Wydarzenia


Ekipa forum
Wzgórze
AutorWiadomość
Wzgórze [odnośnik]30.05.18 17:56
First topic message reminder :

Wzgórze

Znajdujące się tuż przy brzegu morza wzgórze stanowi doskonały punkt widokowy. Nieporośnięte drzewami, wystawione na działanie mocnego, nadmorskiego wiatru, pozwala na obejrzenie terenu Festiwalu Miłości z góry. Przez pierwsze trzy dni sierpnia na szczycie wzniesienia stoi Wiklinowy Mag: kilkunastometrowy drewniany posąg czarodzieja. Zostaje on magicznie ożywiony oraz podpalony trzeciego dnia Festiwalu, przyciągając śmiałków chcących zademonstrować swoją odwagę. Gdy opadają popioły, wzgórze staje się miejscem spacerów zakochanych - gwarantuje ono intymną atmosferę, ciszę oraz niezapomniane widoki.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 24 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 23:10
Uśmiechnęła się kątem warg i gdyby nie okoliczności ich kolejnej współpracy, być może pokusiłaby się o kolejne zaczepki, głębszy flirt, chwilę oddechu. Po wydarzeniach minionej nocy chyba by im się przydało ― moment bez zmartwień i bez coraz to nowszych problemów na głowie.
Nie pozwoliła sobie jednak na nic poza potulnym skinieniem głowy, jak na grzeczną pannę przystało i oczekiwaniem na dalsze rozkazy. Gdy Michael nakazał ustawienie się w szeregu ― posłusznie wykonała polecenie, zajmując miejsce nieopodal aurora. Różdżka ze świstem wysunęła się zza paska, elegancki, głęboki fiolet zitanu zalśnił leniwie w promieniach słońca.
Wingardium Leviosawypowiedziała zaklęcie, celując w ramorę nieco od boku.

|akcja numer dwa


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
I can run away
I can try to hide
and pretend
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +6
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: Wzgórze [odnośnik]21.12.23 23:10
The member 'Adriana Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 48
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]22.12.23 1:54
Wzruszyła ramionami na wypowiedziane przez brata słowa nie patrząc na niego tylko wzrokiem śledząc ramorę na niebie. Zerknęła jednak na wskazywanego przez niego Artemisa na krótką chwilę później znów zerkając na rybę.
- Prawdopodobnie mógł. - zgodziła się. Ale w snutych domysłach - większości - było zbyt wiele “może”. Nie mogli jasno niczego określić. A wielkie rybsko mogło być potencjalnym zagrożeniem.
Wcześniej wysunęła się do przodu, dlatego pozostała na swoim miejscu kiedy Michael wydawał kolejne instrukcje, zrównując się jedynie z linią ludzi, która ustawiła się na miejscu wskazanym przez Michaela. Przez chwilę - ledwie krótką, którą miała, zastanawiała się czy powinna rzucać zaklęcie razem z nimi, czy może jednak oczekiwać z boku gotowa podjąć się reakcji. W końcu jednak uniosła białą różdżkę decydując się dołączyć, gotowa jednak zaprzestać zaklęcia i przejść do działania, jeśli zajdzie potrzeba.
- Wingardium Leviosa. - wypowiedziała akcentując znajome zaklęcie.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Wzgórze - Page 24 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Wzgórze [odnośnik]22.12.23 1:54
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 9
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]22.12.23 9:26
Na polecenie Tonksa, Bennett ustawił się odpowiednio, tak aby nie wadzić innym czarodziejom i aby zaklęcie mogło równomiernie objąć rybę. Wyciągnął z kieszeni różdżkę i razem z innymi, po odliczaniu Michaela, wypowiedział inkantacje:
Wingardium Leviosa!
Oby mieli rację. Jeśli czar się nie uda, nie miał bladego pojęcia, w jaki inny sposób mogliby sprowadzić lewitujące zwierzę na ziemię. A trzeba było to zrobić, by zorientować się, w jaki sposób takie stworzenie jak ona znalazło się na brytyjskim wybrzeżu.
Dźwięki wydawane przez rybę dzwoniły w uszach Rogera jakby były inne, obce, pochodzące z innego świata. Nie słyszał nigdy wieloryba, toteż trudno było mu skojarzyć te dwa gatunki.

| akcja 2



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Wzgórze [odnośnik]22.12.23 9:26
The member 'Roger Bennett' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 83
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]22.12.23 11:55
Spojrzał na Adrianę z góry, w głębokiej zadumie - była urocza, kokietująca i umiejętnie grała na emocjach, ale tak czy siak podjąłby się zadania rozgonienia tłumu. Kiwnął więc głową i uśmiechnął się lekko do blondynki, z działaniem czekał jednak na efekty toczących się dalej rozmów. Łypnął złowrogo na wspomnienie Tonksa o potencjalnym zjedzeniu ramory i stłumił komentarz, że najpierw zeżrą tego służbistę. Nie chciał eskalować sytuacji, zwłaszcza, że mężczyzna wydawał się być mu przyjazny. Z uznaniem zerknął też na drugą jasnowłosą czarownicę - jej zaklęcie wzmocniło go, otuliło przyjemnym ciepłem; poczuł się wzmocniony, silniejszy, spokojniejszy. Gotów na to, co przyniosą kolejne chwile i ustalenia. Dalej spoglądał w niebo, na niewielka sylwetkę Percivala tuż przy imponującym ciele ramory - i wzruszenie ścisnęło go za gardło, coś w tym obrazie maleńkiego człowieka i pradawnego zwierzęcia dotknęło go do żywego. Nie mógł jednak rozczulać się na marne, odchrząknął i ruszył w stronę największego skupiska gapiów.
- OPUŚCIĆ PLAŻĘ, ALE JUŻ. WRACAĆ DO NAMIOTÓW ALBO GDZIEŚ ZA LINIĘ DRZEW - zaczął donośnym tonem, korzystając z całej mocy swych imponujących płuc. - Wy też, cwaniaki. Znikać mi stąd, bo oberwiecie - zwrócił się szczególnie czule do grupki młodzików, którzy pragnęli zbliżyć się do centrum operacji z drugiej strony. - CZY MAM DWA RAZY POWTARZAĆ? Dla własnego bezpieczeństwa - opuścić plażę - powtarzał nieustępliwie, przechadzając się wśród niewidocznej linii, samą swoją posturą, surowymi łypnięciami i całą brodatą, poobijaną i potężną prezencją chcąc wywrzeć wrażenie na gapiach, by oddalili się jak najszybciej za linię drzew. - Ostatnich sam stąd wyniosę i nie będzie to miłe - przestrzegł ryżego czarodzieja o niewielkich gabarytach, który chyba myślał, że Ben nie zauważy go w czasie swojego spaceru. - Ryba może być niebezpieczna. Chyba nie chcecie powtórki z wczoraj. Żwawo, żwawo! - podniósł głos raz jeszcze, także gestami chcąc przegonić ludzi jak najdalej od płycizny i miejsca, w które miała zostać sprowadzona na dół ryba.

| próbuję przegonić stojących najbliżej strefy zagrożenia gapiów (?)


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 24 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Wzgórze [odnośnik]22.12.23 11:55
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 97
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]22.12.23 14:44
— Nie odmawiam — odparła z uśmiechem, nie odrywając od niego spojrzenia. Czuła zresztą jego wzrok na sobie, obślizgły i prostacki, ale nie on pierwszy tak na nią spoglądał. Odebrała od niego papierosa, poczekała cierpliwie na ogień, a gdy papieros wreszcie został odpalony, zaciągnęła się nim z udawaną przyjemnością. Niekoniecznie lubiła tytoń, choć w trakcie wojny stał się luksusem i częstym poczęstunkiem, gdy wizytowała co to bardziej obrotnych przemytników. Ciekawy typ, taki zupełnie bez skrupułów, skoro pomimo złota obrączki na palcu i tak bardzo prędko udało mu się przejść od słów do czynów. Dobrze dla niego — przynajmniej był skuteczny, jeżeli mogła ocenić go na prędko, po samych pozorach.
— Oj, kochaniewestchnęła z wyraźnym rozczarowaniem, spoglądając na mężczyznę z dołu, sarnimi w wyrazie oczami. Usta wydęły się lekko, dodając jej trochę rozpieszczonego wyrazu. W zamyśle miał być jej królem, gwarancją dostatniego życia, a teraz mimo wszystko się wycofywał. Masz ci los.
Z całych sił powstrzymała wzdrygnięcie i grymas oburzenia, gdy ręka spryciarza zetknęła się dość wymownie z jej pośladkiem. Najchętniej odpowiedziałaby mu siarczystym policzkiem, takim, który zostawiłby czerwieniący ślad na jego skórze; nie lubiła, gdy ktokolwiek przekraczał jej granice, choć sama umyślnie wodziła podobnych typów na pokuszenie. To dla dobra sprawy, tłumaczyła sobie, znosząc bądź co bądź upokorzenie z niezmiennie szerokim uśmiechem.
— Gdzie będę mogła cię znaleźć? — spytała, nim się rozdzielili; choć był oblechem i pokazywał jej wprost, jak dobrą decyzję podjęła, zakochując się w dobrym i wrażliwym Tedzie, mógł być potencjalnie istotnym osobowym źródłem informacji.
Posłała jeszcze ostatni, urokliwy uśmiech mężczyźnie, nim znalazła się przy Michaelu. Po drodze wyłapała jeszcze spojrzenie Rogera, jednakże odpowiedziała mu tym samym przelotnie, przede wszystkim nie wiedząc, kim on właściwie był. Tonks jednakże, jak to auror, rozpoczął rozmowę od ostrożnych pytań, zmuszając Iris do krótkiego streszczenia jej bardzo wybuchowej, nowej znajomości.
— Iris Moore, Oddział Zaopatrzeniowy "Niuchacz" — zwróciła się do Michaela szeptem, skracając dystans na tyle, aby słowa te (i kolejne) dotarły wyłącznie do niego. — Ich szef to przemytnik, potencjalnie skuteczny, ale warto mieć na nich oko — dodała, wypuszczając z ust kolejny obłok dymu, ustawiając się przy tym na tyle grzecznie, aby nie dymić blondynowi w twarz. — Ma chody w Londynie, na potrzeby oddziału może się przydać — nie wiedząc o wyniku zaklęcia festivo, wolała zastrzec, że przedwczesne aresztowanie mogłoby nie przynieść wiele dla Ministerstwa. Ale cóż, jej zadaniem było zdobywanie wszystkiego, nie zaś utrzymywanie porządku.
Później już zaczęły się manewry. Zgodnie z rozkazem ustawiła się w linii z pozostałymi czarodziejami, ściskając już różdżkę w gotowości do rzucenia zaklęcia. Tylko na moment zerknęła na Benjamina, będąc pod wrażeniem siły jego płuc, chociaż imponująca budowa ciała zazwyczaj szła w parze z czymś, co Iris lubiła szeroko nazywać "zdolnościami utrzymania porządku". Krzykiem, pięścią, nieistotne. Ważne, że skutecznie.
— Wingardium Leviosa — wypowiedziała inkantację zaklęcia, dodając do niej odpowiedni ruch nadgarstkiem. Różdżka wycelowana została wcześniej na wielką rybę, Iris próbowała skupić się najmocniej, jak tylko potrafiła, choć rybi śpiew był... Niezwykły. Pierwszy raz w życiu, pewnie i ostatni, miała okazję coś takiego posłyszeć.


It's beautiful here
but morning light can make
the most vulgar things tolerable.
Iris Moore
Iris Moore
Zawód : Zaopatrzeniowiec w Podziemnym Ministerstwie Magii
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
until the lambs
have become lions
OPCM : 15 +3
UROKI : 14 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11638-iris-bell#359925 https://www.morsmordre.net/t11640-omega#359940 https://www.morsmordre.net/t12155-iris-moore#374140 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11643-skrytka-bankowa-nr-2531#359950 https://www.morsmordre.net/t11642-iris-bell#359946
Re: Wzgórze [odnośnik]22.12.23 14:44
The member 'Iris Moore' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 80
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]23.12.23 14:19
Jego uwagę całkowicie pochłonął incydent, który zdarzył się na brzegu, przez co częściowo zaczął ignorować sanitariuszkę, nie z własnej decyzji. Odsłonięte ramię Iris, obejmujący ją mężczyzna, który za chwilę... na Merlina. Powiedzieć „zagotowało się w nim”, to za mało. Powiedzieć „czeluście piekielne otworzyły w jego żołądku bramy do swojego świata”, to stwierdzenie zdecydowanie bliższe prawdy. Zrobił się momentalnie czerwony na twarzy, a dłonie zacisnęły się na przyrządach, które trzymał w dłoniach.
- HEJ! - nie wiedział, że był zdolny do takiego krzyku albo raczej momentalnego wrzasku. Ruszył w stronę Iris i mężczyzn, chociaż teraz trudno było mu ich tak nazwać, ale stopy grzęznące w piasku wcale mu tego nie ułatwiały. - ŁAPY PRECZ OD MOJEJ ŻONY, TY ZDZICZAŁY PATAFIANIE! - chował już notes i długopis do torby, ale będąc w emocjach notes raz, że mu wypadł i musiał się po niego schylić, a dwa - jak już chwycił za różdżkę, to ta męska łachudra zginęła w tłumie. W tłumie, w którym rozpoznał twarz Justine, chociaż teraz nie miał pamięci do tego, żeby się z nią witać. - Iris?! Co tam się dzieje?! - jego krzyk nie był już tak chaotyczny i agresywny, przybrał ton domagający się wyjaśnienia. Jakiegokolwiek. Wyjaśnienia sytuacji z mężczyzną, tego, że czarodzieje wyciągali różdżki w kierunku ryby i tego, że kazano wynosić się z plaży, a potem, że opuszczą rybę na płyciznę. - TU SĄ CIAŁA ZMARŁYCH! - zakaszlał niekontrolowanie, nadwyrężał gardło, którego nigdy w ten sposób nie używał, ale tylko krzykiem mógł zwrócić uwagę tłumu. - WODA NIE MOŻE ICH ZABRAĆ Z POWROTEM! UWAŻAJCIE!



jesteś wolny
a jeśli nie uwierzysz, będziesz w dłoń ujęty
przez czas, przez czas - przeklęty


Ted Moore
Ted Moore
Zawód : uzdrowiciel
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
i must not fear
fear is the mind-killer
fear is the
little-death
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 30 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11462-ted-moore#354341 https://www.morsmordre.net/t11467-bronte#354524 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11604-szuflada-teda#358655 https://www.morsmordre.net/t11476-ted-moore
Re: Wzgórze [odnośnik]28.12.23 1:41
Chłopiec stojący naprzeciw Tonksa spojrzał na niego zdezorientowany.
- Len... Lenny - wymamrotał młodzian niechętnie, wcześniejsze zachowanie Tonksa sprawiło, że trudno było mu wzbudzić szczere zaufanie; zastraszanie nie sprzyjało nawiązywaniu nowych kontaktów. Uścisnął dłoń Tonksa raczej na jego rozkaz, niż prośbę, po jego twarzy było jednak widać, że nie czuł się z tym komfortowo. Michael wywołał posłuch strachem - usiłując go przełamać mógł przynajmniej częściowo utracić respekt. Chłopiec stanął gdzieś za ochotnikami, z rękoma wbitymi w kieszenie spodni.
Tonks zdawał sobie sprawę z tego, że po czarną magię sięgali ludzie, źli ludzie, nawet jeśli, jak każda inna, wywodziła się z sił, które w niezrozumiały dla Tonksa sposób łączyły się z wszechświatem. Zaklęcie festivo pomagało mu odnaleźć aury, promieniowana tudzież skupiska owej magii, skupiska, które za każdym razem miały odrębną dla siebie specyfikę. Mógł zastanowić się nad powiązaniem ostatniej specyfiki zaklęcia z dzisiejszą na podstawie tego, co wyczuł za pierwszym i za drugim razem. Zaklęcie mogło być wskazówką, nie rozwiązaniem, bladym drogowskazem wyłaniającym się zza mgieł niewiedzy - doświadczony łowca czarnoksiężników doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Czy tym razem przeczucie podpowiadało mu słusznie? Wiedział jedno - w całym swoim życiu nie widział nigdy nic podobnego, nic, co przypominałoby minioną noc, nic, co przypominałoby cienie, które przyszły mu teraz na myśl, ale i nic, co przypominałoby stworzenie przybyłe z innej galaktyki, jak lewitująca za urwiskiem ramora.

Artemis posiadał znacznie mniejsze doświadczenie w wyczuwaniu magii tego rodzaju, różdżka drgnęła, zaklęcie zostało rzucone niepewnym i niedoskonałym ruchem nadgarstka, jednak i jego wypełniała moc sprowadzona przez Justine Tonks. W istocie podobnie jak pozostali czarodzieje poczuł, jak przestrzeń wypełnia nagromadzona czarna magia, otaczała go zewsząd. Wyglądała mu zza ramienia, odnajdywała się tuż przed nim, trwała u jego prawym i lewym boku, istniała, pstrzyła niebo gwiezdnym pyłem, zła, czarna jak otchłań magia. Kolejne zaklęcie z całą pewnością zawiodło, a jednak Artemis czuł - czuł wyraźnie - że ktoś go obserwował. Któż to był? Wpatrywał się w niego nieco sceptyczny tłum ludzi, których odciągnął od pozostałych czarodziejów na brzegu; nie miał już za plecami autorytetu Tonksa, a na krańcu jego różdżki nie pobłyskiwała już kula, którą odgrażał się zgromadzonym - a która, choć niegroźna, zdawała się wcześniej trzymać ludzi w ryzach. Czy w ich oczach, podkreślonych zasinieniami po nieprzespanej nocy, mógł dostrzec swojego obserwatora? Z pomocą pośpieszył mu Benjamin, który krzykiem, którego wydźwięk wzmocniła niedźwiedzia postura, utrzymał ludzi na niespełna stumetrowej odległości od pozostałych - wyznaczonej wcześniej przez Tonksa. Benjamin mógł zauważyć, że Artemis wydawał się bardziej nieswój, niż wcześniej.
Adriana spróbowała przyjrzeć się oddalonej grupie, w podobnym kierunku powędrował wzrok Rogera, ale pozostali przy urwisku czarodzieje nie mogli już rozpoznać sylwetek pogubionych w oddalającym się tłumie, podobnie jak Iris nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi od przywódcy problematycznej szajki. Czarodzieje nie wyrywali się na przód, a na rozkaz Tonksa tłum został zepchnięty na odległość nieco ponad osiemdziesięciu metrów. Pozostali przy nim Benjamin i Artemis mogli dostrzec, jak z poruszonym niepokojem wpierw wpatrują się we Wrighta, potem bledną i szerzej otwierają oczy, gdy ich spojrzenie skierowało się ku stworzeniu lewitującemu za plecami czarodziejów. Zerwał się zimny wiatr.
Obaj czarodzieje, Benjamin oraz Artemis spostrzegli Teda przedzierającego się przez tłum, to on skierował obelgi w kierunku jednego z czarodziejów, ty patafianie; ten roześmiał się rubasznie:
- Zacznij lepiej pilnować żonki, frajerze! - Dwóch stojących za nim dryblasów zrównali się krokiem z jego ramionami, rzucając uzdrowicielowi ostre spojrzenie. Atmosfera gęstniała, a postronni zaczynali odsuwać się od problematycznej grupy. Uzdrowiciel krzyczał za Iris, ale zebrany wiatr przechwytywał słowa, a on pozostał w tłumie, zatrzymanym w miejscu przez kategoryczny krzyk Benjamina. Ostrzeżenie dotyczące zwłok usłyszeli Benjamin oraz Artemis.
- Hej, co się tam dzieje! Znika! - zawołał ktoś, ktoś inny dodał:
- Właśnie!
I znów podniosła się wrzawa.

Percival poruszał się przy ramorze ostrożnie, nie schodził jej z widoku, mógł dostrzec reakcję na każdy jego ruch - źrenica ogromnego stworzenia poruszała się za nim, choć powoli, choć nieśpiesznie, choć jakby zmęczona. Rzucone przez niego zaklęcie w pierwszej chwili zebrało silny wiatr, który ściemnił zgonione ponad jego głowę chmury. Wkrótce zaczęły z nich opadać pierwsze - duże - krople deszczu, przybierające na sile raz po razie. Deszcz przybierał na sile, w mig przeobrażając się w gęstą ulewę. Woda wsiąkła w ubranie Percivala, ale i pozostałych zgromadzonych na urwisku, Michaela, Addy, Justine, Rogera i Iris, spływała strugami po włosach, ramionach, po twarzy, ponownie wsiąkała w przesuszoną ziemię, strumieniami zaczynała spływać stromym urwiskiem po części w dół, po części do morza. Woda obmywała też ciało ramory, zwilżała wyschniętą skórę, obmywała oklejone podmorskimi żyjątkami gigantyczne ciało. Percival dostrzegał, jak jej ciało rozkurcza się, a z paszczy, zamiast kolejnej pieśni, wydobył się smutny, przypominający koci, choć po stokroć głośniejszy, miaukliwy pomruk. Ramora drżała, a drżąc, zaczęła łagodnie opadać niżej.

Michael dał znak, na jego rozkaz błysnęły promienie zaklęć - do najsilniejszych wiązek wywołanych przez Tonksa i Rogera dołączyły kolejne, Addy, Justine oraz Iris, a także dwóch pozostałych czarodziejów przywołanych przed szereg wcześniej; podtrzymanie zaklęć wymagało niewyobrażalnego wręcz wysiłku, ramora była ogromna, wielka i ciężka, a ten ciężar poczuć mogli na własnych barkach, nie doświadczając nigdy wcześniej niczego podobnego. Być może winna była magia ramory, być może jej ogromny gabaryty; jeden z czarodziejów wziętych z tłumu upadł, tracąc siły, a wcześniej - wiązkę zaklęcia.
Jeśli czarodzieje chcieli odciągnąć ramore na płyciznę, musieli wraz z nią przejść na zbocze, zejść z urwiska bokiem i przedostać się bliżej płycizny. Ramora początkowo wydawała się zdezorientowana, ale dotyk Percivala, podobnie jak brak ataku ze strony lądu i cichnące zamieszanie utrzymanego w oddali tłumu najpewniej przyczyniły się do tego, że ryba ostatecznie - najwyraźniej - zaufała ludziom. Wyglądała, jakby płynęła powietrzem, w ulewie pobłyskujące wokół niej miraże wydawały się mniej wyraźne, a jednak ich złociste poświaty - mniej kształtne - wciąż mieniły się między strugami szarego deszczu. Promienie zaklęć nadawały jej kierunku, nie były w stanie jej uciągnąć, ale zwierzę współpracowało i mimo ogromnych gabarytów wyczuwało sygnały nadane przez zgraną akcję czarodziejów.

Opadłszy na mieliznę zanurzyła niewiele ponad brzuch i dolą część płetw, silniejsza fala oddaliła się od brzegu, a potem powróciła, opływając ciało ryby; zmęczone oczy zmrużyły się, może wdzięcznie, może zmęczone bólem. Z paszczy wydał się kolejny dźwięk, żałośniejszy od pierwszej pieśni, choć równie dojmujący, na wskroś przenikający ciało, trafiający wprost do serca i budzący bezbrzeżny smutek. Smutek i żal, rozpacz i współczucie, w szczególności współczucie. Pieśń głośna, zaskakująco jak na tak zły stan zwierzęcia donośna. Nie brzmiała już jak ocean. Brzmiała jak wiatr świszczący nad pustym i milczącym oceanem. Nawet ci, dla których świat magicznych zwierząt pozostawał enigmą, musieli zrozumieć: zwierzę naprawdę bardzo cierpiało.

Czas na odpis: do soboty, godziny 12
Możecie wykonać do trzech akcji.
Czarodzieje, którzy schodzą na mieliznę ze wzgórza, rzucają kością k3; w przypadku wyniku 1 prześlizgują się po mokrej ziemi i upadają, ocierając się o leżące po drodze skalne odłamki zniszczonych meteorytów, otrzymując 20 obrażeń tłuczonych. Rzut można wykonać w szafce zniknięć przed napisaniem posta.

Magicus extremos działa na:
Michael Tonks 3/3
Artemis Lovegood 3/3
Adriana Tonks 2/3
Percival Blake 2/3
Roger Bennett 2/3
Benjamin Wright 1/3
Iris Moore 1/3
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 24 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]28.12.23 18:42
Skinął lekko głową w odpowiedzi na słowa Iris, wdzięczny za rzeczowe przedstawienie się.
-Znasz ich? Nazwiska, skąd są? - zapytał od razu, gdy nazwała tego człowieka skutecznym; wątpił by wysnuła takie wnioski zaledwie po chwilowej rozmowie i jego dość wulgarnym zachowaniu. -Krewna Billy'ego? - zainteresował się. -Potencjalnie szkodliwy. - uciął, gdy wspomniała o tym, że mógłby się przydać; jeśli go nie znała to nie widział powodów aby przedkładać niepewne i ryzykowne korzyści Niuchaczy nad bezpieczeństwo mieszkańców Weymouth i akcji z rybą. Wyraźny odczyt czarnej magii w pobliżu przemytnika wzmożył jego czujność i bezkompromisowość, ale i bez czarnej magii uważałby przemytnika powiązanego z Londynem za niebezpieczną jednostkę w Weymouth i w pobliżu wartościowej istoty. Zawieszenie broni się skończyło.
Lenny'ego odesłał do czarodziejów deklarujących pomoc, już sztywniejszym skinieniem głowy i chłodniejszym spojrzeniem—chciał dać mu sygnał do współpracy, nie wpędzać chłopaka w dalsze upokorzenie i wiedzieć do kogo właściwie się zwraca; ale nie chciał ani się spoufalać ani ryzykować opartego na strachu autorytetu.

Czas nie sprzyjał dalszej dyskusji; przeszli do rzucania zaklęć i choć wiedział, że skumulował w wiązce zaklęcia bardzo silną magię; to i tak poczuł ogromny ciężar. Spiął mięśnie, skoncentrowany na zadaniu; zduszając w sobie pokusę zerknięcia na tłum lub na Addę. Kątem oka widział upadającego czarodzieja, więc nie mógł sobie pozwolić na rozproszenie. Podtrzymał zaklęcie, ostrożnie zaczynając zejście na mieliznę, wiedząc, że liczy się teraz siła każdej wiązki magii.
-Musimy ostrożnie zejść za nią! Podtrzymujcie zaklęcie! - poprosił towarzyszących mu czarodziejów, przesuwając się wzdłuż zbocza. Schodził dalej, mając wrażenie, że ramora współpracuje—nadawał jej kierunku i niejako podążał w dół wzgórza za nią, próbując utrzymać się na nogach i dać przykład reszcie czarodziejów.
Wnioski na temat czarnej magii zachował na spokojniejszy czas, pewny już, że nigdy nie widział ani nie czuł czegoś takiego w aurze otoczenia i zyskawszy nową wiedzę, że niezrozumiałe nie jest już tylko zjawiskiem astronomicznym, a w jakiś sposób powiązanym lub nasiąkniętym z czarną magią.

Gdy znalazł się na płyciźnie, poszukał wzrokiem Percivala. Ramora wydała z siebie dźwięk, a Michael ku własnemu zdziwieniu poczuł żal i coraz silniejsze współczucie.
-Co z nią? - zapytał Blake'a, gdy ten znalazł się bliżej niego. -Jest ranna? Powróci do morza? Da się ją... podleczyć albo jej pomóc? Skrócić jej cierpienie? - wzdrygnął się, ale gdyby miał przed sobą równie cierpiącego i umierającego człowieka, to zdecydowałby się pewnie na coup de grace. Czekając na decyzję smokologa, zerknął w górę, pamiętając o ludziach na wzgórzu. Sytuacja wydawała się opanowana; odsunęli się na bezpieczną odległość i ufał w charyzmę siły mięśni Bena, ale pamiętał o rozdygotanym Artemisie i samemu wolałby mieć oko na tłum. -Będzie ci jeszcze potrzebna miotła? W razie potrzeby chcę wlecieć na wzgórze. - poprosił Percivala, chcąc mieć możliwość powrotu do tłumu.
Poszukał wzrokiem Addy i przypomniał sobie jej uśmiech, niebieskie runy na jej twarzy, ślub w blasku księżyca, pozwalając by szczęśliwe wspomnienia zagłuszyły na moment niepokój i przesiąknięte żalem współczucie:
-Expecto Patronum - mruknął, chcąc wyczarować świetlistego, materialnego wilka. -Wleć na wzgórze i powiedz Artemisowi Lovegood: "Przywołaj Michaela Periculum, przybędę w razie potrzeby". Potem okrąż tłum, w taki sposób jak Ignis Fatuus, które wcześniej wyczarował chłopak - pokieruje cię w razie potrzeby - i nadal trzymaj ich na obecną odległość, oddalonych od brzegu. - patronus, trwalszy i bardziej materialny niż fajerwerki, mógł pomóc chłopakowi i Benowi w utrzymaniu stabilnej sytuacji na górze. Zaalarmuj mnie gdyby sytuacja na wzgórzu wymykała się spod kontroli albo gdyby ktoś niepowołany chciał tu zejść - dodał do patronusa już w myślach; z jednej strony liczył na Artemisa, ale z drugiej wiedział, że potrafi wydawać wilkowi rozkazy telepatycznie i miał nadzieję, że komunikacja działa w obie strony.

rzut na zejście - 3 na k3, bez obrażeń
1. patronus
2. rozkazy dla patronusa
(nie jestem pewna, czy podtrzymanie Wingardium to akcja, ale podtrzymuję dopóki ramora nie opadnie na mieliznę)



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Wzgórze - Page 24 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Wzgórze [odnośnik]28.12.23 18:42
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 67
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]28.12.23 19:48
Tłum mieszał się ze sobą i nieustannie zmieniał, jakby miała przed sobą nie skupisko ludzi, ale jakieś przedziwne monstrum. Wypatrzenie wśród poszarpanych płaszczy i dziurawych kurtek tych, którzy ją interesowali okazało się zadaniem zbyt trudnym ― nie udało jej się donieść Michaelowi o czymś nowym, czymś, co mogłoby rzucić nieco więcej światła na tajemniczą zgraję. Wydawało jej się, że słyszała gdzieś z tyłu jakiś podniesiony głos, ale szybko utonął w ogólnym poruszeniu i wrzawie; pochłonął go tłum. Przez krótką chwilę obserwowała jeszcze Bena i to, jak sprawnie radził sobie z tłumem; chciała za nim zawołać, pomachać, ale wierzyła, że czarodziej dołączy do nich jak tylko uzna, że sytuacja jest opanowana. Choć z drugiej strony ― może przydałby im się ktoś tutaj, na górze? Tak na wszelki wypadek…
Adda zmrużyła nieznacznie oczy. Nie ufała tłumowi ani trochę.
Nim sięgnęła po różdżkę, nim Michael wydał kolejny rozkaz, z nieba spadł deszcz. Krople były zimne i duże, szybko przemoczyły jej ubranie i włosy, otuliły ciało kocem splecionym z włókien chłodu i nieprzyjemności. Z cichym westchnieniem spojrzała w dół, na świeżo osuszoną ziemię, potem obejrzała się na odsuwający się tłum i wróciła spojrzeniem do lewitującej ryby. Ulewa koncentrowała się wokół ramory, była więc zjawiskiem magicznym, przywołanym zaklęciem. Przez moment poczuła ukłucie żalu z powodu zmarnowanej pracy, ale skoro ryba i tak miała trafić do wody ― nie miało to już większego znaczenia.
Razem z innymi czarodziejami sięgnęła po różdżkę, a gdy tylko zaklęcie zadziałało, poczuła jak na jej barkach osiada niewyobrażalny ciężar. Sapnęła głucho, zaskoczona, zacisnęła palce mocniej na różdżce i skupiła się na tym, by utrzymać zaklęcie, by nie odpuścić, mimo niesprzyjających warunków pogodowych i dyskomfortu. Zejście ze wzgórza także nie należało do najprostszych: spływające z góry strumienie wody podmywały ziemię, czyniąc ją niespecjalnie stabilną. Adda zachwiała się parę razy, ale zdołała utrzymać równowagę, aż do momentu w którym niefortunnie nadepnęła na wyjątkowo gładki i ekstremalnie śliski kawałek meteorytu. Runęła na ziemię, gruchnęła na bark, ale nie wypuściła różdżki, wciąż trzymając ją wycelowaną w ramorę. Ze wszystkich sił, i wkładając w to całą swoją determinację, starała się nie przerwać zaklęcia, choć była świadoma tego, że nagły upadek mógł zachwiać kontrolą przepływu energii magicznej.
Pozbieranie się nie było wcale proste. Nie, kiedy przygniatał ją ten ciężar, jakby ktoś nasłał na nią klona tej przeklętej ryby i kazał zgnieść na miazgę. Adda ― uparta jak zawsze ― nie dała jednak tak łatwo za wygraną. Uniosła się najpierw na łokciu, potem podparła się kolanem. Ból stłuczonego barku był mocno odczuwalny, promieniował wzdłuż ręki, wprawiał dłoń w drżenie. Szczęście w nieszczęściu ― padła na lewy bok, oszczędzając wiodącą rękę.
Na mieliznę dotarła ubłocona i mokra. Z ulgą obserwowała jak ramora zanurza się częściowo w wodzie i po cichu liczyła na to, że zwierzęciu się poprawi, że być może zechce się ruszyć i odpłynąć, ale dźwięk jaki z siebie wydała nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Wciąż cierpiała.
Potłuczona, brudna, ale wciąż chętna do pomocy, rozejrzała się po towarzyszach. Zauważyła, że Mike przywołał patronusa, pomyślała znów o Benie i tamtym młodzieńcu (Artemis) pozostawionym na górze. Może powinna tam wrócić, coś zrobić?...
Uniosła głowę w górę, szukając tajemniczego znawcy ryb na miotle (Percival), a gdy tylko pojawił się w zasięgu jej głosu, zagadnęła łagodnie, za nic w świecie nie chcąc zwierzęcia straszyć:
Mogę ci jakoś pomóc? …Albo jej? ― Skinęła głową w stronę ramory.


185/205 (20 tłuczone)


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
I can run away
I can try to hide
and pretend
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +6
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913

Strona 24 z 40 Previous  1 ... 13 ... 23, 24, 25 ... 32 ... 40  Next

Wzgórze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach