Piwniczna pracownia alchemiczna II
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Pracownia Valeriego
Ściany obłożone są książkami, fiolkami pustymi i wypełnionymi różnymi specyfikami, zmyślnymi aparaturami, butelkami pełnymi alkoholu, przedmiotami użytecznymi jak i niepotrzebnymi śmieciami. Wszystko co nie zmieściło się na półkach znalazło swoje miejsce w stertach uklepanych po kątach oraz na główkach gwoździ artystycznie poprzybijanych tam gdzie tylko się dało byle tylko wycyganić trochę cennego miejsca.
Tuż za wejściem znajduje się para krzeseł, których oparcia dla wygody są obłożone liniejącymi, zwierzęcymi skórami. Główną atrakcją pracowni jest długi solidny stół przy którym alchemik przygotowuje ingrediencje.
Centralną zaś atrakcją jest palenisko z kotłem. W podłodze znajduje się kratka prowadząca do ścieku w którą alchemik zlewa niewypały.
Tuż za wejściem znajduje się para krzeseł, których oparcia dla wygody są obłożone liniejącymi, zwierzęcymi skórami. Główną atrakcją pracowni jest długi solidny stół przy którym alchemik przygotowuje ingrediencje.
Centralną zaś atrakcją jest palenisko z kotłem. W podłodze znajduje się kratka prowadząca do ścieku w którą alchemik zlewa niewypały.
[bylobrzydkobedzieladnie]
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 16
'k100' : 16
Pokrywka w pewnym momencie wystrzeliła niebezpiecznie pod sufit odrywając alchemika od porządkowania i przygotowywania pomieszczenia do dalszej pracy. Zawartość kociołka kipiała niebezpiecznie gęstą, różową pianą do ognia sprawiając, ze płomienie przybierały błękitny odcień. Dolohov w panice ściągną kociołek z nad paleniska. Domyślał się w czym tkwił problem. Odłamek gwiazdy miewał problemy z łączeniem się z włosem szyszymory. Co prawda ułożenie gwiazd znajdowało się w odpowiednim porozumieniu, lecz problem mógł być powiązany z anomaliami. Zaklną po rusku pod nosem postanawiając ponowić próbę tym razem w oparciu o domyślne serce eliksiru - ludzkie kości. Chciał je zachować do trudniejszego wywaru, lecz wyglądało na to, że nie ma wyboru. Sięgnął po drewnianą szkatułkę w której znajdowało się kilka nagich gnatów będących niegdyś palcami. położył je na desce, nakrył je lnianą ściereczką by odpryski nie porozlatywały się po całej pracowni i potłukł je na miazgę młotkiem. Nie były najświeższe więc chrupały i trzeszczały charakterystycznie przy każdym uderzeniu. tak ukruszone usypał suchym kociołku stojącym nad paleniskiem. To samo zrobił ze skorupkami stożków - pokruszył je i dorzucił do suchego dna. Mieszał je łyżką pozwalając się prażyć, a gdy do jego nozdrzy doszedł charakterystyczny swąd opalanego szpiku dodał nietoperzej krwi oraz nalewki z pięciornika kurze ziele w proporcji jeden do dwóch wraz z nalewką malinową. Poruszył różdżką nad naparem...
|Memento, serce: kość człowieka, E=32, A=IV
|Memento, serce: kość człowieka, E=32, A=IV
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 38
'k100' : 38
Udało się! Tym razem wywar nabrał odpowiedniej barwy, konsystencji. Alchemik ściągnął go z nad paleniska do którego dorzucił drwa. To nie był w końcu koniec pracy na dziś. Po uporządkował pracownie zabierając się za nieco niebezpieczny przy ważeniu eliksir. Nie chodziło o to, że był z rodzaju tych niestabilnych bo nie był pomimo posiadania złożonego serca. Problemem była jego toksyczność. Dlatego nim alchemik zabrał się do pracy przygotował sobie lnianą szmatkę którą zwilgotnił migdałowym olejkiem obsypując go cynamonem. Następnie przewiązał się nią na twarzy zasłaniając nos oraz usta. Tak przygotowany zabrał się za siekanie liści ailhotsy, które następnie wrzucił do gotującej się w złotym kociołku wody. Dokładnie obmył dłonie z resztek ich soku. Potem zabrał się za przygotowywanie zwierzęcej ingrediencji mającej być sercem wywaru oraz jego dopełnienia. W tym celu tak jak poprzednio potrzaskał ludzkie kości tłuczkiem na desce na drobne kawałki. Zebrał je następnie skrupulatnie do miski i polał roztworem ciepłej wody z jadem ogończa. Pozostawił je tak do rozmiękczenia i przegryzania przez się. Zabrał się w tym czasie za przygotowywanie korzenia diabelskiego sidła. jego kawałek pokroił i umieścił w moździerzu przerabiając ingrediencję na pastę do której dodał łyżeczkę żółci pancernika. Gdy wszystko było gotowe i gotujące się liście rozgotowały się w kociołku dając do wrzącej wody z siebie wszystko co najgorsze Dolohov dodał do wywaru spreparowane serca eliksiru czuwając nad łączeniem się wewnątrz złotego gara magii różdżką
|Wywar z Ailhotsy; serce: kość człowieka, korzeń diabelskiego sidła; składnik dodatkowy: ailhotsa; E=32, A=IV
|Wywar z Ailhotsy; serce: kość człowieka, korzeń diabelskiego sidła; składnik dodatkowy: ailhotsa; E=32, A=IV
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 78
'k100' : 78
3 listopada
Burza nie ustawała. To były już trzy dni od kiedy burzliwe chmury przysłaniały niebo. Na szczęście Dolohov był na tyle biegłym alchemikiem, że nie potrzebował widzieć gwiazd by określić ich położenie oraz moc. Doskonale orientował się w tajnikach astronomii. Ta posiadała swój rytm, powtarzalność. Wszystkie wahania jej oddziaływań dało się nie tylko zaobserwować, lecz przede wszystkim wyliczyć - i to też tego dnia zrobił nim przysiadł do alchemicznej sztuki, kiedy ogień pod kociołkiem się już kołysał, a woda w nim wrzała radośnie oznajmiając, że już czas. Odjął swoje spojrzenie od ciekawej publikacji związanej z oddziaływaniem na siebie ingrediencji zwierzęcych w środowisku ujemnym magicznie by sięgnąć po drewnianą tackę na której już wcześniej czekały na odpowiednią temperaturę posiatkowane jak szczypiorek języki kameleona, które dołączyły do znajdującego się we wnętrzu naparu żądła mantykory, a właściwie dwóch żądeł - zamierzał uwarzyć podwójną porcję naparu. Czuwał nad naparem z różdżką dopóki nie uznał, że kipiąca w nim moc się ustabilizowała. Następnie dla poprawy barwy umieścił w kociołku trzy łuski plumpli oraz odpowiednio w proporcji sześć łusek węgorza. Wrzucone do wrzącego naparu kołysały się w pianie, jak na niecodziennej karuzeli rozpraszając, rozjaśniając barwę naparu, tak jak ten miał w efekcie końcowym czynić z kształtem zażywającego eliksir. Jeszcze tylko jeden skruszony liść lipy...
|Kameleon; serce: żądło mantykory - podwójna porcja; składnik dodatkowy: język kameleona; E=32, A=IV
Burza nie ustawała. To były już trzy dni od kiedy burzliwe chmury przysłaniały niebo. Na szczęście Dolohov był na tyle biegłym alchemikiem, że nie potrzebował widzieć gwiazd by określić ich położenie oraz moc. Doskonale orientował się w tajnikach astronomii. Ta posiadała swój rytm, powtarzalność. Wszystkie wahania jej oddziaływań dało się nie tylko zaobserwować, lecz przede wszystkim wyliczyć - i to też tego dnia zrobił nim przysiadł do alchemicznej sztuki, kiedy ogień pod kociołkiem się już kołysał, a woda w nim wrzała radośnie oznajmiając, że już czas. Odjął swoje spojrzenie od ciekawej publikacji związanej z oddziaływaniem na siebie ingrediencji zwierzęcych w środowisku ujemnym magicznie by sięgnąć po drewnianą tackę na której już wcześniej czekały na odpowiednią temperaturę posiatkowane jak szczypiorek języki kameleona, które dołączyły do znajdującego się we wnętrzu naparu żądła mantykory, a właściwie dwóch żądeł - zamierzał uwarzyć podwójną porcję naparu. Czuwał nad naparem z różdżką dopóki nie uznał, że kipiąca w nim moc się ustabilizowała. Następnie dla poprawy barwy umieścił w kociołku trzy łuski plumpli oraz odpowiednio w proporcji sześć łusek węgorza. Wrzucone do wrzącego naparu kołysały się w pianie, jak na niecodziennej karuzeli rozpraszając, rozjaśniając barwę naparu, tak jak ten miał w efekcie końcowym czynić z kształtem zażywającego eliksir. Jeszcze tylko jeden skruszony liść lipy...
|Kameleon; serce: żądło mantykory - podwójna porcja; składnik dodatkowy: język kameleona; E=32, A=IV
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
Zawartość kociołka przybrała zaczęła z każdą chwilą przybierać coraz to bardziej złotawy odcień, aż ostatecznie niewiele zaczęła się różnić od upłynnionego złota, które z zadowoleniem alchemik ściągnął znad paleniska przelewając udany eliksir do innego naczynia do wystygnięcia - w tym momencie był zbyt gorący, rozsadziłby fiolki. Następnie podwinął rękawy koszuli, zaczesując kosmyk przydługich włosów za ucho, zabierając się za porządkowanie pracowni w czym manewrowanie rozgrzanym, złotym kociołkiem nie było najprostszym zadaniem. Za chwilę jednak mógł z radością ustawić oczyszczone naczynie nad ogniem postanawiając wrzucić do jego wnętrza dwie smocze łuski mające być sercem kolejnego eliksiru. Dorzucił do tego drwa pod złoty kociołek, nakrył go pokrywką i czkał na to, aż zamknięte w nim łuski rozgrzeją się do czerwoności. W tym celu zaglądał tam co pięć minut, a gdy osiągnął już cel specjalnymi szczypcami wyłowił łuski. Przytrzymując je ciągle narzędziem ułożył na powierzchni deski, a następnie młoteczkiem uderzał w nie do momentu pojawienia się na ich powierzchni pęknięć. Tak spreparowaną ingrediencję na nowo umieścił w rozgrzanym kociołku. Zalał je wodą w sposób ostrożny, uważając by parujący słup tej nie oparzył mu twarzy. Następnie wlał do wnętrza kociołka tyle kropel olejku różanego ile łusek użył. Jako katalizatora mocy użył serca kołkogoneka - przekroił je w poprzek i wrzucił do gotującego się wywaru. Następnie uncja śliny niuchacza dla poprawy konsystencji oraz pióro świergotnika dla wzmocnienia konkretnej właściwości którą eliksir miał posiąść. Ostatnim etapem miał być ruch różdżką od którego zależało powodzenie uwarzonej mikstury.
|Smocza Łza; serce: łuska smoka - podwójna porcja; E=32, A=IV
|Smocza Łza; serce: łuska smoka - podwójna porcja; E=32, A=IV
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 44
'k100' : 44
Mikstura zabulgotała specyficznie, a w kolejnej chwili jej tafla uspokoiła się nie będąc zmąconą przez pęcherze powietrza wyganiane z dna przez płomienne ozory paleniska. Był to znak, że była gotowa. Dolohov chwycił wilgotne szmaty poprzez które zdjął kocioł z nad ognia odstawiając go na kamienną, wilgotna posadzkę. Odnalazł misę do której przecedził uwarzoną zawartość. Odstawił do ostygnięcia. Uchylił nieco bardziej piwniczne okienko, lecz bez przesady - nie chciał by zalało mu pracowni. Robiło się jednak powoli coraz to duszniej. Na czoło alchemika wychodziły pierwsze krople potu. To nie był jednak koniec pracy na dziś.
Po oczyszczeniu kociołka i zalaniu go pintą wody zawiesił go nad paleniskiem. Wolno podszedł do regału wypełnionego ingrediencjami wyciągając z jednej z w wielu szuflad papierowe zawiniątko w którym znajdowało się splecione w warkocz pnącze diabelskiego sidła. Rosjanin podniósł okaz, kciukiem odmierzył dwie długości i skrócił zawiniątko które następnie wałkiem przydusił i zrolował po kilkakroć na długości tak by miąższ spulchniał, łatwiej oddał magię do wywaru. Po tym, pnącze znalazło się w kociołku tak jak jeden włos szyszymory długi na pięć cali oraz ząb druzgotka, który jak kamień powoli opadł na dno nie wybrzmiewając stuknięciem - idealnie. Wychodziło na to, że mikstura już zyskiwała na gęstości. Świadczyło to o dobrej jakości serca. Jednak efekt ten postępował jednak zbyt szybko - trzy krople krwi byka powinny temu zaradzić tak jak zmiażdżone i spulchnione dżdżownice. Jeszcze tylko ruch różdżki...
|Eliksir Banshee; serce: pnącze diabelskiego sidła - podwójna porcja; E=32, A=IV
Po oczyszczeniu kociołka i zalaniu go pintą wody zawiesił go nad paleniskiem. Wolno podszedł do regału wypełnionego ingrediencjami wyciągając z jednej z w wielu szuflad papierowe zawiniątko w którym znajdowało się splecione w warkocz pnącze diabelskiego sidła. Rosjanin podniósł okaz, kciukiem odmierzył dwie długości i skrócił zawiniątko które następnie wałkiem przydusił i zrolował po kilkakroć na długości tak by miąższ spulchniał, łatwiej oddał magię do wywaru. Po tym, pnącze znalazło się w kociołku tak jak jeden włos szyszymory długi na pięć cali oraz ząb druzgotka, który jak kamień powoli opadł na dno nie wybrzmiewając stuknięciem - idealnie. Wychodziło na to, że mikstura już zyskiwała na gęstości. Świadczyło to o dobrej jakości serca. Jednak efekt ten postępował jednak zbyt szybko - trzy krople krwi byka powinny temu zaradzić tak jak zmiażdżone i spulchnione dżdżownice. Jeszcze tylko ruch różdżki...
|Eliksir Banshee; serce: pnącze diabelskiego sidła - podwójna porcja; E=32, A=IV
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 41
'k100' : 41
Trzy ruchy zgodne ze wskazówkami zegara, a następnie dwa przypominające głaskanie krawędzi kociołka jakby te było zwierzęciem sprawiło, że eliksir przybrał odpowiednie barwy co zadowoliło Alchemika. Tym razem ten nie odlał mikstury na bok i nie rozpoczął kolejnego gotowania - zbyt wiele wywarów zalegało mu już w tym momencie w pracowni poza tym nie mógł pozwolić by te długo stały luzem w pomieszczeniu i się utleniały. Zwolnił więc nalewając sobie szklankę wódki którą co jakiś czas przechylał kiedy to siedząc na taborecie malutka chochelką i lejkiem uzupełniał przetarte, szklane fiolki wykonanymi przez siebie specyfikami. Każdą etykietował, a następnie znosił do swojego składzika w którym to układał je na półkach zgodnie ze stosowaną przez siebie systematyka. Powoli odczuwał zmęczenie, lecz wiedział, że na dziś to jeszcze nie był koniec pracy - musiał wykorzystać sprzyjające ułożenie gwiazd do sporządzenia jeszcze kilku mikstur. starał się wiec szybko przygotować stanowisko pracy do sporządzenia kolejnej mikstury. Rozpoczął proces od umieszczenia na dnie kociołka jaj popiekła. Zalał go do połowy wodą nie dorzucając pod złote naczynie drwa. Wiedział, że od tego momentu będzie walczył o to by obniżyć temperaturę naparu, a nie ją podnieść. Nie czekając dłużej skruszył dwie garści suchych liści mięty oraz jedną wygłodzoną pijawkę. Zamieszał wszystko, a ostry zapach mięty rozbiegł się niemal błyskawicznie po całej pracowni. Następnie łyżka czernidła kałamarnicy wyłowionej z najchłodniejszych zakątków wód w jakiej żyły te stworzenia oraz świerszcz złapany w pierwszy wiosenny przymrozek - naturalnie zasuszony i martwy, lecz magia w nim była jak najbardziej żywa! I właściwie to było wszystko co alchemik mógł zrobić. Teraz tylko czekał na efekt ostrożnie z przezorności odsuwając się od kociołka mając na uwadze, że receptura ta należy z rodzajów tych gwałtownych w fuzji.
|Wieczny Płomień; serce: jaja popiełka; E=32, A=IV
|Wieczny Płomień; serce: jaja popiełka; E=32, A=IV
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
Kociołek się nie trząsł, nie drgał. To był dobry omen niemniej Dolohov nie skrócił dystansu i wciąż trzymał swoją różdżkę w pogotowiu by w razie czego podjąć się próby wzniesienia tarczy. Na szczęście nie musiał się podejmować podobnych czynności. W przeciągu kilku kolejnych chwil zmieniła się barwa parującej nad kotłem pary sygnalizując powodzenie. Ostrożnie przelał uwarzony eliksir do fiolek wiedząc, ze ten nie może posiadać kontaktu z powietrzem - szybko się ulatniał. Gdy skończył, czując, że to dobra noc postanowił spróbować uwarzyć trudniejszy eliksir.
Zaczął od utarcia rogu buchorożca. wyjął kawałek tej ingrediencji z drewnianej szkatułki. Wyjął specjalną tarkę o drobnych oczkach. Zaparł ją na blacie wyścielanego gazetą stolika i zaczął szurać kością w górę i w dół dopóki nie upiłował dwóch łyżek stołowych. Taki proch wrzucił do suchego grzanego przez ogień kociołka. Drewnianą łyżką szurał po dnie pilnując by proszek uprażył się, a nie spalił. Następnie dodał szczyptę włosia buchorożca, które zaiskrzyło przyjemnym prądem miedzy palcami. Zapowiadało się obiecująco. Nie tracąc chwili do stracenia Dolohov widząc, że wrzucone przez niego włosie wije się i skręca zalał wszystko butelką malinowej nalewki. Do tego uncja krwi salamandry oraz nieco ryzykownie - igła szpiczaka...
|Mikstura buchorożca; serce: włosie buchorożca, sproszkowany róg buchorożca; E=32, A=IV
Zaczął od utarcia rogu buchorożca. wyjął kawałek tej ingrediencji z drewnianej szkatułki. Wyjął specjalną tarkę o drobnych oczkach. Zaparł ją na blacie wyścielanego gazetą stolika i zaczął szurać kością w górę i w dół dopóki nie upiłował dwóch łyżek stołowych. Taki proch wrzucił do suchego grzanego przez ogień kociołka. Drewnianą łyżką szurał po dnie pilnując by proszek uprażył się, a nie spalił. Następnie dodał szczyptę włosia buchorożca, które zaiskrzyło przyjemnym prądem miedzy palcami. Zapowiadało się obiecująco. Nie tracąc chwili do stracenia Dolohov widząc, że wrzucone przez niego włosie wije się i skręca zalał wszystko butelką malinowej nalewki. Do tego uncja krwi salamandry oraz nieco ryzykownie - igła szpiczaka...
|Mikstura buchorożca; serce: włosie buchorożca, sproszkowany róg buchorożca; E=32, A=IV
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 98
'k100' : 98
Piwniczna pracownia alchemiczna II
Szybka odpowiedź