Wydarzenia


Ekipa forum
Ben Nevis
AutorWiadomość
Ben Nevis [odnośnik]04.05.19 23:52

Ben Nevis

Ben Nevis (a właściwie Beinn Nibheis), jako najwyższy szczyt Szkocji i całej Wielkiej Brytanii, stanowił niegdyś popularny punkt wycieczek turystycznych, jednak po wybuchu anomalii w maju 1956 roku, cała okolica uległa nieodwracalnemu przeistoczeniu. Niestabilna magia odcisnęła szczególne piętno na tutejszej florze i faunie, które - zwłaszcza po zapadnięciu zmroku - stały się szczególnie niebezpieczne, sprawiając, że mugole zaczęli omijać to miejsce szerokim łukiem. Czarodzieje wciąż jednak lubią się tutaj zapuszczać, choć nie tylko, by podziwiać roztaczające się z wysokości 1345 metrów nad poziomem morza widoki; zbocza Ben Nevis szczególnie upodobali sobie łowcy i badacze magicznych stworzeń, głównie górskich trolli i testrali; z kolei pogłoski o rzekomo pojawiających się w okolicy banshee i leśnych lichach, działają niczym magnes na samozwańczych poszukiwaczy przygód.

Od czasu pojawiania się anomalii, miejsce to słynie również z niespotykanie kapryśnej pogody, zmieniającej się niczym w kalejdoskopie. Próbując zdobyć szczyt, należy mieć więc na uwadze błyskawicznie zmieniające się warunki. Po pojawieniu się w lokacji, jeden z graczy powinien wykonać rzut kością k10, a następnie zinterpretować wynik według poniższej rozpiski:
1, 2 - pogoda nie zmienia się;
3 - w trakcie wspinaczki gwałtownie obniża się temperatura, spadając o 15 stopni Celsjusza względem tej, która towarzyszyła wam u podnóży góry; zrywa się porywisty wiatr;
4 - w trakcie wspinaczki gwałtownie podnosi się temperatura, rosnąc o 15 stopni Celsjusza względem tej, która towarzyszyła wam u podnóży góry; wiatr cichnie całkowicie;
5 - nad waszymi głowami gromadzą się gęste chmury, po czym rozpoczyna się gwałtowna ulewa, a ścieżka staje się niebezpiecznie śliska;
6 - nad waszymi głowami gromadzą się gęste chmury, z których - bez względu na porę roku - zaczyna lecieć gęsty śnieg, utrudniając wam widoczność;
7 - rozpoczyna się burza z piorunami, zmuszając was do jak najszybszego odszukania schronienia;
8 - wokół was podnosi się gęsta, mlecznobiała mgła, która niemal zupełnie ogranicza waszą widoczność;
9 - niezależnie od tego, o której godzinie rozpoczęliście wspinaczkę, w jej trakcie zapada zmrok, otaczając was czarną, bezgwiezdną nocą; na niebie nie widać nawet księżyca;
10 - jeżeli niebo było do tej pory zasnute chmurami, te rozpraszają się - czeka was słoneczny, bezchmurny dzień.

Lokacja zawiera kości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ben Nevis Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ben Nevis [odnośnik]08.06.19 17:32
Benjamin, Coriander

Ruszyliście w górę, zagłębiając się między rzadkie, porastające zbocze drzewa. Chociaż mróz nieprzyjemnie szczypał was w policzki, a odgłosy odległych grzmotów raz na jakiś czas rozrywały chłodne powietrze, przez kilkadziesiąt pierwszych minut nie napotkaliście żadnej przeszkody. Byliście jednak w stanie dostrzec, że im wyżej się znajdowaliście, tym robiło się zimniej, drzewa rosły rzadziej, a ścieżka stawała się węższa i coraz bardziej kamienista. Mniej więcej w połowie drogi pod waszymi stopami zaczął chrupać zmrożony śnieg; musieliście uważać, by się nie pośliznąć.
W pewnym momencie drzewa się skończyły, a wy wyszliście na otwartą przestrzeń. Dookoła widzieliście górskie wierzchołki, nad waszymi głowami kłębiły się chmury, a przed wami w górę wzbijała się skalista, prawie pionowa ściana. Szlak, którym szliście, zwężał się gwałtownie, następnie zygzakami wspinając się w górę. Z pozycji, w której się znajdowaliście, byliście w stanie dostrzec tylko pierwszych piętnaście metrów – reszta pogrążona była w mlecznobiałej mgle, o której już słyszeliście. Nie wiedzieliście, jak długo będzie trwała wasza wspinaczka, nie widzieliście też szczytu; mogliście być jedynie pewni, że zdobycie wierzchołka tą trasą nie będzie należało do najprostszych dokonań.
żywotność i ekwipunek:

Percival, Matthew, Susanne

Ruszyliście górskim zboczem, kierując się na południe – ścieżka nie była stroma, niezmiennie pięła się jednak w górę, klucząc pomiędzy rzadko rosnącymi drzewami. Gdyby temperatura była odrobinę wyższa, podłoże zapewne byłoby błotniste; tymczasem stąpaliście po najpierw rozmokniętej, a następnie zmrożonej ziemi, zmuszeni do ostrożnego stawiania kroków: upadek oznaczałby zjechanie kilkanaście metrów w dół. Wokół was panowała cisza; nie słyszeliście charakterystycznych dla lasów odgłosów zwierząt ani szmeru owadów, a cała okolica wydawała wam się jakby uśpiona; powietrze było zimne, ale nie rześkie, i z każdym krokiem odczuwaliście coraz większe znużenie – wszyscy mogliście też odnieść wrażenie, że nie było ono jedynie wynikiem zmęczonych od wędrówki mięśni.
Tym razem nic nie zagrodziło wam jednak drogi, i po kilkudziesięciu minutach marszu udało wam się wyjść na otwarty teren: tuż nad waszymi głowami rozciągało się ciemne, zakryte burzowymi chmurami niebo, majaczący na północnym-wschodzie wierzchołek Ben Nevis zasnuty był w mlecznobiałych oparach, a ścieżka mknąca dalej na południe zaczynała opadać w dół – z powrotem w dolinę. Odetchnęliście swobodniej, odzyskując zdolność jasnego myślenia. Mogliście się rozejrzeć – i jeżeli to zrobiliście, bez problemu dostrzegliście, że miejsce, w którym staliście, musiało paść niedawno ofiarą pożaru. Niewielkiego: kamieniste podłoże było poznaczone zaledwie kilkoma ciemniejszymi smugami, a łyse krzewy miały nadpalone gałęzie; kilka metrów dalej w stronę biegnącej w dół ścieżki widzieliście również gęste zarośla, które wyglądały, jakby przetoczyło się przez nie coś ciężkiego.
Zaczął padać śnieg.
żywotność i ekwipunek:

Tristan, Morgoth

Ruszyliście większą grupą, początkowo podążając wzdłuż płynącej doliną rzeki, później – odbijając ku północnemu-wschodowi. Szlak, na który wstąpiliście, bardzo szybko okazał się trudny i wymagający: kamienna ścieżka pięła się stromo w górę, miejscami zamieniając się w wysokie, nierówne, wytworzone na skutek naturalnych procesów schody, rozmiarami przystosowane bardziej do potrzeb trolli niż ludzi. Przez jakiś czas przed trudną pogodą osłaniały was drzewa, z czasem krajobraz stawał się jednak coraz bardziej surowy, szary i łysy: drzewa zostały zastąpione przez zarośla, a później roślinność zniknęła prawie całkowicie, pojawiając się jedynie w postaci poszarzałych mchów. Z każdym pokonywanym metrem spadała też temperatura, a po pokonaniu przez was mniej więcej połowy odległości, wasz oddech zaczął zamieniać się w parę; szlak też stał się bardziej niebezpieczny, śliski i niestabilny; drobniejsze kamienie osuwały się spod waszych stóp, sprawiając, że kilkakrotnie się zachwialiście.
Po około godzinie wspinaczki, dotarliście do niewielkiej skalnej półki, na której mogliście wreszcie zaczerpnąć oddechu. Wasze policzki smagał lodowaty wiatr, który po kilku minutach zaczął nieść ze sobą również deszcz ze śniegiem; skały, na których staliście, zaczęły teksturą przypominać lodowisko. Jeżeli rozejrzeliście się wokół siebie, dostrzegliście, że wasz szlak się rozwidlał: jedna jego odnoga biegła prosto ku niemal pionowej skalnej ścianie przed wami, niknąc we wnętrzu groty; widzieliście jednak, że nawet we wnętrzu górskiego masywu wciąż biegła w górę, najprawdopodobniej prowadząc w stronę szczytu. Druga odnoga odbijała nieco w bok, po czym wspinała się w górę w formie zygzaka, prowadząc ścieżką stromszą nawet niż ta, która was tutaj zaprowadziła. Zdecydowanie kończyła się szczycie wzniesienia, mogliście jednak podejrzewać, że im wyżej, tym warunki będą jeszcze gorsze, a ewentualny upadek – długi i bolesny.
żywotność i ekwipunek:

DO WSZYSTKICH: witajcie na szlaku! Na początek przepraszam za obsuwę czasową – nie mogę niestety stuprocentowo obiecać, że to moja ostatnia, ale postaram się, aby tak było.

Dla przypomnienia porzucam mapę (wszyscy wiecie, gdzie jesteście?); zapoznajcie się też z kilkoma zasadami:

– To raczej oczywiste, ale: mimo, że znajdujecie się w jednym temacie, piszecie niezależnie od siebie, nie czekacie na odpisy osób z innych grup, nie uwzględniacie ich w kolejce.

– Rozglądanie się w poszukiwaniu śladów i wskazówek wymaga wykonania rzutu na spostrzegawczość (do wyniku kością dolicza się bonus zależny od poziomu biegłości). Dostrzeżenie znajdujących się w okolicy osobliwości wymaga osiągnięcia ustalonego pułapu (odmiennego dla różnych lokalizacji), a wynik rzutu jest każdorazowo interpretowany przez prowadzącego zabawę. Rzut na spostrzegawczość nie jest liczony jako akcja, można go również ponawiać kosztem pozostania w danym miejscu dłużej.

– Na początku każdej kolejki, pierwsza osoba z grupy powinna wykonać rzut kością k10.

– Umowny czas na odpis to 48 godzin. Nie musicie się go sztywno trzymać, nie będę odpisywać minutę po, pomijając was w kolejce, ale postarajcie się odpisywać w miarę sprawnie, żeby poszczególne grupy nie rozjechały się zbyt mocno w czasoprzestrzeni – no i żeby udało nam się złapać smoka, zanim zestarzeje się i umrze.

– Lokalizacje, które wymagają dodatkowej mapki, będą ją miały – ale jeżeli w międzyczasie będziecie potrzebować jakiejś dodatkowej mapki poglądowej, dajcie mi znać.

W razie pytań – zapraszam. <3


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Ben Nevis 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ben Nevis [odnośnik]09.06.19 14:38
Bez ociągania ruszyli w górę, ku przygodzie, poprawiając na ramionach szerokie szelki plecaków. Benjamin wysforował się naprzód, od razu narzucając szybkie tempo marszu. Nie tylko dlatego, że gonił ich czas: potrzebowali ruchu, by nie zmarznąć, a intensywne wprawienie ruch wszystkich grup mięśni pozwalało na wzmocnienie skostniałego ciała. - Nadążasz, Sprout? - zawołał, odwracając się przez ramię. Nie krzyczał, to mogłoby sprowadzić na nich lawinę śniegu, ale mówił wystarczająco głośno, by weterynarz był w stanie bez problemu go usłyszeć. - To jak poznałeś się z Percivalem, hmm? - zagadnął po dłuższej chwili wędrówki, gdy znaleźli się już w zasięgu działania kapryśnej pogody. Drzewa nie osłaniały ich już od zacinającego wiatru, pod nogami chrzęszczał śnieg. Benjamin mocniej nasunął na dłonie rękawice, zapiął wysoki kołnierz kurtki i parł do przodu, wcale nie zniechęcony mrozem szczypiącym w policzki. Pokonali już spory kawałe drogi, utrzymywali niezłe tempo i smokolog czuł, że rozgrzane wysiłkiem mięśnie spokojnie dadzą sobie radę z czekającymi na nich przeszkodami. Takimi jak...niezwykła stromizna, ukryta w kłębach mgły lub chmur. Ben przystanął, czekając chwilę na magicznego weterynarza, a gdy ten się z nim zrównał, machnął dłonią w stronę teoretycznego wierzchołka, niewidocznego jednak z ich pozycji. - No, to co, wspinamy się? Potrzebujesz asekuracji? - zaproponował, kładąc na ziemi plecak. Wyciągnął z niego linę i sprzęt wspinaczkowy, chcąc mieć go na podorędziu, po czym uważnie przyjrzał się skale oraz szlakowi, wijącemu się między wielkimi głazami, by ocenić, które podejście będzie względnie najłatwiejsze, pozwalając pewnie osadzić w wgłębieniach stopy. - Byłeś kiedyś tak wysoko w górach? - dopytał znów, rad, że zaczerwieniony od wysiłku piękniś nie prezentuje się aż tak nienagannie jak na dole. Dobrze wiedzieć, że potencjalnym rywalem o zainteresowanie Percy'ego był człowiek, posiadający swe słabości. - I właściwie jakimi zwierzętami zazwyczaj się zajmujesz? - dodał, zastanawiając się, czy Coriander wybrał jakąś specjalizację.

| spostrzegawczość
| k10 naszej grupy


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Ben Nevis Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Ben Nevis [odnośnik]09.06.19 14:38
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 21

--------------------------------

#2 'k10' : 10
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ben Nevis Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ben Nevis [odnośnik]10.06.19 2:26
Atmosfera w namiocie zaczęła się robić jak dla mnie nieco nieprzyjemna. Dobrze więc, że cała narada nie trwała długo. Zły i spięty polazłem do swojego namiotu sprawdzić czy wszystko mam. Poprawiłem torbę na ramieniu, obwiązałem się ciaśniej szalikiem, a na głowę naciągnąłem czapkę. Dobra. Trochę mi przeszło. Czekając na wymarsz odpaliłem se fajka i zrobiło mi się jeszcze lżej tym bardziej jak sobie pomyślałem, że mogłem miotnąć wcisnąć mu kubek w twarz tworząc tym samym nową rasę upośledzonych, brodatych słoniątek. Ale tego nie zrobiłem. Brawo ja. Z obozu wymaszerowałem będąc już tylko lekko markotnym.
Trzymałem się raczej tyłów. Nie znałem się za bardzo na mapach i średnio odnajdywałem się w innej zabudowie niż tej miejsko-barowej dlatego wolałem być prowadzony niż prowadzić. Do tego już po kilkunastu minutach wspinaczki zauważyłem, że prawdopodobnie moje tempo mogłoby być za wymagające dla reszty - może i nie byłem stałym bywalcem gór to jednak kondycję miałem nie zgorszą. Uznałem więc, że lepiej na tym wyjdziemy jak będę zamykał nasz pochód. Samo podejście nie było faktycznie specjalnie wymagające, lecz oblodzona ścieżka wyraźnie ważyła każdy krok. Te stawiałem więc roztropniej starając się nie przechylać w nie gwałtownie czy też w pełni ciężaru ciała. Jak na razie przy drobnych poślizganiach szybko odnajdywałem równowagę. Mijałem kolejne drzewa, wspinaliśmy się coraz wyżej i pomimo iż nie szliśmy jakoś długo już po jakimś czasie zacząłem odczuwać dziwne znużenie oraz ociężałość. Było w tym coś nienaturalnego bo nie było mowy by tak szybko mi się odechciało. Nie kiedy za to pierdolone wspinanie miał lecieć hajs. Uczucie wzmogło się w chwili w której wypędziliśmy na bardziej otwartą przestrzeń w której powietrze było lżejsze.
- O chuj. Też to czuliście, nie? Trochę jakby jakieś upośledzone venonum - skomentowałem oglądając się za siebie przekręcając i przeinaczając z nazwy urok odpowiedzialny za lenistwo. A przynajmniej tak go pamiętałem - Jak wszędzie tak będzie to nie wiem czy nie uskrobiemy opóźnienia - dodałem bystro bardziej dla samego dodania. Było tu dziwnie cicho i nieco mnie to drażniło. Potem jednak jak się rozejrzałem popaloną krzaczki i w ogóle to trochę przestałem się dziwić.
- To raczej nie robota wiewiórki piromanki, co - poprawiłem torbę na ramieniu i rozejrzałem się po okolicy uważniej.

|k100 - spostrzegawczość, k10 - nasza grupa (Percival, Matthew, Susanne)


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Ben Nevis [odnośnik]10.06.19 2:26
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 20

--------------------------------

#2 'k10' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ben Nevis Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ben Nevis [odnośnik]10.06.19 7:59
Był przyzwyczajony do długich wędrówek i krótkich pościgów. Długi pościg za Wrightem przekraczał jednak jego fizyczne kompetencje. Pozostawał więc w pewnej odległości od niego, dość małej, by wciąż mieć go w zasięgu wzroku, dość dużej by zachować siły.
- Jeszcze. - odpowiedział, unosząc głos na tyle tylko, by było go słychać mimo dzielącej go od przodującego mężczyzny odległości. Czy miał od niego większe doświadczenie w takich warunkach trudno byłoby mu zgadnąć. Pewność siebie bywała czasem jedynie tym. Sama jego postura sugerowała jednak, że był silniejszy od Coriandra i ostatnie, na co ten miał ochotę to sugerować mu, że może właściwiej byłoby na tym etapie bardziej zachowawczo podejść do wędrówki. Ostatecznie nie wiedział dokładnie ich jeszcze czekało.
- Szczęśliwy traf. Rezerwat smoków za granicą. - odparł zgodnie z prawdą, nie rozwijał jednak wątku i nie zaoferował pytania ze swojej strony. Wolał oszczędzać oddech na wypadek czegoś... w rodzaju wspinaczki na przykład. O ile poprzednie zmiany w warunkach nie robiły na nim jeszcze szczególnego wrażenia, trudno byłoby mu odmówić respektu stromiznie, przed którą zatrzymał się Benjamin. Po chwili stali już przed nią obaj.
- Tak, ale zwykle widząc niebo mniej lub bardziej gwiaździste nade mną. - odpowiedział bez przekonania na pytanie dotyczące doświadczenia w wysokich górach, bez komentarza póki co zostawiając te dotyczące wspinaczki. - Tylko czekaj moment, może gdzieś tu jest jeszcze kawałek przejścia. Jeśli mamy zgłupieć od tej mgły, lepiej byłoby przynajmniej mieć coś konkretnego pod stopami. - westchnął, robiąc kilka kroków do przodu i uważnie rozglądając się po bokach. Wspinaczka bezpośrednio po stromej ścianie wydawała mu się ostatecznością.
- Wszystkim, czego ludzie pozbywają się w Londynie i okolicach. Okazyjnie czyimiś pupilami. Wbrew pozorom to dość szerokie spektrum... - zamknął się, marszcząc brwi. Przez chwilę chciał się skupić tylko na widoku dookoła. - A Ty? Od zawsze smoki?

| rzucam na spostrzegawczość (mam II poziom)


przyjdź śmierci, ale tak skrycie, tak skrycie bym nie czuł twego zbliżenia, bo sama rozkosz konania, rozkosz konania mogłaby
wrócić mi życie
Coriander Sprout
Coriander Sprout
Zawód : magiwet
Wiek : 31 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
raise a glass to freedom,
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6883-coriander-sprout#179691 https://www.morsmordre.net/t6996-silva#183813 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f248-hartlake-road-18-3 https://www.morsmordre.net/t6997-skrytka-bankowa-nr-1708 https://www.morsmordre.net/t7442-c-sprout#203517
Re: Ben Nevis [odnośnik]10.06.19 7:59
The member 'Coriander Sprout' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 98
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ben Nevis Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ben Nevis [odnośnik]11.06.19 23:34
Widoki zawsze były piękne, ale w otaczającej ich roślinności zdawało się tkwić coś niepokojącego - a moze to rojenia jego wyobraźni po wysłuchaniu zbyt dużej ilości legend odnośnie zalęgłej tu anomalii. Droga była trudna, ale przecież był na gotowy - umyślnie wybrał trudniejszy ze szlaków, chcąc się z nim zmierzyć. Morgoth miał nad nim ogromną przewagę, w każdym momencie mógł przyjąć wilczą postać, dla której pokonanie leśnego duktu bez wątpienia będzie znacznie prostsze. Sam porywał się z motyką na słońce - wiedział dobrze, że nie miał aż tak dobrej kondycji, by wdrapać się na szczyt bez przeszkód - tak jak wiedział, że dysponował magią, która mogła mu to znacznie ułatwić. To powinien jednak rozpatrywać w kategoriach ostateczności: powinni zostawić jak największe siły na spotkanie z samym smokiem. Niepokój nasilił się, kiedy jego oddech stał się widoczny; śliski teren miał być coraz trudniejszy - wystarczył rzut oka na dalszą drogę, by upewnić się w tym przekonaniu. Stanąwszy na skalnej półce nabrał w płuca powietrza, spoglądając w dal - na zbocza gór - ledwie widoczne przez śnieżny wiatr. Był grudzień, a oni zdobywali górskie szczyty - musieli się spodziewać śniegu - jednak przy anomaliach tak mocno wpływających na pogodę każdy powiew zimy wydawał się trochę przerażający. Wsparł się dłonią o jedną z pobliskich skał, nie przysiadając - wtedy tylko trudniej było zebrać siły do dalszej wędrówki. Z niepokojem przyglądał się lodowaciejącemu podłożu - im wyżej, tym trudniej będzie temu sprostać. Zjawiska będą się nasilały.
Spojrzał też w dalszą drogę, taksując spojrzeniem obie drogi.
- Stroma ścieżka powiedzie wprost ku celu - zaryzykował stwierdzenie, szlak nie mógł prowadzić donikąd. - Droga wewnątrz góry może być ślepym zaułkiem, ale pewnie będzie prościej ją pokonać. Nie ryzykowałbym utraty czasu. Do zmroku musimy wrócić na miejsce. - Bardziej głośno myślał, niż decydował, spoglądając pytająco na Morgotha. Zdawało mu się, że będzie miał więcej trudności niż Yaxley w pokonaniu tego szlaku. - Możemy się też rozdzielić, ale to byłoby nieroztropne. Pogoda może się zaostrzyć w każdej chwili. Będąc blisko siebie, możemy sobie wzajemnie pomóc. Wewnątrz groty nie odnajdziemy raczej smoczych śladów - chyba, że nasz pupil uwił sobie tam jaskinię. - Zamyślił się. Może warto było to sprawdzić? Nie był pewien, omiótł okolicę spojrzeniem szukając czegokolwiek, co mogłoby być śladem pozostawionym przez smoka - mając nadzieję, że to pomoże im podjąć decyzję. Przyglądał się także owej grocie, szacując szanse smoka na obranie podobnego miejsca na swoje siedlisko.

#1 rzut na onms: zastanawiam się, czy smok mógł się zagnieździć lub przebywać w pobliskiej jaskini (onms IV)
#2 rzut na spostrzegawczość: szukam śladów (spostrzegawczość I)
#3 k10 dla tristana i morgo.



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Ben Nevis 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Ben Nevis [odnośnik]11.06.19 23:34
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 98

--------------------------------

#2 'k100' : 4

--------------------------------

#3 'k10' : 9
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ben Nevis Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ben Nevis [odnośnik]12.06.19 10:53
Wiedział, że nie miała to być łatwa droga. Wyprawa w górach zawsze wiązała się z wysiłkiem, jednak wysokość sprzyjała płucom Morgotha, a oddech zamiast uciążliwego od pewnego momentu stał się równy i głębszy. Nie oznaczało to jednak, że nie czuł w mięśniach zmęczenia czy wyraźnych dolegliwości. Pomimo stawiania sobie kolejnych przeszkód związanych z fizycznością, Yaxley wciąż pozostawał słabszy, ale dzięki temu nie popadał w pychę i nie lekceważył innych. Szedł więc ramię w ramię z drugim nestorem, raz wychodząc bardziej w przód, raz pozwalając sobie na chwilę wolniejszego marszu. Ich przystanki były krótkie, a ich ilość skromna. Wiedzieli, że musieli zdążyć przed zapadnięciem zmroku, bo pozostanie na nieznanym terenie bez odpowiedniego przygotowania było lekkomyślnością. I to nie w delikatnym tego słowa znaczenia. Nie zamierzał sięgać po animagię, a przynajmniej nie w momencie, w którym jej nie potrzebował. Nie byli z Tristanem sami — wybieganie naprzeciw też nie było aktualnie potrzebne, jeśli szlak piął się tylko w górę. Ścieżka, którą szli zdawała się ułożona rękoma trolli lub olbrzymów, bo stopnie schodów rozwleczone były na zdecydowanie większe odległości niż jeśli tworzyliby ją ludzie. W kilku momentach Morgoth musiał oprzeć się na dłoniach, przez co na wewnętrznej części rąk miał już kilka otarć, gdy dotarli na jedną z pułek skalnych. Nie zdecydował się spojrzeć na drogę, która została za nimi — nigdy nie lubił latać, a wysokości chociaż go nie przerażały, na pewno nie dodawały pewności siebie. Szczególnie że skupił się na tym, by rozedrgane mięśnie nóg nie zwiodły go na niepewnym podłożu. Lód był dopiero początkiem ich zmagań. Skupił się więc na tym, co było przed nimi, a zatem dość uważnie obserwował rozwidlające się drogi, słuchając w międzyczasie słów Tristana. Sam jeszcze musiał uspokoić oddech, dlatego nie wtrącał się w wysuwane opcje. Pozwolił sobie na badanie w ciszy obu opcji, a gdy jego towarzyszy zawiesił głos, Morgoth jeszcze przez krótką chwilę przetwarzał zasłyszane wiadomości. Tristan miał sporo racji, jednak wzmagająca się coraz silniej pogoda nie sprzyjała wspinaczkom pod otwartym niebem.
- Grota i dym w tym miejscu nie są bez znaczenia - wypowiedział swoje myśli wolno, ale dość pewnie. Wątpił, żeby to był przypadek. Wielkie gady nie sypiały pod gołym niebem, jeśli nie musiały. - Zgadzam się. Nie możemy się rozdzielać. A smok również musi znajdować schronienie - potwierdził słowa Rosiera, równocześnie zaznaczając, że obstawał przy eksploracji jaskini. Musieli jednak się upewnić co do tego, bo podejmowanie pochopnych decyzji byłoby w tym przypadku zgubne. Podszedł uważnie parę kroków ku grocie, szukając czegoś, co dałoby mu znak o tym, że się nie mylił. Że mogli przejść pod kopułą skał bez przeszkód, a ścieżka nie kończyła się po paru metrach.

|spostrzegawczość II



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Ben Nevis [odnośnik]12.06.19 10:53
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 61
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ben Nevis Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ben Nevis [odnośnik]14.06.19 20:07
Kiwnęła głową, podsumowując tym samym poruszony wcześniej temat mapy. Kiedy wszyscy się rozeszli, by skompletować ekwipunek na wyprawę, czekała cierpliwie, nie wchodząc nikomu w drogę - usiadła na krześle, dopijając spokojnie herbatę i próbując nie myśleć zbyt wiele o ewentualnych przeciwnościach oraz tym, co mogły im zgotować anomalie. Z Charlene i Roselyn pożegnała się uściskami, prosząc, by uważały na siebie i życzyła powodzenia w zbieraniu akonitu oraz późniejszych poczynaniach alchemicznych. Miała szczerą nadzieję, że Timothy poradzi sobie z ewentualnymi trudnościami na ich ścieżce. Dopiero upewniwszy się, że ma w torbie wszystko, co planowała, owinęła szalik i wyruszyła razem ze swoimi towarzyszami.
Z początku dosyć dziarsko - choć nieprzesadnie - stawiała kroki, jednak po niedługiej chwili okazało się, że każde zetknięcie stopy z podłożem może zakończyć się zjawiskowym ślizgiem, dlatego uaktywniła pokłady ostrożności, próbując przy tym nie wlec się zanadto. Ze zmarszczonymi brwiami spoglądała na rzadkie drzewa, nasłuchując czujnie odgłosów, które mogłyby powiedzieć cokolwiek - zwłaszcza o stanie fauny górskiej okolicy, lecz uszu nadstawiała na próżno.
- Jest zbyt cicho - powiedziała, mimo otaczającego bezgłosu, nie starając się mówić głośno. Nie wyglądało na to, by zwierzęta przysiadały na drzewach. Żadnych odgłosów spłoszenia, za to zmęczenie przyszło nagle, sponiewierając umysł zupełnie nieproporcjonalnie do wysiłku. Próbowała tłumaczyć to sobie trudnymi warunkami - nie znała się, może tak to w górach działało? Mimo tego, winiła głównie anomalie. Odetchnęła, gdy trudność odpuściła, wtedy z kolei pojawił się inny problem i spora połać terenu do obserwacji.
- Pavor veneno? - zapytała, zerkając na Matthew - chyba o to mu chodziło. - coś w tym jest, to pewnie anomalie - mruknęła, wodząc spojrzeniem po spalonej okolicy, podłużnych śladach i zniekształconych krzewach. Rozglądała się, gdzie mogła.
- Spora i ciężka musiała być ta wiewiórka - przyznała, nie odpuszczając rozglądania się. Przygryzła wargę, zastanawiając się wciąż nad opustoszałymi terenami - jak daleko mogły się ciągnąć? Czy smok - bo wyglądało na to, że właśnie tędy się przetoczył - przegnał wszystkie żywe dusze? - Cave Inimicum - wymówiła pod nosem, poruszając różdżką i próbując sprawdzić, czy zastaną wokół coś żywego.

| przepraszam za spóźnianie się :c rzut pierwszy na spostrzegawczość (I), drugi na zaklęcie + anomalia



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Ben Nevis JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Ben Nevis [odnośnik]14.06.19 20:07
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 49

--------------------------------

#2 'k100' : 5

--------------------------------

#3 'Anomalie - CZ' :
Ben Nevis Ff4Ujjb
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ben Nevis Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ben Nevis [odnośnik]19.06.19 13:40
Spędzony na naradzie poranek zdawał mu się minąć wyjątkowo szybko, jak mrugnięcie powieką; ostatnie przygotowania do wymarszu były z kolei niewyraźną smugą drobnych czynności, których – gdy znalazł się w towarzystwie Susanne i Matta – praktycznie już nie pamiętał. W jego klatce piersiowej bulgotała lekka ekscytacja, tak dawno nie był już w terenie – ale przede wszystkim starał się zachować czujność i ostrożność, gdy wspinali się niezbyt stromą, ale zdradliwą ścieżką, zmierzając prosto ku pierwszemu punktowi wędrówki. Oddalonemu jakby za bardzo, i zbyt trudnego do osiągnięcia; Percival podejrzewał, że miesiące spędzone za ministerialnym biurkiem nie przysłużyły się zbytnio jego kondycji, ale i tak złapał zadyszkę zdecydowanie za szybko, a jego włosy przykleiły się do mokrego od potu czoła. Początkowo winił za to zawieszoną wokół drzew duchotę, jednak rozlegający się tuż obok głos Sue uświadomił mu, że nie chodziło tylko o to; roślinność, która normalnie powinna aż roić się od zwierząt i owadów, była nienaturalnie cicha i uśpiona – zupełnie jakby wszystko co żywe opuściło to miejsce. W ucieczce? Z konieczności? – Masz rację, coś jest nie tak – odpowiedział, kiwając głową również na słowa Matta. W jego żyłach rozlał się niepokój, coraz mniej chciało mu się stawiać kolejne kroki – ale zanim zdążył wydać rozkaz o zawróceniu, ściana lasu się zakończyła, a oni wyszli na otwarty teren, mogąc wreszcie odetchnąć swobodniej. – Pavor veneno wydaje się trafnym skojarzeniem, i wcale nie tak bardzo nieprawdopodobnym. W październiku trafiłem na anomalię, która działała podobnie jak Viento somnia – skomentował, krzywiąc się wewnętrznie na wspomnienie wydarzeń, które rozegrały się w Kumbrii. Odchrząknął. – W każdym razie, jeżeli tylko będziemy mieć taką możliwość, postaramy się nie wracać tą trasą – dodał jeszcze – ale zaraz jego uwagę odwróciło coś innego: okolica, w której się znaleźli, poznaczona była czarnymi śladami niedawnego pożaru, ciemne smugi mknęły po podłożu, znacząc też okoliczną roślinność. Podszedł bliżej, stając mniej więcej pośrodku pogorzeliska i rozglądając się uważnie; starając się dostrzec charakterystyczne zniszczenia, które mogłyby podpowiedzieć mu, co właściwie się tutaj stało. – To zdecydowanie nie była wiewiórka – mruknął w zamyśleniu, przykucając i przyglądając się bliżej spopielonym śladom; czy było to dzieło smoka, czy po prostu zaprószonego ognia?

| spostrzegawczość (I)




do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Ben Nevis
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach