Ognisko Wyzwolenia - 11 maj 1958r
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Ognisko Wyzwolenia
Ottery St. Catchpole 11 maja 1958
Anne, Castor, Celine, Eve, James, Leon, Leonie, Marcel, Neala, Sheila, Steffen, Roratio
Szafka zniknięć
1 Roratio 2 Leonie, 3 Castor 4 Nela, 5 Steff, 6 Celina, 7 Marcel 8 Anne 9 Leon 10 Eve, 11 Sheila, 12 James
Wepchnęłam was chłopaki w miejsca wcześniej nie zajęte. Jakby ktoś chciał jednak GDZIEŚ INACZEJ to krzyczcie.
Butelka
Zasady:
1. Osoba rozpoczynająca - a dalej osoba po wykonanym zadaniu (A) rzuca kostką k15 żeby zobaczyć kogo wylosowała(B).
Zakładajmy, że pytanie “prawda czy wyzwanie” pada chwilę po tym, jak butelka się zatrzyma (chyba że ktoś ma chęć dopisać trzy słowa o tym jak je zadaje to droga wolna)
2. Po wylosowaniu osoby, w powiadomieniach u nas oznaczcie daną osobę żeby mogła przyjść i powiedzieć które z dwóch wybiera. (też oznaczając rzucającego o odpowiedzi)
3. Rzucający (A) zadaje zadanie/pytanie
3. (B) Po wykonaniu zadania/odpowiedzeniu na pytanie (TYLKO SZCZERZE) sama kręci butelką - patrz punkt 1
ad3. Niewykonanie zadania skutkuje ponownym kręceniem osoby która kręciła wcześniej
KAŻDY GRAJĄCY MA PRAWO DO ZREZYGNOWANIA Z JEDNEGO WYZWANIA/PYTANIA
Chyba cała filozofia.
Kości:
1 - rzuć jeszcze raz
2 - rzuć jeszcze raz
3 - Roratio
4 - Leonie,
5 - Castor
6 - Nela,
7 - Steff,
8 - Celina,
9 - Marcel
10 - Anne
11 - Leon
12 - Eve,
13 - rzuć też jeszcze,
14 - James
15 - szczęście tak Ci sprzyja, że butelka wskazuje dokładnie tego, kogo chciałeś żeby wskazała
Anne, Castor, Celine, Eve, James, Leon, Leonie, Marcel, Neala, Sheila, Steffen, Roratio
Szafka zniknięć
1. Skrzacie wino - 1 butelka - 1k6
2. Piwo kremowe - 1 butelka - 1k3-1
3. Rum - 1 butelka (0.75)1k6+1
4. Ognista whisky - 1 butelka (0.75) 1k6+2
5. Mocarz - 3 butelki 1k6+3
+100g tytoniu +1 do każdej kości na upojenie
Wytrzymałość alkoholowa
Efekty:
75% - upojenie
50% - pijany
25% - zatacza się
0% - zgon
Jedzenie
2. Piwo kremowe - 1 butelka - 1k3-1
3. Rum - 1 butelka (0.75)1k6+1
4. Ognista whisky - 1 butelka (0.75) 1k6+2
5. Mocarz - 3 butelki 1k6+3
+100g tytoniu +1 do każdej kości na upojenie
Korzystanie z używek ma swoje konsekwencje. Alkohol pobudza produkcję soków trawiennych i ogranicza łaknienie, podnosi ciśnienie krwi, zaburza pracę serca. Obniża koncentrację, poprawia humor i powoduje kaca.
Każdy pijący jest zobowiązany do sprawdzenia swoich możliwości z pomocą wzoru bazowego i modyfikatorów:
100 + sprawność x2
- modyfikator zależny od wieku ( -5 za każdy 1 rok poniżej 23 lat)
- modyfikator za bycie kujonem -15
- modyfikator za abstynencję -20 (całkowita) -10 (sporadyczna)
- modyfikator losowy (forma w danym dniu) 1k20 (1-10 ujemny, 11-20 dodatni)
- modyfikator kolektywny - przyznawany uznaniowo (potwierdzenia należy szukać u organizatorów) -10 (za stan psychiczny postaci)
- modyfikator wagowy - +5 za każde zaczęte 5 kg powyżej 70 kg wagi
- modyfikator gastronomiczny - +2 za posiłek (umówmy się nie mamy dań)
- modyfikator taneczny +10 za taniec (przetańczenie całej piosenki)
- modyfikator narkoleptyczny +20 za ucięcie godzinnej drzemki
Efekty:
75% - upojenie
50% - pijany
25% - zatacza się
0% - zgon
- Mocarz:
- 1. Alkohol mocno pali w gardło, tak bardzo, że nie jesteś w stanie wytrzymać i musisz go czymś popić. Wydaje ci się, że sięgnięcie po wodę jest dobrym pomysłem, jednak w pośpiechu i emocjach mylisz szklanki i wypijasz alkohol najbliższej postaci do dna, co przyprawia cię o mdłości. Jest jest to początek imprezy i nie zdążyłeś wypić zbyt dużo odbije się to tylko okropnym bólem głowy na drugi dzień. Jeśli jesteś już pijany, zachce ci się wymiotować...
2. Możliwe, że Marcel pomylił zaklęcia i chcąc przyspieszyć proces dochodzenia owoców w alkoholu i cukrze rzucił coś zupełnie niechcąco. Twój kieliszek zdaje się nie tracić swojej zawartości, a ty pijesz i pijesz, nie możesz przestać. Kiedy już jesteś w stanie przyjąć w siebie drinka i odsuwasz go od siebie, kieliszek wciąż jest pełny, jego zawartość wylewa ci się na strój, mocząc go z przodu całkowicie. Przyda ci się trochę chłodna kąpiel, inaczej zaliczysz solidnego zgona. Punkty upojenia rosną o 10, o ile w ciągu najbliższych trzech tur nie zanurzysz się w pobliskim jeziorze.
3. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
4. Już po uwarzeniu alkoholu, kiedy nabrał swojego koloru, James postanowił zmienić jego różowawą barwę na jakąś mniej dziewczęcą. Jego próba okazała się bezskuteczna - przynajmniej wtedy. Teraz, kiedy spojrzysz na zawartość szkła alkohol zmieni przypadkiem kolor, na taki który będzie ci się bardzo źle kojarzył. Jeśli jednak zaryzykujesz i wypijesz Mocarza do dna, zrozumiesz, że w smaku mimo ostrości jest bardzo dobry. Alkohol wprawi cię jednak w śmieszny nastrój i jeszcze przez pewien czas będziesz opowiadać ludziom sprośne lub głupie żarty.
5. Mocarz ma ostry smak i już po wypiciu zaczyna cię rozgrzewać. Możliwe, że chłopcy przesadzili z proporcjami, wlewając zbyt wiele alkoholu na tyle owoców i cukru. Nie dość, że dość szybko wpadniesz w pijacki nastrój, to jeszcze zrobi ci się bardzo gorąco. Ubrania, które masz na sobie zechcesz zdjąć, ale jeśli nie chcesz lub nie możesz tego uczynić będziesz szukać szybkiego sposobu na gwałtowną ochłodę. Kąpiel w pobliskim jeziorze będzie dobrym pomysłem.
6. Ponoć wystarczy jeden kieliszek, żeby przegiąć. To chyba właśnie ten kieliszek. Kiedy go wypijesz, niezależnie od tego, czy jest twoim pierwszym, czy nie, zaczynasz tracić głowę, a do tego strasznie poplącze ci się język. Wypowiedzenie prostych słów okaże się trudne, możesz seplenić i jąkać się, myląc słowa. Efekt jednak szybko z ciebie zejdzie, wystarczy kilka łyków czegoś bezalkoholowego.
7. Im mocniejszy alkohol tym silniejszy eliksir prawdy. Mocarz wyciska z ciebie wszystkie sekrety, pleciesz wszystko, co ślina przyniesie ci na język. Nie potrafisz powstrzymać się przed zwerbalizowaniem własnych myśli, nawet tych, które powinieneś lub wypadałoby zachować dla siebie. Może to tylko komplementy, może dwuznaczne propozycje — pilnuj się przez najbliższą godzinę, jeśli obawiasz się skutków.
8. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
9. Alkohol rozluźnia ciało i umysł. Wypicie jednego kieliszka pozwoli ci przełamać swoje własne bariery i przesunąć granicę na tyle, by nikt nie uznał cię za pijanego, ale na tyle, by dodać ci odwagi do robienia tego, co wcześniej wydawało ci się niemożliwe.
10. Marcel i James nie wymyli słojów, w których pędzili alkohol — nie zauważyli też, że na nich pozostały resztki warzonych eliksirów. Alkohol po wypiciu nie wywołuje niczego poza skrzywieniem. Jest mocny i, choć słodki i ostatecznie przyjemny w smaku, silnie pali przełyk. Po tym jednak stajesz się znacznie atrakcyjniejszy dla pozostałych. Wydajesz się piękniejszy, bardziej urodziwy, czarujący i pociągający. Twoją zmianę może zauważyć każdy kto choć chwilę na ciebie spojrzy. Jak się okazało, ktoś szykował w słojach eliksir upiększający.
11. Alkohol jak alkohol. Jest mocny, a jego wyraźny smak pozostaje na języku i krtani dość długo. Niefortunnie zaplątała się w nim pestka, która stanęła ci w gardle. Musisz ją wykrztusić.
12. Jeden kieliszek sprawił, że od razu zachciało ci się kolejnego, ale ugaszenie pragnienia w ten sposób jest złudne. Pijąc rzucasz jeszcze raz.
13. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Przez najbliższe trzy tury otrzymujesz 5 punktów upojenia więcej za każdy wykonany rzut.
14. Mocarz, czy tego chcesz czy nie, zwiększył atrakcyjność ludzi wokół ciebie, niezależnie od wszystkich czynników. Nie łudź się, że życie stało się piękniejsze, alkohol po prostu zawrócił ci w głowie, wzmógł w tobie potrzebę bycia blisko innych — przytulenia, pocałowania, dotknięcia. Po prostu bycia blisko.
15. Masz ochotę zrobić coś szalonego. Nie wiesz co, ale czujesz się pobudzony i zachęcony do wzięcia udziału w czymś, o czym nigdy wcześniej byś nie pomyślał — a jeśli byś pomyślał, to zwyczajnie masz ochotę poddać temu i to zrobić. Niezależnie od tego, czy miałby to być taniec na stole, czy przytulenie nieznajomego, czujesz, że możesz żyć tą chwilą.
16. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
17. Zbyt szybkie wypicie alkoholu wywołało w tobie atak czkawki. Jest nagła i trudna do opanowania, co gorsza, przypomina czkawkę teperotacyjną. Na szczęścia działa na niewielkie odległości i przenosi cię tylko z pokoju do pokoju przez kilka chwil. Wypicie szklanki wody przerwie ten dziwny cykl podróży.
18. Alkohol, jak każdy wie, wzmaga popęd. To stało się niezależne od ciebie, ale jedna z osób, które towarzyszyły ci w piciu na krótką chwilę wydała się atrakcyjniejsza od wszystkich pozostałych. Twoje serce zabiło szybciej, a w głowie pojawiły się kompletnie nie twoje myśli. Może to minie, może pozostanie - wiesz tylko ty.
19. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, a w takich ilościach, jak w przypadku Mocarza, zdaje się robić to bardzo wyraźnie. Twoje oczy zaczynają błyszczeć, usta wydają się pełniejsze, bardziej soczyste i miękkie, nabrzmiał krwią, a policzki lekko, zdrowo zaróżowione. O ile nie jest to któryś kieliszek z kolei nie musisz się niczym martwić. Otrzymujesz 3 punkty upojenia więcej.
20. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
- chleb pokrojony na kromki,
- sok z dyni w przezroczystej dużej butelce ze szkła,
- gotowany makaron w słoiku,
- ciasteczka z owocami,
1 Roratio 2 Leonie, 3 Castor 4 Nela, 5 Steff, 6 Celina, 7 Marcel 8 Anne 9 Leon 10 Eve, 11 Sheila, 12 James
Wepchnęłam was chłopaki w miejsca wcześniej nie zajęte. Jakby ktoś chciał jednak GDZIEŚ INACZEJ to krzyczcie.
1. Osoba rozpoczynająca - a dalej osoba po wykonanym zadaniu (A) rzuca kostką k15 żeby zobaczyć kogo wylosowała(B).
Zakładajmy, że pytanie “prawda czy wyzwanie” pada chwilę po tym, jak butelka się zatrzyma (chyba że ktoś ma chęć dopisać trzy słowa o tym jak je zadaje to droga wolna)
2. Po wylosowaniu osoby, w powiadomieniach u nas oznaczcie daną osobę żeby mogła przyjść i powiedzieć które z dwóch wybiera. (też oznaczając rzucającego o odpowiedzi)
3. Rzucający (A) zadaje zadanie/pytanie
3. (B) Po wykonaniu zadania/odpowiedzeniu na pytanie (TYLKO SZCZERZE) sama kręci butelką - patrz punkt 1
ad3. Niewykonanie zadania skutkuje ponownym kręceniem osoby która kręciła wcześniej
KAŻDY GRAJĄCY MA PRAWO DO ZREZYGNOWANIA Z JEDNEGO WYZWANIA/PYTANIA
Chyba cała filozofia.
Kości:
1 - rzuć jeszcze raz
2 - rzuć jeszcze raz
3 - Roratio
4 - Leonie,
5 - Castor
6 - Nela,
7 - Steff,
8 - Celina,
9 - Marcel
10 - Anne
11 - Leon
12 - Eve,
13 - rzuć też jeszcze,
14 - James
15 - szczęście tak Ci sprzyja, że butelka wskazuje dokładnie tego, kogo chciałeś żeby wskazała
I show not your face but your heart's desire
Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 13.09.22 9:45, w całości zmieniany 3 razy
Wyszczerzył się, nie przestając śpiewać, kiedy dotarły do niego słowa Roratio o gwiazdach, ale nie otworzył oczu, wystukując na leżąco rytm na udach, podrygując jedną nogą i próbując trzymać się tempa i melodii króla rock and rolla. Nela wdała się w jakąś dyskusję z Leonem, ale już nie słuchał. Dopiero kiedy Eve go zaczepiła, szturchając łydka w udo, otworzył oczy, przestając wystukiwać na udach rytm. Spojrzał na nią z dołu, kiedy mówiła do niego po romsku, nie zdawszy sobie nawet sprawy, że zmieniła na ich język i uśmiechnął się z dołu szelmowsko, sięgając dłonią do jej kostki.—If you're lookin' for trouble, you came to the right place.— zaśpiewał zasłyszane słowa piosenki Elvisa, którą prawdopodobnie wciąż nie miała dalszego ciągu, a przynajmniej dalej jej już nie znał. — If you're lookin' for trouble, just look right in my face. — Uśmiechnął się szerzej, spoglądając na Marcela, który padł tuż obok niego razem z Celiną. Zdążył pomyśleć tylko, że zrobiło się tu naprawdę gorąco, więc podniósł się na łokciach, rozpinając dwa guziki wilgotnej koszuli w kratę i spojrzał znów, z dołu, na Eve — Nie chcę iść spać— mruknął, powoli podnosząc się do siadu. Podciągnął jedną nogę i zarzucił na nią rękę. —Jestem pozbierany w całość. Nie podobam ci się?— spytał, mieszając oba języki nieświadomie. Wplótł dłoń we włosy, próbując je jakoś zaczesać, ale ciemne loki i tak układały się po swojemu, opadając mu na czoło. Zerknął na dziewczyny, które dopingowały Eve do tańca, uniósł brwi, przetarł oczy i kiedy Marcel podniósł się by zaprosić ją do tańca popatrzył na nich i podniósł cztery litery z opóźnieniem. Wyciągnął ręce, jedno ramie zawieszając pijacko na przyjacielu, a drugie na żonie, przyciągając ich oboje do siebie. — Potrzebujecie gitary — mruknął, myśląc, że szepcze konspiracyjnie, ale jednak było to za głośne. Zerknął z bliska na Sallowa, wyszczerzył się i oparł skroń o jego głowę, by zerknąć na Eve. —Nie idziemy jeszcze spać...— poprosił z miną zbitego szczeniaka. —Nie, nie, nie.
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
A więc chodziło o jakiś list - musiało, skoro Neala wcisnęła w usta kartkę, a potem Leon o czymś wspominał; przyglądała mu się bacznie jeszcze przez chwilę, choć zapewniał, że wszystko jest w porządku - zatem musiało być.
Rozejrzała się wokół, cicho parskając na zarządzenie Neali - jak powiedziała tak zrobiła, idąc gdzieś, Bóg wie gdzie. Anne podążyła za nią wzrokiem, prędko odnajdując Celine i Marcela splecionych w czułym tańcu; początkowo starała się odwrócić wzrok, choć spojrzenie prędko na nowo osiadło na zbliżonych do siebie sylwetkach.
Nie wiedziała, że byli tak blisko. Do tej pory niczego nie zauważała, a może zwyczajnie przegapiła moment, w którym mieli się ku sobie, i przede wszystkim, w którym się zeszli?
Zupełnie głupie to było, i jeszcze głupsze było uczucie kiełkujące w dole żołądka, coś na skraju wstydu i ogłupienia, może żalu, choć i ten traktowała jako niepotrzebny.
Może do tej pory była ślepa, a może wyobrażała sobie za dużo.
Rozejrzała się jeszcze raz za jakąś butelką, napełnionym kubeczkiem czy innym odwracaczem uwagi, ale kiedy szkło zatańczyło gdzieś w zasięgu jej wzroku, zrezygnowała z pomysłu wlewania w siebie więcej. Było jej duszno, kręciło się w głowie, a palce jakoś nieprzyjemnie mrowiły.
W końcu przysiadła gdzieś, na jednym z wolnych koców, po turecku, zerkając z uniesioną brwią na wiercącą się naprzeciw Nealę.
Rozejrzała się wokół, cicho parskając na zarządzenie Neali - jak powiedziała tak zrobiła, idąc gdzieś, Bóg wie gdzie. Anne podążyła za nią wzrokiem, prędko odnajdując Celine i Marcela splecionych w czułym tańcu; początkowo starała się odwrócić wzrok, choć spojrzenie prędko na nowo osiadło na zbliżonych do siebie sylwetkach.
Nie wiedziała, że byli tak blisko. Do tej pory niczego nie zauważała, a może zwyczajnie przegapiła moment, w którym mieli się ku sobie, i przede wszystkim, w którym się zeszli?
Zupełnie głupie to było, i jeszcze głupsze było uczucie kiełkujące w dole żołądka, coś na skraju wstydu i ogłupienia, może żalu, choć i ten traktowała jako niepotrzebny.
Może do tej pory była ślepa, a może wyobrażała sobie za dużo.
Rozejrzała się jeszcze raz za jakąś butelką, napełnionym kubeczkiem czy innym odwracaczem uwagi, ale kiedy szkło zatańczyło gdzieś w zasięgu jej wzroku, zrezygnowała z pomysłu wlewania w siebie więcej. Było jej duszno, kręciło się w głowie, a palce jakoś nieprzyjemnie mrowiły.
W końcu przysiadła gdzieś, na jednym z wolnych koców, po turecku, zerkając z uniesioną brwią na wiercącą się naprzeciw Nealę.
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen
a sen jak świat
świat dziwny jest jak sen
a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
- No dobrze, dobrze.- nie chciała się kłócić, skoro Neali, aż tak zależało i zdobyła dodatkowo poparcie Celiny. Taniec był dla niej czymś naturalnym, pielęgnowanym przez lata, ćwiczonym z pasji. Stawał się ratunkiem w smutku i łzach, wydźwiękiem radości, gdy takowa nadchodziła. Nie potrzebowała wielkich zachęt, aby dać się porwać muzyce samej lub w parze z kimś. Spojrzała w kierunku Celiny, słysząc jej słowa i mimowolnie uśmiechnęła się w reakcji na niewinny uśmiech.- Nie musisz prosić.- zapewniła, chociaż musiała zrobić coś jeszcze, zanim świat przestanie mieć znaczenie, tłumiony muzyką i każdym tanecznym krokiem. Zignorowała upomnienie Neali. Wiedziała, że dziewczyna nie chciała, aby rozmawiali w swoim języku, ale to nie miało znaczenia. Pewne słowa wolała, by pozostały w wąskim gronie, tym razem dwóch osób.
Przyglądała się leżącemu obok chłopakowi, drgnęła lekko czując dotyk na kostce. Ciemne spojrzenie powędrowało niżej, ku dłoni, która dotykała jej skóry. Słuchała go, gdy śpiewał dalej, nie przerywając, chociaż wolała, aby zebrał się już z ziemi. Na wpół świadomie, zerknęła na rozpiętą koszulę, bijąc się chwilę z myślami. Dopiero cichy sprzeciw i zmiana pozycji przez Jamesa, sprawiły, że zamrugała i skupiła się.- No dobrze.- nie zamierzała go zmuszać czy kazać mu stąd iść. Obojętnie czy była na niego zła, czy nie, zostawiała mu przestrzeń na własne decyzje, nawet jeśli miał ich później żałować. Nigdy mu tego nie odbierała.- Teraz może jesteś, przed chwilą nie wyglądałeś na pozbieranego.- odparła, by zaraz prychnąć pod nosem na pytanie.- Wiesz, że tak.- nawet jeśli teraz wyraźnie pijany nie prezentował się najlepiej, to wcale mu nie odbierało.
Obejrzała się na dziewczyny, gdy te dopominały się, ale zaraz uwagę przyciągnął Marcel, kiedy pojawił się tuż obok. Była pewna, że przed sekundą siedział na kocu i coraz śmielej obłapiał Celinę. Uniosła lekko brew, nie mając pewności czy się nie przesłyszała. Przez cały czas zachowywał się, jakby jej tu nie było, a teraz zapraszał? Coś ją ominęło? Była za trzeźwa, by zrozumieć? Pokiwała powoli głową, chociaż przecież wcale nie potrzebowała pomocy. Wyciągnęła dłoń w jego stronę, ale wtedy poczuła ramię Jamesa opadające na jej barki.
Przekrzywiła głowę na wzmiankę o gitarze. Przydałaby się.
- Masz rację, a ktoś ma? – odwróciła głowę w kierunku Neali. Może znała kogoś, kto miał, kto pożyczyłby im na trochę dla lepszej zabawy.- Możemy skądś załatwić? – spytała młodą Weasley.
Powróciła z uwagą do Jamesa, który chyba naprawdę nie chciał jeszcze kończyć tej imprezy.
- Jak chcesz, nikt cię nie zmusi.- zgodziła się, bo przecież nie powie mu, że ma natychmiast iść do łóżka. To nie ona rano będzie miała kaca i męczyła się, aż organizm dźwignie się z tego.- Tylko nie przeszarżuj, Jimmy. Jeśli będziesz miał dość to powiedz, możesz zgonić na mnie, że to ja chcę iść już.- wiedziała, że był uparty, że nie przyzna się otwarcie, że ma dosyć przy innych. Czuła się głupia, będąc gotowa brać to na siebie, za to, co dziś wywijał, ale tak to wyglądało zawsze.
Przyglądała się leżącemu obok chłopakowi, drgnęła lekko czując dotyk na kostce. Ciemne spojrzenie powędrowało niżej, ku dłoni, która dotykała jej skóry. Słuchała go, gdy śpiewał dalej, nie przerywając, chociaż wolała, aby zebrał się już z ziemi. Na wpół świadomie, zerknęła na rozpiętą koszulę, bijąc się chwilę z myślami. Dopiero cichy sprzeciw i zmiana pozycji przez Jamesa, sprawiły, że zamrugała i skupiła się.- No dobrze.- nie zamierzała go zmuszać czy kazać mu stąd iść. Obojętnie czy była na niego zła, czy nie, zostawiała mu przestrzeń na własne decyzje, nawet jeśli miał ich później żałować. Nigdy mu tego nie odbierała.- Teraz może jesteś, przed chwilą nie wyglądałeś na pozbieranego.- odparła, by zaraz prychnąć pod nosem na pytanie.- Wiesz, że tak.- nawet jeśli teraz wyraźnie pijany nie prezentował się najlepiej, to wcale mu nie odbierało.
Obejrzała się na dziewczyny, gdy te dopominały się, ale zaraz uwagę przyciągnął Marcel, kiedy pojawił się tuż obok. Była pewna, że przed sekundą siedział na kocu i coraz śmielej obłapiał Celinę. Uniosła lekko brew, nie mając pewności czy się nie przesłyszała. Przez cały czas zachowywał się, jakby jej tu nie było, a teraz zapraszał? Coś ją ominęło? Była za trzeźwa, by zrozumieć? Pokiwała powoli głową, chociaż przecież wcale nie potrzebowała pomocy. Wyciągnęła dłoń w jego stronę, ale wtedy poczuła ramię Jamesa opadające na jej barki.
Przekrzywiła głowę na wzmiankę o gitarze. Przydałaby się.
- Masz rację, a ktoś ma? – odwróciła głowę w kierunku Neali. Może znała kogoś, kto miał, kto pożyczyłby im na trochę dla lepszej zabawy.- Możemy skądś załatwić? – spytała młodą Weasley.
Powróciła z uwagą do Jamesa, który chyba naprawdę nie chciał jeszcze kończyć tej imprezy.
- Jak chcesz, nikt cię nie zmusi.- zgodziła się, bo przecież nie powie mu, że ma natychmiast iść do łóżka. To nie ona rano będzie miała kaca i męczyła się, aż organizm dźwignie się z tego.- Tylko nie przeszarżuj, Jimmy. Jeśli będziesz miał dość to powiedz, możesz zgonić na mnie, że to ja chcę iść już.- wiedziała, że był uparty, że nie przyzna się otwarcie, że ma dosyć przy innych. Czuła się głupia, będąc gotowa brać to na siebie, za to, co dziś wywijał, ale tak to wyglądało zawsze.
Learn your place in someone's life,
so you don't overplay your part
Eve Doe
Zawód : Tancerka, złodziejka, młoda mama
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Start where you are.
Use what you have.
Do what you can.
Use what you have.
Do what you can.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Neutralni
—Nie będę, świetnie się czuję!— Uśmiechnął się, kiedy Eve stwierdziła, że nie będzie naciskać na posłanie go do łóżka. Albo, do spania byle gdzie. Obejmując Marcela i Eve, przyciągnął ich ku sobie i ku sobie wzajemnie bliżej, patrząc na nich z konspiracją.
— Załatwię gitarrę... A wy bądźcie grzeczni, okej? Nie bijcie się. I nie całujcie się. Nie tak... no... namiętnie— dodał po romsku, mierząc ich spojrzeniem. — Bądź dla niego miła, dobra? — zaskomlał pijacko, patrząc Eve głęboko w oczy. — To moja druga żona, nie bądź zazdrosna, musisz się z tym pogodzić. Czas ją polubić... Miała trudne dzieciństwo, jest trochę... nipełnosprytna, ale nie daj jej tego odczuć, ok? — Zerknął na Marcela, którego wciąż mocno do siebie przyciskał. Puścił oboje, oboje poklepał po pośladkach i ruszył przed siebie, dziarsko, prawie wesołym, bardziej chwiejnym krokim. Prosto do domu Weasleyów.
— Załatwię gitarrę... A wy bądźcie grzeczni, okej? Nie bijcie się. I nie całujcie się. Nie tak... no... namiętnie— dodał po romsku, mierząc ich spojrzeniem. — Bądź dla niego miła, dobra? — zaskomlał pijacko, patrząc Eve głęboko w oczy. — To moja druga żona, nie bądź zazdrosna, musisz się z tym pogodzić. Czas ją polubić... Miała trudne dzieciństwo, jest trochę... nipełnosprytna, ale nie daj jej tego odczuć, ok? — Zerknął na Marcela, którego wciąż mocno do siebie przyciskał. Puścił oboje, oboje poklepał po pośladkach i ruszył przed siebie, dziarsko, prawie wesołym, bardziej chwiejnym krokim. Prosto do domu Weasleyów.
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
- Mam dość! - uniosłam się nagle gramoląc się z koca. Rozkładając ręce. - To nie jest jakaś WYMAGAJĄCA prośba. - zwróciłam się do nich spoglądając na Eve marszcząc brwi gniewnie. - Pomyśleliście kiedyś jak się czujemy jak mówicie w innym języku? Czy tak zabafawanie jest robić z nas... jakiś... jakiś... głupków! Zrobić kilka kroków na bok to nie jest jakieś wielkie przedsięmwięmciętnięcie. - pokręcił mi się język ale to było nieważne już. Zmarszczyłam brwi gniewnie. - Raz, prosiłam. Drugi też. Trzeci nie będę. - podniosłam się chwiejnie. - To.. To… niekulturalne u kogoś w domu stara się jego zasad ten. Już nawet szeptanie na łucho jest kultruralniejsze. Sama wam ją przyniosę, a wy sobie poświegotajcie. - oznajmiłam z gniewną manierą zbierając się z koca w stronę domu, zaciskając dłonie w pięści. - Wracaj się! - krzyknęłam do Jamesowi. Ruszając za nim. Zachwiałam się po drodze.- Sama to załatwię. - dodałam stawiając kolejne kroki w stronę domu. Nie spoglądając na żadnego z nich.
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Słysząc awanturę za plecami obrócił sie zaskoczony. On mowil cos w innym języku? - potrzebujesz fasoli, Neala? - krzyknął do niej, ale kiedy widział, ze idzie w jego kierunku obrócił sie szybko, prawie potykając o źdźbło trawy. - o, szlag - zaklął głośno i ruszył szybciej w kierunku domu, az w koncu przeszedł w bieg.
1. Wywracam sie w trawę
2. Potykam sie tuż pod domem i odzywałam w cos nosem
3. Pięknie dobiegam jakby trzeźwy pod sam dom i docieram dl rynny by sie po niej wspiąć
1. Wywracam sie w trawę
2. Potykam sie tuż pod domem i odzywałam w cos nosem
3. Pięknie dobiegam jakby trzeźwy pod sam dom i docieram dl rynny by sie po niej wspiąć
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'James Doe' has done the following action : Rzut kością
'k3' : 3
'k3' : 3
Ruszyłam za nim, naiwnie sądząc, że zrobi co będę chciała. Zwłaszcza że odwrócił się jeszcze w moim kierunku. A kiedy krzyknął uniosłam brwi i się zatrzymałam, tylko na chwilę zaczynając iść dalej. Czy ja potrzebowałam fasoli? Ja?! Co?! - Jeden kilo dla ciebie! - odkrzyknęłam mu sfrustrowana ze zdziwieniem patrząc jak odwraca się i zaczyna biec. Uniosłam brwi. A potem ze złością wypuściłam powietrze. - U Garfielda! - krzyknęłam za nim, opuszczając ramiona poddając się. Niech ucieka, wiem gdzie go znaleźć. Chociaż za pięć minut mi przejdzie. Wybuchłam, ale poczułam się sfrustrowana. To nie było takie trudne. Teraz głupio, bo stałam tak i musiałam się wrócić chyba. Nieważne, powiedziałam prawdę. Więc odwróciłam się na pięcie. Spoglądając na Eve i Marcela a potem siadając obok Celine na powrót. - Mówcie po angielsku bo inaczej mi odbija. - powiedziałam więc po prostu wydymając usta w manierze złości, marszcząc brwi. Ostatni raz, trzeci. Już nie prosząc, a oznajmiając konkretnie. Wylałam co mi leżało na żołądku. Trudno, najwyżej mnie znienawidzą kompletnie.
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Przewróciła oczami, słysząc, że mają być grzeczni. Nie miała powodu, aby nie być. Spojrzała na Marcela i prychnęła pod nosem na wzmiankę o niecałowaniu się. Był ostatnim chłopakiem na świecie z którym chciałaby, bo nawet jeśli był przystojny to nadal pozostawał, jak rodzina. Trochę, jakby ktoś zabronił jej całować się z bratem czy kuzynem, co samo w sobie wywoływało u niej niesmak. Zmarszczyła lekko brwi, kiedy James mówił nadal. Złapała jego spojrzenie, by zaraz zerknąć na Sallowa i z powrotem.- Będę, czemu miałabym nie. – specyficzna relacja między nimi, nie sprawiała, że zamierzała obrażać Marcela. Ugryzła się w język, zanim spytała, czy w takim razie może znaleźć sobie drugiego męża. Czuła, że to byłoby, jak podpalenie lontu i czekanie na wielkie bum.- Niepełnosprytna? Nie byłabym aż tak okrutna w ocenie.- rzuciła lekkim tonem, nie mając nastroju na kąśliwość. Kiedy Jamie zostawił ich samych, nie zdążyła się odezwać. Z innej strony niż się spodziewała nastąpił wybuch. Ciemne tęczówki skupiła na Neali, patrząc na nią z niezrozumieniem wypisanym na twarzy, które stopniowo zmieniło się w poirytowanie.
- Co zmienia, jakbyśmy szeptali do siebie na ucho wśród was, a kiedy mówimy w innym języku? Nadal nic nie wiesz, nic nie rozumiesz.- nie pojmowała, dlaczego to było tak ważne dla Weasley.- Nie rozmawiamy o nikim stąd, nie obgadujemy. To kwestie, które dotyczą Nas, a w sumie Jamesa.- czasami podziwiała samą siebie za spokój, gorzej, że nie potrafiła zachować go zawsze.
- Dobrze, skoro tak bardzo ci zależy. Twoje zasady.- odparła, kapitulując. Ciągle dostosowywała się do czyich zasad, do kogoś, mogła kolejny raz to już nie było tak trudne, nawet jeśli czasami niewygodne.
Poruszyła lekko barkami, próbując pozbyć się tego nieprzyjemnego spięcia. Spojrzała raz jeszcze na Marcela, niepewna czy ten na pewno chciał nadal tańczyć z nią.
- Co zmienia, jakbyśmy szeptali do siebie na ucho wśród was, a kiedy mówimy w innym języku? Nadal nic nie wiesz, nic nie rozumiesz.- nie pojmowała, dlaczego to było tak ważne dla Weasley.- Nie rozmawiamy o nikim stąd, nie obgadujemy. To kwestie, które dotyczą Nas, a w sumie Jamesa.- czasami podziwiała samą siebie za spokój, gorzej, że nie potrafiła zachować go zawsze.
- Dobrze, skoro tak bardzo ci zależy. Twoje zasady.- odparła, kapitulując. Ciągle dostosowywała się do czyich zasad, do kogoś, mogła kolejny raz to już nie było tak trudne, nawet jeśli czasami niewygodne.
Poruszyła lekko barkami, próbując pozbyć się tego nieprzyjemnego spięcia. Spojrzała raz jeszcze na Marcela, niepewna czy ten na pewno chciał nadal tańczyć z nią.
Learn your place in someone's life,
so you don't overplay your part
Eve Doe
Zawód : Tancerka, złodziejka, młoda mama
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Start where you are.
Use what you have.
Do what you can.
Use what you have.
Do what you can.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Nie zdążyła przywitać Neali na kocu, ognisty temperament płomiennowłosej istoty ponownie został wystawiony na próbę i lwica poderwała się ku górze, żeby zbesztać romskie rozmówki. Sama Celine, może dzięki alkoholowi i jego animuszowi, nie czuła się przy nich jak głupek; strzepując z rzęs zaskoczenie awanturą podskoczyła na równe nogi, zachwiała się przy tym, ale prędko odnalazła balans i płynnym, łabędzim krokiem podeszła do Neali, zarzucając jej od tyłu ręce na szyje, tak, by dziewczyna nie mogła ruszyć w pogoń za Jamesem, ani tym bardziej wrócić w stronę koca, przynajmniej w pełni. Spotkały się może gdzieś w połowie drogi.
- Hej, Nela - pogodnie wymruczała do jej ucha, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą, czym wprawiła ich ciała w łagodne bujanie. - Jadłaś kiedyś rum z ciastkami? Albo piłaś ciastka z rumem? Bo ja nigdy - a mieli przecież i to, i to, aż żal byłoby nie skorzystać. Z ramionami wciąż obejmującymi szyję Weasley powoli ruszyła w kierunku stołu, po drodze zgarniając też piracką butelkę. - Chcesz skosztować, Annie? - zwróciła się też do mijanej panny Beddow. Celine niestety nie była na tyle spostrzegawcza, a już na pewno nie w tym stanie, by dostrzec, że coś było nie w porządku. - Jimmy przyjdzie z gitarą i zatańczymy, a teraz będziemy pić ciastkowy rum - zapowiedziała jej podniośle, zanim parsknęła śmiechem, wesołym, swobodnym. Marcel mógł chcieć w tym czasie porozmawiać z Eve, powinni mieć taką możliwość - lub mogli po prostu do nich dołączyć.
- No to... - odsunęła się wówczas od Neali i sięgnęła po ciastko, by wylać na nie trochę alkoholu, którego butelkę wręczyła gospodyni. - Za pierwsze razy, hm... kulinarnych zagadek - uśmiechnęła się promiennie, biorąc solidny kęs swojej porcji, zanim zrozumiałaby, że to głupi pomysł.
WA: 51, rum
- Hej, Nela - pogodnie wymruczała do jej ucha, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą, czym wprawiła ich ciała w łagodne bujanie. - Jadłaś kiedyś rum z ciastkami? Albo piłaś ciastka z rumem? Bo ja nigdy - a mieli przecież i to, i to, aż żal byłoby nie skorzystać. Z ramionami wciąż obejmującymi szyję Weasley powoli ruszyła w kierunku stołu, po drodze zgarniając też piracką butelkę. - Chcesz skosztować, Annie? - zwróciła się też do mijanej panny Beddow. Celine niestety nie była na tyle spostrzegawcza, a już na pewno nie w tym stanie, by dostrzec, że coś było nie w porządku. - Jimmy przyjdzie z gitarą i zatańczymy, a teraz będziemy pić ciastkowy rum - zapowiedziała jej podniośle, zanim parsknęła śmiechem, wesołym, swobodnym. Marcel mógł chcieć w tym czasie porozmawiać z Eve, powinni mieć taką możliwość - lub mogli po prostu do nich dołączyć.
- No to... - odsunęła się wówczas od Neali i sięgnęła po ciastko, by wylać na nie trochę alkoholu, którego butelkę wręczyła gospodyni. - Za pierwsze razy, hm... kulinarnych zagadek - uśmiechnęła się promiennie, biorąc solidny kęs swojej porcji, zanim zrozumiałaby, że to głupi pomysł.
WA: 51, rum
paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Celine Lovegood' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 3
'k6' : 3
Celine poganiała, żeby zaczęli już taniec, ale choć Eve chyba zgodziła się z nim zatańczyć, nie wydawała się nim szczególnie zainteresowana. Czuł się niezręcznie, mimowolnie wsłuchując się w wymianę zdań między nią a Jamesem, czy ostatnio nie układało się między nimi najlepiej? Czy był temu winien? Czy chodziło o Sheilę? Próbował przełamać lody, po Mocarzu poczuł, że jest w stanie, wykonała w jego stronę gest, ale nie odezwała się ani słowem, wdając się w dalszą przepychankę z mężem. Przestąpił z nogi na nogę, nie bardzo wiedząc, co zrobić. Nigdy nie był pewny siebie, a wobec niej - nie był pewny niczego już od dawna. Jim, nie, chciał powiedzieć, ale milczał, kiedy przyjaciel uwiesił się na ich ramionach, uśmiechnął się, trochę sztucznie. W innych okolicznościach bawiłyby go te żarty, ale w tych - czuł się niezręcznie. Nie zareagował na gest Jamesa. Eve mówiła o nim, ale nie do niego. Neali puściły nerwy, nie dziwił się temu. Choć potrafił zrozumieć sens ich rozmowy, świadomie wykluczali z niej pozostałych. Eve odpowiedziała jej równie ostro, jego próby załagodzenia atmosfery zdały się chyba na nic.
Wciąż się do niego nie odezwała, kręciło mu się w głowie i zaczynało być nieprzyjemnie. Wypity alkohol rezonował uczucia, również te negatywne. Więzienna piosenka pobudziła pierwsze nuty sfrustrowania, i choć chciał wydrzeć się z ich pętli, nie wiedział, jak. Nie wiedząc, co zrobić, bez przekonania odszedł w kierunku Celine, Neali i Anne, powoli stawiając kroki. Był głupi, próbując. - Mogę też? - zapytał, obserwując przygotowywane przez półwilę ciasteczka, w końcu ciężko przy nich opadając, mętne spojrzenie nie pozwoliło mu odnaleźć wzroku żadnej z dziewcząt.
Wciąż się do niego nie odezwała, kręciło mu się w głowie i zaczynało być nieprzyjemnie. Wypity alkohol rezonował uczucia, również te negatywne. Więzienna piosenka pobudziła pierwsze nuty sfrustrowania, i choć chciał wydrzeć się z ich pętli, nie wiedział, jak. Nie wiedząc, co zrobić, bez przekonania odszedł w kierunku Celine, Neali i Anne, powoli stawiając kroki. Był głupi, próbując. - Mogę też? - zapytał, obserwując przygotowywane przez półwilę ciasteczka, w końcu ciężko przy nich opadając, mętne spojrzenie nie pozwoliło mu odnaleźć wzroku żadnej z dziewcząt.
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
Ostatnio zmieniony przez Marcelius Sallow dnia 17.09.22 21:18, w całości zmieniany 1 raz
- Mhm - śpiewnie wymruczała w kierunku Marcela, podczas pałaszowania jednego z ciastek już przygotowując dla niego kolejne, zaraz po tym, jak znów odebrała butelkę od Neali. Rum oblał chropowatą powierzchnię deseru, ciasno oplatając wszystkie głębienia, przyglądała się temu, jak kapał na trawę i śmiesznie oblepiał palce, po czym pochyliła się lekko i wręczyła Carringtonowi nowy krzyk brytyjskiej mody kulinarnej. Wyglądał na przybitego, przygaśniętego. Strapionego. Nie zamienili z Eve chyba ani słowa. Chciałaby znów zamknąć go w ramionach, przytrzymać przy sercu, poczuć wspólny rytm, najpierw jednak musiał spróbować. - Gofuję - oznajmiła z dumą. Niewiele miało to wspólnego z podrygami w kuchni z ostatniego miesiąca, ale paradoksalnie była bardziej zadowolona z tego pomysłu, niż ze wszystkiego, co dotychczas udało jej się przyrządzić. - Bafdzo smaczne, tylko kapie jak defszcz - chrupiąc ostatnie kęsy pochwaliła ciastka, jednocześnie pakując do ust drugą połowę z własnego, która jeszcze się ostała. Lepkie palce to nie przeszkoda. - Komu jefsze?
WA: 46, rumuję
WA: 46, rumuję
paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Ostatnio zmieniony przez Celine Lovegood dnia 17.09.22 21:18, w całości zmieniany 1 raz
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Celine Lovegood' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 1
'k6' : 1
- Co zmienia? - powtórzyłam po niej z niedowierzaniem unosząc brwi. - Oh, oczywiście, że nie. Głupia niewiedząca Neala miała śmiałość coś powiedzieć. - obruszyłam się unosząc brwi ku górze. Taka uprzejma i miła teraz zarzucała mi że nic nie wiem i nic nie rozumiem. Oczywiście, że nie rozumiem, skoro gadali w innym języku. Ciężko było nie? - Oh, tak, jak Jamesa to to zmienia sprawę całkiem. - zaironizowałam wywracając oczami. To ja nie byłam trzeźwa żeby nie widzieć że jednak nie było w tym nic przyjemnego niezależnie kogo dotyczyło? - Świetnie. - skwitowałam krótko nie zamierzając przepraszać za swój wybuch. Miałam rację. Nagłe pojawienie się Celine mnie zaskoczyło. Spojrzałam na nią z gniewną manierą. - Nie piłam rumu wcześniej. - odpowiedziałam jej wydymając usta nadal w złości. Pozwoliłam się jednak prowadzić patrząc za biegnącym Jamesem. Wyciągnęłam rękę do Annie. - Jak nie zaśnie. - mruknęłam i parsknęłam krótko nie pielęgnując złości która we mnie wybuchła. Mama mawiała, że nie warto długo się złościć. - Dobry jest? - rum, nie James. Odebrałam to ciastko patrząc na nie niepewnie. Ale zanim je podniosłam Marcel znalazł się obok. Spojrzałam na Eve. - Eve! - uniosłam głos. - Chodź spróbuj też! - zaprosiłam ją pojednawczo, mimo zdenerwowania. Jutro jej wyjaśnię w czym był problem, bo dla mnie, to nie było nieważne, ale nie pozwolę żeby mnie jak dzieciaka traktowała. Co to, to nie. - Paczcie go… - powiedziałam. - Jak się tu wkrada wślizga do kulinarnych odkryć światów. - uderzyłam swoim ciastkiem o to Celine. - Zdrowie czy smacznego? - zapytałam jej marszcząc brwi trochę.
rum + ciastko
rum + ciastko
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Ostatnio zmieniony przez Neala Weasley dnia 17.09.22 22:06, w całości zmieniany 2 razy
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Ognisko Wyzwolenia - 11 maj 1958r
Szybka odpowiedź