Wydarzenia


Ekipa forum
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka"
AutorWiadomość
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]20.06.19 14:31
First topic message reminder :

Cukiernia "Czekoladowa Rzeka"

★★
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" była w rodzinie Thorne'ów od pokoleń. Pomimo zmiany właściciela dalej skupia się ona - jak sama nazwa wskazuje - bardziej na wyrobach czekoladowych niżeli na żelatynowych. Na zewnątrz często wystawiane są stoliki dla tych, którzy chcą cieszyć się słodkościami na świeżym powietrzu. Dla tych jednak, którzy decydują się na posiłek na wynos, produkty pakowane są w urocze paczuszki nie tylko dla zabezpieczenia, ale i dla estetyki.
Na samym progu klienta wita słodka woń i brak gwaru. Z miłą chęcią odbywa się rozmowy w towarzystwie rozmaitego jedzenia. Można więc powiedzieć, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Oprócz tej mieszczącej się na Pokątnej, na świecie istnieje również wiele innych cukierni pod tą samą nazwą, między innymi w Rosji. Nic więc dziwnego, że linia tych cukierni jest nie tylko uwielbiana przez wzgląd na jakość towarów czy atmosferę, ale i dość znana wśród przeciętnych czarodziejów.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:20, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]31.07.20 22:44

27 kwietnia 1957 roku



Oswajanie owieczek bywało wymagające. Niektórym wystarczały słowa, opoka bezpieczeństwa roztaczana nad ich głowami w kryjówkach oddalonych od serca Londynu, inne odnajdywały spokój i wdzięczność w niewielkich podarkach, którymi odwracała ich uwagę od rzeczy ważnych. Kupowała je, ich uległość, bezwstydnie i często, odpowiednio dobierając prezenty pod zainteresowania, ulubione tematy, małe grzeszki - lecz nic nie było tak skuteczne w swej prostocie jak przepyszne łakocie. Każda z mugolek pod jej patronatem przepadała za czekoladą. Słodką, rozpływającą się w ustach, przywodzącą na myśl niewinną normalność dnia codziennego, którą utraciły wraz z nadejściem rewolucji, czystek rasowych; przypominała im dzieciństwo, beztroskę, sprawiała, że na nowo buchały pozytywnymi emocjami i przynajmniej na chwilę przestawały ględzić, zbyt zajęte konsumpcją deserów. Cóż, jeśli mogła tym niewymagającym sposobem delektować się ciszą, łakocie były warte swej ceny.
Tego popołudnia Wren przechadzała się ulicą Pokątną, odwiedzała alchemiczne sklepy, z zaciekawieniem przeglądała oferowane przez nie nowości. Zakupiła nawet nową szatę u madame Malkin, gdy starej nie dało się już zacerować, by wyglądem nie przypominać zalegającego na krawężniku żebraka. Po drodze minęła również cukiernię. Początkowo nie poświęcała ów miejscu przesadnej uwagi, kątem oka zerknęła na szyld i przeszła dalej, obojętna, by po chwili doznać olśnienia i zatrzymać się gwałtownie, tym samym powodując małą kolizję z czarodziejem idącym za nią. Przeprosiła, upewniła się, że nie wyrządziła żadnej szkody, po czym zawróciła i ruszyła w kierunku otwartych drzwi przybytku, zapraszających do środka przesłodką wonią tutejszych wyrobów. Choć Chang na Pokątnej mieszkała już kilka lat, wstyd się przyznać, lecz nigdy wcześniej nie zawitała w królestwie łakoci Thorne'ów, nie wiedziała zatem czego spodziewać się w środku.
Z wystaw witały ją przeróżne smakołyki uformowane w kształty bardziej standardowe, jak i awangardowe, nowatorskie, przypominające małe dzieła sztuki niż obiekt przeznaczony do jednorazowego zjedzenia. Czarownica przyjrzała się im dokładnie; produktów była masa, każdy bardziej wdzięczny od drugiego, i w chwilowym przypływie konsternacji zmarszczyła brwi, niepewna wyboru. Sama preferowała smaki kwaskowate, zetknięcie się z wachlarzem słodkich nut był nowością - powiodła więc spojrzeniem do kobiety stojącej za ladą i podeszła w jej kierunku powoli, wyjmując dłonie z kieszeni.
- Mogłabym prosić o pomoc? - zaczęła spokojnie, skinąwszy jej głową na powitanie. - Szukam czegoś, co szczególnie zasmakowałoby młodym dziewczętom. Czy mogłaby pani wskazać mi to, co cieszy się największą popularnością, jest kupowane najchętniej? - Wren liczyła na doświadczenie czarodziejskiej społeczności i jej wyborów, a także fachową ocenę sprzedawczyni. O większości ze smaków, jakimi opisane były wyroby, nawet nie słyszała, a to jeszcze dogłębniej utrudniało sprawę samodzielnego wyboru.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]01.08.20 22:50
27 kwietnia, 1957 r.

