Wydarzenia


Ekipa forum
Wybrzeże
AutorWiadomość
Wybrzeże [odnośnik]08.01.19 20:14
First topic message reminder :

Wybrzeże

Na terenach posiadłości nie mogło zabraknąć specjalnie wydzielonej części wybrzeża, dostępnej tylko i wyłącznie dla rodziny Lestrange oraz ich znamienitych gości. Piaszczysta plaża w słoneczne dni urokliwie skrzy się w słońcu, a spokojne fale dobijają do brzegu kojąc swoim szumem. W okolicy bardzo często można natknąć się na syrenę lub trytona, lecz ujawniają się one jedynie zaufanym osobom. Na wydmy prowadzą drewniane schody lub szerokie ścieżki, za którymi znajduje się niewielka łąka, a tuż za nią rozpościera się las.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wybrzeże [odnośnik]05.02.19 21:56
The member 'Rosalie Yaxley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 67
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]10.02.19 21:53
Kolejne ingrediencje znikały w ogniu, jedna za drugą; szlachetne składniki, starannie wyselekcjonowane specjalnie na tę okazję, wzniecały coraz większy płomień, a palenisko stojące na rozdrożach oświetlało okolicę jasną łuną. To w noc Samhain granica pomiędzy światem żywych i umarłych była najcieńsza, a choć do trzydziestego pierwszego października brakowało jeszcze kilku nocy, wybrany przez Marine wiersz mógł sugerować, że gospodyni była przekonana, że jest to różnica doprawdy kosmetyczna. Czarownice nie musiały wcale uważać na lekcjach Historii Magii by kojarzyć rytuał jako rzekomo otwierający wrota, przez które przechodziły dusze zmarłych. Wrzucając roślinne i zwierzęce składniki damy rozmawiały między sobą, oczekując kolejnej zaplanowanej atrakcji, a ta nadciągnęła szybciej, niż się spodziewały.
Gdy szkatuły były już puste, a ogień buchał wysoko ponad głowami arystokratek, każda z nich mogła usłyszeć dobiegający z oddali tętent zwierzęcych kopyt – rozejrzenie się dookoła niewiele dało, gdyż przy ognisku znajdowały się tylko szlachetnie urodzone damy, zaproszone na wieczór panieński, a pomiędzy lampionami prowadzącymi zarówno w drogę powrotną, jak i naprzód, nie dało się uświadczyć żywej duszy. Za to martwą – jak najbardziej.
Jedną z dróg pędził ku kobietom duch rycerza na koniu, a hałas wywołany przez jego rumaka brzmiał tak realnie, jakby do kobiet zbliżał się prawdziwy mężczyzna. Dzielny wojak ubrany był w najprawdziwszą zbroję, a choć z daleka nie było tego widać, po zbliżeniu się można było dostrzec, że przyłbica hełmu opadła dawno temu, a twarz rycerza jest dość przystojna, jak na średniowieczne standardy. Wciąż jednak pozostawał tylko zjawą, która galopowała w ich stronę, szarżując prosto na ognisko. Brak ludzkiej powłoki zdecydowanie ułatwił jemu oraz zwierzęciu skok poprzez płomienie; rycerz obejrzał się za siebie tylko raz, po czym pognał w stronę lasu, dokąd prowadziła dalsza droga dla pragnących wrażeń dam.
Zerkając na mapę, każda z czarownic mogła się upewnić, że w Widmowym Lesie czekać na nich będzie ostatnia atrakcja. Był to doskonały moment na przemyślenie dalszego udziału we wspólnej zabawie, dlatego kilka dam – Inara, Elaine, Callisto i Melisande – zadecydowało o skróceniu sobie drogi. Po potarciu pereł zawartych w pierścionkach u boku dam szybko pojawiła się zaaferowana służba, która odprowadziła arystokratki do Thorness Manor lub do miejsca, w którym oczekiwała już Marine.
Reszta dam ruszyła w dalszą drogę, prosto w kierunku Widmowego Lasu, o którym słyszały już prawdziwe legendy. Poruszanie się pomiędzy wysokimi, chudymi konarami nie sprawiało problemu ubranym ciepło i elegancko kobietom. W pewnym momencie mogły przekonać się, że nie słyszą już szumu morza, lewitujące tace z szampanem zniknęły, a drogę w gęstwinie drzew wskazują im błędne ogniki, pojawiające się nie wiadomo skąd. Choć szły dopiero kilka minut, w pewnym momencie wszystkie mogły odczuć utratę poczucia czasu i wydawało im się, że błądziły w lesie o wiele dłużej, niż w rzeczywistości. Co dziwniejsze, wkrótce czarownice kompletnie straciły się z oczu – żadna nie widziała pozostałych towarzyszek zabawy, towarzyszyła im tylko cisza i mlecznobiała mgła, przetykająca się pomiędzy drzewami.
Długo nie były jednak same, bowiem duch rycerza postanowił dotrzymać im towarzystwa i w zamian za oświetlenie mu rozdroży postanowił ofiarować damom coś, co według wszelkich poematów potrafił najlepiej.
- Nadobna lady – zwrócił się do Madeline, pojawiając się tuż obok niej – Posiadasz prawdziwy oręż, którego wykorzystanie przyniesie ci to, czego tak bardzo pragniesz. Obrączka nie będzie oznaczać zniewolenia, a twe zasługi wyniosą cię ponad wszystkich.
Skłonił usłużnie głowę i zniknął, zanim lady Slughorn zdążyła odpowiedzieć cokolwiek. Kolejną damą, która mogła liczyć na dobre słowo, była Elise.
- Sięgniesz po to, co widzisz już oczami wyobraźni. Przepiękny pierścionek, zjawiskowa suknia, a u twego boku najlepsza angielska partia. Przymknij oczy i zobacz, jak dumny będzie z ciebie pan ojciec – ciepły ton głosu rycerza objawił się tuż nad uchem lady Nott i zniknął równie szybko, pozostawiając pannę błądzącą pomiędzy strzelistymi konarami drzew.
Stukot kopyt nie wystraszył Lei, dzielnie wędrującej przed siebie w poszukiwaniu wyjścia z kniei.
- Nie lękaj się, lady. Zszedłbym z konia i obronił cię własnym mieczem, gdybym nie wiedział doskonale, że dasz sobie radę. Że twoje zdrowie już nigdy nie obróci się przeciwko tobie, a bliscy przestaną widzieć w tobie kruchą istotę i dojrzą wreszcie czarownicę z krwi i kości, witającą nowe wyzwania z podniesionym czołem – uśmiechnął się na pożegnanie, zanim odjechał na swym rumaku, rozpływając się we mgle.
Kolejną damą, która dostąpiła jego towarzystwa, była Darcy.
- Czy czujesz się już jak u siebie? – zapytał przewrotnie, nie czekał jednak na odpowiedź – Jakkolwiek nie zadecydujesz, przyniesiesz dumę swojej rodzinie. Nie jesteś wszakże jedną z wielu róż w przydomowym ogrodzie, jesteś najcenniejszym kwiatem i nigdy nie możesz o tym zapomnieć, milady.
Pokłonił głowę i pogonił rumaka do szybszego biegu, pozostawiając lady Rosier samą ze swoimi przemyśleniami. Udał się za to do jej kuzynki.
- Poruszasz się pomiędzy drzewami niemal tak pewnie, jak na salonach. Błyszczysz, zwracasz na siebie uwagę każdej żyjącej oraz martwej istoty – uśmiechnął się przekornie, pochylając w stronę FantineTen blask będzie z tobą zawsze, przynosząc dumę tobie i wszystkim bliskim. Gdyby w moich żyłach krążyła jeszcze krew, na twój widok na pewno by przyspieszyła.
Pozostawił ją z tym wyznaniem, pędząc w kierunku kolejnej damy, która próbowała odnaleźć wyjście z lasu. Widok pięknej półwili zaparł rycerzowi dech na dwa uderzenia serca.
- O, najpiękniejsza! – niemalże zakrzyknął, trzymając się jednak w bezpiecznej odległości od RosalieOdegnaj wszelkie troski, które trapią twoje piękne lico. Wszystko będzie w porządku, twój silny i zdrowy syn przyniesie dumę rodzinie, a twoja rola w jego wychowaniu będzie kluczowa. Bycie wspaniałą matką jest ci pisane – zapewnił, uśmiechając się ciepło, zanim nie zdecydował się ruszyć w dalszą drogę.
Pogalopował dalej, na sam koniec zostawiając tę, która zrobiła na nim największe wrażenie. Przez jakiś czas trzymał się blisko spacerującej po lesie Elodie; wyglądał niemalże tak, jakby bał się przemówić, jakby to ona była zjawą, która mogła zniknąć w każdej chwili.
- Jasna gwiazdo, zaszczytem byłoby dla mnie najskromniejsze choćby wspomnienie na kartach ksiąg, które wychodząc spod twych nadobnych palców staną się klasykami literatury. Gdybym mógł, umarłbym dla ciebie raz jeszcze – zapewnił gorliwie, z każdą chwilą nabierając coraz więcej animuszu. Zatrzymał konia i zeskoczył z niego, prosto pod stopy lady Parkinson.
Przyklęknął na jednym kolanie i już zbierał się do kolejnego wyznania, gdy nagle błędny ognik błysnął tuż obok, a sylwetka zdziwionego rycerza i jego rumaka rozmyły się we mgle, pozostawiając Elodie sam na sam z rozmyślaniami.

Żadna z dam wciąż nie mogła dostrzec pozostałych, lecz bez problemu zauważyły pojawiające się po drodze wskazówki, mogące doprowadzić ich na kres tej wyprawy. Konary drzew szumiały leniwie, odsłaniając przed czarownicami niebo usłane gwiazdami, na niektórych pniach można było dostrzec wyryte symbole runiczne, a co bardziej spostrzegawcze szlachcianki na pewno dojrzały już jasną łunę, przebijającą się przez ścianę lasu. Cel znajdował się bliżej, niż myślały.

Pożegnanie z Wyspą Wight

Przed Wami ostatnie zadanie - wydostanie się z lasu. W tym celu rzucacie kością k100, a dodawane są bonusy wynikające z biegłości astronomii (jeśli to gwiazdy wskażą Wam drogę), spostrzegawczości (jeśli zauważyłyście świetlistą łunę w oddali) lub Starożytnych Run (jeśli dostrzegłyście wskazówki wyryte na pniach).

W trakcie trwania wieczorku panieńskiego wyniki rzutów kośćmi sumować się będą indywidualnie dla każdej z Was, w poniższym spoilerze znajduje się tabelka z punktacją. Dama z najwyższym wynikiem będzie zwyciężczynią zabawy oraz otrzyma fabularny upominek pod koniec wydarzenia.
Punktacja:

Ilość spożytego szampana ma w tej kolejce znaczenie. Damy, które wypiły więcej niż dwa kieliszki, otrzymują karę do kości (- 5). W spoilerze znajduje się tabelka, przedstawiająca sytuację. Jak zapewne zauważyłyście, w tej kolejce zniknęły lewitujące tace z trunkiem.
Bąbelki:

Madeline, w związku z upojeniem alkoholowym, którego nie koryguje biegłość wytrzymałości fizycznej, w tej turze rzucasz dodatkowo kością k10. Otrzymanie wyniku nieparzystego oznacza zagubienie się pomiędzy drzewami, a w rzeczywistości kolejną karę do kości (-9).

Kolejka potrwa 72h, a to oznacza, że następne posty (lusterka + Marine) pojawią się w czwartek (14.02) - jeśli wszystkie posty pojawią się szybciej, ja oczywiście także postaram się odpisać wcześniej.
Umownie przyjmujemy, że szósta kolejka trwa pomiędzy 20:40 a 21:40.
W związku z moim opóźnieniem, przeprosinowy bonus do kości (+10) otrzymuje każda z Was

W razie jakichkolwiek pytań lub próśb, moja skrzynka (Marine) stoi dla Was otworem.

Mapy:


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Wybrzeże - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.02.19 20:44
Października noc była chłodna, a ciągnący znad morza wiatr szczypał delikatną skórę bladych policzków Fantine, które pokraśniały nieco; zarówno od niego, jak i kilku kieliszków wypitego szampana. Nie przesadziła z alkoholem, zachowała klasę, wprawiła się w doskonały nastrój, przejawiający się w szerokim uśmiechu. Szampan przyjemnie ją rozgrzał, czuła zimno jedynie na odsłoniętej skórze, nie przeszkadzało jej jednak zbytnio. Wpatrzyła się w płonące ognisko i iskry unoszące się nad nim, gasnące na tle ciemnego nieba. Wrzuciła w płomienie korzeń imbiru i przez kilka chwil upajała się zapachem, przywodzącym na myśl długie, zimowe wieczory spędzane przy kominku. Prędko zmieszał się z innymi, mniej lub bardziej przyjemnymi, przez pozostałe ingrediencje, jakie szlachetne damy wrzucały do ogniska.
Usłyszawszy tętent kopyt odwróciła się zaintrygowana; nie spodziewała się lordów na wieczorze panieńskim, nie przypuszczała też, że czeka ich konna przejażdżka. Lubiła je, ale niezbyt często; konie nie pachniały zbyt przyjemnie. Lady Carrow z pewnością byłaby zachwycony, gdyby tylko nie zniknęła, najwyraźniej w końcu odnajdując w sobie resztki wstydu.
Na całe szczęście niematerialny wierzchowiec nie ustępował urodą żywemu, a nie drażnił delikatnych zmysłów lady Rosier; dosiadający go rycerz mógł być jednak bardziej żywotny. Przystojny, energiczny, czarujący słowem - cóż za niespodziankę szykowała dla nich Marine?
Podążyła w kierunku, jaki wskazywała mapa, nie zauważyła nawet chwili, w której zniknęły jej umiłowane kuzynki, Darcy i Rosalie. Światło zmieniło barwę. To nie lampiony wskazywały drogę, a błękitne ogniki. Pozostała sama pośród wysokich drzew, w ciemnym lesie, nie czuła jednak lęku; wiedziała, że była bezpieczna, że lady Lestrange o to zadbała. Spoglądała uważnie w gwiazdy, próbując rozpoznać konkretne gwiazdozbiory i planety, które doprowadziłyby ją do celu.
Nagle spomiędzy drzew wyłonił się duch przystojnego rycerza, którego obdarzyła czarującym, ujmującym uśmiechem, pogłębiającym się z każdym słowem.
- Pochlebca z pana, sir - odparła figlarnym tonem, spoglądając nań łaskawie; jego słowa wprawiły ją w jeszcze lepszy nastrój. Zawiodła się, gdy zniknął tak szybko - i zaczęła żałować, że nie ma co dziś liczyć na towarzystwo lordów.
Ruszyła dalej ścieżką, mając nadzieję, że gwiazdy wyprowadzą ją z tego enigmatycznego lasu.


| rzucam na astronomię (poziom II)


Była także pewna chwila, której nie zapomnę. Był raz wieczór rozmarzony i nadzieje płonne przez dziewczynę z końca sali podobną do Róży, której taniec w sercu moim święty spokój zburzył.
Fantine Rosier
Fantine Rosier
Zawód : Arystokratka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
emanowała namiętnością skroploną winem

wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
królowa kier
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5048-fantine-rosier https://www.morsmordre.net/t5137-desdemona#111449 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t5141-komnaty-fantine https://www.morsmordre.net/t5136-skrytka-bankowa-nr-1272 https://www.morsmordre.net/t5138-fantine-c-rosier#111457
Re: Wybrzeże [odnośnik]11.02.19 20:44
The member 'Fantine Rosier' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 63
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]12.02.19 0:48
W ognisku lądowały kolejne fragmenty roślin i magicznych stworzeń, a płomień rósł. Elise również słyszała opowieści o Samhain, kiedy to zasłona między światem żywych i umarłych stawała się najcieńsza. Wiedziała też, że z jakiegoś powodu ślub Marine miał odbyć się właśnie tego dnia, więc niewątpliwie to było powodem wyboru tego zadania, mającego podkreślić fakt ważności nadchodzącego wydarzenia w życiu jej kuzynki, która stanie się lady Yaxley.
Kiedy wszystkie składniki zostały spalone, płomień osiągnął naprawdę imponujące rozmiary i buchało od niego gorąco, które zmusiło Elise do cofnięcia się o kilka kroków. Usłyszała jednak zbliżający się tętent kopyt i początkowo zdziwiła się. Czyżby to ktoś z Lestrange’ów urządził sobie nocną przejażdżkę po wyspie? Ale okazało się, że to nikt żywy, a duch rycerza na koniu. Czyżby nawiedzał tę okolicę, czy może istniał jakiś cień prawdy w rytuałach, które mogły w tym konkretnym okresie w roku przywoływać dusze zmarłych?
Zgodnie ze wskazówkami na mapie, żeby dotrzeć do Marine musiały przejść przez widmowy las. Elise zdarzało się chadzać po nim z krewnymi za dnia, ale jak dotąd nigdy w nocy; nie było to jej ulubione miejsce na wyspie. Część z kobiet postanowiła zrezygnować z dalszej zabawy i skrócić sobie drogę, ale Nottówna nie zamierzała. Rozsądnie nie przesadzała z szampanem i nadal zachowywała trzeźwy umysł. Może tylko trochę bała się pogrążonego w mroku i mgle lasu, ale wiedziała, że Lestrange’owie nie pozwoliliby, by którejkolwiek z nich stała się krzywda. Była ubrana ciepło i wygodnie, więc śmiało wkroczyła między drzewa, początkowo podążając za Elodie, ale później odkryła, że już nie widzi kuzynki ani żadnej innej z dam. We mgle nie widziała nikogo, a jedynie zarysy drzew i pojawiające się co jakiś czas błędne ogniki.
Szła w ciszy, tracąc poczucie czasu i nie wiedziała, jak długo tak kroczyła, starając się znaleźć drogę wśród drzew. W pewnym momencie jednak znów usłyszała kopyta i obok pojawił się duch rycerza na koniu, który uraczył ją pięknymi słowami.
- Wierzę, że tak właśnie będzie – zapewniła, przyjemnie połechtana komplementami, nawet jeśli wypowiedział je ktoś będący już od dawna martwy. Chciała jednak tak właśnie widzieć swoją przyszłość, to było jej największe marzenie – żyć długo, szczęśliwie i bogato u boku najznakomitszej partii na angielskich salonach.
Niestety uprzejma zjawa po chwili zniknęła, a Elise znów została sama i nie miał kto raczyć jej pochlebstwami ani choćby milcząco dotrzymywać towarzystwa w ciemnościach. Ciszę znów rozpraszało tylko skrzypienie ściółki pod jej stopami i cichy szelest gałęzi drzew. W powietrzu wciąż unosiła się mgła, ale w pewnym momencie zaczęła się jakby rozrzedzać. Mogła dostrzec ponad swoją głową rozgwieżdżone niebo, na niektórych pniach dziwne, niezrozumiałe znaki, których nie umiała odczytać, a w oddali... Czy to była łuna zwiastująca koniec lasu i wyjście na wolną przestrzeń?
Elise postanowiła ruszyć w tamtą stronę. Nie chciała już błądzić, pragnęła jak najszybciej wyjść z lasu i odnaleźć Marine. Musiała znajdować się już niedaleko.

| spostrzegawczość I
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Wybrzeże [odnośnik]12.02.19 0:48
The member 'Elise Nott' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 64
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]13.02.19 23:15
Płonące ognisko było niemalże hipnotyzujące. Bijące od niego ciepło, zapach palonego drewna i trzask ognia nawet Madeline wprowadzały mistyczny i patetyczny nastrój, sprawiając, iż w myślach wspominać zaczęła noce w Hogwarcie, kiedy przemykała ciemnymi i opustoszałymi korytarzami w towarzystwie swojego partnera w zbrodni, pod osłoną nocy warząc eliksiry, za których przygotowanie mogłaby zostać wydalona ze szkoły. Wspomnienia sięgały jednak jedynie procesu; już dawno poprzysięgła samej sobie, iż nie będzie wracać myślami do tego, jakie konsekwencje miały jej bezmyślne czyni, chociaż blizna, teraz skryta częściowo po materiałem sukni i przykryta opadającymi na szyję i ramiona włosami, wciąż stanowiła przypomnienie, że rodowe nazwisko stanowi zarówno ciężar jak i przywilej.
Im dłużej wpatrywała się w ogień, tym bardziej odnosiła wrażenie, iż płomienie układają się w kształty, które z czasem stawały się postaciami i twarzami. Być może był to jedynie jej upojony alkoholem umysł, który płatał jej figle, a może w tej nocy wszystko zdawało się być o wiele bardziej magiczne, niż którakolwiek z obecnych dam mogła się spodziewać.
W pewnym momencie do jej uszu dotarł stukot kopyt. Rozejrzała się w około, początkowo myśląc, iż było to kolejne złudzenie, które jednocześnie zniechęciło ją do sięgnięcia po kolejny kieliszek szampana, stwierdzając, iż miała już dosyć. Szybko zauważyła jednak, iż pozostałe damy również wyglądały na zaskoczone, wzrokiem błądząc wokoło i starając się dostrzec źródło owego niecodziennego dźwięku. Na odpowiedź nie musiała czekać zbyt długo, po chwili w zasięgu jej wzroku pojawiła się sylwetka rycerza na koniu, galopująca w stronę ogniska. Gdy znalazł się bliżej, Madeline z uznaniem przyjrzała się jego twarzy, zauważając przystojne rysy, które wywołały ukłucie żalu, gdy zdała sobie sprawę, iż był jedynie duchem, który w rzeczywistości nie należał do jej świata.
Koń wraz ze swoim jeźdźcem wprawnie przeskoczył nad ogniskiem, by zaraz potem zniknąć pomiędzy drzewami rozpościerającego się przed nimi lasu. W pewien sposób urzeczona wydarzeniem kobieta z opóźnieniem zorientowała się, iż pozostałe towarzyszki ruszały już w stronę drzew. Sama rzuciła spojrzenie na mapę, uśmiechając się lekko do samej siebie, zanim podążyła w tym samym kierunku.
Dużo czasu nie zajęło jej zostanie zgubienie reszty towarzystwa; samotność nie była jednak ani przytłaczająca, ani przerażająca. W pewnym sensie Madeline od zawsze o wiele lepiej czuła się w mroku. Co więcej, tego wieczoru miała już dość przebywania w grupie kobiet i dziewcząt, z których żadna nie dorastała jej ani intelektem, ani urodą. Powoli podążała przed siebie, wyciągając dłoń w bok i opuszkami palców gładząc korę mijanych drzew, od czasu do czasu spoglądając na niebo, które rozjaśnione było gwiazdami. Na moment jej samotność przerwana została wizytą rycerza; słowa, które wypowiedział jej stronę, dodały jej otuchy i pewności na to, że być może małżeństwo nie będzie najgorszym, co może ją spotkać. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, duch zniknął, jednak jego słowa wciąż brzmiały w jej myślach. Lady Slughorn zamierzała je zapamiętać – nie jako przepowiednię, ale jako przypomnienie, że obrączka nie będzie zniewoleniem, jeśli ona na to nie pozwoli. A tego właśnie była pewna – nikt ani nic nie było w stanie sprawić, by w pełni oddała swoją wolność.
Delektowała się ciszą, która jak wkrótce zauważyła nie była już przerywana szumem morskich fal. Zaczynała zauważać również pojawiające się wokół jej znaki, które jednak nie mówiły jej wiele. Zamiast tego postanowiła polegać na gwiazdach – unosiła więc głowę w górę, układając rozsiane na niebie gwiazdy w konstelacje, w myślach nadając im nazwy i kierując się w stronę, która wydawała jej się być odpowiednią i prowadzącą w stronę wyjścia z lasu.

| rzucam na astronomię (II)
Madeline Slughorn
Madeline Slughorn
Zawód : magipsychiatra, początkująca trucicielka po godzinach
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Oh well, the devil makes us sin
But we like it when we're spinning in his grip
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6406-madeline-slughorn https://www.morsmordre.net/t6422-madeline https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Wybrzeże [odnośnik]13.02.19 23:15
The member 'Madeline Slughorn' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 8

--------------------------------

#2 'k10' : 10
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]14.02.19 17:26
Pomimo wszelkich niesnasek, jakie dotychczas się pojawiły, Leia uważała, że przyjemnie było przebywać w towarzystwie innych dam, szczególnie, kiedy skupiały się przede wszystkim na odprawieniu rytuału, pogrążone w skrupulatnej pracy. Możliwe, że w przypadku Lei chodziło głównie o samo przebywanie wśród ludzi, którego tak jej brakowało przez te miesiące, podczas których leżała w łóżku i walczyła z chorobą. Teoretycznie nie była wtedy sama, ponieważ rodzina trwała przy niej i swoją obecnością dodawała sił, ale było to coś zupełnie innego, ponieważ wtedy Leia była zbyt słaba, aby z nimi rozmawiać, a nawet jeżeli, to i tak kazano jej się oszczędzać. Poza tym nie chciała prowadzić z bliskimi dialogu na temat stanu, w jakim była i swojej przyszłości, a właściwie jej braku, bo właśnie to przepowiadali wszyscy uzdrowiciele, którzy znaleźli się przy jej łóżku. Przez cały czas starała się być silna, ale nie zawsze było to łatwe — w niektórych momentach była gotowa się poddać, gdyż wydawało jej się, że nie będzie w stanie dalej walczyć, ale ostatecznie wytrwała w swoim pierwotnym postanowieniu, aby nie dać się chorobie. Mimo obecności najbliższych była to jednak samotna walka, dlatego obecnie tym bardziej cieszyła się z powodu tego, iż może przebywać wśród żywych, szczęśliwych ludzi, którzy mieli powód do świętowania. Podobnie czuła się podczas Festiwalu Lata, ale wtedy ze względu na swój stan zdrowia nie do końca mogła cieszyć się radosną atmosferą. Teraz, kiedy była silniejsza, o wiele łatwiej przychodziło jej cieszenie się tym, co ją otaczało.
Gdy wszystkie składniki zostały wykorzystane, Leia z niecierpliwością czekała na to, co zdarzy się następnie. Nie musiała jednak długo czekać na odpowiedź, jako że rycerza, który gnał w ich stronę, trudno było nie zauważyć. Lady Yaxley nie obawiała się go, ponieważ nie podejrzewała nawet, by Marine nie zadbała o ich bezpieczeństwo. Od razu doszła do wniosku, że to kolejny element zabawy, którą dla nich przygotowała. Zastanawiała się jedynie, jaka była jego rola w tym wszystkim. Ani przez chwilę nie pomyślała o zwróceniu ze swojej drogi i o potarciu pierścionka, który dostała od lady Lestrange; nie teraz, kiedy zaszła tak daleko i była tak blisko ostatniego etapu tej, jakby nie patrzeć, swego rodzaju opowieści. Nie spodziewała się jednak, iż duch, przechodząc obok niej, zwróci się do niej w jakikolwiek sposób, dlatego chwilę zajęło jej zorientowanie się, iż mówi właśnie do niej. Musiała przyznać, że jego słowa jak najbardziej jej schlebiały i sprawiały, że czuła się pewniejsza siebie. Dobrze było je usłyszeć, szczególnie teraz, kiedy wciąż nie czuła, by cała wcześniejsza siła do niej powróciła.
Dziękuję — odparła, uśmiechając się delikatnie w stronę rycerza. Nie sądziła, by jakiekolwiek inne słowa były w tym momencie potrzebne, tym bardziej, że musiała się skupić, jako że była zdana na samą siebie i musiała znaleźć sposób, aby wydostać się stąd. Idąc, dostrzegła świetlistą łunę i ze względu na brak innych wskazówek, postanowiła za nią podążyć, mając nadzieję, że doprowadzi ją ona do właściwego miejsca.

| rzucam za spostrzegawczość poziom I
[bylobrzydkobedzieladnie]


her soul is fierce. her heart is brave
her mind is strong



Ostatnio zmieniony przez Leia Yaxley dnia 15.02.19 10:48, w całości zmieniany 3 razy
Leia Yaxley
Leia Yaxley
Zawód : dama z towarzystwa
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
can you remember who you were, before the world told you who you should be?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Wybrzeże - Page 3 35465d97796c66437944bbd58443a238
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3572-leia-yaxley https://www.morsmordre.net/t3638-ren https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t6144-skrytka-bankowa-nr-907 https://www.morsmordre.net/t3639-leia-yaxley
Re: Wybrzeże [odnośnik]14.02.19 17:26
The member 'Leia Yaxley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 17
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]14.02.19 20:18
Obraca między smukłymi palcami niespiesznie jedno z pawich piór, spod woalu ciemnych rzęs spozierając na taniec złoto pomarańczowych języków ognia. Czerwone skry ulatywały ku atramentowemu niebu, gdy kolejne ingrediencje pochłaniały płomienie i zasłuchana w szelest sukni, w ciche szepty arystokratek wymieniających między sobą pojedyncze uwagi — ma wrażenie, iż wykonywany z niezwykłą pieczołowitością rytuał mógł zbliżyć ze sobą nie tylko świat żywych oraz umarłych. Przytyka końcówkę pióra do różanych warg, powstrzymując chichot pragnący umknąć za wszelką cenę spomiędzy miękkich ust i po ledwie kilku uderzeniach płochego serca pozwala, by szlachetny składnik również zniknął w ciepłych objęciach żywiołu. Otulona panującą harmonią, z nieznacznym opóźnieniem rejestruje poruszenie, jakie nastało oraz odgłos końskich kopyt ryjących o ziemię, a przecież nie jest w stanie żadnego dostrzec. Już chce w strapieniu zmarszczyć brwi, smutkiem napełnić orzech tęczówek, kiedy to pośród mroków nocy wyłania się zjawa rycerza mknąca w stronę szlachetnych dam. Przyciąga drobne dłonie do piersi, obserwując, jak widmowy mężczyzna z niezwykłą gracją przeskakuje ponad ogniskiem i znika między drzewami. Jakże intrygująco, myśli ze szczerym zachwytem Ellie, jednak nim wykona, chociażby krok w stronę lasu, wpierw żegna się z lady, które zrezygnowały jednak z udziału w zabawie. Jaka szkoda była pewna, że Callisto bawiła się wprost wyśmienicie, jednak artystka pamiętała, iż lady Malfoy nie czuła się nigdy komfortowo w towarzystwie magicznych stworzeń. Wymieniając ostatnie pożegnania, ruszyła w ślad za resztą dam, starając się kroczyć blisko słodkiej Elise, jednak pojawiające się błędne ogniki nader skutecznie przyciągały uwagę umysłu, nader skłonnego do snucia fantazji. Ach, jakże niezwykle wyglądało to miejsce wieczorową porą, czy mogłaby użyć aury, jaką roztaczało w przyszłości? Jest tak zaaferowana nastrojem, jakim stopniowo przesiąka, iż nie bierze sobie do serca faktu, iż została sama. Z tym większą czułością muska mijane pnie drzew, delikatne kwiaty skryte między korzeniami, pilnuje, by żadne ostre gałązki nie naruszyły materiału sukni oraz stąpa miękko za ognikami. Pojawienie się jeźdźca wita delikatnym uśmiechem, jednak nie przerywa milczenia, jakie zapadło między nimi — cisza pełna niedopowiedzeń brzmiała niemalże poetycko, przynajmniej w tak niezwykłej oprawie. To jednak przystojny mężczyzna zabiera głos, swoją uprzejmością oraz gorliwością poruszając niewieście serce. Zapewnienie o ponownej śmierci jest wyrazem niezwykłego oddania, swego rodzaju hołdem dla talentu dzierżonego przez niewielkie rączki szlachcianki i Elodie nie może powstrzymać pełnego wdzięczności uśmiechu spływającego na wargi, pragnie nawet coś odpowiedzieć, jednak dumny rycerz już przed nią klękał gotowy wyznać coś jeszcze, lecz jego czas najwyraźniej się skończył. Zniknął niczym mara niczym sen, pozostawiając po sobie westchnienie oraz wspomnienie.
Nie płaczę, stojąc nad twoją mogiłą wytrwale. Bo tam cię nie ma, nie zmarłeś wcale... — mówi cicho, nieco przekształcając jeden ze swoich ulubionych poematów. Uznając to za swoiste pożegnanie z nieznajomą zjawą, rusza w dalszą drogę myśląc, iż chyba ujrzała w oddali jasną łunę. Nie była jednak pewna, w zasadzie troskała się straszliwie, iż nie zdoła odnaleźć swych towarzyszek, chociaż doceniała urok Widmowego Lasu, tak większą pewność czuła poruszając się po pięknych ogrodach niźli miejscach, gdzie to nieokiełznana natura wiodła prym.

| spostrzegawczość (I)


Run your fingers through my hair,
Tell me I'm the fairest of the fair
Elodie Burke
Elodie Burke
Zawód : Dama na trzy etaty
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna

she's a saint
with the lips of a sinner


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
she`s an  a n g e l
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6266-elodie-parkinson https://www.morsmordre.net/t6336-lethe https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6333-skrytka-bankowa-nr-1568 https://www.morsmordre.net/t6335-elodie-parkinson
Re: Wybrzeże [odnośnik]14.02.19 20:18
The member 'Elodie Parkinson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 12
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]17.02.19 16:17
Uśmiechnęła się na słowa Rosalie. Tak. Dover przywodziło na myśl wiele wspomnień. Wiele z nich przyjemnych, ale tego nie musiała mówić przecież głośno. Skinęła głową. Atrakcje dzisiejszego dnia, choć zachęcające i zaskakujące, odbiły się zmęczeniem na jej ciele. Twarz czy postawa lady Rosier nie wyrażała wyczerpania, ale czuła, że eliksiry wytrzymałościowe przestają działać, a każda kolejna chwila na świeżym powietrzu, nawet w tak niezapomnianym towarzystwie i chwilach, daje się we znaki. Lekkie tłumienie w głowie, choć nie spożywała żadnego alkoholu, wyraźnie dawał Darcy sygnał, że gorączka ponownie przejmuje nad nią kontrolę. Przymknęła na chwilę powieki, dając sobie chwilę odpoczynku. Przez to widok mknącego rycerza umknął jej uwadze. Kiedy inne damy obserwowały go z daleka, lady Rosier skupiała się wyłącznie na poprawie swojego wizerunku i samopoczucia. Wyprostowała się zaczesując zbłąkany kosmyk włosów z policzka do koka, aczkolwiek gest ten niósł ze sobą znacznie więcej. Dotykając lekko policzka wierzchem chłodnej dłoni sprawdzała ciepło skóry. Chciałą zerknąć na Rosalie i Fantine, ale nie wiedziała kiedy straciła je z oczu. Czas przybrał zupełnie nieznaną formę i pęd. Zgubiła rachubę, tak jak zgubiła też osoby, z którymi tutaj przybyła. Odetchnęła, przez zaledwie dwie sekundy dając swojemu zmęczeniu wypisać się w jej rezygnacji. Zaraz potem zreflektowała się, prostując, wzrok utkwiwszy na przestrzeni przed sobą, z pełną uwagą i skupieniem. Chociaż przecież teraz nikt nie patrzył.
O, ironio... — skomentowała, bo przecież jeszcze jakiś czas temu wspominała o księciu z głębin oceanu, a zamiast tego wyłonił się Galahad z lasu. Uśmiechnęła się właśnie "z ironii" tej sytuacji i przygotowała się na odwiedziny zjawy. Jego słowa przyjęła zwykłym skinieniem głowy, z przymrużeniem oka traktując to, co mógłby mieć jej do powiedzenia dawno zmarły już mężczyzna. Byłaby mu dużo bardzo wdzięczna, gdyby zamiast informacji, które przyjmowała za oczywistość, poinformował ją na przykład o kierunku ich wędrówki i wiedzy, czy ta dobiega już końca. Miała nadzieję. Wzrokiem szukała dróg, czy jakichkolwiek wskazówek, zeby znaleźć te, które doprowadzą ją do posiadłości lady Lestrange.

0 kieliszków, Spostrzegawczość – II poziom


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Wybrzeże [odnośnik]17.02.19 16:17
The member 'Darcy Rosier' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 70
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wybrzeże - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wybrzeże [odnośnik]19.02.19 22:15
Z zainteresowaniem obserwowałam płomienie ogniska, które stanowiły jakże piękny kontrast dla otaczającej nas ciemności. Mój wzrok skupiony na czerwono-pomarańczowych językach zdecydowanie mógł wskazywać na głębokie zamyślenie i chwilowe oderwanie się od otaczających mnie wydarzeń. Taniec ognia był niezwykle fascynujący, pozwalał się odprężyć i wraz z płomieniami wszystkie myśli ulatywały ku niebu. Dopiero tupot zmusił mnie do powrotu na ziemię. Rozejrzałam się, aczkolwiek nie dostrzegłam nikogo. Nie licząc jednego ducha, rycerza w zbroi, który galopował prosto na nas. Na swoim rumaku przeskoczył przez ognisko i popędził dalej.
- Nie wspominałaś coś przypadkiem, że może twój tryton do nas powróci? - zapytałam Darcy z szerokim uśmiechem.
Oczywiście były to zwykłe żarty i absolutnie nie miałam zamiaru urazić najlepszej przyjaciółki. Dobrze przecież o tym wiedziała. Na potwierdzenie moich intencji wspólnie ruszyłyśmy dalej, nie do końca wiedząc gdzie, bo to nie w naszych dłoniach spoczywały mapy, ale przynajmniej ja byłam pewna, że te które ją mają na pewno poprowadzą nas dobrze. I nawet nie zauważyłam kiedy część dam zdecydowała się potrzeć swój pierścionek i skrócić sobie drogę do końca atrakcji.
Szłyśmy i szłyśmy i miałam wrażenie, że trwa to całą wieczność. Na domiar złego, gdy tylko na chwilę puściłam ramię przyjaciółki otoczyła mnie dziwna, bardzo gęsta mgła, przez którą absolutnie nic nie widziałam. Nic ani nikogo. Szłam więc przed siebie mając nadzieję, że uda mi się wyjść z mgły i znaleźć jakieś wyjście z sytuacji. Nim się obejrzałam męski głos pojawił się tuż obok mnie chwalący moją urodę.
Słuchałam jego słów, były niczym dobra wróżba, jak zapowiedź przyszłości, która ukazywała mi się w najcudowniejszych barwach. Moje dłonie w odpowiedniej chwili powędrowały na łono, gdy tylko do moich uszu dotarły słowa o dziecku, które nosiłam pod sercem.
- Mój syn? - zapytałam z nadzieją, ale rycerza już nie było.
Zacisnęłam usta, w głowie zaczęło się kłębić miliony myśli. Jego słowa niezwykle mnie ucieszyły i ogromnie liczyłam na to, że będą prawdą. Może owy duch wiedział coś więcej, może przepowiedział mi właśnie moją przyszłość? Wiedziałam, że i z córki mój mąż byłby szczęśliwy, ale to syn byłby największą radością, męski potomek zawsze jest najważniejszy. Trzymając dłoń na swoim podbrzuszu ruszyłam ponownie przed siebie szukając wskazówek, które pomogłyby mi wydostać się z mgły.


| Nic nie piję; Rzucam na spostrzegawczość I poziom


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Wybrzeże - Page 3 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Wybrzeże
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach