Wydarzenia


Ekipa forum
Wzgórze
AutorWiadomość
Wzgórze [odnośnik]30.05.18 17:56
First topic message reminder :

Wzgórze

Znajdujące się tuż przy brzegu morza wzgórze stanowi doskonały punkt widokowy. Nieporośnięte drzewami, wystawione na działanie mocnego, nadmorskiego wiatru, pozwala na obejrzenie terenu Festiwalu Miłości z góry. Przez pierwsze trzy dni sierpnia na szczycie wzniesienia stoi Wiklinowy Mag: kilkunastometrowy drewniany posąg czarodzieja. Zostaje on magicznie ożywiony oraz podpalony trzeciego dnia Festiwalu, przyciągając śmiałków chcących zademonstrować swoją odwagę. Gdy opadają popioły, wzgórze staje się miejscem spacerów zakochanych - gwarantuje ono intymną atmosferę, ciszę oraz niezapomniane widoki.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 23 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wzgórze [odnośnik]18.12.23 18:08
The member 'Artemis Lovegood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 50
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 23 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]20.12.23 1:28
Żak westchnął za odchodzącą Addą, zerkając również na Justine - zapewne to urok czarownicy sprawił, że oglądający się za nią wcześniej Michael nie zwrócił niczyjej uwagi, a jego reakcja na piękną czarownicę wydawała się naturalna. Jeden z nich prychnął lekceważąco, kiedy kobiety odmówiły podania odpowiedzi.
- Zmyśliły to! - zaczęli przegadywać się między sobą.

Ted zajęty był rozmową z sanitariuszką.
- P... przepraszam, nie koordynuję tych działań. Ja tylko pomagam. Może rzeczywiście porozmawia pan z uzdrowicielami? Są teraz pewnie bliżej terenu festiwalu, tam... tam jeszcze zostali ranni. Ja tylko robię to, o co mnie proszono. - zaczęła się bronić, z jednej strony rozumiejąc argumenty Teda, z drugiej chcąc wywiązać się z nałożonych na nią obowiązków. Kiwnęła głową na pobliską ścieżkę, wskazując drogę do mogił - nie były stąd widoczne. - Mówią, że pojawiła się w nocy. Nie ruszała się odkąd tu jestem. Chwila, widzi pan to? - Powietrze wstrzymało się w jej piersi, gdy spojrzała na zwierzę...
Uzdrowiciel zdążył odkryć prześcieradło zakrywające kolejne zwłoki. Na pierwszy rzut oka był to nieduży chudy chłopiec o rdzawych włosach oblepionych krwią zmiażdżonej czaszki. Mimo lekkiego napuchnięcia mógł określić ciało jako bardzo młode, z pewnością zbyt młode, by umierać w taki sposób.

Iris uważnie obserwowała spryciarza, na jego dłoni dostrzegła złotą obrączkę, ale mimo to jej sugestywne spojrzenie spotkało się z szerokim uśmiechem białych zębów, na jej słowa roześmiał się rubasznie. Wzięła jego ramię, on sięgnął nim dalej, obejmując ją bez skrupułów i wyjął z kieszeni starą papierośnicę, przemykając oślizgłym spojrzeniem po jej odsłoniętym ramieniu.
- Palisz, kochanie? - spytał, wyciągając dwa papierosy, jednego z nich zaoferował kobiecie; jeśli go przyjęłą, wkrótce pośpieszył też z ogniem. - Racja, racja - westchnął, kiedy zwróciła mu uwagę, że przyglądał mu się zbyt dosadnie. - Boję się, ze ta ryba już odpłynęła złotko, ale ten ważniak chyba lubi blondynki. Powodzenia, bellisima! Daj z siebie wszystko, a kolejnym razem wykąpiesz się w galeonach, nie zdechłej rybie - zawołał, bez skrupułów klepiąc ją w pupę na pożegnanie. Odprowadził ją wzrokiem do Tonksa, machnął na swoich chłopaków i razem oddalili się wraz z pozostałymi na wyznaczoną odległość - z której ucałował wnętrze swojej dłoni i puścił kobiecie buziaka.
Zdarzenie to mógł bardzo dokładnie zaobserwować Ted, którego wzrok poszukiwał żony - odnalazł ją bez żadnego wysiłku, rzuciła mu się w oczy jako pierwsza, nie słyszał jednak jej rozmowy z mężczyzną. Nic nie stało na przeszkodzie, by wychwycił wzrokiem również pozostałych zgromadzonych, większość twarzy, które mógł kojarzyć, wybijały się z tłumu i znajdowały się wyżej niż zgromadzeni obcy, którzy powoli rozchodzili się niżej wzgórza.

Obcy tłum na wzgórzu zasadniczo składał się z przypadkowych gapiów, badaczy morza, rybaków lub węszących okazję spryciarzy, niewielu było wśród nich stróżów porządku, którzy mogliby pomóc - którzy potrafiliby - zapanować nad tłumem - wyglądało na to, że zadanie to musiało spocząć na barkach tych zgromadzonych czarodziejów, którzy mieli w tym większe doświadczenie. Najwyraźniej ostry ton głosu, autorytet oraz błyskawicznie podjęte i zdecydowane działanie Michaela, a także zaradność Rogera w połączeniu ze sprytem Artemisa utrzymywały ludzi w ryzach skutecznie.
Choć nie brakowało wśród nich pieniaczy i malkontentów, Tonks nie utrzymał kontaktu wzrokowego z nikim na dłużej, co znaczyło ni mniej ni więcej a tyle, że nie mieli dostatecznej odwagi, żeby faktycznie mu się sprzeciwić. Z pewnością nie byli zadowoleni z obrotu spraw, ale dla nikogo pośród obecnych nie stanowiło tajemnicy, iż przypadkowi ludzie często nie potrafili docenić wykonywanej przez władze pracy nawet wtedy, kiedy była wykonywana dobrze, odpowiedzialnie, rozsądnie i dla ich bezpieczeństwa. Gdy Tonks wspomniał o różnego rodzajach licencjach niezadowolone pomruki ucichły całkiem, a wcześniejsze zaczepki nie doczekały się kontynuacji. Nawet Jerry opowiadał już na boku kolejnym zainteresowanym moment, w którym odnalazł rybę, intensywnie przy tym gestykulując. Tłum jednak pozostawał tłumem, spuszczony z oka mógł stać się nieobliczalny w każdej chwili. Zachowanie Addy dodawało Michaelowi animuszu, a współdziałanie wszystkich czarodziejów z pewnością już zapobiegło tragedii, która mogła wydarzyć się na brzegu w każdej chwili.  

Nieznajomy pytający o licencję rybacką nie odezwał się słowem, ale ostatecznie tłum rozstąpił się wokół niego z pewną dozą niezręczności i bardzo drobnymi, dyskretnymi kroczkami. Niejako wypchnięty przed ludzi młodzian wbił wzrok we własne buty. Trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy był już dorosły, ale jeśli, to wszedł w ten wiek dopiero niedawno. Jego poszarpane ubranie mogło być starsze od niego samego, sprawiał wrażenie nie tyle brudnego, co niechlujnego. Upstrzona piegami twarz nosiła kilka młodzieńczych pryszczy - i zdecydowanie nie wydawał się już w nastroju do żartów. Dopiero Benjamin sprawił, że podniósł na niego wzrok - z nadzieją na ratunek. Pozostali przyglądali się młodzianowi z ekscytacją właściwą przypadkowym świadkom widowiskowych publicznych porażek.

Wkrótce zaczęli wycofywać się wszyscy, do przodu podeszło troje przypadkowych ludzi, dwóch mężczyzn i kobieta, w której ci, którzy ją znali, mogli rozpoznać Iris. Artemisowe fajerwerki zaklęte w przywołanej kuli pozwoliły mu ściągnąć tłum niżej i przygotować wystarczająco dużo wolnego miejsca. Krzyk Artemisa zdołali usłyszeć wszyscy na brzegu.

Magia Justine stała się odczuwalna dla każdego, wypełniała silnym kojącym dobrym duchem białej magii. Wzmacniała ciało, poruszała ducha, sprawiała, że każde z was uwierzyło - zrozumiało - że gotowe było dokonać czegoś więcej. Że magia w żyłach zawrzała, wydobywając z siebie pełnię swojego potencjału.

Festivo Tonksa dało podobny rezultat, auror wyraźnie wyczuwał otaczającą go zewsząd czarną magię. Płynęła morską wodą, byłą w powietrzu, osiadła na rybie, osiadła też na każdym z nich, była w kurzu wznieconym minioną nocą, ciągnęła od skał, które spadły z nieba. Zaklęcie nie wykazywało niczego niepokojącego i bardziej aurorskie doświadczenie i wypracowany latami zmysł, niżeli magia, utwierdziło go w przekonaniu, że zwierzę było po prostu zwierzęciem. Intensywniejsza aura mogła mieć związek z raną niewątpliwie powstałą w skutek uderzenia jednym z odłamków - który musiał pozostawić po sobie więcej pyłu. Coś jednak rzeczywiście było na rzeczy - po chwili zawahania pojął, że jego magia rwie w kierunku grupy, przy której stała Iris, jednego chudego mężczyzny o chytrej twarzy i towarzyszących mu trzech dryblasów.

Zaklęcie Addy, rzucone wyjątkowo pewną ręką, odniosło oczekiwany efekt. Wprawiona w trudnej sztuce transmutacji czarownica przywróciła okolicznemu gruntowi - wydawałoby się, że wystarczająco rozległemu jak na aktualne potrzeby grupy - właściwy poziom nawodnienia, minimalizując ryzyko osunięcia się ziemi. Grunt, po którym nocą przeszła olbrzymia fala, sprawiał teraz wrażenie mniej błotnego, bardziej stabilnego.

Roger zdecydował się zaczarować zwierzę i zebrać za sobą ludzi, podniesiony głos Michaela spotkał się z jego błyskawiczną reakcją - odstąpił od wcześniejszego zamiaru. Pozostali nie zdążyli do niego dołączyć, a zgoda pomiędzy czarodziejami pozwoliła zapobiec chaosowi.

Percival wsiadł na miotłę i - ostrożnie - zaczął okrążać zwierzę. Mógł dostrzec źrenicę podążającą jego śladem, większą od całej jego głowy, ciało dalej kołysało się na łagodnym wietrze bezwiednie, jakby ważyło tyle co nic. Z tej odległości był w stanie bez trudu przyjrzeć się ranie, nie krwawiła i nie ropiała, nie była też bardzo głęboka, wydawała się wręcz powierzchowna, ale uderzenie uszkodziło delikatną i wrażliwą część prawego skrzela. Zmiażdżone skrzydełko nie odzyska już sprawności. Zdołał położyć dłoń na zdrowym fragmencie skóry, wyczuwając jej suchość i dziwne pulsowanie, może było biciem osłabionego serca, a może napiętą jak struna magią utrzymującą ramorę w powietrzu, na każdym skrawku tej skóry dostrzegał historię, nie tylko samego zwierzęcia, ale i tej wody, a może i świata, ramora rzeczywiście wydawała się niewyobrażalnie wręcz wiekowa.
Miraże spowijające stworzenie nie przestawały się mienić, były coraz bledsze, ale wciąż się poruszały. Iluzoryczne ryby zaczęły płynąć ramię w ramię, raz za czas przepływając wokół siebie, a potem zakręciły wolty wokół prawdziwej ramory - wydawało się aż niemożliwe, by dawniej więcej tak ogromnych zwierząt mogło zamieszkiwać te wody. I choć zwierzę poruszyło się niespokojnie po raz pierwszy, gdy odważny czarodziej wzleciał wyżej, zdawało się uspokajać pod wpływem opadającej na nie wody. Magizoolog dbał o ostrożność i potrafił zachować się spokojnie, nie budząc swoją postawą zagrożenia u dzikiego zwierzęcia. Gdy znalazł się wyżej, mógł dokładniej spojrzeć na drugie skrzele ryby, nosiło ślady starczego zdeformowania i też nie wyglądało na sprawne. Nie wydawało się to niepokojące początkowo, ale rana całkowicie zmieniała ten obraz. Ramora nie mogła pozostać bez wody zbyt długo, a słabe skrzela z pewnością nie pozwolą jej funkcjonować w głębinach. Będą stopniowo tracić możliwości, zwierzę zacznie się podtapiać, a ostatecznie - niebawem - utonie, w męczarniach i przedłużającej się agonii. Podobna śmierć - długa i bolesna, gdy schła na słońcu - miała czekać na nią za jakiś czas, jeśli pozostanie na powierzchni. Cierpiała. Musiała bardzo cierpieć.
Nie mogła mu odpowiedzieć, a jednak, po raz pierwszy tego dnia wydała z siebie dźwięk. Nie wydawała się rozzłoszczona, brzmiała bezbrzeżnym i poruszającym smutkiem, tonami podobnym do dźwięków wydawanych przez wieloryby, które wywołało dreszcz na skórze każdego, kto wsłuchał się w tę pieśń - dreszcz intensywniejszy, niż na dźwięki nawet najbardziej poruszającej filharmonijnej muzyki. Brzmiała jak ocean, jego fale leniwie przelewające się przez bezmiar najodleglejszych głębin. Zwierzę nie śpiewało, wołało. Czy wołało istoty zaklęte w mirażach, czy zgromadzonych czarodziejów, prosząc o pomoc, nikt pośród zgromadzonych nie mógł wiedzieć. Oblane wodą płetwy poruszyły się łagodnie, nie ofensywnie, a zwierzę delikatnie osunęło się kilka cali niżej, miraże spłynęły pogodnie za nią, lekko jak skaczące nad wodą delfiny pobłyskujące w blasku coraz wyżej wschodzącego słońca.

Czas na odpis: do piątku, godziny 12.
Możecie napisać w turze więcej niż jednego posta i wykonać do trzech akcji.
Wszyscy (oprócz Justine) otrzymują +23 do kolejnych trzech rzutów wykonanych nie później, niż w przeciągu trzech najbliższych tur, jeśli będą to rzuty na zaklęcia. Akcje inne niż zaklęcia wykorzystują działanie bonusu bez efektu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 23 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]20.12.23 4:06
Nieco wyzywający uśmiech aurora złagodniał nieco, gdy ekspert od licencji rybackich okazał się szczylem. Prawdopodobnie go upokorzył i nie chciał upokarzać go dalej, więc spoważniał.
-Dziękuję za chęć pomocy, czarodzieju - jak się nazywasz? Michael Tonks. - wyciągnął do dowcipnisia rękę, żeby młody mógł się trochę rozpogodzić (jeśli miał odwagę ją uścisnąć), a potem wskazał mu miejsce obok Artemisa i trójki chętnych. Wyglądało na to, że tłum został opanowany, ale wiedział jak szybko sprawy mogą się zmienić - pamiętał doskonale dramatyczny zamach na Sylwestrze w Dolinie Godryka i panikę tłumu - i pozostawał czujny.

Gdy Roger przerwał zaklęcie, Mike kontrolnie zerknął jeszcze na ludzi, a potem z wdzięcznością kiwnął Bennettowi głową. Minę miał poważną, ale w odpowiedzi na przeprosiny po twarzy przemknął mu cień uśmiechu—nie było o czym mówić, Bennett zareagował błyskawicznie i prawdopodobnie miał za sobą równie ciężką i nieprzespaną noc jak sam Tonks. Poza tym, nie wiedział chyba, że...
-Percy zna się na magicznych stworzeniach, poleciał ją obejrzeć. - wyjaśnił mu, zarazem odpowiadając też Just. Spojrzał na nią i zniżył głos na tyle, by mogli usłyszeć go Roger, Just i Ben (i Adda jeśli nie odeszła za daleko przed utwardzeniem ziemi). Był świadom, że Sonorus dogasa albo już dogasł, ale na wszelki wypadek modułował ton tak, by nie usłyszała go cała plaża. -Mówił, że niby może. - wyjaśnił siostrze. -Spytajmy go, jak wróci, czy ryba w ogóle przeżyje, wybierzemy najbezpieczniejszą opcję. Jeśli żyje i może być agresywna, nie chcę się z nią szarpać w tym tłumie; ale magizoolodzy doradzą co i jak. - zadecydował, zerkając pytająco na Bena. -Szkoda, że nie można jej zjeść. - mruknął ciszej, z wyraźnym żalem, źle rozumiejąc wcześniejsze słowa Wrighta o toksycznych towarzyszach ryby. -Rozsądnie gadał, miejmy oczy otwarte żeby nie podburzyli tłumu. Czyli młody był użyteczny i nie powiedział ci, że wyglądasz jak gwiazdka, która spadła z nieba? - wyszczerzył zęby do siostry, taki komplement byłby dzisiaj wysoce niestosowny, ale z pewnością na poziomie młodszego i niewiedzącego nic o spadających meteorytach Michaela. Postarał się, by nikt z postronnych nie usłyszał jego słów, ale szerszy uśmiech skierowany do Justine miał jasno zademonstrować, że młodsza Tonks jest z nimi. Przynajmniej tym, którzy nie kojarzyli jej twarzy z wciąż wiszących w kraju listów gończych - sława siostry ją wyprzedzała.

Skupiwszy się na rezultacie Festivo, zmarszczył lekko brwi, zdziwiony natężeniem czarnej magii w całej okolicy. Czy to gwiezdny pył był nasycony czarną magią, całkowicie? Mimowolnie pomyślał o oglądanych w mugolskich filmach ufoludkach—czy jakaś cywilizacja mogła tak zatruć całą gwiazdę, czy może planety były z natury czarnomagiczne (wydawało mu się to równie absurdalne, jak czarnomagiczne ryby, ale nie był astronomem). Odegnał te myśli, skupiając się na tym, co jeszcze podpowiadała mu magia. Spróbował porównać to wrażenie z rezultatem Festivo na plaży pod swoim domem, gdy Justine ścigały cieniste bestie - czy było podobne? Pamiętał, jak niecodzienne były rezultaty zaklęcia po tym, gdy czarna magia rozlała się wokół ściganej Justine, do ich domu, a potem po okolicy, aż osłabła — czy dzisiaj magia była inna, czy choć trochę podobna (pomijając fakt, że czarna)? Czując intensywniejsze rwanie swojej magii, przesunął wzrokiem po tłumie, odnajdując nim chudzielca i trójkę towarzyszących mu mężczyzn, a także wyrywającą się do pomocy kobietę (Iris).
-Twój odczyt był w teorii poprawny, ale czarna magia oblepia nie tylko rybę. Jest... wszędzie - zwrócił się do Rogera -tak jakby coś, może gwiezdny pył, unosiło się wśród nas, zwłaszcza przy rybie, bo jest wielka. - zerknął na Just, ciekaw co ona o tym sądzi. -Tamta grupa, chudzielec i trzech innych, od której idzie do nas dziewczyna. - mruknął cicho. -Moja magia rwie się do nich tak, jakby ich różdżki były powiązane z czarną magią. Miejmy na nich oko. - poprosił, szczególnie Bena, który nawet bez różdżki budził respekt i był zdolny interweniować siłą i Rogera, który jako detektyw był pewnie wprawiony w dyskretnej obserwacji. Spojrzał porozumiewawczo na siostrę. Choć priorytetem było bezpieczeństwo tłumu i problem zagadkowej ryby, to między nimi aurorami przyjemnie byłoby dowiedzieć się czegoś więcej o podejrzanych typach, aby móc ich później wyśledzić i przesłuchać. Jego tolerancja względem czarnoksiężników była podobna, jak londyńskiej magipolicji względem mugolaków—a wczesną wiosną był świadkiem tego, jak nawet początkujący czarnoksiężnik w Kornwalii dotkliwie pobił mugola.

-Dziękuję za pomoc. - zwrócił się nieco głośniej do Iris, gdy już znalazła się przy nich. -Tamta czwórka to pani znajomi? - zapytał wprost, ale bez szczegółów, spoglądając na nią wyczekująco—zdawało mu się, że kojarzy jej twarz i że widział ją wcześniej przy Artemisie; ale bez konkretów jej znajomość z potencjalnymi czarnoksiężnikami wydawała się podejrzana, nakazując mu ostrożność dopóki chyba-nieznajoma się nie przedstawi.

Skinął głową czujnemu Artemisowi, wdzięczny za ostrzeżenie - czekali na ekspertyzę Percivala, nie zadziałają pochopnie. Dzielnie ignorował łzy na twarzy czarodzieja, budzące w nim speszenie; nie mógł już sobie wmawiać, że Lovegoodowi wpadło coś do oka. Zaklęcie Just dodało mu mocy i wiary w powodzenie akcji.
Obejrzał się na Addę, a potem ziemię, ciekaw rezultatu jest zaklęcia. -Ziemia wytrzyma? - zapytał blondynki, oficjalniej niż całej reszty, skoro póki co grała rolę przypadkowej pomocnicy.
Drgnął, gdy ryba wydała z siebie głos—było jasne, że żyła. Instynktownie podniósł różdżkę, ale nie wydawała się groźna, a jej ruchy nie były gwałtowne. Odczekał aż Percival wróci, by doprecyzować plan na bazie jego informacji; myśląc, że w blasku wschodzącego słońca otoczona mirażami ramona wyglądała niemal pięknie.

przepraszam za rozpisanie się, potem już się streszczę, będę jeszcze pisać z kolejnymi akcjami.

akcja pierwsza (i w tym poście jedyna, bo gadam sobie do sojuszników): próbuję porównać wrażenie z Festivo z tym, które rzuciłem w czerwcu tutaj i tutaj, zinterpretowane tu przez mg - nie jestem pewna, czy trzeba rzucać na wiedzę o OPCM, ale rzucam na wszelki wypadek (na statystkę OPCM bez zaklęcia? numerologia I jak coś!) (



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Wzgórze - Page 23 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Wzgórze [odnośnik]20.12.23 4:06
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 23 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 13:07
- Michael! - zawołał jeszcze Artemis, odwracając głowę w stronę aurora. - Potrzebuję mojego Oka. Chcę obserwować, co się dzieje przy rybie.
Puścił do niego z uśmiechem oko, choć w ten grymas połączeniu z zaczerwienioną od łez twarzą, dawał efekt co najwyżej niepokojący. Artemis wyciągnął wolną rękę, by złapać swój przedmiot. W drugiej ręce zaś wciąż trzymał różdżkę, gotowy do podjęcia kolejnych działań. Czuł wzrastające napięcie. Tak jak inni czarodzieje wokół postanowił wykryć skupiska czarnej magii za pomocą zaklęcia festivo. Podskórnie czuł, że coś wciąż jest nie w porządku. Wyczuwał obecność kogoś, czegoś jeszcze, jakoby znajdowali w środku zagadki-pułapki. Oprócz tłumów, oprócz lewitujących stworzeń, oprócz pracowników Ministerstwa wisiała tu jeszcze inna energia. Czy ktoś ich obserwuje? Czy ktoś ukrywa się przed nimi?
- Homenum revelio! - Lovegood zainkantował kolejne zaklęcie o wiele ciszej, modląc się w duchu, by jego przeczucie okazało się nieprawdziwe. Potencjalna zasadzka (być może urojona, zrodzona z wojennej traumy chłopaka) mogłaby okazać się tragiczna w skutkach dla bardzo wielu tutaj obecnych.
Działali po omacku - co jeśli byli tak samo uwięzieni jak ta biedna ramora? Gdy ta wydała z siebie ten przerażająco smutny dźwięk, ciałem Artemisa przeszedł dreszcz. Nie mając swojego powiększającego szkiełka, nie mógł obserwować, co dzieje się tam wysoko, w powietrzu. Czy nieznajomy mu Percival na pewno wie, co robi?
Wciąż obserwował tłum, który znajdował się pod jego opieką. Starał się trzymać gardę, tak jak kiedyś nauczył go to jego dziadek - nie wiadomo, czy zaraz nie dostanie piąchy w twarz lub serii zaklęć.

Akcja I - rzut na festivo
Akcja II rzut na homenum revelio

Artemis rozgląda się wokół, szukając źródła swojego niepokoju. Wydaje mu się, że są obserwowani. Spostrzegawczość II
Artemis Lovegood
Artemis Lovegood
Zawód : archiwista
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
W skroni szum i tętent
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11947-artemis-lovegood https://www.morsmordre.net/t11998-fado https://www.morsmordre.net/t12220-artemis-lovegood#376218 https://www.morsmordre.net/f304-somerset-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t12046-skrytka-bankowa-2593 https://www.morsmordre.net/t12030-artemis-lovegood
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 13:07
The member 'Artemis Lovegood' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 33

--------------------------------

#2 'k100' : 9
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 23 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 15:47
Przykucnęła, palcami przeciągnęła po podłożu. Było teraz wyraźnie suchsze, a tym samym stabilniejsze i nikt nie powinien się poślizgnąć albo nagle osunąć z hałdą błota do zimnego morza. Zaciekawiona poczynaniami tajemniczego Percivala, podniosła głowę i w milczeniu obserwowała jak oddala się na miotle i wkrótce potem niknie gdzieś pod lewitującą ramorą. Przez krótką chwilę żałowała, że nie może dokładnie obserwować co tam robił, ale wtedy odezwał się do niej Michael.
Adda podniosła się z kucek i otrzepała dłoń z ziemi. Spojrzenie jakie mu posłała niosło w sobie znamiona pospolitej zaczepki i dobrego humoru; możliwość oczarowania żaków ewidentnie poprawiła jej nastrój.
Wytrzyma ― odparła miło. ― Teraz nie powinna się osunąć, nawet jeśli spróbujemy ściągnąć tu tę rybę… ― zawahała się na moment, ściągnęła brwi. Czy orbis lub skoordynowane wingardium wystarczą do transportowania ramory w odpowiednie miejsce? Teoretycznie, gdyby wszystko zawiodło, to miała do dyspozycji jeszcze negforaminis, ale było to zaklęcie trudne i nie była pewna tego, czy zmiany grawitacji wyszłyby im wszystkim na dobre. Bądź co bądź, do celu zaklęcia zostałoby ściągnięte dosłownie wszystko i tym samym ryzykowaliby uszkodzenie biednego stworzenia, kolejną ranę.
Obejrzała się krótko na tłum i z zadowoleniem odkryła, że zaczyna się cofać.
Mogę użyć terracreato jeśli zaczną rozrabiać ― zaoferowała, zerkając na aurora spod oka ― albo wmieszam się między ludzi i spróbuję zdziałać coś od środka ― błysk w zielonym oku mówił sam za siebie ― wiesz, że potrafię.
Poruszyła się, tknięta smutną pieśnią ramory i poświęciła jej krótkie, badawcze spojrzenie. Po chwili jednak dotarło do niej, że nijak nie może zwierzęciu pomóc, że jej atuty leżą gdzie indziej. Odgarnęła kosmyk włosów za ucho, schowała różdżkę za pasek; chwilowo nie była jej potrzebna.
Tymczasem jednak pozostaję do pana dyspozycji, panie aurorze ― dodała, znów zaczepnie, znów lekko, a jej spojrzenie odruchowo powędrowało w stronę podejrzanych typków, o których wspomniał wcześniej, w grupie. Jej zawód wymagał sporej ilości czasu spędzonego - zazwyczaj w kociej skórze - na obserwacji i zbieraniu brudnych sekretów i haków na różnych ludzi. Czy kiedyś zdarzyło jej się śledzić kogoś z tej grupy? Czy któryś z tych drabów przypadkiem zasadził jej kopniaka, bo nie lubił kotów? Zmrużyła lekko oczy, usiłując zauważyć coś charakterystycznego, coś, co odblokowałoby wspomnienie. Być może mogła się przydać Michaelowi także pod tym względem.

|przyglądam się drabom (spostrzegawczość II) i próbuję sobie przypomnieć czy gdzieś ich już śledziłam


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
I can run away
I can try to hide
and pretend
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +6
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 15:47
The member 'Adriana Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 57
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 23 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 20:46
Orbis? – powtórzył po Michaelu, jeszcze zanim wsiadł na miotłę; zmarszczył brwi, przez chwilę zastanawiając się, jaki efekt chciał osiągnąć auror. – Pewnie można byłoby uchwycić ją w ten sposób za ogon, ale to stworzenie waży co najmniej kilkadziesiąt ton – zauważył, w barwie jego głosu wybrzmiały wątpliwości; ramora może i lewitowała, ale przeciągnięcie jej siłą – zwłaszcza wbrew jej woli – z pewnością nie miało być łatwe; nie wiedział, ilu silnych mężczyzn by do tego potrzebowali.
Znalazłszy się obok olbrzymiej ryby, niemal natychmiast zapomniał o zgromadzonych na brzegu ludziach, przytłoczony zupełnie jej majestatyczną obecnością. Z bliska wydawała mu się jeszcze bardziej niezwykła, a on sam: mały i nieistotny, pył na wietrze zaledwie, mający przeminąć w czasie krótszym niż ułamek życia prehistorycznego stworzenia. Dotykając pulsującej pod jego palcami, pomarszczonej skóry, czuł się tak, jakby dotykał historii; długiej, dobiegającej końca na jego oczach, sprawiającej jednak, że wszystko, co codziennie spędzało mu sen z powiek – depczący mu po piętach Rycerze Walpurgii, zaginięcie przyjaciela, wojna trawiąca kraj – stawało się błahe, w szerszej perspektywie niemające większego znaczenia.
Chciał ją uratować – zachować przy życiu ten skrawek magicznego świata, ramora musiała być jedną z ostatnich przedstawicielek (przedstawicieli?) swojego gatunku – ale im dłużej się jej przyglądał, tym wyraźniej docierało do niego, że było już za późno. Widział, że to, co zraniło bok ryby (prawdopodobnie spadający z nieba odłamek), nieodwracalnie uszkodziło prawe skrzele; lewe wyglądało na zdeformowane, musiało już od jakiegoś czasu funkcjonować w ograniczonym zakresie. To wyjaśniało napięte mięśnie przy płetwach, już wcześniej podejrzewał, że ryba cierpiała – ale dopiero teraz zrozumiał, że było to cierpienie pozbawione nadziei, agonalne. Nie mógł pomóc jej wrócić do domu; mógł jedynie spróbować zniwelować jej ból w ostatnich chwilach niewyobrażalnie długiego życia.
Wołanie, które wydała z siebie ramora, zawibrowało w jego klatce piersiowej; pieśń, przesiąknięta melancholią i bezbrzeżnym smutkiem, rozbrzmiała w każdej komórce jego ciała. Coś ścisnęło go za gardło, przedzierając się na moment przez barierę opanowania; uniósł wzrok, przyglądając się, jak nierzeczywiste sylwetki ryb obracają się wokół umierającego stworzenia, w tańcu, który teraz wyglądał dla Percivala jak ostatni, pożegnalny przemarsz. Oczy go zapiekły i zwilgotniały, wiedział, że zapamięta ten moment – nie mając pewności, czy kiedykolwiek wcześniej doświadczył czegoś podobnie niezwykłego, przejmującego, jedynego w swoim rodzaju. Najchętniej pozostałby tu i po prostu dryfował, wsłuchując się w morskie fale i przemykającą wśród nich pieśń, ale zdawał sobie sprawę, że każda minuta bezczynności przedłużała cierpienie ramory. Sięgnął więc po różdżkę – początkowo nie dostrzegając, żeby polewanie wodą falujących płetw przyniosło jakikolwiek skutek, dopiero po chwili zauważając, że te poruszyły się spokojniej – a ryba opadła o parę cali, niewiele.
Odwrócił się na chwilę w stronę brzegu, żeby wzrokiem odnaleźć Michaela – pomachał, starając się zwrócić na siebie uwagę, podejrzewał, że auror obserwował jego poczynania. Kiedy był pewien, że czarodziej na niego spogląda, dłonią wskazał w dół – na oblewaną falami plażę. Nie mogli opuścić stworzenia prosto w głębiny, ale nie chciał też żeby ostatnie chwile spędziło na suchym piasku; płytka woda tuż przy brzegu wydawała się dobrym kompromisem, tam mogliby się nią zająć. Jak dokładnie – jeszcze nie był pewien, potrzebował drugiego spojrzenia; potrzebował Bena.
Powróciwszy wzrokiem do ryby, podleciał znów bliżej niej, cały czas pozostając w zasięgu śledzącego go oka. Otwartą dłoń położył niedaleko głowy ramory. – Pomożemy ci wrócić do twoich krewniaków – zapewnił ją, wciąż nie przejmując się tym, że nie mogła go zrozumieć. Obejrzał się przez ramię, próbując ocenić odległość od wzgórza – skoro wiedział już, że woda działała, miał zamiar podążyć tym tropem, nie chciał jednak, żeby zaklęcie objęło wzniesienie i stojących na nim czarodziejów. Zależało mu na ulżeniu rybie; miał nadzieję, że deszcz zdoła schłodzić ją skuteczniej niż balneo, wypłukać z bruzd drażniący piasek, oczyścić nieco ranę. Uniósł różdżkę w górę, celując w niebo. – Pluviasso – wypowiedział, zaraz potem opuszczając różdżkę, żeby złapać się mocniej rączki miotły. Drugą dłoń oparł na szorstkim boku ramory, chcąc ją w ten sposób uspokoić. Miał nadzieję, że rozluźnione płetwy pozwolą jej opuścić ciało niżej, a rzucone z brzegu wingardium leviosa – nakierują ją bardziej w stronę płycizny.

| przepraszam za jakość tego posta, nie widzę na oczy Sad




do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 20:46
The member 'Percival Blake' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 33
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 23 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 21:17
Jasne spojrzenie podążało za migoczącym gdzieś dalej Nottem. Poleciał ją obejrzeć. Wzięła oddech w płuca dłonie wciskając w kieszenie.
- Szarpać? Z nią? Jest duża szansa że zabiłaby nas jednym machnięciem płetwy. Jeśli sprawy wymkną się spod kontroli trzeba ją spacyfikować od razu. - mruknęła cynicznie, nie przestając obserwować spojrzenia ze swojego miejsca. Najbezpieczniejsza opcja? A jaka to była? Ryba wyglądała na chorą co najmniej. Pozostawało wiele pytań co właściwie wypchnęło ją na powierzchnię i czy powinniśmy ją pod powierzchnię w ogóle sprowadzać. Blake nie wyglądał też jakby do wracania się w ogóle zabierał co tylko mocniej zirytowało Justine. Dopiero przy kolejnym pytaniu przeniosła tęczówki na brata. Wzruszyła ramionami. - Gadał prawdę, nie wyglądał na sprawnego kła… - przerwała kiedy jej brat się znów odezwał uniosła brwi do góry w teatralnym zaskoczeniu a później westchnęła. - Jeśli używałeś takich słów, to przestaje mnie dziwić że wyszedłeś za mąż dopiero teraz. - mruknęła wywracając oczami ale kącik jej ust drgnął ku górze. Zerknęła znów na Percivala. Coś robił coś latał.
- Nie dziwi mnie to jakoś mocno. Jeśli założyć, że kometa była nią nacechowana, pewnie od unoszącej się magii w powietrzu po bombardowaniu unosi się wszędzie gdzie spadła. - zgodziła się z bratem. - Nadal nie wiemy ani czym była ta pieprzona kometa, ani z czego się składała. A tym bardziej co doprowadziło do jej zjawiskowego rąbnięcia. - wzięła wdech w płuca. - W rybę mogła trafić, a jeśli się dostała do wody to być przez nią… połknięta? - zaryzykowała tezą. Odwróciła odrobinkę głowę w stronę o której mówił brat zerkając na mężczyzn. Cóż, nie wyglądali jak materiały na męża. Nie zerknęła na Addę jedynie słuchając słów padających z jej ust wydany przez zwierzę dźwięk zwrócił jej uwagę. Przemknął po ciele przynosząc ciary. Wystąpiła naprzód, nadal zaciskając w dłoni różdżkę. Wzięła wdech w płuca, jej cierpliwość się skończyła, po prostu do niego krzyknie i zapyta, czy może łaskawie powie jak mu pomóc, czy jednak woli by stali na brzegu i mu klaskali. Unosiła już dłonie żeby przytknąć ja do ust, kiedy Blake w końcu spojrzał ku nim. Opuściła dłonie, wolną łapiąc się pod bok. Mrużąc oczy na niewerbalne komunikaty. - Pan przemówił. - mruknęła do siebie po cichu, odwracając tęczówki na brata. - Woła o tą leviose, czy umówiliście się na coś innego? - zapytała Michaela.

| jeszcze napiszę



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Wzgórze - Page 23 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 21:43
Gdy Tonks kiwnął mu głową, kąciki ust Rogera na moment uniosły się ku górze, dając aurorowi znać, że zauważył jego gest. Kiwnął głową na wieść o tym, że Nott na magicznych stworzeniach się zna, ale to wywnioskował już wcześniej, nie komentował więc jego słów, bo i po co miałby? Wokół były pilniejsze sprawy, którymi trzeba było się zająć.
W przeciwieństwie do Michaela, Rogerowi wcale nie podobała się myśl o jedzeniu potężnego stworzenia, które pojawiło się tu nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co. Zwłaszcza że mogło być całkiem cenne nawet martwe. Sam jednak nie znał się na gotowaniu, ani też jeszcze nie przywykł do wojennej rzeczywistości, toteż trudno było się mu dziwić.
Wkrótce jednak Michael sam sprawdził źródła czarnej magii, na co Bennett zmarszczył brwi.
No mówiłem, że jest wokół – Wzruszył ramionami. Zerknął jednak w stronę, którą wskazał mu Michael, starając się robić to jednak kątem oka, niby tylko zerkając, aby nikt nie pomyślał, że się na kogoś gapi. Kiwnął przy tym głową. Tonks jako auror mógł mieć zdecydowanie większe doświadczenie w tych sprawach, więc Roger byłby bardzo nierozsądny, gdyby nie wziął pod uwagę jego odczuć.
Zauważył, jak Michael zwraca się do Addy, jednak i na skupianie się na tym nie było teraz czasu; podobnie jak brakowało go na zwrócenie większej uwagi na Justine, która mimo wszystko dla Bennetta była dalej po prostu młodszą siostrą szkolnego kolegi, nawet mimo że wiedział, że kroczyła tę samą ścieżką zawodową, co brat.
Do wody ją? – spytał głośno Michaela, gotów rzucić zaklęcie na rybę, gdy tylko Tonks da mu odpowiedni sygnał. Biorąc pod uwagę ostrzeżenia Artemisa, lepiej było nie ryzykować rzucaniem w rybę czegokolwiek bojowego.

| spostrzegawczość III, obserwuje podejrzanych typów obok Iris



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 21:43
The member 'Roger Bennett' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 23 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 22:49
Skinął głową i postąpił krok w stronę Artemisa, by oddać mu ciekawskie oko. Poprosiłby go, by nadal miał oko na tłum, ale w obecności Just, Rogera, Bena i Addy czuł się spokojny o to, że ktoś będzie zerkał na ludzi. Wciąż skonfundowany łzami, które jednak nie udaremniły Artemisowi pomocy z tłumem, starał się nie patrzeć mu w oczy.
Gdy Adda potwierdziła wytrzymałość ziemi, samemu przesunął się w stronę krawędzi klifu—wciąż stojąc na bezpieczną odległość, co najmniej metr od urwiska, ale mając stąd lepszy widok na Percivala.
-Dziękuję za pani... panny? ...pomoc. - uśmiechnął się zaczepnie, jakby w istocie miał słabość do blondynek. Jej gra całkiem mu się podobała, już raz udawali zresztą spontaniczny podryw na tańcach, gdy w tłumie dostrzegli kolegów Michaela z pracy. Wtedy Addzie zależało na to, by w pracy nie wiedziano o ich zażyłości—myślał, że z powodu profesjonalizmu, nie domyślał się, że z powodu jej męża.
Podejrzani mężczyźni stali na razie spokojnie, od ich strony nadchodziła za to kobieta (Iris)—dobrze, że rzucił zaklęcie i że kilkoro osób miało już na nich oko, może dowiedzą się też czegoś od ich towarzyszki.
Uśmiechnął się z rozbawieniem do Just, ale niestety nie mieli czasu (albo on nie miał riposty) na dalsze przekomarzanki. -Młody - wskazał jej na Artemisa -widział ciekawskim okiem ranę, może odłamek ją zranił? Pozostawił trochę tego pyłu?
Wypatrywał Percivala i odmachał mu, kiwając głową i rozumiejąc sygnał.
-Każe nam opuścić ją w dół, na pla... - ile pozostało z plaży po tsunami? -płyciznę. - potwierdził do Just i Rogera, a potem obrócił się w stronę wszystkich pomocników - znajomych i wywołanych z tłumu i dał im znać ręką, by podeszli nieco bliżej, po części na utwardzoną przez Addę ziemię, ale zachowując bezpieczną odległość od urwiska. -USTAWCIE SIĘ W SZEREGU, TAK BY ZAKLĘCIA TRAFIŁY W RAMONĘ Z RÓŻNYCH STRON! - musieli to jakoś zbalansować, utrzymać jej równowagę.
-OSTROŻNIE - pamiętał ostrzeżenie Artemisa. Pamiętał też hipotezę Percivala o rozrzedzeniu otaczającej ramonę magii, ale Blake nie ponowił prośby, a w świetle ostrzeżenia Lovegoode'a nie chciał eksperymentować z otaczającą rybę magią; Protecta chyba nie zmieniłaby wiele, a pole antymagiczne udaremniłoby im zresztą pomoc. -OPUŚCIMY RAMONĘ NA DÓŁ, NA PŁYCIZNĘ, ZA POMOCĄ WINGARDIUM LEVIOSA. NA MÓJ ZNAK, ODLICZĘ DO TRZECH! - krzyknął, wzmacniające jego głos zaklęcie nie trwało w końcu w nieskończoność. Na szczęście nie zwracał się już do tłumu, a do stojących bliżej i gotowych do pomocy czarodziejów. Decyzja Blake'a uspokoiła go też z tego względu, że na płyciźnie nikogo nie było—i stąd mogliby powstrzymać każdego, kto spróbowałby się tam dostać po cenne surowce.
-TRZY... DWA... JEDEN... Wingardium Leviosa! - zaintonował, celując w ramonę. Zaklęcie w teorii wznosiło obiekty, ale z wysokości, odpowiednio nim manipulując, mogli opuścić rybę w dół.

akcja (?) 2 - wydanie instrukcji pomocnikom
akcja 3 - Wingardium Leviosa (+bonus z Magicusa)







Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Wzgórze - Page 23 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 22:49
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 71
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 23 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 23 z 40 Previous  1 ... 13 ... 22, 23, 24 ... 31 ... 40  Next

Wzgórze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach