Pojedynek w Elkstone - 13.12.1957
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wokół słyszałam cichy szmer, cichy szum. Skupiłam się na całej swojej mocy, na widoku tego zdrajcy, tego rudego śmiecia, który śmiał pokazać się tu, po tym wszystkim, co zrobił. Zdradził Wiedźmią Straż, zdradził wszystkie nasze wartości, chociaż nie potrafiłam ich teraz nazwać. Nie byłam już wściekła i nie kipiała ze mnie złość, nie miałam w sobie emocji, które wskazywałyby na to, że ogarnęła mną nienawiść. Nie. Byłam w końcu profesjonalistką i potrzebowałam w życiu czegoś więcej niż tylko sążnego wpierdolu spuszczanego raz na jakiś czas parszywym zdrajcom. Dzisiaj jednak było inaczej, dzisiaj sprawa była osobista, a tą należało rozegrać z zimną krwią. Kalkulując, planując, oczekując efektów, tak samo jak lata temu, gdy na szali leżało życie Earnesta. Nie byłam biegłym zabójcą i nigdy być biegła nie zamierzałam, to nie moja broszka. O wiele sprawniej czułam się w szpiegowaniu, w ukrywaniu się, w przemykaniu, tropieniu, śledzeniu, dowiadywaniu, a jednak tu... Tu leżał przede mną zdrajca krwi, którego nazwisko nie było mile widziane ani w Londynie, ani w całej reszcie naszego pięknego kraju. Zrujnowali go, a w końcu żyło się normalnie. Wojna stanowiła jedynie środek do celu, to też należało go wypełnić.
- Tak - wypowiedziałam w końcu i cofnęłam się o krok do tyłu, chwytając za miotłę, aby ruszyć jak najdalej. Wypuściłam z dłoni jego różdżkę. Niech wiedzą, że zginął tu przypadkowy człowiek pracujący na ćwierćetatu, nie Urien Weasley.
jeśli to dla Regiego ok(?) to chciałabym odlecieć na mojej miotle (latanie na II) i zrobić zt
- Tak - wypowiedziałam w końcu i cofnęłam się o krok do tyłu, chwytając za miotłę, aby ruszyć jak najdalej. Wypuściłam z dłoni jego różdżkę. Niech wiedzą, że zginął tu przypadkowy człowiek pracujący na ćwierćetatu, nie Urien Weasley.
jeśli to dla Regiego ok(?) to chciałabym odlecieć na mojej miotle (latanie na II) i zrobić zt
dobranoc panowie
Teacher says that I've been naughty, I must learn to concentrate. But the girls they pull my hair and with the boys, I can't relate. Daddy says I'm good for nothing, mama says that it's from him.
To zdawało się żałosne, zostawiła go, kiedy potrzebował tej dodatkowej pary rąk najbardziej na świecie. Spętany, niewidomy, pokąsany, poszarpany, z rozerwanym mięśniem i tym przerażającym poczuciem, że zdradził kogoś tak bliskiego. Był na skraju, prawie jak nad tym klifem tylko wtedy ilość problemów wydawała się znikoma, teraz było inaczej. Każdy oddech przypominał mu o tym, jak źle postąpił, kiedy na nią krzyknął. Siłę kierował w złą stronę, znowu, choć zdawało się, że były to raczej okrzyki strachu, nie złości. Dziwaczna mieszanka sprawiała, że wszystko mieszało się ze sobą, a narastająca pulsacja w żyłach jedynie odbierała tej ostatniej cząstki rozumu.
Krzyknął z bólu, kiedy po raz kolejny spróbował się szarpnąć, jakby faktycznie mogło mu to pomóc przyjąć jej odpowiedź. Nie potrafił. Nie rozumiał. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Wszystko było na nie, bo było złym snem, z którego wciąż nie był w stanie się obudzić i przejrzeć na oczy...
Znów cholerna ciemność. Usłyszał świst miotły. Odlatywała? Ktoś przylatywał? Łącząc dźwięki ze znaczeniem, powoli zaczęło do niego docierać. Faktycznie chciała go zostawić tak na pastwę losu, a on? Zamiast potulnie siedzieć cicho, zaczął krzyczeć z wołaniem o pomoc. Nieważne było mu już, na jakich ziemiach byli. Samotność w ciemności była straszliwa, prawie równie mocno, jak Rita, która wzbudziła w nim coś więcej niż tylko dreszcze.
| Żywotność: 69/254 (- 70 psychiczne; -50 szarpane; -20 tłuczonych; -45 kąsane; - 20 do zwinności; -50 kości), ślepota, Incarcerous
| jak zt dla Rity, a Reggie wraca do tematu
Krzyknął z bólu, kiedy po raz kolejny spróbował się szarpnąć, jakby faktycznie mogło mu to pomóc przyjąć jej odpowiedź. Nie potrafił. Nie rozumiał. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Wszystko było na nie, bo było złym snem, z którego wciąż nie był w stanie się obudzić i przejrzeć na oczy...
Znów cholerna ciemność. Usłyszał świst miotły. Odlatywała? Ktoś przylatywał? Łącząc dźwięki ze znaczeniem, powoli zaczęło do niego docierać. Faktycznie chciała go zostawić tak na pastwę losu, a on? Zamiast potulnie siedzieć cicho, zaczął krzyczeć z wołaniem o pomoc. Nieważne było mu już, na jakich ziemiach byli. Samotność w ciemności była straszliwa, prawie równie mocno, jak Rita, która wzbudziła w nim coś więcej niż tylko dreszcze.
| Żywotność: 69/254 (- 70 psychiczne; -50 szarpane; -20 tłuczonych; -45 kąsane; - 20 do zwinności; -50 kości), ślepota, Incarcerous
| jak zt dla Rity, a Reggie wraca do tematu
Serce mnie bije
Duszazapije
Dusza
Żyję
Pojedynek w Elkstone - 13.12.1957
Szybka odpowiedź