Mokradło
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Mokradło
Znajdujące się w pobliżu moczary są jednym z głównych elementów dworku. Na swój sposób ozdabiają posiadłość. Większość gości stwierdza jednak, że są wyraźnie przerażające.
Istnieją legendy mówiące o tym, że mokradło jest nawiedzane przez tajemniczego ducha czarodzieja, który tragicznie zmarł podczas polowania. Inni mówią, że nieszczęśliwiec zgubił się we mgle i z tego powodu wprowadza w błąd każdego, kogo spotka na drodze.
Zaleca się aby na tym terenie korzystać z wodoodpornego, wysokiego obuwia.
Istnieją legendy mówiące o tym, że mokradło jest nawiedzane przez tajemniczego ducha czarodzieja, który tragicznie zmarł podczas polowania. Inni mówią, że nieszczęśliwiec zgubił się we mgle i z tego powodu wprowadza w błąd każdego, kogo spotka na drodze.
Zaleca się aby na tym terenie korzystać z wodoodpornego, wysokiego obuwia.
Bardzo rozgraniczał życie prywatne od tego zawodowego. Co prawda stanowisko aurora zostało zdelegalizowane, a jego kariera w Departamencie Przestrzegania prawa się skończyła tak jednak nie oznaczało to, że jego życie zawodowe przestało istnieć - zmieniło jedynie definicję, tak, jak zmieniła się jego własna rola. Okazywało się, że bycie rebeliantem jest w zasadzie bardziej czasochłonne wymaga większej dyscypliny, uwagi, ostrożności. Oczywistym było, że nie umiał się bawić, żartować, rozluźnić skacząc po dachach Londynu ze świszczącymi nad głową śmiertelnymi inkantacjami, czy też uczestnicząc w Zakonnych obradach. Dziś jednak uczestniczył w weselu swojej kuzynki, jak i przyjaciela. Przybył towarzysko. Nie narzucał sobie wojskowej powagi. Ta związana z samą konkurencją, zabawą wydawała się w porównaniu do tej czymś abstrakcyjnym. Właściwie po wielu porcjach alkoholu nawet nie tyle czymś abstrakcyjnym, a nieistniejącym. Anthony co prawda dalej siedział w krześle prosto, przepełniał go duch rywalizacji i chęć wygranej tak jednak nie oponował sielskiemu chaosowi roztaczanemu przez nietrzeźwość współbiesiadników. Co prawda nie dołączał do tego rozgardiaszu tak z przyjemnością i rozbawieniem wszystko obserwował, notował. I o ile upodlenie Vinecnta powodowało w nim współczucie, tak teraz, kiedy alkohol zaczynał wesoło łaskotać żyły od wewnątrz zaczął postrzegać przyjaciela jako jednoosobowy kabaret. Być może z tego tytułu był podłym i złym człowiekiem, lecz nie mógł po prostu nie śmiać się kiedy posypiającemu przy stole runiście lord podsuwał łyżeczkę z zupą. Może powinien wydawać przy tym jeszcze dźwięk lecącego do bramki kafla by zachęcić go do otworzenia ust i nie grymaszenia?! Ciuchcia jedzie do Hogwartu, tutuuu...?! Hahaah, haha... O Merlinie, powoli zaczynało mu braknąć tchu! A jego kamuflaż stawał się coraz bardziej dziurawy, a właściwie nieistniejący. Na spostrzeżenie Justine zabrał rękę prezentując jej nieco złowieszczy uśmieszek
- Poczekaj tylko aż wytrzeźwieje i zacznie wypytywać czy przypadkiem nie zachowywał się jakoś głupio - wisiała w tym jakaś satysfakcjonująca, wyczekująca się ziszczenia zapowiedź tego, że on już dopilnuje by być wówczas gdzieś obok - Wtedy to może nawet się popłaczę - tego też pewnie nie widziała. Poruszył jasnymi brwiami i będąc w doskonałym nastroju odstuknął szkło Justine wypijając Magiczne laudanium do dna. Zaraz później sięgną po butelkę magicznej ognistej stojącej przed nim i zaczął nalewać ją Lucanowi. Czy istniała szansa, że przyjdzie mu doglądać dzisiejszego dnia upodlenie dwójki swoich przyjaciół...? Cóż, to by była... czysta przyjemność - Mam nadzieję, że żona cię wpuści do łóżka. Miałbym prawie wyrzuty sumienia gdyby kazała ci trzeźwieć w jakieś odległej, zimnej, zapomnianej komnacie - mrukną wesoło. Nie, nie miałby.
|k100 bronię się przed magicznym laudanium Justine
|Podsuwam Lucanowi wylosowaną ognistą whisky!
- Poczekaj tylko aż wytrzeźwieje i zacznie wypytywać czy przypadkiem nie zachowywał się jakoś głupio - wisiała w tym jakaś satysfakcjonująca, wyczekująca się ziszczenia zapowiedź tego, że on już dopilnuje by być wówczas gdzieś obok - Wtedy to może nawet się popłaczę - tego też pewnie nie widziała. Poruszył jasnymi brwiami i będąc w doskonałym nastroju odstuknął szkło Justine wypijając Magiczne laudanium do dna. Zaraz później sięgną po butelkę magicznej ognistej stojącej przed nim i zaczął nalewać ją Lucanowi. Czy istniała szansa, że przyjdzie mu doglądać dzisiejszego dnia upodlenie dwójki swoich przyjaciół...? Cóż, to by była... czysta przyjemność - Mam nadzieję, że żona cię wpuści do łóżka. Miałbym prawie wyrzuty sumienia gdyby kazała ci trzeźwieć w jakieś odległej, zimnej, zapomnianej komnacie - mrukną wesoło. Nie, nie miałby.
|k100 bronię się przed magicznym laudanium Justine
|Podsuwam Lucanowi wylosowaną ognistą whisky!
Find your wings
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 26
'k100' : 26
Z chwili na chwilę… nie, bardziej z kolejnym alkoholem który wlewała w siebie, próbując zrobić to, co obiecała Wright, robiło jej się trochę lżej. Nie było to bezpiecznie. Może stała się ostatnio trochę paranoiczna, ale niebezpieczeństwa poszukiwała wszędzie. Może zwyczajnie potrzebowała odpoczynku. A alkohol powoli rozluźniał ją samą. Widok śmiejącego się Skamandera sprawiał, że jej wargi unosiły się ku górze wprowadzając na usta uśmiech. Zaśmiała się na wypowiedziane przez niego słowa, kręcąc w rozbawianiu głową.
- Chętnie zobaczyłabym i to. - przyznała zgadzając się, bo mimo wszystko widok tak różnego od tego Skamandera którego znała na co dzień, był równie interesujący. Alkohol widocznie zaczynał działać. Zrobiło jej się bardziej wszystko jedno. Widok Vincenta nie irytował jej, a bardziej bawił. Trudno, było minęło. Spojrzała na niego i biednego mężczyznę, który próbował nakarmić go zupą. Nie mogła się nie zgodzić z Anthonym, że pewnie najgorszym z momentów dla Vincenta będzie ten w którym dowie się, jak przebiegała ta konkretna gra, a może raczej jego solowy występ.
- To co, na drugą nóżkę? - zapytała, posyłając w kierunku byłego aurora uśmiech, poduwając w jego stronę napełnioną ognistą whisky szklankę. Co jak co, ale wolała sprezentować ją jemu, niż przyjaciółce, która w przeciwieństwie do niej, nie miała oporów żeby ją upijać. Sama sięgnęła po whisky, którą otrzymała od przyjaciółki i uniosła szkło, stukając w nim w to należące do Skamandera, by później przesunąć się i zrobić to samo z osobami obok niej w tym z Hannah. - Wasze zdrowie. - zwróciła się do wszystkich, przechylając szklankę. Bo ono było ważne. Zdrowie i życie, zwłaszcza w tych czasach w których przyszło im żyć. Nie wiedzieli jak wiele czasu im pozostało. Czy uda im się wygrać te wojnę. Nie byli nawet pewni zwycięstwa w kolejnej walce. Wszystko było niejasne i niewiadome, ale o tym myślała dzisiaj coraz mniej. Zmieszanie alkoholi, samo zamieszało w jej głowie. Szczęśliwie dla siebie znała swoje ciało na tyle, żeby usłyszeć sygnały i wiedzieć kiedy przestać. Na razie jeszcze mogła w tym temacie czuć się względnie bezpieczna.
piję whisky od Hanki
i whisky daję Skamanderowi.
wydaje mi się, że tylko raz k100 powinnam rzucić, więc tak rzucam
- Chętnie zobaczyłabym i to. - przyznała zgadzając się, bo mimo wszystko widok tak różnego od tego Skamandera którego znała na co dzień, był równie interesujący. Alkohol widocznie zaczynał działać. Zrobiło jej się bardziej wszystko jedno. Widok Vincenta nie irytował jej, a bardziej bawił. Trudno, było minęło. Spojrzała na niego i biednego mężczyznę, który próbował nakarmić go zupą. Nie mogła się nie zgodzić z Anthonym, że pewnie najgorszym z momentów dla Vincenta będzie ten w którym dowie się, jak przebiegała ta konkretna gra, a może raczej jego solowy występ.
- To co, na drugą nóżkę? - zapytała, posyłając w kierunku byłego aurora uśmiech, poduwając w jego stronę napełnioną ognistą whisky szklankę. Co jak co, ale wolała sprezentować ją jemu, niż przyjaciółce, która w przeciwieństwie do niej, nie miała oporów żeby ją upijać. Sama sięgnęła po whisky, którą otrzymała od przyjaciółki i uniosła szkło, stukając w nim w to należące do Skamandera, by później przesunąć się i zrobić to samo z osobami obok niej w tym z Hannah. - Wasze zdrowie. - zwróciła się do wszystkich, przechylając szklankę. Bo ono było ważne. Zdrowie i życie, zwłaszcza w tych czasach w których przyszło im żyć. Nie wiedzieli jak wiele czasu im pozostało. Czy uda im się wygrać te wojnę. Nie byli nawet pewni zwycięstwa w kolejnej walce. Wszystko było niejasne i niewiadome, ale o tym myślała dzisiaj coraz mniej. Zmieszanie alkoholi, samo zamieszało w jej głowie. Szczęśliwie dla siebie znała swoje ciało na tyle, żeby usłyszeć sygnały i wiedzieć kiedy przestać. Na razie jeszcze mogła w tym temacie czuć się względnie bezpieczna.
piję whisky od Hanki
i whisky daję Skamanderowi.
wydaje mi się, że tylko raz k100 powinnam rzucić, więc tak rzucam
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 51
'k100' : 51
Michael z zachwytem przypatrywał się ślicznej Hani, która nieco rozmazywała mu się przed oczyma. Wpływ alkoholu jednak wcale nie odbierał jej uroku - tylko go pomnażał! Tonks upił się zdecydowanie na wesoło, a na minę panny Wright zareagował próżnym zadowoleniem. Chętnie powiedziałby coś urzekającego, pewnego siebie i flirciarskiego, albowiem jej uwaga o maśle zdawała mu się niezwykle inteligentna (choć nie do końca ją rozumiał, porównanie picia alkoholu do wchodzenia noża w masło był dla niego dość abstrakcyjna w obecnym stanie ducha!). Gdy układał słowa na języku, balonik Hani zmienił kolor na jego oczach...
-Woooow, twój balonik jest różowy! - podzielił się z panną Wright swoim odkryciem. -Jak to się stało? - zdziwił się, nie dostrzegając związku pomiędzy apetycznym różem balonika i kuszącym rumieńcem Hani. Dostrzegłby pewnie związek, gdyby nie był pijany.
Obok nich stała Just, więc przeniósł na nią spojrzenie, ciekaw czy i ją fascynują perypetie balonika.
-Jak ładnie się uśmiechaszszsz! Dobrze się bawisz, prawda??? - upewnił się, widząc dziwnie znaczący uśmiech siostry. Na szczęście pozostał błogo nieświadom, że sam jest przyczyną wesołości Just, a porozumiewawczych spojrzeń wymienianych między dwoma przyjaciółkami nie umiałby rozszyfrować nawet na trzeźwo.
-Może pójdę po wodę... chcecie? - postanowił odpowiedzialnie, bowiem kręciło mu się w głowie. Ruszył do stołu i osunął się na krzesło pomiędzy Gwen i Vincentem.
-Ależ napij się, wszystko można! - obwieścił radośnie do Rinehearta i nalał mu... coś, nie wiedział co? Podsunął szklankę w jego stronę, następnie nalał sobie już wodę i właśnie miał zaproponować napitek Gwen, aż...
-Gwen, ty płaczesz?! - zreflektował się, rozlewając aż wodę na stół. -Nie martw się, jeszcze zatańczymy... wszyscy tutaj są tacy sztywni, ale zaraz się rozluźnią! - zawyrokował, spoglądając na Just podającą alkohol Skamanderowi. Doskonale! Zaraz ich drużyna wygra i wszyscy będą tańczyć kankana! Obserwował wszystkich z pijackim uśmiechem, bawiąc się wprost wspaniale.
dołączam do ławki wstydu i wbrew zasadom próbuję podać Vincentowi tajemniczy napitek, bo z zupą mu nie idzie (może to woda, może sok, a może wódka? nie mam pojęcia!)
-Woooow, twój balonik jest różowy! - podzielił się z panną Wright swoim odkryciem. -Jak to się stało? - zdziwił się, nie dostrzegając związku pomiędzy apetycznym różem balonika i kuszącym rumieńcem Hani. Dostrzegłby pewnie związek, gdyby nie był pijany.
Obok nich stała Just, więc przeniósł na nią spojrzenie, ciekaw czy i ją fascynują perypetie balonika.
-Jak ładnie się uśmiechaszszsz! Dobrze się bawisz, prawda??? - upewnił się, widząc dziwnie znaczący uśmiech siostry. Na szczęście pozostał błogo nieświadom, że sam jest przyczyną wesołości Just, a porozumiewawczych spojrzeń wymienianych między dwoma przyjaciółkami nie umiałby rozszyfrować nawet na trzeźwo.
-Może pójdę po wodę... chcecie? - postanowił odpowiedzialnie, bowiem kręciło mu się w głowie. Ruszył do stołu i osunął się na krzesło pomiędzy Gwen i Vincentem.
-Ależ napij się, wszystko można! - obwieścił radośnie do Rinehearta i nalał mu... coś, nie wiedział co? Podsunął szklankę w jego stronę, następnie nalał sobie już wodę i właśnie miał zaproponować napitek Gwen, aż...
-Gwen, ty płaczesz?! - zreflektował się, rozlewając aż wodę na stół. -Nie martw się, jeszcze zatańczymy... wszyscy tutaj są tacy sztywni, ale zaraz się rozluźnią! - zawyrokował, spoglądając na Just podającą alkohol Skamanderowi. Doskonale! Zaraz ich drużyna wygra i wszyscy będą tańczyć kankana! Obserwował wszystkich z pijackim uśmiechem, bawiąc się wprost wspaniale.
dołączam do ławki wstydu i wbrew zasadom próbuję podać Vincentowi tajemniczy napitek, bo z zupą mu nie idzie (może to woda, może sok, a może wódka? nie mam pojęcia!)
Can I not save one
from the pitiless wave?
Spojrzała z szerokim uśmiechem na przyjaciółkę, czekając aż ta wypije proponowany przez nią alkohol. Tonks wciąż trzymała się zbyt dobrze, by mogli wygrać tą zabawę. Cholera, pomyślałaby, że to jakiś autorski przywilej, są wysportowani i zazwyczaj dobrze zbudowani, ale Michael i Cedric już wyglądali na dostatecznie upojonych procentami. To po prostu Justine, pijąc tyle z nią i Jackie musiała uodpornić się na działanie whisky. Zerknęła z ukosa na Skamandera, którego próbowała upić. Życzyła mu, co prawda, by spił się do nieprzytomności, a później tego wstydził — choć, znając życie i jego podejście nieszczególnie czymkolwiek by się przejął, ale w tej chwili grali w jednej drużynie i nie mogła jej sabotować. Kiedy więc Lucan podsunął jej samej rakiję, spiorunował go wzrokiem, jakby właśnie w tej chwili dokonał straszliwej zbrodni. Jak on mógł? Podawać jej alkohol? Jej? Nie mógł zająć się swoim przyjacielem?
— Boisz się sam spróbować? — spytała zaczepnie arystokratę, unosząc jedną brew. — Może skosztuj też, napijemy się wspólnie, hm?Samej mi tak głupio.— Wątpiła, by przystał na jej propozycję. Chwyciła między palce kieliszek i przechyliła go od razu, już w pierwszych łykach czując, jak alkohol pali ją w gardło. Był mocny, ale wciąż czuła się fenomenalnie. Trochę kręciło jej się w głowie, miała jednak wyśmienity humor, a wszystkie problemy i dylematy, z którymi przyszła na to wesele, czy które dopadły ją w jego trakcie opuściły ją. Coraz mniej przejmowała się czymkolwiek. I nawet zapomniała o tym, że przyszła tu z Percivalem, który powinien jej tu towarzyszyć. Nie myślała o tym, co teraz robił i z kim. No, na pewno był gdzieś z jej bratem. Na pewno się obżerali słodyczami. Bo co innego mieliby robić?Michael, który się do niej błogo uśmiechał zauważył zmianę koloru balonika. Uniosła wzrok w górę, by na niego spojrzeć, znów czując, jak na jej twarzy pojawiają się wypieki, a jej samej robi się strasznie gorąco. Ale może to jednak przez alkohol, był mocny i dość rozgrzewający.
— Nie zwracaj na niego uwagi!— Machnęła ręką i zarzuciła włosy na plecy, starając się przy tym, ochłodzić gorący kark. Zachichotała, gdy Tonks podsunął Vincentowi jakiś nieznany trunek.
| podaję ognistą whisky Justine; piję rakiję od Lucana; rzucam na odporność
— Boisz się sam spróbować? — spytała zaczepnie arystokratę, unosząc jedną brew. — Może skosztuj też, napijemy się wspólnie, hm?Samej mi tak głupio.— Wątpiła, by przystał na jej propozycję. Chwyciła między palce kieliszek i przechyliła go od razu, już w pierwszych łykach czując, jak alkohol pali ją w gardło. Był mocny, ale wciąż czuła się fenomenalnie. Trochę kręciło jej się w głowie, miała jednak wyśmienity humor, a wszystkie problemy i dylematy, z którymi przyszła na to wesele, czy które dopadły ją w jego trakcie opuściły ją. Coraz mniej przejmowała się czymkolwiek. I nawet zapomniała o tym, że przyszła tu z Percivalem, który powinien jej tu towarzyszyć. Nie myślała o tym, co teraz robił i z kim. No, na pewno był gdzieś z jej bratem. Na pewno się obżerali słodyczami. Bo co innego mieliby robić?Michael, który się do niej błogo uśmiechał zauważył zmianę koloru balonika. Uniosła wzrok w górę, by na niego spojrzeć, znów czując, jak na jej twarzy pojawiają się wypieki, a jej samej robi się strasznie gorąco. Ale może to jednak przez alkohol, był mocny i dość rozgrzewający.
— Nie zwracaj na niego uwagi!— Machnęła ręką i zarzuciła włosy na plecy, starając się przy tym, ochłodzić gorący kark. Zachichotała, gdy Tonks podsunął Vincentowi jakiś nieznany trunek.
| podaję ognistą whisky Justine; piję rakiję od Lucana; rzucam na odporność
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
The member 'Hannah Wright' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 96
'k100' : 96
- Może trochę się boję...? - mrugnął zaczepnie do Hannah, która tak bardzo oburzyła się na zaserwowany jej trunek. Nie miał jeszcze okazji pić rakiji, nie wiedział jak to to smakuje. Wolał więc, żeby ktoś inny pochwalił mu się wrażeniami ze skosztowania tego alkoholu. Lucan zerkał przez chwilę jeszcze w stronę Wrightówny. Nie zamieniła się w żabę, nie zmieniła koloru ani kształtu, choć to skrzywienie podpowiedziało mu, że trunek musiał posiadać dość znaczną ilość procentów. Ale właściwie który trunek na weselu Macmillanów by tych procentów nie posiadał?
- Prędzej piekło by zamarzło, niż ty byś miał wyrzuty sumienia z tego powodu, Skamander! - głos Lucana był trochę zbyt głośny, niż powinien, ale nie można go było winić. Nie był kompletnie pijany, ale zdążył przecież co nieco w siebie wlać. Całe szczęście że wcześniej zdążył się posilić konkretnym jadłem. W przeciwnym wypadku konsekwencje dzisiejszej popijawy trzymałyby go chorego w łóżku nie jeden dzień, a co najmniej trzy. Chcąc, nie chcąc, pozostało mu jedynie spiorunowanie przyjaciela wzrokiem. Nie przyjął jednak szklanki ognistej, za to chwycił za tę samą butelkę i nalał bursztynowego płynu do innej szklanicy.
- No chyba nie pozwolisz, żebym pił sam, co? - mrugnął porozumiewawczo. Wypił tę nieszczęsną ognistą, z hukiem odstawiając puste naczynie na blat. Im dłużej tu przebywał i im więcej alkoholu w siebie wlewał, tym lepiej rozumiał, dlaczego Michaelowi oraz Gwen stół wydał się tak atrakcyjny. Szczególnie jeśli chodziło o tańce. Sam nie zamierzał jednak wskakiwać na górę, nie był jeszcze aż tak pijany. Nie bał się też o to, że żona nie wpuści go do łóżka. Potrafiła mieć swoje humorki, była jednak kobietą niezwykle wyrozumiałą! Będzie pierwszą osobą, która popędzi, aby wspomóc swojego niedysponowanego męża. Poza tym, przecież pił w słusznej sprawie, tak czy nie? Zależało jej z resztą na tym, aby poprawić stosunku rodziny jej męża oraz Macmillanów, dlatego na pewno nie zaprotestuje ani słówkiem. Lucan w końcu bardzo się poświęcił, nawet wzniósł ten nieszczęsny toast za Macmillana, to już o czymś świadczyło!
oferuje Antkowi S. ognistą, rzucam na odporność
- Prędzej piekło by zamarzło, niż ty byś miał wyrzuty sumienia z tego powodu, Skamander! - głos Lucana był trochę zbyt głośny, niż powinien, ale nie można go było winić. Nie był kompletnie pijany, ale zdążył przecież co nieco w siebie wlać. Całe szczęście że wcześniej zdążył się posilić konkretnym jadłem. W przeciwnym wypadku konsekwencje dzisiejszej popijawy trzymałyby go chorego w łóżku nie jeden dzień, a co najmniej trzy. Chcąc, nie chcąc, pozostało mu jedynie spiorunowanie przyjaciela wzrokiem. Nie przyjął jednak szklanki ognistej, za to chwycił za tę samą butelkę i nalał bursztynowego płynu do innej szklanicy.
- No chyba nie pozwolisz, żebym pił sam, co? - mrugnął porozumiewawczo. Wypił tę nieszczęsną ognistą, z hukiem odstawiając puste naczynie na blat. Im dłużej tu przebywał i im więcej alkoholu w siebie wlewał, tym lepiej rozumiał, dlaczego Michaelowi oraz Gwen stół wydał się tak atrakcyjny. Szczególnie jeśli chodziło o tańce. Sam nie zamierzał jednak wskakiwać na górę, nie był jeszcze aż tak pijany. Nie bał się też o to, że żona nie wpuści go do łóżka. Potrafiła mieć swoje humorki, była jednak kobietą niezwykle wyrozumiałą! Będzie pierwszą osobą, która popędzi, aby wspomóc swojego niedysponowanego męża. Poza tym, przecież pił w słusznej sprawie, tak czy nie? Zależało jej z resztą na tym, aby poprawić stosunku rodziny jej męża oraz Macmillanów, dlatego na pewno nie zaprotestuje ani słówkiem. Lucan w końcu bardzo się poświęcił, nawet wzniósł ten nieszczęsny toast za Macmillana, to już o czymś świadczyło!
oferuje Antkowi S. ognistą, rzucam na odporność
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Lucan Abbott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 62
'k100' : 62
Chlipiąc w dłonie nie zauważała do końca, co dzieje się wokół. Dlatego też gdy Lucan podszedł do niej, podskoczyła nerwowo, spoglądając na mężczyznę zapłakanymi, czerwonymi oczyma. Jasna buzia Gwen, podatna na zmiany barwne, przybrała buraczany kolor.
– Jak się nie… n-n-ie go-go- godzi, ludzie giną, wo- wojna jest – uznała, nie potrafiąc wypowiedzieć zdania bez jąkania się. Alkohol połączony z silnymi emocjami, które właśnie targały dziewczyną, robił swoje. – A mę... mężczyźni zawsze wolą inne. I zaw- zawsze n-n-nie te – dodała, nie zważając wcale, że właśnie rozmawia z mężczyzną.
Zapłakała jeszcze mocniej. Czyli ma być Eponiną! Musi być, skoro tak chciał los. Nawet realia się zgadzały! Odejdzie w rewolucji, samotna i pozbawiona bliskich, próbując bronić kogoś, kto nawet nigdy jej nie kochał! To jedyna droga. Przecież jako mugolaczka i przedstawicielka raczej przeciętnej klasy średniej nie mogła liczyć na szczęśliwe zakończenie. Chyba, że jej ojciec byłby jakimś księciem, o czym teraz nie miała pojęcia. Ale takie rzeczy przecież dzieją się tylko w bajkach, a nie realnym świecie!
Pokręciła głową na pytanie sir Thomasa, wybuchając kolejną falą płaczu. Wszystko wokół się kręciło, hałasy irytowały, a ona zapragnęła znaleźć się w swojej sypialni na strychu jednej z londyńskich kamienic. Czy wojna musiała odebrać jej nawet dom?!
Tak samo jak w przypadku Lucana, tak i Michaela zauważyła dopiero, gdy ten znalazł się tuż obok niej. Spojrzała na niego krzywo, słysząc jego słowa. Czy mężczyźni zawsze musieli być tacy okrutni?! Przecież ona właśnie planowała oddać za niego życie w tej wojennej zawierusze i… i… i w ogóle! Czy on nic nie rozumiał?!
– Nie bę- będziemy ni-niczego tańczyć! – zawyrokowała, jednak jej groźny ton nie brzmiał wcale adekwatnie przy wtórze szlochu. – Nie będę… nie bę-będę ta-tańczyć z nią! – dodała, krzyżując ręce na piersi i wbijając spojrzenie w ziemię niczym kilkuletnia dziewczynka. Nie będzie i tyle! Mogła być Eponiną, ale to nie oznaczało, że będzie szanowała jego poczynania z Cosette! Przeżyła to już raz i wystarczy!
– Jak się nie… n-n-ie go-go- godzi, ludzie giną, wo- wojna jest – uznała, nie potrafiąc wypowiedzieć zdania bez jąkania się. Alkohol połączony z silnymi emocjami, które właśnie targały dziewczyną, robił swoje. – A mę... mężczyźni zawsze wolą inne. I zaw- zawsze n-n-nie te – dodała, nie zważając wcale, że właśnie rozmawia z mężczyzną.
Zapłakała jeszcze mocniej. Czyli ma być Eponiną! Musi być, skoro tak chciał los. Nawet realia się zgadzały! Odejdzie w rewolucji, samotna i pozbawiona bliskich, próbując bronić kogoś, kto nawet nigdy jej nie kochał! To jedyna droga. Przecież jako mugolaczka i przedstawicielka raczej przeciętnej klasy średniej nie mogła liczyć na szczęśliwe zakończenie. Chyba, że jej ojciec byłby jakimś księciem, o czym teraz nie miała pojęcia. Ale takie rzeczy przecież dzieją się tylko w bajkach, a nie realnym świecie!
Pokręciła głową na pytanie sir Thomasa, wybuchając kolejną falą płaczu. Wszystko wokół się kręciło, hałasy irytowały, a ona zapragnęła znaleźć się w swojej sypialni na strychu jednej z londyńskich kamienic. Czy wojna musiała odebrać jej nawet dom?!
Tak samo jak w przypadku Lucana, tak i Michaela zauważyła dopiero, gdy ten znalazł się tuż obok niej. Spojrzała na niego krzywo, słysząc jego słowa. Czy mężczyźni zawsze musieli być tacy okrutni?! Przecież ona właśnie planowała oddać za niego życie w tej wojennej zawierusze i… i… i w ogóle! Czy on nic nie rozumiał?!
– Nie bę- będziemy ni-niczego tańczyć! – zawyrokowała, jednak jej groźny ton nie brzmiał wcale adekwatnie przy wtórze szlochu. – Nie będę… nie bę-będę ta-tańczyć z nią! – dodała, krzyżując ręce na piersi i wbijając spojrzenie w ziemię niczym kilkuletnia dziewczynka. Nie będzie i tyle! Mogła być Eponiną, ale to nie oznaczało, że będzie szanowała jego poczynania z Cosette! Przeżyła to już raz i wystarczy!
But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
Sir Thomas kręcił głową na widok Vincenta. Nadal nie potrafił zrozumieć jak to się stało, że Rineheart się upił i to tak szybko! A dopiero był początek nocy! Nie mógł mu jednak pozwolić na kolejny kieliszek, bo martwił się, że mogłoby się to skończyć zupełnym brakiem pamięci z tego co działo się tego wieczoru! A jeszcze czekało ich pożegnanie państwa młodych! Spoglądał też na pannę Grey i na pana Tonksa. Może jednak przesadził z ilością alkoholi? Nie każdy był w stanie znieść alkohol tak, jak on go znosił. Chociaż… może to fakt, że na przyjęciu alkohol lał się litrami.
– Nie panie Rineheart, niestety nie. Nie chciałbym, żeby stał się pan bardziej niedysponowany – odpowiedział pulchny czarodziej i spróbował wcisnąć mu łyżkę do ust z nadzieją, że zupa odświeży jegomościa. Zamiast tego jednak zupa z łyżeczki wylądowała na poliku młodzieńca. Sir Thomas zaczerwienił się ponownie ze wstydu. – Proszę mi wybaczyć… – Śmiech pana Skamandera powodował większe zawstydzenie.
Chciał też popić za toast, który wzniosła panna Tonks, ale szukał różdżki, co by to mógł oczyścić najbardziej pijanego gościa z zupy na twarzy. Cieszył się, że pomimo rywalizacji wspominali o zdrowiu.
Jego uwagę skupiła konstatacja pana Tonksa. Natychmiast spojrzał w stronę balonika, który panna Wright otrzymała zapewne na początku przyjęcia. Zaśmiał się przyjemnie, bo doskonale wiedział co to oznacza.
– O, ho, ho! – Zawołał. Przez to nie zwrócił uwagi na to, co robi zataczający się pan Tonks i co tak właściwie podaje Rineheartowi. Zwrócił się za to do pozostałych: – Myślę, że za niedługo państwo młodzi opuszczą zabawę. Popijmy to, co nam zostało! – Zawołał radośnie, patrząc na podstawione przed niektórymi osobami alkohole. Słyszał, że w oddali zaczęły grać dudy, a to oznaczało, że całe przyjęcie zbliżało się ku końcowi. Sam podniósł swoją szklaneczkę i zawołał jedynie: – Na zdrowie! I za ich szczęście, ale także i nasze!
Za tym natychmiast zaczął pocieszać wyjątkowo zmartwioną pannę Grey.
Alkohole:
Kremowe piwo odbiera 0 PŻ.
Piwo odbiera 15 PŻ.
Porter Starego Sue odbiera 15 PŻ.
Czarne Ale odbiera 15 PŻ.
Szampan odbiera 20 PŻ.
Wino Skrzatów odbiera 25 PŻ.
Nalewki odbierają 30 PŻ.
Magiczne Laudanum odbiera 30 PŻ.
Quintin odbiera 30 PŻ.
Wino odbiera 30 PŻ.
Wódka odbiera 35 PŻ.
Rakija odbiera 35 PŻ.
Rum odbiera 35 PŻ.
Czarodziejski miód pitny odbiera 35 PŻ
Toujours Pur odbiera 35 PŻ
Ognista Whisky odbiera 40 PŻ
Przepraszam najmocniej za opóźnienie.
Nie rzucacie kością k60. Osoby, które otrzymały alkohol muszą go wypić. Po Waszych postach otrzymacie wiadomość która drużyna zwyciężyła.
Macie 72 h na odpis
W razie pytań proszę o kontakt.
W razie zauważenia błędu także proszę o kontakt.
Wasz Antoniusz
– Nie panie Rineheart, niestety nie. Nie chciałbym, żeby stał się pan bardziej niedysponowany – odpowiedział pulchny czarodziej i spróbował wcisnąć mu łyżkę do ust z nadzieją, że zupa odświeży jegomościa. Zamiast tego jednak zupa z łyżeczki wylądowała na poliku młodzieńca. Sir Thomas zaczerwienił się ponownie ze wstydu. – Proszę mi wybaczyć… – Śmiech pana Skamandera powodował większe zawstydzenie.
Chciał też popić za toast, który wzniosła panna Tonks, ale szukał różdżki, co by to mógł oczyścić najbardziej pijanego gościa z zupy na twarzy. Cieszył się, że pomimo rywalizacji wspominali o zdrowiu.
Jego uwagę skupiła konstatacja pana Tonksa. Natychmiast spojrzał w stronę balonika, który panna Wright otrzymała zapewne na początku przyjęcia. Zaśmiał się przyjemnie, bo doskonale wiedział co to oznacza.
– O, ho, ho! – Zawołał. Przez to nie zwrócił uwagi na to, co robi zataczający się pan Tonks i co tak właściwie podaje Rineheartowi. Zwrócił się za to do pozostałych: – Myślę, że za niedługo państwo młodzi opuszczą zabawę. Popijmy to, co nam zostało! – Zawołał radośnie, patrząc na podstawione przed niektórymi osobami alkohole. Słyszał, że w oddali zaczęły grać dudy, a to oznaczało, że całe przyjęcie zbliżało się ku końcowi. Sam podniósł swoją szklaneczkę i zawołał jedynie: – Na zdrowie! I za ich szczęście, ale także i nasze!
Za tym natychmiast zaczął pocieszać wyjątkowo zmartwioną pannę Grey.
- Informacje o Was:
- Vincent
Vincencie, nie udało się, ale gratuluję odwagi i zaparcia w swoich działaniach.
Otrzymałeś tajemniczy napój od Michaela. Rzuć kością k6, żeby dowiedzieć się co otrzymałeś:
K1: Sok dyniowy (niesłodzony!)
K2: Sok marchwiowy (słodzony!)
K3: Sok jabłkowy
K4: Piwo kremowe
K5: Szampan
K6: Wódka
Anthony
Dotychczas wypiłeś: whisky, quintina x2. Teraz pijesz: quintin, whisky i magiczne laudanum x2
184/249 (73,89%) (-10 do rzutu)
-30 PŻ (magiczne laudanum)
154/249 PŻ (61.84%) 15 do rzutu kośćmi
Dajesz Lucanowi ognistą whisky, którą on wypił w tej kolejce
Otrzymałeś whisky od Justine i Lucana
Justine
Dotychczas wypiłaś nalewkę x2 i whisky x2
165/240 PŻ (68,75%)
-10 (40 whisky-30 bonus w.f.)
155/240 PŻ (64.58%) -15 do rzutów kośćmi
Dajesz Anthony’emu whisky
Otrzymałaś whisky od Hanny
Michael
Pijany
Hannah
Dotychczas wypiłaś: whisky, kremowe piwo i Starego Portera Sue i szampana. Teraz pijesz rakiję.
142/222 PŻ (63,96%) (-15 do rzutu kośćmi)
-25 (35 rakija-10 bonus w.f.)
-5 kara (szampan i rakija)
112/222 PŻ (50.45%) -30 do rzutów koścmi
Twój brak toastu za mamę panny młodej spotka się z gniewem pana młodego wkrótce.
Podajesz whisky Justine
Lucan
Dotychczas wypiłeś whisky i piwo kremowe, wino skrzatów. Teraz pijesz whisky od Anthony’ego.
112/232 PŻ (48,27%) (-30 do rzutu kośćmi)
-40 (whisky)
-5 kara (whisky i wino)
67/232 PŻ (28,87%) -50 do rzutu kośćmi
Lucanie, jesteś już bardzo pijany, ale wytrwałeś bardzo długo!
Gwendolyn
Pijana
- WSZYSTKIE MOŻLIWE ZADANIA:
K1: Masz pecha. Urocza młoda lady Macmillan lub przystojny młody lord Macmillan porywają Cię do tańca. Nie nalewasz w tej turze alkoholu nikomu. Rzuć kością k100 na biegłość tańca. ST to 50. Jeżeli taniec się nie uda – tańczysz i drugą kolejkę.
K2: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K3: Właśnie chwyciłeś za butelkę Toujours Pur. Jeżeli polewasz go osobie pochodzenia krwi szlachetnej, musi ona je wypić. Jeżeli polewasz osobie pochodzenia nieszlachetnego, robisz to dwa razy w tej samej turze i musi ona je wypić.
K4: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K5: W trakcie zabawy zauważyłeś na stole butelkę rumu. Zamierzasz go polać wybranej przez siebie osobie! Musisz jednak zaśpiewać szanty! Rzucasz kością k100 na biegłość śpiewu! ST wynosi 60. Jeżeli się nie uda – sam pijesz rum.
K6: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K7: Masz szczęście (lub też nie)! Jako dobry znajomy lub przyjaciel Anthony’ego wiesz, że ten ma słabość do rakiji. Jeżeli nie poznajesz go dobrze, zapewne usłyszałeś to wcześniej od kogoś, kto dobrze go zna. Jakimś cudem udaje Ci się ją wcześniej zdobyć (może na czarnym rynku, może od jakiegoś Serba, Chorwata, etc., może jakimś cudem kiedyś ktoś ją Tobie przyniósł), ale dopiero teraz przypominasz sobie, że miałeś ją cały czas pod pazuchą (a może podrzucił ją jakiś skrzat?). Nie jesteś jednak pewien jaki smak rakiji udało Ci się zdobyć. W odpowiednim temacie (rzuty kością) wykonujesz dodatkowy rzut na kości k6:
Jeżeli na kości k6 wyszło 1: nalewasz lozanicę (rakija z winogrona)
Jeżeli na kości k6 wyszło 2: nalewasz višnjevačę (rakija z wiśniami)
Jeżeli na kości k6 wyszło 3: nalewasz medovačę (rakija z miodem)
Jeżeli na kości k6 wyszło 4: nalewasz smokvovačę (rakija z fig)
Jeżeli na kości k6 wyszło 5: nalewasz vilijamovkę (rakija z gruszki)
Jeżeli na kości k6 wyszło 6: nalewasz šlivovicę (rakija ze śliwek)
Alkohol polewasz wybranej przez siebie osobie.
K8: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K9: Na stole znajduje się kilka butelek ognistej whisky. Chwytasz za jedną i nalewasz wybranej przez Ciebie osobie.
K10: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K11: Ktoś przypadkiem postawił na stole wyjątkowo okropny bimber. Nie wiedząc o tym, łapiesz za butelkę i nalewasz ją wybranej przez siebie osobie do połowy szklanki. Wybrana osoba w następnej turze sięga po kieliszek, próbuje alkoholu i od razu robi niezbyt zachwyconą minę. Wybrana przez Ciebie osoba traci 20 PŻ. Za karę (w następnej kolejce po tym jak dana osoba wypije bimber) jesteś zmuszony wypić całą szklankę tego bimbru, który uderza Tobie do głowy i odbiera 40 PŻ. W następnej turze nie losujesz osoby.
K12: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K13: Czy słyszałeś kiedykolwiek o dobrym niemieckim piwie? Jeżeli nie słyszałeś, to teraz miałeś okazję go zobaczyć. Chwytasz za butelkę, ale niestety nie możesz znaleźć otwieracza do butelek. Nie jesteś pewien czy zaklęcie Alohomora jest w stanie je otworzyć (lub też jesteś zbyt pijany, żeby użyć zaklęcia). Postanawiasz otworzyć je na inny, bardziej konwencjonalny sposób. Rzucasz kością k100 na powodzenie otwarcia (w wymyślony przez ciebie sposób). ST wynosi 60, do rzutu dorzuca się bonus za sprawność lub odpowiednią biegłość/umiejętność, którą posiadasz. Jeżeli nie uda Ci się go otworzyć – butelkę otwiera za Ciebie skrzat i nie wiedząc, że chciałeś nalać je komuś innemu, nalewa go Tobie.
K14: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K15: Twoją uwagę przyciąga likier ziołowy. Aby go nalać wybranej przez siebie osobie, musisz wykazać się wiedzą na temat rośliny, która została wykorzystana do jego produkcji. Rzucasz kością k100 na biegłość zielarstwa. ST to 60. Jeżeli nie uda ci się osiągnąć ST, odkładasz butelkę i w tej turze nie możesz nikomu podstawić alkoholu.
K16: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K17: W pewnym momencie pojawia się jeden z kuzynów pana młodego lub pani młodej. Nalewa wszystkim gościom po kieliszku whisky na każdą turę. Aby przegonić kuzyna któreś z Was musi przekonać go do opuszczenia pojedynku na alkohol. ST WSPÓLNEGO przekonania kuzyna to 100, do którego dołącza się biegłość perswazji.
K18: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K19: Postanawiasz wznieść toast za zdrowie państwa młodych z jakimkolwiek alkoholem, który zamierzasz wybrać. Rzucasz kością k100 na perswazję. ST to 10. Każdy z gości pije razem z tobą.
K20: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K21: W pewnym momencie się wzruszasz. Postanawiasz zaśpiewać piosenkę miłosną. Rzucasz kością k100 na śpiew. ST to 50. Jeżeli Ci się uda, wszyscy zaczynają śpiewać z Tobą (rzucają kością k100 na śpiew). Ten, komu się nie uda, musi pić z kieliszka, żeby ukryć swój brak talentu.
K22: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K23: Pamiętasz jakąś smutną sytuację lub historię, którą ktoś Tobie opowiedział? Właśnie przychodzi ona Tobie do głowy. Zaczynasz płakać. Możesz rzucić kością k100 na ukrywanie łez lub smutku, ST ukrycia to 60. Jeżeli Ci się nie uda każda z pozostałych postaci może sama zadecydować czy chce nalać Tobie alkohol (jako formę pocieszenia i zapomnienia o nieprzyjemnych chwilach). Jeżeli naleje, musisz go wypić. Musisz także opisać wyjątkowo smutną sytuację lub historię w swoim następnym poście.
K24: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K25: Przypominasz sobie żart, który chcesz opowiedzieć. Jeżeli rozśmieszysz osoby z przeciwnej grupy – polewasz im jeden z wybranych przez siebie alkoholi. Ten kto się nie zaśmiał (z przeciwnej grupy) nalewa tobie dowolnie wybrany przez niego alkohol.
K26: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K27: Nad twoją głową przelatują na miotełkach dzieci, które uciekły od przymusu spania. Opisz jak łapiesz dzieci i odprowadzasz je do opiekunki. Tracisz okazję do wzniesienia toastu i wybrania osoby, której mógłbyś nalać alkohol. W tej turze nie wyznaczasz nikogo. Nikt nie może Tobie polać alkoholu.
K28: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K29: Zauważasz gracza Twojej ulubionej drużyny Quidditcha. Wydaje się być w pośpiechu. Zaczynasz do niego machać. ST zwrócenia na siebie uwagi wynosi 50. Jeżeli gracz Cię zauważy, podejdzie do Ciebie, przywita się i naleje sobie i Tobie po szklaneczce ognistej. Jeżeli nie masz ulubionego gracza – pijesz dwa razy i nie możesz wybrać osoby, którą zamierzasz upić w danej kolejce.
K30: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K31: Ktoś ze zgromadzonych zaczyna śpiewać jedną z piosenek Celesty Warbeck. Postanawiasz dołączyć się do repertuaru. Rzucasz kością k100 na powodzenie. ST to 60. Dolicza się bonus ze śpiewu. Jeżeli Ci się nie uda – w następnej turze pijesz ognistą na ukrycie swojego braku talentu.
K32: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K33: Zauważasz zagubionego lisa. Próbujesz mu pomóc, ale ten ucieka. Tracisz możliwość nalania komuś alkoholu, inni nie mogą nalać Tobie alkoholu.
K34: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K35: Postanawiasz wnieść toast za pannę młodą. Wykaż się wiedzą na temat rodu Weasleyów. Rzuć kością k100 na swoją wiedzę z historii magii. ST powodzenia to 60. Do rzutu dolicza się bonus z biegłości. Jeżeli Ci się powiedzie – wszyscy piją razem z Tobą.
K36: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K37: Zauważasz grono Harpii. Ich obecność przykuwa Twoją uwagę z jakiegoś powodu. Jesteś zbyt rozproszony/a, żeby nalać komukolwiek alkohol.
K38: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K39: Sięgasz po dowolnie wybrany przez siebie alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie postaci. ST polania alkoholu wynosi 40. W przypadku wylosowania mniejszej kości uznaje się, że zatrząsnęła się Tobie ręka i rozlałeś/aś alkohol.
K40: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K41: Pod wpływem chwili, emocji lub alkoholu postanawiasz oznajmić, że w jakiś sposób wesprzesz poszkodowanych w obecnej wojnie czarodziejów lub mugoli. Postanawiasz napić się ognistej. Nie wybierasz nikogo do upicia.
K42: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K43: Wpadasz na pomysł przygotowania wierszu lub piosenki na cześć państwa młodych, rodu Macmillanów lub Wealeyów, Harpii lub Zjednoczonych, etc. Przedstaw go innym. W tej turze nie wybierasz osoby do upicia.
K44: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K45: Postanawiasz wskoczyć na stół i zatańczyć. Rzuć kością k100. ST to 60. Do kości dorzuca się bonus z biegłości tańca. Jeżeli się Tobie nie uda – w następnej turze nie nalewasz nikomu alkoholu.
K46: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K47: Postanawiasz obliczyć swoje możliwości w wygraniu obecnego pojedynku. Skorzystaj z biegłości numerologii. ST powodzenia to 60. Jeżeli Ci się uda, możesz wybrać alkohol i podać go wybranej przez siebie osobie. Jeżeli nie – postanawiasz się napić dowolnie wybranym przez siebie alkoholem i liczyć dalej...
K48: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K49: Właśnie pojawiła się mama panny młodej. Postanawiasz wznieść toast za jej zdrowie dowolnie wybranym przez siebie alkoholem. Pozostali gracze sami decydują czy chcą się do niego przyłączyć i jaki alkohol postanawiają wybrać. Jeżeli się nie przyłączą – mogą liczyć się z gniewem pana młodego dnia następnego.
K50: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K51: Właśnie pojawiła się mama pana młodego. Postanawiasz wznieść toast za jej zdrowie dowolnie wybranym przez siebie alkoholem. Pozostali gracze sami decydują czy chcą się do niego przyłączyć i jaki alkohol postanawiają wybrać. Jeżeli się nie przyłączą – mogą liczyć się z gniewem pana młodego.
K52-59: Wybierasz alkohol i nalewasz go wybranej przez siebie osobie.
K60: Jesteś bardzo przekonujący. Zmuszasz wybraną przez siebie osobę do wypicia wybranego przez siebie alkoholu dwa razy.
Alkohole:
Kremowe piwo odbiera 0 PŻ.
Piwo odbiera 15 PŻ.
Porter Starego Sue odbiera 15 PŻ.
Czarne Ale odbiera 15 PŻ.
Szampan odbiera 20 PŻ.
Wino Skrzatów odbiera 25 PŻ.
Nalewki odbierają 30 PŻ.
Magiczne Laudanum odbiera 30 PŻ.
Quintin odbiera 30 PŻ.
Wino odbiera 30 PŻ.
Wódka odbiera 35 PŻ.
Rakija odbiera 35 PŻ.
Rum odbiera 35 PŻ.
Czarodziejski miód pitny odbiera 35 PŻ
Toujours Pur odbiera 35 PŻ
Ognista Whisky odbiera 40 PŻ
Przepraszam najmocniej za opóźnienie.
Nie rzucacie kością k60. Osoby, które otrzymały alkohol muszą go wypić. Po Waszych postach otrzymacie wiadomość która drużyna zwyciężyła.
Macie 72 h na odpis
W razie pytań proszę o kontakt.
W razie zauważenia błędu także proszę o kontakt.
Wasz Antoniusz
I show not your face but your heart's desire
Przechylił szkło z magicznym laudanium i ouch... musiał przyznać, że poczuł różnicę przed i po. Zamlaskał smakując resztek trunku zalegających na podniebieniu. To był bardzo zdradziecki napitek ze względu na nie taką znów tajemniczą mieszankę leżakujących w nim ziół. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Czuł, że jednak mimo wszystko podołał wyzwaniu i wciąż był w grze w przeciwieństwie do Lucana, który w tym momencie swoją postawą dawał do zrozumienia, że ma już dość. Obrazek ten przywołał na twarzy Skamandera nikły uśmieszek satysfakcji tego, że to on dorzucił na koniec te trzy grosze doprowadzając przyjaciela do takiego, a nie innego stanu. I cóż, przyznać trzeba było, że jego słowa były prawdą - nie żałował tego.
Kątem oka przyglądał się dalszym perypetiom sir Thomasa, jak i sir Vincenta. Perypetie tej dwójki wprawiały go w wyjątkowo dobry humor, a szemrzące we krwi usprawiedliwienie podpowiadało mu, że nie ma nic złego w tym by go eksponować. Mniejszą, a może nawet marginalną uwagę przekierowywał na Gwendolin, która najwyraźniej upijała się na smutno. On nie zamierzał jednak tym tropem podążać. Wiele miał pozamykanych demonów i ostatnią rzeczą jakiej chciał to to by te ku chwale smętności rozpierzchły się wokół. Spuścił więc kotarę wybiórczej ignorancji na dramat dziewczyny skupiając się z większą żarliwością nad dwiema szklankami stojącej na przeciw niego ognistej. Nie wiedział, jak to się stało, że Justine, jak i Lucanowi udało się zaaranżować podobną ofensywę przeciwko jego osobie, lecz nie pozostawało mu nic innego, jak wznieść pierwsze szkło - Protego! - rzucił żartobliwie zabierając się do opróżnienia szklanki na raz. Na krótką chwilę zrobił nieco kwaśną minę. W palach przekręcił szklankę denkiem do góry i odstawił na blacie niczym wirtuoz barowych zabaw. Zaraz potem sięgną po kolejną szklankę, którą wzniósł w zapowiadanym toaście podnosząc się do niego, do tego ostatniego przy tym stole, na równe nogi. Przynajmniej póki jeszcze był w stanie - Za szczęście...!
|Bronię się kolejno przed dwiema ognistymi!
Kątem oka przyglądał się dalszym perypetiom sir Thomasa, jak i sir Vincenta. Perypetie tej dwójki wprawiały go w wyjątkowo dobry humor, a szemrzące we krwi usprawiedliwienie podpowiadało mu, że nie ma nic złego w tym by go eksponować. Mniejszą, a może nawet marginalną uwagę przekierowywał na Gwendolin, która najwyraźniej upijała się na smutno. On nie zamierzał jednak tym tropem podążać. Wiele miał pozamykanych demonów i ostatnią rzeczą jakiej chciał to to by te ku chwale smętności rozpierzchły się wokół. Spuścił więc kotarę wybiórczej ignorancji na dramat dziewczyny skupiając się z większą żarliwością nad dwiema szklankami stojącej na przeciw niego ognistej. Nie wiedział, jak to się stało, że Justine, jak i Lucanowi udało się zaaranżować podobną ofensywę przeciwko jego osobie, lecz nie pozostawało mu nic innego, jak wznieść pierwsze szkło - Protego! - rzucił żartobliwie zabierając się do opróżnienia szklanki na raz. Na krótką chwilę zrobił nieco kwaśną minę. W palach przekręcił szklankę denkiem do góry i odstawił na blacie niczym wirtuoz barowych zabaw. Zaraz potem sięgną po kolejną szklankę, którą wzniósł w zapowiadanym toaście podnosząc się do niego, do tego ostatniego przy tym stole, na równe nogi. Przynajmniej póki jeszcze był w stanie - Za szczęście...!
|Bronię się kolejno przed dwiema ognistymi!
Find your wings
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 98, 17
'k100' : 98, 17
Alkohol zaczynał coraz odważniej krążyć po jej ciele. Czuła, że zaczyna jej być trochę wszystko jedno. Może rzeczywiście tego potrzebowała. Chwili odcięcia. Już nie martwiła się tak bardzo tym, że ktoś może ich zaatakować. Już nie przejmowała się partnerką Rinehearta. A nim, to nie przejmowała się już właściwie wcale zadowolona z tego że teraz nie musiała się ona zajmować nim. A zajmował się biedny pan sir Thomas. Który chyba wstydził się za nich dwóch. Ale hej! To nie był już jej problem. Jej wargi rozciągały się w uśmiechu, gdy patrzyła jak we dwójkę próbują poradzić sobie z jedną zupą. Kto by pomyślał, że jedna zupa mogła być aż tak ciężkim przeciwnikiem.
- Sir Thomasie, proszę nie przepraszać. - poradziła mu jakże wspaniałomyślnie, podsuwając Skamanderowi pod nos alkohol. Taki był rozbawiony, taki zadowolony, jedna szklanka więcej nie mogła mu przecież przeszkodzić.
- Hanka, o co chodzi z tym balonem? - zapytała spoglądając na nią, a później na ozdobę by w końcu zerknąć na swojego brata. Nic z tego nie rozumiała.
- Na zdrowie! - zgodziła się, podsząc whisky, które podsunęła jej Hannah i przechyliła szklankę. To nic, że zaczęło jej trochę szumieć w głowie. Przecież zaraz pójdą na parkiet, zjedzą trochę i znów będą jak nowe. A jeśli jutro będzie umierać na kaca. To na pewno będzie wiedziała kogo za to winić. Tylko jedna osoba za to odpowiedzi. Ta, która wpadła na ten genialny pomysł. Tak mieszać alkohole! I tak trochę jej się poszczęściło, bo z tego co widziała inni zmieszali ich znacznie więcej niż ona.
Już miała plan co dalej, dlatego już powoli się na to szykowała. Zamierzała zaciągnąć Hankę na parkiet i tam wytrzeźwieć, chociaż trochę. Widziała szkliste spojrzenie przyjaciółki i jej samo nie było lepsze. Jej spojrzenie przeniosło się, żeby spojrzeć w stronę Vincenta, któremu Michael podsuwał właśnie szklankę z jakimś napojem. Trochę się obawiała, dobrze wiedziała, co jej brat czasem miewał w głowie. Mimo to jej wargi rozciągały się w jakimś niezrozumiałym uśmiechu.
| bronię się przed whisky?
- Sir Thomasie, proszę nie przepraszać. - poradziła mu jakże wspaniałomyślnie, podsuwając Skamanderowi pod nos alkohol. Taki był rozbawiony, taki zadowolony, jedna szklanka więcej nie mogła mu przecież przeszkodzić.
- Hanka, o co chodzi z tym balonem? - zapytała spoglądając na nią, a później na ozdobę by w końcu zerknąć na swojego brata. Nic z tego nie rozumiała.
- Na zdrowie! - zgodziła się, podsząc whisky, które podsunęła jej Hannah i przechyliła szklankę. To nic, że zaczęło jej trochę szumieć w głowie. Przecież zaraz pójdą na parkiet, zjedzą trochę i znów będą jak nowe. A jeśli jutro będzie umierać na kaca. To na pewno będzie wiedziała kogo za to winić. Tylko jedna osoba za to odpowiedzi. Ta, która wpadła na ten genialny pomysł. Tak mieszać alkohole! I tak trochę jej się poszczęściło, bo z tego co widziała inni zmieszali ich znacznie więcej niż ona.
Już miała plan co dalej, dlatego już powoli się na to szykowała. Zamierzała zaciągnąć Hankę na parkiet i tam wytrzeźwieć, chociaż trochę. Widziała szkliste spojrzenie przyjaciółki i jej samo nie było lepsze. Jej spojrzenie przeniosło się, żeby spojrzeć w stronę Vincenta, któremu Michael podsuwał właśnie szklankę z jakimś napojem. Trochę się obawiała, dobrze wiedziała, co jej brat czasem miewał w głowie. Mimo to jej wargi rozciągały się w jakimś niezrozumiałym uśmiechu.
| bronię się przed whisky?
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
Mokradło
Szybka odpowiedź