Brzeg Tamizy
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Brzeg Tamizy
Olbrzymie i rozległe połacie szmaragdowej trawy okalające rwący nurt rzeki przyciągają zarówno mugoli, jak i czarodziejów, którzy zwykli w ciepłe dni rozkładać koce, wyjmować kosze piknikowe, by zanurzyć stopy w orzeźwiającej, chłodnej wodzie. Odpoczynek na łonie natury, jest wszakże wskazany, chociażby raz za czas.
Teren nie jest w żaden sposób strzeżony przez mugolskie służby, a czy czyni to czarodziejska policja, tego nie sposób zauważyć gołym okiem. W jedną z pierwszych niedziel tej wiosny miał tutaj miejsce zamach przeprowadzony przez zwolenników Grindelwalda, w którym zginęło kilkudziesięciu mugoli. Od tego czasu miejsce uchodzi za opustoszałe. Dużo mniej osób odpoczywa tutaj w wolne dni, a urwana tabliczka zakaz wprowadzania psów! dopełnia ponurego obrazka. Gdzieniegdzie leżą pogubione koce w szkocką kratę gdzie indziej - stare butelki, śmieci pozostawione przez nierozsądnych turystów.
Teren nie jest w żaden sposób strzeżony przez mugolskie służby, a czy czyni to czarodziejska policja, tego nie sposób zauważyć gołym okiem. W jedną z pierwszych niedziel tej wiosny miał tutaj miejsce zamach przeprowadzony przez zwolenników Grindelwalda, w którym zginęło kilkudziesięciu mugoli. Od tego czasu miejsce uchodzi za opustoszałe. Dużo mniej osób odpoczywa tutaj w wolne dni, a urwana tabliczka zakaz wprowadzania psów! dopełnia ponurego obrazka. Gdzieniegdzie leżą pogubione koce w szkocką kratę gdzie indziej - stare butelki, śmieci pozostawione przez nierozsądnych turystów.
Anthony’emu nie udało się obronić. Zabrakło mu może paru sekund, by wyczarować skuteczną tarczę. Zamiast tego różdżka wyrwała się z jego dłoni i także upadła gdzieś w trawę. Z racji swojej aurorskiej spostrzegawczości był w stanie ją wypatrzeć.
Solene tymczasem zręcznie podtrzymywała swój czar, owijając Tobiasa wokół palca. Mężczyzna, który w gruncie rzeczy nie był tak doświadczony w obchodzeniu się z wilami, okazał się bezbronny wobec tak mocnego uroku, jakim omotała go Solene. Czuł jej dotyk, widział jej piękne oblicze i nie potrafił odwrócić wzroku. W tej chwili nieistotne wydawały mu się motywy, które zmusiły go do wcześniejszego atakowania kobiety i zapewne dopiero po oddaleniu się półwili byłby w stanie odzyskać racjonalne myślenie. Zgodnie z jej prośbą odszukał jej różdżkę i podał ją jej bez słowa, pragnąc tylko słuchać jej uwodzicielskiego głosu.
John tymczasem zauważył kłopoty swojego towarzysza i podjął decyzję o zaatakowaniu półwili, licząc że tym samym przerwie działanie jej czaru, który mógł poważnie zagrozić ich planom. Licząc, że rozbrojony przeciwnik chwilowo nie stanowi zagrożenia, skupił się na kobiecie. Nie chciał zbyt mocno naruszyć jej niezwykłej urody, ale musiał spróbować odzyskać panowanie nad sytuacją.
- Commotio – warknął, kierując różdżkę na Solene. Zaklęcie było udane.
| post z rzutem (John ma 15 punktów statystyki zaklęć).
Solene, to, co opisałaś, to dwie akcje, dlatego Mistrz Gry ustosunkował się tylko do pierwszej z nich – czyli zmuszenia Tobiasa do oddania twojej różdżki. Możesz wciąż podtrzymywać urok, możesz też podjąć inną akcję. Pamiętaj, że w twoją stronę mknie zaklęcie Commotio.
Anthony, znalezienie i podniesienie różdżki to jedna akcja.
Solene tymczasem zręcznie podtrzymywała swój czar, owijając Tobiasa wokół palca. Mężczyzna, który w gruncie rzeczy nie był tak doświadczony w obchodzeniu się z wilami, okazał się bezbronny wobec tak mocnego uroku, jakim omotała go Solene. Czuł jej dotyk, widział jej piękne oblicze i nie potrafił odwrócić wzroku. W tej chwili nieistotne wydawały mu się motywy, które zmusiły go do wcześniejszego atakowania kobiety i zapewne dopiero po oddaleniu się półwili byłby w stanie odzyskać racjonalne myślenie. Zgodnie z jej prośbą odszukał jej różdżkę i podał ją jej bez słowa, pragnąc tylko słuchać jej uwodzicielskiego głosu.
John tymczasem zauważył kłopoty swojego towarzysza i podjął decyzję o zaatakowaniu półwili, licząc że tym samym przerwie działanie jej czaru, który mógł poważnie zagrozić ich planom. Licząc, że rozbrojony przeciwnik chwilowo nie stanowi zagrożenia, skupił się na kobiecie. Nie chciał zbyt mocno naruszyć jej niezwykłej urody, ale musiał spróbować odzyskać panowanie nad sytuacją.
- Commotio – warknął, kierując różdżkę na Solene. Zaklęcie było udane.
| post z rzutem (John ma 15 punktów statystyki zaklęć).
Solene, to, co opisałaś, to dwie akcje, dlatego Mistrz Gry ustosunkował się tylko do pierwszej z nich – czyli zmuszenia Tobiasa do oddania twojej różdżki. Możesz wciąż podtrzymywać urok, możesz też podjąć inną akcję. Pamiętaj, że w twoją stronę mknie zaklęcie Commotio.
Anthony, znalezienie i podniesienie różdżki to jedna akcja.
Coraz bardziej zniecierpliwiona, zastanawiała się, czy nie prościej byłoby znowu uciec - tym razem (jeszcze) nikt przez nią nie zginął. Różdżkę bezpiecznie zaciskała w dłoni za swoimi plecami, z kolei wolną trzymała oczarowanego mężczyznę za przedramię, głaszcząc go delikatnie palcami.
- Pomyśl skarbie ile nas razem czeka. - Mówiła dalej, bo im więcej z siebie wyrzucała podobnych słów, tym była większa szansa, że nikt i nic nie przerwie uroku: zorientowała się, że i jeden i drugi porwał się z motyką na słońce, nie podejrzewając nawet tak kruchej kobiety o wprawne manipulowanie i obrócenie sytuacji przeciwko nim. Zresztą, dopóty była w pobliżu chyba nie musiała się o to martwić, dopóki nie usłyszała wymierzonego w nią zaklęcia. Wcisnęła się więc jeszcze bardziej za mężczyznę, jednocześnie z tym zabrała dłoń, szepcząc mu do ucha:
- Broń mnie, proszę, nie pozwól żeby stała mi się krzywda. - Nie miała wyrzutów sumienia, że żywy człowiek posłużył jej za tarczę; wiedziała, że chcieli jej zrobić o wiele gorsze rzeczy, niż porażenie prądem. Liczyła, że Tobias przyjmie na siebie atak, a Anthony odnajdzie różdżkę i wreszcie pozbędzie się i tego drugiego.
- Pomyśl skarbie ile nas razem czeka. - Mówiła dalej, bo im więcej z siebie wyrzucała podobnych słów, tym była większa szansa, że nikt i nic nie przerwie uroku: zorientowała się, że i jeden i drugi porwał się z motyką na słońce, nie podejrzewając nawet tak kruchej kobiety o wprawne manipulowanie i obrócenie sytuacji przeciwko nim. Zresztą, dopóty była w pobliżu chyba nie musiała się o to martwić, dopóki nie usłyszała wymierzonego w nią zaklęcia. Wcisnęła się więc jeszcze bardziej za mężczyznę, jednocześnie z tym zabrała dłoń, szepcząc mu do ucha:
- Broń mnie, proszę, nie pozwól żeby stała mi się krzywda. - Nie miała wyrzutów sumienia, że żywy człowiek posłużył jej za tarczę; wiedziała, że chcieli jej zrobić o wiele gorsze rzeczy, niż porażenie prądem. Liczyła, że Tobias przyjmie na siebie atak, a Anthony odnajdzie różdżkę i wreszcie pozbędzie się i tego drugiego.
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Zmrużył oczy gniewnie, gdy magia opryszka wyrwała mu magiczną broń z ręki. Kolejny raz zareagował niedostatecznie szybko. Kolejne potknięcie, kolejny błąd, który tym razem mógł kosztować go więcej. Przechylał bowiem szalę przewagi na niekorzyść aurora, który pomimo niekorzystnego położenia nie zamierzał niczego ułatwiać. Kobieta również. Słyszał wibrująca w powietrzu magię jej słów, tego jak zaklęła jednego z dwojga czarowników. Biorąc pod uwagę niefortunność całej sytuacji istotnym było by utrzymała w niewoli umysłu czarodzieja. Commotio było zaś silnym zaklęciem mogącym wszystko zepsuć. Skamander był gotowy znaleźć się pomiędzy czarownicą, a pędzącym ku niej magicznym pociskiem. Widząc jednak jak ta wykorzystywała sytuację, że będzie bezpieczna - rzucił się po wypatrzoną różdżkę chcąc ją odzyskać. Taka okazja mogła się szybko nie nadarzyć. Należało ją wykorzystać póki można było.
Find your wings
Urok Solene wciąż trwał. Kobieta postąpiła bardzo przebiegle, zmuszając Tobiasa do tego, by zasłonił ją własnym ciałem. Omotany urokiem nie mógł jej odmówić i rzucił się przed nią, przyjmując uderzenie na siebie. Jego ciało zatrzęsło się w mocnych drgawkach, gdy został rażony prądem zaklęcia Commotio.
Anthony’emu tymczasem udało się odzyskać różdżkę. Mógł wyprowadzić swój atak lub zrobić coś zupełnie innego.
| To post uzupełniający, wprowadzający odwróconą kolejkę. Każde z was może podjąć jedną nową akcję, po tym nastąpi kolejny post MG z reakcją NPC.
Żywotność Tobiasa: 210 – 28 = 182 (-5)
Anthony’emu tymczasem udało się odzyskać różdżkę. Mógł wyprowadzić swój atak lub zrobić coś zupełnie innego.
| To post uzupełniający, wprowadzający odwróconą kolejkę. Każde z was może podjąć jedną nową akcję, po tym nastąpi kolejny post MG z reakcją NPC.
Żywotność Tobiasa: 210 – 28 = 182 (-5)
Thony skorzystał ze sprzyjającej chwili na skutek czego różdżka znów leżała w jego dłoni. Ujął ją mocniej w palcach, poprawiając chwyt. Słyszał przy tym jęk rażonego zaklęciem. Nie przejął się tym faktem, właściwie poczuł pewien rodzaj satysfakcji - to oni zaatakowali, a teraz sami dostawali to na co zasługiwali. Chociaż i tak zdaniem Skamandera to było za mało. Tower byłoby niezgorszym początkiem tego co chciałby im zgotować. Odsunął jednak te myśli daleko. Teraz przeszkadzały, teraz jeszcze wszystko mogło się zdarzyć. Potrzebował skupienia się na jednym- obezwładnienia przeciwnika.
- Expelliarmus - powiedział, poruszając różdżką i wskazując nią czarodzieja ciskającego zaklęciami (John'a).
- Expelliarmus - powiedział, poruszając różdżką i wskazując nią czarodzieja ciskającego zaklęciami (John'a).
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 47
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 47
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Z każdą kolejną chwilą z trudem powstrzymywała się przed taktyczną ucieczką, szczególnie, że teraz miała do tego możliwość - mężczyzna zrobił to, co kazała, drugi najwidoczniej też tracił nerwy, widząc jak sprawnie nimi manipuluje i zwraca przeciwko sobie. Dostrzegła, że Anthony odnalazł swoją różdżkę, a chcąc mu pomóc i przy okazji sprawdzić, czy urok działa dalej, nawet po tak dużej dawce prądu, zerknęła na Tobiasa.
- Właśnie tak, kochanie, jesteś bardzo dzielny. - Zaczęła znowu. - Ale twój kolega dalej chce zrobić mi krzywdę. Proszę, pomóż! Zrobisz to dla mnie? - Nieudane zaklęcie Skamandera spowodowało, że coraz mocniej zaciskała dłoń na różdżce, gotowa do samodzielnego ataku. Póki co jednak czekała na to, aż owinięty wokół palca porywacz odbierze drugiemu różdżkę.
- Zabierz mu różdżkę, najmilszy. - Nakazała delikatnym głosem; nie zwróciła uwagi na znajome uczucie pieczenia w dłoniach, dopóki była w stanie jeszcze kontrolować swoje emocje i urok.
- Właśnie tak, kochanie, jesteś bardzo dzielny. - Zaczęła znowu. - Ale twój kolega dalej chce zrobić mi krzywdę. Proszę, pomóż! Zrobisz to dla mnie? - Nieudane zaklęcie Skamandera spowodowało, że coraz mocniej zaciskała dłoń na różdżce, gotowa do samodzielnego ataku. Póki co jednak czekała na to, aż owinięty wokół palca porywacz odbierze drugiemu różdżkę.
- Zabierz mu różdżkę, najmilszy. - Nakazała delikatnym głosem; nie zwróciła uwagi na znajome uczucie pieczenia w dłoniach, dopóki była w stanie jeszcze kontrolować swoje emocje i urok.
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Anthony po odzyskaniu różdżki zareagował bardzo sprawnie i rzucił zaklęcie. Niestety jego Expelliarmus chybił o parę cali, mijając sylwetkę Johna.
Solene tymczasem wciąż podtrzymywała silny urok. Dzięki nawiązaniu przez nią kontaktu z mężczyzną po rażeniu go zaklęciem udało jej się nie przerwać zauroczenia. Tobias wciąż był jej posłuszny i mimo bólu zebrał się w sobie. Jego różdżka, kierowana słowami półwili, zwróciła się w stronę kompana. Jeszcze chwilę temu obaj przybyli tu, by schwytać i uprowadzić półwilę, teraz ich sytuacja zaczęła się wyraźnie komplikować.
- Expelliarmus! – rzucił, kierując różdżkę na Johna. Zaklęcie okazało się udane, ale John krzyknął szybko: Protego, które okazało się na tyle mocne, że odbiło Expelliarmusa z powrotem w stronę Tobiasa.
- Co ty wyprawiasz? – warknął do niego John, po czym szybko ponownie skierował uwagę na Solene, postrzegając ją w tym momencie jako trudniejszą przeciwniczkę, którą musiał unieszkodliwić. - Deprimo! – rzucił tym razem. Zaklęcie było celne.
| Link do rzutu. Kolejność rzutów zgodna z kolejnością zaklęć, które padły w poście: Expelliarmus Tobiasa, Protego Johna, Deprimo rzucone w stronę Solene.
Tobias wciąż ma -5 do rzutu, a w jego stronę leci odbity Expelliarmus. Wciąż prowadzimy odwróconą kolejkę, więc po waszych akcjach pojawi się post z podsumowaniem tego, co zdziałacie. Każde z was może wykonać jedną akcję.
Solene tymczasem wciąż podtrzymywała silny urok. Dzięki nawiązaniu przez nią kontaktu z mężczyzną po rażeniu go zaklęciem udało jej się nie przerwać zauroczenia. Tobias wciąż był jej posłuszny i mimo bólu zebrał się w sobie. Jego różdżka, kierowana słowami półwili, zwróciła się w stronę kompana. Jeszcze chwilę temu obaj przybyli tu, by schwytać i uprowadzić półwilę, teraz ich sytuacja zaczęła się wyraźnie komplikować.
- Expelliarmus! – rzucił, kierując różdżkę na Johna. Zaklęcie okazało się udane, ale John krzyknął szybko: Protego, które okazało się na tyle mocne, że odbiło Expelliarmusa z powrotem w stronę Tobiasa.
- Co ty wyprawiasz? – warknął do niego John, po czym szybko ponownie skierował uwagę na Solene, postrzegając ją w tym momencie jako trudniejszą przeciwniczkę, którą musiał unieszkodliwić. - Deprimo! – rzucił tym razem. Zaklęcie było celne.
| Link do rzutu. Kolejność rzutów zgodna z kolejnością zaklęć, które padły w poście: Expelliarmus Tobiasa, Protego Johna, Deprimo rzucone w stronę Solene.
Tobias wciąż ma -5 do rzutu, a w jego stronę leci odbity Expelliarmus. Wciąż prowadzimy odwróconą kolejkę, więc po waszych akcjach pojawi się post z podsumowaniem tego, co zdziałacie. Każde z was może wykonać jedną akcję.
Zaklną w myślach, gdy promień zaklęcia minął cel. Auror nie wiedział, czy winą było przemęczenie, czy też może magia w tej okolicy jakoś wyjątkowo niekorzystnie wpływała na działanie jego różdżki. W gruncie rzeczy powód nie był ważny. Liczył się sam fakt, że coś działo się nie tak. Rozwie problemu było w gruncie rzeczy prozaicznie proste - zmniejszyć dystans do takiego, w którym różdżka okaże się słabą bronią. Nim jednak myśl ta zdążyła mocniej zakiełkować, czarodziej wystosował kolejne zaklęcie w stronę półwilli. Jedno mu przyszło w tym momencie tylko do głowy
- Avenue! - wypowiedział twardo chcąc dodać mocy zaklęciu by przechwycić pędzące deprimo. No dalej...
- Avenue! - wypowiedział twardo chcąc dodać mocy zaklęciu by przechwycić pędzące deprimo. No dalej...
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 39
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 39
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Sprawy przybrały niezbyt przyjemny i oczekiwany obrót, a ona z każdą kolejną chwilą odczuwała coraz większe wyrzuty sumienia z powodu sposobu, w jaki potraktowała jednego z porywaczy. W gruncie rzeczy akurat on jej nic nie zrobił, a grzecznie poddał urokowi, z kolei ten drugi zasługiwał na ognisty policzek, kopniaka i spotkanie ze stadem rozwścieczonych półwili, które rozszarpałyby go żywcem na miejscu.
Łamała się z każdą kolejną chwilą; nie nadawała się do robienia ludziom krzywdy, a jednak świadomość, że zaraz może zakończyć swój żywot dalej motywowała ją do działania. Może John odpuści, widząc jak jego kompan traci zdrowie przez zadawane mu obrażenia? Wiedziała, że jeśli jakimś cudem uda jej się przetrwać to spotkanie, to później będzie je bardzo długo odchorowywać. Mimo to nie dawała niczego po sobie poznać, wciąż wymuszając grzeczne uśmiechy, słowa i miłe gesty. Z początku plan zadziałał, dopóki expelliarmus nie powrócił do Tobiasa.
- Kochanie... musisz mnie obronić. Proszę, on mnie przeraża. Boję się go! - Mówiła dalej, jeszcze nim zauważyła wymierzoną w jej kierunku różdżkę. Tę dostrzegła po chwili. - Zrób coś! - Liczyła, że i tym razem urok zadziała a chłopak przyjmie zaklęcie na siebie, bo sama nie miała pojęcia jak zareagować i czy w ogóle powinna używać zaklęć, a zaklęcia Anthony'ego nie okazywały się zbyt skuteczne, co chyba było odpowiedzią samą w sobie. Dłonie piekły coraz mocniej, choć jak na razie jeszcze była opanowana, ignorując to.
/podtrzymuję urok cały czas
Łamała się z każdą kolejną chwilą; nie nadawała się do robienia ludziom krzywdy, a jednak świadomość, że zaraz może zakończyć swój żywot dalej motywowała ją do działania. Może John odpuści, widząc jak jego kompan traci zdrowie przez zadawane mu obrażenia? Wiedziała, że jeśli jakimś cudem uda jej się przetrwać to spotkanie, to później będzie je bardzo długo odchorowywać. Mimo to nie dawała niczego po sobie poznać, wciąż wymuszając grzeczne uśmiechy, słowa i miłe gesty. Z początku plan zadziałał, dopóki expelliarmus nie powrócił do Tobiasa.
- Kochanie... musisz mnie obronić. Proszę, on mnie przeraża. Boję się go! - Mówiła dalej, jeszcze nim zauważyła wymierzoną w jej kierunku różdżkę. Tę dostrzegła po chwili. - Zrób coś! - Liczyła, że i tym razem urok zadziała a chłopak przyjmie zaklęcie na siebie, bo sama nie miała pojęcia jak zareagować i czy w ogóle powinna używać zaklęć, a zaklęcia Anthony'ego nie okazywały się zbyt skuteczne, co chyba było odpowiedzią samą w sobie. Dłonie piekły coraz mocniej, choć jak na razie jeszcze była opanowana, ignorując to.
/podtrzymuję urok cały czas
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Zaklęcie Anthony’ego chybiło; nie udało mu się osiągnąć swojego celu. Ale Solene po raz kolejny wykazała się sprytem, zmuszając otumanionego Tobiasa do zasłonięcia jej swoim ciałem. Skupiony na zadaniu obrony półwili, rzucił się między nią a pędzące Deprimo, jednocześnie obrywając też własnym odbitym Expelliarmusem. Różdżka wypadła mu z dłoni, a on sam uderzył ciężko o ziemię kilka metrów dalej.
| Żywotność Tobiasa: 182-28=154 (-10)
Każde z was może podjąć jedną nową akcję, potem pojawi się post MG z reakcją NPC.
| Żywotność Tobiasa: 182-28=154 (-10)
Każde z was może podjąć jedną nową akcję, potem pojawi się post MG z reakcją NPC.
Zaczęło w nim narastać uczucie bezradności. Magia tego dnianie była bronią na którejmógłby polegać. Nie rozumiał dlaczego. Coś z tym miejscem było nie tak...? Byćmoże. Od kiedy anomalie rozsiały siępo Londynie wszystko było możliwe.
Zaniechał więc dalszych prób naginania magicznej aury, chowając magiczne narzędzie niedbale do kieszeni płaszcza. To nie był plac treningowy na którym mógł próbować do skutku, czekając aż zła passa przeminie lub też coś się naprawi. Sytuacja sypała się bowiem w oczach. Widział, że kobieta, choć jest bezpieczna, stoi i coś w niej sekundy na sekundę topnieje. Nieraz widział coś podobnego. Coś co paraliżowało. Niedobrze.
- Uciekaj - rzucił ku niej,samemu rzucając się ku czarodziejowi (Johnowi) wymierzającsilny cios w rękę w której trzymał różdżkę, w rękę wiodącą. Skoro nie mógł polegać na magii to zamierzał spróbować na własnej sile. Nawet, jeśli miał mieć potwornego pecha i w tej materii to to rozwiązanie wydawało mu się najlepszym w tym momencie. W zwarciu przeciwnik nie będzie mógł go ignorować.
Zaniechał więc dalszych prób naginania magicznej aury, chowając magiczne narzędzie niedbale do kieszeni płaszcza. To nie był plac treningowy na którym mógł próbować do skutku, czekając aż zła passa przeminie lub też coś się naprawi. Sytuacja sypała się bowiem w oczach. Widział, że kobieta, choć jest bezpieczna, stoi i coś w niej sekundy na sekundę topnieje. Nieraz widział coś podobnego. Coś co paraliżowało. Niedobrze.
- Uciekaj - rzucił ku niej,samemu rzucając się ku czarodziejowi (Johnowi) wymierzającsilny cios w rękę w której trzymał różdżkę, w rękę wiodącą. Skoro nie mógł polegać na magii to zamierzał spróbować na własnej sile. Nawet, jeśli miał mieć potwornego pecha i w tej materii to to rozwiązanie wydawało mu się najlepszym w tym momencie. W zwarciu przeciwnik nie będzie mógł go ignorować.
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 72
'k100' : 72
Widząc ból, jaki sprawiła mężczyźnie coś faktycznie się w niej łamało. Nie wiedziała co za bardzo ze sobą zrobić, a słowa Anthony'ego zignorowała. Chyba oszalał, jeśli myślał, że ucieknie i go tu zostawi. Po raz kolejny nie zniosłaby wyrzutów sumienia i nocy spędzonych na zastanawianiu się, czy przeżył, czy może coś mu się stało - o tym jednak wiedzieć nie musiał. Spojrzała na niego jak na przygłupa, a kiedy wreszcie rzucił się na drugiego z porywaczy, niemal klasnęła w dłonie. Wreszcie.
Nie wiedziała jak się potoczy ich bójka, zaś przez myśl przemknął jej nawet pomysł, by napuścić na Johna leżącego na ziemi Tobiasa.
- Słońce... - zaczęła, szybko jednak zmieniła zdanie. Obraz żałości ludzkiej leżący kilka metrów dalej nie nadawał się do niczego. Nie sądziła zresztą, że w ogóle by ją usłyszał, będąc otumanionym po uderzeniu w ziemię. Podjęła więc wreszcie męską decyzję, wymierzając w Johna różdżką.
- Colloshoo! - Inkantowała odpowiednio. Nie mogła - chyba - chybić i trafić przypadkowo w tego drugiego. Cel był spory, ona z kolei miała bardzo dobry wzrok; nie bez powodu przyszywała ręcznie malutkie guziki, cekiny i inne ozdóbki oraz nawlekała nici w małe oczka igieł.
Nie wiedziała jak się potoczy ich bójka, zaś przez myśl przemknął jej nawet pomysł, by napuścić na Johna leżącego na ziemi Tobiasa.
- Słońce... - zaczęła, szybko jednak zmieniła zdanie. Obraz żałości ludzkiej leżący kilka metrów dalej nie nadawał się do niczego. Nie sądziła zresztą, że w ogóle by ją usłyszał, będąc otumanionym po uderzeniu w ziemię. Podjęła więc wreszcie męską decyzję, wymierzając w Johna różdżką.
- Colloshoo! - Inkantowała odpowiednio. Nie mogła - chyba - chybić i trafić przypadkowo w tego drugiego. Cel był spory, ona z kolei miała bardzo dobry wzrok; nie bez powodu przyszywała ręcznie malutkie guziki, cekiny i inne ozdóbki oraz nawlekała nici w małe oczka igieł.
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Brzeg Tamizy
Szybka odpowiedź