Gdyby prześledzić wydarzenia ostatnich dni, nikt nie pomyślałby, że w sklepie pracuje ta sama Clementine, która zawsze naiwnie oczekiwała pomocy i oferowała ją obcym. Po ostatnich problemach w ministerstwie – wliczając w to nieprzyjemne spotkanie z dawną klientką, jak i natrętnego urzędnika niechcącego przybić pieczątki na jej dokumencie – zrobiła się po prostu zmęczona. Na dodatek, po dodaniu do tego sprawy z dłuższym zostawaniem w pracy przez obecny miesiąc, ciężko byłoby otrzymać zdrowo wyglądającego czarodzieja. Szczęśliwie nie schudła, dbając o posiłki w ciągu dnia, za lekko zapudrowane sińce pod oczami zdradzały jednak bolesną prawdę. Powoli przestawała sobie radzić i nie miała pojęcia, jak to wszystko ogarnąć.
Stawiła się jednak w pracy, nie chcąc zawieść rodziny i wciąż licząc, że jej wysiłek w końcu się opłaci i osławiona już bardziej cukiernia wróci we właściwe ręce. Naprawdę w to wierzyła. Stąd z cieniami pod oczami układała teraz zgodnie z pierwotnym porządkiem wszystkie pudła na zapleczu, starając się nie popełnić żadnego błędu. Doskonale wiedziała, że pomyłka w tym temacie oznacza kolejne nadgodziny, do tego dodatkowe grzebanie w poszukiwaniu składników.
Kończyła porządkować ostatnie pudło, kiedy usłyszała, jak do środka wchodzi klient. Odstawiła pudło na miejsce i podeszła do blatu.
Dzień dobry – zagadnęła ciepło na początek ze słabym uśmiechem. Nie kojarzyła tej twarzy, ale przecież wizyty nie składali w cukierni sami stali klienci. Poza tym zawsze starała się wszystkich traktować tak samo – w końcu odstraszenie nowego klienta i jego odejście oznaczało mniejsze zyski. A o dobrego klienta w tych czasach było ciężko.
Już miała spieszyć ze standardowym „Czym mogę służyć?”, ale klienta ją ubiegła. Clementine zastanawiała się jednak, o jaką pomoc chodzi. Większość czarodziejów korzystających z cukierniczych usług prosiła zwykle o pomoc w wybraniu tortu – czy to weselnego, czy urodzinowego. Thorne musiała jednak z przykrością stwierdzić, że spodziewali się chyba że będzie znała ich bardziej od nich samych, podsuwając jej tak indywidualne decyzje.
Oczywiście, o co chodzi? – spytała rzeczowo, lustrując nieznajomą.
W miarę jak klientka rozwijała swoją wypowiedź, Clementine marszczyła się coraz bardziej. Zadanie, które dostała, było równie trudne co to, które przewidywała.
To dość ciężki orzech do zgryzienia – zaśmiała się nieco zmartwiona. – Wszystko zależy od preferencji co do smaku. Ma być kwaśny, słodki czy gorzki? Tak czy siak, odradzałabym na pewno lukrecję – albo się ją nienawidzi, albo kocha. Jeśli to prezent, nie warto ryzykować.
W zależności od okresu – wiosennego, zimowego, letniego czy jesiennego – popularność składników również się zmieniała. Wiosną modna była wanilia, zimą cynamon. Nie dało się jednoznacznie stwierdzić, co cieszyło się w ciągu roku największą popularnością. Chyba że klientce chodziło akurat o to, co było najczęściej kupowane w kwietniu – wówczas sprawa była o wiele prostsza niż cukierniczka sądziła.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" - Page 4 Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]01.08.20 23:20
Jakie smaki najbardziej odpowiadały jej wiernym owieczkom? Wren zmarszczyła brwi, próbując odszukać w pamięci tak nieistotne szczegóły z wcześniejszych spotkań, długich tygodni przygotowań, nęcenia, budowania zaufania; kilkakrotnie miała okazję uraczyć je ciastkami, niekiedy i one przygotowywały mały poczęstunek z zasobów oferowanych przez kryjówki, wszystko kojarzyło się jej ze słodyczą. Podobną ich ślicznym twarzyczkom, urokliwym usposobieniom, niczym porcelanowe lalki otaczały się odpowiednimi sobie składnikami - łagodnymi i kobiecymi -, nawet żywieniowymi. Najbezpieczniej byłoby chyba postawić na to, co powszechne i standardowe: nie miała zamiaru wysłuchiwać, że awangardowe połączenie nut smakowych było aż nazbyt nowoczesne na ich językach, nie chciała obserwować jak twarze wykrzywiały się w nieumiejętnie skrywanym niesmaku, jak doszukiwały się kulturalnych słów, by nie urazić swej drogiej przyjaciółki. Czarownica wydała z siebie cichy, zamyślony pomruk na słowa kobiety, skinęła w odpowiedzi na wzmiankę o lukrecji. W dzieciństwie trafiła na cukierek o tym smaku i wypluła go tak szybko, jak tylko kubki smakowe zarejestrowały przedziwny aromat. Nie rozumiała dlaczego produkcja tych łakoci nie była jeszcze prawnie zabroniona.
- Raczej słodki - zdecydowała, choć melodia głosu nie sugerowała przesadnego przekonania dokonanym wyborem. Desery nie były jej specjalnością, liczyła, że w cukierniczym królestwie poprowadzą ją za rękę do odpowiedniego wyboru, nawet dokonają go za nią. - Czekoladowy, może mlecznej odmiany? Słyszałam też o czekoladzie deserowej, ale nigdy jej nie próbowałam. - Jej kulinarne umiejętności skupiały się raczej wokół prostych obiadów dla jednej osoby, nie miała okazji jak dotąd spróbować swych sił w deserach. Spojrzała wówczas na sprzedawczynię, ciekawa, czy oferowano tu choćby niewielkie próbki dostępnych produktów i smaków. Gdyby to jej przypadło zarządzanie tym miejscem, z pewnością rozważyłaby podobny zabieg, pozwalając klientom zaznać tutejszej pychoty i nakłonić do kupna wielu przekąsek, z każdego gatunku, który przypadłby im do gustu.
Uwaga rozproszyła się niebawem, gdy po lewej stronie sprzedawczyni Wren dostrzegła uformowane ze smakowicie wyglądającej czekolady figury przedstawiające magiczne stworzenia. Niektóre oblane były wymyślnymi polewami, obsypane dodatkowymi składnikami, owocami. Brwi zmarszczyły się delikatnie i czarownica podeszła bliżej lady, palcem niekulturalnie wskazując na półkę mieszczącą owe produkty.
- Te ciastka wyglądają na smaczne - stwierdziła, każdemu z kształtów przyglądała się uważnie. Grzechem byłoby naruszyć ich fantazyjną formę, ale to sprawiało, że oceniała je jako strzał w dziesiątkę. Kolory polew były jednak różne, sugerowały odmienność aromatyczną zależnie od barwy, tak samo jak okraszające je dodatki, wskazanym zatem było otrzymanie na ich temat dodatkowych informacji. - W jakich smakach są dostępne? I ile kosztują? - Nie zamierzała wszakże tracić królestwa na podniebienia mugolek; osłodzenie im wojennego życia nie powinno pochłaniać większości zysków, które z nich czerpała, Wren nie ukrywała zatem swojego zainteresowania ceną. Był to czynnik jak każdy inny - równie ważny obok smaku.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]05.08.20 20:18
Nie wiedziała, dla kogo konkretnie miały być łakocie – skłamałaby jednak, mówiąc, że nie była ciekawa. Nie należała do kręgu wścibskich, śledzących zza okna wzrokiem osób, ale rzeczywiście przez chwilę czy dwie zastanawiała się, czy może chodzić o tajemniczego kochanka, czy zaufaną przyjaciółkę. Tak czy siak, kimkolwiek nie byłby odbiorca, nie było to nic niestosownego, bo według myślenia Clementine każda okazja była dobra – sama bywała obdarowywana słodyczami przez ojca, kiedy tylko uznawał, że była na to odpowiednia pora.
Pokiwała głową na wzmiankę o smaku. Ta informacja na pewno się przyda – w końcu większość czarodziejów patrzyła mniej na wygląd a bardziej na to, co kryło się w środku. Zastanawiało ją trochę jednak, czy cała sprawa tyczy się kobiety lub kobiet, czy może płci przeciwnej. Zarówno starsze jak i młodsze dziewczyny niemal zawsze przywiązywały dużą wagę do finezyjnych kształtów czy dekoracji. Może to nieco pomogłoby Clem i jej klientce w wyborze odpowiednich czekoladek?
Jeżeli mogę spytać to czy podarunek ma być dla kobiety? – spytała delikatnie, nie rozwodząc się nad tym, czy otrzymać je miała siostra, matka czy daleka ciotka. Mimo oczywistej ciekawości, szanowała cudzą prywatność. – Co prawda, to tylko moja sugestia, ale klientki, które do nas przychodzą, jak i mężczyźni z zamiarem kupienia czegoś dla swoich żon, często wybierają czekoladki ze wzorem. Popularne są czekoladki przypominające poszczególne rodzaje kwiatów, szczególnie w obecnym miesiącu.
Wyciągnęła próbki do skosztowania z osobnej szuflady. Miały one przeróżne kształty: stokrotki, słoneczniki, mlecze i wiele, wiele innych. Wszystkie jednak pochodziły z kolekcji kwiatowej, gdzie cukiernik najwięcej pasji włożył w powielenie ich obrazu.
Mogę udostępnić kilka z nich, jeśli chciałaby pani którejś skosztować. – Otworzyła pudełko próbek z zachęcającym uśmiechem.
Uwaga została zwrócona jednak na ciastka. Przez wiele lat to właśnie one były najczęściej kupowane wiosną i latem – było to całkiem logiczne, w wysokiej temperaturze czekoladowa masa migiem się roztapiała. Te, które były przedmiotem teraźniejszego zainteresowania, przedstawiały przeróżne magiczne stworzenia. Dobry wybór, choć nie polecała tego osobom z naprawdę słabą głową – zawierały alkohol.
Och, są ze szkocką whisky, dzięki czemu mają dość wyrazisty aromat i smak – wyjaśniła, przesuwając wzrokiem po każdej z artystycznych figur. – Są dostępne w kilku wersjach smakowych w zależności od kolorów: różowa polewa jest truskawkowa, jasnobrązowa karmelowa, różowa malinowa, a granatowa jagodowa. Prócz tego każde ciastko jest wypełnione w środku miękkim nadzieniem o smaku mlecznej czekolady.
Potrząsnęła głową na wzmiankę o cenie. Tu sprawa była trochę bardziej skomplikowana, wszystko bowiem zależało od ilości zamówionych ciastek.
Są na zamówienie. Nie mamy ich na stanie, to tylko wystawa. Czeka się do tygodnia, aż nie przyleci sowa z prośbą o odbiór – odpowiedziała, próbując nie zniechęcić klientki. – Poza tym cena w dużej mierze zależy od zamówienia – można zamówić całe opakowanie, które obejmuje osiem sztuk lub po prostu kupić ciastka na sztuki. Opakowanie kosztuje dwanaście galeonów, sztuka zaś dwa.
Wbrew pozorom sytuacja z cukierniami zawsze była dość zawiła. Podobnie rzecz się miała z tortami – jedne pracownicy robili tylko na zamówienie, inne zaś zawsze można było swobodnie kupić.
Jeżeli szuka pani czegoś innego, proszę dać mi znać, na pewno coś znajdziemy. – Uśmiechnęła się ciepło. Domyślała się, że te ciastka były dość specyficzną przyjemnością, którą nie każdy lubił, nie chciało mu się czekać i nie mógł sobie na nie pozwolić. Sama liczyła każdego ciężko zarobionego galeona.


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" - Page 4 Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]06.08.20 22:27
Historia z pewnością byłaby o wiele ciekawsza a wybór trudniejszy, jeśli adresatem słodyczy byłby tajemniczy kochanek; by takiego zdobyć najpierw należało jednak mieć dostatecznie dużo czasu. Spoglądać w oczy swego życia prywatnego bez zgrozy i niechęci, zamiast mocować kotwicę obowiązków i pracy do własnej kostki tylko po to, by wrzucić ją na dno morza i nigdy więcej nie dojrzeć majaczących na powierzchni oznak samotności. Wren nie lubiła o tym myśleć. O wiele łatwiejszym zadaniem było poświęcenie się gromadzeniu finansowych dóbr, pustkę rekompensowało wydawanie zarobionych galeonów na rzeczy przeróżne, mniejsze i większe, przynoszące jednakową radość. Chwilową, ulotną, ale rzeczywistą i przynajmniej na chwilę odganiającą demony.
- Dla moich kuzynek. Większość z nich ledwie starła się z dorosłością, myślałam więc, żeby trochę umilić im stawanie na własne nogi w tak niepewnych czasach - wyjaśniła, kłamała gładko, bez zająknięcia, tkając rozdziały fałszywej historii. Zaprezentowana przez kobietę propozycja pasowała do tych obrazów, do przeuroczych, czystokrwistych czarownic, którym pożegnanie z adolescencją przypadło na czas wojen, gwałtownych zmian, rebelianckich ruchów i formowania nowych zasad całej społeczności; musiały przepadać za kwiatami, jak większość młodych dam. Zabarwienie ich usposobieniem odmiennym niż to kojarzące się z niemal okrutną powszechnością nie było konieczne, zakładała, że cukierniczka zapomni o ich rzekomym istnieniu tak szybko, jak tylko Wren opuści progi przyjemnie pachnącego przybytku.
- Robią wrażenie. Czy istnieje możliwość wyboru konkretnego gatunku kwiatu i dostosowanie jego smaku na zamówienie? - spytała z zainteresowaniem, ciekawa, czy nawet coś w jej mniemaniu tak błahego jak czekoladki zakrawać mogło o elementy sztuki. Dostępne wzory przedstawiały fantazyjną choć przy tym dość standardową selekcję flory, z pewnością wystarczyłyby na potrzeby jej nieistniejących kuzynek, jednak myśli krążyły już wokół innych osób, ostatnimi czasy stającymi się jej dość bliskimi - lub po prostu osoby, aż jednej, której obecność okazywała się wcale nieirytująca. Czekoladki nie musiały być dawane jedynie od święta, prawda? Wren sięgnęła po jedną z nich, uformowaną w kształcie słonecznika, i pozwoliła sobie skorzystać z propozycji poznania smaku. Czekolada szybko rozpłynęła się w ustach, uderzyła w nią mlecznym, słodkim aromatem przypominającym pralinę, a oczy błysnęły w chwilowym zadowoleniu. Renoma nie brała się znikąd. - Chętnie wezmę kilka opakowań. Cztery, może pieć - zadeklarowała bez wahania, absolutnie o tym przekonana, jeszcze zanim rozpoczęły jakiekolwiek rozmowy na temat ceny. Słodycze wydawały się warte rozsądnej sumy, nawet jeśli nie miałyby stać się prezentem, jej podniebienie - zwykle przyzwyczajone do kwaskowatości smaków - byłoby nader zachwycone mogąc zatrzymać je wszystkie. Niemal zapomniała przy tym o wcześniejszym zainteresowaniu innymi łakociami z oferty; ich opisy brzmiały tak dobrze, jak smakowały czekoladki.
- W takim razie zamówię jeszcze jedno ciastko z polewą jagodową i jedno z malinową. - Dla siebie. Ewentualnie również dla Claude'a, jeśli zdecyduje się odwiedzić ją w najbliższych dniach i zasłuży. - Whisky nie jest czymś, czym powinnam rozpieszczać młode panny. Szczególnie jeśli chcę pozostać w dobrej komitywie z ich rodzicami - stwierdziła gładko, dopisała tym samym kolejny podrozdział fantazji, która nigdy nie miała się ziścić. - Rozumiem, że czasu oczekiwania nie da się przyspieszyć? - A szkoda. Wizyty u zaprzyjaźnionych mugolek zaplanowała na trzy najbliższe dni. W takim wypadku będą musiały obejść się smakiem i zaczekać na prezenty trochę dłużej.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]07.08.20 21:15
A więc chodziło o kobiety, dokładniej kuzynki? Pokiwała głową na znak zrozumienia. Sama miała dość liczną rodzinę, więc trochę to rozumiała – nawet jeśli kuzynostwo przyjeżdżało do jej rodziny tylko okazyjnie, gościa wypadało zawsze odpowiednio przyjąć. Domyślała się, że w przypadku klientki mogło być podobnie, jeśli chodzi o obchodzenie się z członkami rodziny, choć najwyraźniej w tym wypadku okazja była trochę inna.
Nie wnikała dalej w sytuację – dowiedziała się tego, co chciała. Zamierzała wykorzystać odpowiedź nieznajomej do lepszego i szybszego doboru łakoci. Może powinna poszukać wśród całego asortymentu czegoś jeszcze bardziej kobiecego niż kwiaty? Chociaż naprawdę wątpiła, czy istnieje cokolwiek takiego.
Klientka najwidoczniej wykazywała bardzo duże zainteresowanie wyrobem. Na dobrą sprawę Clementine wiedziała, że jeśli teraz nie przesadzi z zachęcaniem do kupna, transakcja powinna przebiec pomyślnie.
Owszem – odparła zgodnie z prawdą na zadane pytanie. – Terminowo wyszłoby tyle samo, zaś zamówienie liczymy wtedy po 2 galeony więcej za każdą sztukę nieujętą w normalnym programie.
Lekko otwarła usta ze zdziwienia na pożądaną przez klientkę liczbę pudełek. Czyżby łakocie produkowane przez cukiernię Thorne’ów tak bardzo jej zasmakowały? A może miała jeszcze liczniejszą rodzinę niż Clem, choć ta szczerze w to wątpiła?
Szybko jednak odzyskała fason i sięgnęła kartkę, by móc na niej wszystko dokładnie zapisywać. W końcu nie wiedziała, ile jeszcze nieznajoma zamówi.
Zanotowane – powiadomiła, kończąc ostatnie zdanie.
Zabranie się za notatki okazało się strzałem w dziesiątkę, bo już w następnej minucie klientka zdecydowała się zamówić kolejną rzecz – ciastka z polewą, jedno z malinową, drugie zaś z jagodową. Musiała przyznać, że chyba spotkała pierwszą osobę, która miała równie wielki apetyt co ona – oczywiście, o ile nie wszystko z listy zakupów tyczyło się podarunków dla rodziny klientki.
Zamrugała na wtrącenie nieznajomej, ale nic nie odpowiedziała. Rzeczywiście podsuwanie alkoholu młodym dziewczynom było trochę nierozsądne… Ale nie jej oceniać, nie? Poza tym, powinna wypowiadać się w tym temacie jako ostatnia – kiedy była jeszcze nastolatką u progu dorosłości, sama w końcu podwędziła zakazany trunek z kuchennej półki. Była grzeczną dziewczynką, ale czasem miewała też swoje wysoki.
Niestety, trzeba czekać – odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Sama pewnie nie mogłaby się doczekać na jej miejscu. Chociaż sama miała trochę inne nawyki żywieniowe – a mianowicie pochłaniała wszystko, co się nawinie, w najdziwniejszych zestawieniach – rozumiała, czemu klienci tak uwielbiali tutejsze wyroby. Jej rodzina zawsze miała fach w ręku – teraz wystarczyło tylko przywrócić świetność cukierni i przede wszystkim ją odzyskać. – Czy będzie coś jeszcze?


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" - Page 4 Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]08.08.20 20:02
Wren nie miała krzty doświadczenia w obcowaniu z łakociami; w przeszłości były zakazane w rodzinnym domu, Yolanda uważała, że zbyt mocno psuły kształcące się uzębienie, natomiast doświadczenia z brakiem rodzicielskiej kontroli w Hogwarcie...
Po tym, jak pewna zaprzyjaźniona Krukonka zaoferowała jej smakowicie wyglądające pastylki z białej czekolady, spędziła w skrzydle szpitalnym większą część popołudnia oczyszczając treść żołądka z przedziwnego żartu, którego w swej naiwności padła ofiarą. Od tamtej pory z własnego wyboru unikała zderzenia z czekoladowym światem, przezorna, pamiętając zawroty głowy i piekące uczucie przedzierające się przez gardło. Na domiar złego okazało się jeszcze, że cierpiała właściwie za kogoś - okazało się, że znalazła się wówczas w niewłaściwym czasie i miejscu, bo psikus miał dopaść rzeczoną Krukonkę, która odrzuciła oburzonego ów faktem kawalera. A dziewczę zdecydowało się podzielić otrzymanymi łakociami z koleżanką, nim spróbowała ich sama.
W ramach potwierdzenia zaoferowała kobiecie skinięcie, postanowiła poskromić pobudzony apetyt i nie poganiać tutejszych cukierników, nie daj Merlinie jeden z nich w ramach odwetu na niecierpliwej klientce dolałby coś do czekoladowego wywaru i na tym skończyłaby się obietnica miłych wspomnień. Zamiast tego czarownica skierowała spojrzenie na kilka stołów widocznych zza szeroko otwartych drzwi, niechętna, by zrezygnować z jakiejkolwiek przyjemności i ponownie ruszyć w swoją drogę tak szybko, bez odejścia przynajmniej z jednym łupem. Byłoby to po prostu wstydem.
- Czy w takim razie jest coś, co mogłabym zjeść na miejscu? - spytała, zachęcona zainteresowaniem Clementine, czy zamówienie dobiegło już końca. Skoro na świeżym powietrzu ustawiono miejsca do spoczynku, zakładała, że można było delektować się nim z dostępnym od ręki wyrobem, lub choćby kawą, herbatą.
Kilka kroków powiodło ją bliżej oszklonej wystawy nieopodal lady, za którą spoczywały ciasta, wiele z nich niepomiernie bardziej wymyślnych niż wszystko to, co w kuchni była w stanie wyczarować sama Chang. Liczyła, że uda jej się uszczknąć choćby kawałeczek; kubki smakowe domagały się większej ilości słodyczy, nie chciała natomiast z tego miejsca rezygnować bez walki. Może za tydzień wcale nie będzie już tak ich głodna. Wzrok ponownie wbiła potem w sprzedawczynię, oczy błysnęły w chłodnym oczekiwaniu.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]09.08.20 22:51
Domyślała się, że sztuka cukiernicza nie była do końca szczególnie znana większości społeczeństwa – mimo to wiedziała, że tak długo jak istnieje, tak samo jak taniec czy muzyka wygrywana na instrumentach, stanowi ważny element życia. Tylko dzięki temu, że każdy zajmował się tym, co potrafił i w czym był dobry, można było połączyć te elementy i coś z nich stworzyć. Inaczej, gdyby każdy robił, co chciał, nie byłoby najmniejszej szansy na zgodę. Dobry czarodziej na odpowiednim miejscu był przepisem na to, by bieda zmalała, a wszyscy stali się szczęśliwsi. No, a przynajmniej ona w to wierzyła. Nawet jeśli jej teoria była zbyt pokojowa i idealna, by mieć szansę na przełożenie na rzeczywistość.
Miała jednak zawsze łeb na karku i nie zastanawiała się szczególnie nad takimi rzeczami w trakcie pracy. A jeśli już to robiła, to nie na długo. Była optymistką, ale musiała przecież z czegoś żyć. Wiedziała, że pieniądze nie pofruną z nieba. Tylko ciężką pracą można było je zdobyć.
Pokiwała głową – dość energicznie pomimo zarwanej nocki – na słowa klientki. Oczywiście, że tak – Clem zdziwiłaby się, gdyby było inaczej! W końcu nie po to spędzała długie godziny w kuchni, niemożliwie się zajeżdżając, żeby stworzyć tak liczne cuda, prawda?
Muszę z przyjemnością zawiadomić, że tak – odpowiedziała, błyskając uśmiechem odznaczającym się dwoma wystającymi trójkami. – Może pani wybrać cokolwiek sobie pani życzy... no, prócz rzeczy na zamówienie, które zwykle dostarczamy na wskazany adres, i podelektować się tym przy stoliku na świeżym powietrzu.
Powiodła wzrokiem za kobietą. Obserwowała uważnie, jak ta przygląda się wystawie. Uznała to za dobry moment, żeby przejść do sedna.
Może chciałaby pani zamówić mleczną czekoladę na zimno do picia ze skórką pomarańczy i do tego kawałek kruszonki? – zaproponowała, mając nadzieję, że ten atak nie spłoszy klientki. Wyczuła dobry moment – a przynajmniej tak się jej wydawało. – Do tego zestaw pralin w różnych smakach na deser? Zawiera jedną gorzką, drugą słodką i trzecią kwaśną. Ten zestaw zbiera naprawdę bardzo dobre opinie, składa się z najbardziej popularnych w tym miesiącu smaków. Na pewno pomoże, jeśli nie wie pani do końca, co wybrać.


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" - Page 4 Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]10.08.20 20:06
Czy cukierniczka proponowała jej właśnie słodki deser wieńczący równie słodką kruszonkę i mleczną czekoladę? Och, na Merlina. I, przede wszystkim, czy istniał ktokolwiek, kto po tak potężnej dawce cukru nie musiałby natychmiast odwiedzić szpitalu świętego Munga by zadbać o wątrobę, przeciążony żołądek, sprawdzić stan krwi? Wren spojrzała na nią dość niepewnie, w myślach rozważała ofertę, oceniała swe siły na zamiary; nie zamierzała opuścić sklepu bez żadnego czekoladowego epilogu jego zwiedzenia, tym bardziej, że w torbie spoczywała książka na temat ziół, która wzbudziła ostatnio jej ciekawość i mogła przyjemnie umilić czas poświęcony na wypicie czekolady, ale nie była pewna, czy pochłonie cały asortyment zarekomendowany przez Thorne. Niezależnie od tego, jaką delicję przywodził na myśl samym opisem.
Chang milczała przez moment, pogrążona w rozważaniu, po czym znów ruszyła w kierunku głównej lady, wydobywając ze środka torby sakiewkę z pieniędzmi. Wolała zapłacić teraz, niezależnie od panujących tu zwyczajów - i delektować się zamówieniem bez wiszącego nad głową ostrza siekiery mającym odebrać jej ukochane galeony.
- Wezmę zimną czekoladę do picia i zestaw pralin, o którym pani mówiła - zdecydowała, ukontentowana drobnym okrojeniem pierwotnego pomysłu kobiety, i położyła na ladzie odpowiednią liczbę monet, gdy sprzedawczyni sprecyzowała cenę. Zakupy wszelkiego rodzaju były nęcące, od zawsze i na zawsze, jednak rozstawanie się z zarobioną mamoną okazywało się uporczywym problemem; czarownica nie lubiła, gdy wypełniona kapitałem sakwa uszczuplała swe zasoby, w jej głowie mimowolnie kiełkowała myśl, że powinna była oddać ją do Gringotta zamiast wydawać na miałkie przyjemności. Tym razem przełknęła ów przekonanie dość szybko. - Będę na zewnątrz, dziękuję - dopowiedziała kiwając głową, by opuścić następnie sklep i zająć miejsce przy jednym ze stolików ustawionych w cieniu. Pokątna wydawała się tego dnia niemniej zaludniona niż zwykle, lecz cichsza, trochę spokojniejsza; Wren dobyła zatem książki, nie chcąc marnować okazji, i otworzyła ją na wyznaczonej stronie, skora kontynuować wcześniej podjętą lekturę. Przerwała ją potem tylko na chwilę, gdy u jej boku pojawiła się sprzedawczyni z zamówieniem. Podziękowała jej raz jeszcze, lakonicznie choć szczerze, ciesząc się ze smakowych doznań przez dobrych kilkadziesiąt minut. Ani mleczno-czekoladowego napoju, ani pralin nie pochłaniała szybko, kęsy były oszczędne, łyki niewielkie, by dobroci starczyło na jak najdłużej.
A gdy mała biesiada dobiegła końca, wolumin na powrót wylądował pośród innych przedmiotów w torbie podczas zaoferowania sprzedawczyni pożegnania z poziomu drzwi prowadzących do środka, Wren przypominała jeszcze, by powiadomić ją od razu o gotowym zamówieniu. Jej kuzynki z pewnością ucieszą się z tak hojnego osłodzenia zatrważających czasów.

zt <3



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]10.08.20 23:17
Cieszyła się, że pracując, mogła dać wszystkim to, czego potrzebują. Może czekolada nie była najważniejszą rzeczą w życiu – stanowiła jednak jego ważny element. To ona przywodziła na twarz uśmiech, kiedy wcześniej zdobił ją smutek. To ona łączyła skłóconych zakochanych. To ona sprawiała, że przyjaciel zdawał się bliższy niż kiedykolwiek. Łatała serca jak nikt inny, choć z boku mogłoby się wydawać, że to nic innego jak droższej kategorii jedzenie.
Być może trochę przesadziła z nagabywaniem – opis, który zaserwowała klientce był całkiem kwiecisty jednak po to, by mogła sobie to wszystko wyobrazić. Dbała o reputację cukierni, która w przyszłości – jak miała nadzieję – miała być jej… Nie, ona była jej i jej rodziny. Clem tylko czekała na moment, w którym oficjalnie zostanie to obwieszczone. Tak czy siak, starała się, ile mogła, by przywrócić chwałę dawnej cukierni Thorne’ów.
Pokiwała głową z uśmiechem na wypowiedź klientki. Kobieta mimo wszystko dała się przekonać, chociaż nie było w tym nic dziwnego. W końcu kto pierwszy raz wchodził do tej cukierni, nie chciał jej opuszczać. A przynajmniej nie z pustymi rękami.
Dobrze, już się robi – zaszczebiotała z radością w głosie pomimo zmęczenia. Starała się dawać z siebie sto procent, nawet wtedy kiedy była niemal wyzuta z sił.
Przyjęła zamówienie, wszystko notując. Po tym jak kobieta położyła na blacie monety, Clementine przyjęła również określoną sumę, dokładnie wszystko licząc. Nie chciała wziąć przez przypadek mniej niż trzeba było z racji, że jej przełożony na pewno udzieliłby jej nagany… Poza tym nie zamierzała działać na szkodę swojej cukierni. Zabranie więcej niż trzeba było także wydawało jej się nieuczciwe, a starała się dbać o klientów jak tylko mogła.
Przygotowała tacę, talerzyk oraz sztućce i filiżankę z całą zawartością – wszystko, co było potrzebne do realizacji zamówienia. Starała się zrobić wszystko sprawnie, ale z pełną starannością. Nie chciała niepotrzebnie marnować czasu na dodatkowe wycieranie czy zmiatanie.
Przyniosła zamówienie do odpowiedniego stolika, życząc kobiecie smacznego. Później po prostu stanęła za ladą, jak powinna. Kiedy klientka dokończyła posiłek, wzięła jego pozostałości, by wszystko uprzątnąć.
Podziękowała pobłażliwie za przypomnienie o zleceniu – pamiętała wszystko co do joty, a jeśli nawet by czegoś zapomniała, miała od tego notatnik. Nie po to w końcu wszystko na bieżąco pisała, żeby z tego nie korzystać.
Nie był to jednak dla niej koniec dnia pracy – musiała jeszcze umyć podłogę, a potem stać za ladą w razie, gdyby ktoś przyszedł. Jej robota nie była łatwa, miała jednak nadzieję, że w końcu się opłaci. Dlatego wycieńczona, lecz zadowolona wzięła do rąk miotłę.

[z/t <3]


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" - Page 4 Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]11.08.20 23:11
| 03.05.1957 r. |

Być może dla niektórych praca w cukierni mogła być nudna przez swoją powtarzalność i brak większych wydarzeń. Dla niej jednak praca w cukierni była spełnieniem marzeń. Dlatego też dzisiaj bez żadnego marudzenia stawiła się punktualnie w tym samym miejscu co zawsze.
Wczesnym rankiem nie było klientów – Clementine zaczęła więc od standardowego uprzątnięcia cukierni. Zmiotła z półek cały kurz i wyrzuciła mokrą ścierkę. Następnie zabrała się za to samo, tyle że z podłogą. Po skończonej robocie mogła przejść do kolejnej czynności – było to mianowicie pozmywanie podłogi. Chociaż ewidentnie nie było widać na niej ani śladu kłębu kurzu, Thorne musiała to zrobić. Jak inaczej mogłaby skutecznie pozbyć się plam po jedzeniu? Czekoladowa polewa nie schodziła przecież ot tak. Z malinowym nadzieniem było podobnie.
Odłożyła więc miotłę do schowka i wzięła do rąk szeroką szmatę. Starając się nie pozostawić ani rysy na posadzce, dokładnie pocierała mokrą szmatą każdy centymetr. Kiedy już zdawało jej się, że wszystko było wypolerowane na błysk, postanowiła jeszcze raz przelecieć szmatą po podłodze – tak na wszelki wypadek. Truchtem poruszała się więc pochylona od jednego końca cukierni do drugiego, przecierając tym razem wszystko w miarę regularnymi pasmami.
Cały wysiłek jednak spowodował, że była trochę zziajana po skończonym sprzątaniu, więc usiadła na pobliskim krześle, odłożywszy wszystko na bok. Otarła wierzchem dłoni pot z czoła. Naprawdę ciężko pracowała, więc miała nadzieję, że zostanie to docenione.
Później – po krótkim odpoczynku – odłożyła wszystkie pozostawione rzeczy do sprzątania na odpowiednie miejsce. Nie lubiła nieporządku, zresztą jej przełożony chyba też. O wiele łatwiej było coś znaleźć, kiedy wszystkie przedmioty były na swoim miejscu niż kiedy były porozrzucane na prawo i lewo. Zresztą, co powiedzieliby klienci, gdyby zobaczyli miotłę na blacie a stos nieumytych naczyń na stoliku i to już na wstępie?
Właśnie, naczynia. Zawiązała mocniej fartuch wokół talii, po czym zakasała rękawy, szykując się na najgorsze. Nie wiedziała, w jakim stanie były stoliki. Drugi pracownik często się spóźniał, później został przyjęty nowy… I tak w kółko. Czasem miała wrażenie, że była jedyną osobą, która się tutaj starała.
Tak czy siak, nie miała czasu na dalsze przemyślenia. Odczekała jeszcze kilka minut, aż podłoga wyschnie, a następnie wyszła na zewnątrz celem sprawdzenia stolików.
Szczęśliwie zauważyła tylko jeden zagubiony widelec na jednym wraz z małym talerzykiem. Nie było tak źle, jak myślała. Ale naczynia i tak wypadałoby pozmywać, a stoliki przetrzeć. O dostawieniu krzeseł, które były teraz odsunięte, nie wspominając.
Postanowiła, że zacznie od zaniesienia brudnych naczyń do lokalu, później weźmie się za stoły i umycie brudnych naczyń. Wydawało się to najmądrzejszą opcją – lada moment mogła nadejść burza, a przecieranie stołów przy odgłosach grzmotów, moknąc wśród kropel deszczu, nie należało do najprzyjemniejszych czynności.
Jak pomyślała – tak zrobiła. Samo przecieranie stołów zajęło jej jakieś dziesięć minut, umycie naczyń jakieś pięć. Klientów nadal nie było widać, ale było to raczej naturalne o tej godzinie. Większość klienteli gromadziła się po południu, gdy przychodzili już z pracy, zmęczeni i spragnieni chwili wytchnienia.
Musiała więc zaczekać na dostawę świeżych składników. Oczekiwanie jednak nie trwało długo – właściwie, kiedy już skończyła całe sprzątanie, pojawił się dostawca. Był to miły chłopak, może nawet w jej wieku. Jak każdego dnia poprosiła go o pomoc we wnoszeniu pudeł – choć jawiła się jako całkiem krzepka, musiała z przykrością przyznać, że do siłacza było jej daleko. W dodatku, sama pewnie nie poradziłaby sobie z taką liczbą pudeł.
Po kolei sprawdzała przywiezione pudła pod kątem zawartości. Wszystkie zgadzały się z dołączonymi do nich kartkami. Nauczona poprzednimi pomyłkami w tej kwestii, wolała to po prostu na wszelki wypadek sprawdzić. Nawet jeśli sowy latały dość szybko, dostawa pomylonego towaru zajmowała cenny czas, który można było przeznaczyć na coś innego.
Wszystkie kartki odpowiadały zawartością pudłom. Kiedy jednak doszła do dziesiątego pudła, zauważyła, że nie ma jedenastego. Jednego z najważniejszych – zawierającego słodkie jabłka.
Brakuje pudła z numerem jedenaście – powiedziała, wszystko na bieżąco notując. Być może nie wyglądała na najbardziej poważną osobę w Londynie, ale naprawdę zależało jej na pracy i na jakości usług, które w jej ramach świadczyła.
Ee…?
Powinno być jeszcze pudło z numerem jedenastym. W środku powinny znajdować się jabłka – doprecyzowała spokojnie. Mieli jeszcze trochę czasu, zanim nastąpiłoby otwarcie sklepu. Liczyła w głębi, że może uda się przed tym wszystko załatwić.
Hmm. – Chłopak podrapał się po głowie zakłopotany. – Mogę spytać ojca, czy coś jeszcze nie zostało. Musiało się gdzieś zawieruszyć. A do kiedy mam czas?
O ósmej otwieramy sklep, więc masz jakieś piętnaście minut. – Nie zamierzała go okłamywać. Musiał się spieszyć, więc jeśli myślał o wpadnięciu przy okazji gdzieś jeszcze, powinien się z tym wstrzymać. Były ważniejsze sprawy. – Spytaj ojca, czy coś jeszcze czasem nie zostało w piwnicy, ostatnio często coś tam ląduje. – Nie stanowiło to osobistego przytyku, ale mogło nieco pomóc przy szukaniu zaginionego pudła.
Dobra – westchnął ciężko chłopak niezbyt zadowolony, że musiał tu wracać. – Spróbuję się wyrobić.
Pokiwała głową w zrozumieniu, po czym odwróciła się na pięcie, by poustawiać wszystkie pudła na odpowiednich regałach. Mąka… Powinna być na dolnej półce. Tak samo jajka. Wszystkie składniki związane z wyrobem podstawowego ciasta powinny znajdować się w jednym miejscu – tak było znacznie przejrzyściej. Na samej górze zaś ustawiła jak zawsze pudła z jadalnymi dekoracjami. Cała koncepcja polegała na dość instynktownym dla cukiernika ułożeniu – tak jak ciasto wszystko zawsze było poukładane od podwalin, przez dodatkowe warstwy, aż do najbardziej detalicznych ozdób. Clem odłożyła jeszcze rzeczy na drugą półkę i odwróciła się, by zobaczyć, czy brakująca przesyłka została doręczona.
Otworzyła drzwi, ale szczęśliwie okazało się, że mogła odetchnąć z ulgą – chłopak, choć z widocznym potem na twarzy, stał z paczką w ręku. Clem z zadowoleniem klasnęła w dłonie.
Idealnie – odparła z uśmiechem na ustach. – Ale za karę musisz to wnieść do spiżarni. Nie mamy zbyt wiele czasu. – Nie miało to na celu być „karą”, powiedziała to bardziej humorystycznie, ale chłopak i tak zareagował cichym westchnięciem i wniesieniem pudła do środka.
Teraz zostało tylko wywiesić tabliczkę z „Otwarte” i mogła przyjmować klientów. Minęła znajomego chłopaka w przejściu, żegnając go lekkim skinieniem głowy i skierowała się w stronę drzwi frontowych. Obróciła tabliczkę i wróciła za ladę.
Wraz z otwarciem pojawił się już pierwszy klient. Do tego stały. Wiedziała, co robić.
Dzień dobry – zaczęła z lekkim uśmiechem. – Przyszedł pan odebrać zamówienie?
Tak… – wybąkał mężczyzna. Choć był niezwykle nieśmiały, Clem wiedziała, po co się zjawił. Ciężko było zapomnieć kogoś, kto stale przychodzi po to samo. – Ma je pani…?
Dwa karmelizowane jabłka, mające wydrążony środek z truskawkowym nadzieniem? – dopytała, spoglądając na spis.
Nie tak głośno… – jęknął speszony.
Będzie pięć galeonów. – Mężczyzna od razu wyciągnął pieniądze i położył je na ladzie. Clementine położyła na ladzie przygotowane ciasto, po czym je spakowała. – Życzy pan sobie dekorację w postaci wstążki?
T-tak, poproszę – odpowiedział nerwowo. Clementine uśmiechnęła się do siebie. Zawsze pytała go o to samo, a jednak jego odpowiedź nigdy się nie różniła. Jego uczucie do kobiety, z którą dzielił te łakocie, musiało być naprawdę silne.
Zawiązała kokardę na górze opakowania, dbając, by pętle były jak najbardziej równe po obu stronach, po czym podała pudełko młodzieńcowi. Oddała mu również resztę z rzuconych przez niego na ladę pieniędzy – musiał być cały w nerwach, bo dał aż pięć galeonów za dużo. Mężczyzna szybko podziękował, po czym odebrał pakunek i wyszedł z cukierni.
Spojrzała na spis wyrobów do odebrania. Ciasta… Torty… Czekoladki… Wszyscy zleceniodawcy chcący je dzisiaj odebrać powinni zjawić się po godzinie czternastej. A to oznaczało, że do tego czasu mogła chwilę odetchnąć, ale – widząc kolejny cień za drzwiami – domyślała się, że los podrzucił jej niezapowiedzianego klienta. A – sądząc po następnym cieniu za drzwiami – również i kolejnego. Ale w porządku, wiedziała, że da sobie radę. Wygładziła fartuch, by następnie powitać klientów z uśmiechem.
Dzień dobry, w czym mogę pomóc?

[z/t]


Oh my darling ClementineYou were lost and gone forever
Dreadful sorrow, Clementine

Clementine Thorne
Clementine Thorne
Zawód : ~ Czekoladniczka ~
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Do you ever feel like a misfit?
Everything inside you is
Dark and twisted
Oh, but it's okay to be different
'Cause baby, so am I
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" - Page 4 Cc393f0d121afc37a102a60f503e5d7c
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7407-clementine-thorne https://www.morsmordre.net/t7474-truman https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f284-sevenoaks-riverhill-road-13 https://www.morsmordre.net/t7477-skrytka-bankowa-nr-1812 https://www.morsmordre.net/t7476-clementine-thorne
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]09.10.22 12:01
5 czerwca 1958
Nie mogła wiedzieć, czego spodziewać się po dziewczynie, która wędrowała z cennym kamieniem: nie słyszała o niej wiele, nie wiedziała, kim była, ani czego mogła pragnąć. Wiedziała jednak, że to, co znajdowało się w jej posiadaniu, zasługiwało na szczególną uwagę; jeśli kamień rzeczywiście zdolny był cofnąć czas, zmiany w ciele, cofnąć jego wiek, był niesamowicie potężnym artefaktem. Taką moc posiadał tylko eliksir życia, którego znała przecież tylko z legend. Nie mogła zdecydować się, czy mocniej intrygował ją sam kamień, czy też sposób jego działania. Wszystkie te myśli pozostawały jednak sferą marzeń, póki nie miała kamienia we własnych rękach - i póki nie przekonała się osobiście, że dziewczyna nie była tylko pospolitą hochsztaplerką. Dotarło do niej, że miała bardzo młodą twarz: czy była to zasługa odmładzających kamieni, czy ich moc nie była jej jeszcze potrzebna? Postanowiła postawić na to drugie, gdy zaprosiła ja do kawiarni ze słodkościami. Była świadoma trudnych czasów, luksusowy poczęstunek mógł jej pomóc przełamać lody.
Lysandra została z Calchasem, na miejscu pojawiła się sama, zajmując miejsce na stoliku przed wejściem i przyjmując kartę deserów od kelnera, dziękując za nią skinieniem głowy. Kremowa koszula o szerokich rękawach, haftowana przy dekolcie roślinnymi ornamentami, wsunięta pod pas długiej, szerokiej spódnicy uszytej z czarnej lekkiej tkaniny, nie zwracała większej uwagi wśród czarodziejów poruszających się po zaczarowanej ulicy miasta. Czarne włosy uwiązała w gruby warkocz przewieszony przez ramię, a miękki puder maskował zmęczenie twarzy. Z podbródkiem opartym na wspartej o stół łokciem dłoni z zaintrygowaniem przyglądała się kolejnym osobom zmierzającym do kawiarenki, szukając dziewczyny odpowiadającej wiekiem i zachowaniem tej, której szukała. Kiedy jej wzrok zetknął się z ciemnym spojrzeniem małej Cyganki, kącik jej ust uniósł się zachęcająco, zapraszając ją do swojego stolika. Krótką chwilę poświęciła na analizę jej możliwego pochodzenia, zastanawiając się, na ile wiarygodną ją to czyniło.
- Cassandra Vablatsky - przedstawiła się, nie wstając od stolika, za to unosząc ku niej zielone oczy. - Czy to na ciebie czekam? Usiądź, proszę. Na co masz ochotę? - zapytała, przesuwając w jej stronę kartę deserów - w końcu to ona ją tutaj zaprosiła.
- Czy masz przy sobie to, czego poszukuję? - zapytała spokojnie, upewniając się co do sensu tego spotkania.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]11.10.22 1:05
Nie wiedziała nawet, czemu akurat teraz trafił do niej list, ale ostatecznie, chyba nie musiała wiedzieć. W takich wypadkach czasem musiała się porządnie zastanowić, jakim cudem coś takiego było możliwe, potem dochodząc do wniosku, że skoro los podsuwał jej takie możliwości, nie zamierzała im odmawiać. Kryształ znalazła w opuszczonej szklarni na obrzeżach Londynu i kiedy podpytała o niego dyskretnie Adelę, dowiedziała się o jego właściwościach. Od tamtej pory próbowała go sprzedać, uśmiechając się lekko na wspomnienie swojego skonfundowania, kiedy dowiedziała się, że trzyma kryształ odmładzający. Do szesnastu (wtedy) lat wcale nie dążyła, dlatego postanowiła upłynnić własność i przeznaczyć pieniądze na poszukiwania, potem zaś na utrzymanie rodziny. Kupiec jednak się wycofał, temat ucichł i dopiero po otrzymaniu listu przypomniała sobie o krysztale.
Nie miała pewności co do spotkania, ale ostatecznie po wielu rozważaniach odpisała na list. W końcu nigdy nie miało sensu trzymać coś przy sobie, a skoro nieznajoma chciała się jakoś wymienić, może weźmie od niej pieniądze albo…hm, cokolwiek mogła innego zaoferować. Nie mówiąc już o tym, że gdyby to było coś podejrzanego, nie zapraszałaby jej do publicznego miejsca w którym wszyscy mogli je wiedzieć, a raczej próbowałaby ją ściągnąć gdzieś na obrzeża. Na wszelki wypadek powiedziała Jamesowi, Eve i Thomasowi gdzie idzie, w jakim celu, oraz ile to mniej więcej powinno zająć, tak na wszelki wypadek, pogłaskała Dynię, ułożyła wygodniej sianko w pudełku Niry i ruszyła w drogę.
Jej sukienka wydawała się prosta, chociaż dopiero po uważnym przyjrzeniu można było dostrzec, że zszyta jest tak, by była większa od samej noszącej ją dziewczyny, przez co zakrywała ją nieco bardziej. Chociaż Doe tęskniła do kolorowych strojów, lepiej jej było nie ujawniać się z jej tożsamością kulturową – niewyróżniający się krój dawał jej pewną anonimowość. Zabrała oczywiście papiery, ostrożnie wkładając je do torby, tak samo jak różdżkę i kryształ. I kiedy zjawiła się na miejscu, czuła, że podenerwowanie wcale nie odpuszcza.
- Dzień dobry. – Dostrzegła zachętę ze strony nie znajomej, więc przywitała się gdy tylko znalazła się przy stoliku. Czekała jednak na propozycję zajęcia przez nią miejsca i dopiero wtedy odsunęła sobie krzesło, siadając niemal bezszelestnie i spoglądając na nieznajomą. – Sheila Doe. – Przypomniała sobie, że nazwisko które miała na dokumentach było nieco inne, pośpiesznie więc zamierzała skorygować swoją opowieść. – Z niemym n na końcu. – Czy to miało przejść, czy nie, nie wiedziała, może za bardzo się z tym pośpieszyła? Aby nie była to rzecz warta skupienia, sięgnęła jedną dłonią po kartę, drugą szukając w torbie kryształu.
- Czy jest może gorąca czekolada? – Wybrała pierwszą znaną jej pozycję, ale też taką, do której żywiła największy sentyment. I gdy wyczuła gładkie krawędzie kryształu, odłożyła go na stół, przesuwając go tak, aby Cassandra mogła mu się lepiej przyjrzeć. – Od razu powiem, że nie posiadam wiedzy o kryształach i jeżeli to ten, to chętnie go jakoś…sprzedam. Jeżeli nie i pani wciąż by go chciała, bo może się przydać, to to wciąż otwarta kwestia.


Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Sheila Doe
Sheila Doe
Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9587-sheila-doe https://www.morsmordre.net/t9600-bluszczyk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f357-camden-town-iverness-street-10 https://www.morsmordre.net/t9746-skrytka-bankowa-nr-2211 https://www.morsmordre.net/t9604-sheila-doe#291895
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]25.11.22 3:04
Dziewczyna była grzeczna, a tym sposobem zrobiła na Cassandrze dobre wrażenie. Przyglądała się jej świdrującym szmaragdowym spojrzeniem, gdy dopiero na wyraźne zaproszenie zajęła miejsce, lecz wyraz twarzy nie miał w sobie surowości. Nie zamierzała straszyć tej dziewczyny, zależało jej na tym, co mogła jej dać: personalia, nazwiska, a tym bardziej fonetyka jej nazwiska, nieszczególnie ją interesowały. Nie należała do magipolicji, nie zamierzała jej legitymować.
- Gorąca czekolada dla mojej towarzyszki - zwróciła się do młodego czarodzieja, który podszedł do nich, aby je obsłużyć, ufając, że odpowiedź na jej pytanie była twierdząca. Zbyt duża sukienka dziewczyny podpowiadała, że nieczęsto raczyła się podobnymi przysmakami - mówią, że do serca najprościej trafić przez żołądek. Uwielbiała gorącą czekoladę, kiedy była w jej wieku. Dziś nie pozwalała sobie na słodkości. - A dla mnie indyjska herbata z ziołami - wskazała na jedną z droższych pozycji tej kategorii, by dziewczyna nie poczuła się niezręcznie. Zaprosiła ją tutaj, ale wyglądała na skromną. Odprowadziła czarodzieja wzrokiem, by powrócić uwagą na stół - i niezwykły kryształ, który wkrótce się na nim pojawił. Ostrożnie wpierw dotknęła go palcami prawej dłoni, jakby bała się, że pod ich wpływem mógłby się skruszyć lub zniszczyć, potem z równie dużą ostrożnością pochwyciła go w dłonie, z zafascynowaniem obracając go pod światło.
- Interesujące... Naprawdę... ciekawe znalezisko - stwierdziła, nie odpowiadając na jej wątpliwości. Nie eksperymentowała nigdy z podobnymi kamieniami, nie z takimi, który miały moc zatrzymania czasu, lecz w istocie i ten przypominał pozostałe, których moc onieśmielała nieskazitelną białą magią. Dostrzegała w nim rysy charakterystyczne dla transmutacji zdolnej zakrzywić krzywą czasową, zatem w słowach jego właścicielki musiała kryć się co najmniej częściowa prawda. Jeśli pełna - byłoby to niezwykłe odkrycie. Oględziny przerwał powrót czarodzieja, który postawił przed Sheilą kubek pachnącej gorącej czekolady - a przed Cassandrą filiżankę aromatycznej herbaty.
- Skąd to masz? - zapytała, unosząc ku niej uważne spojrzenie, ignorując napoje. Znalazła? Ukradła? Nieco miała nadzieję na to drugie. - Tak, jestem tym zainteresowana. Powiem więcej, jeśli znajdziesz jeszcze jeden taki kryształ... - Uniosła go raz jeszcze, tym razem po to, by mogła przyjrzeć mu się z uwagą. - Z przyjemnością spotkam się z tobą ponownie - oznajmiła, wolną dłonią sięgnąwszy po herbatę, której upiła łyk, najpewniej by zebrać myśli. Przemknęła raz jeszcze wzrokiem po jej ubraniu, zastanawiając się, co mogła zaproponować jej w zamian.
- Pieniądz słabnie na wartości, lecz wciąż otwiera wiele dróg. Coraz trudniej nabyć za niego żywność, prawda? Mi jej nie brakuje. Najbardziej opłacalne układy w moim życiu polegały na przysługach oddanych za przysługi. Może być ci w to trudno uwierzyć, jednak wiedz, że jestem w stanie pociągnąć za wiele sznurków, a długi wdzięczności mam w zwyczaju spłacać. - Niemal każdy poplecznik Czarnego Pana zawdzięczał jej życie. Nigdy nie chciała od nich pieniędzy. I nigdy nie odmawiali jej pomocy. Mogła pomóc jej w tej formie przysługi w przyszłości, zawsze warto było mieć wpływowych przyjaciół. - Jeśli przyszłe sprawy zdają ci się niepewne, możemy zamiast tego spróbować w nie spojrzeć. Lub zabezpieczyć inną drogą, niewielu spotkasz w życiu uzdrowicieli o wachlarzu umiejętności równie szerokim, co mój. Mogę przybyć, do kogo zechcesz. - Zawsze wysoko oceniała własny talent magomedyczny, jednocześnie lekceważąc zdolności posiadane przez uzdrowicieli z Munga.
- Podaj swoją cenę, kruszyno - zwróciła się do niej, dopiero teraz obdarzając ją zadziornym uśmiechem.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" [odnośnik]28.11.22 12:36
- Dziękuję. – Zamówienie napoju było wielką uprzejmością, zwłaszcza w trakcie wojny i problemów z dostawami. Ceny windowały w górę i teraz, gdy przyglądała się ofercie, nie wiedziała, czy taka wyprawa nie kosztowałaby jej kilku ciężkich dni…tygodni pracy? Tym bardziej doceniała to, że nieznajoma postanowiła zakupić jej gorącą czekoladę, a skoro to doceniała, wypadało to powiedzieć głośno, bo wdzięczności nikt nie zamierzał się domyślać.
Nie przerywała oględzinom, nie zamierzając wyciągać dłoń aby kurczowo trzymać kryształ i chronić go przed dotykiem kobiety która próbowała ocenić czy rzeczywiście natrafiła na poszukiwany przedmiot. Nie dziwiła jej się, wiedząc, jak wiele czasu można szukać czegoś i nigdy nie być pewnym, czy uda się natknąć na dany przedmiot…albo osobę. Mimo to, skoro gotowa była zamówić drogie jedzenie, raczej nie martwiła się brakiem pieniędzy, więc tym bardziej w głowie Sheili nie budziły się obawy, że ta mogłaby nagle schować kryształ i zniknąć z tego miejsca. Cóż, na to miała bardzo wielką nadzieję, zwłaszcza, że rozmowa póki co zapowiadała się na bardzo uprzejmą.
- Otrzymałam to kiedyś w zamian za zapłatę za moje szycie. To było jedyne, co osoba mogła dać mi w ramach opłaty. – Czy historia była prawdziwa czy nie, można było mieć wątpliwości, Sheila jednak nie miała tendencji do kłamstwa, a i fakt tego, że potrzebowała wymienić to za pieniądze gdzieś na rynkach albo targowiskach sprawiał, że w przeciwieństwie do Cassandry ani ona, ani wcześniejszy ofiarodawca nie byli pewni tego, jaką może mieć to wartość. I po prawdzie, Doe nie wydawała się żałować, że akurat to tej nieznajomej zamierza dziś sprzedać kryształ. Ciężko było kogoś skrzywdzić odmłodzeniem a kobieta wydawała się istotnie zafascynowana tym, co znajdowało się obecnie na stoliku.
- Jeżeli kiedykolwiek natknę się na podobny kryształ, od razu dam znać. – Zdecydowanie nie potrzebowała zatrzymywać czasu, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Póki co jej młodość działała na jej korzyść, ale nie zamierzała też zmieniać się w kompletną nastolatkę, bo tym bardziej straciłaby już jakąkolwiek wiarygodność. Chociaż dla wielu osób równie dobrze mogłaby mieć pięć lat i nic by się nie zmieniło.
Zastanawiała się teraz nad wyborem proponowanych możliwości. Było ich tak wiele, każda była bardzo kusząca – mogła oprzeć się o dodatkowe porcje jedzenia, które na pewno przydałyby się jej rodzinie, nie mówiąc o niej samej, tak samo pieniądze. Kobieta również wydawała się szczera w chęci oddania przysługi, dlatego też posiadanie kogoś, kto mógłby pomóc jej w wypadku problemów wydawało się dobrym rozwiązaniem. Tak samo pomoc uzdrowiciela, bo nawet jeżeli mieli kontakty do pani Yvette, może dodatkowa para oczu albo pomoc od kogoś z zupełnie innej perspektywy mogła okazać się w wypadku Thomasa zbawieniem. A mogła też pozwolić zajrzeć w swoją przyszłość, aby ominąć wszystkie przeszkody albo przynajmniej spróbować. I dzięki temu może dowie się, jak zdobyć jedzenie i pieniądze.
- Chciałabym chyba zajrzeć w przyszłość. – Może pożałuje tego wyboru później, ale teraz chciała iść w tym kierunku. Zwłaszcza, że często przyszłość nie była miła, ale wychowana w szacunku do wróżb, starała się szanować je jakkolwiek by nie wyszły.


Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Sheila Doe
Sheila Doe
Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9587-sheila-doe https://www.morsmordre.net/t9600-bluszczyk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f357-camden-town-iverness-street-10 https://www.morsmordre.net/t9746-skrytka-bankowa-nr-2211 https://www.morsmordre.net/t9604-sheila-doe#291895

Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Cukiernia "Czekoladowa Rzeka"
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach