Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Wybrzeże
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wybrzeże
Nad nadmorskim brzegiem zachwyca nade wszystko krajobraz, słońce, gdy zachodzi, mieni się w czarnej morskiej wodzie feerią barw pomimo porywistego wiatru. Wody wokół jednak nie są bezpieczne, oprócz bogatych ławic śledzi i makreli, zamieszkują je też płaszczki, zdarzają się niekiedy zagubione kałamarnice i samotne skorpeny. Nad wodą można czasem zaobserwować wynurzające się ogony morskich węży. Biała magia uformowana w błędne ogniki, które topią się w wodzie nadaje temu miejscu wyjątkowej atmosfery. Wybrzeże jest nierówne, piaski gdzieniegdzie formują się w wydmy, pomiędzy którymi częściowo ukryta jest przysypana piachem wąska szczelina. Wypełniona jest wilgotnym, mokrym piachem, ale w ciepłe dni piach się usypuje głębiej, a każdy śmiałek, który w nią wejdzie może utknąć.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 26.09.22 18:42, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Jessa Diggory' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Nie odwracał się za siebie, gdy przechodził na drugą stronę. Zapamiętał jednak zmęczone oblicze Bathildy i kilka, najbliżej zebranych zakonników. Nie żegnał się, nie prosił o nadzieję, patrzył przed siebie, pewnie zaciskając dłoń na tej dużo mniejszej, należącej do Piersa. Poczuł charakterystyczne napięcie powietrze, które drżało pod naporem dudniącej wokół nich mocy, a potem - nagle, obraz się rozmył, zawirował, całkowicie zmieniając otaczającą go perspektywę.
Zamrugał gwałtownie, przyzwyczajając wzrok do nowego otoczenia. Poprawił tez uścisk dłoni chłopca, upewniając się, że jest obok i nie zniknął gdzieś po drodze. Czuł się dziwnie, prowadząc dziecko w takie miejsce, ale pamiętał tez doskonale - jaki był cel i kim był Piers. Nie był zwykłym dzieckiem. Zerknął na malca - Będę musiał nas poprowadzić - odezwał się cicho, poważnie, - ale nie zostaniesz sam. Wiem, jak bardzo jesteś dzielny - bo tak było. Żadne dziecko, które przyłożyło tyle co on, nie można było nazwać inaczej. Podniósł spojrzenie - Jesso, Anthony - odnalazł wzrokiem dwójkę towarzyszy - Chciałbym, żebyście wzięli go pod opiekę - wybór był dla Samuela kalkulacją. Chłopiec niestandardowej opieki. Jessa była biegła w magii obronnej, kuzyn w ofensywnej, stanowili więc idealne zestawienie - Będziecie iść za mną bezpośrednio - dokończył, po czym wrócił do chłopca, kontrolnie rejestrując reakcję - Sophia?... zamkniesz naszą drużynę - Artur, Gabriel u Randal znajdowaliby się w środku. Oczywistym było, że szyk w którymś momencie mógł się rozdzielić, ale dopóki mieli oczy szeroko otwarte i uposażyli się w czujność - Tonks - wciąż nie podnosił głosu - weź to lusterko, jest połączone z grupa Just - dodał krótko, oddając jedno posiadane. W swojej torbie musiał mieć to, dzielone z Wrightem, ale z nikim nie dzielił się jego znaczeniem. Wystarczyło, że wiedział on - Magicus Extremos - wysunął różdżkę z rękawa i pewnie wypowiedział inkantację, która miała wzmocnić całą jego drużynę, łącznie z małym chłopcem. Potrzebowali każdego rodzaju wzmocnienia i nadziei, że układany plan nie zawiedzie. Mierzyli się ze zbyt wielkim zagrożeniem, by można było chociaż pomyśleć o lekceważeniu. Musieli być czujni. Bathilda ostrzegała, że anomalia będzie wyczuwała dzieci i zapewne, będzie starać się do nich dotrzeć. Skamander nie mógł tylko przewidzieć - w jaki sposób. Mieli być gotowi na każdą ewentualność. Auror odetchnął cicho przez nos i spojrzał w złowrogą przestrzeń, która ich otaczała i zapewne chciałaby pożreć. Gdzieś w pobliżu musiały czaić się bestie - dementorzy. Czas ruszać im na spotkanie, z anomalią włącznie. palce, mimowolnie zacisnęły się na materiale płaszcza i ukrytego na piersi wisiora.
Ekwipunek: Różdżka, Propeller żądlibąkowy x2, fluoryt, pazur gryfa, czarna perła, bransoleta z włosa syreny, broszka z alabastrowym jednorożcem, lusterko dwukierunkowe (dzielone z Benjaminem - dane od Gabriela), zaczarowana torba, dwie tabliczki czekolady, manierka w Ognistą, kawałek kredy, zwykły nóż, mugolska zapalniczka, miotła (bez bonusów) + eliksiry poniżej
Zamrugał gwałtownie, przyzwyczajając wzrok do nowego otoczenia. Poprawił tez uścisk dłoni chłopca, upewniając się, że jest obok i nie zniknął gdzieś po drodze. Czuł się dziwnie, prowadząc dziecko w takie miejsce, ale pamiętał tez doskonale - jaki był cel i kim był Piers. Nie był zwykłym dzieckiem. Zerknął na malca - Będę musiał nas poprowadzić - odezwał się cicho, poważnie, - ale nie zostaniesz sam. Wiem, jak bardzo jesteś dzielny - bo tak było. Żadne dziecko, które przyłożyło tyle co on, nie można było nazwać inaczej. Podniósł spojrzenie - Jesso, Anthony - odnalazł wzrokiem dwójkę towarzyszy - Chciałbym, żebyście wzięli go pod opiekę - wybór był dla Samuela kalkulacją. Chłopiec niestandardowej opieki. Jessa była biegła w magii obronnej, kuzyn w ofensywnej, stanowili więc idealne zestawienie - Będziecie iść za mną bezpośrednio - dokończył, po czym wrócił do chłopca, kontrolnie rejestrując reakcję - Sophia?... zamkniesz naszą drużynę - Artur, Gabriel u Randal znajdowaliby się w środku. Oczywistym było, że szyk w którymś momencie mógł się rozdzielić, ale dopóki mieli oczy szeroko otwarte i uposażyli się w czujność - Tonks - wciąż nie podnosił głosu - weź to lusterko, jest połączone z grupa Just - dodał krótko, oddając jedno posiadane. W swojej torbie musiał mieć to, dzielone z Wrightem, ale z nikim nie dzielił się jego znaczeniem. Wystarczyło, że wiedział on - Magicus Extremos - wysunął różdżkę z rękawa i pewnie wypowiedział inkantację, która miała wzmocnić całą jego drużynę, łącznie z małym chłopcem. Potrzebowali każdego rodzaju wzmocnienia i nadziei, że układany plan nie zawiedzie. Mierzyli się ze zbyt wielkim zagrożeniem, by można było chociaż pomyśleć o lekceważeniu. Musieli być czujni. Bathilda ostrzegała, że anomalia będzie wyczuwała dzieci i zapewne, będzie starać się do nich dotrzeć. Skamander nie mógł tylko przewidzieć - w jaki sposób. Mieli być gotowi na każdą ewentualność. Auror odetchnął cicho przez nos i spojrzał w złowrogą przestrzeń, która ich otaczała i zapewne chciałaby pożreć. Gdzieś w pobliżu musiały czaić się bestie - dementorzy. Czas ruszać im na spotkanie, z anomalią włącznie. palce, mimowolnie zacisnęły się na materiale płaszcza i ukrytego na piersi wisiora.
Ekwipunek: Różdżka, Propeller żądlibąkowy x2, fluoryt, pazur gryfa, czarna perła, bransoleta z włosa syreny, broszka z alabastrowym jednorożcem, lusterko dwukierunkowe (dzielone z Benjaminem - dane od Gabriela), zaczarowana torba, dwie tabliczki czekolady, manierka w Ognistą, kawałek kredy, zwykły nóż, mugolska zapalniczka, miotła (bez bonusów) + eliksiry poniżej
- Eliksiry:
- wieczny płomień (1 porcja, stat. 29, moc +10)
- wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 29)
- maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 22)
- kameleon (1 porcja, stat. 22, moc 116)
- Antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 28)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 28, 125 oczek)
- Eliksir kurczący (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 20, moc +10)
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20)
+
eliksiry od Poppy zgłaszane tutaj
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Żadne słowa nie były już w stanie im pomóc, dlatego wzrokiem nie szukał nawet w twarzach Zakonników nadziei czy otuchy, ponieważ bał się, że nie znajdzie tam tego, czego szuka. Wystarczyło mu wspomnienie profesor, która wyglądała na wyczerpaną. Martwił się, chociaż starał się nie zaprzątać sobie tym głowy, niezależnie od tego jak brutalnie mogło to zabrzmieć. Na razie musieli skupić się na tym co istotne - na doprowadzeniu chłopca do anomalii matki, a raczej pozwolić, aby to Piers był ich przewodnikiem.
Azkaban nie był miejscem, które chciałby odwiedzić dobrowolnie, ale przecież nie było innej możliwości. Skupił się na planie, który właśnie nakreślał Skamander, a raczej kreowaniu szyku, w jakim mieli się poruszać. Skinął głową bez słowa komentarza i wyciągnął rękę po lusterko, które miało połączyć go z grupą Just. Wzrokiem odszukał Lupina, a potem lorda Longbottoma i zrównał się z nimi. Zanim jednak zdążyli się uformować, zacisnął palce na różdżce. A nóż, może się uda? - Veritas Claro - wypowiedział inkantację zaklęcia, które mogło się im przydać.
/różdżka, lusterko (jedno ma Sam, drugie ma Ben, a Gabriel otrzymał jedno lusterko od Sama), eliksir samoregeneracji (1 porcja, stat. 20), eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
Azkaban nie był miejscem, które chciałby odwiedzić dobrowolnie, ale przecież nie było innej możliwości. Skupił się na planie, który właśnie nakreślał Skamander, a raczej kreowaniu szyku, w jakim mieli się poruszać. Skinął głową bez słowa komentarza i wyciągnął rękę po lusterko, które miało połączyć go z grupą Just. Wzrokiem odszukał Lupina, a potem lorda Longbottoma i zrównał się z nimi. Zanim jednak zdążyli się uformować, zacisnął palce na różdżce. A nóż, może się uda? - Veritas Claro - wypowiedział inkantację zaklęcia, które mogło się im przydać.
/różdżka, lusterko (jedno ma Sam, drugie ma Ben, a Gabriel otrzymał jedno lusterko od Sama), eliksir samoregeneracji (1 porcja, stat. 20), eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 71
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 71
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Szybko znikamy w popłochu kiedy wszystkie patronusy zostają wyczarowane. Cóż, część z nich przyczynia się do sporych szkód, więc dobrze, że się zamyśliłem tak właściwie. Jednak zignorować błyskawice oraz inne niezwykłe atrakcje jest ciężko, dlatego mrugam intensywnie widząc chaos, jaki się zalągł między ludźmi. Nie jestem pewien czy nie przydałaby się uzdrowicielska pomoc, ale może lepiej nie wywoływać anomalii z lasu. Dosłownie.
Potrząsam zatem głową nieco rozeźlony, ale w końcu ruszam za resztą. Trochę nieskoordynowanie, ale jakoś dotrzemy na miejsce. Musimy. Zresztą, czy to ważne, przecież damy radę. Nasza grupa jest naprawdę imponująca, zwłaszcza w ilość aurorów. Poradzimy sobie. Przynajmniej większość z nas, bo patrząc na wystraszonego chłopca to nie jestem pewien czy cała ta misja skończy się dobrze, lub przynajmniej połowicznie osiągniemy sukces. Tak, zawsze widzę przed oczami same trudności, nic więcej i nic mniej, taki już jestem. Czarnowidz.
Wzdycham jednak pod nosem, dając się przenieść do Azkabanu. Nigdy w nim nie byłem, więc jestem trochę zdenerwowany i zszokowany jednocześnie. Nie mogę pozbyć się uczucia niepokoju oraz wszechobecnego zimna potrafiącego przeniknąć wszelkie, nawet najgrubsze ubrania. Brr. Dobra, trzeba działać, nie ma chwili do stracenia. Jessa już działa z odnajdywaniem czekających na nasze życie pułapek, więc mógłbym przydać się do czegoś innego. Tylko nie wiem do czego. Kiwam głową Samowi, sytuując się mniej więcej w środku grupy. Z kolei wzmocnienie innych nie przyniesie im większych korzyści, jestem na to za słaby. Postanawiam więc rozejrzeć się uważnie dookoła, chociaż nie jest to ani trochę łatwe w tych ciemnościach. Może jednak jakiś piorun oświetli mi nieco przestrzeni albo coś. W każdym razie patrzę intensywnie po ścianach, suficie, podłodze, kątach, po wszystkim, co mogłoby zawierać jakąś wskazówkę co do tego gdzie jesteśmy, gdzie iść i w jakiej sytuacji się znajdujemy. Bo może być nieciekawie, czego zresztą możemy się spodziewać po miejscu niegdyś przepełnionego więźniami oraz dementorami.
Mam różdżkę, miotłę i elki:
Mieszanka antydepresyjna (stat. 20)
Czuwający Strażnik, (stat. 12)
Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 12)
Eliksir niezłomności (stat. 20, moc +10)
Eliksir znieczulający (stat. 20, moc +5);
Próbuję się rozejrzeć
Potrząsam zatem głową nieco rozeźlony, ale w końcu ruszam za resztą. Trochę nieskoordynowanie, ale jakoś dotrzemy na miejsce. Musimy. Zresztą, czy to ważne, przecież damy radę. Nasza grupa jest naprawdę imponująca, zwłaszcza w ilość aurorów. Poradzimy sobie. Przynajmniej większość z nas, bo patrząc na wystraszonego chłopca to nie jestem pewien czy cała ta misja skończy się dobrze, lub przynajmniej połowicznie osiągniemy sukces. Tak, zawsze widzę przed oczami same trudności, nic więcej i nic mniej, taki już jestem. Czarnowidz.
Wzdycham jednak pod nosem, dając się przenieść do Azkabanu. Nigdy w nim nie byłem, więc jestem trochę zdenerwowany i zszokowany jednocześnie. Nie mogę pozbyć się uczucia niepokoju oraz wszechobecnego zimna potrafiącego przeniknąć wszelkie, nawet najgrubsze ubrania. Brr. Dobra, trzeba działać, nie ma chwili do stracenia. Jessa już działa z odnajdywaniem czekających na nasze życie pułapek, więc mógłbym przydać się do czegoś innego. Tylko nie wiem do czego. Kiwam głową Samowi, sytuując się mniej więcej w środku grupy. Z kolei wzmocnienie innych nie przyniesie im większych korzyści, jestem na to za słaby. Postanawiam więc rozejrzeć się uważnie dookoła, chociaż nie jest to ani trochę łatwe w tych ciemnościach. Może jednak jakiś piorun oświetli mi nieco przestrzeni albo coś. W każdym razie patrzę intensywnie po ścianach, suficie, podłodze, kątach, po wszystkim, co mogłoby zawierać jakąś wskazówkę co do tego gdzie jesteśmy, gdzie iść i w jakiej sytuacji się znajdujemy. Bo może być nieciekawie, czego zresztą możemy się spodziewać po miejscu niegdyś przepełnionego więźniami oraz dementorami.
Mam różdżkę, miotłę i elki:
Mieszanka antydepresyjna (stat. 20)
Czuwający Strażnik, (stat. 12)
Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 12)
Eliksir niezłomności (stat. 20, moc +10)
Eliksir znieczulający (stat. 20, moc +5);
Próbuję się rozejrzeć
I don't know
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
Randall Lupin
Zawód : były policjant, kurs aurorski zawieszony
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
The member 'Randall Lupin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 37
'k100' : 37
Bez wahania podążył za kuzynem w głąb magicznego przejścia. Poczuł jak magia szarpnęła jego ciałem wypluwając go na chłodne posadzki więziennego korytarza. Był wąski, przypominał wydrążony w skale tunel niż wzniesione przez czarodziei ściany. Wszechogarniająca wilgoć ciążyła na płucach i ponura ciemność.
- Lumos - wypowiedział poruszając różdżką. Jeżeli mieli się zaraz podjąć przemieszczania się wzdłuż ciągnącej się przed nimi ścieżki bezsensowne wydało mu się tworzenie silniejszego, lecz statycznego światła które po chwili zostawiliby za plecami.
Skinął głową na polecenie Skamandera przenosząc uwagę na chłopca, ku którego wyciągnął zachęcająco wolna rękę. Zupełnie jakby próbował zwabić dzikie szczenie - Trzymaj się blisko - zwrócił się do niego wprost. Dla podkreślenia istotności oraz uwagi położył dłoń na chłopięcym ramieniu - Tak bym miał cie na wyciągnięcie ręki odległość ręki - i na odwrót. Jak coś zauważysz lub się stanie masz mnie za nią złapać. Rozumiesz? - traktował chłopca poważnie bo i poważne były okoliczności. Nie umiał się zmusić do piszczenia się. Zresztą wątpił by chłopiec tego oczekiwał, a może za bardzo mierzył go własną miarą.
Zgodnie z nakazem Samuela, Anthony miał zamiar podążać za nim z chłopcem i Jessą.
Różdżka, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, czarna perła, brosza z alabastrowym jednorożcem, fluoryt, zaczarowana torba - w niej wszystkie eliksiry i nie wiem czy takie rzeczy się w niej mieszczą, lecz jak tak i nie stanowi to kłopotu to też zwykła, bezbonusowa miotła.
- Lumos - wypowiedział poruszając różdżką. Jeżeli mieli się zaraz podjąć przemieszczania się wzdłuż ciągnącej się przed nimi ścieżki bezsensowne wydało mu się tworzenie silniejszego, lecz statycznego światła które po chwili zostawiliby za plecami.
Skinął głową na polecenie Skamandera przenosząc uwagę na chłopca, ku którego wyciągnął zachęcająco wolna rękę. Zupełnie jakby próbował zwabić dzikie szczenie - Trzymaj się blisko - zwrócił się do niego wprost. Dla podkreślenia istotności oraz uwagi położył dłoń na chłopięcym ramieniu - Tak bym miał cie na wyciągnięcie ręki odległość ręki - i na odwrót. Jak coś zauważysz lub się stanie masz mnie za nią złapać. Rozumiesz? - traktował chłopca poważnie bo i poważne były okoliczności. Nie umiał się zmusić do piszczenia się. Zresztą wątpił by chłopiec tego oczekiwał, a może za bardzo mierzył go własną miarą.
Zgodnie z nakazem Samuela, Anthony miał zamiar podążać za nim z chłopcem i Jessą.
Różdżka, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, czarna perła, brosza z alabastrowym jednorożcem, fluoryt, zaczarowana torba - w niej wszystkie eliksiry i nie wiem czy takie rzeczy się w niej mieszczą, lecz jak tak i nie stanowi to kłopotu to też zwykła, bezbonusowa miotła.
- Eliksiry:
Eliksiry:
Moje:
- Kameleon (1 porcja, stat. 29),
- Eliksir lodowego płaszcza (1 porcja, stat. 29),
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20),
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23, moc = 104),
- Wężowe usta (1 porcja, stat. 23, moc = 113),
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 29),
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29),
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcja),
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 1),
- Auxilik (1 porcja, stat. 1)
Od Char ze spotkania:
- 1x Antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcje, stat. 28),
- 1x Eliksir znieczulający (1 porcje, stat. 28)
Od Poppy ze spotkania:
- 1x Eliksir uspokajający (1 porcje, stat. 20),
- 1x Mieszanka antydepresyjna (1 porcji, stat. 20)[/list]
Rozwój: +5 uroki (?)
Wzmocnienie: +2OPCM (?)
Find your wings
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - CZ' :
'Anomalie - CZ' :
Potrzebował chwili, żeby jego wzrok dostosował się do nowego miejsca. Jedyne światło przebijało się z uporem przez szczeliny, dając nieco rozeznania w korytarzu. Znaleźli się w Azkabanie, choć Artur nie mógł mieć absolutnej pewności, nie znał każdego zakamarka tego upiornego więzienia.
Z uwagą wysłuchał Samuela, dowódcy ich małej grupy. Longbottom uznał, że zajmowane przez niego miejsce było dobre, więc nie mieszał w szyku, podporządkowując się ułożeniu. Na razie nie widzieli niebezpieczeństwa, więc auror postanowił skorzystać z tej chwili, później może nie być okazji.
- Veritas Claro - rzucił cicho, koncentrując się na zaklęciu.
| Ekwipunek: różdżka i miotła
Eliksiry:
- Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 29, moc = 103)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 7)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23)
- Antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 28)
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20),
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20, moc +5)
Z uwagą wysłuchał Samuela, dowódcy ich małej grupy. Longbottom uznał, że zajmowane przez niego miejsce było dobre, więc nie mieszał w szyku, podporządkowując się ułożeniu. Na razie nie widzieli niebezpieczeństwa, więc auror postanowił skorzystać z tej chwili, później może nie być okazji.
- Veritas Claro - rzucił cicho, koncentrując się na zaklęciu.
| Ekwipunek: różdżka i miotła
Eliksiry:
- Eliksir wiggenowy (1 porcja, stat. 29, moc = 103)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 7)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 23)
- Antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 28)
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20),
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20, moc +5)
Artur Longbottom
Zawód : Rebeliant
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Tylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie:
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Artur Longbottom' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 85
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 85
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Przeszła przez przejście szybko i sprawnie, nie wypowiadając żadnego słowa. Również się nie żegnała, myśląc już tylko o tym, co miało czekać w Azkabanie. Ciemność otuliła ją na moment, a po chwili stała już nie w Zakazanym Lesie, wśród drzew, śniegu i Zakonników, którzy tam pozostali, a w zupełnie nowym miejscu.
Azkaban. To tutaj mieli się znaleźć. Czy jednak wszystko poszło dobrze? I w jakim miejscu więzienia się znajdowali, jak daleko od anomalii? Rozejrzała się po otoczeniu, w pierwszej chwili próbując wyłapać sylwetki towarzyszy, głównie aurorów, a także Jessy i chłopca, którego mieli doprowadzić do anomalii. Sprawdziła też, czy nadal ma przy sobie torbę z eliksirami, a także schowane pod szatą przedmioty.
- Mógłby ktoś tymczasowo przechować mi miotłę? – spytała szeptem osoby posiadające zaczarowaną torbę, bo noszenie jej po Azkabanie w ręku ograniczałoby jej możliwości poruszania, a jej torba, choć eliksiry zmieściła, miotły raczej nie pomieści. – Ciekawe, w którym miejscu nas wyrzuciło, jak daleko jesteśmy od celu.
To Samuel miał nimi dowodzić i ich prowadzić. Był doświadczonym i cholernie dobrym aurorem. Kiedy polecił jej zamykać pochód, skinęła głową.
- Jasne – rzekła. Ktoś musiał chronić tyłów i w razie czego ostrzegać, gdyby niebezpieczeństwo nadciągnęło stamtąd. Musieli mieć oczy i uszy szeroko otwarte, więc od razu zaczęła się rozglądać, próbując analizować otoczenie zmysłami, zarówno wzrokiem, jak i słuchem, a także węchem. Próbowała wychwycić cokolwiek, co mogło zwiastować zagrożenie, a czujny wzrok próbował też dostrzec jakieś charakterystyczne wskazówki, punkty odniesienia, cokolwiek, co mogłoby im pozwolić się zlokalizować a także znaleźć dalszą drogę. Nasłuchiwała też dźwięków. W lewej dłoni trzymała różdżkę, gotowa natychmiast jej użyć, gdyby to okazało się konieczne, ale póki co zdawała się na swój zmysł spostrzegawczości.
| spostrzegawczość IV (+100)
| mam przy sobie: różdżkę, naszyjnik z fluorytem, amuletem z jeleniego poroża i onyksem czarnym, broszkę z alabastrowym jednorożcem, miotłę bez bonusów, 2 kanapki, tabliczkę czekolady, małą butelkę wody
Eliksiry:
- maść z gwiazdy wodnej (1 porcja, stat. 10)
- maść z gwiazdy wodnej (1 porcja, stat. 29)
- eliksir lodowego płaszcza (1 porcja, stat. 29)
- eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 12)
- czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
- marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 12)
- eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 12)
- kameleon (1 porcja, stat. 12)
I ze spotkania:
- Eliksir byka (1 porcja, stat. 30, moc +10)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 30, moc +10)
- Eliksir znieczulający (1 porcja stat. 30, moc +5)
- Eliksir kociej zwinności (1 porcja stat. 30, moc +15)
- Eliksir niezłomności (1 porcja stat. 20, moc +10)
- Eliksir uspokajający (1 porcja stat. 20)
- Wywar wzmacniający (1 porcja stat. 20)
Azkaban. To tutaj mieli się znaleźć. Czy jednak wszystko poszło dobrze? I w jakim miejscu więzienia się znajdowali, jak daleko od anomalii? Rozejrzała się po otoczeniu, w pierwszej chwili próbując wyłapać sylwetki towarzyszy, głównie aurorów, a także Jessy i chłopca, którego mieli doprowadzić do anomalii. Sprawdziła też, czy nadal ma przy sobie torbę z eliksirami, a także schowane pod szatą przedmioty.
- Mógłby ktoś tymczasowo przechować mi miotłę? – spytała szeptem osoby posiadające zaczarowaną torbę, bo noszenie jej po Azkabanie w ręku ograniczałoby jej możliwości poruszania, a jej torba, choć eliksiry zmieściła, miotły raczej nie pomieści. – Ciekawe, w którym miejscu nas wyrzuciło, jak daleko jesteśmy od celu.
To Samuel miał nimi dowodzić i ich prowadzić. Był doświadczonym i cholernie dobrym aurorem. Kiedy polecił jej zamykać pochód, skinęła głową.
- Jasne – rzekła. Ktoś musiał chronić tyłów i w razie czego ostrzegać, gdyby niebezpieczeństwo nadciągnęło stamtąd. Musieli mieć oczy i uszy szeroko otwarte, więc od razu zaczęła się rozglądać, próbując analizować otoczenie zmysłami, zarówno wzrokiem, jak i słuchem, a także węchem. Próbowała wychwycić cokolwiek, co mogło zwiastować zagrożenie, a czujny wzrok próbował też dostrzec jakieś charakterystyczne wskazówki, punkty odniesienia, cokolwiek, co mogłoby im pozwolić się zlokalizować a także znaleźć dalszą drogę. Nasłuchiwała też dźwięków. W lewej dłoni trzymała różdżkę, gotowa natychmiast jej użyć, gdyby to okazało się konieczne, ale póki co zdawała się na swój zmysł spostrzegawczości.
| spostrzegawczość IV (+100)
| mam przy sobie: różdżkę, naszyjnik z fluorytem, amuletem z jeleniego poroża i onyksem czarnym, broszkę z alabastrowym jednorożcem, miotłę bez bonusów, 2 kanapki, tabliczkę czekolady, małą butelkę wody
Eliksiry:
- maść z gwiazdy wodnej (1 porcja, stat. 10)
- maść z gwiazdy wodnej (1 porcja, stat. 29)
- eliksir lodowego płaszcza (1 porcja, stat. 29)
- eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 12)
- czuwający strażnik (1 porcja, stat. 29)
- marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 12)
- eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 12)
- kameleon (1 porcja, stat. 12)
I ze spotkania:
- Eliksir byka (1 porcja, stat. 30, moc +10)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 30, moc +10)
- Eliksir znieczulający (1 porcja stat. 30, moc +5)
- Eliksir kociej zwinności (1 porcja stat. 30, moc +15)
- Eliksir niezłomności (1 porcja stat. 20, moc +10)
- Eliksir uspokajający (1 porcja stat. 20)
- Wywar wzmacniający (1 porcja stat. 20)
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 88
'k100' : 88
Przejście przez portal wiązało się z dziwnym, niewygodnym uczuciem, nie tylko związanym z teleportacją - ale i unoszącą się w tym miejscu aurą. Stróże prawa znajdujący się w drużynie doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co miało zastać ich w środku: ponure mury, słyszące o zbrodniach tak strasznych, jak strasznym nie mógł być czyn człowieka, złożyły się w ciągnący się w nicość korytarz. Unoszący się wokół zapach wilgoci i kurzu mieszał się w nozdrzach z metalicznym zapachem krwi i potu; wytężający zmysły Sophia i Randall mogli wyczuć w tym smrodzie coś jeszcze - charakterystyczny odór rozkładających się zwłok, choć bez wątpienia znajdujących się daleko stąd: w innym przypadku swąd byłby znacznie lepiej wyczuwalny przez wszystkich. Znajdowaliście się na końcu zamkniętego korytarza: za wami była ściana, po bokach były ściany, a jedyna droga wiodła w przód. Jedyne okno podpowiadało, że byliście na jednym z wysokich pięter - a przez nie dostrzegaliście tylko szalejące podczas sztormu czarne morze o wysoko pnących się falach.
Jessa rzuciła zaklęcie wykrywające obecność; wyczuła ją wszędzie wokół siebie, zbyt liczną, by była w stanie ją rozróżnić, a jednocześnie zbyt dziwną, by ją rozpoznać. Była całkowicie pewna, że rzucone przez nią zaklęcie nie działało tak, jak powinno, a jednak zostało rzucone poprawnie - być może znajdująca się w tym miejscu magia w jakiś sposób je wypaczyła - jednakowo była w stanie stwierdzić, że otaczało ją coś. Coś, co znajdowało się nie tylko w ciemnościach przed nimi - ale i za nimi i obok nich, zapewne za kamiennymi murami. Dostrzegła też mdłą poświatę przy sercu chłopca: zupełnie jakby tkwiła w nim jeszcze jedna istota, ukryta w jego ciele. Zaklęcie Samuela nie odniosło oczekiwanego rezultatu, a poruszeniu różdżki towarzyszył huk - gdzieś na niebie pojawiła się błyskawica, której blask wpadł do korytarza przez wąskie okno, oślepiając was na krótki moment.
Zarówno Gabriel, jak i Artur, byli pewni, że rzucili swoje zaklęcie całkowicie poprawnie: a jednak i ono odniosło dziwny efekt. Niecodzienny. Niespotykany. Rzeczywistość wokół czarodziejów - mury, posadzka, sufit, pochłaniająca drogę przed drużyną ciemność - zadrżały na moment, jakby miały się rozwiać, w sposób widoczny wyłącznie dla Artura i Gabriela - a jednak pozostały na swoim miejscu. Trochę jakby prawdziwe nie było nic wokół i wszystko zarazem.
Chłopiec uniósł spojrzenie orzechowych oczu na Samuela, kiedy auror się do niego zwrócił - później spojrzał na wyciągniętą rękę Skamandera, nie wyglądając wcale, jakby jego dłoń na ramieniu chłopca dodała mu otuchy. Nie wyglądał jednak też na przerażonego - patrzył w ciemność pochłaniającą przejście, rozrzedzoną blaskiem zaklęcia lumos, ale wciąż ginącą w dalszej części korytarza.
A ta ciemność - patrzyła na niego, co zdołało wychwycić oko Sophii. Gdzieś w czeluściach dostrzegła błysk ogromnego żółtego kociego oka.
- Ona naprawdę tu jest - szepnął z przerażeniem pobladły chłopiec, zgodnie z poleceniem - chwytając dłoń Anthony'ego, jego palce zacisnęły się na rękawie jego szaty. Cofnął się pół kroku - i wtedy wszystko się zaczęło; rozległ się kolejny grzmot, a kolejna błyskawica oślepiła was na dłużej - to trwało sekundy, ale sekundy ciągnące się w nieskończoność, gdy biała kurtyna całkowicie zasłoniła wam widok; jeszcze nim odzyskaliście swoje zmysły, poczuliście wiatr, który nie miał szansy zawiać przecież w tamtym dusznym korytarzu - a gdy wzrok do was wrócił, znaleźliście się dokładnie w miejscu, z którego wyruszyliście, w Zakazanym Lesie. Ale nigdzie okół nie było waszych przyjaciół.
I zapach - zapach pozostał taki sam. Wilgotny, dławiący, nieprzyjemny, nie mający wiele wspólnego z leśnym poszyciem. Otaczały was drzewa i zarośla, lumos Anthony'ego dawał blade światło na okrytą zielenią przestrzeń.
I rozległo się wilcze wycie - nie jednego wilka, a całego stada. W tym samym czasie - obszedł was przenikliwy chłód, a nad waszymi głowami, wysoko ponad koronami drzew, coś się poruszyło. Jessa i Gabriel wychwycili szelest płacht, Sophia i Samuel byli pewni, że dostrzegli kształty dementorów. Z ust chłopca wydobył się jęk, jakby coś sprawiło mu fizyczny ból. Randall i Artur wciąż dostrzegali subtelne drganie przestrzeni - odnosili wrażenie, jakby znaleźli się w czymś rzeczywistym i nierzeczywistym zarazem.
Od tej tury nie rzucamy kością na żadne anomalie. Od tej tury obowiązuje nas czas na odpis 48 godzin. Rozwój postaci jest zablokowany, waszym mistrzem gry jest Tristan i w razie pytańlub reklamacji zapraszam na pw.
Randall i Artur: Veritas claro 1/5
Jessa: 221/236 (15 - poparzenia)
Anthony: 234/249 (15 - poparzenia)
Sophia: 229/244 (15 - poparzenia)
Jessa rzuciła zaklęcie wykrywające obecność; wyczuła ją wszędzie wokół siebie, zbyt liczną, by była w stanie ją rozróżnić, a jednocześnie zbyt dziwną, by ją rozpoznać. Była całkowicie pewna, że rzucone przez nią zaklęcie nie działało tak, jak powinno, a jednak zostało rzucone poprawnie - być może znajdująca się w tym miejscu magia w jakiś sposób je wypaczyła - jednakowo była w stanie stwierdzić, że otaczało ją coś. Coś, co znajdowało się nie tylko w ciemnościach przed nimi - ale i za nimi i obok nich, zapewne za kamiennymi murami. Dostrzegła też mdłą poświatę przy sercu chłopca: zupełnie jakby tkwiła w nim jeszcze jedna istota, ukryta w jego ciele. Zaklęcie Samuela nie odniosło oczekiwanego rezultatu, a poruszeniu różdżki towarzyszył huk - gdzieś na niebie pojawiła się błyskawica, której blask wpadł do korytarza przez wąskie okno, oślepiając was na krótki moment.
Zarówno Gabriel, jak i Artur, byli pewni, że rzucili swoje zaklęcie całkowicie poprawnie: a jednak i ono odniosło dziwny efekt. Niecodzienny. Niespotykany. Rzeczywistość wokół czarodziejów - mury, posadzka, sufit, pochłaniająca drogę przed drużyną ciemność - zadrżały na moment, jakby miały się rozwiać, w sposób widoczny wyłącznie dla Artura i Gabriela - a jednak pozostały na swoim miejscu. Trochę jakby prawdziwe nie było nic wokół i wszystko zarazem.
Chłopiec uniósł spojrzenie orzechowych oczu na Samuela, kiedy auror się do niego zwrócił - później spojrzał na wyciągniętą rękę Skamandera, nie wyglądając wcale, jakby jego dłoń na ramieniu chłopca dodała mu otuchy. Nie wyglądał jednak też na przerażonego - patrzył w ciemność pochłaniającą przejście, rozrzedzoną blaskiem zaklęcia lumos, ale wciąż ginącą w dalszej części korytarza.
A ta ciemność - patrzyła na niego, co zdołało wychwycić oko Sophii. Gdzieś w czeluściach dostrzegła błysk ogromnego żółtego kociego oka.
- Ona naprawdę tu jest - szepnął z przerażeniem pobladły chłopiec, zgodnie z poleceniem - chwytając dłoń Anthony'ego, jego palce zacisnęły się na rękawie jego szaty. Cofnął się pół kroku - i wtedy wszystko się zaczęło; rozległ się kolejny grzmot, a kolejna błyskawica oślepiła was na dłużej - to trwało sekundy, ale sekundy ciągnące się w nieskończoność, gdy biała kurtyna całkowicie zasłoniła wam widok; jeszcze nim odzyskaliście swoje zmysły, poczuliście wiatr, który nie miał szansy zawiać przecież w tamtym dusznym korytarzu - a gdy wzrok do was wrócił, znaleźliście się dokładnie w miejscu, z którego wyruszyliście, w Zakazanym Lesie. Ale nigdzie okół nie było waszych przyjaciół.
I zapach - zapach pozostał taki sam. Wilgotny, dławiący, nieprzyjemny, nie mający wiele wspólnego z leśnym poszyciem. Otaczały was drzewa i zarośla, lumos Anthony'ego dawał blade światło na okrytą zielenią przestrzeń.
I rozległo się wilcze wycie - nie jednego wilka, a całego stada. W tym samym czasie - obszedł was przenikliwy chłód, a nad waszymi głowami, wysoko ponad koronami drzew, coś się poruszyło. Jessa i Gabriel wychwycili szelest płacht, Sophia i Samuel byli pewni, że dostrzegli kształty dementorów. Z ust chłopca wydobył się jęk, jakby coś sprawiło mu fizyczny ból. Randall i Artur wciąż dostrzegali subtelne drganie przestrzeni - odnosili wrażenie, jakby znaleźli się w czymś rzeczywistym i nierzeczywistym zarazem.
Od tej tury nie rzucamy kością na żadne anomalie. Od tej tury obowiązuje nas czas na odpis 48 godzin. Rozwój postaci jest zablokowany, waszym mistrzem gry jest Tristan i w razie pytań
Randall i Artur: Veritas claro 1/5
Jessa: 221/236 (15 - poparzenia)
Anthony: 234/249 (15 - poparzenia)
Sophia: 229/244 (15 - poparzenia)
Sposób w jaki zachowywał się chłopiec nie dawał wątpliwości do tego, że nie był zwykłym dzieckiem. Byś może nie miał zbyt wiele styczności z małolatami, ale sposób w jaki mówił, poruszał się i spoglądał w otulającą ich ciemność, przypominała bardziej sceny z mugolskich horrorów. A oni byli dziś jego bohaterami. Wolał nie przypominać sobie, jakie zakończenia miały tam miejsce - W porządku - potwierdził Sophii*, by zaraz skupić się na otoczeniu. Wiedział czego miał się spodziewać - nie tylko w teorii. Bywał tu. A jednak atakujące go z każdej strony wrażenia, jeżyły włosy na skórze, co kilka chwil racząc Samuela zimnym dreszczem. Ciemność, która zalegała dookoła, miała w sobie ten niebezpieczny, chociaż - wydawałoby się - fizycznie niewyczuwalny aspekt. Mimo to czuł to wszystko, a postawione w stanie alarmu zmysły, wyły o czającym się wszędzie strachu. I bestii. na słowa Piersa zareagował jak na zapłon. Wbił wzrok w kierunku, gdzie - wydawało się - patrzył chłopiec, ale zmysł był ślepy, dając sprzeczne sygnały, wychwytywane z każdego kierunku - To nic. Dlatego tu jesteśmy - nadal nie podnosił głosu, ale słowa kierował do chłopca i jednocześnie, do każdego z zebranych. I już - już planował wydać komendę do ruchu, gdy rzeczywistość - zmieniła się. Przenikliwy chłód ostrymi igłami wgryzając się w skórę, uderzenia gramów, błysk, który zmusił powieki do zamknięcia i napięły ciało, jakby gotowe do skoku i w końcu... Zakazany Las.
Auror wciągnął powietrze przez nos, chociaż w oddechu nie było ulgi. Zgniły, obrzydliwa woń twierdziła, że znajdowali się gdzieś indziej. Ponure, ziejące czernią kontury na tle ciemnego nieba, wilcze wycie i pościg. Oni mieli być zwierzyną? Nie. Nie mógł na to pozwolić. Nie mogli - Niech nikt nie zostaje w tyle, musimy ruszyć do przodu, niezależnie od tego co zobaczycie lub usłyszycie. I za wszelką cenę - chronić chłopca. Zbliżają się dementorzy - wiedzieli co to znaczy, musieli, każdy z nich. Wysunął dłoń, która wciąż drgała nieuwolnionym ciepłem magii - Expecto Patronum - tym razem jego głos nabrał mocy, wlewając w nie nie tylko siłę, ale wspomnienie, którym sięgał zawsze, gdy chciał przywołać świetlistego patronusa. Biała magia działała nawet w tak obrzydliwych miejscach. Działała nawet jaśniej, bo i światło w ciemności, nawet mdłe, potrafiło poprowadzić. Oni, potrzebowali nie tylko przewodnictwa, ale i ochrony. Skamander sięgnął - powtórnie dziś do wspomnienia pióra, które dostał, pieśni feniksa, która słyszał i głosu Profesora, który wskazał mu właściwą ścieżkę.
*jeśli miotła się mieści, to wykładam ją do zaczarowanej torby, jeśli nie, to zdanie jest niebyłe.
Auror wciągnął powietrze przez nos, chociaż w oddechu nie było ulgi. Zgniły, obrzydliwa woń twierdziła, że znajdowali się gdzieś indziej. Ponure, ziejące czernią kontury na tle ciemnego nieba, wilcze wycie i pościg. Oni mieli być zwierzyną? Nie. Nie mógł na to pozwolić. Nie mogli - Niech nikt nie zostaje w tyle, musimy ruszyć do przodu, niezależnie od tego co zobaczycie lub usłyszycie. I za wszelką cenę - chronić chłopca. Zbliżają się dementorzy - wiedzieli co to znaczy, musieli, każdy z nich. Wysunął dłoń, która wciąż drgała nieuwolnionym ciepłem magii - Expecto Patronum - tym razem jego głos nabrał mocy, wlewając w nie nie tylko siłę, ale wspomnienie, którym sięgał zawsze, gdy chciał przywołać świetlistego patronusa. Biała magia działała nawet w tak obrzydliwych miejscach. Działała nawet jaśniej, bo i światło w ciemności, nawet mdłe, potrafiło poprowadzić. Oni, potrzebowali nie tylko przewodnictwa, ale i ochrony. Skamander sięgnął - powtórnie dziś do wspomnienia pióra, które dostał, pieśni feniksa, która słyszał i głosu Profesora, który wskazał mu właściwą ścieżkę.
*jeśli miotła się mieści, to wykładam ją do zaczarowanej torby, jeśli nie, to zdanie jest niebyłe.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Wybrzeże
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda