Wydarzenia


Ekipa forum
Pomost
AutorWiadomość
Pomost [odnośnik]13.11.15 21:03
First topic message reminder :

Pomost

Długa drewniana kładka rozciągająca się nad morską tonią; znany spacerniak, miejsce schadzek, perfekcyjny punkt obserwacyjny tak nieba, jak i morza. Dróżka do niego wiedzie od plaży dróżką wychodzoną w zaroślach, niezmącona cisza przyciąga w te strony zwłaszcza łowców ingrediencji polujących na rzadkie gatunki zaczarowanych rybek pławiących się w morzu. Miejsce to ma również swoją mroczną stronę - jesienią przyciąga nadzwyczajnie dużo romantycznych samobójców - topielców, którzy chcą skończyć swoje życie w morzu.

Ogniska na uboczu

Liczne mniejsze ogniska ciągnące się wzdłuż plaży wydawały się nieco bardziej ustronne. Przy kilku serwowano ciepłe pieczone ziemniaczki z solą, odrobiną masła i kubkiem orzeźwiającej maślanki. W tej okolicy dało się również spotkać najwięcej starszych czarodziejów, którzy odpoczywali, ciesząc się widokiem bawiącej się młodzieży i wspominając własną młodość, wielu z nich opowiadało przy ogniskach interesujące historie sprzed dziesiątek lat, a najstarszy spośród nich - nawet sprzed wieku. Ciekawi dawnych zwyczajów młodzi czarodzieje wysłuchiwali tego z zapartym tchem. Pozostali odchodzili niewzruszeni, dołączając do beztroskich zabaw. Wybrzmiewała wyliczanka chodzi lisek koło drogi śpiewana w rytm prymitywnej fujarki, gdy spore grono młodych czarodziejów bawiło się w tę zabawę, chętnie witając każdego, kto zechciał do nich dołączyć.
Im dalej od głównych ognisk tym okolica wydawała się cichsza i ustronniejsza. Odpoczywający tutaj czarodzieje nie mieli na twarzach tej pogodnej radości, wydawali się zatroskani. Wiele kobiet siedziało z dziećmi, ale bez ojców, wielu mężczyzn było okaleczonych. Okryci kocami, które rozdawano przy straganach na jarmarku, szukali wytchnienia.

Lampiony
Na plaży rozstawiono wiklinowy kosz z białymi lampionami. Wieczorem, kiedy słońce zachodzi za horyzont, a wiatr zaczyna wiać w stronę morza, uczestnicy festiwalu mogą zapalić je prostym zaklęciem i posłać do nieba wraz ze swoimi marzeniami. Na koszu wisi szarfa z mottem Prewettów: ab imo pectore, a same lampiony mają symbolizować miłosny lot Aenghusa i Caer – bohaterów rodowej legendy, którzy w postaci łabędzi spędzili w powietrzu trzy dni i trzy noce.

Morskie złoto
Na mniej zatłoczonej plaży najłatwiej jest odnaleźć bursztyn - zwany morskim złotem - wyrzucany przez fale. Jest to znalezisko rzadkie, lecz magiastronomowie twierdzą, iż święto żniw związane jest z ruchami gwiazd, które wywołują przypływy niosące magiczną aurą ściągającą ten cenny i piękny surowiec do brzegu. Aby przeszukać piasek nad brzegiem należy rzucić kością k10, w przypadku uzyskania wyniku 1-3 można rzucać ponownie w kolejnym poście. W przypadku uzyskania wyników 1-3 trzy razy z rzędu postaci marzną dłonie i może próbować ponownie dopiero po ogrzaniu się przy ognisku.

Bursztyny:


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.01.23 19:09, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pomost - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pomost [odnośnik]15.10.18 16:30
Przywykła do instruowania ludzi jeśli chodzi o zachowania przy zwierzętach na tyle, że robiła to już niemal odruchowo, automatycznie. Dopiero kiedy zerknęła ponownie na Lorraine, trochę uświadomiła sobie ten niewielki absurd, nie komentowała go jednak w żaden sposób, a po prostu ruszyła wraz z nią. Buty zdjęła przed wejściem, przytrzymała się mocno pomostu, by nie ześlizgnąć się po śliskich kamieniach, w końcu wskoczyła do wody która na szczęście nie okazała się być bardzo głęboka. Sięgała jej zaledwie trochę nad pierś, co na pewno utrudniało poruszanie się i obserwację, jednak jako że żadna z nich nie radziła sobie dobrze z poruszaniem w wodzie, nie mogły narzekać.
- Chyba nie będzie trzeba póki co, poszczęściło nam się. Oby. - w każdej chwili mogą ostatecznie trafić na spadek. - W razie czego bąblogłowa.
Zasugerowała, bo w sumie to zaklęcie sprawdziło się pod wodą kiedy schodziła na dno jeziora by pomówić z trytonami.
- Muszę nauczyć się pływać. - dodała po chwili właśnie do tej myśli pchnięta wspomnieniami. Skrzeloziele czy to właśnie zaklęcie było bardzo pomocne, jednak bardziej sprawne poruszanie się pod wodą z każdą taką wyprawą wydawały się bardziej niezbędne. Powoli z resztą nabierała w tej dziedzinie jakiegoś doświadczenia, nabierała odpowiednich nawyków. Choć może przydałoby się posłuchać kogoś kto lepiej wie jak poruszać się pod wodą.
Póki co jednak ruszyła dalej czując jak chłodna woda otula jej ciało. Złapała mocno materiał sukni, żeby ten nie osłaniał jej za mocno widoczności i poruszała się bardzo powoli wciąż wypatrując czy jakaś czaropirania nie czai się na nią.
W chwili kiedy zaczęło się robić głębiej, Julia stanęła i spojrzała przez chwilę na Lorraine.
- Fera Ecco. - powiedziała, nie wyciągając jeszcze różdżki, słowa te wypowiedziała z zadowoleniem. Rybie oczy mogą znacznie ułatwić poszukiwania w wodzie która im utrudnia widzenie.
- Spróbuję, one pod wodą widzą lepiej. - dodała, choć bała się wywołać anomalię. Wzięła swoją różdżkę i skierowała jej koniec w stronę jednej z magicznych ryb. - Jedna próba.
Dodała obawiając się efektu korzystania z czarów.
- Fera Ecco. - poruszyła lekko magicznym przedmiotem.


She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
 https://68.media.tumblr.com/f4ac4a87cc99f24b4e90825593c2f7b0/tumblr_oldf5boKP91uhjffgo1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4231-julia-prewett https://www.morsmordre.net/t4525-poczta-julki#96302 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4527-skrytka-bankowa-nr-1093#96304 https://www.morsmordre.net/t4798-julia-prewett
Re: Pomost [odnośnik]15.10.18 16:30
The member 'Julia Prewett' has done the following action : Rzut kością


#1 'Anomalie - CZ' :
Pomost - Page 4 HXm0sNX

--------------------------------

#2 'k100' : 59
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pomost - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pomost [odnośnik]18.10.18 23:07
Gdyby ktoś teraz je zobaczył prawdopodobnie złapałby się za głowę. Absurdów w tych poszukiwaniach nie brakowało. Nie dość, że były szlachciankami, które w środku nocy, w sukniach postanowiły poszukać artefaktów w wodzie wśród pływających czaropirani to jeszcze żadna z nich nie potrafiła pływać. Lorraine już widziała minę Archiego gdy będzie mu o tym opowiadać. Śmiech mieszałby się u niego ze strachem. Blondynka jednak nie chciała go mieszać w to od samego początku. Oczywiście bez wahania bym im pomógł sam rzucając się do wody prawdopodobnie w ogóle nie patrząc na pływające stworzenia, ale to była ich misja. Musiały się z tym uporać same. Stereotyp damy w opałach nie przekładał się jeżeli chodziło o działania dla Zakonu. W ogóle prawdopodobnie jeżeli chodziło o Lorraine i Julię się nie przekładał.
Kobieta widząc jak jej szwagierka ląduje w wodzie postanowiła zrobić to samo. Na szczęście był środek lata i nie musiały się martwić lodowatą wodą. W głowie szukała przykładowych wymówek gdyby ktoś jednak postanowił przejść się brzegiem i gdyby potrzebowały wytłumaczenia na już. - Moja babcia mówiła, że wchodzenie w wodę pełną mułu bosą nogą odbiera trzy lata życia. - wyrzuciła przypominając sobie słowa swojej babki. To w końcu od niej przyjęła te wszystkie przestrogi, można rzec zabobony. Blondynka jednak ich tak nie postrzegała. Dla niej to zawsze było coś czym powinno się kierować i na co powinno się uważać. W obecnych jednak czasach nie myślała o tym czy muł pozbawi ją trzech lat życia, w końcu martwiła się o nie każdego dnia. - Nauka pływania to dobry pomysł. Na przyszłość na pewno ułatwi nam sprawę. - widząc co kobieta zamierza Lorraine skinęła głową przenosząc spojrzenie na zbierające się przy kawale mięsa ryby. Na szczęście wciąż były zajęte, ale blondynka wiedziała, że nie zostało im zbyt wiele czasu i powinny przejść do rzeczy jak najszybciej. Kiedy zaklęcie kobiety się powiodło Lorraine zrobiła krok do przodu tak by być jak najbliżej. - I co? Widzisz coś? - zapytała ciekawa bo przecież tak naprawdę nie wiedziały do końca czym jest to co przyszło im szukać. Artefakt był potrzebny zakonowi i wszystko co o nim wiedziały zaprowadziło je tutaj. Nie mogły się już mylić chociaż bała się, że gdy spróbują po to sięgnąć to wydarzy się coś jeszcze. Czy zwykle nie tak właśnie bywało?


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Pomost [odnośnik]20.10.18 23:33
Julii chyba głównie duma zabraniała być damą w opałach. Charakterem była wojowniczką, niestety jednak zdolnościami - daleko jej do tego. Nigdy nie miała zdolności do magii defensywnej ani ofensywnej, nie miała także zdolności do przemilczenia niektórych kwestii, miała niezwykle silną potrzebę sprawiedliwości, co czyniło z niej łatwy cel. Albo chiuauę która atakuje, a później staje się kompletnie bezbronna.
Cóż - teraz w każdym razie mogła sobie poradzić, była w swojej dziedzinie, w swoim świecie, między stworzeniami z którymi potrafiła się obchodzić, mogła korzystać z talentów jakie miała zamiast martwić się tymi których jej brakuje.
- A mówiła coś o zabawach z krwiożerczymi rybami?
Na bladej twarzy Julii pojawił się lekki uśmiech, kiedy Lorraine przestrzegła ją przed babraniem się w mule. Tak czy inaczej Prewett była już w wodzie, im mniej będą korzystały z magii tym lepiej, a nawet jeśli mogą wykorzystać ryby, lepiej jeśli własnymi siłami także coś zrobią.
- Staram się szkolić trytoński. Tak czy inaczej... nie mam wielkiego wyjścia. Będzie bezpieczniej. - wyjaśniła zaraz. Radziła sobie przy pomocy magii, jednak znów - im jej mniej tym lepiej, a dodatkowa umiejętność między tymi dumnymi i wojowniczymi stworzeniami na pewno nie zaszkodzi.
Stając bardziej pod pomostem rzuciła swój czar. Starała się skupić, zanużyła się starając przyzwyczaić do całkowicie innego sposobu widzenia. Jej oczy same w sobie jakby się nie zmieniły, jednak świat dookoła był inny, a patrzenie nad powierzchnią dziwne.
Wynurzyła się po chwili by zaczerpnąć oddechu.
- Narazie nic, ale szukam dalej.
Odpowiedziała tylko. Nie miała pojęcia czego szuka, jednak upór nie pozwalał jej się poddawać. Nabrała powietrza i znów wsunęła się pod wodę. Poruszanie się nie było w tej chwili zbyt łatwe, rozglądała się jednak uważnie, starała się odsuwać roślinność, zaglądać pod skały. I spieszyć się nim czaropiranie się nimi ponownie zainteresują. Nie miała ochoty na większą ilość czarów i narażania się na anomalie.
Póki co jednak były zajęte - więc przeszukiwała teren najuważniej jak mogła.


She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
 https://68.media.tumblr.com/f4ac4a87cc99f24b4e90825593c2f7b0/tumblr_oldf5boKP91uhjffgo1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4231-julia-prewett https://www.morsmordre.net/t4525-poczta-julki#96302 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4527-skrytka-bankowa-nr-1093#96304 https://www.morsmordre.net/t4798-julia-prewett
Re: Pomost [odnośnik]28.10.18 12:32
O ile Lorraine dobrze znała swoją babkę to wiedziała, że ta tak naprawdę miła odpowiedź dosłownie na wszystko. Wiedziała czego się w życiu wystrzegać, a co celebrować. Choć wiele osób traktowało to jako przesąd niegodny uwagi to dla blondynki były to zasady warunkujące może nie tyle szczęśliwe życie co ostrożne życie. O takie w ostatnim czasie w końcu dość ciężko. - Niestety nic takiego sobie nie przypominam chociaż możliwe, że jest to po prostu zbyt logiczne – odpowiedziała, a na jej ustach pojawił się uśmiech bo choć nie była to najbardziej komfortowa sytuacja to jednak Lorraine szukała w niej rzeczy, które mogły pozwolić nad tym wszystkim zapanować. Odreagować.
Zaklęcie Julii się powiodło i Lorraine mogła jedynie czekać aż coś wpadnie kobiecie w oczy. Blondynka domyślała się, że zadanie nie należało do najłatwiejszych przez sam wzgląd na to, że niezbyt wiedziały czego dokładnie szukają, a wszystko pod wodą jest zniekształcone. Pora także im nie sprzyjała nawet jeśli używały lumos, które dawało na pewno o wiele więcej światła niżeli jakakolwiek inna latarka. - To nie może być nic wielkiego – zaczęła widząc jak kobieta przemieszcza się pod wodą zmieniając co chwile pozycje. Lorraine utkwiła wzrok w ciągle zajętych rybach i odetchnęła z ulgą dziękując za pomysłowość jej towarzyszki. W końcu gdyby nie fakt, że siostra jej męża zabrała ze sobą kawał mięsa prawdopodobnie jeszcze do tego momentu nie poradziłyby sobie z atakującymi rybami. Dziwne, że jeszcze nikt nie zajął się tym przed zbliżającym się wielkimi krokami festiwalem lata, ale z drugiej strony widząc jak Archie wychodzi z domu o świcie, a wraca późno w nocy nie mogła się dziwić, że i tak przygotowania do tego corocznego święta zajmowały większość czasu każdego członka rodu Prewettów.
Lorraine zrobiła krok w stronę szukającej artefaktu kobiety. - Myślisz, że to wystarczy? - zapytała. - A jakby spróbować rzucić accio? Może przedmiot by się rozświetlił i wtedy łatwiej byłoby go dostrzec pod taflą wody? - zapytała kiedy kobieta wynurzyła się by zaczerpnąć świeżego powietrza i spojrzeć na zwabione kawałkiem mięsa ryby.


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Pomost [odnośnik]30.10.18 1:31
Mogły oświetlać, Julia mogła patrzeć oczami ryby, jednak woda nadal była zanieczyszczona, nadal dookoła była roślinność i kamienie. Była więc ostrożna, wynurzała się by nabrać oddechu i zaraz znów wchodziła twarzą pod wodę, by dalej szukać. Krok za krokiem powoli i ostrożnie, żeby niczego nie przegapić. Uważała przy tym czy czaropiranie nadal są zajęte. Musiały unikać zagrożenia.
Julia lubiła te stworzenia. Ona z resztą lubiła wszystkie żywe istoty więc możliwe że nie świadczy to o niczym szczególnym. Były groźne i na pewno nie przyciągały spojrzenia, nie były piękne, wiele osób odwracało wzrok, ona jednak patrzyła na nie z fascynacją. Wydawały jej się silne, w jakiś sposób pierwotne, widziała coś ciekawego w ich nigdy nie malejącej agresji. Ich stadność, ich instynkt - niejednokrotnie stała tu i obserwowała te stworzenia, studiując ich zachowania, nawyki, reakcje na wszelkiego rodzaju bodźce.
Teraz jednak wolałaby uniknąć bliskiego spotkania, szukała więc uważnie, nie zwlekała jednak, nie pozwalała sobie na powolne ruchy, szła coraz dalej. Odezwała się dopiero przy kolejnym pytaniu.
- Nie sądzę, żeby mogło podziałać. Chodzi o zbyt silny przedmiot, jak z różdżką. - nie była silną czarownicą, zawsze łatwiej było jej przyswajać teorię niż praktykę szczególnie w dziedzinie uroków czy magii obronnej, jednak pamiętała kilka zasad. Rozumiała dlaczego nie można przyciągnąć różdżki i była niemal pewna, że accio nie ma szans zadziałać także w tym wypadku - do tego stopnia była o tym przekonana iż uważała ewentualną próbę za całkowicie bezpodstawne narażanie się na anomalie.
- Musi wystarczyć chyba. - dodała, choć była otwarta na wszelkiego rodzaju propozycje. Wzięła zaraz z resztą oddech i po prostu powróciła do poszukiwań.Nie mogła jednak nic znaleźć. Miała wielką nadzieję że dlatego że niczego tutaj nie ma, a nie przez przeoczenie. Mijał jednak czas, a ona powoli traciła nadzieję.
- Nic nie widzę. Nic dziwnego, nic nietypowego, żadnego przedmiotu. - otarła twarz po raz kolejny. Mięsa u piranii było coraz mniej. - Mam nadzieję, że niczego nie przeoczyłyśmy...


She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
 https://68.media.tumblr.com/f4ac4a87cc99f24b4e90825593c2f7b0/tumblr_oldf5boKP91uhjffgo1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4231-julia-prewett https://www.morsmordre.net/t4525-poczta-julki#96302 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4527-skrytka-bankowa-nr-1093#96304 https://www.morsmordre.net/t4798-julia-prewett
Re: Pomost [odnośnik]02.11.18 13:47
Lorraine nie znała się na poszukiwaniach. Nie wiedziała co należy zrobić, żeby znaleźć artefakt. Nie wiedziała gdzie się udać by dostrzec wskazówki mogące ją do niego zaprowadzić. Była w tym kompletnie zielona i choć naprawdę chciała przysłużyć się Zakonowi swoimi działaniami to w momencie kiedy stawała twarzą w twarz z zadaniem przerastającym jej umiejętności czuła się nieprzydatna. Patrząc na to jak Julia próbuje odnaleźć pod wodą przedmiot, którego potrzebowały by wykonać powierzone im przez Zakon zadanie nie wiedziała co może zrobić więcej. Accio było tym zaklęciem, które w momentach poszukiwań czegokolwiek pomagało, ale jeśli działałoby na starodawne artefakty to czy te przedmioty nadal byłyby uważane za artefakty? Czy ich misja byłaby wtedy tak trudna? Prawdopodobnie nie, ale kto nie próbuje ten się nie dowie. Skinęła głową w stronę kobiety kiedy ta przyznała, że accio nic tutaj nie pomoże. Były zdane jedynie na siebie i własne umiejętności, które jak widać w momentach takich jak ten po prostu nie wystarczały. I wbrew temu jak bardzo chciała ów przedmiot znaleźć i jak bardzo chciała wykonać swoją misje to po prostu nie wiedziała już jak może to zrobić. - Może go tam po prostu nie ma? - zapytała przedstawiając najczarniejszy ze scenariuszów. Możliwe, że szukały na próżno, a to, że oczekiwały więcej niż tak naprawdę dostały było przewrotnością losu. Złośliwością jakiej w ostatnim czasie miała już naprawdę dość. Wzrok szlachcianki padł na piranie, które już kończyły rozprawiać się z wielkim kawałkiem mięsa przyniesionym przez Julię. Była zła, że tak to wyglądało. Była zła, że miała nadzieje, że uda im się znaleźć to po co tu przyszły. - Byłam pewna, że znajdziemy go na dnie. Byłam pewna, że te wszystkie znaki prowadziły nas właśnie tutaj. - to było podkreślenie tego, że niczego tak naprawdę nie można być pewnym. Nawet jeśli bardzo się chciało spełnić oczekiwania i dokończyć misje. - Lepiej się zbierajmy… - dodała jeszcze widząc, że piranie już nie były tak zaciekawione pozostałymi resztkami. Ich uwagę przyciągały nurkujące w ich zbiorniku czarownice. To mogło się po prostu skończyć dość nieciekawie, a już miała dość komplikacji i niepowodzeń jak na jeden dzień.


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Pomost [odnośnik]04.11.18 23:31
Spróbowała jeszcze raz, zanurzyła się, jednak zaklęcie przestawało działać, obraz stawał się dla niej bardziej rozmazany, a piranie coraz bardziej rozproszone. Odetchnęła niechętnie, przemoczona i lekko zziębnięta, zapewne podobnie jak Lorraine po prostu ruszyła w stronę brzegu.
- Spokojnie, Lorraine. - odpowiedziała jej dość łagodnym tonem, choć w jej postawie i głosie dało się wyczuć napięcie. Ona także była zawiedziona. Trzeba jednak liczyć że inni to znajdą. - Miałyśmy tylko marne poszlaki. To była jedynie anomalia. Trzeba liczyć na inny trop. Albo na to że ktoś inny odnajdzie artefakt.
Spojrzała na żonę swojego brata, kobietę którą już dawno temu zaczęła uważać za rodzinę. Dość sporo je łączyło z resztą od samego początku, może miały inny temperament, jednak pasje i poglądy bardzo podobne. W jakiś sposób zawsze dobrze się rozumiały.
- Zrobiłyśmy co mogłyśmy. Nic tu nie ma.
Wyszła z wody. Cała ociekała, zdecydowała się na osuszenie przy pomocy zaklęcia, żeby nadmiernie nie zwracać na siebie uwagi w drodze powrotnej i w samej rodzinnej posiadłości. Odczekała aż Lorraine zrobi to samo, zerkając jeszcze w wodę, lekko wzruszaną przez energicznie pływające znów czaropiranie. Wyszły w odpowiedniej chwili, właściwie ostatniej odpowiedniej. Najpewniej w innym wypadku także dałyby radę, jednak im mniej ryzyka i im mniej wystawiania się na możliwość anomalii - tym lepiej.
W końcu suche ale milczące i zawiedzione ruszyły w kierunku posiadłości. Tym razem ich misja zakończyła się niepowodzeniem - oby więc przyczyną było to, że zwyczajnie nic się tam nie znajdowało. Serce Julii nadal było ciężkie, wciąż siedziała w niej myśl o tym, że być może coś poszło nie tak, że być może zostawiły bardzo cenny, magiczny przedmiot między czaropiraniami. Że coś złego może stać się w związku z tym na Festiwalu Lata lub, że ów potężny artefakt wpadnie w niepowołane ręce. Wiedziała jednak, że zrobiła co mogła, przeszukała wszystko co tylko była w stanie i niczego co mogłoby być artefaktem nie znalazła. Pozostaje mieć nadzieję, że któremuś z pozostałych Zakonników się powiedzie.

zt x 2


She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
 https://68.media.tumblr.com/f4ac4a87cc99f24b4e90825593c2f7b0/tumblr_oldf5boKP91uhjffgo1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4231-julia-prewett https://www.morsmordre.net/t4525-poczta-julki#96302 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4527-skrytka-bankowa-nr-1093#96304 https://www.morsmordre.net/t4798-julia-prewett
Re: Pomost [odnośnik]02.01.19 17:50
Guinevra cierpiała na pewną przypadłość. Jako dziecko wpadła do gniazda trzminorków od tamtej pory nie potrafiąc odczuwać szczęścia. Nie radowała ją ani piękna pogoda, ani spacer po pomoście, ani wieść o tym, że pewien mężczyzna był zainteresowany poznaniem jej, zauroczony na tyle jej pięknymi, złotymi puklami włosów, że gotów był zaryzykować spotkanie z jej depresyjną osobą. Westchnęła, jak to miała w zwyczaju, z utęsknieniem i melancholią zerkając na wodę. Smukłą dłonią ocierała się o drewniane bele na pomoście, podążając przed siebie w przypadkowym kierunku. Nie wiedziała, do czego ta tęsknota i melancholia, ale oswojona z tym stanem nie uznawała tego za nic dziwnego. Dostrzegając w oddali, w rozkojarzeniu, dwie obce sylwetki, nie podeszłaby tam. Najpewniej minęłaby je szerokim łukiem, gdyby nie łzy, jakie zabłyszczały na ich policzkach w odbiciu słońca. Zamrugała oczami. Och. Dawno nie miała już okazji z nikim razem się posmucić. Taki stan, wydawał się zawsze napawać ją spokojem i pewnego rodzaju ulgą. Taki stan był jej bardzo bliski i pielęgnował jej długo dojrzewający w niej smutek. Podeszła do nieznajomych, w zrozumieniu kładąc dłoń na ramieniu mężczyzny i zaszlochała z nim.
Mogę dołączyć? — spytała łagodnym tonem, pociągając nosem i westchnęła znów, głośno, z wyraźnym świstem, przymykając błękitne oczęta, ocierając dwie łezki wierzchem dłoni — Czy wy też wpadliście kiedyś do gniazda trzminorków?
Całe życie szukała czegoś, nie wiedziała czego, ale niemożność znalezienia tego napawała ją ogromnym smutkiem. A teraz... teraz, przez chwilę miała wrażenie, że spotkała swoje bratnie dusze. Nie potrafiła się tym jeszcze cieszyć, ale pierwszy raz czuła się z kimś jednością. Z dwójką ludzi. Jakież to było ekscytujące. Ekscytujące i przygnębiające, że zdarzyło jej się to dopiero w dwudziestym pierwszym roku życia. Dlatego łzy pociekły jej sowitą falą po policzkach.
Och, mon cherie, mon cher! — zawyła po francusku, zagryzając powieki — Gdzie byliście całe moje życie?
Chwyciła za dłoń Sally i Anthony'ego, choć jej uwaga poświęcona była głównie mężczyźnie. W końcu... to był pierwszy facet, z którym czuła się tak blisko. Jednoczesnie, miała wrażenie, że jest jej tak samo obcy. Co było ogromnie przytłaczające, dlatego ucałowała go w policzek z przykrą nutą bezradności.
Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia, mon cher?
Liczyła na odpowiedź twierdzącą, ale obawiała się przeczącej.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pomost - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pomost [odnośnik]04.01.19 14:45
Wspomnienie konkurencji w labiryncie wciąż grasowało w jego głowie. Wciąż widział swoimi myślami tę jakże uroczą, wyjątkowo przyjazną (jak mu się zdawało) blondyneczkę, która poprosiła go o ściągnięcie swoich bucików z drzewa. Płakał żałośnie, nie wiedząc już tak właściwie czy płacze za lady Rosier, czy może z powodu tego przeklętego placka, którego nie mógł zjeść, a który na nieszczęście zdołał spróbować. Może powinien jednak rzucić się w pogoń za lady niż siedzieć tak bezczynnie. A może powinien zwyczajnie skoczyć do wody i utopić się z tej całej nieznośnej rozpaczy. Niestety, nie był w stanie zebrać się i ruszyć na poszukiwania, nie był w stanie tym bardziej skoczyć. Było mu głupio. W końcu… Co jeżeli urocza dama przeszłaby gdzieś w pobliżu i zobaczyła go w tak żałosnym stanie? Gdyby tylko miał możliwość stanięcia obok samego siebie (sic!) i zobaczenia tego jak się zachowywał, pewnie zaśmiałby się na głos.
Rozpacz trwała dalej. Pocieszał nieudolnie biedną czarownicę, która trzymała blachę placka. Nie wiedział co jej powiedzieć, a i ona zdawała się nie mieć siły na jakąkolwiek rozmowę. W płaczu przerwała mu natomiast zupełnie nieznajoma czarownica. Nie przejął się z początku jej pojawieniem. Kiwnął tylko głową, potwierdzając, że może do nich dołączyć. Może w trójkę będzie im raźniej. Kto wie, może obydwie czarownice pomogą mu w pogodzeniu się nad „rozstaniem” z lady Rosier (choć przecież ta w ogóle nie zwracała na niego uwagi… ale to nic nie znaczyło; może wstydziła się przy swoim mężu!) Nowoprzybyła czarownica także miała swoje problemy. Zadziwiający zbieg okoliczności. Całą trójkę coś męczyło… a i ta wiedźma miała problemy z trzminorkami. Długo wahał się nad jakąkolwiek odpowiedzią, ale w końcu wybąkał cicho: „Nie” (w nawiązaniu do jej pytania o gniazdo trzminorków).
Nadal rozmyślał nad blond puklami czarownicy, którą widział podczas konkurencji… i rozmyślałby tak w nieskończoność (oczywiście, szlochając), gdyby nie to, że nieznajoma chwyciła go za dłoń. On momentalnie poczuł się tak, jak gdyby zdradził ukochaną (przez urok) lady Rosier. Chciał się wyrwać z uścisku. Z oczu potoczyły mu łzy.
Nie! – wykrzyczał, jak gdyby chodziło o jego cnotę, a nie zwykłą odpowiedź. – Moje serce należy do innej! – Bronił się przed czarownicą. Połączenie uroku i ciasta, w którym wykorzystany został miód trzminorka było wyjątkowo tragiczne w jego sytuacji.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pomost - Page 4 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pomost [odnośnik]05.01.19 17:49
Cofnęła ręce. Niezrozumiana i odrzucona. Tak czuła się całe życie. Dlatego nie powinna być zdziwiona, ze i tym razem los nie był jej przychylny. Mogła się przygotowywać na odrzucenie. Tymczasem zaprzeczenie czarodzieja było tak żywe i tak dotkliwe, że kucnęła, przytłoczona naporem tej klęski. Obejmując się ramionami, patrzyła na mężczyznę z dołu, z mieszanką bezsilności, beznadziejności i zawodu. W jej oczach zaszkliły się łzy, ale nie spłynęły po lekko pucołowatej, ale łagodnej buźce, otoczonej blond lokami. Zamrugała kilkakrotnie, powstrzymując się od płaczu i wstrząsnęła głową.
Dobrze już. Dobrze. Rozumiem! Nie musisz się na mnie drzeć.
Odwróciła wzrok na taflę wody, wpatrując się w horyzont przed sobą. Jakież to było smutne i prawdziwe. Życie. Zawsze bezwzględne i niepozostawiające złudzeń. Przechylając się w tył, upadła na pomost, uderzając pośladkami o deski i westchnęła głośno, nie przejmując się obecnością obcych.
Nazywam się Guinevre — przedstawiła się grzecznościowo, bo wbrew wszystkiemu nie mogła do tych ludzi chować urazy, ani wyrzucać im, że byli winą jej nieszczęścia. Pech ścigał ją od zawsze i wiedziała, zbyt dobrze, że tylko ona była temu winna. Opierając ręce obok siebie, zadarła jeszcze raz podbródek w kierunku nieznajomych, wzrokiem obejmując ich sylwetki. Nie czuła się już tak zjednoczona i częścią wielkiej całości. Kolejny raz odczuwała samotność, wyobcowanie i smutek.
A Ty? — pytanie skierowała bezpośrednio do mężczyzny, ponieważ kobieta pogrążona w melancholii nie zwracała na nich uwagi. Dlatego dała jej spokój, bardzo dobrze wiedząc jak czasami człowiek potrzebuje spokoju i kontemplacji, czy własnego towarzystwa bardziej niż innych.
Nie jedz już tego — wskazała podbródkiem na ciasto, mając dziwne poczucie, że ono jest źródłem nieszczęścia mężczyzny. Intuicja. W końcu nikt nie znał się lepiej na aurze trzminorków niż ona.
Możesz mi o niej opowiedzieć. O swojej miłości. Ukochanej. Tej jedynej.
Zaproponowała, nie wiedząc dlaczego. Przecież opowieść o tym, kto i w jaki sposób poruszył jego serce mogła jedynie zesłać na nią więcej żalu i poczucia niezadowolenia z życia. Skoro ona nigdy nie spotkała swojej połówki pomarańczy czy innego owocu. Mimo to, podświadomość zawsze podsuwała jej takie rozwiązania. Te, które najpewniej ześlą na nią najwięcej smutków, które mogłaby później kultywować i pielęgnować, jak robiła to przez całe życie.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pomost - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pomost [odnośnik]07.01.19 16:03
Normalnie tak by się nie zachował. W obecnym momencie działał na niego silny urok rzucony przez wilę. Nie potrafił zachowywać się tak, jak zazwyczaj to robił. Obłęd szalonej, platonicznej i narzuconej przez magię miłości odcinał go od racjonalności. Liczyła się tylko tajemnicza, nieznana mu dobrze lady Rosier, za którą Anthony żywo tęsknił. Nie obchodziło go nic, tylko chęć zobaczenia tej pięknej czarownicy.
W ciszy i szoku, związanym z reakcją na jego krzyki, obserwował nieznajomą, która przed chwilą chciała się na niego rzucić. Wyglądała na naprawdę skruszoną. Macmillan był jednak przekonany, że to była zwykła zagrywka! Na pewno czarownica chciała oderwać go myślami od blond pukli i wyjątkowo ślicznej buzi lady Rosier! Ale on nie dawał się tak łatwo nabrać! Nie ma mowy! Bacznie przyglądał się poczynaniom panny Guinevre. Nie ufał jej!
Wszystko psuł urok. Macmillan był przecież wyjątkowo przyjemną osobą. W innym przypadku zachowałby się inaczej. Zapewne wysłuchałby nieznajomej, bez względu na to jaka różnica ich dzieliła. Był w końcu Puchonem, który zawsze chciał pomagać ludziom.
Długo myślał nad tym czy w ogóle powinien odpowiadać kobiecie. Nie napastowała go dłużej… może więc powinien? Jego miłość do lady Rosier (nawet wyjątkowa i sztuczna) była bezpieczna i nienaruszona.
Anthony – przedstawił się w końcu. W głosie dało się wyczuć niepewność. Miód trzminorka wciąż sprawiał, że miał łzy w oczach i czuł niewyobrażalny smutek. Szybko przeszedł ze stanu rozpaczliwego gniewu do rozpaczliwego smutku. Nie jadł już więcej placka przygotowanego przez Sally. I tak nie mógł. Nie był jednak wciąż pewny tego czy powinien otworzyć się przez nieznaną czarownicą co do jego uczuć.
Westchnął ciężko. Nim otworzył usta, znowu poczuł łzy w oczach. Gdyby tylko lady Rosier dłużej na niego popatrzyła… Może jednak powinien utopić się w morzu? Co jeżeli jej mąż coś jej zrobi za to, że w ogóle na niego spojrzała?
Ona… ona jest taka piękna – zaczął, spoglądając w taflę wody. – Czyste złoto. Najpiękniejsza spośród wszystkich – na jego ustach pojawił się żałosny uśmiech. Lady Rosier zdawała się być nieosiągalnym celem Macmillana. – Ale nic z tego nie będzie - dodał, a ciasto, którego wcześniej spróbował, pomogło mu w uronieniu kolejnych łez.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pomost - Page 4 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pomost [odnośnik]09.01.19 18:38
Ach, piekna — westchnęła, jakby to wszystko wyjaśniało. Zawsze były osoby piękne i piękniejsze i najpiękniejsze. Skoro ta jego największa miłość była czystym złotem, jak ona, Guinevre mogła się z tym złotem równać? Ona była zaledwie zaśniedziałym srebrem, a może nawet brązem czy zwykłą stalą. Westchnęła ponownie, siadając na krawędzi pomostu i zanurzyła dłoń w wodzie, wsłuchując się z dziwnym smutkiem i melancholią w dalsze słowa mężczyzny. Mogła nie pytać. Przez to czuła się przytłoczona szczerą prawdą, jaką wypowiadał lord Macmillan. Nie mogła wiedzieć, ze mężczyzna zamroczony był hipnotyczną magią i urokiem wili. Współczuła mu łez, jakie spływały mu po policzkach i w tym współczuciu pomyliła je z czymś więcej. Z jednością i zrozumieniem, a szybko przekonała się, że są dla siebie obcymi ludźmi. Obcymi i w dodatku bardzo różnymi. Ona nie potrafiła wypowiadać się o nikim z takim uwielbieniem i pasją. Uśmiechnęła się blado, bo tylko tak umiała i tylko tak jej się zdarzało od dziecka. I drgnęła, kiedy Anthony przyznał, że ta miłość była niemożliwa do osiągnięcia.
Jak to? — zainteresowała się — “Nic nie będzie” — powtórzyła jego słowa, żeby doprecyzować swoje źródło zainteresowania, przez chwilę wierząc, że może jednak dojdą do jakiegoś porozumienia w rozmowie, ale kiedy Anthony uronił kolejne łzy nad swoim losem, wiedziała już, że jest całkowicie oddany tej kobiecie.
To zrozumiałe. Skoro dostrzegasz jedynie jej piękno zewnętrzne — nagle przez ton dziewczęcia przebiło się trochę goryczy. Ale tej niegroźnej, dyktowanej zawodem i upodleniem, nie wstrętnym charakterem czy chęcią wyładowania się na mężczyźnie. Zresztą zaraz potem skinęła mu brodą, w wyrazie pokuty i przeprosiła głośno. Zaraz potem wynurzyła dłoń z wody, wycierając ją w bok spódnicy.
Skup się na jej wnętrzu, a wszystko pójdzie tak, jakbyś sobie tego zapragnął — zaproponowała, wyczuwając w tej radzie dyskomfort dla siebie i nieprzyjemną świadomość, że w swoim życiu zeswatała ze sobą już wiele par. Nie potrafiła jednak czerpać z tego radości, odczuwając odrobinę zazdrość, że z tych wszystkich których zeswatała, dlaczego nie potrafiła zeswatać siebie? Tym razem to jej łzy popłynęły po policzkach. Starła je wierzchem ręki i posyłając mężczyźnie przelotne spojrzenie, pełne bólu i rozczarowania wstała z miejsca.
Na mnie już pora. Niech Twoje serce zdobędzie to, czego potrzebuje.
Życzyła mu przychylności losu, bo tego wymagała kultura, ale nie to podpowiadało jej własne sumienie.

| zt


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pomost - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pomost [odnośnik]12.01.19 14:44
Piękna – powtórzył jeszcze raz, co by to upewnić się, że dobrze to podkreślił. – Gdybyś tylko usłyszała jej głos… – zamyślił się ponownie. Co prawda, lady Rosier nie przemówiła w jego kierunku zbyt wiele. Poprosiła go jedynie o ściągnięcie bucików swoich i męża, ale to było wystarczające! – Chciałbym zobaczyć ją jeszcze raz… – westchnął głośno. To było jednak niemożliwe. Miała męża, który nie potrafił nawet poświęcić się dla swojej żony! Ach, gdyby tylko miał możliwość wybawienia jej z tego nieszczęśliwego (w jego oczach) małżeństwa. Rzuciłby się jak książę na białym koniu, gdyby dostał choć jeden drobny znak!
Naprawdę nie wiedział, że biedna Guinevre pogrążała się w smutku i to przez niego. To i tak by niewiele zmieniło w jego wyjątkowo pechowej sytuacji. Urok sprawił, że jego myśli były poświęcone tylko jednej osobie. Tej „jedynej”. Nie mógł poza tym okłamywać czarownicy. I tak, i tak, z urokiem czy bez był osobą, która nie znosiła mamienia.
Ona ma męża – kontynuował, gdy tylko otrzymał pytanie ze strony nieznajomej. – Straszny człowiek. W ogóle nie chciał jej pomóc – zaczął wyjaśniać. – Gdyby nie ja, męczyłaby się ze swoimi bucikami. Dlaczego zawsze to źli dostają największe złoto? – Pytał bardziej siebie niż pannę Guinevre. Nie potrafił tego zrozumieć.
Zaraz jednak oburzył się na jej słowa. Natychmiast wstał. Na jego twarzy pojawiła się grymas. Wcale nie było tak, że dostrzegał jej piękno zewnętrzne! Na pewno była dobrą osobą… chociaż… tak właściwie nie znał lady Rosier. Złość, która w nich wybuchła, nagle przemieniła się w zakłopotanie. A może nieznajoma miała rację? Może właśnie powinien skupić się na jej wnętrzu? Tylko jak? Nie chciał przecież sprawiać jej kłopotów. Nie mógł przecież ot tak pojawić się przed nią, w towarzystwie męża. W szlacheckim świecie to właśnie lady miały najmniej (jak mu się zdawało) praw. Szczególnie w tych wyjątkowo konserwatywnych domach.
Masz rację – odpowiedział po dłuższej chwili przemyśleń i zmagań ze swoimi uczuciami. – Zrobię tak, jak mówiłaś! – Zakrzyknął weselej. W jego głowie pojawił się pewien plan, choć był wyjątkowo szalony. – I twoje również! – Dodał głośno, gdy czarownica odeszła.
On sam również postanowił udać się w swoją stronę. Pożegnał się także z drugą dziewczyną, która wcześniej podarowała mu placek.


| zt


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pomost - Page 4 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pomost [odnośnik]20.10.20 13:36
| 29 lipca

Chociaż Lizzie skutecznie ją wyleczyła, walka stoczona kilka dni temu wciąż dawała Gwen o sobie znać. Na jej skórze regularnie pojawiały się stany zapalne, z którymi malarka próbowała walczyć na wszystkie znane jej sposoby, jednak skora podrażniona czarnomagicznym zaklęciem nie chciała się uspokoić. Bojczuk mógł wiec dostrzec na przedramionach dziewczyny nie tylko czerwone blizny, które spowodował nieudany czar uzdrawiający pod koniec poprzedniego miesiąca, ale również podobne do alergicznych zaczerwienienia.
Rozstawiali się właśnie na jednym z pomostów. Mieli krzesła, jakieś stoliki na przyrządy, parasolkę i kilka odsłaniających od wiatru paneli. Gwen odruchowo chowała się za nimi, starając się chować swoją twarz przed innymi. Wolała, aby w tych czasach nikt przypadkowy jej nie rozpoznał.
Odziana w prostą sukienkę, uśmiechała się do Johny’ego, choć w oczach dziewczyny dało się dostrzec zmęczenie i smutek. Nie do końca podobało jej się, ze tu byli, ale obydwoje potrzebowali finansów, a to powinien być najłatwiejszy sposób na drobny zarobek. W końcu obydwoje potrafili rysować, wiec tworzenie szybkich portretów, latem, przy morzu, powinno  pozwolić im na zdobycie kilku potrzebnych groszy.
Johny – spytała, pochylając się nad stolikiem, który chwiał się z powodu nierówności znajdujących się na pomoście: – będziesz rysował karykatury? A ja zwykłe portrety? – spytała, chcąc ustalić szczegóły ich drobnej współpracy. – Czekaj, rozstawmy tutaj te próbne szkice… Zobaczymy, ile będzie chętnych. Robiłeś wcześniej coś takiego? – pytała dalej, kręcąc się wokół i próbując przygotować wszystko na przybycie spacerowiczów.
Bo chyba nie turystów. W tych czasach raczej niewiele osób wyjeżdża na wakacje. Ale pogoda była ładna, a ludzie przecież musieli żyć, prawda? Na pewno przynajmniej kilka osób pojawi się na pomoście. Może jedna albo dwie zgodzą się na szkic. Chociaż. Przynajmniej. Każdy grosz się liczył, a ponieważ nie była tutaj zupełnie sama na pewno nie będzie nudno. Z resztą, gdyby nie Johnatan chyba nie zgodziłaby się na takie przedsięwzięcie. Przy nim mogła schować się nieco z tylu, unikając pokazywania twarzy. Liczyła, ze malarz sam przejmie inicjatywę i zajmie się zwoływaniem ludzi. Z resztą, miał donośniejszy głos i chyba łatwiej powinno mu przyjść zachęcanie potencjalnych klientów do zapozowania i sprawienia sobie pamiątki.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042

Strona 4 z 15 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9 ... 15  Next

Pomost
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach