Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja
Jezioro Loch Morar
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Loch Morar
Na dalekiej północy, w malowniczej Szkocji, leży jedno z licznych jezior - Loch Morar. Ma ponad dziewiętnaście kilometrów długości, a jego głębokość sięga ponad trzystu metrów, co czyni go najgłębszym jeziorem Wysp Brytyjskich.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 77
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 77
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Wszyscy zdołali bezproblemowo przepłynąć wnętrze studni i wydostać się na zewnątrz. Wnętrze bliźniaczej komnaty nie zachwycało swymi bogactwami i blaskiem, lecz czyż pozorne, powierzchowne piękno nie bywało zwodnicze?
Matthew, nie zważając na ostrzeżenie, nie czekając na reakcję innych, od razu podszedł do malowidła i srebrnym nożem zaczął wyjmować kryształ ze srebrnej, lśniącej oprawy. Otwierał nie jeden zamek, wydobywał nie jeden klejnot, miał zręczne dłonie i prędko udało mu się zdobyć kryształ. Wszystko wydawało się być w porządku - przynajmniej chwilowo. Panowała głucha cisza, jedynie krople wody skapywały z mokrego odzienia czarodziejów na posadzkę.
Edgar bez trudu odnalazł na kamiennym łuku runę oznaczającą pokrewieństwo; wiedział już, co powinien uczynić, nie wahał się. W chwili, gdy naznaczył symbol krwią z fiolki, podarowanej mu przez człowieka Delaneya, powietrze wewnątrz łuku zadrżało wyraźnie, zaczęło falować, niczym tafla wody.
Zaklęcie Magnusa trafiło prosto w trzymany przez Botta kamień, a czarnoksiężnik wyczuł, że może być artefaktem, którego poszukiwali. Rowle wyraźnie wyczuwał w nim właściwości transmutacyjne i wzmacniające. Poznał sekret kryształu, zapłacił za to jednak dużą cenę - nie był już w stanie stwierdzić, czy to przez narastającą gorączkę, przez którą dygotał, czy anomalię, zaczął jednak widzieć ucieleśnienie magii. Pod ścianami komnaty zaczął widzieć zjawy do złudzenia przypominające jego córki - ich zmasakrowane, gnijące ciała, a Helene trzymała w rękach zakrwawione zawiniątko: swojego młodszego brata. Nikt inny tego nie widział.
Pozorny spokój nie trwał jednak długo - kryształ został wykradziony, a zamek to czuł. Posadzka pod stopami czarodziejów i czarownicy zaczęła drżeć wyraźnie, a z sufitu sypać się tynk. Avendon zamierzało ukarać złodziejów kryształu, nie pozwolić im odejść. Komnata zaczęła się zawalać, a o podłogę huknęły pierwsze kamienie.
Portal pozostawał otwarty.
| Czas na odpis to 24h.
ST uniknięcia zawalających się na głowę części sufitu wynosi 60, do rzutu doliczana jest statystyka zwinności x2. W przypadku niepowodzenia postać otrzymuje 20 punktów obrażeń tłuczonych. W przypadku Caelana, którego głowę wciąż chroni Bablogłowa rzucona z krytycznym sukcesem, będzie to 10 punktów obrażeń tłuczonych (brak uderzenia w głowę).
W tej turze możecie dokonać dwóch akcji. Przejście przez portal traktowane jest jako akcja, nie trzeba rzucać na to kością.
Bąblogłowa Caelan: 3/5
Bąblogłowa Caley: 3/5
Bąblogłowa Magnus: 3/5
Bąblogłowa Zachary: 3/5
Bąblogłowa Edgar: 3/5
Matthew, nie zważając na ostrzeżenie, nie czekając na reakcję innych, od razu podszedł do malowidła i srebrnym nożem zaczął wyjmować kryształ ze srebrnej, lśniącej oprawy. Otwierał nie jeden zamek, wydobywał nie jeden klejnot, miał zręczne dłonie i prędko udało mu się zdobyć kryształ. Wszystko wydawało się być w porządku - przynajmniej chwilowo. Panowała głucha cisza, jedynie krople wody skapywały z mokrego odzienia czarodziejów na posadzkę.
Edgar bez trudu odnalazł na kamiennym łuku runę oznaczającą pokrewieństwo; wiedział już, co powinien uczynić, nie wahał się. W chwili, gdy naznaczył symbol krwią z fiolki, podarowanej mu przez człowieka Delaneya, powietrze wewnątrz łuku zadrżało wyraźnie, zaczęło falować, niczym tafla wody.
Zaklęcie Magnusa trafiło prosto w trzymany przez Botta kamień, a czarnoksiężnik wyczuł, że może być artefaktem, którego poszukiwali. Rowle wyraźnie wyczuwał w nim właściwości transmutacyjne i wzmacniające. Poznał sekret kryształu, zapłacił za to jednak dużą cenę - nie był już w stanie stwierdzić, czy to przez narastającą gorączkę, przez którą dygotał, czy anomalię, zaczął jednak widzieć ucieleśnienie magii. Pod ścianami komnaty zaczął widzieć zjawy do złudzenia przypominające jego córki - ich zmasakrowane, gnijące ciała, a Helene trzymała w rękach zakrwawione zawiniątko: swojego młodszego brata. Nikt inny tego nie widział.
Pozorny spokój nie trwał jednak długo - kryształ został wykradziony, a zamek to czuł. Posadzka pod stopami czarodziejów i czarownicy zaczęła drżeć wyraźnie, a z sufitu sypać się tynk. Avendon zamierzało ukarać złodziejów kryształu, nie pozwolić im odejść. Komnata zaczęła się zawalać, a o podłogę huknęły pierwsze kamienie.
Portal pozostawał otwarty.
| Czas na odpis to 24h.
ST uniknięcia zawalających się na głowę części sufitu wynosi 60, do rzutu doliczana jest statystyka zwinności x2. W przypadku niepowodzenia postać otrzymuje 20 punktów obrażeń tłuczonych. W przypadku Caelana, którego głowę wciąż chroni Bablogłowa rzucona z krytycznym sukcesem, będzie to 10 punktów obrażeń tłuczonych (brak uderzenia w głowę).
W tej turze możecie dokonać dwóch akcji. Przejście przez portal traktowane jest jako akcja, nie trzeba rzucać na to kością.
Bąblogłowa Caelan: 3/5
Bąblogłowa Caley: 3/5
Bąblogłowa Magnus: 3/5
Bąblogłowa Zachary: 3/5
Bąblogłowa Edgar: 3/5
- Informacje:
1. Matthew: 111/216 (-30 kąsane. -40 psychiczne, -25 tłuczone, -10 cięte), -20
2. Edgar: 182/223 (-9 kąsane, -27 psychiczne, -15 tłuczone) -5
3. Caley: 140/209 (-9 kąsane, -40 psychiczne, -10 cięte, -10 tłuczone), -15
4. Caelan: 133/230 (-7 kąsane, -5 c0 psychiczne, -25 tłuczone, -15 cięte), -20
5. Magnus: 153/280 (-7 oparzenia, -50 psychiczne, -10 cięte, -50 gorączka, -15 tłuczone), -20, Febris, wykorzystanie mgły: 2/3
6. Zachary: 150/210 ( -20 psychiczne, -30 tłuczone, -10 cięte), -10
No jakoś tak nie myślałem za wiele kiedy zobaczyłem ten kamyk. Wszystko dookoła było i tak już splądrowane, więc jakoś tak założyłem, że właściwie, jeżeli były jakieś pułapki w drodze do kryształu to już dawno były aktywowane, a jak nie to w zasadzie będę się pewnie martwił po fakcie. Albo i nie. Stałem bowiem już sobie na przeciwko kamyka i nic się nie wydarzyło. Wyjąłem więc nóż i kilkoma zręcznymi ruchami wydobyłem kamień z oprawy, która mogła mi napytać nieco biedy. Kamień znajdował się w moich rękach. Podrzuciłem go i pochwyciłem zaraz potem z cwaniackim wyrazem twarzy posłanym w stronę przewrażliwionego Edgara. Heh, ten to się już jednak chyba starzeje czy coś. Nie minęła jednak kolejna chwila, a wszystko się zatrzęsło. Sufit się jakoś tak za bardzo poluźnił. Podłoga też przestawała dawać rady. Trzymając kamień rzuciłem się więc z ucieczką w stronę aktywowanego przejścia które połyskiwało taflą. Oby zadziałało...
|rzut na unik + hop w portal
|rzut na unik + hop w portal
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Oparł się gorączce, dygocząca ręka pozostała stabilna i promień zaklęcia trafił dokładnie tam, gdzie powinien. Magnus poczuł, że myśli nieco jaśniej, dojrzał w krysztale niebagatelny magiczny potencjał, złoże właściwości i potężnej mocy. Spoczywającej w łapach drobnego rzezimieszka, co niekoniecznie wróżyło dobrze na przyszłość. Skrzywił się na pokaz, jakby chciał zademonstrować nieudolność własnego czaru, lecz zakulisowo rzucił znaczące spojrzenie Zachary'emu oraz Edgarowi. Przybyli tu na rozkaz, ale może bardziej opłacałoby się zatrzymać ten kamień dla siebie? Naraz jednak wstrząsnęło nim paniczne uczucie lodowatego strachu, ze wszystkich kątów wypełzały bowiem ohydne widziadła, lepkie mary, czarne, lejące się widma, nabierające kształtów jego córek. Nie miał pojęcia, czy to wynik majaków, czy omdlał, czy naprawdę żywa anomalia wyglądała jak jego rodzina. Niekompletna, wybrakowana, niepodważalnie martwa. Rowle cofnął się o krok i zamknął oczy, jakby liczył, że po ich otwarciu, cienie znikną, okażą się tylko igraszką opornego umysłu. Mylił się, a widma wręcz rosły w siłę, z każdą sekundą robiąc się coraz bardziej namacalne i ludzkie, choć przecież próżno by się dopatrzeć w nich człowieczego pierwiastka. Jedynym wyjściem była ucieczka, przed nimi, stąd, zamek jak na komendę zaczął się sypać, również ze świętym zamiarem pozbycia się intruzów.
-Protego - zawołał Magnus, dostrzegając osypujący się sufit; musieli dotrzeć do portalu, nim gruz odetnie im drogę. Lawirując między kawałami kamieni, dopadł do łuku i niewiele myśląc, przebiegł przez niego. Oby wylądowali w miarę bezpiecznym miejscu.
-Protego - zawołał Magnus, dostrzegając osypujący się sufit; musieli dotrzeć do portalu, nim gruz odetnie im drogę. Lawirując między kawałami kamieni, dopadł do łuku i niewiele myśląc, przebiegł przez niego. Oby wylądowali w miarę bezpiecznym miejscu.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 53
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 53
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Goyle bywał już na podobnych wyprawach, zdobywał już większe lub mniejsze skarby, miał więc okazję spotkać się z ludzką chciwością w najgorszym wydaniu. Dlatego też nie łudził się, że żaden ze współtowarzyszy nie myśli właśnie, jak pozbyć się reszty i uciec stąd w pojedynkę, z drogocennym artefaktem w kieszeni. Musieli pozostać czujni, on i Caley, jeśli nie chcieli stać się ofiarami jakiegoś podrzędnego rzezimieszka czy wyniosłych lordów.
Wtedy też poczuł nienaturalne drżenie podłoża, zauważył sypiący się ze sklepienia tynk i wiedział już, że powinni wstrzymać się z bezmyślnym wyrywaniem klejnotu z oprawy. Nie było jednak czasu na wyrzuty, wystarczyło mu, że spiorunował Botta wzrokiem - i ruszył biegiem w kierunku łuku, przy którym stał już Burke i w którym udało się stworzyć portal. Dokąd ich poprowadzi tym razem? To nie było ważne. Musieli się stąd wynosić, ruszyć śladem Botta w nieznane... Również po to, by nie pozwolić mu na samotną ucieczkę z błyskotką w ręku.
| unikam kamyków i uciekam
Wtedy też poczuł nienaturalne drżenie podłoża, zauważył sypiący się ze sklepienia tynk i wiedział już, że powinni wstrzymać się z bezmyślnym wyrywaniem klejnotu z oprawy. Nie było jednak czasu na wyrzuty, wystarczyło mu, że spiorunował Botta wzrokiem - i ruszył biegiem w kierunku łuku, przy którym stał już Burke i w którym udało się stworzyć portal. Dokąd ich poprowadzi tym razem? To nie było ważne. Musieli się stąd wynosić, ruszyć śladem Botta w nieznane... Również po to, by nie pozwolić mu na samotną ucieczkę z błyskotką w ręku.
| unikam kamyków i uciekam
paint me as a villain
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 9
'k100' : 9
Nie wszystko złoto, co się świeci. Caley nie poczuła zawodu na widok prawdziwego kryształu, wiedziała bowiem, że jego właściwości są niezwykle potężne i nie było właściwie istotne to, jak wyglądał. Sama miała już łup, piękna kolia spoczywała na dnie torby, dlatego czarownicę powoli zaczęło opanowywać podniecenie właściwe końcowi wyprawy. Nie pozwalała, by osłabienie i zmęczenie wzięły nad nią górę, a choć przemoczone ubrania ciążyły, a obolałe miejsca wprawiały w dyskomfort przy poruszaniu się, optymizm już malował w jej wyobraźni wizję bogactwa i sławy. Rozmarzenie przypłaciła utratą uwagi i ocknęła się dopiero wtedy, gdy zauważyła cwany uśmieszek na twarzy Matthew; równocześnie poczuła drgania podłoża, a na ziemię posypały się pierwsze tynki. Ścisnęła mocniej różdżkę i przyjrzała się portalowi, który otworzył Edgar – gdy Bott, wciąż w posiadaniu kryształu, przeskoczył przez niego, również i Goyle nie zamierzała zastanawiać się pięć razy. Pobiegła w stronę portalu, usiłując jednocześnie uniknąć spadających kamieni. Caelan był tuż przed nią, nie oglądała się więc za siebie, pozostawiając Avendon w tyle.
| unik + przejście przez portal
| unik + przejście przez portal
Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my
sinful will
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Caley Goyle' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 10
'k100' : 10
To, co się zadziało po zdjęciu kryształu z piedestału, nie było dla niego większym zaskoczeniem. O podobnych zabezpieczeniach przed złodziejami czytywał jeszcze na egipskich zwojach papirusu, lecz wiedza ta nie była zbyt praktyczna – nie było czasu na układanie zapasowego planu ani tym bardziej na jego realizację. Trzymana w pogotowiu różdżka miała być bezużyteczna, nie zamierzał ryzykować dłuższym pobytem w tym miejscu. Chciał jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od tego przeklętego zamczyska; zerwał się do biegu, gdy tylko sufit zaczął się walić. Zależało mu jedynie na uniknięciu spadających, kamiennych odłamków i przebiegnięciu przez otwarty portal dokładnie do miejsca, w którym to wszystko się zaczęło.
unik i hops do portalu
unik i hops do portalu
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 52
'k100' : 52
Edgar nie miał żadnych wątpliwości co powinien zrobić żeby portal w kamiennym łuku stanął otworem. Mimo wszystko schował resztę krwi w wewnętrznej kieszeni płaszcza, bo jeszcze mogła się przydać - nie byli pewni co na nich czeka po drugiej stronie. Nie zdążył zrobić niczego więcej. Zauważył porozumiewawcze spojrzenie Magnusa, oczywiście od razu je rozumiejąc. Miał ochotę mu wypomnieć jego własne słowa - czyżby to jednak w Cheshire brakowało błyskotek? Nagle wszystko się zatrzęsło, a z sufitu zaczęły spadać kamienie. Mógł się tego spodziewać - najwidoczniej zamek nie chciał ich puścić ze swoją własnością. Edgar spojrzał do góry, widząc jak kolejne części sufitu spadają niebezpiecznie blisko jego osoby, starając się ich uniknąć i jak najszybciej wskoczyć do portalu. Już nic tutaj po nich.
Unikam i wskakuję do portalu!
Unikam i wskakuję do portalu!
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
Zamek zaczął drżeć w posadach, a głęboko ukryta komnata, chroniona licznymi czarami i czyhającymi po drodze pułapkami, zaczęła się zawalać. Ze starego sufitu runęły natychmiast ostre kamienie, sypiący się pył utrudniał widzenie, sytuacja wydawała się beznadziejna - czarodzieje podjęli słuszną decyzję próby ucieczki, ratowania własnej skóry, choć nie mieli pewności, czy kamienny łuk był bezpiecznym wyjściem z Avendon.
Matthew pierwszy rzucił się do ucieczki, niezwykle zwinnie lawirując pomiędzy odłamkami sufitu, niemal przewrócił stojącego przy łuku Edgara, gdy pierwszy go przekroczył - i zniknął. Magnus zdecydował się sięgnąć po magię, tym razem jednak bardzo duża gorączka, towarzące jej dreszcze i ból głowy, utrudniły mu skupienie myśli, zadrżała mu dłoń i tarcza nie zdołała poprawnie się zmaterializować. Kamień uderzył go boleśnie w głowę, czarnoksiężnik zatoczył się, zdołał jednak dobiec do łuku i przekroczyć go zaraz za Bottem. Caelan miał wiele szczęścia, że przed kilkoma chwilami zdołał rzucić zaklęcie Bąblogłowy z taką mocą, kamienie odbiły się od niej, chroniąc przy tym głowę mężczyzny, boleśnie zraniły jednak lewy bark. Jego młodsza siostra, Caley, tym razem także nie zdołała zwinnie wyminąć przeszkód. Kilka kawałków kamieni uderzyło ją boleśnie w plecy. Zachary także ucierpiał przez silne uderzenie w tył głowy. Edgar wahał się najdłużej przed przekroczeniem przez łuk, duży odłamek uderzył go wówczas w głowę, jako ostatni opuścił walącą się komnatę.
Wszyscy przekroczyli kamienny łuk, znów mieli wrażenie, że przeszli przez taflę zimnej wody. Tajemna komnata Avendon zniknęła, na kilka chwil, które dłużyły się czarodziejom niemal w nieskończoność, zniknęło wszystko - otaczała ich ciemność. Zimna, lepka i nieprzyjemna, powróciły wspomnienia z wnętrza studni, nawiedziło ich podejrzenie, że to kolejna pułapka, zasadzka sprytnego Enviriusa. Wirowali w nicości, nie mogąc dostrzec się wzajemnie, niemal odchodzili od zmysłów i z wolna każde utraciło przytomność.
Zbudziło ich silne uderzenie na ziemię i męski głos, choć przez kilka chwil nie potrafiliście rozróżnić poszczególnych słów. Palce Matthew rozwarły się bezwiednie, kryształ wypadł z nich, potoczył się o ziemię.
- Czy to on? - spytał mężczyzna, którego poznali już wcześniej, Ormund. - To ten... kryształ? - pytał, a w jego głosie rozbrzmiało podniecenie, gdy pochylił się, by dłonią w skórzanej rękawicy zabrać kryształ. - Czy wszyscy żyją? - dopiero, kiedy miał już to, czego pożądał, upewnił się, czy szóstka czarodziejów, leżących na miękkiej, żółknącej trawie u wybrzeża jeziora Loch Morar jest przytomna.
Nad horyzontem wznosiło się poranne słońce. Musiało minąć o wiele więcej czasu, niż sądzili członkowie wyprawy, a może to w Avendon płynął on inaczej? Od wilgotnej ziemi biło otrzeźwiające zimno. Każdy z mężczyzn i czarownica otworzyli oczy, dostrzegając, że kilkadziesiąt metrów dalej wzniesiono niewielki namiot. Magnus poczuł jak silne, męskie ramię pomaga mu wstać, a gdy obejrzał się przez ramię, dostrzegł chytry uśmieszek Slynta.
- Czego potrzebujesz, sir? - spytał niemal niewinnie.
Ormund powiódł spojrzeniem po śmiałkach, którym udało się zdobyć kryształ: żadne z nich nie wyglądało najlepiej. Zakrwawieni, mocno obtłuczeni, przemoknięci do suchej nitki i zmarznięci do szpiku kości przywodzili na myśl siedem nieszczęść. Podszedł do Caley i wyciągnął ku niej dłoń, by pomóc jej wstać.
- Chodźmy do namiotu, nasz uzdrowiciel uleczy wasze rany... - spojrzał na lorda Shafiq, który wyglądał jakby wyraźnie potrzebował cudzej pomocy. - Napijemy się grzanego wina, choć pora jest wczesna. Wszyscy otrzymacie to, co pan Delaney wam obiecał. Chcę jedynie, byście opowiedzieli mi wszystko, co się tam działo. Będzie chciał o tym usłyszeć - powiedział mężczyzna, wskazując namiot, który choć niewielki, był zaczarowany. Czekało tam na nich czyste, przytulne wnętrze, kilka butelek whisky oraz uzdrowicielka.
- Dobrze, że udało wam się przeżyć - dodał z enigmatycznym uśmiechem.
Wszystkim zdawało się, że stoją w tym samym miejscu, w którym zebrali się poprzedniego dnia - próżno było jednak szukać kamiennego łuku, stanowiącego portal do legendarnego Avendon. Zniknął. Czy na zawsze? Tego nie wiedzieli, zdołali jednak wykraść jego skarb.
| To już koniec wydarzenia Nie wszystko złoto, co się świeci. Mistrz Gry bardzo gorąco dziękuje wszystkim za udział w nim, wspólną zabawę oraz zaangażowanie. Ma nadzieję, że przygoda waszej ekspedycji była także dobrą zabawą i dla Was! Jeśli macie uwagi, chętnie je poznam. Za błędy i niedociągnięcia, jeśli się pojawiły, przepraszam!
Nie musicie odgrywać leczenia obrażeń, możecie uznać, że zostały wyleczone przez uzdrowicielkę wysłaną przez pana Delaneya. Możecie, acz nie macie takiego obowiązku, napisać post kończący.
Podsumowanie wydarzenia wraz ze zdobytymi przez Was punktami pojawi się w temacie z zapowiedzią.
Matthew pierwszy rzucił się do ucieczki, niezwykle zwinnie lawirując pomiędzy odłamkami sufitu, niemal przewrócił stojącego przy łuku Edgara, gdy pierwszy go przekroczył - i zniknął. Magnus zdecydował się sięgnąć po magię, tym razem jednak bardzo duża gorączka, towarzące jej dreszcze i ból głowy, utrudniły mu skupienie myśli, zadrżała mu dłoń i tarcza nie zdołała poprawnie się zmaterializować. Kamień uderzył go boleśnie w głowę, czarnoksiężnik zatoczył się, zdołał jednak dobiec do łuku i przekroczyć go zaraz za Bottem. Caelan miał wiele szczęścia, że przed kilkoma chwilami zdołał rzucić zaklęcie Bąblogłowy z taką mocą, kamienie odbiły się od niej, chroniąc przy tym głowę mężczyzny, boleśnie zraniły jednak lewy bark. Jego młodsza siostra, Caley, tym razem także nie zdołała zwinnie wyminąć przeszkód. Kilka kawałków kamieni uderzyło ją boleśnie w plecy. Zachary także ucierpiał przez silne uderzenie w tył głowy. Edgar wahał się najdłużej przed przekroczeniem przez łuk, duży odłamek uderzył go wówczas w głowę, jako ostatni opuścił walącą się komnatę.
Wszyscy przekroczyli kamienny łuk, znów mieli wrażenie, że przeszli przez taflę zimnej wody. Tajemna komnata Avendon zniknęła, na kilka chwil, które dłużyły się czarodziejom niemal w nieskończoność, zniknęło wszystko - otaczała ich ciemność. Zimna, lepka i nieprzyjemna, powróciły wspomnienia z wnętrza studni, nawiedziło ich podejrzenie, że to kolejna pułapka, zasadzka sprytnego Enviriusa. Wirowali w nicości, nie mogąc dostrzec się wzajemnie, niemal odchodzili od zmysłów i z wolna każde utraciło przytomność.
Zbudziło ich silne uderzenie na ziemię i męski głos, choć przez kilka chwil nie potrafiliście rozróżnić poszczególnych słów. Palce Matthew rozwarły się bezwiednie, kryształ wypadł z nich, potoczył się o ziemię.
- Czy to on? - spytał mężczyzna, którego poznali już wcześniej, Ormund. - To ten... kryształ? - pytał, a w jego głosie rozbrzmiało podniecenie, gdy pochylił się, by dłonią w skórzanej rękawicy zabrać kryształ. - Czy wszyscy żyją? - dopiero, kiedy miał już to, czego pożądał, upewnił się, czy szóstka czarodziejów, leżących na miękkiej, żółknącej trawie u wybrzeża jeziora Loch Morar jest przytomna.
Nad horyzontem wznosiło się poranne słońce. Musiało minąć o wiele więcej czasu, niż sądzili członkowie wyprawy, a może to w Avendon płynął on inaczej? Od wilgotnej ziemi biło otrzeźwiające zimno. Każdy z mężczyzn i czarownica otworzyli oczy, dostrzegając, że kilkadziesiąt metrów dalej wzniesiono niewielki namiot. Magnus poczuł jak silne, męskie ramię pomaga mu wstać, a gdy obejrzał się przez ramię, dostrzegł chytry uśmieszek Slynta.
- Czego potrzebujesz, sir? - spytał niemal niewinnie.
Ormund powiódł spojrzeniem po śmiałkach, którym udało się zdobyć kryształ: żadne z nich nie wyglądało najlepiej. Zakrwawieni, mocno obtłuczeni, przemoknięci do suchej nitki i zmarznięci do szpiku kości przywodzili na myśl siedem nieszczęść. Podszedł do Caley i wyciągnął ku niej dłoń, by pomóc jej wstać.
- Chodźmy do namiotu, nasz uzdrowiciel uleczy wasze rany... - spojrzał na lorda Shafiq, który wyglądał jakby wyraźnie potrzebował cudzej pomocy. - Napijemy się grzanego wina, choć pora jest wczesna. Wszyscy otrzymacie to, co pan Delaney wam obiecał. Chcę jedynie, byście opowiedzieli mi wszystko, co się tam działo. Będzie chciał o tym usłyszeć - powiedział mężczyzna, wskazując namiot, który choć niewielki, był zaczarowany. Czekało tam na nich czyste, przytulne wnętrze, kilka butelek whisky oraz uzdrowicielka.
- Dobrze, że udało wam się przeżyć - dodał z enigmatycznym uśmiechem.
Wszystkim zdawało się, że stoją w tym samym miejscu, w którym zebrali się poprzedniego dnia - próżno było jednak szukać kamiennego łuku, stanowiącego portal do legendarnego Avendon. Zniknął. Czy na zawsze? Tego nie wiedzieli, zdołali jednak wykraść jego skarb.
| To już koniec wydarzenia Nie wszystko złoto, co się świeci. Mistrz Gry bardzo gorąco dziękuje wszystkim za udział w nim, wspólną zabawę oraz zaangażowanie. Ma nadzieję, że przygoda waszej ekspedycji była także dobrą zabawą i dla Was! Jeśli macie uwagi, chętnie je poznam. Za błędy i niedociągnięcia, jeśli się pojawiły, przepraszam!
Nie musicie odgrywać leczenia obrażeń, możecie uznać, że zostały wyleczone przez uzdrowicielkę wysłaną przez pana Delaneya. Możecie, acz nie macie takiego obowiązku, napisać post kończący.
Podsumowanie wydarzenia wraz ze zdobytymi przez Was punktami pojawi się w temacie z zapowiedzią.
Jezioro Loch Morar
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja