Tatsu
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Tatsu
Dwuletnia, przywieziona przez Percy'ego z jednej z podróży. Chociaż jej imię z japońskiego oznacza smoka, nie mogłoby być słabiej dopasowane do jej temperamentu; trudno zauważyć w niej jakiekolwiek, nawet śladowe ilości dumy czy dostojeństwa. Z natury przyjacielska i gapowata, wesoło wita się z każdym znajomym i nieznajomym czarodziejem, a zbyt dokładnie wyczyszczone szyby w oknach są jej odwiecznym wrogiem.
- Kod:
<div class="sowa"><div class="ob1" style="background-image:url('https://i.imgur.com/owuX9c9.png');"><!--
--><div class="sowa2"><span class="p">Przeczytaj </span><span class="pdt"><!--
--> Percival Blake <!--
--></span><div class="sowa3"><span class="adresat"><!--
--> ADRESAT <!--
--></span><span class="tresc"><!--
--> TREŚĆ WIADOMOŚCI <!--
--><span class="podpis"><!--
--> PODPIS <!--
--></span></span></div></div></div></div>
- podpisy:
- Kod:
[img]https://i.imgur.com/H47R8mj.png[/img] - Blake
[img]https://i.imgur.com/UnXcLvA.png[/img] - P.
[img]https://i.imgur.com/O4kpmYf.png[/img] - P. B.
[img]https://i.imgur.com/1wTnKmp.png[/img] - Percival
[img]https://i.imgur.com/YTf8r0O.png[/img] - Percival Blake
[img]https://i.imgur.com/CJ9sNes.png[/img] - Percy
Ostatnio zmieniony przez Percival Blake dnia 04.07.19 16:27, w całości zmieniany 6 razy
PrzeczytajLORD OFFER GREENGRASS
Panie Blake,dziękuję, zdrowie dopisuje, na szczęście otaczają mnie wierniejsi i życzliwsi przyjaciele niż lorda Selwyna.
Wiem kim jesteś, Twoja sylwetka nie jest mi obca. Podczas spotkania w Stonehenge wykazałeś się wielką odwagą i niezwykłą determinacją, godną prawdziwego łowcy i badacza, ale przede wszystkim czarodzieja. Był to też przejaw skrajnej głupoty, młody człowieku. Rodzina to nasz największy skarb, to właśnie dzięki niej potrafimy osiągnąć wielkość, jak i spaść na samo dno. Ty przed tym upadkiem się uchroniłeś. Twoi krewni stracili rozum wiele lat temu. Ty objawiłeś się jako zaskoczenie. Być może w tej głupocie udałeś się po rozum do głowy.
Doceniam szczere słowa — o wiele istotniejsze od pięknie zawoalowanych kłamstw, które sycą oczy i uszy, ale mamią i ogłupiają. To, co wydarzyło się podczas tego szczytu wciąż nie mieści mi się w głowie. Opiekun rezerwatu w Kent okazał się zbrodniarzem i zwyrodnialcem takim samym jak Ten, Którego Imienia Nie Będę Wymawiać. Chciałbym rzec, żem zaskoczony oddaniem mu tak ogromnej władzy, ale zaślepieni rządzą władzy i kontrolą czarodzieje rzadko kiedy kierują się rozsądkiem. Są niebezpieczni, a tamten rezerwat nie będzie dobrym miejscem dla takich jak Ty. Nie dziwi mnie więc Twoja niechęć.
Twoją propozycję, czy raczej prośbę rozważyłem. Zaznajomiłem się z Twoimi osiągnięciami i przebiegiem smoczej działalności. Moi współpracownicy chwalili sobie współpracę z Tobą, wstawiennictwo Benjamina Wrighta potwierdza, że można pokładać w Tobie nadzieje. Jest prostym czarodziejem, ale bliskim moim własnym przekonaniom.
Mój rezerwat obejmie bezpośrednie zwierzchnictwo nad grupą, jaką stworzyłeś pod swoim dowództwem. Przyjmiemy Cię także w nasze progi z otwartymi ramionami, Percivalu. Twoja dotychczasowa praca przemawia za Ciebie, a za Twoimi słowami przemawiają czyny, których świadkiem byłem podczas spotkania w Salisbury. Nie tylko wierzę, ale jestem pewien, że dołożysz wszelakich starań do tego, by mój rezerwat działał tak, jak powinien, a smoki w nim znajdujące się były bezpieczne.
Bywaj zdrów, Percivalu Blake.
Lord Ofer Greengrass
Wiem kim jesteś, Twoja sylwetka nie jest mi obca. Podczas spotkania w Stonehenge wykazałeś się wielką odwagą i niezwykłą determinacją, godną prawdziwego łowcy i badacza, ale przede wszystkim czarodzieja. Był to też przejaw skrajnej głupoty, młody człowieku. Rodzina to nasz największy skarb, to właśnie dzięki niej potrafimy osiągnąć wielkość, jak i spaść na samo dno. Ty przed tym upadkiem się uchroniłeś. Twoi krewni stracili rozum wiele lat temu. Ty objawiłeś się jako zaskoczenie. Być może w tej głupocie udałeś się po rozum do głowy.
Doceniam szczere słowa — o wiele istotniejsze od pięknie zawoalowanych kłamstw, które sycą oczy i uszy, ale mamią i ogłupiają. To, co wydarzyło się podczas tego szczytu wciąż nie mieści mi się w głowie. Opiekun rezerwatu w Kent okazał się zbrodniarzem i zwyrodnialcem takim samym jak Ten, Którego Imienia Nie Będę Wymawiać. Chciałbym rzec, żem zaskoczony oddaniem mu tak ogromnej władzy, ale zaślepieni rządzą władzy i kontrolą czarodzieje rzadko kiedy kierują się rozsądkiem. Są niebezpieczni, a tamten rezerwat nie będzie dobrym miejscem dla takich jak Ty. Nie dziwi mnie więc Twoja niechęć.
Twoją propozycję, czy raczej prośbę rozważyłem. Zaznajomiłem się z Twoimi osiągnięciami i przebiegiem smoczej działalności. Moi współpracownicy chwalili sobie współpracę z Tobą, wstawiennictwo Benjamina Wrighta potwierdza, że można pokładać w Tobie nadzieje. Jest prostym czarodziejem, ale bliskim moim własnym przekonaniom.
Mój rezerwat obejmie bezpośrednie zwierzchnictwo nad grupą, jaką stworzyłeś pod swoim dowództwem. Przyjmiemy Cię także w nasze progi z otwartymi ramionami, Percivalu. Twoja dotychczasowa praca przemawia za Ciebie, a za Twoimi słowami przemawiają czyny, których świadkiem byłem podczas spotkania w Salisbury. Nie tylko wierzę, ale jestem pewien, że dołożysz wszelakich starań do tego, by mój rezerwat działał tak, jak powinien, a smoki w nim znajdujące się były bezpieczne.
Bywaj zdrów, Percivalu Blake.
Lord Ofer Greengrass
Przeczytaj Lucinda Selwyn
Drogi Percy, będąc całkowicie szczera... wcale nie zdziwiło mnie to co wydarzyło się na szczycie. Z jednej strony żałuje, że nie mogłam tam być. Mój głos prawdopodobnie nic by nie dał i jestem właściwie pewna, że obecnie znajdowalibyśmy się w podobnej sytuacji, ale przynajmniej mogłabym powiedzieć to co już od dawna trzymam za zębami. Przykro mi tylko, że wszystko co wcześniej było cenione w mojej rodzinie zostało przekreślone piórem uzurpatora. Czy można nazwać ją inaczej?
Nie musisz się o mnie martwić chociaż wiem, że i tak będziesz tak samo jak ja o Ciebie. To cechy dobrych ludzi, Percy. Wszyscy popełniamy błędy jakkolwiek płytko to teraz brzmi. Osądzać możesz się jedynie Ty sam i chciałabym wierzyć, że cena jaką przyjdzie ci za te błędy zapłacić nie będzie za wysoka. Wiesz, że masz we mnie wsparcie, a w moim domu schronienie. Bez względu na wszystko.
Nie wiem czy ktokolwiek z nas mógł wpłynąć na to co się wydarzyło i ciągle się dzieje. Nie wiem czy w ogóle jest sens rozpatrywania przeszłości kiedy przyszłość jest dla wszystkich tak niepewna. Nauczyłam się ostatnio, że nic nie jest takie jakie się wydaje. Nic nie jest całkowicie czarne lub całkowicie białe. Widzę jeszcze trochę nadziei na to, że los się odmieni. Nie tylko dla mnie i nie tylko dla Ciebie, ale dla wszystkich.
Będę uważać i będę ostrożna chociaż jak wiesz wcale nie szukam kłopotów, a to one znajdują mnie gdziekolwiek pójdę. Już nawet zaczęłam się do tego przyzwyczajać. Zrób dla mnie to samo. Uważaj na siebie i miej czelność prosić mnie o wszystko. Jesteśmy rodziną i nie wyobrażam sobie tego inaczej.
Całuję,
Lucinda
Nie musisz się o mnie martwić chociaż wiem, że i tak będziesz tak samo jak ja o Ciebie. To cechy dobrych ludzi, Percy. Wszyscy popełniamy błędy jakkolwiek płytko to teraz brzmi. Osądzać możesz się jedynie Ty sam i chciałabym wierzyć, że cena jaką przyjdzie ci za te błędy zapłacić nie będzie za wysoka. Wiesz, że masz we mnie wsparcie, a w moim domu schronienie. Bez względu na wszystko.
Nie wiem czy ktokolwiek z nas mógł wpłynąć na to co się wydarzyło i ciągle się dzieje. Nie wiem czy w ogóle jest sens rozpatrywania przeszłości kiedy przyszłość jest dla wszystkich tak niepewna. Nauczyłam się ostatnio, że nic nie jest takie jakie się wydaje. Nic nie jest całkowicie czarne lub całkowicie białe. Widzę jeszcze trochę nadziei na to, że los się odmieni. Nie tylko dla mnie i nie tylko dla Ciebie, ale dla wszystkich.
Będę uważać i będę ostrożna chociaż jak wiesz wcale nie szukam kłopotów, a to one znajdują mnie gdziekolwiek pójdę. Już nawet zaczęłam się do tego przyzwyczajać. Zrób dla mnie to samo. Uważaj na siebie i miej czelność prosić mnie o wszystko. Jesteśmy rodziną i nie wyobrażam sobie tego inaczej.
Całuję,
Lucinda
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Przeczytaj 14 października
Percivalu, pamiętasz nasze przypadkowe spotkanie podczas pewnej majowej nocy? Zapewne jesteś świadom, że kiedy po raz kolejny staniemy twarzą w twarz, co, co zrobię ci wtedy, będzie jedynie niewinną łaskotką w porównaniu z poprzednimi nieprzyjemnościami.
Nie mogę się doczekać. Mam ci tak wiele do pokazania. Tobie i twoim nowym przyjaciołom, o ile możesz ich tak nazywać - wątpię, by przyjęli zdrajcę z otwartymi ramionami.
D.
Nie mogę się doczekać. Mam ci tak wiele do pokazania. Tobie i twoim nowym przyjaciołom, o ile możesz ich tak nazywać - wątpię, by przyjęli zdrajcę z otwartymi ramionami.
Do rychłego zobaczenia
D.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
19 października 1956 Gwendolyn Grey
Percivalu, Na początku chciałabym złożyć Ci szczere wyrazy współczucia w związku z wydarzeniami w Stonehage. To, co miało tam miejsce wydaje mi się przerażającym koszmarem i mam tylko nadzieję, że zarówno Ty, jak i wszyscy pokrzywdzeni w tym wydarzeniu dojdą do siebie, a rodziny zmarłych będą miały czas na żałobę. Jednocześnie jestem wdzięczna, że stanąłeś po stronie rodziny bliskiemu mojemu sercu znajomego, Artura, dla którego szczyt ten musiał być wyjątkowo dotkliwy.
Muszę jednak przyznać, że artykuł z „Proroka Codziennego” traktujący o tym wydarzeniu był przynajmniej dla mnie szczęśliwy, bo w innym wypadku prawdopodobnie nie byłabym w stanie się z Tobą skontaktować.
Pragnę wyrazić najszczersze zażenowanie Twoim zachowaniem w trakcie naszego spotkania piątego października. Zacznijmy od tego, że jako człowiek zamężny oraz przyszły ojciec absolutnie nie powinieneś zapraszać obcej sobie kobiety w takie miejsce, w jakim byliśmy. To poniżej godności każdego mężczyzny, nie tylko szlachetnie urodzonego. Coś ty sobie myślał, zaczepiając mnie tamtego dnia?
Kolejnym powodem mojego zażenowania jest to, jak zostałam przez Ciebie potraktowana. Czy naprawdę według Ciebie zostawienie samotnej kobiety, nocą, w pełnym klubie, jest bezpiecznym poczynaniem, obiecując jej list, którego nigdy nie wysyłasz? To zachowanie niegodne osoby o szlacheckim tytule, nie dziwię się więc Twojemu wydziedziczeniu. Niestety, świat magów to w dużej mierze kraina aroganckich hipokrytów i chyba po prostu musimy się z tym pogodzić.
Gwendolyn Grey
Muszę jednak przyznać, że artykuł z „Proroka Codziennego” traktujący o tym wydarzeniu był przynajmniej dla mnie szczęśliwy, bo w innym wypadku prawdopodobnie nie byłabym w stanie się z Tobą skontaktować.
Pragnę wyrazić najszczersze zażenowanie Twoim zachowaniem w trakcie naszego spotkania piątego października. Zacznijmy od tego, że jako człowiek zamężny oraz przyszły ojciec absolutnie nie powinieneś zapraszać obcej sobie kobiety w takie miejsce, w jakim byliśmy. To poniżej godności każdego mężczyzny, nie tylko szlachetnie urodzonego. Coś ty sobie myślał, zaczepiając mnie tamtego dnia?
Kolejnym powodem mojego zażenowania jest to, jak zostałam przez Ciebie potraktowana. Czy naprawdę według Ciebie zostawienie samotnej kobiety, nocą, w pełnym klubie, jest bezpiecznym poczynaniem, obiecując jej list, którego nigdy nie wysyłasz? To zachowanie niegodne osoby o szlacheckim tytule, nie dziwię się więc Twojemu wydziedziczeniu. Niestety, świat magów to w dużej mierze kraina aroganckich hipokrytów i chyba po prostu musimy się z tym pogodzić.
Łączę wyrazy najszczerszego współczucia i zażenowania,
Gwendolyn Grey
List został napisany eleganckim, ozdobnym pismem, jednak ostre zakończenia liter sugerowały, że jego autorka tworzyła go pod wpływem dużych emocji.
But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
Przeczytaj S. Skamander
Percivalu,
Nie powiem, żebym nie był zaskoczony obecnością nieznanej mi sowy, a tym bardziej listu. Aczkolwiek, widząc kreśloną na pergaminie tożsamość przyznam, że ktoś zdążył mi wspomnieć o twoim istnieniu, a teraz mogę nawet dopasować twarz. I zdaje się, że obaj zapomnieliśmy o społecznych konwenansach nie ujawniając swoich personaliów. Być może, była to pozostałość po wydarzeniach, jakie miały miejsce w Kumbrii. Nie pamiętam też, czy zdążyłem ci podziękować. Za jej uratowanie. Ma na imię Jackie. I jakkolwiek to zabrzmi - zapamiętam to sobie.
Zapytam najpierw na - prawie - początku. Dlaczego przepraszasz tyle razy? Nie zdążyłeś zrobić nic, co wymagałoby tego. Wręcz odwrotnie, dlatego - nie widzę w twoich pytaniach niczego złego. Tym bardziej, ze sam zastanawiałem się nad znaczeniem i sensem wszystkiego, co nam (mi?0 przydarzyło się na polanie, czy też w bunkrze. Poskładanie wszystkiego w całość - przyda mi się w równym stopniu, ale - przynajmniej z relacji Jackie - kobiety, której pomogłeś - wynika pewna zgodność wspomnień. nie wiem na ile pokrywać się będą z twoimi, ale - być może pozwoli nam to nie tylko ustalić ich status (bądź też nie) - halucynacji. To, o czym piszesz, potwierdza prawdziwość, albo zbieżność z tym co sam pamiętam
Jeśli chodzi o blizny lub poparzenia - czy pozostało ci coś, czego nie możesz się pozbyć magią, czy eliksirami? Jest tego więcej - rzeczy, które na logikę nie powinny mieć miejsca. Przyczyną - musi być anomalia, ale nie jestem w stanie ustalić - w jaki sposób działała, także na osoby, na które w teorii działać nie powinna.
Nie sądzę, żebym mógł i chciał opowiadać o tym wszystkim, ale ktoś, kto przeżył tę wizję na podobnej zasadzie - będzie mnie rozumiał. I przyznam, że i tak chciałem z Tobą porozmawiać, ale wygląda na to, że los postanowił przyspieszyć nam tę możliwość. Jest szansa, że przy następnym spotkaniu, będę mógł opowiedzieć ci więcej.
Chociaż warunki, w jakich się spotkaliśmy były niecodzienne - dobrze było mieć cie po swojej stronie. Nie rzucam słów na wiatr, dlatego - do zobaczenia za jakiś czas.
Samuel Skamander
Nie powiem, żebym nie był zaskoczony obecnością nieznanej mi sowy, a tym bardziej listu. Aczkolwiek, widząc kreśloną na pergaminie tożsamość przyznam, że ktoś zdążył mi wspomnieć o twoim istnieniu, a teraz mogę nawet dopasować twarz. I zdaje się, że obaj zapomnieliśmy o społecznych konwenansach nie ujawniając swoich personaliów. Być może, była to pozostałość po wydarzeniach, jakie miały miejsce w Kumbrii. Nie pamiętam też, czy zdążyłem ci podziękować. Za jej uratowanie. Ma na imię Jackie. I jakkolwiek to zabrzmi - zapamiętam to sobie.
Zapytam najpierw na - prawie - początku. Dlaczego przepraszasz tyle razy? Nie zdążyłeś zrobić nic, co wymagałoby tego. Wręcz odwrotnie, dlatego - nie widzę w twoich pytaniach niczego złego. Tym bardziej, ze sam zastanawiałem się nad znaczeniem i sensem wszystkiego, co nam (mi?0 przydarzyło się na polanie, czy też w bunkrze. Poskładanie wszystkiego w całość - przyda mi się w równym stopniu, ale - przynajmniej z relacji Jackie - kobiety, której pomogłeś - wynika pewna zgodność wspomnień. nie wiem na ile pokrywać się będą z twoimi, ale - być może pozwoli nam to nie tylko ustalić ich status (bądź też nie) - halucynacji. To, o czym piszesz, potwierdza prawdziwość, albo zbieżność z tym co sam pamiętam
Jeśli chodzi o blizny lub poparzenia - czy pozostało ci coś, czego nie możesz się pozbyć magią, czy eliksirami? Jest tego więcej - rzeczy, które na logikę nie powinny mieć miejsca. Przyczyną - musi być anomalia, ale nie jestem w stanie ustalić - w jaki sposób działała, także na osoby, na które w teorii działać nie powinna.
Nie sądzę, żebym mógł i chciał opowiadać o tym wszystkim, ale ktoś, kto przeżył tę wizję na podobnej zasadzie - będzie mnie rozumiał. I przyznam, że i tak chciałem z Tobą porozmawiać, ale wygląda na to, że los postanowił przyspieszyć nam tę możliwość. Jest szansa, że przy następnym spotkaniu, będę mógł opowiedzieć ci więcej.
Chociaż warunki, w jakich się spotkaliśmy były niecodzienne - dobrze było mieć cie po swojej stronie. Nie rzucam słów na wiatr, dlatego - do zobaczenia za jakiś czas.
Samuel Skamander
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Percivalu, nie przejmuj się kwestiami terminowości - wydaje mi się, że nie mają one aktualnie większego znaczenia w obliczu całego chaosu zarówno w naszych życiach, jak i tego ogarniającego właśnie cały kraj. Mam nadzieję, że koszula jak i spodnie nie przysporzyły Ci zbyt wielu kłopotów. Przeprowadziłem się dopiero niedawno, a one akurat leżały na wierzchu, nie do końca chyba przemyślałem ich funkcjonalność. Ale fakt faktem, całkiem do twarzy Ci w mugolskich ubraniach - jakbyś miał kiedyś ochotę na wycieczkę w niemagiczne części Anglii to daj znać, coś na pewno da się zrobić.
Jak słusznie zauważyłeś, żaden z nas nie jest już lordem, aby mieć na względzie wymuskane kurtuazje czy wymuszone sytuacją uprzejmości - dlatego też będę pisał wprost. Odruchy charakteryzują się tym, że występują bez jakiegokolwiek zastanowienia, a ja zastanowić się mimo wszystko musiałem. Tak samo jak Ty, zanim w Stonehenge zdecydowałeś się zrobić to, co zrobiłeś. Podjąłem jednak decyzję i jej nie żałuję. Nie martw się o moje bezpieczeństwo, ponieważ nie istnieje ono przynajmniej od końca czerwca. Rosier już raz próbował mnie zabić i zapewne nie będzie to ostatnia próba w jego wykonaniu, dlatego prywatnie możesz liczyć na mnie za każdym razem, jak tylko będziesz tego potrzebował.
A do bezinteresownych aktów da się w końcu przywyknąć, będąc zarówno ich odbiorcą, jak i inicjatorem.
Jednak pewnie domyślasz się już, w którą stronę zmierza ten list.
Oprócz stopy prywatnej istnieje jeszcze ta druga, dotycząca zdecydowanie większej ilości osób niż Ty i ja. Ze względu na to muszę je rozgraniczać: nie mogę pozwolić, żeby moje prywatne przekonania wpływały na podejmowane w tej materii decyzje. Własnym bezpieczeństwem mogę bowiem zarządzać podług woli, cudzym - nie do końca.
To droga w jedną stronę, nie ma na niej miejsca na chodzenie na skróty czy brak pewności. Dlatego jeżeli obiecujesz, spłać ten dług kiedy znów się spotkamy, a nastąpi to raczej prędzej niźli później. Nie kieruj się wtedy proszę czyimikolwiek oczekiwaniami czy uprzedzeniami. Spłać go szczerością w tej większej sprawie, prywatne kwestie pozostawiając z boku.
Dziękuję, że napisałeś i że w ogóle chciałeś ze mną porozmawiać. Dbaj o siebie, Percy, nikt inny w końcu nie wie co będzie dla Ciebie najlepsze.
Jak słusznie zauważyłeś, żaden z nas nie jest już lordem, aby mieć na względzie wymuskane kurtuazje czy wymuszone sytuacją uprzejmości - dlatego też będę pisał wprost. Odruchy charakteryzują się tym, że występują bez jakiegokolwiek zastanowienia, a ja zastanowić się mimo wszystko musiałem. Tak samo jak Ty, zanim w Stonehenge zdecydowałeś się zrobić to, co zrobiłeś. Podjąłem jednak decyzję i jej nie żałuję. Nie martw się o moje bezpieczeństwo, ponieważ nie istnieje ono przynajmniej od końca czerwca. Rosier już raz próbował mnie zabić i zapewne nie będzie to ostatnia próba w jego wykonaniu, dlatego prywatnie możesz liczyć na mnie za każdym razem, jak tylko będziesz tego potrzebował.
A do bezinteresownych aktów da się w końcu przywyknąć, będąc zarówno ich odbiorcą, jak i inicjatorem.
Jednak pewnie domyślasz się już, w którą stronę zmierza ten list.
Oprócz stopy prywatnej istnieje jeszcze ta druga, dotycząca zdecydowanie większej ilości osób niż Ty i ja. Ze względu na to muszę je rozgraniczać: nie mogę pozwolić, żeby moje prywatne przekonania wpływały na podejmowane w tej materii decyzje. Własnym bezpieczeństwem mogę bowiem zarządzać podług woli, cudzym - nie do końca.
To droga w jedną stronę, nie ma na niej miejsca na chodzenie na skróty czy brak pewności. Dlatego jeżeli obiecujesz, spłać ten dług kiedy znów się spotkamy, a nastąpi to raczej prędzej niźli później. Nie kieruj się wtedy proszę czyimikolwiek oczekiwaniami czy uprzedzeniami. Spłać go szczerością w tej większej sprawie, prywatne kwestie pozostawiając z boku.
Dziękuję, że napisałeś i że w ogóle chciałeś ze mną porozmawiać. Dbaj o siebie, Percy, nikt inny w końcu nie wie co będzie dla Ciebie najlepsze.
Przeczytaj Lucinda Selwyn
Drogi Percy, właściwie bardzo łatwo jest się domyślić co tak uparcie trzymam za zębami. Nie spodziewałam się być świadkiem tak wielkiego zła kiedykolwiek, a przez ostatnie miesiące zajmuje miejsce w pierwszym rzędzie. To dopiero abstrakcja. Uciekłam od by żyć po swojemu, a wróciłam by patrzeć jak świat upada na kolana przed kimś kto chce go jedynie zniszczyć. Na szczęście wierzę, że jeszcze nie jest za późno. Bo nie może być prawda?
Nie wiem Percy jak długo moja rodzina pozostanie nadal tą samą rodziną, którą znałam. Nie wiem czy już nie jest na to po prostu za późno.
Rozumiem Cię. Podjętych decyzji nie da się cofnąć choćby poświęciło się na to całe życie. Choćby poświęciło się życie. Mam nadzieje, że o tym wiesz. Nawet jeśli to co robiłeś było po prostu złe - trudno. Czasu nie cofniemy. Najważniejsze jest to, że jednak finalnie wybrałeś dobrą ścieżkę. Nie nam oceniać kogokolwiek. W końcu na Merlina jesteśmy tylko ludźmi.
Widocznie to u nas rodzinne. Kłopoty lubią do nas zaglądać by sprawdzić czy czasem zbytnio się w życiu nie nudzimy. Chciałabym ufać, że teraz będzie już tylko lepiej. Kto wie? Może już niedługo.
całuję,
Lucy
Nie wiem Percy jak długo moja rodzina pozostanie nadal tą samą rodziną, którą znałam. Nie wiem czy już nie jest na to po prostu za późno.
Rozumiem Cię. Podjętych decyzji nie da się cofnąć choćby poświęciło się na to całe życie. Choćby poświęciło się życie. Mam nadzieje, że o tym wiesz. Nawet jeśli to co robiłeś było po prostu złe - trudno. Czasu nie cofniemy. Najważniejsze jest to, że jednak finalnie wybrałeś dobrą ścieżkę. Nie nam oceniać kogokolwiek. W końcu na Merlina jesteśmy tylko ludźmi.
Widocznie to u nas rodzinne. Kłopoty lubią do nas zaglądać by sprawdzić czy czasem zbytnio się w życiu nie nudzimy. Chciałabym ufać, że teraz będzie już tylko lepiej. Kto wie? Może już niedługo.
całuję,
Lucy
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Krótko po wydarzeniach związanych z Kupidynkiem dostrzegłeś w swojej sypialni skrzata; na twój widok otworzył szeroko oczy i w przerażeniu czmychnął, zostawiając po sobie list. Zdobioną wstążką z bilecikiem podpisanym "dla Pana Lorda Pana Zdrajcy" przytroczona do niego została karta z Czekoladowych Żab przedstawiająca Laverne de Montmorency.
Przeczytaj Kupidynek
Drogi Przyjacielu Panie Lordzie Przyjacielu, Kupidynek uniżenie przeprasza za problemy, których stał się prowodyrem. Profesor Dyrektor Dippett wytłumaczył Kupidynkowi, że źle postąpił. Kupidynek chciał dobrze, ale wie już, że dobrze się nie stało. Kupidynek się ukarał. Ale Kupidynek chciał też przeprosić.
Bardzo, bardzo przeprasza. Więcej nie będzie, obiecuje. Nigdy i za żadne skarby. Kupidynek
Bardzo, bardzo przeprasza. Więcej nie będzie, obiecuje. Nigdy i za żadne skarby. Kupidynek
Przeczytaj Tonks Nott, Blake, mam nadzieję, że Baron zdołał cię odnaleźć.
Trzeciego listopada wypuszczą mnie ze szpitala. Spotkajmy się możliwie jak najszybciej. Wybierz niedaleką od tego terminu datę spotkania.
Tonks
Trzeciego listopada wypuszczą mnie ze szpitala. Spotkajmy się możliwie jak najszybciej. Wybierz niedaleką od tego terminu datę spotkania.
Tonks
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Rineheart
Percivalu, Poznaliśmy się w niesprzyjających okolicznościach i właściwie nie miałam okazji, żeby zamienić z Tobą choć jedno słowo na osobności, na przykład podziękować Ci za to, że nie skończyłam pogrzebana żywcem w Kumbrii. Jestem Ci dłużna znacznie więcej niż kilka słów, a przekazywanie ich na papierze to tylko martwy gest. Chciałabym jeszcze raz spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć to swoim głosem - wiem, co to wdzięczność. Jackie Rineheart
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
Przeczytaj grudzień
Percivalu, uważaj na moją sowę, bo dziobie po placach. Chociaż Tobie to akurat się należy. Piszę, bo doszły mnie wieści, że masz mi pomóc w pewnej sprawie. Wiesz jakiej. Spotkajmy się piątego grudnia przy lodowisku w London Borough of Bexley. To lodowisko dla mugoli. Weź ze sobą eliksiry, jeśli jakieś masz. Tak na wypadek. Maxine
That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?
8 listopada '56
Drogi P., Nie jestem w stanie ująć słowami jak bardzo wdzięczna jestem za pomoc. Nieobecność mojej sowy powoli zaczynała odbierać mi nadzieje, że jeszcze wróci, a jest to zwierzę pełne wolnego ducha. Nie mam serca bronić mu latać, nawet gdy przez ciągłą zawieruchę niebezpieczeństwo jest ogromne. W tym właśnie jesteśmy do siebie bardzo podobni.
Arkady wrócił do mnie w pełni zdrowia. Nie potrafiłabym użyć innego słowa niż - dziękuję. Wprawdzie Twoje przysmaki tak zasmakowały temu łobuzowi, że nie daje mi o nie spokoju (tak okropnie się rozbestwił), co pewnie odbije się na moim budżecie. Niestety odległość do Hogsmeade nie jest argumentem przeciwko kupowaniu tych przysmaków. Co więcej - Arkady częściej przesiaduje w domu, a otwarta przestrzeń odstrasza go, gdy nie musi dostarczać żadnych listów. Nie jestem pewna w jaki sposób mogłaby poczuć się lepiej. Skoro mam jednak do czynienia z osobą, która zna się na sowach, chciałabym spytać - w jaki sposób pocieszyć go, by odzyskał z tego radość? Bardzo się boję, że biedaczyna utyje okropnie, gdy zabraknie mu ruchu i będzie wcinał te przekąski! I absolutnie nie oskarżam Ciebie o jej stan. Jestem pewna, że przestraszył się tym okropnym wypadkiem. Nie sądziłam, że sytuacja w Wielkiej Brytanii pokrzywdzi nie tylko nas, ludzi, ale również to niewinne stworzenie. A to taka dobra sowa! Nigdy nie dziobała.
Mam nadzieję, że tym razem spotkasz Arkady'ego w pełni sił.
Nieznajoma, M.
Arkady wrócił do mnie w pełni zdrowia. Nie potrafiłabym użyć innego słowa niż - dziękuję. Wprawdzie Twoje przysmaki tak zasmakowały temu łobuzowi, że nie daje mi o nie spokoju (tak okropnie się rozbestwił), co pewnie odbije się na moim budżecie. Niestety odległość do Hogsmeade nie jest argumentem przeciwko kupowaniu tych przysmaków. Co więcej - Arkady częściej przesiaduje w domu, a otwarta przestrzeń odstrasza go, gdy nie musi dostarczać żadnych listów. Nie jestem pewna w jaki sposób mogłaby poczuć się lepiej. Skoro mam jednak do czynienia z osobą, która zna się na sowach, chciałabym spytać - w jaki sposób pocieszyć go, by odzyskał z tego radość? Bardzo się boję, że biedaczyna utyje okropnie, gdy zabraknie mu ruchu i będzie wcinał te przekąski! I absolutnie nie oskarżam Ciebie o jej stan. Jestem pewna, że przestraszył się tym okropnym wypadkiem. Nie sądziłam, że sytuacja w Wielkiej Brytanii pokrzywdzi nie tylko nas, ludzi, ale również to niewinne stworzenie. A to taka dobra sowa! Nigdy nie dziobała.
Mam nadzieję, że tym razem spotkasz Arkady'ego w pełni sił.
Nieznajoma, M.
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
List, pełen przekreśleń i podkreśleń, był napisany w pośpiechu, gwałtownym charakterem pisma, dalekim od zwykłej kaligrafii Isabelle. Dostarczyła go własna sowa Percivala, która - z natury przyjacielska - uprzejmie poczekała, aż adresatka napisze porywczą odpowiedź.
Przeczytaj 5 XI 1956
Percy, Jak uprzejmie z Twojej strony skontaktować się ze mną trzy tygodnie po szczycie w Stonehenge. Podejrzewam, że adres francuskiej siedziby mojej rodziny mógł wylecieć z głowy kogoś tak zabieganego jak Ty. Ojciec i nestor wszystko mi wyjaśnili i mało brakowało, a martwi nie nękaliby Ciebie już dłużej. Zaskakujące wieści potrafią wywołać nagły atak Klątwy Ondyny, ale rozumiem Twoją ignorancję w zakresie medycyny - nigdy nie obarczałam Cię moją chorobą, a zdrowie ludzi jest wszak bardziej skomplikowane niż smoków.
Nie miałam pojęcia, że nadal milcząco czuwasz nad moim bezpieczeństwem, ale nic się nie martw - jestem pod pieczą ojca i nestora. Zachowałam nawet nazwisko, co jest ponoć aktem wielkiej wielkoduszności. Nie mogę tego samego powiedzieć onaszym moim dziecku, które w świetle prawa nie ma już ojca. Zapewnię mu jednak przyszłość, a skoro nie chciałeś mogłeś mu dać nawet nazwiska, to nie lękaj się o jego bezpieczeństwo, ani nie frapuj tym, czy urodzę we Francji, na Wyspach, czy na Syberii. Nie bój się, żona ani bękart dziecko nie mogą już stanąć na Twojej drodze do szukania samego siebie, czy cokolwiek teraz porabiasz.
Kocham Cię, martwię się i chcę Ci pomóc Składając przysięgę małżeńską, przysięgałam szczerość i oddanie na dobre i na złe przynajmniej ze swojej strony, i szczerze mówiąc, nic co masz mi do powiedzenia, nie skomplikuje bardziej mojej sytuacji. Ojciec nadal uważa mnie za swoją jedynaczkę, dobrze się mną opiekuje i nie obwinia mnie za Twoje błędy wiem, że przymknie oko bo już o mało nie umarłam na jego oczach, jeśli pójdę się z Tobą spotkać. Tylko tchórze zasłaniają się milczeniem, tajemnicami i "dobrem żony" po tym, jak porzucili ją publicznie, zapomniwszy jej o tym uprzedzić. Zatrzymaliśmy się w Londynie do 9 listopada - spotkaj się ze mną i pamiętaj, że możesz powiedzieć mi wszystko. Zawsze mogeś. Może i jestem chorowita, ale jestem silna i potrafię wiele zrozumieć, jeśli mi się to wyjaśni.
Zdaję sobie sprawę, że być może oczekiwałeś ode mnie natychmiastowego wybaczenia, potulnego tonu i powrotu do Francji z podkulonym ogonem - ale nie uzyskasz tego poprzez swoją sowę.
Czekam na Ciebie, Percy. Uważaj na siebie, Tobą nie ma się kto opiekować.
Isabelle
Nie miałam pojęcia, że nadal milcząco czuwasz nad moim bezpieczeństwem, ale nic się nie martw - jestem pod pieczą ojca i nestora. Zachowałam nawet nazwisko, co jest ponoć aktem wielkiej wielkoduszności. Nie mogę tego samego powiedzieć o
Zdaję sobie sprawę, że być może oczekiwałeś ode mnie natychmiastowego wybaczenia, potulnego tonu i powrotu do Francji z podkulonym ogonem - ale nie uzyskasz tego poprzez swoją sowę.
Czekam na Ciebie, Percy. Uważaj na siebie, Tobą nie ma się kto opiekować.
Isabelle
I show not your face but your heart's desire
Frederick Foxlistopad 1956
Percivalu,Ten list wisi nade mną od kilku miesięcy jak jakaś klątwa. Schowany na dnie szuflady, odepchnięty, miał zostać zapomniany. Nigdy nie przeczytany. Ale świadomość jego bytowania ciążyła mi na barkach tak samo jak wiedza, że wspierasz ludzi, przeciwko którym zwykłeś się buntować.
Daruj mi brak odpowiedzi, ale nie wierzyłem. Twoje słowa - choć gorzkie - wydawały się zbyt słodkie, abym uznał je za prawdziwe. Otrzymywałem sygnały - ale nie zaufałem ci. Dopatrywałem się sztuczki. Nawet w Kumbrii (to przecież nie był sen, prawda? nie oszalałem; Ty także zostałeś pochłonięty przez anomalię) nie byłem pewny - nie od początku. Podjąłem ryzyko.Może dlatego, że gdyby przyszło mi zginąć, byłoby lżej dokonać tego u boku przyj I nie żałowałem tej decyzji.
Tak samo jak nie żałuję ucieczki z domu - bo choć mamy wiele do wyjaśnienia, to właśnie o tym traktował Twój list.
Wiesz, miałeś rację uznając mnie za tchórza. W dużej mierze moja decyzja wynikała między innymi ze strachu przed powrotem do domu. Wtedy to nie było przemyślane - nie na tyle, na ile mi się zdawało, że jest. Byłem świadomy konsekwencji, ale nie przewidziałem, ile będzie mnie to kosztowało. Całą rodzinę. Karierę. Tysiące nieprzespanych nocy. Ale byłbym gotowy ponieść tę cenę jeszcze raz.
Ale masz też rację pisząc, że to ty stchórzyłeś, oddając swoje życie w ręce innych.
Z wiedzą, którą posiadam, trudno jest mi spoglądać na Twoje czyny bezkrytycznie. Jeszcze trudniej - znienawidzić Cię. Byłeś dla mnie jak brat - a przynajmniej byłeś mi bliższy niż mój brat, bo w odróżnieniu od niego potrafiłeś dostrzec, że pewne zasady przyjmowaliśmy w imię samych zasad. Nie chciałbym jednak teraz zabawiać się w sumienie. Myślę, że wystarczy, jeśli rozliczy cię Twoje własne.
Bo na wszystko, o co chciałeś mnie zapytać, tak naprawdę odpowiedziałeś już sobie sam.
F.F.
Daruj mi brak odpowiedzi, ale nie wierzyłem. Twoje słowa - choć gorzkie - wydawały się zbyt słodkie, abym uznał je za prawdziwe. Otrzymywałem sygnały - ale nie zaufałem ci. Dopatrywałem się sztuczki. Nawet w Kumbrii (to przecież nie był sen, prawda? nie oszalałem; Ty także zostałeś pochłonięty przez anomalię) nie byłem pewny - nie od początku. Podjąłem ryzyko.
Tak samo jak nie żałuję ucieczki z domu - bo choć mamy wiele do wyjaśnienia, to właśnie o tym traktował Twój list.
Wiesz, miałeś rację uznając mnie za tchórza. W dużej mierze moja decyzja wynikała między innymi ze strachu przed powrotem do domu. Wtedy to nie było przemyślane - nie na tyle, na ile mi się zdawało, że jest. Byłem świadomy konsekwencji, ale nie przewidziałem, ile będzie mnie to kosztowało. Całą rodzinę. Karierę. Tysiące nieprzespanych nocy. Ale byłbym gotowy ponieść tę cenę jeszcze raz.
Ale masz też rację pisząc, że to ty stchórzyłeś, oddając swoje życie w ręce innych.
Z wiedzą, którą posiadam, trudno jest mi spoglądać na Twoje czyny bezkrytycznie. Jeszcze trudniej - znienawidzić Cię. Byłeś dla mnie jak brat - a przynajmniej byłeś mi bliższy niż mój brat, bo w odróżnieniu od niego potrafiłeś dostrzec, że pewne zasady przyjmowaliśmy w imię samych zasad. Nie chciałbym jednak teraz zabawiać się w sumienie. Myślę, że wystarczy, jeśli rozliczy cię Twoje własne.
Bo na wszystko, o co chciałeś mnie zapytać, tak naprawdę odpowiedziałeś już sobie sam.
F.F.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Przeczytaj Lucinda Selwyn
Drogi Percy, wiesz dobrze, że nie mam Ci niczego za złe. Dla wszystkich ostatni czas jest niesamowicie trudny, w końcu trzeba stawić czoła zmianom, a Ty miałeś ich w ostatnim czasie jeszcze więcej. Nie ukrywam jednak, że bardzo cieszy mnie fakt iż zaczynasz sobie z tym wszystkim radzić. Nie wyobrażałam sobie nawet niczego innego.
Uwierz mi, że doskonale rozumiem Twoje obawy co do listów. Choć pergamin wszystko przyjmie to nic nie zastąpi normalnej i zdrowej rozmowy, a w końcu sama już nie pamiętam kiedy mieliśmy okazję się zobaczyć. Po prostu spotkajmy się u mnie na Pokątnej 13 listopada i opowiesz mi o co chodzi. Mam nadzieje, że będę w stanie Ci pomóc.
Staram się uważać chociaż jak pewnie sam wiesz czasami ostrożność nie wystarczy.
PS: wybacz jeśli Sennett przyniósł list o zbyt późnej porze. Tak się ostatnio spasł, że wszystkie listy albo gubi albo dostarcza z absurdalnym opóźnieniem. Nie wiem co z tą sową będzie. Po prostu nie wiem.
Całuję i czekam,
Lucy
Uwierz mi, że doskonale rozumiem Twoje obawy co do listów. Choć pergamin wszystko przyjmie to nic nie zastąpi normalnej i zdrowej rozmowy, a w końcu sama już nie pamiętam kiedy mieliśmy okazję się zobaczyć. Po prostu spotkajmy się u mnie na Pokątnej 13 listopada i opowiesz mi o co chodzi. Mam nadzieje, że będę w stanie Ci pomóc.
Staram się uważać chociaż jak pewnie sam wiesz czasami ostrożność nie wystarczy.
PS: wybacz jeśli Sennett przyniósł list o zbyt późnej porze. Tak się ostatnio spasł, że wszystkie listy albo gubi albo dostarcza z absurdalnym opóźnieniem. Nie wiem co z tą sową będzie. Po prostu nie wiem.
Całuję i czekam,
Lucy
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Tatsu
Szybka odpowiedź