Ogrody królewskie
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Ogrody królewskie
Przepiękne ogrody, dzień w dzień skrupulatnie pielęgnowane przez królewskich ogrodników. Łączą dzielnicę arystokracji z terenami biblioteki; otoczone ślicznym, dokładnie przystrzyżonym żywopłotem. Kręta, usypana ciemnym piachem ścieżka wije się pomiędzy krzakami dojrzałych kwiatów roztaczających w okół siebie tak słodką, miodową woń, tak cudnie lśniących w szmaragdowych trawnikach, zdobionych tysiącem kropel rosy niczym majestatycznym sznurem pereł. Ogromne, prastare drzewa splatają swe giętkie gałęzie ponad spacerniakiem, kryjąc malowniczą ścieżkę w delikatnym cieniu. Świeża zielona trawa piętrzy się gdzieniegdzie większymi kępkami. Pośrodku radośnie szemrze woda przelewana w wymurowanej fontannie. Chadzają tu na spacery londyńscy dostojnicy, prawdziwe elity pośród elit, piękne damy w eleganckich, drogich kreacjach, plotkując między sobą o swych przyjaciółkach, często przy wtórze ptasich treli chadzają młode pary, by następnego dnia czytywać o tym wydarzeniu na łamach najświeższych gazet. Idealne miejsce na odpoczynek, idealne na leniwe, ciepłe popołudnie dla wszystkich tych, którzy na lenistwo mogą sobie w tych trudnych czasach pozwolić.
Miękka kołdra nadchodzącej zimy malowała się absurdalnym paradoksem; w chłodzie dryfującego wiatru, w zmarzniętych opuszkach palców, w mżawce dreszczu, który osiadał na odsłoniętych płatach skóry — i nagle to wszystko wydawało się najnormalniejsze, choć nadal tak gryząco dziwne, jakby ktoś wrzucił ich raz kolejny w te same przecież role, kazał recytować te same kwestie, i jak gdyby teraz, dopiero po tym wszystkim dotarło do nich, że nic nie jest prawdziwe.
Niedopałek zginął gdzieś na przestrzeni żwirkowego chodnika, czerwień szminki błysnęła pomiędzy szarymi kamieniami i każdy zdążył o niej zapomnieć.
Zapomniano też o cieście, herbacie i angielskich zwyczajach, które swoją powagą przypominały raczej cyrkowe akrobacje w ich mniemaniu, spisane na straty wobec melancholijnych westchnień za wschodem i północą.
— Kiedyś myślałam zbyt mało. Tak było lepiej? — pytanie zadrżało w drobnej melodii ofiarowanych przez niego pocałunków; krótko zmarszczyła też nos, krótko się uśmiechnęła, krótko musnęła jego usta, gdy zbliżył je w okolice jej własnych — Nie myśleć wcale i robić wiele, nie myśleć nic i nie robić nic — i choć nawiązywał do spacerowania, zalecenia się ku sobie, randkowania tak, jak robili to zauroczeni i zakochani, ona niezbyt umyślnie rozszerzyła pole ich rozmowy o niczym.
Wszystkim?
Finezyjnie zdobioną ławkę i półnagi krzew róży zostawili za sobą, podobnie pozostawiali cichy szelest żwiru pod nogami; Tatiana splotła smukłe palce wokół ramienia Igora, zadzierając spojrzenie ku górze, do biało—szarych kłębów zachmurzonego nieba, zwłaszcza wtedy kiedy mówił o zagranicy.
— Jak na wakacjach? — mruknęła, choć bez większego przekonania, z drżącą imitacją uśmiechu gdzieś w kąciku ust — Na obczyźnie, na wygnaniu, na zsyłce? — moment rozbawienia mignął na tafli głosu i zniknął, wróciła znów spojrzeniem do jego twarzy i uniosła brew.
Bo wszystko było pozornie takie samo — takie samo jak przez ostatnie naście miesięcy, choć Anglia zmieniała się coraz drastyczniej, sprawiając wrażenie coraz bardziej wyniszczonej. Ale nagle sierpniowa katastrofa wydawała się czymś prawie nieistotnym.
— Pamiętasz swojego ojca? — kolejne pytanie było ostrzejsze od poprzedniego, kolejne pytanie pojawiło się nagle i odbiło się dziwnym echem w dole jej żołądka. Ona o swoim próbowała zapomnieć, potrzebowała, nie mogła,nie chciała.
Jaki był? Kim był? Jakim był ojcem?
I nagle wrażenie obcości uderzyło raz jeszcze, a rysy jego twarzy, choć wypisane w pamięci niemal permanentnie, wydawały się inne.
— Jaki był?
Niedopałek zginął gdzieś na przestrzeni żwirkowego chodnika, czerwień szminki błysnęła pomiędzy szarymi kamieniami i każdy zdążył o niej zapomnieć.
Zapomniano też o cieście, herbacie i angielskich zwyczajach, które swoją powagą przypominały raczej cyrkowe akrobacje w ich mniemaniu, spisane na straty wobec melancholijnych westchnień za wschodem i północą.
— Kiedyś myślałam zbyt mało. Tak było lepiej? — pytanie zadrżało w drobnej melodii ofiarowanych przez niego pocałunków; krótko zmarszczyła też nos, krótko się uśmiechnęła, krótko musnęła jego usta, gdy zbliżył je w okolice jej własnych — Nie myśleć wcale i robić wiele, nie myśleć nic i nie robić nic — i choć nawiązywał do spacerowania, zalecenia się ku sobie, randkowania tak, jak robili to zauroczeni i zakochani, ona niezbyt umyślnie rozszerzyła pole ich rozmowy o niczym.
Wszystkim?
Finezyjnie zdobioną ławkę i półnagi krzew róży zostawili za sobą, podobnie pozostawiali cichy szelest żwiru pod nogami; Tatiana splotła smukłe palce wokół ramienia Igora, zadzierając spojrzenie ku górze, do biało—szarych kłębów zachmurzonego nieba, zwłaszcza wtedy kiedy mówił o zagranicy.
— Jak na wakacjach? — mruknęła, choć bez większego przekonania, z drżącą imitacją uśmiechu gdzieś w kąciku ust — Na obczyźnie, na wygnaniu, na zsyłce? — moment rozbawienia mignął na tafli głosu i zniknął, wróciła znów spojrzeniem do jego twarzy i uniosła brew.
Bo wszystko było pozornie takie samo — takie samo jak przez ostatnie naście miesięcy, choć Anglia zmieniała się coraz drastyczniej, sprawiając wrażenie coraz bardziej wyniszczonej. Ale nagle sierpniowa katastrofa wydawała się czymś prawie nieistotnym.
— Pamiętasz swojego ojca? — kolejne pytanie było ostrzejsze od poprzedniego, kolejne pytanie pojawiło się nagle i odbiło się dziwnym echem w dole jej żołądka. Ona o swoim próbowała zapomnieć, potrzebowała, nie mogła,
Jaki był? Kim był? Jakim był ojcem?
I nagle wrażenie obcości uderzyło raz jeszcze, a rysy jego twarzy, choć wypisane w pamięci niemal permanentnie, wydawały się inne.
— Jaki był?
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Ogrody królewskie
Szybka odpowiedź