Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja
Jezioro Loch Morar
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Loch Morar
Na dalekiej północy, w malowniczej Szkocji, leży jedno z licznych jezior - Loch Morar. Ma ponad dziewiętnaście kilometrów długości, a jego głębokość sięga ponad trzystu metrów, co czyni go najgłębszym jeziorem Wysp Brytyjskich.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
Okolica zachwyca; wzgórza wokół Loch Morar są malownicze i zielone, co dziwi - w zdecydowanej większości niezamieszkałe. Nawet typowe dla Szkocji rude krowy trudno tu znaleźć. Być może za sprawą pogłosek, których od kilku dekad jest coraz więcej - mówią o potworze w głębinach zwanym Morag. Jego istnienie nie zostało jednak potwierdzone nawet przez czarodziejów.
The member 'Caley Goyle' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - CZ' :
'Anomalie - CZ' :
Uchylenie się przed kulami ognia było gładkie. Proste, niemal dziecinnie łatwe. Zbyt łatwe, dobrze o tym wiedział, choć doświadczenie nie przemawiało za tym. Znał jedynie historie grobowców faraonów z opowieści rodziny, a tutaj miał styczność z czymś, co z pewnością pełniło podobnego rodzaju zabezpieczenie. Nie chciał przekonywać się na własnej skórze, jakie klątwy mogły strzec dostępu do Avendonu. Choć palce kurczowo zaciskały się na różdżce, a zaklęcie pomknęło w stronę drzwi, odgłos szczęknięcia zamka był dla Zachary'ego głuchy i dziwnie pusty. Był taki, jakby w ogóle nie pasował i właściwie nie powinien mieć miejsca w miejscu, o którym krążyły legendy. Prostota, przemknęło kpiąco pośród jego myśli, gdy opuszczał różdżkę ze skrywanym zadowoleniem na twarzy. Mężczyźnie próbującego fizycznych prób otwarcia drzwi nawet nie współczuł; zasłużył sobie na to, co go spotkało, lecz jednocześnie nie mógł uwierzyć, że coś podobnego spotkało Magnusa. Jemu rzucił spojrzenie pełne politowania i przysunął się bliżej niego.
— Mógłbyś przestać wymyślać tortury, którymi go uraczysz? — zapytał cicho, głową wskazując na Botta, wolną ręką chwytając za nadpalony rękaw, by nieco odsłonić oparzenie. — Cauma Sanavi Maxima — wypowiedział półszeptem inkantację, przysunąwszy koniec różdżki ku poparzonej skórze, starając się zachować spokój i opanowanie, w duchu licząc na to, że anomalie nie zawładnęły tym miejscem na tyle, by mogły aż tak znacząco wpływać na rzucane przez niego zaklęcia.
Leczę Magnusowe oparzenie
— Mógłbyś przestać wymyślać tortury, którymi go uraczysz? — zapytał cicho, głową wskazując na Botta, wolną ręką chwytając za nadpalony rękaw, by nieco odsłonić oparzenie. — Cauma Sanavi Maxima — wypowiedział półszeptem inkantację, przysunąwszy koniec różdżki ku poparzonej skórze, starając się zachować spokój i opanowanie, w duchu licząc na to, że anomalie nie zawładnęły tym miejscem na tyle, by mogły aż tak znacząco wpływać na rzucane przez niego zaklęcia.
Leczę Magnusowe oparzenie
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 1
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 1
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
O dziwo uniknięcie kuli ognia nie sprawiło mu większego problemu, za to jego wcześniejsze zaklęcie nie przyniosło żadnych efektów. Nie był pewny czy po prostu mu nie wyszło czy może wokół faktycznie nie było żadnych pułapek, chociaż w to drugie jakoś nie chciało mu się wierzyć. To miejsce wyglądało zbyt podejrzanie i Edgar był pewien, że na samych kulach ognia się nie skończy.
- Spróbuj jeszcze raz - rzucił do Botta, widząc jego nieudolne próby otwarcia drzwi, nie zważając przy tym na słowa Magnusa. Przecież ostatnimi czasy różdżka nie zawsze była najlepszym narzędziem. A jeżeli ktoś miał mieć w sobie na tyle dużo głupoty, żeby wymyślić inny sposób, to musiał być Bott.
Podszedł do Caley, kiedy oświeciła mosiężne drzwi. Nie zauważył wcześniej tych zdobień, a przecież mogły im dać parę przydatnych informacji. - Zaświeć trochę wyżej - poprosił, przymrużając oczy, chcąc zauważyć wszystko, co może mieć znaczenie. Może i tu skrywa się jakaś runa lub napis?
Oglądam drzwi (+runy?)
- Spróbuj jeszcze raz - rzucił do Botta, widząc jego nieudolne próby otwarcia drzwi, nie zważając przy tym na słowa Magnusa. Przecież ostatnimi czasy różdżka nie zawsze była najlepszym narzędziem. A jeżeli ktoś miał mieć w sobie na tyle dużo głupoty, żeby wymyślić inny sposób, to musiał być Bott.
Podszedł do Caley, kiedy oświeciła mosiężne drzwi. Nie zauważył wcześniej tych zdobień, a przecież mogły im dać parę przydatnych informacji. - Zaświeć trochę wyżej - poprosił, przymrużając oczy, chcąc zauważyć wszystko, co może mieć znaczenie. Może i tu skrywa się jakaś runa lub napis?
Oglądam drzwi (+runy?)
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 96
'k100' : 96
Więzy krwi, oczywiście. Informacja cenna, wywołująca oczywiste konotacje z ich sprawą. Krew była ważna, pochodzenie uświęcone, kolejny dowód na to, że swoją przelewał nie na darmo. Fiolka miała więc sporą wartość i gwarantowała im powrót, należało jej pilnować jak oka w głowie. Albo jak Botta; skrzywił się pogardliwie, nazwisko co prawda obiło mu się o uszy - może dlatego, że półkrwi pomioty rozmnażały się bez opamiętania i rozpleniły się jak zaraza - ale nie poczyniło dobrego wrażenia. Wyrostkowi się nie poszczęściło i oprócz marnego (żadnego) rodowodu, zamiast części mózgu dostał krzepę.
-To wiele tłumaczy - mruknął, łypiąc spode łba na rozczochraną czuprynę mężczyzny. I łypał zbyt intensywnie, zagapiając się na niebezpieczeństwo, jakby ostrzeżenie Shafiqa nie przebiło się przez gradową chmurę obelżywych uwag na temat łapserdaka Botta. Syknął przez zęby, gdy ognista kula musnęła jego ramię, płomień liznął skórę i nieco spopielił rękaw szaty, ale Rowle szybko zdołał to opanować. Przeklął cicho - nieprzyjemne uczucie minęło jednak szybko i jedyną pozostałością przykrego wypadku był zapewne delikatny ślad na ciele i swąd spalenizny.
-Uważajcie - ostrzegł pozostałych, przestając zajmować się sobą i koncentrując się na zasłyszanych legendach oraz realnej historii - prawdopodobnie patrzymy właśnie na legendarny Avendon. Należał on do alchemika, który otrzymał go w nagrodę za swoje zasługi od mugolskiego króla - Rowle splunął pod nogi, niechlubna część historii, także szlacheckiej, którą księgi starały się zacierać. Przelanie krwi niemagicznych ciemiężycieli, wzięcie ziemi szturmem: taka przeszłość im się należała, o taką przyszłość walczyli. Bratanie się z niemagami pozostawiał parszywym Weasley'om - Envirius mieszkał tam ze swoim synem. Ponoć ten, kto raz wszedł do Avendonu, nigdy już z niego nie wyszedł. Dlatego potrzebujemy tej krwi - skonstatował, wymownie patrząc na Edgara. Miał na sobie wielką odpowiedzialność, lepiej, żeby Bott też to sobie zapamiętał i nie zachciało mu się dla żartu sprzedać Burke'owi kuksańca - historyczne podania mówią, że kiedy alchemika pojmali łowcy czarownic, zamek obrócił się w popiół - dokończył, machając ręką na przeszklone oko, przez jakie mogli podziwiać na wpół zburzoną twierdzę. Szczęk zamka zapowiadał, że może uda im się otworzyć tajemne wrota i dostać się do środka, aczkolwiek wciąż rozżarzone kołatki wciąż wyrażały swój żywy sprzeciw.
-Co ty robisz - obruszył się, wyszarpując rękę z uścisku Shafiqa - protego - mruknął prędko, chcąc obronić się najpierw przed jego dłońmi. Mroczny Znak musiał zostać zakryty, nie był przeznaczony dla oczu pospólstwa. Caelan, Edgar, dobrze, ale co z półgłówkiem, kobietą i nawet Zacharym? Dopiero po rzuceniu zaklęcia tarczy zorientował się, że magomedyk najwyraźniej spartaczył swój czar, więc tym bardziej modlił się w myślach, by bariera się pojawiła. Nie chciał myśleć o skutkach nieudanej magii leczniczej.
-To wiele tłumaczy - mruknął, łypiąc spode łba na rozczochraną czuprynę mężczyzny. I łypał zbyt intensywnie, zagapiając się na niebezpieczeństwo, jakby ostrzeżenie Shafiqa nie przebiło się przez gradową chmurę obelżywych uwag na temat łapserdaka Botta. Syknął przez zęby, gdy ognista kula musnęła jego ramię, płomień liznął skórę i nieco spopielił rękaw szaty, ale Rowle szybko zdołał to opanować. Przeklął cicho - nieprzyjemne uczucie minęło jednak szybko i jedyną pozostałością przykrego wypadku był zapewne delikatny ślad na ciele i swąd spalenizny.
-Uważajcie - ostrzegł pozostałych, przestając zajmować się sobą i koncentrując się na zasłyszanych legendach oraz realnej historii - prawdopodobnie patrzymy właśnie na legendarny Avendon. Należał on do alchemika, który otrzymał go w nagrodę za swoje zasługi od mugolskiego króla - Rowle splunął pod nogi, niechlubna część historii, także szlacheckiej, którą księgi starały się zacierać. Przelanie krwi niemagicznych ciemiężycieli, wzięcie ziemi szturmem: taka przeszłość im się należała, o taką przyszłość walczyli. Bratanie się z niemagami pozostawiał parszywym Weasley'om - Envirius mieszkał tam ze swoim synem. Ponoć ten, kto raz wszedł do Avendonu, nigdy już z niego nie wyszedł. Dlatego potrzebujemy tej krwi - skonstatował, wymownie patrząc na Edgara. Miał na sobie wielką odpowiedzialność, lepiej, żeby Bott też to sobie zapamiętał i nie zachciało mu się dla żartu sprzedać Burke'owi kuksańca - historyczne podania mówią, że kiedy alchemika pojmali łowcy czarownic, zamek obrócił się w popiół - dokończył, machając ręką na przeszklone oko, przez jakie mogli podziwiać na wpół zburzoną twierdzę. Szczęk zamka zapowiadał, że może uda im się otworzyć tajemne wrota i dostać się do środka, aczkolwiek wciąż rozżarzone kołatki wciąż wyrażały swój żywy sprzeciw.
-Co ty robisz - obruszył się, wyszarpując rękę z uścisku Shafiqa - protego - mruknął prędko, chcąc obronić się najpierw przed jego dłońmi. Mroczny Znak musiał zostać zakryty, nie był przeznaczony dla oczu pospólstwa. Caelan, Edgar, dobrze, ale co z półgłówkiem, kobietą i nawet Zacharym? Dopiero po rzuceniu zaklęcia tarczy zorientował się, że magomedyk najwyraźniej spartaczył swój czar, więc tym bardziej modlił się w myślach, by bariera się pojawiła. Nie chciał myśleć o skutkach nieudanej magii leczniczej.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
I znów, nie mógł być pewien, czy jego zaklęcie się powiodło, czy może naprawdę nie było tu żadnych pułapek. Burke również próbował się tego dowiedzieć, jednak nie zakomunikował, by coś znalazł, jego różdżka pozostawała niema. Pozostawało się cieszyć, że zarówno jemu, jak i Caley udało się uniknąć lecących w ich kierunku kul ognia; nie przejmował się zbytnio oparzeniem Rowle'a. Odnotował jednak w pamięci, że skrywający się za szalami nieznajomy najwidoczniej zna tajniki magii leczniczej - ta informacja mogła okazać się istotna. Kto wie, z czym przyjdzie im się jeszcze zmierzyć.
Kątem oka obserwował, jak siostra oświeca znaki, które zdobiły wrota, jak arystokrata dołącza do niej, by - być może - dowiedzieć się kolejnej istotnej rzeczy. Jego wzmianka dotycząca więzów krwi nie umknęła uwadze Goyle'a. Musieli pilnować tej fiolki krwi za wszelką cenę.
Spojrzał jeszcze raz na Matta, który stał stosunkowo blisko rozgrzanych kołatek; czy podejmie kolejną próbę szarpania się z drzwiami? Wydawało mu się, że zaklęcie nieznajomego podziałało jedynie na jedną z kołatek. Mógł się mylić, naturalnie, wolał jednak podjąć próbę otwarcia kolejnego zamka niż po raz kolejny próbować się z Carpiene.
- Alohomora - wymruczał, wpierw celując swą różdżką w drugą z kołatek.
Kątem oka obserwował, jak siostra oświeca znaki, które zdobiły wrota, jak arystokrata dołącza do niej, by - być może - dowiedzieć się kolejnej istotnej rzeczy. Jego wzmianka dotycząca więzów krwi nie umknęła uwadze Goyle'a. Musieli pilnować tej fiolki krwi za wszelką cenę.
Spojrzał jeszcze raz na Matta, który stał stosunkowo blisko rozgrzanych kołatek; czy podejmie kolejną próbę szarpania się z drzwiami? Wydawało mu się, że zaklęcie nieznajomego podziałało jedynie na jedną z kołatek. Mógł się mylić, naturalnie, wolał jednak podjąć próbę otwarcia kolejnego zamka niż po raz kolejny próbować się z Carpiene.
- Alohomora - wymruczał, wpierw celując swą różdżką w drugą z kołatek.
paint me as a villain
Ostatnio zmieniony przez Caelan Goyle dnia 29.11.18 18:10, w całości zmieniany 1 raz
Caelan Goyle
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 97
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 97
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
- Frustraci... - wywróciłem oczami podsumowując Marudę i trochę również solidaryzującego się z nim Burkea. Może oni potrzebowali do otwierania drzwi zaklęć ja tam umiałem nacisnąć klamkę lub szarpnąć za kołatkę. I to też zrobiłem. Konsekwencje już nie były moją winą! Zgrabnie je jednak wyminąłem wyginając się niemalże w mostek. Wróciłem do pozycji stojącej poprawiając podwinięte części garderoby.
- No dooobra... Wygląda na to, że właściciele to byli jednak paranoicy - rzucam entuzjastycznie co po chwili znalazło potwierdzenie. Okazało się, że Maruda był historykiem i trochę zaznajomił nas z historią tego miejsca. Ogólnie to specjalnie się nie przejąłem tym gorącym kłopotem na start. Za murem spodziewałem się większych więc coś takiego nie studziło mojego zapędu. Uniosłem wyżej brew w chwili w której alohomora Oszalikowanego została wchłonięta przez jedną z kołatek wydając dźwięk odblokowania. Kołatki żarzyły się jednak dalej. Wtedy posłyszałem drugą inkantację, która jednak nie znalazła faktycznego ujścia. Może miało to sens. W sensie skoro jedna kołatka wchłonęła jedną alohamorę i coś odblokowała to może potraktowanie drugiej również zwolni jakiś mechanizm kołatki ostygną? W sumie to czemu miałbym nie spróbować. Jak nie będzie reakcji to przejdę do planu B - jakaś bombarda na kawałek muru obok, hehe. Ale jak na razie wyciągnąłem swoją różdżkę i skierowałem jej koniec na kołatkę której Oszalikowany nie tknął:
- Alohomora
- No dooobra... Wygląda na to, że właściciele to byli jednak paranoicy - rzucam entuzjastycznie co po chwili znalazło potwierdzenie. Okazało się, że Maruda był historykiem i trochę zaznajomił nas z historią tego miejsca. Ogólnie to specjalnie się nie przejąłem tym gorącym kłopotem na start. Za murem spodziewałem się większych więc coś takiego nie studziło mojego zapędu. Uniosłem wyżej brew w chwili w której alohomora Oszalikowanego została wchłonięta przez jedną z kołatek wydając dźwięk odblokowania. Kołatki żarzyły się jednak dalej. Wtedy posłyszałem drugą inkantację, która jednak nie znalazła faktycznego ujścia. Może miało to sens. W sensie skoro jedna kołatka wchłonęła jedną alohamorę i coś odblokowała to może potraktowanie drugiej również zwolni jakiś mechanizm kołatki ostygną? W sumie to czemu miałbym nie spróbować. Jak nie będzie reakcji to przejdę do planu B - jakaś bombarda na kawałek muru obok, hehe. Ale jak na razie wyciągnąłem swoją różdżkę i skierowałem jej koniec na kołatkę której Oszalikowany nie tknął:
- Alohomora
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Na niebie zbierały się ciemniejsze chmury, lecz jesienne popołudnie wciąż pozostawało dosyć jasne. Mimo to Caley zdecydowała się oświetlić im drogę. Koniec jej różdżki rozbłysł mocnym światłem, które rzuciło łunę na wrota. Zarówno ona, jak i Edgar dokonali uważnych oględzin ich zdobień. Lord Burke nie dostrzegł żadnej runy, na bramę najwyraźniej nałożono zaklęcie, a nie klątwę. Jego uwagę zwróciły jednak rysunki przedstawiające sowę pojawiające się gdzieniegdzie i nie pasujące do celtyckich zdobień.
Zaklęcie Caelana nie przyniosło efektu. Matthew zdecydował się jednak rzucić to samo zaklęcie i już po chwili usłyszeli szczęknięcie drugiego zamka. Kołatki niezmiennie emanowały gorącem. Magnus nie mógł mieć pewności jakiej krwi jest mężczyzna o nazwisku Bott, gdyż jego spojrzenie nie prześwietla cudzej skóry, a do tego nie znali się wcześniej.
Zachary zdecydował się od razu uleczyć Magnusa, przyłożył koniec różdżki do jego ręki, lecz coś poszło bardzo nie tak. Być może to kule ognia, a może świadomość, że znajduje się tak blisko legendarnego miejsca zbiła go z pantałyku. Magnus nie mógł wiedzieć co się stanie, nie miał zielonego pojęcia o magii leczniczej i o tym jak powinna działać. W jednym mgnieniu oka jego rękaw zajął się jeszcze większym ogniem, a rozprzestrzenił się jeszcze bardziej. Wyczarowana bariera odrzuciła Zacharego, gdy Rowle się odsunął, zaczął jednak... Płonąć żywcem. Tak jak Envirius przywiązany przez mugoli do stosu. Płonęły jego włosy, gęsta broda i szata od stóp do głów - przypominał żywą pochodnię. Na razie nie czuł jeszcze bólu, lecz inni wyraźnie czuli emanujący od niego żar.
| Mistrz Gry przypomina o zakazie edytowania postów z rzutem. Edytowane posty nie są brane pod uwagę, a rzuty uznaje się za nieważne.
Magnus, dopóki nie Mistrz Gry nie określi jak działa zaklęcie, to nie wiadomo jakie skutki za sobą niesie. Nie było fabularnych przesłanek, aby rzucać Protego. Za fabularną przesłankę nie uważa się wiedzy gracza o krytycznej porażce. Protego nie osłoniło Cię przed jej skutkami także z powodu specyfiki rzucania zaklęć z dziedziny magii leczniczej - zaklęcie musi być rzucane z bardzo bliska, różdżka jest tuż przy skórze, nie ma czasu na reakcję.
W tej turze płomienie nie zabierają Magnusowi obrażeń, jednakże jeżeli nie zostaną ugaszone od następnej zabierać będą 20 pż na turę.
Post Mistrza Gry pojawi się w 02.12 około godziny 20.
Zaklęcie Caelana nie przyniosło efektu. Matthew zdecydował się jednak rzucić to samo zaklęcie i już po chwili usłyszeli szczęknięcie drugiego zamka. Kołatki niezmiennie emanowały gorącem. Magnus nie mógł mieć pewności jakiej krwi jest mężczyzna o nazwisku Bott, gdyż jego spojrzenie nie prześwietla cudzej skóry, a do tego nie znali się wcześniej.
Zachary zdecydował się od razu uleczyć Magnusa, przyłożył koniec różdżki do jego ręki, lecz coś poszło bardzo nie tak. Być może to kule ognia, a może świadomość, że znajduje się tak blisko legendarnego miejsca zbiła go z pantałyku. Magnus nie mógł wiedzieć co się stanie, nie miał zielonego pojęcia o magii leczniczej i o tym jak powinna działać. W jednym mgnieniu oka jego rękaw zajął się jeszcze większym ogniem, a rozprzestrzenił się jeszcze bardziej. Wyczarowana bariera odrzuciła Zacharego, gdy Rowle się odsunął, zaczął jednak... Płonąć żywcem. Tak jak Envirius przywiązany przez mugoli do stosu. Płonęły jego włosy, gęsta broda i szata od stóp do głów - przypominał żywą pochodnię. Na razie nie czuł jeszcze bólu, lecz inni wyraźnie czuli emanujący od niego żar.
| Mistrz Gry przypomina o zakazie edytowania postów z rzutem. Edytowane posty nie są brane pod uwagę, a rzuty uznaje się za nieważne.
Magnus, dopóki nie Mistrz Gry nie określi jak działa zaklęcie, to nie wiadomo jakie skutki za sobą niesie. Nie było fabularnych przesłanek, aby rzucać Protego. Za fabularną przesłankę nie uważa się wiedzy gracza o krytycznej porażce. Protego nie osłoniło Cię przed jej skutkami także z powodu specyfiki rzucania zaklęć z dziedziny magii leczniczej - zaklęcie musi być rzucane z bardzo bliska, różdżka jest tuż przy skórze, nie ma czasu na reakcję.
W tej turze płomienie nie zabierają Magnusowi obrażeń, jednakże jeżeli nie zostaną ugaszone od następnej zabierać będą 20 pż na turę.
Post Mistrza Gry pojawi się w 02.12 około godziny 20.
- Informacje:
1. Matthew: 216/216
2. Edgar: 223/223
3. Caley: 209/209
4. Caelan: 230/230
5. Magnus: 265/280 (-15 oparzenia)
6. Zachary: 210/210
Drugie szczęknięcie poniekąd ostudziło chwilowo mój zapał do wprowadzania planu B w życie. Schowałem różdżkę do kieszeni. Jeżeli drzwi były naszpikowane większą ilością blokad to nie miałem pomysłu na to gdzie mogły zostać umieszczone - nie widziałem żadnych klamek, zamków, tajemniczych otworów i innych takich prócz bliźniaczych kołatek. Te ciągle były rozgrzane, lecz tak właściwie niepotrzebnie się tym przejmowałem - zdałem sobie sprawę, że drzwi należało pchnąć do wewnątrz. Były duże, a więc starałem się znaleźć na ich powierzchni nieco miejsca tak by uniknąć dotknięcia rozżarzonego metalu. Jeżeli było to niemożliwe - to trudno. Najwyżej będzie mi przez chwilę nieco cieplej niż powinno. Ostatecznie naparłem na drzwi korzystając ze swojej siły spodziewając się oporu zastałych się nawiasów. Kto wie - jeżeli znajdowały się jeszcze jakieś blokujące, słabsze mechanizmy to ulegną?
Nie do końca zdałem sobie jeszcze sprawę z tego, że za mną stoi ludzka pochodnia. Co prawda zrobiło się jakoś tak jaśniej ale jak na razie w głowie na ten fakt pojawiła się tylko jedna myśl: ale zajebisty ten lumos.
|turlam na siłę
Nie do końca zdałem sobie jeszcze sprawę z tego, że za mną stoi ludzka pochodnia. Co prawda zrobiło się jakoś tak jaśniej ale jak na razie w głowie na ten fakt pojawiła się tylko jedna myśl: ale zajebisty ten lumos.
|turlam na siłę
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 36
'k100' : 36
Dosłownie ułamek sekundy; silna tarcza zmaterializowała się pomiędzy nim a Zacharym, odpychając od Magnusa mężczyznę, ale poza tym niewiele to dało. Promień różdżki liznął jego ciało, natychmiastowo zajmując je ogniem. I to nie byle jakim, w niczym nieprzypominającym niemalże pieszczotliwego płomienia, jaki dosięgnął go wcześniej. Edgar wraz z kobietą kręcący się przy drzwiach stali się mało ważnym tłem, podobnie jak Caelan i Bott, siłujący się z drzwiami. Oddalony nieco od aktualnego epicentrum ich przygody i przejęty własnym, dość palącym problemem Rowle jakby niczego nie zauważał. Wrzasnął za to krótko, jeszcze bardziej z zaskoczenia niż z bólu, chociaż dymiąca broda napawała go autentycznym przerażeniem. Wściekłe spojrzenie rzucone Shafiqowi musiało poczekać, stanowczo wolał się pachnącego wodą kolońską a nie spalenizną. Pomijając blizny, obrażenia i otarcia, musiałby niewyobrażalnie długo hodować włosy, aby odrosły mu do stanu sprzed wypadku.
- Nebula exstiguere - rzucił prędko, unosząc różdżkę dokładnie nad siebie. Jeśli coś miało mu pomóc, to stawiał na magiczną chmurę, nie potrzebował ostudzenia wiadrem wody. Takie atrakcje zostawiał sobie na czas małżeńskich niesnasek.
- Nebula exstiguere - rzucił prędko, unosząc różdżkę dokładnie nad siebie. Jeśli coś miało mu pomóc, to stawiał na magiczną chmurę, nie potrzebował ostudzenia wiadrem wody. Takie atrakcje zostawiał sobie na czas małżeńskich niesnasek.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jezioro Loch Morar
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja