Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja
Jezioro Loch Morar
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Loch Morar
Na dalekiej północy, w malowniczej Szkocji, leży jedno z licznych jezior - Loch Morar. Ma ponad dziewiętnaście kilometrów długości, a jego głębokość sięga ponad trzystu metrów, co czyni go najgłębszym jeziorem Wysp Brytyjskich.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
Magia stała się wyjątkowo niestabilna od momentu wybuchu podczas nocy z przełomu kwietnia i magia. Bywała wyjątkowo kapryśna. Po raz wtóry jednak tego wieczoru zaczęła Caelanowi sprzyjać. Żeglarz rzucił zaklęcie z niezwykłą mocą. Wokół jego głowy utworzyła się bańka z tlenem, mężczyzna mógł wziąć oddech bardzo świeżego, czystego powietrza, mógł być pewien, że tak rześkie powietrze jest tylko w Alpach. Bańka była wyjątkowo mocna i odporna na uszkodzenia mechaniczne.
Caley, której sztuka jubilerstwa nie była obca, rozpoznała, że klejnot nie jest oprawiony w srebro goblinów. Wokół było jednak wiele innych skarbów, a ona zdecydowała się wziąć jeden z najpiękniejszych naszyjników. Morski szafir znalazł się w jej torbie; zaklęcie zaś sprawiło, że i wokół jej głowy pojawiła się bańka z tlenem.
Przyglądający się wnętrzu studni Matthew zdołał ocenić, że ma głębokość około ośmiu metrów, woda zaś jest czysta i przejrzysta, nie wydawała się zatruta, czy zaczarowana. Zniekształcała jednak obraz, nie potrafił więc dostrzec, co znajduje się na dnie. Zwrócił jednak uwagę, że światło delikatnie migocze.
Magnus nie zdołał swym rozkazem powstrzymać Caley oraz Edgara przed zabraniem kilku pamiątek. Przez pierwsze chwile nie działo się nic niepokojącego. Kilka naszyjników i broszek znalazło się w kieszeniach lorda Burke, kolia z szafirami spoczywała w torbie Goylówny, jednakże w chwili, gdy Magnus, z bańką z tlenem wokół głowy, wchodził do studni, dotknięte przypadkiem złoto i inne błyskotki zaczęły się... rozmnażać. Kilka monet wystrzeliło na bok i uderzyło Matthew w łydkę, trafiło w odsłoniętą przez dziurę skórę; mężczyzna poczuł ból. Na skarby nie nałożono klątwy, wyczułby to, niewątpliwie jednak zostały zaczarowane. Gdy monety dotykały innych, rozdwajały się następne. Komnata wypełniała się brzdękiem mnożącego się złota. Bardzo gorącego złota.
Zachary także nie tracił czasu - wyczarował ochronną Bąblogłowę i w chwili, gdy miał wchodzić do studni, Edgar uniemożliwił to anomalią zarówno jemu, jak i Magnusowi. W chwili, gdy lord Burke rzucał zaklęcie czas wokół niego zwolnił, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że prawie się zatrzymał. A później - magia gwałtownie wybuchła. Wszystkich zgromadzonych przy studni odrzuciło do tyłu; kilka ozdób zaczęło rozpadać się na drobne kawałki. Piątka czarodziejów i czarownica upadli na ziemię, boleśnie się przy tym obijając, bardziej niebezpieczne jednak zdawało się wciąż brzdękające złoto - powinni byli się pośpieszyć.
| Czas na odpis to 24h.
Magicus Extremos Magnusa: Caelan, Zachary, Edgar, Matt, Caley +10 3/3
Bąblogłowa Caelan: 1/5
Bąblogłowa Caley: 1/5
Bąblogłowa Magnus: 1/5
Bąblogłowa Zachary: 1/5
Bąblogłowa Matthew: 15
Caley, której sztuka jubilerstwa nie była obca, rozpoznała, że klejnot nie jest oprawiony w srebro goblinów. Wokół było jednak wiele innych skarbów, a ona zdecydowała się wziąć jeden z najpiękniejszych naszyjników. Morski szafir znalazł się w jej torbie; zaklęcie zaś sprawiło, że i wokół jej głowy pojawiła się bańka z tlenem.
Przyglądający się wnętrzu studni Matthew zdołał ocenić, że ma głębokość około ośmiu metrów, woda zaś jest czysta i przejrzysta, nie wydawała się zatruta, czy zaczarowana. Zniekształcała jednak obraz, nie potrafił więc dostrzec, co znajduje się na dnie. Zwrócił jednak uwagę, że światło delikatnie migocze.
Magnus nie zdołał swym rozkazem powstrzymać Caley oraz Edgara przed zabraniem kilku pamiątek. Przez pierwsze chwile nie działo się nic niepokojącego. Kilka naszyjników i broszek znalazło się w kieszeniach lorda Burke, kolia z szafirami spoczywała w torbie Goylówny, jednakże w chwili, gdy Magnus, z bańką z tlenem wokół głowy, wchodził do studni, dotknięte przypadkiem złoto i inne błyskotki zaczęły się... rozmnażać. Kilka monet wystrzeliło na bok i uderzyło Matthew w łydkę, trafiło w odsłoniętą przez dziurę skórę; mężczyzna poczuł ból. Na skarby nie nałożono klątwy, wyczułby to, niewątpliwie jednak zostały zaczarowane. Gdy monety dotykały innych, rozdwajały się następne. Komnata wypełniała się brzdękiem mnożącego się złota. Bardzo gorącego złota.
Zachary także nie tracił czasu - wyczarował ochronną Bąblogłowę i w chwili, gdy miał wchodzić do studni, Edgar uniemożliwił to anomalią zarówno jemu, jak i Magnusowi. W chwili, gdy lord Burke rzucał zaklęcie czas wokół niego zwolnił, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że prawie się zatrzymał. A później - magia gwałtownie wybuchła. Wszystkich zgromadzonych przy studni odrzuciło do tyłu; kilka ozdób zaczęło rozpadać się na drobne kawałki. Piątka czarodziejów i czarownica upadli na ziemię, boleśnie się przy tym obijając, bardziej niebezpieczne jednak zdawało się wciąż brzdękające złoto - powinni byli się pośpieszyć.
| Czas na odpis to 24h.
Magicus Extremos Magnusa: Caelan, Zachary, Edgar, Matt, Caley +10 3/3
Bąblogłowa Caelan: 1/5
Bąblogłowa Caley: 1/5
Bąblogłowa Magnus: 1/5
Bąblogłowa Zachary: 1/5
Bąblogłowa Matthew: 15
- Informacje:
1. Matthew: 111/216 (-30 kąsane. -40 psychiczne, -25 tłuczone, -10 cięte), -20
2. Edgar: 182/223 (-9 kąsane, -27 psychiczne, -15 tłuczone) -5
3. Caley: 140/209 (-9 kąsane, -40 psychiczne, -10 cięte, -10 tłuczone), -15
4. Caelan: 133/230 (-7 kąsane, -50 psychiczne, -25 tłuczone, -15 cięte), -20
5. Magnus: 173/280 (-7 oparzenia, -50 psychiczne, -10 cięte, -30 gorączka, -15 tłuczone), -15, Febris, wykorzystanie mgły: 2/3
6. Zachary: 150/210 ( -20 psychiczne, -30 tłuczone, -10 cięte), -10
Jęknąłem gdy zaatakowała mnie moneta! Odrzuciłem zresztą te łapnięte. Co za cholerstwo! Nie czekając długo, widząc jak piętrzy się góra złota nie było już innej możliwości jak ponurkować w stronę studni. Tak też zrobiłem. przynajmniej miałem zamiar gdy coś w powietrzu wybuchło i odrzuciło mnie do miejsca w którym chwilę wcześniej stałem. Zdezorientowany poruszyłem głową chcąc jakby wytrząsnąć resztki dezorientacji. Zebrałem się ponownie po tej anomalii i wskoczyłem do wnętrza studni. Przynajmniej spróbowałem. Po raz drugi już. Miałem nadzieję, ze tym razem udany. Wstrzymałem powietrze tuż przed zetknięciem się z taflą. Oby woda nie była lodowata.
|hop do studni
|hop do studni
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
-Poważnie? - rzucił, kątem oka dostrzegając, jak Edgar ładuje kilka ozdobnych brosz do przepastnych kieszeni swej szaty - zrobili cię nestorem i dalej brakuje ci błyskotek? - zakpił, lecz krzywy uśmiech na jego twarzy momentalnie zadrgał i ustąpił miejsce autentycznemu szokowi, gdy nagła eskalacja magii odrzuciła ich wszystkich, ciskając ciałami o podłoże, jakby byli szmacianymi lalkami. Dźwignął się na nogi wśród istnej lawiny złoto; znał ten czar, podstawowe zabezpieczenie skrytek u Gringotta i ani myślał padać jego ofiarą. Tym razem postawił na czas, wokół niego i tak piętrzyło się zbyt wiele ozdób, by mógł ich uniknąć. Pędem rzucił się do studni i skoczył w otchłań zaraz za Bottem. Skoro w środku znajdowała się woda, przy odrobinie szczęścia niczego sobie nie połamią.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Tępy ból po wybuchu magii delikatnie ćmił i wzmagał wcześniej otrzymane obrażenia – pozostawał jednak do opanowania, gdy tylko zebrał się w sobie, by ponownie stanąć przed studnią, starając się nie potknąć na mnożących niczym króliki monetach.
— Durham ma najwyraźniej pilne wydatki — skomentował z przekąsem, niemal zawtórował za Magnusem, raz jeszcze za nim podążając do studni stanowiącej jedyną drogę ucieczki, choć nie miał w sobie tej brawury. Mimo pośpiechu chciał zadbać o własne bezpieczeństwo, a nie wskoczyć i liczyć na łut szczęścia. Podjął się tej samej próby, pragnąc bezpiecznie zejść, nie złamać własnego ani cudzego karku, wszak wynoszenie trupa było zadaniem dla kogoś o znacznie brudniejszych rękach.
— Durham ma najwyraźniej pilne wydatki — skomentował z przekąsem, niemal zawtórował za Magnusem, raz jeszcze za nim podążając do studni stanowiącej jedyną drogę ucieczki, choć nie miał w sobie tej brawury. Mimo pośpiechu chciał zadbać o własne bezpieczeństwo, a nie wskoczyć i liczyć na łut szczęścia. Podjął się tej samej próby, pragnąc bezpiecznie zejść, nie złamać własnego ani cudzego karku, wszak wynoszenie trupa było zadaniem dla kogoś o znacznie brudniejszych rękach.
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
W przeciwieństwie do innych, nie miał nic przeciwko temu, że niektórzy z nich postanowili zabrać ze sobą coś na pamiątkę; stali w skarbcu wypełnionym monetami, klejnotami i biżuterią po brzegi, co było w tym dziwnego? Sam pomyślał o wpakowaniu do kieszeni chociażby kilku złotych krążków, nim jednak zdołał skierować się ku najbliższej kupce, kosztowności zaczęły się mnożyć. Caelan zamarł w bezruchu, próbując stłumić narastającą z każdym kolejnym uderzeniem serca złość. Jeśli nie chcieli zostać pogrzebani żywcem - choć musiał przyznać, że śmierć pod stosami monet była zadziwiająco przyjemnym sposobem na pożegnanie się ze światem, nie takiego końca się dla siebie spodziewał - musieli wskakiwać do studni. I to szybko.
Odwrócił się w stronę zejścia w dół, postąpił o krok do przodu, kiedy lord Burke podjął próbę rzucenia zaklęcia. Czas zwolnił, magia znów płatała im figla; czy mogło być jeszcze gorzej? Siła wybuchu odrzuciła go do tyłu, odsuwając tym samym od studni, która jawiła mu się jako jedyna szansa na bezpieczną ucieczkę. Stęknął cicho, odniesione tego dnia rany doskwierały mu coraz bardziej, nie było jednak czasu na powolnie dochodzenie do siebie.
Poderwał się na równe nogi, próbując zignorować pulsujące tępym bólem ramię czy atakujące go zewsząd błyskotki; spojrzał na Caley, popędzając ją surowym spojrzeniem i jak najszybciej ruszył śladem innych, by zanurkować w studni, w którą dopiero co spoglądał. Nie myślał jeszcze, ile będą musieli przepłynąć, by bezpiecznie się z niej wydostać.
| hopsam za resztą
Odwrócił się w stronę zejścia w dół, postąpił o krok do przodu, kiedy lord Burke podjął próbę rzucenia zaklęcia. Czas zwolnił, magia znów płatała im figla; czy mogło być jeszcze gorzej? Siła wybuchu odrzuciła go do tyłu, odsuwając tym samym od studni, która jawiła mu się jako jedyna szansa na bezpieczną ucieczkę. Stęknął cicho, odniesione tego dnia rany doskwierały mu coraz bardziej, nie było jednak czasu na powolnie dochodzenie do siebie.
Poderwał się na równe nogi, próbując zignorować pulsujące tępym bólem ramię czy atakujące go zewsząd błyskotki; spojrzał na Caley, popędzając ją surowym spojrzeniem i jak najszybciej ruszył śladem innych, by zanurkować w studni, w którą dopiero co spoglądał. Nie myślał jeszcze, ile będą musieli przepłynąć, by bezpiecznie się z niej wydostać.
| hopsam za resztą
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
- Trzeba uzbierać na posagi - odparł naburmuszony, spoglądając chmurnie na Magnusa, chociaż na początku nie zamierzał komentować tej kąśliwej uwagi. Ewentualnie mógł mu ją wybaczyć - wszak to laik, nie rozumie czym tak naprawdę są te kosztowności. Nie zwykłymi naszyjnikami, które można dostać u każdego jubilera, a artefaktami, które mogły okazać się ciekawym kąskiem dla klientów sklepu. Cóż, musiał zapłacić za swoją ciekawość, bo nagle wszystkie kosztowności zaczęły się mnożyć. Zaklął pod nosem słowami, które może znać jedynie człowiek przebywający na Nokturnie, czym prędzej pozbywając się mnożącego się złota. Zdenerwował się, przecież chciał zabrać stąd coś ciekawego, a wróci z niczym. W dodatku jak na złość anomalia musiała jeszcze bardziej pokrzyżować mu plany i wybuchnąć jakby spotkali tutaj za mało przeciwności losu. Nie pozostało mu nic innego jak pozbierać się, szybko sprawdzić stan trzymanej fiolki, i ruszyć za resztą wgłąb studni.
hopsam
hopsam
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Udane zaklęcie sprawiło, że dookoła jej głowy pojawiła się bańka z tlenem; idealna do nurkowana i przeszukiwania dna studni, gdzie mogło wreszcie znajdować się to, po co tutaj przyszli. Czarownica nie zdążyła jednak zanurkować, bowiem rykoszet czaru przywołał anomalię, a silny wybuch zwalił wszystkich z nóg. Caley wylądowała na stosie monet, które niemal natychmiast po zetknięciu z ciałem zaczęły się pomnażać, podobnie jak inne skarby. Obolała Goyle uśmiechnęła się krzywo pod nosem; znała to zaklęcie dosyć dobrze, służyło bowiem jako jedno z podstawowych zabezpieczeń w banku Gringotta i nie raz słyszała, jak rozprawiają o nim gobliny.
Podniosła się na równe nogi, otrzepała i choć czuła ból i dyskomfort, nie miała czasu do stracenia. Złapała spojrzenie Caelana i tuż za nim zanurkowała w studni, na całe szczęście wciąż otoczona ochronną bańką.
| wskakuję i ja!
Podniosła się na równe nogi, otrzepała i choć czuła ból i dyskomfort, nie miała czasu do stracenia. Złapała spojrzenie Caelana i tuż za nim zanurkowała w studni, na całe szczęście wciąż otoczona ochronną bańką.
| wskakuję i ja!
Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my
sinful will
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Brzdęk, brzdęk, brzdęk. Złoto uderzało o złoto, moneta o monetę, odgłos uderzania o siebie metalu rozbrzmiewał coraz głośniej; każdy przedmiot, który dotknął innego, pomnażał się. Komnatę z wolna zaczęły wypełniać góry skarbów - bardzo gorących skarbów, których dotyk byłby wyjątkowo nieprzyjemny. Narastająca temperatura także była sygnałem dla członków ekspedycji, aby brać nogi zapas.
Pierwszy w studni zanurkował Matthew, bez zaklęcia Bąblogłowy, chroniącego jego głowę. W ślad za nim podążył bez zwłoki Magnus, Zachary, Caelan, Edgar oraz Caley, nie muszący obawiać się o świeże powietrze. Woda była zimna, niemal lodowata, lecz przy tym przejrzyście czysta, dzięki czemu wszyscy wyraźnie widzieli własne sylwetki. Matthew zaczęło brakować świeżego powietrza, czuł już ból w płucach, wiedział jednak, że już blisko, że już niedaleko... Zbliżał się do źródła światła i gdy wynurzył się wreszcie, by zaczerpnąć haust świeżego powietrza - okazało się, że znalazł się w bliźniaczej komnacie. Za sprawą czarów wydawało mu się, że wypłynął na powierzchnię, a nie w dół, przez co przez chwilę kołowało mu się w głowie, ale uczucie to przeminęło.
Pomieszczenie w jakim się znalazł, Matt i każdy, kto przepłynął przez wnętrze studni, wypłynąwszy i wyszedłszy niej, dostrzegł, że było niemal identyczna jak ta, w której znajdowali się zaledwie kilka chwil wcześniej. Nie odnaleźli tu jednak bogactw. Drewniane, stare skrzynie były puste. W półmroku, rozpraszanym przez nieliczne, wieczne świece, dojrzeli identyczne malowidło Enviriusa. Pomiędzy jego dłońmi tkwił kamień - matowy, bezkształtny kryształt, wyjątkowo brzydki, oprawiony jednak w lśniące srebro.
Wszyscy zauważyli także jedną istotną różnicę - w miejscu, gdzie w poprzedniej komnacie znajdowało się przejście do komnaty z poltergeistem, w tej stał kamienny łuk.
Magnusowi było znacznie zimnej, niż innym, mocno bolała go głowa i czuł się coraz słabszy.
| Czas na odpis to 24h.
Magicus Extremos Magnusa: Caelan, Zachary, Edgar, Matt, Caley +10 3/3
Bąblogłowa Caelan: 2/5
Bąblogłowa Caley: 2/5
Bąblogłowa Magnus: 2/5
Bąblogłowa Zachary: 2/5
Bąblogłowa Edgar: 2/5
Pierwszy w studni zanurkował Matthew, bez zaklęcia Bąblogłowy, chroniącego jego głowę. W ślad za nim podążył bez zwłoki Magnus, Zachary, Caelan, Edgar oraz Caley, nie muszący obawiać się o świeże powietrze. Woda była zimna, niemal lodowata, lecz przy tym przejrzyście czysta, dzięki czemu wszyscy wyraźnie widzieli własne sylwetki. Matthew zaczęło brakować świeżego powietrza, czuł już ból w płucach, wiedział jednak, że już blisko, że już niedaleko... Zbliżał się do źródła światła i gdy wynurzył się wreszcie, by zaczerpnąć haust świeżego powietrza - okazało się, że znalazł się w bliźniaczej komnacie. Za sprawą czarów wydawało mu się, że wypłynął na powierzchnię, a nie w dół, przez co przez chwilę kołowało mu się w głowie, ale uczucie to przeminęło.
Pomieszczenie w jakim się znalazł, Matt i każdy, kto przepłynął przez wnętrze studni, wypłynąwszy i wyszedłszy niej, dostrzegł, że było niemal identyczna jak ta, w której znajdowali się zaledwie kilka chwil wcześniej. Nie odnaleźli tu jednak bogactw. Drewniane, stare skrzynie były puste. W półmroku, rozpraszanym przez nieliczne, wieczne świece, dojrzeli identyczne malowidło Enviriusa. Pomiędzy jego dłońmi tkwił kamień - matowy, bezkształtny kryształt, wyjątkowo brzydki, oprawiony jednak w lśniące srebro.
Wszyscy zauważyli także jedną istotną różnicę - w miejscu, gdzie w poprzedniej komnacie znajdowało się przejście do komnaty z poltergeistem, w tej stał kamienny łuk.
Magnusowi było znacznie zimnej, niż innym, mocno bolała go głowa i czuł się coraz słabszy.
| Czas na odpis to 24h.
Magicus Extremos Magnusa: Caelan, Zachary, Edgar, Matt, Caley +10 3/3
Bąblogłowa Caelan: 2/5
Bąblogłowa Caley: 2/5
Bąblogłowa Magnus: 2/5
Bąblogłowa Zachary: 2/5
Bąblogłowa Edgar: 2/5
- Informacje:
1. Matthew: 111/216 (-30 kąsane. -40 psychiczne, -25 tłuczone, -10 cięte), -20
2. Edgar: 182/223 (-9 kąsane, -27 psychiczne, -15 tłuczone) -5
3. Caley: 140/209 (-9 kąsane, -40 psychiczne, -10 cięte, -10 tłuczone), -15
4. Caelan: 133/230 (-7 kąsane, -5 c0 psychiczne, -25 tłuczone, -15 cięte), -20
5. Magnus: 163/280 (-7 oparzenia, -50 psychiczne, -10 cięte, -40 gorączka, -15 tłuczone), -15, Febris, wykorzystanie mgły: 2/3
6. Zachary: 150/210 ( -20 psychiczne, -30 tłuczone, -10 cięte), -10
Woda była jednak lodowata. Zmiąłem mentalne przekleństwo między zębami. Wstrzymując powietrze kierowałem się w stronę tego światełka, które okazało się być dalej niż mi się wydawało, jednak dałem radę. Wynurzyłem się by zaczerpnąć powietrza doznając lekkiej dezorientacji. Musiała minąć chwila nim udało mi się połapać gdzie jest góra, a gdzie dół. Po tym wyciągnąłem się z wody dając miejsce na zrobienie tego samego innym. Rozejrzałem się dookoła zdając sobie sprawę, ze znajdowaliśmy się w bliźniaczo podobnej sali. Tak prawie - bo trochę bardziej obskurnie.
- I że niby po to gówno tyle zachodu? - jęknąłem patrząc na szarawy kamyk w srebrnawej oprawie. No nie do wiary. Zacząłem się zbliżać w jego stronę z zamiarem wydobycia go ze srebrnej oprawy za pomocą noża.
|zręczne ręce
- I że niby po to gówno tyle zachodu? - jęknąłem patrząc na szarawy kamyk w srebrnawej oprawie. No nie do wiary. Zacząłem się zbliżać w jego stronę z zamiarem wydobycia go ze srebrnej oprawy za pomocą noża.
|zręczne ręce
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 78
'k100' : 78
Woda była lodowata. Swoim chłodem przypominała mróz Syberii, chociaż z tamtym miejscem nic nie mogło się równać. Na szczęście Edgar nie musiał długo płynąć - dość szybko dostał się do kolejnej podziemnej komnaty, mimo wszystko odczuwając ulgę, kiedy zaczerpnął powietrza własnymi ustami bez pomocy żadnego zaklęcia. Rozejrzał się dookoła, oczywiście zauważając kamień, lecz i kamienny łuk, łudząco podobny do tego przez który tutaj przybyli. - Nie dotykaj go gołą ręką - rzucił w kierunku Matta, bo tylko tego im jeszcze brakowało, kolejnej uaktywnionej klątwy. Lepiej być czujnym. Sam podszedł do łuku, przyglądając mu się przez krótką chwilę, zanim wyjął z wewnętrznej kieszeni mokrego płaszcza fiolkę z krwią. Przeszło mu przez myśl, że to cud, że nic jej się nie stało podczas tych wszystkich przygód. Cóż, dla nich lepiej. Ostrożnie ją otworzył i wylał na palec dosłownie parę kropel krwi - mogła się jeszcze przydać - po czym posmarował nią łuk.
Mażę krwią po łuku
Mażę krwią po łuku
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeżył szok, gdy zanurkował w lodowatej wodzie; nie powinien spodziewać się niczego innego, miał jednak wrażenie, że traci czucie w palcach, a krążąca w jego żyłach krew powoli zamarza. Nie musiał się chociaż martwić o oddychanie; Bąblogłowa zapewniała mu wystarczający zapas powietrza. Droga nie trwała długo. Po kilku chwilach wypłynęli w bliźniaczej do skarbca sali, wyglądało na to, że wszystkim udało się uciec przed mnożącymi się bez końca kosztownościami. Przystanął z boku, robiąc miejsce dla płynących za nim Caley i Edgara, a z jego płaszcza ściekały strugi wody. Wzdrygnął się i powiódł dookoła wzrokiem, zauważając z rozczarowaniem, że brakuje tu skarbów, zaś na ścianie umieszczono jakiś kryształ: matowy, bezkształtny, na pierwszy rzut oka - bez wartości. Czy to mógł być ten bezcenny artefakt, po który zostali wysłani przez Delaney'a? Nim zdążył mu się przyjrzeć, a tym bardziej podjąć próbę rzucenia zaklęcia, Bott postanowił chwycić błyskotkę w dłonie. Wiele przekleństw cisnęło mu się na usta, mimo to zachował milczenie. Uniósł tylko różdżkę, by być w gotowości.
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Niewymowna wdzięczność tkwiła w nim, gdy pokonywał fale zimnej, wręcz lodowatej wody z bańką drogocennego powietrza wokół własnej głowy, a przede wszystkim ze znajomością podstaw pływania. Katorżnicze lekcje w dzieciństwie nie poszły na marne, choć dość rzadko korzystał z tego zestawu ruchów, a teraz nie musiał obawiać się o wstrzymywanie oddechu, mając do dyspozycji magiczną swobodę. Jednakże, gdy wynurzył się po drugiej stronie, niemal machinalnie zaczerpnął świeżego powietrza, dopiero po chwili rozglądając się i wychodząc z wody. Pustka, którą dostrzegł, zdawała mu się podejrzanie cicha, lecz podążali za sową – w opinii Zachary'ego zaufanym przewodnikiem – i trafili tutaj, gdzie był zaledwie ten jeden kamień, którego poszukiwali. To musiał być ten konkretny. Wierzył w to, tak jak wierzył, że ta wyprawa dobiegała końca i wkrótce mieli się rozejść. Wszystko, co mogło zostać zrobione w tej chwili, to cierpliwe oczekiwanie w wątłym pokoju. Nie chciał myśleć o suficie zwalającym się na ich głowy, gdy tylko poszukiwany kamień opuści miejsce swego spoczynku; trzymał jednak różdżkę w gotowości, bezwiednie zaciskając na niej palce.
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Umknęła przed pomnażającymi się skarbami i zanurkowała w studni. Zderzenie z lodowatą wodą nie było przyjemne, lecz szybko przywykła do niekorzystnych warunków; córka i siostra żeglarzy nie mogła przecież narzekać na takie niedogodności. Dzięki bańce z tlenem, która otaczała jej twarz, Caley mogła płynąć przed siebie spokojna o oddech, dbała więc o to, by jej torba była szczelnie zamknięta, a różdżka nie wysunęła się z ręki w najmniej odpowiednim momencie.
Na całe szczęście źródło światła nie znajdowało się daleko – po chwili podróży wszyscy znaleźli się w komnacie podobnej do tej, którą właśnie opuścili, tym razem jednak nie było w niej złota. Goyle dostrzegła kryształ w rękach namalowanego Enviriusa, lecz wynurzyła się z wody jako ostatnia i nie miała szans na odpowiednio szybką reakcję. Widok Matta pozbywającego się srebrnej oprawy wyrwał z jej gardła głuchy jęk. Dlaczego był aż tak nieostrożny? Im wszystkim zależało na czasie, lecz mimo to czarownica ceniła własne życie nieco bardziej. Uniosła różdżkę, by w razie czego być gotową na wszystko.
Na całe szczęście źródło światła nie znajdowało się daleko – po chwili podróży wszyscy znaleźli się w komnacie podobnej do tej, którą właśnie opuścili, tym razem jednak nie było w niej złota. Goyle dostrzegła kryształ w rękach namalowanego Enviriusa, lecz wynurzyła się z wody jako ostatnia i nie miała szans na odpowiednio szybką reakcję. Widok Matta pozbywającego się srebrnej oprawy wyrwał z jej gardła głuchy jęk. Dlaczego był aż tak nieostrożny? Im wszystkim zależało na czasie, lecz mimo to czarownica ceniła własne życie nieco bardziej. Uniosła różdżkę, by w razie czego być gotową na wszystko.
Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my
sinful will
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
-Chyba moje córki też chcesz wydać za mąż - zakpił, szczerze rozbawiony ripostą Edgara, którego nie posądzał o równie kąśliwy język. Przekomarzanie zapewne potrwałoby dłużej, gdyby nie istotny fakt postępującej lawiny złota. Po kolei dali nura do studni: zderzenie z wodą nie przyniosło przykrych konsekwencji, uprzednio wyczarowana Bąblogłowa zapewniła stały dopływ powietrza, a po naprawdę krótkiej chwili, Rowle przebił się na powierzchnię, oddychając normalnym, świeżym powietrzem. Wyszedł na brzeg i przebił bańkę okalającą jego głowę końcem różdżki; na ziemi prezentowałby się w niej jak idiota z akwarium na łbie, zaklęcie przestało być konieczne. Zadrżał z zimna i otulił się ramionami, lodowata kąpiel nie pomogła na jego drgawki, ani na nasilającą się gorączkę. Pieprzona anomalia, trzeba będzie uwzględnić ten aspekt w raporcie na kolejne spotkanie Rycerzy, jeszcze tego brakowało, by podczas zlecenia położyła ich choroba. Prócz różdżki w obowiązkowym wyposażeniu każdego sługi Czarnego Pana powinno znaleźć się antidotum, z tego, co słyszał - proste do uwarzenia. Zaszczękał zębami, rozglądając się przy okazji po komnacie, niewiele różniącej się od tej, z której tu przybyli. Wyłącznie zawartość się zmieniła, Rowle zmarszczył brwi wpatrując się w jedyny przedmiot, który mógł pretendować do miana artefaktu. Na pierwszy rzut oka, dość przeciętnego.
-Zanim go oddamy... powinniśmy go sprawdzić - mruknął, nie dziwiąc się już wcale popędliwości Botta, który z łapami rzucił się na kryształ - Specialis Revelio - rzekł zdecydowanie, celując różdżką w szklane oko błyskotki.
-Zanim go oddamy... powinniśmy go sprawdzić - mruknął, nie dziwiąc się już wcale popędliwości Botta, który z łapami rzucił się na kryształ - Specialis Revelio - rzekł zdecydowanie, celując różdżką w szklane oko błyskotki.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jezioro Loch Morar
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja