Szatnia
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Szatnia
Znajdująca się na samym końcu korytarza szatnia służy wszystkim pracownikom Ministerstwa Magii. Jest to niewielkich rozmiarów pomieszczenie, w którym znajdują się dwa rzędy, drewnianych numerowanych szafek. Przed dowolną podróżą można zostawić tu część zbędnych rzeczy, a także zmienić szaty na bardziej adekwatne. Dziesięć szafek tuż przy wejściu została przeznaczona dla ważniejszych urzędników ministerstwa i zawsze pozostaje zamknięta. Wszystkie są imiennie opisane.
Morgoth obserwował całe zajście, zastanawiając się ile jeszcze czasu mogli pozostać w jednym miejscu i nie wzbudzać podejrzeć. Odpowiedź była prostsza niż mogło się wydawać. Na szczęście wszystko szło sprawnie i to nie dzięki niemu. Poczuł jak ręka zacisnęła się na pasku od torby, w której ciążyły eliksiry. Nie miał tak naprawdę pojęcia, ile ich tam zabrał, ale na razie nie było to ważne. Musieli ruszyć dalej, a do tego potrzebowali nowych tożsamości. Musieli się nimi rozdzielić. Zostawiając Cadana na korytarzu, wszedł do środka szatni, by podnieść spojrzenie na przebywających we wnętrzu. Nie zatrzymał go zbyt długo na żadnym z nich, jednak jeśli chcieli opuścić Ministerstwo bez zbędnych pytań, musieli działać. Widząc, że Tsagairt nie udało się rzucić zaklęcia, nie czekał, aż kolejne cenne minuty uciekną im przez palce.
- Alohomora - powtórzył za innymi, kierując różdżkę w stronę szafki.
- Alohomora - powtórzył za innymi, kierując różdżkę w stronę szafki.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 99
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 99
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Patrzył, jak opadają na ziemię bezwładnie niczym szmaciane lalki. Nie było w nich już ani odrobiny życia — pozbawione blasku oczy przedstawiały tylko pustkę, która wyciągnęła po nie swoje szpony. Patrzył, jak zawsze, z tą samą fascynacją, napawając się zapachem śmierci, sycąc się tym niezwykłym widokiem. Odbieranie ostatniego oddechu i fundamentalnego prawa do istnienia, wyrywanie z ciała duszy nie było czymś, co można uznać za normalne. Wewnętrznie, podświadomie, celebrował ten akt, uważał go za najpiękniejszy widok, jakim mógł cieszyć swe oczy. Wydawało mu się, że jest w stanie uchwycić ten moment zawarty w milisekundach, gdy człowiek był rozrywany od środka, a jego duch ulatywał z twardej ziemskiej skorupy.
Gdy ojciec przeszukiwał otwartą szafkę, opuścił różdżkę, pozostawiając leżące na podłodze ciała innym. Skoro te trzy należały do żywych i już na szczęście zmarłych członków eskorty ministra, gdzieś obok musiały znajdować się pozostałe. Zbliżył się do szafek, by przejrzeć te spersonalizowane, szukając w nich znajomych nazwisk pozostałych zamordowanych w Wenus urzędników. Zdjął z ramienia torbę, w której trzymał fiolki z eliksirem wielosokowym, lecz nie odłożył jej na bok. Zatrzymał ją w dłoni, w drugiej wciąż dzierżąc różdżkę.
— Alexandrze, może znasz jakiś sposób na to, by poznać tajemnice dotyczące wyprawy kolegi Masona z ministrem do Azkabanu? Spraw byśmy poznali jego sekrety.— Zwrócił się do niego, nagle przypominając sobie o jego obecności. Obrócił się do niego przez ramię, po chwili wracając do przeglądania reszty szafek. Być może w pozostałych znajdowało się coś wartościowego, coś, czego nie powinni przeoczyć wybierając się za nich do Azkabanu.
| Rzucam na spostrzegawczość
Gdy ojciec przeszukiwał otwartą szafkę, opuścił różdżkę, pozostawiając leżące na podłodze ciała innym. Skoro te trzy należały do żywych i już na szczęście zmarłych członków eskorty ministra, gdzieś obok musiały znajdować się pozostałe. Zbliżył się do szafek, by przejrzeć te spersonalizowane, szukając w nich znajomych nazwisk pozostałych zamordowanych w Wenus urzędników. Zdjął z ramienia torbę, w której trzymał fiolki z eliksirem wielosokowym, lecz nie odłożył jej na bok. Zatrzymał ją w dłoni, w drugiej wciąż dzierżąc różdżkę.
— Alexandrze, może znasz jakiś sposób na to, by poznać tajemnice dotyczące wyprawy kolegi Masona z ministrem do Azkabanu? Spraw byśmy poznali jego sekrety.— Zwrócił się do niego, nagle przypominając sobie o jego obecności. Obrócił się do niego przez ramię, po chwili wracając do przeglądania reszty szafek. Być może w pozostałych znajdowało się coś wartościowego, coś, czego nie powinni przeoczyć wybierając się za nich do Azkabanu.
| Rzucam na spostrzegawczość
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 35
'k100' : 35
Moja dłoń drgnęła przy rzucaniu zaklęcia, zaś głos się załamał. Zacisnąłem zęby i pięści chcąc nie widzieć, nie słyszeć, nie istnieć, wpatrywałem się lekko nieobecnym spojrzeniem w przestrzeń za Azjatką i Ramseyem, kiedy rozbłysk szmaragdowego światła zgasł, a w szatni rozległy się dwa głuche odgłosy upadających, bezwładnych ciał. Widziałem śmierć już nie raz, jednak nigdy nie doświadczyłem chwili, w której komuś życie zostało z premedytacją odebrane w czasie walki przy pomocy magii. Drgnąłem, kiedy bez wątpienia najstarszy z moich towarzyszy odezwał się, wskazując na szafki zamordowanych kobiet. Podążyłem za nim wzrokiem, opuszczając różdżkę, jedyny jasny element mojego dzisiejszego stroju. Magia się mnie dziś najwyraźniej nie słuchała - w przeciwieństwie do czarodziejów z którymi tu przyszedłem. Spojrzenie przeniosłem zaraz na Rosiera, następnie przeskakując na zakrwawioną kobietę wydającą polecenia Alanowi.
Bennett, w cośmy się wpakowali?
Drgnąłem, kiedy usłyszałem swoje imię. Zwróciłem twarz ku Mulciberowi, przysłuchując mu się bez słowa. Jego prośba była prosta, aż za prosta. Tylko tyle? Nie chciał, bym nikogo udusił własnymi rękoma, nie miał ochoty abym coś zaśpiewał? A może fellatio? Nie? Milczałem, odwracając się do Masona Lewisa i kierując w niego koniec mej różdżki. Był całkowicie nieświadom tego, co właśnie chciałem mu zrobić. Rozedrzeć prywatność, obnażyć z tajemnic, wyszarpnąć najgłębiej schowane sekrety. Naruszyć integralność jego istnienia, postąpić wbrew naturalnemu prawu. Umiejętność ta była jak obosieczny miecz, którym można było czynić zarówno dobro, jak i zło. Wcześniej byłem przekonany, że nigdy nie przyjdzie użyć mi jej inaczej, niż w celach słusznych - jak widać wszystko zależało od sytuacji, w której się znajdowałem.
- Legilimens - powiedziałem miękko, delikatne, pieszczotliwie wręcz, jakbym mógł tym samym sprawić, że mężczyzna nie będzie aż tak bardzo cierpiał kiedy bez ostrzeżenia moja jaźń wedrze się w jego myśli. Czy też raczej, o ile.
Bennett, w cośmy się wpakowali?
Drgnąłem, kiedy usłyszałem swoje imię. Zwróciłem twarz ku Mulciberowi, przysłuchując mu się bez słowa. Jego prośba była prosta, aż za prosta. Tylko tyle? Nie chciał, bym nikogo udusił własnymi rękoma, nie miał ochoty abym coś zaśpiewał? A może fellatio? Nie? Milczałem, odwracając się do Masona Lewisa i kierując w niego koniec mej różdżki. Był całkowicie nieświadom tego, co właśnie chciałem mu zrobić. Rozedrzeć prywatność, obnażyć z tajemnic, wyszarpnąć najgłębiej schowane sekrety. Naruszyć integralność jego istnienia, postąpić wbrew naturalnemu prawu. Umiejętność ta była jak obosieczny miecz, którym można było czynić zarówno dobro, jak i zło. Wcześniej byłem przekonany, że nigdy nie przyjdzie użyć mi jej inaczej, niż w celach słusznych - jak widać wszystko zależało od sytuacji, w której się znajdowałem.
- Legilimens - powiedziałem miękko, delikatne, pieszczotliwie wręcz, jakbym mógł tym samym sprawić, że mężczyzna nie będzie aż tak bardzo cierpiał kiedy bez ostrzeżenia moja jaźń wedrze się w jego myśli. Czy też raczej, o ile.
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 33
--------------------------------
#2 'k10' : 2
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 33
--------------------------------
#2 'k10' : 2
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Ignotus zabrał płaszcz należący do Masona i tajemniczą sakwę. Była stara i zniszczona, jej materiał przetarty, a sznurki zużyte. Wewnątrz znajdował się kamienny bloczek, przypominający drewniany dziecięcy klocek, był przekłuty, przez niewielki otwór przeciągnięta była mała metalowa obręcz.
—Tak— odparł Tristanowi Mason i bez protestów chwycił ciało swojej koleżanki i z trudem uniósł. Bezwładne ciało było jednak cięższe niż się początkowo wydawało, więc umieszczenie zwłok w szafce okazało się trudne. W trakcie zabiegu uderzył jej głową o otwarte drzwiczki, a później kant, lecz ostatecznie wsadził ją do środka; jedynie ugięta noga wystawała na zewnątrz, lecz Mason nie potrafił jej samodzielnie wsadzić, musiał przytrzymywać ciało, by nie wypadło. Wyrwał jej kilka włosów z głowy i wyciągnął rękę w stronę wskazanego przez Tristana Śmierciożercy.
Alohomora Deirdre okazała się nieskuteczna, w przeciwieństwie do tych Tristana i Morgotha. Drzwiczki szafek momentalnie odskoczyły, ukazując im swoją zawartość. Wewnątrz w obu znajdowały się pedantycznie poskładane identyczne, czarne szaty i niewątpliwie damskie buty, jednak bez obcasa. Na wewnętrznej stronie drzwiczek szafki Chelsea wisiało zdjęcie małej dziewczynki dosiadającej dziecięcej miotełki, która radośnie machała do Morgotha. Jego dół nieco odstawał, jakby ktoś je unosił co jakiś czas do góry. W szafce Emily oprócz ubrań był jedynie cienki zeszyt obłożony szarym papierem, niepodpisany.
Cadan sprawnie wysprzątał krew, która zdążyła już przekroczyć wyczarowaną przez niego wcześniej barierę. Nie wyglądało jednak na to, żeby ktokolwiek niepowołany ją zobaczył.
Ramsey szybko odnalazł szafki należące do Elliota Emersona, Kaia Saundersa, Sebastiana Burtona i Drake'a Wildera. Istotnie były podpisane. I podobnie jak szafki wszystkich ważniejszych urzędników - zamknięte. Jedna zdawała jednak nieco uchylona. Jakby niedokładnie domknięta. Czyżby Drake Wilder był na tyle nieostrożny, by nie sprawdzić dobrze zamka swojej szafki? Wyglądała bowiem jakby odpowiednio mocne szarpnięcie wystarczyło, by ją otworzyć.
Alan posłusznie przykucnął przy zwłokach kobiety i wyciągnął różdżkę, by zatamować krwotok, lecz jego zaklęcie nie powiodło się. Po wszystkim chwycił ją za kostki i przeciągnął pod szafki, tam gdzie rozkazała Deirdre i wyrwał jej pukiel włosów z dziwną łatwością. Krew sącząca się z jej głowy zabrudziła podłogę w szatni, korytarz jednak, dzięki interwencji Cadana był już czysty.
Alexander, czułeś opór Masona, którego nie udało ci się całkowicie przełamać. Mężczyzna walczył z niechcianą obecnością w swoim umyśle. Dostałeś się jednak do niego na tyle głęboko, byś mógł swobodnie przeglądać jego powierzchowne myśli, wśród których przebijał się widok Tristana mierzącego w niego różdżką i wypowiadającego inkantację niewybaczalnego zaklęcia, po którym następuje rozpaczliwa i całkowicie nieudana próba obrony.
| Na odpis macie 48 godzin
Ramsey, ST otworzenia szafki wynosi 25.
Żywotność Masona: 240/250.
Alexander, Twój rzut pozwala Ci odczytać jedno stare wspomnienie ofiary wybrane przez nią (przedział 61-70) oraz wszystkie przedziały poniżej 61-70 opisane w mechanice legilimencji.
Deirdre, Twoje obrażenia zostały zniwelowane przez anomalię, ponownie masz maksymalną żywotność.
Zakończyła się 4 kolejka, rozpoczyna się 5.
—Tak— odparł Tristanowi Mason i bez protestów chwycił ciało swojej koleżanki i z trudem uniósł. Bezwładne ciało było jednak cięższe niż się początkowo wydawało, więc umieszczenie zwłok w szafce okazało się trudne. W trakcie zabiegu uderzył jej głową o otwarte drzwiczki, a później kant, lecz ostatecznie wsadził ją do środka; jedynie ugięta noga wystawała na zewnątrz, lecz Mason nie potrafił jej samodzielnie wsadzić, musiał przytrzymywać ciało, by nie wypadło. Wyrwał jej kilka włosów z głowy i wyciągnął rękę w stronę wskazanego przez Tristana Śmierciożercy.
Alohomora Deirdre okazała się nieskuteczna, w przeciwieństwie do tych Tristana i Morgotha. Drzwiczki szafek momentalnie odskoczyły, ukazując im swoją zawartość. Wewnątrz w obu znajdowały się pedantycznie poskładane identyczne, czarne szaty i niewątpliwie damskie buty, jednak bez obcasa. Na wewnętrznej stronie drzwiczek szafki Chelsea wisiało zdjęcie małej dziewczynki dosiadającej dziecięcej miotełki, która radośnie machała do Morgotha. Jego dół nieco odstawał, jakby ktoś je unosił co jakiś czas do góry. W szafce Emily oprócz ubrań był jedynie cienki zeszyt obłożony szarym papierem, niepodpisany.
Cadan sprawnie wysprzątał krew, która zdążyła już przekroczyć wyczarowaną przez niego wcześniej barierę. Nie wyglądało jednak na to, żeby ktokolwiek niepowołany ją zobaczył.
Ramsey szybko odnalazł szafki należące do Elliota Emersona, Kaia Saundersa, Sebastiana Burtona i Drake'a Wildera. Istotnie były podpisane. I podobnie jak szafki wszystkich ważniejszych urzędników - zamknięte. Jedna zdawała jednak nieco uchylona. Jakby niedokładnie domknięta. Czyżby Drake Wilder był na tyle nieostrożny, by nie sprawdzić dobrze zamka swojej szafki? Wyglądała bowiem jakby odpowiednio mocne szarpnięcie wystarczyło, by ją otworzyć.
Alan posłusznie przykucnął przy zwłokach kobiety i wyciągnął różdżkę, by zatamować krwotok, lecz jego zaklęcie nie powiodło się. Po wszystkim chwycił ją za kostki i przeciągnął pod szafki, tam gdzie rozkazała Deirdre i wyrwał jej pukiel włosów z dziwną łatwością. Krew sącząca się z jej głowy zabrudziła podłogę w szatni, korytarz jednak, dzięki interwencji Cadana był już czysty.
Alexander, czułeś opór Masona, którego nie udało ci się całkowicie przełamać. Mężczyzna walczył z niechcianą obecnością w swoim umyśle. Dostałeś się jednak do niego na tyle głęboko, byś mógł swobodnie przeglądać jego powierzchowne myśli, wśród których przebijał się widok Tristana mierzącego w niego różdżką i wypowiadającego inkantację niewybaczalnego zaklęcia, po którym następuje rozpaczliwa i całkowicie nieudana próba obrony.
| Na odpis macie 48 godzin
Ramsey, ST otworzenia szafki wynosi 25.
Żywotność Masona: 240/250.
Alexander, Twój rzut pozwala Ci odczytać jedno stare wspomnienie ofiary wybrane przez nią (przedział 61-70) oraz wszystkie przedziały poniżej 61-70 opisane w mechanice legilimencji.
Deirdre, Twoje obrażenia zostały zniwelowane przez anomalię, ponownie masz maksymalną żywotność.
Zakończyła się 4 kolejka, rozpoczyna się 5.
Nie tylko zdecydowanie w głosie Alexandra, co sama formuła wypowiedziana przez niego w tym tonie sprawiła, że odjął wzrok od szafek i spojrzał na niego z zaintrygowaniem. Wyglądał tak, jakby doskonale wiedział, co robił, Mason zaś — gdy przeniósł na niego wzrok — na kogoś kto czuje obcego w swej głowie i wcale nie w smak mu jego obecność. Czy to już? Czy się powiodło? Sztuka legilimencji zawsze była pociagająca, lecz wymagała mnóstwa czasu i pracy; zawsze wierzył, że tylko niezwykle silni i biegli w magii czarodzieje są zdolni opanować tę sztukę. Może pomimo dotychczasowych niepowodzeń Selwyna i jego zupełnej nieprzydatności, będącej z mniemaniu Mulcibera sporą ułomnością, okaże się być zdolnym czarodziejem. Zrodziło to w nim jednak małą wątpliwość — czy dobry uzdrowiciel mógł okazać się wprawnym legilimentą? Czy ktoś tak młody jak Alexander, mógł okazać się biegły w jakiekolwiek dziedzinie w tym wypadku? Nie czas jednak, by analizować słuszność swej decyzji. Wiedział o nim wystarczająco, by uznać go za przydatnego w wyprawie. Dla jego dobra — powinien teraz go w tym utwierdzić.
— Odszukaj najświeższe wspomnienie dotyczące tej wyprawy. Musiał z kimś o tym rozmawiać lub o tym myśleć, analizować jakiś plan— rozkazał mu, patrząc prosto w oczy przez krótką chwilę. Jeśli zdarzyło mu się poruszyć ten temat, z którymś z nieżyjących współpracowników lub jeśli otrzymał w ostatniej chwili jakieś wytyczne powinni o tym wiedzieć, aby mieć szanse dostać się do więzienia.
Wrócił to oglądania szafek, a kiedy dojrzał znane nazwiska, odezwał się do wszystkich:
— Te szafki należały do typów z Wenus.— Jedna z nich, opisana nazwiskiem Drake'a wydawała się niedomknięta. Zbliżył się, zlustrował ją naprędce i przełożył różdżkę do dłoni, w której trzymał torbę z eliksirami — przytrzymał ją między palcami, uznając, że chowanie jej było zupełnie bezcelowe. Lewą ręką chwycił za szafkę i szarpnął w swoim kierunku, licząc, że to wystarczy, a jego oczom ukażą się przydatne w wyprawie przedmioty. Nie lękał się chłodu, zwykle nie był mu wrogiem, przywykł do niskich temperatur, więc nie szukał płaszcza; pragnął ujrzeć coś, co wspomoże ich w walce z dementorami lub nakieruje na więźniów, których nie wiedzieli gdzie szukać.
— Odszukaj najświeższe wspomnienie dotyczące tej wyprawy. Musiał z kimś o tym rozmawiać lub o tym myśleć, analizować jakiś plan— rozkazał mu, patrząc prosto w oczy przez krótką chwilę. Jeśli zdarzyło mu się poruszyć ten temat, z którymś z nieżyjących współpracowników lub jeśli otrzymał w ostatniej chwili jakieś wytyczne powinni o tym wiedzieć, aby mieć szanse dostać się do więzienia.
Wrócił to oglądania szafek, a kiedy dojrzał znane nazwiska, odezwał się do wszystkich:
— Te szafki należały do typów z Wenus.— Jedna z nich, opisana nazwiskiem Drake'a wydawała się niedomknięta. Zbliżył się, zlustrował ją naprędce i przełożył różdżkę do dłoni, w której trzymał torbę z eliksirami — przytrzymał ją między palcami, uznając, że chowanie jej było zupełnie bezcelowe. Lewą ręką chwycił za szafkę i szarpnął w swoim kierunku, licząc, że to wystarczy, a jego oczom ukażą się przydatne w wyprawie przedmioty. Nie lękał się chłodu, zwykle nie był mu wrogiem, przywykł do niskich temperatur, więc nie szukał płaszcza; pragnął ujrzeć coś, co wspomoże ich w walce z dementorami lub nakieruje na więźniów, których nie wiedzieli gdzie szukać.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 36
'k100' : 36
Zostali świadkami pokazu legilimencji: zaczynało robić się ciekawie, nie wiedzieli zbyt wiele o towarzyszących im uzdrowicielach - ale ich umiejętności dopiero teraz zaczynały robić na nim wrażenie. Nie mógł w tym jednak nijak pomóc, przez chwilę lustrował Selwyna spojrzeniem, po czym obejrzał się na Masona siłującego się z ciałem - i westchnął.
- Wygląda na to, że ktoś musi mu pomóc - pozwolił sobie zauważyć, jednocześnie zaznaczając, że nie miał zamiaru tego robić on. Jeśli fakt, że dowodził, miał w tej wyprawie jakiekolwiek znaczenie, to jedynie takie, że, jeśli tylko było to możliwe, wolał nie wsadzać rąk w mięso. Mógł to za to uczynić w czysty, sterylny zeszyt, który znalazł w otwartej szafce, oglądając go dokładnie - zawartość, jak i okładkę, ściągając z wierzchu szary papier i przyglądając się również jemu. Nic nie mogło im umknąć - nie mieli już dużo czasu. Wycofał się od szafki, zostawiając rzeczy Emily w środku - być może był dzisiaj nieco kapryśny, ale wizja przeobrażenia w kobietę również nieszczególnie mu podchodziła i ten wątpliwy zaszczyt również wolał zostawić komuś innemu. I miał dziwne wrażenie, że zrobi dzisiaj jeszcze wiele rzeczy, z których nie będzie zachwycony - ale to nie były troski, którymi powinien przejmować się w tym momencie. Teraz mieli przed sobą jeszcze trzy szafki, a w każdej z nich mogło kryć się nie tylko przebranie, ale również - albo przede wszystkim - przedmioty, które mogły odkryć choć rąbek tajemnic Azkabanu.
Podążając wzrokiem za wskazówkami Ramseya odnalazł spojrzeniem szafkę Saundersa i skierował na nią kraniec różdżki, ponawiając zaklęcie mające otworzyć zamek:
- Alohamora.
- Wygląda na to, że ktoś musi mu pomóc - pozwolił sobie zauważyć, jednocześnie zaznaczając, że nie miał zamiaru tego robić on. Jeśli fakt, że dowodził, miał w tej wyprawie jakiekolwiek znaczenie, to jedynie takie, że, jeśli tylko było to możliwe, wolał nie wsadzać rąk w mięso. Mógł to za to uczynić w czysty, sterylny zeszyt, który znalazł w otwartej szafce, oglądając go dokładnie - zawartość, jak i okładkę, ściągając z wierzchu szary papier i przyglądając się również jemu. Nic nie mogło im umknąć - nie mieli już dużo czasu. Wycofał się od szafki, zostawiając rzeczy Emily w środku - być może był dzisiaj nieco kapryśny, ale wizja przeobrażenia w kobietę również nieszczególnie mu podchodziła i ten wątpliwy zaszczyt również wolał zostawić komuś innemu. I miał dziwne wrażenie, że zrobi dzisiaj jeszcze wiele rzeczy, z których nie będzie zachwycony - ale to nie były troski, którymi powinien przejmować się w tym momencie. Teraz mieli przed sobą jeszcze trzy szafki, a w każdej z nich mogło kryć się nie tylko przebranie, ale również - albo przede wszystkim - przedmioty, które mogły odkryć choć rąbek tajemnic Azkabanu.
Podążając wzrokiem za wskazówkami Ramseya odnalazł spojrzeniem szafkę Saundersa i skierował na nią kraniec różdżki, ponawiając zaklęcie mające otworzyć zamek:
- Alohamora.
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 22
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 22
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Banalne zaklęcie otwierające przyniosło niespodziewany, podwójny skutek. Co prawda nie podołała prostej klątwie, ale ciepło promieniujące od różdżki, drżącej nieco od kapryśnej magii, powędrowało w górę ręki, napełniając ją nowymi siłami. Bladość ustąpiła z jej policzków, krew przestała cieknąc z nosa: mogła sprawniej skupić się na następnych zadaniach. A czas uciekał; zerknęła kontrolnie na Alana, przyciągającego zmarłą kobietę bliżej szafek. Druga, upychana do szafki przez Masona, była bardziej problematyczna. - Pomóż mu wepchnąć ją całą do szafki - poleciła Bennetowi, wskazując na mężczyznę. - Potem wytrzyj krew drugiej kobiety materiałem i obwiąż jej głowę, tamując krwawienie - uściśliła polecenie, machając dłonią na wręczoną mu przed momentem koszulę, którą uzdrowiciel ciągle trzymał w dłoni - a potem na leżącą obok ławek kobietę z rozbitą głową. Sama ostrożnie przesunęła się w bok, dając miejsce reszcie mężczyzn. Wydawało się jej, że w szatni zaczynało być duszno, ciaśniej, lecz był to zapewne jedynie wynik zdenerwowania, ciągłego napięcia, wcale nie ulatującego wraz z życiem dwóch kobiet. - Powinniśmy się zmieniać. Który z was będzie Chelsea? - zasugerowała już wszystkim, spoglądając na Ramseya - to on miał ze sobą eliksiry wielosokowe, czas umykał, potrzebowali chwili na przebranie się i przystosowanie do nowych ciał. Miała nadzieję, że nie dojdzie do typowo samczych przepychanek o to, kto będzie musiał zamienić się w kobietę - nie było na to miejsca, nie w tak trudnej sytuacji. Podeszła do szafki należącej do Elliota i wycelowała różdżkę w zamek, chcąc otworzyć go zaklęciem. Może tym razem udanym. - Alohomora - szepnęła.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 62
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 62
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Udało się. Magia i tym razem nie okazała się dla Cadana zdradliwa, pozwalając na przepływ mocy od dłoni do różdżki. Zaklęcie rozbłysło pod ochronną kopułą, trafiając w ciecz cieknącą po podłodze korytarza. Na szczęście krew zniknęła równie szybko co się pojawiła, przyprawiając mężczyznę o spokojniejsze bicie serca. Jeszcze raz rozejrzał się kontrolnie, czy na pewno nikt niczego nie zauważył. Wszedł do szatni jako ostatni, zamykając za sobą drzwi. Przez cały czas uważnie słuchał głosów wydobywających się z wnętrza pomieszczenia, koniecznie chcąc być na bieżąco. Omiótł uważnym wzrokiem szafki oraz podłogi zauważając krwiste smugi, a także wystającą kończynę jednej z zabitych kobiet. Wiedząc, że jego misja sprzątająca dobiegła końca, zaś miał ją kontynuować niejaki Alan, stracił zainteresowanie panującym wokół nieporządkiem.
Z niechęcią przeniósł spojrzenie na Mulcibera wskazującego szafki, którymi winni się zainteresować. Kiedy pytanie Deirdre zawisło w powietrzu, wiedział już, że będą problemy. Żaden z nich dobrowolnie nie zgodzi się udawać kobiety, ponieważ nigdy nimi nie byli. Sama abstrakcyjna myśl, jakoby Goyle miał się zamienić w swoją siostrę lub żonę wydawała mu się absurdalna. Oczywiście, że jeśli wcisną mu fiolkę z eliksirem to nie będzie marudził tylko wypije ją bez wahania, lecz wiedział, że nie będzie zbyt dobrym aktorem. Przecież to nie chodzi tylko o wygląd, lecz również sposób chodzenia czy gestykulacji, na czym kompletnie się nie znał.
Ignorując podszepty paniki pulsujące w chaotycznym umyśle, podszedł do ostatniej szafki, o której mówił Ramsey. Wszyscy już poprzednie otworzyli, zatem on postanowił zaatakować mebel niejakiego Sebastiana Burtona.
- Alohomora - powtórzył za resztą, kierując różdżkę na zamek szafki mającą tego konkretnego właściciela. Ucieszyłby się, gdyby dalej szło mu tak dobrze jak do tej pory, jednakże szczęście lubiło odwracać się tyłkiem wprowadzając wszystkich w konsternację. Nie tracił mimo wszystko nadziei, nie był w pomieszczeniu sam. Jeśli trzeba, ktoś inny wspomoże go podczas włamywania się do drewnianego schowka. On był już myślami nieco dalej, mianowicie przy swoich umiejętnościach aktorstwa.
Z niechęcią przeniósł spojrzenie na Mulcibera wskazującego szafki, którymi winni się zainteresować. Kiedy pytanie Deirdre zawisło w powietrzu, wiedział już, że będą problemy. Żaden z nich dobrowolnie nie zgodzi się udawać kobiety, ponieważ nigdy nimi nie byli. Sama abstrakcyjna myśl, jakoby Goyle miał się zamienić w swoją siostrę lub żonę wydawała mu się absurdalna. Oczywiście, że jeśli wcisną mu fiolkę z eliksirem to nie będzie marudził tylko wypije ją bez wahania, lecz wiedział, że nie będzie zbyt dobrym aktorem. Przecież to nie chodzi tylko o wygląd, lecz również sposób chodzenia czy gestykulacji, na czym kompletnie się nie znał.
Ignorując podszepty paniki pulsujące w chaotycznym umyśle, podszedł do ostatniej szafki, o której mówił Ramsey. Wszyscy już poprzednie otworzyli, zatem on postanowił zaatakować mebel niejakiego Sebastiana Burtona.
- Alohomora - powtórzył za resztą, kierując różdżkę na zamek szafki mającą tego konkretnego właściciela. Ucieszyłby się, gdyby dalej szło mu tak dobrze jak do tej pory, jednakże szczęście lubiło odwracać się tyłkiem wprowadzając wszystkich w konsternację. Nie tracił mimo wszystko nadziei, nie był w pomieszczeniu sam. Jeśli trzeba, ktoś inny wspomoże go podczas włamywania się do drewnianego schowka. On był już myślami nieco dalej, mianowicie przy swoich umiejętnościach aktorstwa.
make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cadan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 71
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 71
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Szatnia
Szybka odpowiedź