Dom Horacego Slughorna
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dom Horacego Slughorna
Na terenach przylegających do centrum London Borough of Bexley znajduje się niewielkie osiedle złożone z kilkudziesięciu piętrowych kamienic, zamieszkanych zarówno przez mugoli, jak i czarodziejów. Jeden z tych domów wynajmowany był przez Horacego Slughorna, starszego już, aczkolwiek znakomitego członka szlacheckiego rodu, zajmującego się kształceniem młodych w dziedzinie eliksirów. Okolica najczęściej wybierana jest przez osoby starsze, głównie dlatego, że władze miasta dbają o jej wygląd - żywopłoty są równo przycinane, ulice utrzymywane w czystości, a po zmroku nie uświadczy się zepsutych latarni... Nic nie wskazywałoby na to, że właśnie tutaj, w tej spokojnej dzielnicy, czarodziejskie władze odnalazły zwłoki znamienitego czarodzieja.
Przerzucam! (Szczęście na III)
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 52
'k100' : 52
Magia bywała zaskakująca. Najpierw dawała nadzieję udanym urokom, żeby później zdeptać wszystkie mrzonki i sprowadzić na ziemię powodując kolejną serię porażek. Tym razem Cadan był przygotowany na kolejne fiasko, a tu taka niespodzianka na niego czekała. Zamachnąwszy się różdżką dostrzegł promień udanego zaklęcia, które pozwoliło im na dostrzeżenie męskiej postaci skrywającej się za peleryną. Z nim na pewno była jeszcze rudowłosa kobieta, lecz tej nigdzie nie dostrzegł. Mogła zatem albo udać się na górę, albo wybiec z budynku. Rzecz jasna obie opcje były dobre, chociaż mocno ryzykowne. Prawdopodobnie przetrząsała właśnie piętro, będąc przed nimi, lecz trudno, musieli ten pat rozegrać inaczej.
Mgła wciąż działała powodując, że Goyle nie miał ochoty na zaatakowanie nieznanego czarodzieja, jakkolwiek próbował przeciwstawić się tej sile. Żeby zaatakować, dopóki go widział. Rycerz uniósł brwi, kiedy dosłyszał, że tamten próbował rzucić zaklęcie niewerbalne werbalnie. Po przeciwniczce spodziewał się, że jej towarzysz był równie ogarnięty, jednakże nic na to nie wskazywało. A może to po prostu dobra gra aktorska, trudno powiedzieć.
Nie odczuł żadnych sił witalnych, za to usłyszał kobiecy głos. Mimowolnie uniósł spojrzenie w kierunku szczytu schodów. Zdziwienie opanowało go po raz kolejny. Cała ta scenka nie pasowała mu do układanych wcześniej puzzli. Najpierw się ukrywali, a teraz tamta jak gdyby nigdy nic krzyczy do swojego kompana, że znalazła coś, czegokolwiek szukała. I jeszcze kazała mu biec po miotły. Albo to był szyfr, albo wyjątkowo idiotyczna sytuacja.
- Victorze, zostań z nami jeszcze trochę - mruknął Cadan, po raz pierwszy się odzywając do tajemniczych intruzów. Nie wiedział czego tu szukali i dlaczego tak im zależało na pokojowym rozwiązaniu tej sytuacji, lecz w głosie blondyna nie pobrzmiewały żadne emocje. Jakby był znużony, chociaż nie był. To wpływ zniechęcającej mgły wypluwał z niego resztki uczuć.
- Incarcerare - spróbował Goyle machnąwszy różdżką. Skoro nie mógł ich skrzywdzić, skoro tamten zaczął się wycofywać, to widocznie mieli w tym jakiś plan. Żeglarz podszedł nieco bliżej, do przodu, zastanawiając się co takiego zrobi magia tym razem. Czy znów zgniecie jego pewność siebie czy jednak usłucha prośby Cadana materializując się w sukces uroku. Jakikolwiek miał być wynik to skoro i tak nie mógł nikomu zrobić krzywdy, to przynajmniej spróbowałby swoich sił w starciu z dziedziną magii, z której nie był niestety zbyt biegły.
Kratka w przód.
Mgła wciąż działała powodując, że Goyle nie miał ochoty na zaatakowanie nieznanego czarodzieja, jakkolwiek próbował przeciwstawić się tej sile. Żeby zaatakować, dopóki go widział. Rycerz uniósł brwi, kiedy dosłyszał, że tamten próbował rzucić zaklęcie niewerbalne werbalnie. Po przeciwniczce spodziewał się, że jej towarzysz był równie ogarnięty, jednakże nic na to nie wskazywało. A może to po prostu dobra gra aktorska, trudno powiedzieć.
Nie odczuł żadnych sił witalnych, za to usłyszał kobiecy głos. Mimowolnie uniósł spojrzenie w kierunku szczytu schodów. Zdziwienie opanowało go po raz kolejny. Cała ta scenka nie pasowała mu do układanych wcześniej puzzli. Najpierw się ukrywali, a teraz tamta jak gdyby nigdy nic krzyczy do swojego kompana, że znalazła coś, czegokolwiek szukała. I jeszcze kazała mu biec po miotły. Albo to był szyfr, albo wyjątkowo idiotyczna sytuacja.
- Victorze, zostań z nami jeszcze trochę - mruknął Cadan, po raz pierwszy się odzywając do tajemniczych intruzów. Nie wiedział czego tu szukali i dlaczego tak im zależało na pokojowym rozwiązaniu tej sytuacji, lecz w głosie blondyna nie pobrzmiewały żadne emocje. Jakby był znużony, chociaż nie był. To wpływ zniechęcającej mgły wypluwał z niego resztki uczuć.
- Incarcerare - spróbował Goyle machnąwszy różdżką. Skoro nie mógł ich skrzywdzić, skoro tamten zaczął się wycofywać, to widocznie mieli w tym jakiś plan. Żeglarz podszedł nieco bliżej, do przodu, zastanawiając się co takiego zrobi magia tym razem. Czy znów zgniecie jego pewność siebie czy jednak usłucha prośby Cadana materializując się w sukces uroku. Jakikolwiek miał być wynik to skoro i tak nie mógł nikomu zrobić krzywdy, to przynajmniej spróbowałby swoich sił w starciu z dziedziną magii, z której nie był niestety zbyt biegły.
Kratka w przód.
make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cadan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 83
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 83
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Miała ochotę zakląć, gdy inkantacja znowu jej nie wyszła, zupełnie jakby anomalie wyssały z niej magię i uniemożliwiły czarowanie. A może to ta mgła? Może zniechęcenie, które czuła, odbierało jej także moc do rzucania jakichkolwiek zaklęć, nawet nie będących atakiem?
Ale chociaż Cadanowi się powiodło i oboje mogli zobaczyć sylwetkę przysłoniętą peleryną. Nie widziała twarzy nieznajomego, ale przynajmniej wiedziała, gdzie jest, nawet jeśli wciąż nie potrafiła wykrzesać z siebie sił i zapału do zaatakowania go, i on najwyraźniej też nie potrafił, skoro w ich stronę nie pomknęła żadna inkantacja.
Nagle jednak jej uwagę przykuło kobiece wołanie dobiegające z góry; a więc jeden z niewidzialnych intruzów zdołał się tam niepostrzeżenie dostać, podczas gdy oni byli ogarnięci zniechęceniem i tkwili na dole, próbując wypatrzeć nieznajomych na drugim końcu pomieszczenia, gdzie wcześniej było widać błyski zaklęć. Zaczęła się zastanawiać, czy tajemniczy ktoś naprawdę coś odnalazł, czy może chciał ich zwabić w pułapkę, którą zdążył zastawić? Niezależnie od powodu, nie mogli im pozwolić tak łatwo uciec, bo może to, co znalazła tajemnicza kobieta, było tą samą rzeczą, po którą przyszli tu oni? Było to jednak dziwne, że krzyczała, skoro wcześniej oboje tak się starali przed nimi schować. Dlaczego nie próbowała już ukryć swojego położenia? Dlaczego zdawała się wręcz zwabiać ich do siebie na górę? Lyanna przez pierwszy moment faktycznie miała ochotę wbiec po schodach i wyjść naprzeciw krzyczącej nieznajomej, ale co, jeśli tamta właśnie tego chciała?
Lyanna podejrzewała jednak, że kobieta ze znaleziskiem i tak będzie musiała zejść na dół, żeby dostać się do mioteł które kazała przynieść niejakiemu Victorowi (o ile było to jego prawdziwe imię) dlatego nie skierowała się w stronę schodów, nie zaczęła iść na górę, zamiast tego postępując kilka kroków do przodu z uniesioną różdżką, zamierzając zaatakować gdy tylko opadnie mgła i odrętwienie oraz niemoc ją opuszczą. Cadan rzucił zaklęcie, które mogło odciąć ich przeciwnikom drogę i zyskać dla nich dodatkowy czas, aby spróbować ich pokonać i odebrać przedmiot. Liczyła, że kobieta schodząc i tak będzie musiała przejść obok nich, a oni będą mogli odebrać jej to, co znalazła.
| 2 kratki do przodu
Ale chociaż Cadanowi się powiodło i oboje mogli zobaczyć sylwetkę przysłoniętą peleryną. Nie widziała twarzy nieznajomego, ale przynajmniej wiedziała, gdzie jest, nawet jeśli wciąż nie potrafiła wykrzesać z siebie sił i zapału do zaatakowania go, i on najwyraźniej też nie potrafił, skoro w ich stronę nie pomknęła żadna inkantacja.
Nagle jednak jej uwagę przykuło kobiece wołanie dobiegające z góry; a więc jeden z niewidzialnych intruzów zdołał się tam niepostrzeżenie dostać, podczas gdy oni byli ogarnięci zniechęceniem i tkwili na dole, próbując wypatrzeć nieznajomych na drugim końcu pomieszczenia, gdzie wcześniej było widać błyski zaklęć. Zaczęła się zastanawiać, czy tajemniczy ktoś naprawdę coś odnalazł, czy może chciał ich zwabić w pułapkę, którą zdążył zastawić? Niezależnie od powodu, nie mogli im pozwolić tak łatwo uciec, bo może to, co znalazła tajemnicza kobieta, było tą samą rzeczą, po którą przyszli tu oni? Było to jednak dziwne, że krzyczała, skoro wcześniej oboje tak się starali przed nimi schować. Dlaczego nie próbowała już ukryć swojego położenia? Dlaczego zdawała się wręcz zwabiać ich do siebie na górę? Lyanna przez pierwszy moment faktycznie miała ochotę wbiec po schodach i wyjść naprzeciw krzyczącej nieznajomej, ale co, jeśli tamta właśnie tego chciała?
Lyanna podejrzewała jednak, że kobieta ze znaleziskiem i tak będzie musiała zejść na dół, żeby dostać się do mioteł które kazała przynieść niejakiemu Victorowi (o ile było to jego prawdziwe imię) dlatego nie skierowała się w stronę schodów, nie zaczęła iść na górę, zamiast tego postępując kilka kroków do przodu z uniesioną różdżką, zamierzając zaatakować gdy tylko opadnie mgła i odrętwienie oraz niemoc ją opuszczą. Cadan rzucił zaklęcie, które mogło odciąć ich przeciwnikom drogę i zyskać dla nich dodatkowy czas, aby spróbować ich pokonać i odebrać przedmiot. Liczyła, że kobieta schodząc i tak będzie musiała przejść obok nich, a oni będą mogli odebrać jej to, co znalazła.
| 2 kratki do przodu
Głos Jessy niósł się z piętra na parter, ale dziewczyny wciąż nie było widać. Stojąc przy łazience, na szczycie schodów, nie widziała tego, co dzieje się na dole, słyszała jednak całkiem dobrze. Bertiemu nie udało się zatrzymać zaklęcia, które ujawniało niewidzialne osoby, sprawiało, że peleryny niewidki były nieskuteczna. Tuż po tym jak wypowiedział inkantację z nosa, dziąseł zaczęła się sączyć krew, a na prawym przedramieniu pojawiły się wybroczyny, skóra nabrała sinego, chorego odcienia. Bott wiedział, że coś jest nie tak, że dzieje się coś niepokojącego. Kiedy się cofał na jego drodze stanęło krzesło, które nie pozwoliło mu odejść krok w tył, co więcej, wpadł na nie i zachwiał się na nogach.
Cadan, podobnie jak pozostali, jeszcze nie wiedział, że pomieszczenia, na które rzucił urok żadne z nich nie może opuścić, czuł jednak, że rzucił zaklęcie bezbłędnie i musi okazać się skuteczne. Lyanna postanowiła uczynić kilka kroków do przodu, wchodząc w głąb pokoju.
Mgła wzbudzająca u wszystkich zniechęcenie została rozwiana przeciągiem, który panował.
Incarcerare 1/10
|Bertie nie możesz wykonać ruchu, za to rzucasz dodatkową kością K100. ST ustania na nogach i nie wpadnięcia na krzesło i pod stół wynosi 40. W przypadku niepowodzenia, ewentualna próba rzucenia zaklęcia będzie uznana za nieskuteczną. Do rzutu należy doliczyć zwinność pomnożoną x 2.
Kolejka: Rycerze (24h),Zakon (24h).
Cadan, podobnie jak pozostali, jeszcze nie wiedział, że pomieszczenia, na które rzucił urok żadne z nich nie może opuścić, czuł jednak, że rzucił zaklęcie bezbłędnie i musi okazać się skuteczne. Lyanna postanowiła uczynić kilka kroków do przodu, wchodząc w głąb pokoju.
Mgła wzbudzająca u wszystkich zniechęcenie została rozwiana przeciągiem, który panował.
- Mapka:
Mapka obrazuje parter domu Horacego Slughorne'a.
Od tej pory możecie poruszać się w każdym kierunku o jedną kratkę, jeśli wykonujecie jakąś akcję i dwie kratki jeśli nie wykonujecie. Pamiętajcie by konkretnie opisywać strony w jakich się poruszacie.
Zakonnicy: Tak długo jak jesteście niewidoczni dla otoczenia możecie pisać Mistrzowi Gry drogą pw swoje ruchy, bez opisywania ich w poście.
- Żywotność:
- Cadan 215/215
Lyanna: 204/204
Jessa:214/214
Berie: 224/224
Incarcerare 1/10
|Bertie nie możesz wykonać ruchu, za to rzucasz dodatkową kością K100. ST ustania na nogach i nie wpadnięcia na krzesło i pod stół wynosi 40. W przypadku niepowodzenia, ewentualna próba rzucenia zaklęcia będzie uznana za nieskuteczną. Do rzutu należy doliczyć zwinność pomnożoną x 2.
Kolejka: Rycerze (24h),Zakon (24h).
Przesunęła się do przodu, rozglądając się i nasłuchując, czy z góry nie nadciąga nieznajoma kobieta. Główną uwagę skoncentrowała jednak na zarysie sylwetki widocznej kilka metrów od niej. Mężczyzna znajdował się obok stołu i próbował cofnąć się do tyłu. Mgła tymczasem rozwiała się przez przeciąg i Lyanna poczuła, jak niemoc i strach przed atakiem ustępują. Znów miała jasny umysł i nic nie powstrzymywało jej od skierowania różdżki w stronę przeciwnika, nie czuła żadnego wewnętrznego przymusu każącego zaniechać wszelkich prób ataku.
Biorąc pod uwagę swoją dzisiejszą magiczną nieudolność zdecydowała się na jedno z prostszych zaklęć znanych jej z pojedynków. Już wcześniej próbowała je rzucić, wówczas bezskutecznie. Może teraz wreszcie jej różdżka przypomni sobie, jak należało czarować?
- Aeris! – rzuciła, kierując różdżkę w stronę sylwetki spowitej nieukrywającą obecnie peleryną.
Przeczuwała, że jeśli zaklęcie Cadana się udało, przez najbliższy czas i tak żadne z nich nie będzie mogło stąd wyjść. Należało jednak utrudnić ich przeciwnikom zadanie, zdekoncentrować ich i odzyskać przedmiot, po który tu przybyli. Wypełnienie misji było najważniejsze.
Biorąc pod uwagę swoją dzisiejszą magiczną nieudolność zdecydowała się na jedno z prostszych zaklęć znanych jej z pojedynków. Już wcześniej próbowała je rzucić, wówczas bezskutecznie. Może teraz wreszcie jej różdżka przypomni sobie, jak należało czarować?
- Aeris! – rzuciła, kierując różdżkę w stronę sylwetki spowitej nieukrywającą obecnie peleryną.
Przeczuwała, że jeśli zaklęcie Cadana się udało, przez najbliższy czas i tak żadne z nich nie będzie mogło stąd wyjść. Należało jednak utrudnić ich przeciwnikom zadanie, zdekoncentrować ich i odzyskać przedmiot, po który tu przybyli. Wypełnienie misji było najważniejsze.
The member 'Lyanna Zabini' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 85
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 85
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Cadanowi wydawało się czasem, że miał w swoim życiu więcej szczęścia niż rozumu. Nie odczuł tego podczas pobytu w Azkabanie, za to znów nie mógł odpędzić się z poczucia zaskoczenia, gdy silny promień wyrwał się z końca cyprysowej różdżki. Nie sprawdził tego empirycznie, jednakże wszystko mówiło mu, że w najbliższym czasie żadne z nich nie opuści tego pomieszczenia. Miał co do tego mieszane uczucia. Narażało ich to na otwartą walkę, lecz do tej prędzej czy później musiało dojść, skoro żadna z par nie zamierzała odpuszczać. Teoretycznie. Goyle nieustannie zastanawiał się co oznaczały słowa rudowłosej i dlaczego jej towarzysz, najprawdopodobniej bałwan, zaczął się wycofywać. Istniało prawdopodobieństwo, że nagle zapragnęli wyjść z domostwa Slughorna, jednocześnie wydało się to blondynowi dość dziwaczne. Coś mu nie grało i nie wiedział co to było. Najpierw bez emocji obserwował jak niejaki Victor próbuje cofnąć się na krzesło, później wraz z ulotnieniem się mgły odczuł chęć do działania.
Zerkał co rusz to na górę, to na tajemniczego jegomościa, to na Lyannę, kalkulując wszystko dokładnie. Postanowił się nie ruszać zastanawiając się nad kolejnym ruchem czarownicy. Normalnie może spróbowałby zadziałać tak, że jeśli tamta miałaby odwagę zejść, to przyszykować dla niej niespodziankę, jednakże zaklęcie Zabini wchłonięte przez anomalię skutecznie odwiodło go od tego pomysłu.
- Powiedzcie nam po co tu przyszliście i dlaczego nie chcecie się poddać - zaproponował Cadan, ugodowo. Trochę późno na podejmowanie dialogu, to prawda, zwłaszcza w obecności zaklęcia zamykającego ich w tym pomieszczeniu, lecz żeglarz nie przejął się tym zanadto. Brawura, chociaż wyciszona przez piekło doznanego w więzieniu przepełnionym dementorami oraz smrodem śmierci, wciąż tliła się w sercu lekkomyślnego mężczyzny, stąd śmiałe posunięcia.
- Aquassus - spróbował zaklęcia, celując w zawiniętego w pelerynę człowieka. Śmiało, odważnie oraz ryzykownie, lecz Goyle nie wiedział kiedy znów pozbawią go chęci do ataku. Tak samo nie mógł mieć pewności, że samo słowo zachęci intruza do zwierzeń. A jeśli to zaklęcie się nie uda, to żadnego nie udałoby się zmaterializować, zatem to niewielka strata. Oby nie okazało się, że utopił więcej niż powinien. Niestety w innych dziedzinach magii nie czuł się tak dobrze, musiał zmaksymalizować swoje szanse.
Zerkał co rusz to na górę, to na tajemniczego jegomościa, to na Lyannę, kalkulując wszystko dokładnie. Postanowił się nie ruszać zastanawiając się nad kolejnym ruchem czarownicy. Normalnie może spróbowałby zadziałać tak, że jeśli tamta miałaby odwagę zejść, to przyszykować dla niej niespodziankę, jednakże zaklęcie Zabini wchłonięte przez anomalię skutecznie odwiodło go od tego pomysłu.
- Powiedzcie nam po co tu przyszliście i dlaczego nie chcecie się poddać - zaproponował Cadan, ugodowo. Trochę późno na podejmowanie dialogu, to prawda, zwłaszcza w obecności zaklęcia zamykającego ich w tym pomieszczeniu, lecz żeglarz nie przejął się tym zanadto. Brawura, chociaż wyciszona przez piekło doznanego w więzieniu przepełnionym dementorami oraz smrodem śmierci, wciąż tliła się w sercu lekkomyślnego mężczyzny, stąd śmiałe posunięcia.
- Aquassus - spróbował zaklęcia, celując w zawiniętego w pelerynę człowieka. Śmiało, odważnie oraz ryzykownie, lecz Goyle nie wiedział kiedy znów pozbawią go chęci do ataku. Tak samo nie mógł mieć pewności, że samo słowo zachęci intruza do zwierzeń. A jeśli to zaklęcie się nie uda, to żadnego nie udałoby się zmaterializować, zatem to niewielka strata. Oby nie okazało się, że utopił więcej niż powinien. Niestety w innych dziedzinach magii nie czuł się tak dobrze, musiał zmaksymalizować swoje szanse.
make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
no one cares if you'll live or die
larynx depopulo
and I know you're not my friend
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cadan Goyle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 47
--------------------------------
#2 'k10' : 6
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 47
--------------------------------
#2 'k10' : 6
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
To już się wcześniej działo. Dwa razy? Tylko że to była zaledwie chwila, zasinienie, które zaraz znikały. Tym razem było inaczej. Gorzej. Jego skóra się zmieniła, pojawiły się wybroczyny, w ustach poczuł charakterystyczny smak krwi. Tę pod nosem uświadomił sobie dopiero po dłuższej chwili. Nie był pewien czy nie jest to jakiś ich atak, bardziej jednak podejrzewał anomalię - zbyt mocno przypominała wcześniejsze. Nie znał się na medycynie i nie miał nigdy do czynienia z sinicą, niepokoiło go to jednak.
To jednak nie był jego największy problem. Nie miał pewności czy czar przeciwnika wyszedł, jednak w głębi duszy miał nadzieję że tak - i że pomoże to Jessie w poszukiwaniach. Nie sprawiało to jednak, że czuł się z tym dobrze, bo i jednocześnie pozostał sam z dwoma przeciwnikami. Nie zamierzał odpowiadać na jakiekolwiek pytania, nie znał także zaklęcia jakie zostało przeciw niemu skierowane jednak wiedział, że musi się bronić. Jednocześnie cofając się stracił równowagę, ostatkiem nadziei poruszył różdżką, by wyczarować tarczę i złapał się mocno stolika, usiłując ustać na nogach. Znał swoją tendencję do upadków, potknięć i potrąceń - mógł mieć nadzieję iż będzie ona milkła w najgorszych momentach, że być może powaga sytuacji pomoże mu się skoncentrować na tym by chociaż ustać na nogach, natura najwidoczniej jednak wie lepiej.
- Protego!
1. Ustanie na nogach
2. Protego
To jednak nie był jego największy problem. Nie miał pewności czy czar przeciwnika wyszedł, jednak w głębi duszy miał nadzieję że tak - i że pomoże to Jessie w poszukiwaniach. Nie sprawiało to jednak, że czuł się z tym dobrze, bo i jednocześnie pozostał sam z dwoma przeciwnikami. Nie zamierzał odpowiadać na jakiekolwiek pytania, nie znał także zaklęcia jakie zostało przeciw niemu skierowane jednak wiedział, że musi się bronić. Jednocześnie cofając się stracił równowagę, ostatkiem nadziei poruszył różdżką, by wyczarować tarczę i złapał się mocno stolika, usiłując ustać na nogach. Znał swoją tendencję do upadków, potknięć i potrąceń - mógł mieć nadzieję iż będzie ona milkła w najgorszych momentach, że być może powaga sytuacji pomoże mu się skoncentrować na tym by chociaż ustać na nogach, natura najwidoczniej jednak wie lepiej.
- Protego!
1. Ustanie na nogach
2. Protego
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'k100' : 18
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'k100' : 18
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Naiwnie sądziła, że uda jej się zwabić przeciwników na górę, ściągnąć ich na siebie, lecz byli na to zdecydowanie zbyt sprytni; dobrze, że dowiadywała się o tym teraz, bowiem w swoich kolejnych poczynaniach nie zamierzała już popełnić błędu niedocenienia wrogów. Przewaga rozpłynęła się niczym mgła z salonu, a Jessa zdała sobie sprawę, że powinna czym prędzej znaleźć się dosłownie o piętro niżej, jedocześnie nie zamierzała ryzykować i wbiegać prosto w pułapkę, jaką sama pomogła włamywaczom zastawić.
Miała wielką nadzieję, że Bertie wybaczy jej ten jeszcze chwilowy brak pomocy, lecz rudowłosa nie wyobrażała sobie nagłego wtargnięcia do salonu, miała zupełnie inny plan. Pamiętając rozkład pomieszczeń na dole ustawiła się tak, by znajdować się dokładnie nad pomieszczeniem, do którego weszli z Bottem od razu po włamaniu do mieszkania Mistrza Eliksirów. Myślała o wszystkich nieprzeszukanych pudłach, które wciąż tam były i wyrzucała sobie, że nie przetrząsnęła ich wcześniej.
Wyciągnęła różdżkę i skierowała ją na podłogę, mówiąc głośno i wyraźnie:
- Deprimo!
Drogą na skróty zamierzała zyskać nie tylko czas, ale także uratować się przed ewentualnymi atakami; póki co wszystkie brał na siebie Bertie, ale jak długo jeszcze miało to trwać? Diggory miała nadzieję, że przez wytworzoną w podłodze dziurę najszybciej dostanie się do pomieszczenia na tyłach domu Slughorna.
Miała wielką nadzieję, że Bertie wybaczy jej ten jeszcze chwilowy brak pomocy, lecz rudowłosa nie wyobrażała sobie nagłego wtargnięcia do salonu, miała zupełnie inny plan. Pamiętając rozkład pomieszczeń na dole ustawiła się tak, by znajdować się dokładnie nad pomieszczeniem, do którego weszli z Bottem od razu po włamaniu do mieszkania Mistrza Eliksirów. Myślała o wszystkich nieprzeszukanych pudłach, które wciąż tam były i wyrzucała sobie, że nie przetrząsnęła ich wcześniej.
Wyciągnęła różdżkę i skierowała ją na podłogę, mówiąc głośno i wyraźnie:
- Deprimo!
Drogą na skróty zamierzała zyskać nie tylko czas, ale także uratować się przed ewentualnymi atakami; póki co wszystkie brał na siebie Bertie, ale jak długo jeszcze miało to trwać? Diggory miała nadzieję, że przez wytworzoną w podłodze dziurę najszybciej dostanie się do pomieszczenia na tyłach domu Slughorna.
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
The member 'Jessa Diggory' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 1
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 1
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Bezbłędnie rzucone przez Lyannę zaklęcie pomknęło w kierunku Bertiego. Czarownica usłyszała jednak dziwny trzask, który od dawna nie dźwięczał w pobliżu niej - trzask teleportacji. Powietrze w jednej chwili zadrżało, a wiązka światła, przedarła się przez rzeczywistość i zniknęła. Cadan bez przeszkód posłał czarnomagiczne zaklęcie w kierunku przeciwnika.
Bottowi udało się ustać na nogach. Przytrzymanie stołu było dobrym pomysłem. Dzięki temu, czarodziejowi udało się zatrzymać przed wpadnięciem na krzesło i pod stół, niestety, zaklęcie tarczy tym samym się nie powiodło. Może to trudna sytuacja w jakiejś się znalazł, może ręka zadrżała w złym momencie. Czarne plamy pojawiły mu się przed oczami, pojawiła się słabość niewiadomego pochodzenia, Bertie źle się poczuł. Zaklęcie rzucone przez Cadana trafiło go w pierś, a chwilowa słabość przeistoczyła w całkowita niemoc — przestał oddychać, a przynajmniej tak mu się wydawało, zupełnie jakby każdy wdech nie dostarczał kolejnej, niezbędnej do życia dawki tlenu. Miał wrażenie, jakby znalazł się pod wodą, topił się. W tym samym czasie, na piętrze, Jessa zamierzała przebić podłogę i dostać się do pokoju znajdującego się pod nią. Magia była jednak kapryśna. Kiedy spróbowała wzniecić potężny wiatr, który zniszczy podłogę, coś poszło nie tak — zamiast podmuchu podłoga zmiękła, zrobiła się ciepła i plastyczna, a nogi Jessy zaczęły w niej grzęznąć. Drewno zdawało się robić płynne, oklejało się wokół jej stóp, później kostek, lepiło się do podeszw i wciągało ją coraz głębiej. Czarownica nie wiedziała, jak długo to będzie trwało i kiedy — o ile w ogóle — wróci di normy i z powrotem stwardnieje.
Incarcerare 2/10
|Jessa ST wydostania się z wciągającej cię podłogi wynosi 60, do rzutu należy doliczyć podwojoną statystykę zwinności. Z każdym niepowodzeniem będziesz wnikać coraz głębiej, a ST będzie rosnąć o 5.
Kolejka: Zakon (24h),Rycerze (24h).
Bottowi udało się ustać na nogach. Przytrzymanie stołu było dobrym pomysłem. Dzięki temu, czarodziejowi udało się zatrzymać przed wpadnięciem na krzesło i pod stół, niestety, zaklęcie tarczy tym samym się nie powiodło. Może to trudna sytuacja w jakiejś się znalazł, może ręka zadrżała w złym momencie. Czarne plamy pojawiły mu się przed oczami, pojawiła się słabość niewiadomego pochodzenia, Bertie źle się poczuł. Zaklęcie rzucone przez Cadana trafiło go w pierś, a chwilowa słabość przeistoczyła w całkowita niemoc — przestał oddychać, a przynajmniej tak mu się wydawało, zupełnie jakby każdy wdech nie dostarczał kolejnej, niezbędnej do życia dawki tlenu. Miał wrażenie, jakby znalazł się pod wodą, topił się. W tym samym czasie, na piętrze, Jessa zamierzała przebić podłogę i dostać się do pokoju znajdującego się pod nią. Magia była jednak kapryśna. Kiedy spróbowała wzniecić potężny wiatr, który zniszczy podłogę, coś poszło nie tak — zamiast podmuchu podłoga zmiękła, zrobiła się ciepła i plastyczna, a nogi Jessy zaczęły w niej grzęznąć. Drewno zdawało się robić płynne, oklejało się wokół jej stóp, później kostek, lepiło się do podeszw i wciągało ją coraz głębiej. Czarownica nie wiedziała, jak długo to będzie trwało i kiedy — o ile w ogóle — wróci di normy i z powrotem stwardnieje.
- Mapka:
Mapka obrazuje parter domu Horacego Slughorne'a.
Od tej pory możecie poruszać się w każdym kierunku o jedną kratkę, jeśli wykonujecie jakąś akcję i dwie kratki jeśli nie wykonujecie. Pamiętajcie by konkretnie opisywać strony w jakich się poruszacie.
Zakonnicy: Tak długo jak jesteście niewidoczni dla otoczenia możecie pisać Mistrzowi Gry drogą pw swoje ruchy, bez opisywania ich w poście.
- Żywotność:
- Cadan 215/215
Lyanna: 204/204
Jessa: 214/214
Berie: 180/224 (-10)
-5 (osłabienie); -39 (psychiczne)
Incarcerare 2/10
|Jessa ST wydostania się z wciągającej cię podłogi wynosi 60, do rzutu należy doliczyć podwojoną statystykę zwinności. Z każdym niepowodzeniem będziesz wnikać coraz głębiej, a ST będzie rosnąć o 5.
Kolejka: Zakon (24h),Rycerze (24h).
Dom Horacego Slughorna
Szybka odpowiedź