybierał się na jakikolwiek spacer. Stratowany przez szlachcica, który go podeptał, jedynie częściowo wydostał się ze szczeliny. Leżąc pół w środku, pół na zewnątrz, patrzył w górę, szeroko otwartymi oczami. Widział coś, czego nie widział nikt inny. Przed oczami stanął mu mężczyzna, którego kojarzył z rolą ojca — ojca, którego nie miał. Odruchowo, mimowolnie jęknął z żalem i załkał głucho.
— Odejdź, odejdź stąd — rozkazał mu, choć ton jego głosu wskazał raczej na dziecięce błaganie. Jego wzrok utkwił w Ignotusie, który celował w niego różdżką. — Ojcze, odejdź.
Tuż po rzuceniu inkantacji, Yaxleya ogarnęła ogromna słabość. Poczuł jak dramatycznie traci siły, choć jego zamiarem było ich odzyskanie - wyssanie z biednego uzdrowiciela. Jego zaklęcie się nie powiodło, lecz mimo to, gdzieś z głębi korytarza, zaraz po równie nieudanej klątwie Mulcibera, dobiegły was agonalne krzyki więźniów. Światło z różdżki Masona oświetlało wszystkim drogę — okazało się pomocne; schody, które się przed nimi rozciągnęły były strome i pozbawione zabezpieczeń. Na piętrach powyżej i na piętrach powyżej nie było żadnej żywej duszy... ani dementora.
| Na odpis macie 48h. Alan przez wzgląd na swój psychiczny stan, jest niezdolny do wyczarowania patronusa.
— Odejdź, odejdź stąd — rozkazał mu, choć ton jego głosu wskazał raczej na dziecięce błaganie. Jego wzrok utkwił w Ignotusie, który celował w niego różdżką. — Ojcze, odejdź.
Tuż po rzuceniu inkantacji, Yaxleya ogarnęła ogromna słabość. Poczuł jak dramatycznie traci siły, choć jego zamiarem było ich odzyskanie - wyssanie z biednego uzdrowiciela. Jego zaklęcie się nie powiodło, lecz mimo to, gdzieś z głębi korytarza, zaraz po równie nieudanej klątwie Mulcibera, dobiegły was agonalne krzyki więźniów. Światło z różdżki Masona oświetlało wszystkim drogę — okazało się pomocne; schody, które się przed nimi rozciągnęły były strome i pozbawione zabezpieczeń. Na piętrach powyżej i na piętrach powyżej nie było żadnej żywej duszy... ani dementora.
- Mapka:
• Ignotus
•Deirdre
•Morgoth
• Alan
• Dementorzy
- Pula życia:
- Ignotus: 232/232;
zabliźnione rozcięcie na łuku brwiowym
Deirdre: 198/205;
wstrząs, osłabienie (-15)
Morgoth: 107/170; Kara: -15
stłuczenia (-30); psychiczne-cm (-30)
Alan: 150/220 kara: -15
oparzenia po pożodze, zdarta do żywego skóra, wstrząs (-20); psychiczne, podeptanie (-5)
- Punkty poczytalności:
- Ignotus: 70/105
Deirdre: 75/110
Morgoth: 79/105
Alan: 28/105
| Na odpis macie 48h. Alan przez wzgląd na swój psychiczny stan, jest niezdolny do wyczarowania patronusa.
Szum fal działał na nią łagodząco - lecz nie takich, nie tutaj, nie wzbogaconych o przytłaczający dźwięk rozbijania wodnej ściany o kamienne mury więzienia. Starała się nie patrzeć w dół, w wir zamknięty w trójkącie - czyż nie mieli unikać takiego miejsca? - skupiona wyłącznie na ścianach, doszukując się na nich jakichkolwiek poszlak, jednak te albo umknęły jej spojrzeniu albo zostały rozmyte przez wilgoć. Zerknęła przez ramię, upewniając się, że Yaxley podąża za nią; tak właśnie było, ale Morgoth wyglądał blado, słabiej niż przed chwilą, i jako jedyny nie został jeszcze wzmocniony przez Bennetta, zostającego z tyłu. Widocznie nawet jej rozkaz nie był w stanie zmusić go do dalszej drogi. - Trzeba coś z nim zrobić. Za dużo wie - powiedziała cicho: nie powinni zostawiać go za sobą żywego, należało dopilnować, by nikt nie był w stanie wydobyć z niego jakichkolwiek informacji, nawet jeśli zdoła przeżyć w tym koszmarnym miejscu. I jeśli oni zdołają przeżyć, schodząc w dół po metalowych schodach, ku nieznanemu. Rozejrzała się ponownie, po ścianach i klatce schodowej, dając sobie jeszcze jedną szansę na odnalezienie czegokolwiek, co mogłoby im pomóc w dotarciu do właściwego piętra i miejsca, nasłuchiwała też jakichkolwiek dziwnych odgłosów, innych od szumu fal i pojedynczych wrzasków więźniów. W innym wypadku pozostawało im liczenie mijanych pięter z nadzieją na to, że zapiski na ścianie witającej ich w Azkabanie sali, okażą się pomocne.
| spostrzegawczość
| spostrzegawczość
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 88
'k100' : 88
Szedłem stawiając ostrożnie stopy na metalowych schodach w sercu prosząc Slytherina o łaskę w tym przypadku polegającą na niespadnięciu w dół zimnej, przerażającej dziury. Bardzo nie chciałem testować w równie radykalny sposób moich zdolności pływackich, dość się już chyba naspadałem dzisiejszego dnia. Trzymałem przed sobą różdżkę Masona, w prawej dłoni ściskałem własną. Uważnie i pomału stawiałem kolejne kroki. W dół, dwanaście pięter, próbowałem doliczyć się ich po balkonikach. Gdzieś tam był Bagman, którego szukał Ramsey, Tristan i Cadan. Czy znaleźli? Dotarli na miejsce, przeżyli, nie padli ofiarą dementorów? Nie potrafiłem tego stwierdzić. Ostrożnie, krok za krokiem.
- Benett zasłużył na chwilę przerwy - odparłem na słowa Deirdre. Wiecznej przerwy. - Yaxley, jak myślisz, jak długo leci się na sam dół?
Wolałem wcale tam nie spoglądać niemalże pewien, że spuszczenie wzroku w przepaść sprawi jedynie, że zacznę spadać na samo jej dno.
- Nikomu nie powiesz, co się tu stało, Benett, ani kto podpalił Ministerstwo, ani kto włamał się do Azkabanu, nigdy nie przyznasz się, że tu byłeś - imperius powinien powstrzymać go od wypaplania czegoś, co może naprowadzić aurorów na nasz ślad. Na wypadek gdyby jednak przeżył. Zostawiłem go Morgothowi, pewnym było, że bez nas zginie, jeśli przestaniemy ratować go przed jego własnym nieudacznictwem. Wpatrzyłem się w schody przede mną próbując nie spaść i dojrzeć minus dwunaste piętro, na które zmierzaliśmy.
|szukam piętra minus 12
- Benett zasłużył na chwilę przerwy - odparłem na słowa Deirdre. Wiecznej przerwy. - Yaxley, jak myślisz, jak długo leci się na sam dół?
Wolałem wcale tam nie spoglądać niemalże pewien, że spuszczenie wzroku w przepaść sprawi jedynie, że zacznę spadać na samo jej dno.
- Nikomu nie powiesz, co się tu stało, Benett, ani kto podpalił Ministerstwo, ani kto włamał się do Azkabanu, nigdy nie przyznasz się, że tu byłeś - imperius powinien powstrzymać go od wypaplania czegoś, co może naprowadzić aurorów na nasz ślad. Na wypadek gdyby jednak przeżył. Zostawiłem go Morgothowi, pewnym było, że bez nas zginie, jeśli przestaniemy ratować go przed jego własnym nieudacznictwem. Wpatrzyłem się w schody przede mną próbując nie spaść i dojrzeć minus dwunaste piętro, na które zmierzaliśmy.
|szukam piętra minus 12
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
Przez jego myśli nie przebiegło nic konkretnego, gdy poczuł jak zaklęcie, zamiast zadziałać, obróciło się w przeciwnym kierunku i ogarnęła go paskudna słabość, która była wynikiem oddziaływania nie anomalii, a czarnej magii. Chyba usłyszał gdzieś czyjś wrzask, ale nie miało to chwilowo żadnego znaczenia - nie gdy poczuł gwałtowny spadek sił. Musiał się wysilić, by ustać. Jedna dłoń drasnęła mur ściany, która chłodna i wilgotna w dotyku w pewnym stopniu przyniosła ukojenie i otrzeźwienie, jeśli w tym miejscu w ogóle to było możliwe. To wszystko było niesamowicie ciężkie - nie ze względu na przytłaczającą dokoła ciemność. Serce przyspieszyło mu, by nadrobić energetyczne straty, ale nie było czasu na odpoczynek. Wyprostował się jednak, a po chwili usłyszał głos Ignotusa. Nie odpowiedział, zdając sobie sprawę, że tak miało się to zakończyć. A przynajmniej dla jednego z nich. Odwrócił się w stronę Bennetta, który dostał już rozkazy i wyglądał żałośnie. Zupełnie jakby nie dostrzegał świata dokoła, lecz wciąż był pod wpływem zaklęcia.
- Alan. Przejdź nad krawędź i skocz. Na sam dół - powiedział głośniej, żeby uzdrowiciel przestał łkać i skupić się na słowach. Dopiero po chwili odszukał spojrzeniem przechodzących dalej towarzyszy i zostawił Alana, nie zamierzając już się nim zajmował. Gdyby próbował cokolwiek z nim zrobić, więcej by stracił energii niż odzyskał. Szedł ostatni, wciąż czując pulsującą w głowie słabość, ale nie zatrzymywał się. Nie zamierzał zostawać w tyle. Uważał, by na zdradliwych schodach nie popełnić błędu. Ale równocześnie nie dać się zepchnąć powiewom powietrza, które dochodziły jakby z odległej głębiny.
- Alan. Przejdź nad krawędź i skocz. Na sam dół - powiedział głośniej, żeby uzdrowiciel przestał łkać i skupić się na słowach. Dopiero po chwili odszukał spojrzeniem przechodzących dalej towarzyszy i zostawił Alana, nie zamierzając już się nim zajmował. Gdyby próbował cokolwiek z nim zrobić, więcej by stracił energii niż odzyskał. Szedł ostatni, wciąż czując pulsującą w głowie słabość, ale nie zatrzymywał się. Nie zamierzał zostawać w tyle. Uważał, by na zdradliwych schodach nie popełnić błędu. Ale równocześnie nie dać się zepchnąć powiewom powietrza, które dochodziły jakby z odległej głębiny.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Deirdre pozostawała uważna i skupiona. Wciąż rozglądała się dookoła, lecz nigdzie nie dostrzegła symboli ani numerów, oznaczających numery pięter. Dostrzegła jednak przejścia, na obu ścianach w podobnym miejscu, pomiędzy schodami prowadzącymi w górę i tymi prowadzącymi w dół. To samo powtarzało się na każdym z pięter. W jednym z takich przejść, jedenaście pięter niżej po lewej stronie dostrzegła ruch, który szybko przemienił się w postać więźnia, obleczonego taką samą starą i wypłowiałą pasiastą szmatą jak świstoklik, którym tu dotarli. Miał ciemne włosy, był przygarbiony. Tuż za nim wyłonił się dementor, który nie zwrócił uwagi na to, co dzieje się wyżej. Na rozkaz Ignotusa, który szedł na przedzie z rozświetlającą przejście różdżką Masona, Alan skinął głową z przerażeniem w oczach. Mulciber bez trudu odnalazł piętro minus dwunaste, choć nie posiadało żadnych oznaczeń. Biegłość w liczeniu okazała się przydatna, jedenaście pięter pod Śmierciożercami miał znajdować się właściwy poziom. Nie zdecydowali się oni wspomóc uzdrowiciela posiadaną czekoladą, czy spłaszczonymi, lecz wciąż zjadliwymi kanapkami. Morgoth wydał wyrok śmierci na jedynego czarodzieja w grupie, potencjalnie potrafiącego wyczarować patronusa. Alan nie opierał się. Z trudem odnalazł w sobie siły, by się przesunąć bliżej krawędzi, choć jego wzrok był wciąż pogrążony w obłędzie.
— Nie, nie, nie... zostawcie mnie — krzyknął do osób, które go otaczały, a których nie widział nikt poza nim samym. Zupełnie tak, jakby jedyną drogą do wybawienia był skok - skoczył, a raczej sturlał się z balustrady i runął bezwładnie w dół, wprost w granatową, wzburzoną wodę. Uderzył o taflę z głuchym pluskiem. Jeśli mógł przeżyć upadek z takiej wysokości - nie wypłynął na powierzchnię.
Wszyscy zeszli ze schodów bezpiecznie. Oprócz Alana, który przestał być cudzym zmartwieniem.
| Na odpis macie 48h.
— Nie, nie, nie... zostawcie mnie — krzyknął do osób, które go otaczały, a których nie widział nikt poza nim samym. Zupełnie tak, jakby jedyną drogą do wybawienia był skok - skoczył, a raczej sturlał się z balustrady i runął bezwładnie w dół, wprost w granatową, wzburzoną wodę. Uderzył o taflę z głuchym pluskiem. Jeśli mógł przeżyć upadek z takiej wysokości - nie wypłynął na powierzchnię.
Wszyscy zeszli ze schodów bezpiecznie. Oprócz Alana, który przestał być cudzym zmartwieniem.
- Mapka:
• Ignotus
•Deirdre
•Morgoth
• Alan
• Dementorzy
- Pula życia:
- Ignotus: 232/232;
zabliźnione rozcięcie na łuku brwiowym
Deirdre: 198/205;
wstrząs, osłabienie (-15)
Morgoth: 107/170; Kara: -15
stłuczenia (-30); psychiczne-cm (-30)Alan: ?/220
oparzenia po pożodze, zdarta do żywego skóra, wstrząs (-20); psychiczne, podeptanie (-5)
- Punkty poczytalności:
- Ignotus: 69/105
Deirdre: 74/110
Morgoth: 78/105Alan: 28/105
| Na odpis macie 48h.
Świst powietrza, dźwięk ciała, przecinającego pustkę, świadczący o tym, że Alan posłusznie wykonał powierzone mu zadanie, sprawił, że Deirdre mimowolnie się wzdrygnęła. Oby chociaż ostatni rozkaz wypełnił do końca, kiedy - jeśli - stąd wyjdą nie powinni zajmować się jeszcze pozostawionym za sobą uzdrowicielem. Na razie jednak zostali pozbawieni jego wybuchowego charakteru, ściągającego na nich do tej pory jedynie pecha, ale także ochrony przed dementorem. Dementorem, którego spostrzegła, kątem oka; gdy schodzili w dół, zobaczyła jakiś ruch, niżej, na piętrze, do którego najwidoczniej zmierzali, prowadzeni przez Mulcibera. Idąc dalej upewniała się, że nie było to przewidzenie, z bocznego wyjścia wyłaniała się postać więźnia, ciągniętego przez stworzenie. W pierwszej chwili serce zabiło jej szybciej, to mogli być oni, to mógł być Tristan, ale nie - mężczyzna bez wątpienia miał na sobie zniszczony pasiak i pozostawał bezsilny wobec dementora.
- Tam ktoś jest - powiedziała cicho, lecz wyraźnie, tak, by zarówno Morgoth jak i Ignotus mogli ją bez problemu zrozumieć. Wskazała dłonią kierunek, na sekundę przystając na jednym z ostatnich półpięter, które mijali. - Dementor i człowiek, więzień - Czyżby dementorzy nie radzili sobie z przebywającymi w zamknięciu czarnoksiężnikami? Czy możliwa była ucieczka zza krat? Czy powinni ruszyć w tamtą stronę czy uciekać - nie posiadali już ochrony Patronusa. - Może wiedzieć o tym, gdzie zamknęli Burke'a? - bardziej stwierdziła niż zapytała, z naiwną nadzieją, pewniej stając tuż za Mulciberem na piętrze, które wskazał. Starała się przyjrzeć dokładniej sytuacji, rozpoznać twarz człowieka, zorientować się, w którą stronę zmierzał dementor.
| sokole oko
- Tam ktoś jest - powiedziała cicho, lecz wyraźnie, tak, by zarówno Morgoth jak i Ignotus mogli ją bez problemu zrozumieć. Wskazała dłonią kierunek, na sekundę przystając na jednym z ostatnich półpięter, które mijali. - Dementor i człowiek, więzień - Czyżby dementorzy nie radzili sobie z przebywającymi w zamknięciu czarnoksiężnikami? Czy możliwa była ucieczka zza krat? Czy powinni ruszyć w tamtą stronę czy uciekać - nie posiadali już ochrony Patronusa. - Może wiedzieć o tym, gdzie zamknęli Burke'a? - bardziej stwierdziła niż zapytała, z naiwną nadzieją, pewniej stając tuż za Mulciberem na piętrze, które wskazał. Starała się przyjrzeć dokładniej sytuacji, rozpoznać twarz człowieka, zorientować się, w którą stronę zmierzał dementor.
| sokole oko
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 29
'k100' : 29
Schodzili bez końca, aż w końcu Dei oznajmiła, że jakiś kawałek od nich ktoś się znajdował. ktoś lub coś. Albo obie te rzeczy. Morgoth wciąż czuł osłabienie, ale nie liczył na cudowne ozdrowienie. Nie, gdy ich uzdrowiciel wychylił się zza krawędzi i zniknął pod powierzchnią wody.
- Pullus - mruknął, celując w człowieka, który szarpał się dementorowi. Jeśli udałoby się go zamienić w gęś, mógłby zbiec, a milczący strażnik nawet by się nim nie zainteresował.
- Pullus - mruknął, celując w człowieka, który szarpał się dementorowi. Jeśli udałoby się go zamienić w gęś, mógłby zbiec, a milczący strażnik nawet by się nim nie zainteresował.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Wybrzeże
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda