Wydarzenia


Ekipa forum
Stoliki
AutorWiadomość
Stoliki [odnośnik]19.02.16 0:06
First topic message reminder :

Stoliki

★★★
Znajdujące się w ogromnym i wysokim, jasnym pomieszczeniu, którego ściany są w dużej mierze przeszklone, stoliki umieszczone w pewnym oddaleniu od wejścia na salę wydają się wyjątkowo małe. Tak naprawdę jednak większość z nich bez problemu umożliwi wspólny posiłek nawet czterem gościom. Przy stolikach szybko i dykretnie uwijają się kelnerzy, dla bardziej niecierpliwych przygotowane są zaś stoły bufetowe pełne słodkich i wytrawnych przekąsek.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:39, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stoliki - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stoliki [odnośnik]14.10.16 19:16
- Też jestem ciekawa. Czasem myślę, że mógłby być równie zdezorientowany, co ja przerażona. - uśmiechnęła się lekko. Nie mogła zdecydować, czego boi się najbardziej, nie potrafiła, kiedy się zastanawiała do jej głowy wpadało coraz więcej i więcej pomysłów. Choć może bogin faktycznie by to z niej wydobył? Cóż, raczej się tego nie dowiedzą. Przynajmniej taką miała nadzieję.
Uśmiechnęła się lekko na jego słowa. Miała wrażenie, że domyśla się jaki był kulminacyjny punkt tej znajomości, ale nie odzywała się, bo i to nie jej sprawa i może to tylko tak jej się wydawało, że tak to wszystko zabrzmiało. No i nie miało to w gruncie rzeczy żadnego znaczenia, więc na chwilę tylko zajęła się sernikiem zamiast rzucać domysłami.
- Może i racja. Choć dyskusja z kimś, kto ma identyczne poglądy to nudne przytakiwanie. - puściła mu oczko trochę rozbawiona jego spostrzeżeniem. Na kolejne pytanie trochę się skrzywiła. Lubiła swoje zajęcie, na prawdę wręcz je uwielbiała! A jednak miała ochotę na trochę wolnego, kiedy tego miała coraz mniej i mniej, im bardziej zbliżał się występ.
- Praca. Mam być w teatrze i pracować nad swoimi zabawkami. Sam wiesz, występ blisko, a na nim wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. - uniosła swoją kawę, by jeszcze trochę się napić. - A ty? Zbieramy się? - dodała widząc, że i Nell się przygotowywał do wyjścia.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Stoliki [odnośnik]15.10.16 18:22
- Czasem lepiej sobie poprzytakiwać niż liczyć połamane kości. Szczególnie w ostatnich dniach. Nie wszyscy o odmiennych poglądach potrafią poprzestać na żywej konwersacji- odparł, mając na myśli chociażby głośne popieranie sprawy mugoli.
Wiadomo, że to było ryzykowne. Można było oberwać albo nawet i przypłacić to życiem. On sam znalazł swój złoty środek. Ani nie był wielbicielem urodzonych w niemagicznych rodzinach ani też ich nie dyskryminował. Oceniał ich po tym jacy byli.
Tym bardziej był zadowolony, że pewnego dnia zwrócił uwagę na pewną wystraszoną dziewczynę, puchonkę jak się okazało, o nietypowym zajęciu.
- Nie chce cię więc dłużej zatrzymywać. Tylko pamiętaj o wysłaniu mi sowy, proszę- przypomniał jej tak na wszelki wypadek. - Ja na dzisiaj mam zaplanowany wypoczynek w domu. Skorzystam z wolnego dnia, bo jutro już znowu trzeba wracać do pracy. A znając życie zjawi się ktoś, żeby wyjść gdzieś razem, czy z prośbą o pomoc, dzień za dniem leci jak z bicza strzelił. Pewnie nim się obejrzę a już będę cię na scenie oglądał.
Nie miał już nic do wypicia, a na dojadanie ciasta nie miał ochoty, bo zabijało swoją słodyczą, więc zaczął się pomału zbierać. Skinął na obsługę z prośbą o rachunek, płacąc za nich oboje.
Następnie pomógł Lily wciągnąć płaszcz na ramiona, dopiero wtedy biorąc swoje okrycie. Wyschło mu już, ale zaraz się to zmieni, bo z tego co było widać przez okno, ulewa nie dawała za wygraną.
Kolejny powód, aby zrobić sobie dzień urlopu.
- Aha, bo zapomniałbym. Gdybyście razem z przyjacielem potrzebowali kogoś do sparingów, to daj znać. Może i ja bym się czegoś nauczył?- mrugnął do niej wesoło i zarzuciwszy torbę na ramię, ruszył w stronę drzwi, puszczając ją przodem.- Chodź to podprowadzę cię do Dziurawego.
Po chwili obydwoje zniknęli za drzwiami, ginąc w strugach lodowatego deszczu.
Ztx2
Gość
Anonymous
Gość
Re: Stoliki [odnośnik]08.11.16 18:08
14 marca

Dzień był jak co dzień, pogoda nie była najpiękniejsza, chociaż robiło się coraz cieplej. Chociaż nawet gdyby miało lać, i tak nic nie mogło zepsuć dzisiejszego popołudnia. Nie, kiedy dwójka mężczyzn razem wkroczyła do cukierni. Siłą rzeczy jeden z nich podbiegł do witryny, a później do lady z dużo większym entuzjazmem niż drugi - ale nie było się co dziwić, skoro miał zaledwie sześć lat.
Craig nie spuszczał z chrześniaka wzroku, w końcu obiecał Rowan, że nic się chłopcu nie stanie. A trudno było przekonać nadopiekuńczą mamę, że może puścić swojego małego księcia gdzieś tylko z nadzorem wujka. Na samą myśl Craig pokręcił z niedowierzaniem głową.
Podszedł za chłopcem do lady. Ich oczom ukazywały ustawione za szkłem słodkości i przepyszne specjały - ciasta duże i małe, "na sucho", z polewami, nadzieniami i posypkami. O wszystkich smakach i kolorach tęczy. Samemu Craigowi ślinka pociekła do ust na taki widok, a domyślał się, e Tobias już nie myśli o niczym innym.
- No, to co sobie wybierasz? Tylko pamiętaj, że nie możemy wykupić całej cukierni. Połowy też nie. - uśmiechnął się do siostrzeńca. I tak zamierzał go trochę rozpieścić, jako wynagrodzenie długiego czasu nieobecności. Oczywiście znał jednak granicę.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Stoliki [odnośnik]08.11.16 20:56
W końcu mógł wyrwać się z tego przeklętego dworku. Nie żeby go nie lubił, po prostu... Czasem trzeba się rozerwać gdzie indziej niż na mokradłach próbujących puścić korzenie w Twoich najnowszych bucikach. Z tej radości aż zachciało mu się skakać, ale kiedy tylko taka myśl przemykała mu przez główkę, spoglądał na swojego wujka i przypominał sobie o wszelkich zakazach, które zabraniały takich ekusesów. A może to nie chodziło o skakanie, a niszczenie trawnika? To też by mogło pasować, jednak wolał nie ryzykować, bo kto wie jakby się ta wycieczka na Pokątną mogła zakończyć.

Po dość długiej (jak dla jego małych nóżek) wędrówce w końcu dotarli do upragnionego miejsca - cukierni! Oh, ile tam było piękności, słodkości i rozmaitych pyszności. Mama nigdy nie chciała mu kupować dużej liczby ciasteczek, a przeważnie ograniczała się wyłącznie do dwóch. Bo ponoć potem obiadu nie zjem w domu, nie utrzymam się na miotle czy inne dziwne wymówki. Pewnie sama chciałaby je zjeść, a jej nie wypadało i wolała nie patrzeć jak jej synek objada się w najlepsze. Teraz jednak role się odwróciły, bo chociaż wujaszek jest ostrzejszy, to może da się namówić na jego słodkie oczka.

Taaaak - krzyknął uradowany i wpadł w szklane drzwi, które z hukiem uderzyły o dzwoneczki wiszące nad nimi. Dawno przeszła mu fascynacja tymże dźwiękiem, który teraz dla niego oznaczał wyłącznie jedno – słodycze! W biegu rozpiął delikatnie swój płaszczyk i podleciał do gabloty znajdującej się po prawej stronie. Tutaj zawsze były najlepsze, ale i najdroższe ze smakołyków. Różnorakie białe ciastka, które chyba się bzami nazywały, a na nich kręcące się jeszcze żądełka żądlibaków! Sam chciał kiedyś takie wyrwać, ale jak się okazało przy ich domu takich stworzeń w ogóle nie ma... Ciekawe co to wtedy było.

Tooo! To wygląda znakomicie. Jejku, jakie piękne. – radość chłopaka mogłaby wskazywać na to, że jest trzymany we własnym pokoju bez dostępu do słodyczy, ale tak wcale nie jest! Po prostu im bardziej pokaże swoją radość, tym wujkowi będzie ciężej mu odmówić. Mama się niestety na to już dawno uodporniła. – Ta fioletowa, ta z tymi jagódkami i i.... i sam nie wiem z czym to jest – powiedział wlepiając swoje ślepia w półkę sklepową. Co prawda jakaś tabliczka się tam znajdowała, ale kto by w ogóle chciał ją czytać. I potrafił...
Gość
Anonymous
Gość
Re: Stoliki [odnośnik]09.11.16 0:19
- Z orzechami włoskimi - podpowiedział, zerkając na ciastka, które upatrzył sobie Tobias. Pochylił się lekko, by dojrzeć, jakie wypieki stoją na wystawie. Była tu doprawdy ogromna różnorodność. O cenę też się nie musieli martwić, dziś wujek stawiał, haha. Nie przywykł co prawda do wydawania pieniędzy na słodycze, ale hej! od czasu do czasu można, tak?
Na jego twarzy cały czas utrzymywał się serdeczny, ciepły uśmiech. Craiga w tak dobrym humorze można było zobaczyć chyba tylko podczas tych krótkich chwil, które spędzał z rodziną. Ich szczęście było dla niego najważniejsze, tym większa była jego radość kiedy w końcu powrócił z Francji.
- To które wybierasz? To jagodowe? A może czekoladowe? Zobacz, tam są jeszcze migdałowe. - zapytał, wskazując po kolei na konkretne wypieki. Bezy akurat go nie pociągały, wolał czuć konkretny smak na języku, nie przepadał za cukrem samym w sobie.
Widok Tobiasa, pożerającego już te ciastka wzrokiem, przypomniał mu jego samego w dzieciństwie. Kiedy był dużo młodszy rodzice zabierali tutaj jego oraz jego rodzeństwo. Zachowywali się dokładnie tak samo. Czyli jednak wszystkie dzieci miały tę specyficzną słabość do słodyczy i uroczych wypieków!
- Twoja mama najbardziej lubiła malinowe ciastka - uśmiechnął się, czochrając lekko fryzurę Tobiasa.
Zastanawiał się jak dużo czasu dadzą im Yaxleyowie. Z tego co pamiętał, byli nieco przewrażliwieni na punkcie chłopca, ale w sumie zupełnie im się nie dziwił. W końcu Tobias był jedynym dziedzicem Loinginusa.
- Ja chyba wezmę tę apetycznie wyglądającą, dyniową muffinkę.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Stoliki [odnośnik]09.11.16 12:50
O nie, orzechy włoskie... Liczył, że drobiny znajdujące się niemal w środku ciastka to kawałki czekolady czy innej dobrej pyszności, która nie będzie starała się połamać jego zębów. Lecz to nie był czas na smutki, bo przecież dookoła wciąż czekają słodkości pragnące rozpłynąć się w ustach Tobiasa. Chłopak szybkim ruchem przesunął się na prawą stronę gabloty, aby móc bliżej ujrzeć produkty wskazane przez wujka.

Ooo, uuu, ładnie wyglądają. Niczym płatki śniegu! – szepnął, a przynajmniej się starał, ale niezbyt mu wychodziła cicha mowa. Migdały... Kojarzył tę nazwę z jakichś spotkań rodzinnych, gdzie to dorośli zachwycali się ich smakiem. Nie był do końca pewien czy chciałby zaufać tym staruszkom. W końcu oni nie pragną spędzenia każdej swojej chwili w cukierni i nie znają się na dobrych smakach, ale lekko połyskujące migdały na wierzchu ciastka zachęcały chłopaka do spróbowania. Jak nie będą dobre... to najwyżej będzie wiedział na przyszłość, że wujek kompletnie się nie zna na słodkościach, a jego opinia będzie wysłuchana nawet po sugestii mamy starającej się odciągnąć go od półek sklepowych.

Malinowe? Wiedziałem! No wiedziałem, że uwielbia ciastka i chciałaby równie jak ja je jeść, a tylko udaje dorosłą. Trzeba jej jakoś pomóc, wujku! – jego głowa szybko okręciła się dookoła w poszukiwaniu czerwonawych wypieków. Nie, tutaj ich nie ma. – Może tam są! – wesoło wskazał na talerze obracające się na jednym ze stołów. Czym prędzej ruszył w jego kierunku i złapał pierwszy lepszy talerz, zatrzymując go gwałtownie. Na szczęście dzięki magii nic nie zleciało na podłogę. Nie odróżniał za bardzo ciastek, bo każde dla niego było tak samo czerwone, więc wziął pierwsze lepsze dwa i podbiegł do wujka dając mu je.

Dla mamy! Chyba malinowe... Nie wiem w sumie, ale są czerwone, tak? No są! Ja bym chętnie tamte migdałowe wziął, ładnie wyglądają, ale nie wiem jak je wyjąć... Ty bierzesz dyniowe? – przez chwilę nie wiedział czy to dobry pomysł wziąć migdałowe, skoro staruszkowie lubią jakieś dyniowe... Ale można spróbować. – Będzie smaczna! Chociaż nie wiem czy aż tak apetycznie wygląda. A, wujku... – przypomniał sobie o pewnej sprawie, na którą mama jakoś nigdy mu nie dawała odpowiedzi. – Czemu wy tak rzadko jecie słodycze? Ja rozumiem, że staruszki mogą lubić jakieś dziwne dania, no ale żeby tych pyszności nie spróbować. Ja też taki będę? Ja nie chcę!
Gość
Anonymous
Gość
Re: Stoliki [odnośnik]10.11.16 22:02
O, Craig mógłby z Tobiasem poprowadzić bardzo długie rozmowy na temat słodyczy! To, ze nie jadł ich tak często, wcale nie znaczyło, że się na nich nie znał. Ha, a o ciastkach z Francji, których w Anglii nie można było dostać, mógłby opowiadać chłopcu bardzo długo! Jeśli zdarzy mu się znów tam zawitać, z pewnością przywiezie mu trochę makaroników.
Mężczyzna ukucnął, żeby dokładnie obejrzeć ciastka, którymi tak zachwycał się Tobias.
- Faktycznie, jak płatki śniegu. Ale na pewno nie są zimne - w sumie to wszystkie ciasteczka były chyba odrobinę magicznie, dzięki czemu rozpływały się na języku, kiedy w końcu się je konsumowało. A tak swoją drogą... co to za stwierdzenie, że ciastko może być niedobre? Ha! Nawet taki jagodowy wypiek z orzechami był na pewno pyszny. Mężczyzna także miał słabość do słodyczy, chociaż bardzo dobrze ją maskował. W końcu nie wypadało by lord zachwycał się jakimiś łakociami.
- Udaje dorosłą? - zaśmiał się, słysząc stwierdzenie chrześniaka. Co też ten chłopak sobie wymyślił? Pokręcił głową z rozbawieniem. - Te są truskawkowe. Widzisz, zobacz jakie mają duże kawałki truskawek. Malinowe są tam, tuż obok.
Kochany był z niego chłopak, że tak dbał o Rowan. Craig w sumie sam chciał zaproponować, żeby kupić coś mamie Tobiasa, ale jak widać, uprzedzono go. Kobieta na pewno się ucieszy, że jej mały książę chciał jej sprawić radość kilkoma ciastkami.
- Ale myślę, że truskawkowe też będą jej smakować, je też bardzo lubiła - odezwał się jeszcze na temat prezentu dla jego siostry. Cóż, na temat smaku ciastek dla Rowan mogli jeszcze pomyśleć kiedy będą już pałaszować swoje wypieki, prawda? Craig poklepał więc siostrzeńca po ramieniu i poprowadził ich do lady za którą stała ekspedientka. - Pani nam poda tamte ciastka. Więc jak chcesz tamte z migdałami? Jeśli nie będzie ci smakować, najwyżej weźmiemy inne. I tak, ja wezmę dyniowe, dam ci spróbować.
Już odwrócił się do kobiety za ladą, żeby złożyć zamówienie na swoją dyniową muffinkę i kubek herbaty oraz migdałowe ciastka dla chłopca, kiedy padło pytanie o powód rzadkiej częstotliwości spożywania słodyczy przez starszych. Słysząc jak Tobias nazwał między innymi jego i Rowan "staruszkami"... po prostu nie mógł nie parsknąć śmiechem. Nawet ekspedientka pozwoliła sobie na cichy chichot.
- "Staruszki"? Lepiej nie nazywaj tak swojej mamy. Wiesz, że wcale nie jest taka stara? Ja też nie - wyjaśnił mu, ocierając łezkę rozbawienia. - Myślę, że nie skłamię, jeśli powiem, że nawet dorośli bardzo lubią słodycze. Problem polega na tym, że kiedy się je ich za dużo... to się zamienia w balon! Taki okrągły. Poza tym, spróbuj wyobrazić sobie wujka Quentina w otoczeniu kolorowych ciast. Może masz lepszą wyobraźnię ode mnie, bo ja nie umiem przywołać takiego obrazu w mojej głowie. Do poważnego lorda bardziej pasują filiżanka herbaty i jakaś wykwintna zupa - mrugnął mu, nadal rozbawiony - Niemniej, wcale nie musisz porzucać ciasteczek kiedy już będziesz duży!


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Stoliki [odnośnik]11.11.16 17:26
Truskawkowe? Czyli w sumie nie jest takim dobrym zielarzem za jakiego się miał. Zaraz... nie. On nigdy nie był szczególnie dobrym ogrodnikiem. Roślina to roślina, po co w ogóle się nad nią rozdrabniać. Jedna sobie zabija, druga leczy i tak to jest. Raczej nie należało to do największych zainteresowań chłopaka, chociaż już kiedyś w przeszłości zachciało mu się hodować jedną z nich. Z marnymi skutkami, ale rośliny ponoć nie czują bólu. Całe szczęście!

Podobne to jest, no... Nie powinni dawać tak wielu smaków obok siebie! – gdyby nieco pomyślał, to nigdy nie wypowiedziałby takich słów. W końcu im więcej różnych rzeczy do spróbowania, tym lepiej! W końcu ponoć nie tylko w malinowym smaku lubuje się jego rodzicielka.  Ruszył za swym opiekunem w stronę lady i oparł swoje ręce na blacie, a następnie położywszy na nich głowę, zaczął spoglądać na sufit. Śmieją się z niego... A on przecież nic złego nie zrobił! Tylko powiedział jaka jest prawda. A niech się chichrają, za karę nie dostaną tyle słodkości ile Tobias mógłby mieć.

Po chwili przekrzywił głowę w kierunku wujka, aby wsłuchać się w jego arcyciekawy monolog. Jejku noo.... Czemu on opowiada jakąś bajkę o balonie i transmutacji. Nie lubił tej całej zamiany, która go tylko obrzydzała. Yh, pozbyłby się tego zamieniania w balon i inne, a mężczyzna mógłby przestać go straszyć.

Ja nie chcę bajek, to nie czas na spanie! Zresztą nudna ta bajka, jakiś balon... To nawet nie jest logiczne! Prawie tak samo okropne jak ta bajka o skaczącym garnku, yh – zamknął delikatnie oczy i "otrzepał się" ze złych myśli. Prawie zaczął wymiotować, kiedy mama mu to czytała. Najwyraźniej nieumiejętność do opowiadania bajek utracili wraz z wiekiem, bo Tobiasowi idzie to świetnie! Te staruszki... Ale może miał rację? Nie chciał się za bardzo w tym uświadamiać, bo jeszcze wujek powiedziałby mamusi, że już nie trzeba ciastek kupować. Tak nie może być! Chłopak musiał się czymś zająć w czasie czekania na ciastka, więc stanął szybko na nogi i spojrzał poważnym wzrokiem na wujka, który chyba również nie widzi swojego ukrytego dziecka. Przypomniał sobie, co miał zrobić po wyjściu z cukierni, ale można to zrobić równie dobrze teraz.

Udaje i to całkiem nieźle. Aż czasami sam się nabieram na tę całą dorosłość... Ale wujku, to widać. Nie można jednocześnie lubić tyle różnorodnych ciasteczek i ich nie jeść. Człowiek by nie wytrzymał! A na pewno ja. I tak, wyobrażam sobie Ciebie w ciastach! Szczęśliwego. Zupy są okropne... Dzisiaj może wujek zamówić ile chce, a ja nikomu nie powiem. Słowo! – uśmiechnął się, starając przemówić do rozsądku mężczyzny. Ktoś w końcu musiał postawić sprawę jasno, a Tobias był do tego najlepszą osobą.. 
Gość
Anonymous
Gość
Re: Stoliki [odnośnik]12.11.16 14:01
Ach, gdyby tylko Craig wiedział co sie dzieje w małej głowie Tobiasa. Chłopiec był rozkoszny z tą swoją pewnością siebie dotyczącą spraw takich jak smak ciastek albo mama tylko udająca dorosłą.
- Nie miałbyś wtedy z czego wybierać - przypomniał mu, słysząc tę pretensję w jego głosie. Ach te dziecięce problemy. Sam tęsknił za czasami kiedy twoim największym zmartwieniem było jaki smak ciastek wybrać dzisiejszego dnia. Craig westchnął z rozbawieniem i wyłożył na blat pieniądze, a kobieta za kontuarem oddaliła się, by przynieść im zamówione ciastka i zrobić herbatę dla mężczyzny. - Nie kładź proszę głowy na ladzie, to nieładnie.
Nie byli w domu, tylko w miejscu publicznym. Cóż, musiał chłopca delikatnie upomnieć, by zachowywał się godnie jak na młodego dziedzica rodu. Pokładanie sie na ladzie nie było mile widziane. Craig zdołał nawet wyłapać spojrzenie ekspedientki, zadowolonej że zwrócił chłopcu uwagę.
- To wcale nie jest bajka, to szczera prawda! - odpowiedział, biorąc od kobiety ich zamówienie. Machnął różdżką a talerze z ciastkami i kubek herbaty poszybowały za nimi do stolika przy oknie. Usiedli a smakołyki gładko wylądowały na blacie. Craig wskazał ręką za szybę i pokazał palcem mijającego cukiernię czarodzieja - Widzisz tamtego pana? On na pewno jadł za dużo ciastek. I widzisz jaki ma balon na brzuchu?
Chwycił swoją muffinkę i spróbował jej. Tak jak większość ciastek w "Słodkiej Próżności" także i ta okazała się delikatna i pyszna. Uśmiechnął się do siebie, czując wyraźny dyniowy smak. Słysząc kolejną tyradę Tobiasa, mężczyzna nie mógł się nie uśmiechnąć. Mały strażnik dziecięcej strony, ukrytej głęboko w każdym dorosłym!
- Och, dziękuję ci Tobiasie. Ale na pewno nikomu nie powiesz? - zrobił poważną minę, jakby faktycznie bardzo zależało mu by chłopiec dotrzymał tej tajemnicy. - W takim razie może faktycznie zamówię więcej niż jedno... Skoro te ciastka dają szczęście...
Jemu tam wiele do uśmiechu nie potrzeba było. Ot, na przykład taki Tobias zajadający się ciastkami. Już wywoływał radosny grymas na twarzy. Cieszył się jednak, że chłopiec tak się nimi przejmuje. Nie każde dziecko było tak troskliwe względem swojej rodziny.
- I jak ci smakują migdały?


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Stoliki [odnośnik]20.11.16 1:56
Nie za bardzo przejął się przechadzającym blisko cukierni mężczyzną. Przed chwilą dostali ciasteczka! I trzeba się zająć wyłącznie nimi. Szybko złapał jedno z nich i wsadził je sobie do buzi, aby smak rozpłynął mu się w ustach! Cóż, nie były to może jego ulubione babeczki, ale nie należały do najgorszych wyrobów świata. Mógłby je śmiało postawić ponad jeżynowymi słodyczami, ale do ciastek w tej niebieskiej polewie im daleko! Nie pamiętał z czego ona była dokładnie, może... nie, chyba sobie nie przypomni. Na pewno migdały są zdecydowanie lepsze niż dyniowe muffinki, które sobie niestety wujek musiał zamówić. Ale jest plus tej całej sytuacji! Zrozumiał on wreszcie, że nie musi się chować ze swymi marzeniami.

Na pewno nikomu nie powiem – szepnął, przełykając przed chwilą wzięty kawałek ciastka do buzi. – Ale musi wujek uważać, bo mama jest niezwykle dobra w poszukiwaniu kryjówek na słodycze! W końcu nie bez przyczyny jest tym konnojerem w Ministerstwie Magii. Pewnie konie lubią cukier, więc musi umieć go szukać. Ale ja już coś znajdę i dam Tobie znać! – Dzielenie się tajemnicami tak ważnymi nie powinno mieć nigdy miejsca, ale dla własnej rodziny warto zaryzykować. Kolejne kawałki ciastka starał wpakowywać sobie do buzi z należytą tej czynności gracją. Miał już dość narzekania, że nie potrafi jeść. No ale nie da się konsumować w spokoju, kiedy takie pyszne kawałki czekają na wzięcie ich do buzi!

Mm, są py... – przystopował na chwilę z mówieniem. Przecież to tak nieładnie było! Połknął i przetarł szybko buzię chusteczką. – Przepraszam. A ciastka są pyszne! Co prawda nie najlepsze, ale wciąż bardzo dobre. – Uśmiechnął się ciepło w kierunku wujka, lecz rozmowa musiała zostać przerwana przez wesoło chichoczące dzieci przechadzające się po Ulicy Pokątnej. Czy to... Tak, uczniowie! Tobias marzył już o pójściu do szkoły, ale nie mógł... Był za młody jeszcze na to. A on już tyle potrafił! Latanie na miotle, historia magii... No może to drugie nie bardzo, ale wiedział jak odróżnić przodka od potomka.

Jejku, oni są ze szkoły, prawda? Ale fajnie! Chciałbym już tam być. Jak tam jest, wujku? Tak samo jak u dziadków, a może inaczej? Słyszałem różne opowieści, ale chyba nie były aż tak prawdziwe, bo to brzmiało jeszcze dziwniej niż Twoje bajki. – Kiedy tylko studenci wkroczyli do jednego ze sklepów, Tobias skierował swój wzrok na wujka i oczekiwał opowieści pełnej prawdziwych faktów. A on pewnie i tak coś zmyśli...
Gość
Anonymous
Gość
Re: Stoliki [odnośnik]21.11.16 9:31
Tobias co chwila zaskakiwał go swoimi pomysłami, analizami i teoriami. A Craig tylko śmiał się pod nosem, obserwując pasję i determinację w oczach chłopca. Zdecydowanie młody Yaxley był skarbem. A Craig próbował sobie przypomnieć, czy w dzieciństwie też taki był. Hmm... prawdopodobnie tak a w kwestii ciastek to nawet na pewno, niestety już tego nie pamiętał za dokładnie.
Zajadał się powoli swoją muffinką, obserwując z jakim zaangażowaniem chłopiec wcina swoje ciastko. Kolejne jego słowa, już po raz kolejny rozbawiły jego wujka. Ale w sumie nawet niespecjalnie dziwił się pomyłce chłopca. Bo przecież nikt nie wymagał od sześciolatka wiedzy na temat tego, czym zajmował się koroner. Pomijając już fakt, że samo to słowo było trudne do zapamiętania.
- O, mogę cię zapewnić, że konie na pewno lubią cukier. Ale nie sądzę, by mama wytrenowała się w znajdywaniu łakoci na nich. Myślę, że to jednak na tobie ćwiczy. Bo się o ciebie troszczy - iii wracamy do kwestii balona, ale Craig już o tym nie wspominał. Skoro i tak Tobias uważa to za bajki...
- Tak myślałem, że ci zasmakują. A które ciastka lubisz najbardziej? I w sumie co wolałbyś wybrać - ciągle jeden, swój ulubiony smak, czy może próbować różnych? - niby błahe pytanie a mogło powiedzieć o dziecku całkiem sporo. Ci, którzy co chwila chcieli próbować czegoś nowego, nawet w kwestiach kulinarnych, z pewnością musieli być dużo bardziej żądni przygód.
Craig zwrócił spojrzenie na hałasujący tłumek w tym samym momencie co Tobias. Faktycznie, dzieciaki wyglądały na wiek, kiedy jest się w Hogwarcie. Jemu samemu przypomniały się lata, kiedy biegał po tamtych korytarzach z zielonym szalikiem owiniętym wokół szyi.
- Nie wiem jak jest u dziadków, ale mogę cię zapewnić, że w szkole jest zupełnie inaczej - zaczął swoją opowiastkę, zwracając spojrzenie znów na chrześniaka - Przede wszystkim, w Hogwarcie spotkasz mnóstwo kolegów. Będziesz spać w pokoju z czterema innymi chłopcami. Dobrze by było, gdybyś się z nimi zaprzyjaźnił, bo wtedy fajniej się spędza czas. Dostaniesz też w końcu swoją różdżkę i będziesz się uczył jak robić takie małe cuda - to powiedziawszy, wyciągnął swoją własną różdżkę i prostym zaklęciem sprawił, że talerzyki i sztućce uniosły się delikatnie w powietrze i zaczęły ganiać po stole. Po chwili ponownie legły na blacie - To na początek. A z czasem zaklęcia będą coraz trudniejsze i ciekawsze. Będziesz chodził na stadion oglądać mecze quidditcha, a jeśli bardzo się postarasz, może dostaniesz się do drużyny. Widzisz więc, że musisz dużo trenować z wujkiem. I samemu też! Mam też dla ciebie dobrą i złą wiadomość. W szkole nie będzie mamy ani dziadków, żeby cię pilnowali. Można zatem sobie trochę poszaleć. Ale nie za bardzo, bo będą za to nauczyciele. A tak swoją drogą, do którego domu chciałbyś należeć? Mama opowiadała ci na pewno, jakie są.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Stoliki [odnośnik]25.11.16 1:23
Tobias spostrzegł wolno leżące płatki migdałów na talerzyku, które musiały najwyraźniej spaść z ciastka. Wziąć czy nie wziąć? Niby nie wypada, ale przecież nie wolno oddawać talerza z jedzeniem, bo to jest nieładnie... Delikatnym ruchem głowy rozejrzał się dookoła, a następnie na wujka pałaszującego muffinkę. Tak, to jest dobry czas. Szybkim ruchem chwycił płatek i wsadził go do buzi, aby w równie błyskawicznym tempie rozgnieść go pomiędzy zębami. Chyba nikt nie zauważył tego nieco nieodpowiedniego zachowania...

Wszystkie i różne – odpowiedział bez zastanowienia, a na jego twarzy wymalował się promienny uśmiech na myśl o ciastkach, które udało mu się zjeść do tej pory i których będzie mógł skosztować w przyszłości. – Im więcej tym lepiej, bo mama też łatwiej kupuje, kiedy nie chcę ciągle tego samego... – Nie chciał szczególnie rozwodzić się nad swoim upodobaniem i gustem, jeżeli chodzi o wypieki, bo tak naprawdę nie miał żadnego. Jeżeli coś było słodkie, wyglądało ładnie i dało się zjeść, to mogło trafić na listę ulubionych przysmaków Tobiasa. Bardziej teraz zaciekawiły go obracające się dookoła talerze. Niejednokrotnie i jemu udawało się coś takiego zrobić... zbijając przy okazji znaczną ich cześć, a wszystko to przez przypadkowe zrządzenie losu... ale już coś wiedział na temat magii, więc wirująca porcelana nie potrafiła wywołać u niego tak wielkich emocji.

Brak dziadka i mamy? Ale fajnie! Z innymi chłopakami... Też może być. Jednak... Czy to są osoby z innego rodu? Bo słyszałem, że zdarzają się przypadki, gdzie i mugole potrafią czarować. Nie szczególnie chciałbym trafić na takiego i spędzić z nim całe siedem lat życia. – Nie poznał nigdy żadnego, ale już z góry nastawiał się do nich negatywnie, a z racji tego, że mugolaki byłyby równie agresywne do niego, to nie czuł się z tym źle. W domu zawsze powtarzali o tym, jak ważne jest dbanie o siebie i swój rod, a nie osoby, u których magiczne zdolności zrodziły się z przypadku. Na szczęście złe myśli zniknęły jak tylko chłopak usłyszał o drużynie i domu! Tak... Tiara Przydziału mogłaby już przyjechać do jego pokoju i mu go wreszcie wybrać.

Chciałbym do Ravenclaw! Tak samo jak i babcia widziałaby mnie w nim. Dziadek nazywa ich kujonami, ale chciałbym tam odnaleźć osobę, która również jak ja poszukiwałaby stworzeń i odkrywała przyrodę. Nie przepadam za biblioteką, chociaż historia naszego rodu jest ciekawa. Może i tak samo byłoby w szkole... Znałeś kogoś z tego domu, wujku? Oni też potrafili grać w Quidditcha? Oby potrafili! Bo ja bym chciał być tym no... – No nie... Jak nazywali się Ci zawodnicy w tej grze? Ciągle lata na swojej miotełce, a takiej durnowatej rzeczy sobie przypomnieć nie może. Co za koszmar.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Stoliki [odnośnik]07.12.16 23:11
- Ravenclaw? - uniósł brew. Cóż, z jednej strony w sumie mógł chłopca pochwalić za taki wybór. Głód wiedzy zawsze był mile widziany, no a Tobias był przecież niezwykle zdolnym i pojętnym chłopcem. A okres gdy jego głównym zmartwieniem jest wybór nowego smaku ciastka do spróbowania, niedługo odejdzie w zapomnienie. A z czasem chłopiec będzie stawiać sobie coraz trudniejsze pytania i zadania. Craig zamierzał mu kibicować z całych sił. Nie dało się jednak ukryć, że byłby nieco bardziej rad, gdyby Tobias wybrał dom posiadający węża w godle.
- Cóż, Ravenclaw to całkiem dobry dom. Żona wujka Edgara, ciocia Ziva tam była. Chociaż ona raczej nie grała. Nie znaczy to jednak, że Krukoni nie umieją grać w quidditcha, w końcu każdy dom ma swoją drużynę podczas szkolnych rozgrywek. A jeśli pytasz o pozycje to są cztery, zapamiętaj. Kim byś chciał być najbardziej? Ścigającym? Obrońcą? Pałkarzem? A może szukającym? - podsunął mu pozycje zawodników w drużynie.
Skończył jeść swoją muffinkę i otarł usta chusteczką. Chwycił swój napój i upił łyk.
- Cóż, niestety istnieje ryzyko, że trafisz do jednego domu z jakimiś szlamami. Ryzyko to zmniejszyłoby się jednak drastycznie, jeśli Tiara przydziału umieściła cię w Slytherinie.- pocieszył go. - Wiesz jak brzmi zwrotka jednej z jej pieśni?
"Slytherin nagle oświadcza,
Że ani mu się śni,
Nauczać magii takich,
Co nie są czystej krwi.

Chociaż Craig nie przepadał za Yaxleyami przez sytuację w jakiej znalazła się Rowan oraz mały, nieświadomy Tobias po śmierci Longinusa, musiał im zwrócić honor w jednej kwestii - wpoili chłopcu właściwy stosunek do mugoli. Kiedy szlamy próbowały czarować, nie wynikało z tego nic dobrego. Takie szkodniki należało jedynie wytępić. Między innymi dlatego Craig sprzedał się w całości, można powiedzieć - ciałem i duszą, Czarnemu Panu. Temu, który miał siłę i możliwości by wytępić brudną krew co do kropli. By następne pokolenia, a w szczególności Tobias, nie musiały w przyszłości żyć tuż obok szlam.
- Wiem, że do tego momentu jeszcze sporo czasu, ale musisz mi obiecać, że kiedy już pójdziesz do szkoły, będziesz często pisać do mamy. Na pewno będzie się bardzo cieszyć, że masz możliwość nauki i zostania bardzo potężnym czarodziejem, ale pewnie będzie jej też bardzo smutno, że zostanie sama w domu na tak długo.
Skończył pić swój napój i odstawił szklankę na talerzyk. Sprawdził czy pakunek z ciastkami dla Rowan jest bezpiecznie schowany a potem kiwnął głową siostrzeńcowi.
- No, widzę że też już skończyłeś. Chodź więc, mama na pewno szybko dobierze się do tych łakoci które jej wybrałeś.

zt x2


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Stoliki [odnośnik]13.01.17 23:58
Z Hertford Road.

Lubiła to miejsce. Wydawało jej się urocze i przytulne. Nie sądziła, żeby tutaj mogło stać się coś złego - w jakiś może dziecinny sposób nie wierzyła, żeby osoby dręczące innych zachodziły w podobne okolice.
Uparła się, żeby pojechać Rycerzem. Nie chciała się teleportować, wybitnie nie lubiła tego robić, przerażała ją myśl o rozczłonkowaniu. Egzamin zdała z resztą cudem i tylko dzięki namowom przyjaciół, którzy przekonali ją, że może jej się to przydać. Chociażby i do uciekania, prawda? A jednak jeśli tylko była szansa, nie robiła tego.
Kiedy wchodzili do środka, była jeszcze dosyć blada, choć powoli - bardzo powoli - dochodziła do siebie. Zdjęła płaszcz i odwiesiła na jeden z wieszaków. Zajęli miejsce przy oknie, już po chwili dostali menu. Nadal była dość skulona, choć już panowała nad głosem. Ucieczka z tamtego koszmarnego miejsca bardzo jej pomogła.
- Często zdarzają się podobne rzeczy?
Spytała cicho, bo i Brendan jako auror pewnie wiedział dość sporo. Trochę bała się odpowiedzi. Długo próbowała sobie wmawiać, że tylko jednostki mają ją za gorszą i, że to nie ma znaczenia, jednak tych jednostek robiło się coraz więcej i stawały się coraz silniejsze. I nie chodziło tylko o nią. Takich osób było mnóstwo.
Bo chyba nikt o zdrowych zmysłach nie wziąłby tego oskarżenia na poważnie choćby po dwóch minutach rozmowy z nią?
- Mogli mnie kojarzyć ze szkoły. Nie wiem. - dodała po chwili, bo i nie miała pojęcia skąd tamta dwójka ją znała. Choć to nie miało znaczenia. Czasem miała wrażenie, że słowo szlama ma wyryte na czole. Wpasowywała się w niezbyt chlubny stereotyp. Z reguły wcale jej to z resztą nie przeszkadzało, bo i źle na nią patrzyli tylko nieliczni.
- Nie ważne z resztą. - przygryzła wargę, kuląc się w sobie jakby trochę mocniej. Warga robiła się lekko nabrzmiała od ciągłego przygryzania, ale Lil nie mogła się pozbyć odruchu. Im bliżej przesłuchania tym bardziej nerwowa była. Po kłótni z Mattem było tylko gorzej, a ta sytuacja to kolejny cios. Na przesłuchanie pewnie stawi się z podkrążonymi od braku snu oczami i blada jak straszydło. I wychudzona, już straciła na wadze.
- Dziękuję. Mogłeś narobić sobie przeze mnie problemów. - dodała, zerkając w końcu w kartę, na część z herbatami. Nie potrzebowała podnosić sobie kawą ciśnienia, a nerwy ciskały jej żołądek. - Co u ciebie poza tym?
Wiedziała, że źle wygląda i, że ludzie się o nią martwią. Nie chciała wszystkich spotkań układać wokół użalania się nad swoim losem. Starała się nie myśleć o tym, co złe jeśli tylko potrafiła przestać się nakręcać.
W innym wypadku rozmówca był zmuszony wysłuchiwać jej nieraz irracjonalnych problemów, ale to całkiem inna sprawa.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Stoliki [odnośnik]21.01.17 19:46
Próbując sobie przypomnieć, kiedy właściwie po raz ostatni wsiadł do Błędnego Rycerza, musiał powrócić wspomnieniem aż do okresu dzieciństwa, kiedy nie miał jeszcze zdanego egzaminu teleportacyjnego. Nie miał jednak zamiaru oponować na propozycję Lily, jeśli miało to sprawić, że poczuje się bardziej komfortowo - wiele dzisiaj przeszła, a dla niego - była to ciekawa i przyjemna, niecodzienna odmiana. Niecodzienny był zresztą sam fakt poświęcenia komuś tyle czasu - już nie tylko praca aurora spędzała mu sen z powiek, ale i oddanie się gwardii, które dokonał przed dwoma tygodniami - o czym wciąż przypominała mu świeża blizna na wnętrzu dłoni widoczna mimo zakrycia pozostałych grubymi warstwami zimowych czarodziejskich szat. Słodka Próżności, od skończenia kursu tutaj nie był - już ponad trzy lata, aż dziw, jak mocno porwała go lawina nieszczęść spadających na czarodziejski świat. Nim odwiesił swój płaszcz, wyjął z jego kieszeni różdżkę w aurorskim nawyku, stała czujność, i schował ją do szaty - choć cukierniana okolica wydawała się spokojna i bezpieczna, jako auror nie mógł ryzykować - tutaj też mogli trafić na tę cholerną policję antymugolską.
- Coraz częściej - odpowiedział wprost, bo choć wiedział, że Lily lepiej zareagowałaby na uspokajające panujemy nad tym, nie potrafił kłamać. Nie potrafił też ukryć w głosie obawy, policja antymugolska była bezwstydna, bezprawna i spod prawa wyjęta, robiła co chciała, a jej nadużycia nikogo nie interesowały. A jemu - nie podobało się to od samego początku. Westchnął, odnajdując jej źrenice przepraszającym spojrzeniem - wciąż było mu wstyd za nich wszystkich. Miał nadzieję, że miała rację - że jej nie śledzili, a jedynie kojarzyli z dawnych lat. Że nigdy więcej na nią nie trafią, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. I że nikt nie dowie się, że to on ich spłoszył. Nie odpowiedział nic, nieważne to nieważne - nie zamierzał na nią naciskać.
- To nic, Lily - choć może wiarygodniej byłoby powiedzieć: to mój obowiązek. Jestem aurorem, reprezentuję Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Nawet, kiedy ten departament zaczyna się walić, kiedy rządzi nim szaleństwo, kiedy całe Ministerstwo staje na głowie: on zamierzał tego prawa przestrzegać. A prawo było niczym innym jak sztuką czynienia tego, co dobre i sprawiedliwe. - Byłbym zdziwiony, gdybym już ich nie miał - kłopotów. W czasach takich jak te trudno jest powściągnąć język, a Brendan należał do ludzi, którzy nie zwykli siedzieć cicho wtedy, kiedy powinni. - Na co masz ochotę? - niezręcznie zmienił temat, dostrzegłszy, że sięgnęła po kartę.
- Spędzam dnie i noce i w pracy - odparł, po dłuższej chwili milczenia, tylko trochę mijając się z prawdą; działo się u niego bardzo wiele, ale o większości z tych rzeczy nie mógł jej powiedzieć. Umarłem, Lily. Umarłem i narodziłem się na nowo z własnej krwi, by móc stanąć naprzeciw wyzwaniom, które stawia nam dzisiaj świat. - Akurat wracałem z... - z miejsca zbrodni, odchodząc od ciała brutalnie zamordowanego mugolaka. Jesteś taka płochliwa, Lily, masz potwornego pecha, że przyszło ci żyć w tak okrutnych czasach. - Występujesz jeszcze? - lekko zmieszany, znów odbił rozmową w inną stronę. - Wydaje mi się, że powinnaś zrobić sobie przerwę. Niepotrzebnie zwracasz na siebie uwagę.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242

Strona 5 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next

Stoliki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach