Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja
Jezioro Loch Morar
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Loch Morar
Na dalekiej północy, w malowniczej Szkocji, leży jedno z licznych jezior - Loch Morar. Ma ponad dziewiętnaście kilometrów długości, a jego głębokość sięga ponad trzystu metrów, co czyni go najgłębszym jeziorem Wysp Brytyjskich.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 86
'k100' : 86
Gdy korytarz zakończył się ścianą, a ciemność, rośliny czy inne stwory nie groziły - odetchnąłem z ulgą spoglądając na działające już jak należy światło lumosa. Dzięki niemu widziałem więcej i w sumie starałem się to wykorzystać. Jeszcze nim cokolwiek zobaczyłem to najpierw usłyszałem.
- Coś się tam tłucze. Za tą ścianą. Dosłownie. Chyba szkło? - rzucam zastanawiając się też gdzie wciągnęło złotą obręcz, która tu przecież była. Do jakiegoś światełka w tunelu przecież zmierzaliśmy - Widzieliście jak te świecące coś wnika w ścianę, nie? - to mi się chyba wcale nie wydawało? Poruszyłem różdżką dookoła dostrzegając pod nogami coś - Na dole, prawie przy ziemi. Ten kamień - zwróciłem uwagę na skurkowańca, a gdy ściana przede mną zyskała na przejrzystości to poczułem się trochę dziwnie. Uniosłem wyżej różdżkę samemu będąc ciekawy co tam jest. Na start to zatkało mnie gdy spojrzałem na grubość ściany, potem ten wirujący stolik, a na końcu ruch tajemniczego...stworzenia? - Znacie się? - palnąłem łypiąc zaraz na tego elegancika który szybko przejrzał zamiary niby stworzenia którym jeszcze się nie przejąłem: ono było tam, a my tu. Sam zaraz chwyciłem różdżkę w zęby i kucnąłem tak nad wyróżniającym się kamyczkiem. Nie byłem może ekspertem, lecz wyglądał mi trochę na zapadkę mogącą uruchamiać, albo pułapkę, albo przejście, albo być ciemnym kamieniem w głupim miejscu. Ostrożnie zbadałem go patrząc na niego pod różnymi kątami, delikatnie opuszkami badałem sąsiadujące inne z nim kamienie chcąc zrozumieć jego przeznaczenie. Nie wywierałem na niego bezpośredniej siły nie chcąc go przypadkiem uruchomić jeżeli się w ogóle dało. Teoretycznie zamek sprezentował mugol więc wcale by mnie nie zdziwiło gdyby prócz magicznych zabezpieczeń były tu również niemagiczne - na tych na szczęście się znałem. Potrafiłem je jednak rozpracować? Niby to chyba ciągle myślałem kiedy to jedna z dłoni bezwiednie sięgnęła do jednej z wielu kieszeni z której wyciągnąłem maść na obtłuczenia którą zamierzałem użyć - Jakieś pomysły co z naszą przeszkodą...? - oczywistym dla mnie było że drzwi, jak i to co było za nimi należało jakoś pokonać.
|Używam zręcznych rąk(?) i badam czy ciemny kamyk to jakiś mechanizm służący do czegoś konkretnego. Jeżeli mogę to zużywam też na sobie swojo maść żywokostową.
- Coś się tam tłucze. Za tą ścianą. Dosłownie. Chyba szkło? - rzucam zastanawiając się też gdzie wciągnęło złotą obręcz, która tu przecież była. Do jakiegoś światełka w tunelu przecież zmierzaliśmy - Widzieliście jak te świecące coś wnika w ścianę, nie? - to mi się chyba wcale nie wydawało? Poruszyłem różdżką dookoła dostrzegając pod nogami coś - Na dole, prawie przy ziemi. Ten kamień - zwróciłem uwagę na skurkowańca, a gdy ściana przede mną zyskała na przejrzystości to poczułem się trochę dziwnie. Uniosłem wyżej różdżkę samemu będąc ciekawy co tam jest. Na start to zatkało mnie gdy spojrzałem na grubość ściany, potem ten wirujący stolik, a na końcu ruch tajemniczego...stworzenia? - Znacie się? - palnąłem łypiąc zaraz na tego elegancika który szybko przejrzał zamiary niby stworzenia którym jeszcze się nie przejąłem: ono było tam, a my tu. Sam zaraz chwyciłem różdżkę w zęby i kucnąłem tak nad wyróżniającym się kamyczkiem. Nie byłem może ekspertem, lecz wyglądał mi trochę na zapadkę mogącą uruchamiać, albo pułapkę, albo przejście, albo być ciemnym kamieniem w głupim miejscu. Ostrożnie zbadałem go patrząc na niego pod różnymi kątami, delikatnie opuszkami badałem sąsiadujące inne z nim kamienie chcąc zrozumieć jego przeznaczenie. Nie wywierałem na niego bezpośredniej siły nie chcąc go przypadkiem uruchomić jeżeli się w ogóle dało. Teoretycznie zamek sprezentował mugol więc wcale by mnie nie zdziwiło gdyby prócz magicznych zabezpieczeń były tu również niemagiczne - na tych na szczęście się znałem. Potrafiłem je jednak rozpracować? Niby to chyba ciągle myślałem kiedy to jedna z dłoni bezwiednie sięgnęła do jednej z wielu kieszeni z której wyciągnąłem maść na obtłuczenia którą zamierzałem użyć - Jakieś pomysły co z naszą przeszkodą...? - oczywistym dla mnie było że drzwi, jak i to co było za nimi należało jakoś pokonać.
|Używam zręcznych rąk(?) i badam czy ciemny kamyk to jakiś mechanizm służący do czegoś konkretnego. Jeżeli mogę to zużywam też na sobie swojo maść żywokostową.
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 78
'k100' : 78
Odczuwał niemałą ulgę, odkąd udało mu się wydostać z uścisku diabelskich sideł. Wraz z resztą podążył ku dającemu nadzieję błyskowi; nadal oddychał ciężej niż przed wejściem do studni, jednak po opuszczeniu przytłaczającej ciemności poczuł się lepiej. Korytarz, choć jawił mu się jako obietnica ratunku, był równie klaustrofobiczny, co klatka schodowa, którą dopiero co przemierzyli. Nisko zawieszone sklepienie, mech na ścianach... I ta gładka ściana; przecież nie mogła stanowić końca ich wędrówki. Nim jednak zdążyli obejrzeć złote koło, wniknęło one w kamienie. Wtedy dzięki zaklęciu Caley mogli dostrzec, co znajduje się za murem - i jak daleko on sięga. Wydawało mu się, że na skrytym w półmroku stole dostrzega coś, co mogło być naczyniami alchemicznymi. Może uda im się stworzyć jakąś miksturę, która pomogłaby im wytrwać dłużej...? Musieli być jednak gotowi do walki; według słów Magnusa ten ktoś po drugiej stronie nie miał dobrych zamiarów. Czy powinien w takim razie wypić eliksir otrzymany od Caley? Z pewnością dodałby mu sił, wciąż nie wiedzieli, ile ta wyprawa jeszcze potrwa; obawiał się, że długo.
- Ten kamień to dobry trop - burknął cicho, zachęcając Botta, by przyjrzał się wspomnianemu fragmentowi muru. Coś musiało otworzyć im drogę dalej, do tego pokoju przed nimi. Gdyby jednak okazało się, że wydarzy się to już zaraz, musieli się zabezpieczyć. Czuł przypływ sił, zaklęcie rzucone przez Burke'a musiało działać; co mógł spróbować z tym zrobić? - Salvio Hexia - spróbował, celując różdżką w ścianę przed nimi. To powinno uchronić ich przed atakiem tego kogoś, kto znajdował się w dalszym pomieszczeniu.
- Ten kamień to dobry trop - burknął cicho, zachęcając Botta, by przyjrzał się wspomnianemu fragmentowi muru. Coś musiało otworzyć im drogę dalej, do tego pokoju przed nimi. Gdyby jednak okazało się, że wydarzy się to już zaraz, musieli się zabezpieczyć. Czuł przypływ sił, zaklęcie rzucone przez Burke'a musiało działać; co mógł spróbować z tym zrobić? - Salvio Hexia - spróbował, celując różdżką w ścianę przed nimi. To powinno uchronić ich przed atakiem tego kogoś, kto znajdował się w dalszym pomieszczeniu.
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Całe szczęście, że wszystkim udało się wyrwać z macek diabelskich wideł, bo przecież nie udałoby mu się im pomóc - przynajmniej nie wszystkim. Może gdyby znał się na zielarstwie byłoby mu prościej, ale jego wiedza ograniczała się jedynie do rozróżnienia kwiatów od drzewa i trawy.
Spojrzał na kamień, wskazany przez Matta. Faktycznie coś było z nim nie tak, zwracał na siebie uwagę. - Zaraz mu się przyjrzę - Miał ochotę go zbadać, ale rzuciła mu się w oczy zła kondycja Zachary'ego. Nie mogli sobie pozwolić na stratę uzdrowiciela, już pomijając pozostałe powody stojące za jego decyzja. - Poczekaj - zatrzymał go, wyciągając różdżkę. Miał nadzieję, że teraz również zaklęcie się powiedzie. Nie rzucał go zbyt często. - Pugno febris
| Próbuję podleczyc Zacha
Spojrzał na kamień, wskazany przez Matta. Faktycznie coś było z nim nie tak, zwracał na siebie uwagę. - Zaraz mu się przyjrzę - Miał ochotę go zbadać, ale rzuciła mu się w oczy zła kondycja Zachary'ego. Nie mogli sobie pozwolić na stratę uzdrowiciela, już pomijając pozostałe powody stojące za jego decyzja. - Poczekaj - zatrzymał go, wyciągając różdżkę. Miał nadzieję, że teraz również zaklęcie się powiedzie. Nie rzucał go zbyt często. - Pugno febris
| Próbuję podleczyc Zacha
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 92
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 92
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Gdy tylko zaklęcie powiodło się, a diabelskie sidła stały posłuszne woli Zachary'ego, nie wahał się z podjęciem następnego kroku. Nie zamierzał dłużej siedzieć i czekać, aż czar przestanie działać, a głosy w głowie dopną swego i sprowadzą szaleństwo, że nie był w stanie im pomóc. Choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że istniały jedynie wewnątrz umysłu i zapewne pozostali doznali podobnych, koszmarnych wizji, to miały dostatecznie dużą moc, by wywołać dość trwały uszczerbek na zdrowiu. Uszczerbek, który chciał jak najszybciej zniwelować, jak już tylko znalazł się pod ścianą razem z pozostałymi, dość niemrawo spoglądając na kamienie. Nie widział w nich nic niezwykłego, lecz zasłyszane słowa temu przeczyły. Coś czaiło się po drugiej stronie, coś, co zapewne strzegło tego miejsca i stanowiło kolejną klątwę zabezpieczającą Avendon. A może to był więzień zostawiony na pastwę losu przez okrutnego właściciela zamku. Nie wiedział.
— Dziękuję — skinął głową, odbierając eliksir, na moment przyglądając się zawartości fiolki w świetle Lumosa osiłka. Nawet on oberwał, choć nie tak dotkliwie jak Zachary. Zmaganie się z coraz poważniejszymi skutkami gorączki zaburzało pogląd na sytuację i był nawet wdzięczny, że Edgar próbował temu zaradzić. Był wdzięczny, że w tym wszystkim ktoś jeszcze znał sztukę magii leczniczej.
Skinął raz jeszcze głową, licząc na rychłe działanie czaru. Jeśli choć trochę mogło pomóc, przynajmniej na tyle, aż zdoła znaleźć w tym miejscu pracownię i eliksir zdatny do spożycia, w międzyczasie próbując odzyskać część utraconego spokoju.
— Paxo Maxima — wypowiedział cicho formułę zaklęcia, przytykając koniec różdżki do własnej skroni, łudząc się, że zdoła pokonać własną słabość i niemoc, by raz jeszcze wykazać się talentem do ukochanej dziedziny magii jego przodków.
— Dziękuję — skinął głową, odbierając eliksir, na moment przyglądając się zawartości fiolki w świetle Lumosa osiłka. Nawet on oberwał, choć nie tak dotkliwie jak Zachary. Zmaganie się z coraz poważniejszymi skutkami gorączki zaburzało pogląd na sytuację i był nawet wdzięczny, że Edgar próbował temu zaradzić. Był wdzięczny, że w tym wszystkim ktoś jeszcze znał sztukę magii leczniczej.
Skinął raz jeszcze głową, licząc na rychłe działanie czaru. Jeśli choć trochę mogło pomóc, przynajmniej na tyle, aż zdoła znaleźć w tym miejscu pracownię i eliksir zdatny do spożycia, w międzyczasie próbując odzyskać część utraconego spokoju.
— Paxo Maxima — wypowiedział cicho formułę zaklęcia, przytykając koniec różdżki do własnej skroni, łudząc się, że zdoła pokonać własną słabość i niemoc, by raz jeszcze wykazać się talentem do ukochanej dziedziny magii jego przodków.
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 68
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 68
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Dzięki zaklęciu rzuconemu przez Caley wszyscy mogli dostrzec co czeka ich za grubą ścianą. Utworzone okno miało umożliwiać im podglądanie jeszcze przez kilka chwil. Postać, którą ujrzeli, mignęła im jeszcze dwukrotnie, jakby okrążała pomieszczenie wciąż i wciąż. Magnus w półmroku odległej komnaty znów dostrzegł złote światło, które przywiodło ich na ten korytarz. Czy tam ukrywać mógł się poszukiwany przez nich skarb?
Matthew bardzo ostrożnie, lecz zręcznie zbadał dłońmi wyróżniający się, o kilka tonów ciemniejszy kamień. Nie musiał wywierać dużego nacisku. Może miał szczęście, a może to lata doświadczenia w pokonywaniu ochronnych mechanizmów mu pomogły - pod jego dotykiem kamień nagle cofnął się, a wraz z nim kilka innych. W chwili, gdy lord Rowle poszukiwał podpowiedzi, przed jego nosem powstało niewielkie przejście. Wąskie i niskie, na tyle duże, by zmieścił się tam dorosły czarodziej, ale na tyle małe, że zmuszało go do pokonania drogi na czworakach. Bystre oko Śmierciożercy dostrzegło ledwie wyraźny rysunek nad łukowatym przejściem - maleńką sowę z kilku prostych kresek.
W chwili, kiedy otworzyło się przed nimi przejście ucichły odgłosy tłuczonego szkła. Wszyscy za to usłyszeli dość głośny huk, a przez utworzone przez Caley okno dostrzegli, że to stół opadł na ziemię. Zaklęcie Caelana za to było nieudane.
Zachary był już bardzo blady, drżał wyraźnie od gorączki, wstrząsały nim dreszcze. Marzł bardziej, niż powinien. Edgarowi udało się zatrzymać działanie zaklęcia Febris na następne kilka chwil. Uzdrowiciel za to pomógł sam sobie. Jasny promień zaklęcia wchłonął się w skroń, a mężczyzna poczuł się wyraźnie spokojniejszy, wyciszony.
| Czas na odpis to 48h.
W tej turze możecie podjąć akcję + przejść przez tunel do komnaty za ścianą (jeśli chcecie). Mapka komnaty pojawi się, gdy się do niej zbliżycie.
Pugno Febris zatrzymało działanie czarnomagicznego zaklęcia na najbliższe 3 tury.
Magicus Extremos - Zachary, Caley, Magnus, Matthew, Caelan +11 2/3
[bylobrzydkobedzieladnie]
Matthew bardzo ostrożnie, lecz zręcznie zbadał dłońmi wyróżniający się, o kilka tonów ciemniejszy kamień. Nie musiał wywierać dużego nacisku. Może miał szczęście, a może to lata doświadczenia w pokonywaniu ochronnych mechanizmów mu pomogły - pod jego dotykiem kamień nagle cofnął się, a wraz z nim kilka innych. W chwili, gdy lord Rowle poszukiwał podpowiedzi, przed jego nosem powstało niewielkie przejście. Wąskie i niskie, na tyle duże, by zmieścił się tam dorosły czarodziej, ale na tyle małe, że zmuszało go do pokonania drogi na czworakach. Bystre oko Śmierciożercy dostrzegło ledwie wyraźny rysunek nad łukowatym przejściem - maleńką sowę z kilku prostych kresek.
W chwili, kiedy otworzyło się przed nimi przejście ucichły odgłosy tłuczonego szkła. Wszyscy za to usłyszeli dość głośny huk, a przez utworzone przez Caley okno dostrzegli, że to stół opadł na ziemię. Zaklęcie Caelana za to było nieudane.
Zachary był już bardzo blady, drżał wyraźnie od gorączki, wstrząsały nim dreszcze. Marzł bardziej, niż powinien. Edgarowi udało się zatrzymać działanie zaklęcia Febris na następne kilka chwil. Uzdrowiciel za to pomógł sam sobie. Jasny promień zaklęcia wchłonął się w skroń, a mężczyzna poczuł się wyraźnie spokojniejszy, wyciszony.
| Czas na odpis to 48h.
W tej turze możecie podjąć akcję + przejść przez tunel do komnaty za ścianą (jeśli chcecie). Mapka komnaty pojawi się, gdy się do niej zbliżycie.
Pugno Febris zatrzymało działanie czarnomagicznego zaklęcia na najbliższe 3 tury.
Magicus Extremos - Zachary, Caley, Magnus, Matthew, Caelan +11 2/3
- Informacje:
1. Matthew: 131/216 (-30 kąsane. -40 psychiczne, -15 tłuczone), -15
2. Edgar: 182/223 (-9 kąsane, -27 psychiczne, -5 tłuczone), -5
3. Caley: 160/209 (-9 kąsane, -40 psychiczne), -10
4. Caelan: 168/230 (-7 kąsane, -40 psychiczne, -15 tłuczone), -10
5. Magnus: 225/280 (-15 oparzenia, -40 psychiczne), -10, wykorzystanie mgły: 1/3
6. Zachary: 120/210 ( -50 gorączka, -20 psychiczne, -20 tłuczone) - Febris, -20
- Mapa:
Mapa ma charakter poglądowy. Nie obowiązują na niej zasady poruszania się po kratkach stosowane przy pojedynkach.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 26.01.19 10:27, w całości zmieniany 2 razy
Musiałem kucnąć. Ukąszona noga przypomniała o sobie. Skrzywiłem się, lecz zaraz spróbowałem się skupić na dostrzeżonej poszlace. Trzymając różdżkę w zębach ostrożnie badałem otaczający kamień spodziewając się jakiegoś rodzaju mechanizmu. Przekrzywiłem głowę na bok gdy inny z kamieni się poluzował odnajdując pewną zależność w tym wszystkim. Zaraz kolejne kamienie zaczęły ustępować tworząc ciasny, korytarz z bardzo nisko usytuowanym sufitem.
- Nie ma raczej już potrzeby, lordzie - mruknąłem z satysfakcja w stronę Burkea, a potem nie słysząc odzewu na temat tego co dalej stwierdziłem, że prawdopodobnie wszystkim w głowach zgodnie, chórem roznosi się hasło: chuj wie. Trudno.
- Em, dobra to kij, wchodzę chyba pierwszy... - nie kipiałem entuzjazmem bo raczej mało zaszczytna rola mi się trafiła. przed wejściem w tunel posmarowałem się tylko jeszcze tą maścią i z różdżką zakończoną lumosem zacząłem sunąć się na czworaka tym tunelikiem na drugą stronę. Starałem się uważnie rozglądać wypatrując jakichś niepokojących, pułapkow wyglądających elementów. Gdy byłem zaś u wylotu ostrożnie się wysunąłem ciągle bacznie obserwując wszystko dookoła tak by nie dać się zaskoczyć.
|spostrzegawczość
- Nie ma raczej już potrzeby, lordzie - mruknąłem z satysfakcja w stronę Burkea, a potem nie słysząc odzewu na temat tego co dalej stwierdziłem, że prawdopodobnie wszystkim w głowach zgodnie, chórem roznosi się hasło: chuj wie. Trudno.
- Em, dobra to kij, wchodzę chyba pierwszy... - nie kipiałem entuzjazmem bo raczej mało zaszczytna rola mi się trafiła. przed wejściem w tunel posmarowałem się tylko jeszcze tą maścią i z różdżką zakończoną lumosem zacząłem sunąć się na czworaka tym tunelikiem na drugą stronę. Starałem się uważnie rozglądać wypatrując jakichś niepokojących, pułapkow wyglądających elementów. Gdy byłem zaś u wylotu ostrożnie się wysunąłem ciągle bacznie obserwując wszystko dookoła tak by nie dać się zaskoczyć.
|spostrzegawczość
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Zmarszczył brwi, gdy pozostali członkowie wyprawy zaczęli się leczyć; nie narzekał jeszcze na swój stan, mógł przecież przeć dalej czy trzymać w dłoni różdżkę, łudził się jednak, że i na niego przyjdzie pora. Te ciemności, które dopiero co przebyli, pozostawiły na nim swe piętno, zaś krzyki Cilliana wciąż nie dawały mu spokoju. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie mają wielkiego wyboru - nie mogli się wrócić, musieli skorzystać z tego przejścia, które odkryli dzięki staraniom Botta. Nawet jeśli było jeszcze bardziej klaustrofobiczne i wcale nie zachęcało do przejścia dalej. Wolał nie wyobrażać sobie, co dokładnie czeka ich po drugiej stronie i czy tej nadpobudliwy, lekkomyślny czarodziej, który zadecydował, że pójdzie pierwszy, nie wpadnie wprost w łapska wrogiego im stworzenia.
- Magicus Extremos - spróbował, dopóki jeszcze wszyscy znajdowali się blisko siebie; wciąż czuł przypływ sił spowodowany zaklęciem lorda Burke'a, wzmocnienia jednak nigdy zbyt wiele. Zaraz po tym, jak podjął próbę nagięcia magii do swych zamiarów, przykucnął przy niewielkim przejściu, westchnął cicho i niechętnie ruszył śladem Botta. Było to uwłaczające, nie mieli jednak wyboru.
- Magicus Extremos - spróbował, dopóki jeszcze wszyscy znajdowali się blisko siebie; wciąż czuł przypływ sił spowodowany zaklęciem lorda Burke'a, wzmocnienia jednak nigdy zbyt wiele. Zaraz po tym, jak podjął próbę nagięcia magii do swych zamiarów, przykucnął przy niewielkim przejściu, westchnął cicho i niechętnie ruszył śladem Botta. Było to uwłaczające, nie mieli jednak wyboru.
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 100
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 100
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Edgar również spojrzał przez wyczarowane okno na to co ich czeka. Tajemnicza postać nie zdawała się mieć dobrych zamiarów - a nawet jeśli takowe by przejawiala, Edgar po prostu by jej nie uwierzył. Zbyt wiele podobnych miejsc zwiedził, żeby zaufać dopiero co poznanemu stworzeniu. Musieli być przygotowani na najgorsze, a niestety z jego szybkich obserwacji wynikało, że wszyscy byli osłabieni po długiej wędrówce przez ciemność. On również, ale czuł się na siłach, żeby jeszcze raz wykorzystać swoje podstawy magii leczniczej. Podszedł do Magnusa, rzucając jednak rozeźlone spojrzenie w kierunku Botta. - Słowo daję, że zrobię kiedyś z niego inferiusa - mruknął, zastanawiając się, dlaczego jeszcze Bott chodzi po tej ziemi. - Spróbuję z tymi oparzeniami - wytłumaczył pokrótce Magnusowi, kierując w niego różdżkę. - Cauma sanavi - wypowiedział spokojnie, mając nadzieję, że i tym razem się powiedzie. Nie mógł pozwolić sobie na błąd. Dopiero potem postanowił również przejść przez tunel, w zasadzie będąc podekscytowanym tym, co zobaczą po drugiej stronie.
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jezioro Loch Morar
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja