Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent
Podziemia
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Podziemia
Rozbudowane w czasach napoleońskich oraz podczas II Wojny Światowej podziemne korytarze sięgają trzech pięter wgłąb ziemi. Na wzgórzu znajduje się kilka wylotów, które prowadzą do dwóch najwyższych poziomów. Trzeci, najniższy i najmniej znany znajduje się pod starą warownią. Podczas II wojny światowej funkcjonował tutaj szpital polowy i przeprowadzane były tajne operacje wojskowe, ale ponoć działania te zakończyły się w momencie, w którym mugole przypadkiem przekopali się do tuneli należących do goblinów. W rzeczywistości zdarzenie to nie miało miejsca, a pogłoskę o goblinach wymyślono, by trzymać czarodziejów agresywnie nastawionych wobec niemagicznych z dala od prowizorycznego szpitala. Dziś okoliczna ludność czarodziejów spokrewnionych z mugolami, wciąż korzystając z kłamliwej protekcji potencjalnego niebezpieczeństwa, spotyka się pod ziemią na potańcówki w wyjątkowej scenerii.
Podziemia nie są bezpieczne, trudno jest ku nim zejść, a jeszcze trudniej wyjść - chwiejna drabinka nie daje poczucia stabilności, a o gruzy nietrudno jest się potknąć. Nie przeszkadza to amatorom mocnych wrażeń.
Podziemia nie są bezpieczne, trudno jest ku nim zejść, a jeszcze trudniej wyjść - chwiejna drabinka nie daje poczucia stabilności, a o gruzy nietrudno jest się potknąć. Nie przeszkadza to amatorom mocnych wrażeń.
Wydawało im się, że skoro kompas wskazywał bezpieczną drogę, to nic nie powinno im się stać. Mieli wejść do bezpiecznego pomieszczenia, poczekać tam na innych, odczarować lorda Bulstrode, a cały plan wziął w łeb.
Gdy tylko Alfred nacisnął klamkę od drzwi, rozbłysło oślepiające światło i już wtedy Elsie wiedziała, że coś jest nie tak. Zasłoniła dłońmi oczy, ale nawet to nie dawało takiej ochrony, aby móc je spokojnie otworzyć.
- Alfred, Lorne! Aaaaaaaaa! - krzyknęła, gdy straciła grunt pod nogami.
Najpierw usłyszała ten dziwny mechanizm, który wystraszył ich na samym początku i ziemia im się osunęła. Zaczęła upadać. Leciała w dół, aż w końcu do czegoś doleciała. Wpadła do wody, zanurzając się głęboko. Chłód jeszcze bardziej ogarnął jej ciało. Zaczęła się szamotać, czuła jak ciecz napływa jej do ust. W całym tym zamieszaniu nie zwróciła uwagi na to, czy całą trójką są razem. Liczyło się dla niej tylko to, aby wypłynąć na powierzchnię.
Skierowała swoje ciało ku górze, starając się zacząć wynurzać. Walczyła z wodą, chłodem, dobrze, że chociaż umiała pływać.
Już od początku wiedziała, że rozdzielanie się nie było mądrym posunięciem. Cholera jasna, jak ona sobie teraz poradzi? Co jeśli ani Lorne ani Alfreda razem z nią nie ma? Nie chciała umierać.
Gdy tylko Alfred nacisnął klamkę od drzwi, rozbłysło oślepiające światło i już wtedy Elsie wiedziała, że coś jest nie tak. Zasłoniła dłońmi oczy, ale nawet to nie dawało takiej ochrony, aby móc je spokojnie otworzyć.
- Alfred, Lorne! Aaaaaaaaa! - krzyknęła, gdy straciła grunt pod nogami.
Najpierw usłyszała ten dziwny mechanizm, który wystraszył ich na samym początku i ziemia im się osunęła. Zaczęła upadać. Leciała w dół, aż w końcu do czegoś doleciała. Wpadła do wody, zanurzając się głęboko. Chłód jeszcze bardziej ogarnął jej ciało. Zaczęła się szamotać, czuła jak ciecz napływa jej do ust. W całym tym zamieszaniu nie zwróciła uwagi na to, czy całą trójką są razem. Liczyło się dla niej tylko to, aby wypłynąć na powierzchnię.
Skierowała swoje ciało ku górze, starając się zacząć wynurzać. Walczyła z wodą, chłodem, dobrze, że chociaż umiała pływać.
Już od początku wiedziała, że rozdzielanie się nie było mądrym posunięciem. Cholera jasna, jak ona sobie teraz poradzi? Co jeśli ani Lorne ani Alfreda razem z nią nie ma? Nie chciała umierać.
Gość
Gość
The member 'Elsie Rookwood' has done the following action : rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Któż lepiej trzyma buzie na kłódkę jak nie mąż urokliwej kuzynki? Lorne powinien bardziej ufać swoim najbliższym. Wszak niektóre tajemnice idą już do grobu...
- Działa na pewno, ma wskazywać bezpieczną drogę - dodał pewny swojego artefaktu. Alfred jak każdy mężczyzna lubował się w różnych zdobyczach, więc jak szukał czegoś specjalnego na misje, magiczny kompas wydawał się wręcz idealny. Co z tego, że skazał go na poważne kłopoty.
- Finite? Na Merlina, Lorne, co ci wpadło do tego łba... - podrapał się po brodzie, cisnąć się w korytarzu. Mógł nie rosnąć, tym czasem musiał przeciskać się między krasnalem a lamą, aby znaleźć, w zasadzie co? Grupę, księgę czy źródło dziwnych dźwięków? Kompas aż wariował wskazywał metalowe drzwi, a Alfred uznał, że skoro to ma być bezpieczna droga, to dlaczego by sprawdzać dodatkowo? Mocne szarpnięcie za klamkę, a z jego gardła wydobył się już tylko krzyk. Kto czarną magią wojuję, czarną magią kończy. I tajemnica stała się już tylko prochem.
zt
- Działa na pewno, ma wskazywać bezpieczną drogę - dodał pewny swojego artefaktu. Alfred jak każdy mężczyzna lubował się w różnych zdobyczach, więc jak szukał czegoś specjalnego na misje, magiczny kompas wydawał się wręcz idealny. Co z tego, że skazał go na poważne kłopoty.
- Finite? Na Merlina, Lorne, co ci wpadło do tego łba... - podrapał się po brodzie, cisnąć się w korytarzu. Mógł nie rosnąć, tym czasem musiał przeciskać się między krasnalem a lamą, aby znaleźć, w zasadzie co? Grupę, księgę czy źródło dziwnych dźwięków? Kompas aż wariował wskazywał metalowe drzwi, a Alfred uznał, że skoro to ma być bezpieczna droga, to dlaczego by sprawdzać dodatkowo? Mocne szarpnięcie za klamkę, a z jego gardła wydobył się już tylko krzyk. Kto czarną magią wojuję, czarną magią kończy. I tajemnica stała się już tylko prochem.
zt
If I risk it all,
could You break my fall?
could You break my fall?
Niezgrabne ciało przemienionego Lorne'a wpadło do lodowatej wody. Był świadkiem śmierci własnego kuzyna, nie zdążył jednak w żaden sposób zareagować. Tę tragedię przyćmiła walka o przeżycie. Był o krok od śmierci. Wszelka komedia, która rozgrywała się parę chwil wcześniej przeistoczyła się w coś przerażającego. Przebierał kopytami, wierzgał się, rzucał, wyciągał długi łepek, wydymając nozdrza. Całe to wydarzenie było dość przejmującym obrazem. Niechże to potężne cielsko na coś się przyda!
Lorne Bulstrode
Zawód : łowca smoków i opiekun w rezerwacie Kent
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Dzieci są milsze od dorosłych
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek
no to co
milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie.
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek
no to co
milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Lorne Bulstrode' has done the following action : rzut kością
'k100' : 2
'k100' : 2
Asellus o mało nie stracił równowagi. Gdyby nie szybka reakcja mógłby już nie wyjść z tego miejsca. Całym szczęściem udało mu się jednak tego uniknąć. Nie spodziewał się tego, że Tristan Rosier mimo wszystko będzie tak chętny do tego, żeby mu pomóc. Czyżby fakt, że wśród Rycerzy ich niesnaski pozostawały sprawami nieistotnymi?
Ciemność w którą podążył za Tristanem była przerażająco. Nie chodziło jednak o to, że Asellus się bał. Po prostu czuł z głębi mrok, który mroził jego krew lecz mimo wszystko podobało mu się to uczucie. Jakby mrok chciał, żeby młody Black do niego zszedł.
- Uważaj. - mruknął tylko do Tristana wyciągając przed siebie różdżkę i czekając na dalszy przebieg wydarzeń. Może uda im się dostrzec coś kluczowego? - A co mówi mapa?
Ciemność w którą podążył za Tristanem była przerażająco. Nie chodziło jednak o to, że Asellus się bał. Po prostu czuł z głębi mrok, który mroził jego krew lecz mimo wszystko podobało mu się to uczucie. Jakby mrok chciał, żeby młody Black do niego zszedł.
- Uważaj. - mruknął tylko do Tristana wyciągając przed siebie różdżkę i czekając na dalszy przebieg wydarzeń. Może uda im się dostrzec coś kluczowego? - A co mówi mapa?
Asellus Black
Zawód : łowca wilkołaków
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Słońce świeci, ptaszek kwili
Może byśmy się zabili?
Może byśmy się zabili?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Elsie, być może dlatego, że znajdowałaś się w swojej naturalnej postaci, prędko wypłynęłaś na powierzchnie od razu nabierając w płuca świeże powietrze, co przyniosło niewypowiedzianą ulgę. Wokół panowała jednak ciemność, choć zdawałoby się, że w tej ciemności znajdujesz się całkiem sama. Gdzie podział się Alfred czy może zamieniony w lamę Lorne? Swoją drogą - czy lamy potrafią pływać?
Lorne, od niedawna jesteś lamą, nie potrafisz więc do końca zapanować nad swoim ociężałym ciałem. Miotasz się pod wodą bezradnie, a brak powietrza zaczyna ci coraz bardziej doskwierać.
Tristan, Asellus, Isolde, docieracie na sam dół. Póki co wszystko sprawia wrażenie zwyczajnego. Kamienne, zimne i popękane korytarze nie różnią się od poprzednich, którymi kroczyliście. Jedynie dziwnym mógłby wydawać się fakt, że lord Carrow został na samym szczycie - Deimos najwyraźniej nie kwapił się, aby towarzyszyć wam w tej niebezpiecznej wędrówce. Dostrzegacie koniec tunelu zwieńczony skrętem w lewo, waszą uwagę zwraca także bliżej nieokreślony ruch i znajome tuptanie. Czyżbyście znów mieli do czynienia z chropiankami, które nadzwyczaj spokojnie drepczą w tylko sobie znanym kierunku?
Deimos, widzisz oddalające się plecy swoich towarzyszy, którzy pozostawiają cię samego w przeszywającej na wskroś, straszliwej ciszy.
Mapa nadal znajduje się w posiadaniu Tristana.
Lorne, st wypłynięcia na powierzchnię wynosi 40.
Na odpis macie 48 godzin!
Lorne, od niedawna jesteś lamą, nie potrafisz więc do końca zapanować nad swoim ociężałym ciałem. Miotasz się pod wodą bezradnie, a brak powietrza zaczyna ci coraz bardziej doskwierać.
Tristan, Asellus, Isolde, docieracie na sam dół. Póki co wszystko sprawia wrażenie zwyczajnego. Kamienne, zimne i popękane korytarze nie różnią się od poprzednich, którymi kroczyliście. Jedynie dziwnym mógłby wydawać się fakt, że lord Carrow został na samym szczycie - Deimos najwyraźniej nie kwapił się, aby towarzyszyć wam w tej niebezpiecznej wędrówce. Dostrzegacie koniec tunelu zwieńczony skrętem w lewo, waszą uwagę zwraca także bliżej nieokreślony ruch i znajome tuptanie. Czyżbyście znów mieli do czynienia z chropiankami, które nadzwyczaj spokojnie drepczą w tylko sobie znanym kierunku?
Deimos, widzisz oddalające się plecy swoich towarzyszy, którzy pozostawiają cię samego w przeszywającej na wskroś, straszliwej ciszy.
Mapa nadal znajduje się w posiadaniu Tristana.
Lorne, st wypłynięcia na powierzchnię wynosi 40.
Na odpis macie 48 godzin!
Deimos nie ogarnął w która stronę poszli jego towarzysze, a że nie do końca rozumiał w którą powinien był tym razem pójść, to zwalając wszystko na swoją biedną intuicję, wycofał się i stwierdził, że poczeka przed wejściem. Droga wcale nie była taka trudna, szczególnie, kiedy poświecił sobie lumosem. Czekał chwilę, czekał dwie, kilkanaście czekał. Nie doczekał się jednak towarzyszy, wiec się deportował do domu, bo był głodny.
/zt
(nie umiem dogadać się z mg, który nie odpisuje na pw, wiec nie zamierzam dalej uczestniczyć w fabule, jednoczesnie proszę o odblokowanie mi tematów bo chcę grać ciekawsze rzeczy)
/zt
(nie umiem dogadać się z mg, który nie odpisuje na pw, wiec nie zamierzam dalej uczestniczyć w fabule, jednoczesnie proszę o odblokowanie mi tematów bo chcę grać ciekawsze rzeczy)
- Carrow? - Skrzywił się, oglądając się za siebie, kiedy przystanął na krańcu schodów prowadzących do... właśnie, dokąd? Chrzanić Carrowa, nie przyszedł tutaj, żeby go niańczyć, tylko wykonać swoje zadanie. I choć schodził tutaj z duszą na ramieniu, pewien, że oto z własnej nieprzymuszonej woli wchodzili w zasadzkę, widok, który ostatecznie roztoczył się przed nim, wcale nie wzbudził w nim bardziej pozytywnych odczuć. Coś było tutaj nie tak. Coś było tutaj niepokojącego. Skinął głową Asellusowi; mądrze prawił, musieli być ostrożni.
- Tego zejścia nie było na mapie - odparł zgodnie z prawdą, pokazywał im mapę na samym początku wędrówki, ale to oczywiste, że mogli nie pamiętać szczegółów. - Chropianki - zauważył, oglądając się na towarzyszy, którzy zeszli w dół, porozumiewawczo - te same chropianki, za którymi postanowili iść po raz pierwszy. Którąś drogą musiały schodzić w te dziwne piwnice. I dokądś zmierzać: do źródła magii, która będzie im pożywieniem. Lub innych mugolskich śmieci, które uwiężą ich tutaj na zawsze, ale to nie był odpowiedni moment ani na wahanie ani na tchórzostwo.
- Chodźmy - rzucił i, nie oglądając się już, podążył za tuptaniem. Stawiał kroki ostrożnie, powoli, cały czas wyciągając przed siebie różdżkę, która im wszystkim winna oświetlać drogę.
- Tego zejścia nie było na mapie - odparł zgodnie z prawdą, pokazywał im mapę na samym początku wędrówki, ale to oczywiste, że mogli nie pamiętać szczegółów. - Chropianki - zauważył, oglądając się na towarzyszy, którzy zeszli w dół, porozumiewawczo - te same chropianki, za którymi postanowili iść po raz pierwszy. Którąś drogą musiały schodzić w te dziwne piwnice. I dokądś zmierzać: do źródła magii, która będzie im pożywieniem. Lub innych mugolskich śmieci, które uwiężą ich tutaj na zawsze, ale to nie był odpowiedni moment ani na wahanie ani na tchórzostwo.
- Chodźmy - rzucił i, nie oglądając się już, podążył za tuptaniem. Stawiał kroki ostrożnie, powoli, cały czas wyciągając przed siebie różdżkę, która im wszystkim winna oświetlać drogę.
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
Uczucie, kiedy możesz nabrać powietrza, jest wręcz niemożliwym do opisania. Elsie wynurzyła się z wody, zagarniając włosy do tyłu, chciała przecież coś widzieć. Ale dookoła niej panowała ciemność. Unosząc się na powierzchni rozglądała się, starając się zlokalizować swoich towarzyszy. Gdzie był Alfred? Gdzie, na brodę Merlina, podziewał się Lorne?
Robiło je się coraz zimniej i ogarniał ją lekki strach. Co jeśli nie będzie mogła znaleźć swoich towarzyszy? Musi przecież dołączyć do reszty grupy. Czy będą ich szukać, jeśli ewentualnie znajdą już tą księgę, którą z takim poświęceniem szukają? W najgorszym wypadku po prostu się deportuje, ale nie chciała ich zostawiać, a tym bardziej lamy. Teleportacji łącznej już nie umiała.
Ściskając mocniej różdżkę uniosła ją nad powierzchnię. Chciała oświetlić sobie miejsce, w którym się znajduje, ocenić swoje położenie i coś w końcu wymyślić.
- Lumos - powiedziała.
Przydałby się jakiś suchy “ląd”, na który mogłaby wyjść, osuszyć się i pomyśleć co dalej. A może powinna zanurkować i spróbować znaleźć swoich towarzyszy? Może też wpadli do wody? Lorne i Alfred mogliby dać jakiś znak, cokolwiek.
Robiło je się coraz zimniej i ogarniał ją lekki strach. Co jeśli nie będzie mogła znaleźć swoich towarzyszy? Musi przecież dołączyć do reszty grupy. Czy będą ich szukać, jeśli ewentualnie znajdą już tą księgę, którą z takim poświęceniem szukają? W najgorszym wypadku po prostu się deportuje, ale nie chciała ich zostawiać, a tym bardziej lamy. Teleportacji łącznej już nie umiała.
Ściskając mocniej różdżkę uniosła ją nad powierzchnię. Chciała oświetlić sobie miejsce, w którym się znajduje, ocenić swoje położenie i coś w końcu wymyślić.
- Lumos - powiedziała.
Przydałby się jakiś suchy “ląd”, na który mogłaby wyjść, osuszyć się i pomyśleć co dalej. A może powinna zanurkować i spróbować znaleźć swoich towarzyszy? Może też wpadli do wody? Lorne i Alfred mogliby dać jakiś znak, cokolwiek.
Gość
Gość
The member 'Elsie Rookwood' has done the following action : rzut kością
'k100' : 63
'k100' : 63
Cóż, tonął dalej. Namokłe ciało wciąż podrygiwało w walce o przetrwanie, choć woda na powierzchni nie burzyła się już prawie wcale. Życie poddawało się pod ciężarem żywiołu, choć Lorne nie poddawał się. Nieopisane męki pośród zimna i poszukiwanie tlenu, który nie istniał. Jak to jest być człowiekiem? Jak to jest oddychać? Jak to...
Ostatki myśli mieniły się, a te zrodziły jeszcze parę ruchów.
Ostatki myśli mieniły się, a te zrodziły jeszcze parę ruchów.
Lorne Bulstrode
Zawód : łowca smoków i opiekun w rezerwacie Kent
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Dzieci są milsze od dorosłych
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek
no to co
milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie.
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek
no to co
milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Lorne Bulstrode' has done the following action : rzut kością
'k100' : 9
'k100' : 9
Fakt, że Deimos Carrow nie kwapił się żeby zejść wraz ze swoimi towarzyszami wgłąb podziemi wywołał w Asellusie zmieszanie. Czy tak powinien zachować się człowiek, który rzekomo prezentował się jako dumny i honorowy mężczyzna? Już pal licho z tym, podlegał pod rozkazy Toma Riddle'a co powodowało, że potencjalne zagrożenie na misji było niczym w porównaniu do tego, co mógła z nim zrobić głowa Rycerzy. Nie każdy jest chyba jednak tak rozumny i odpowiedzialny. Nie szkoda mu rodziny?
- Chropianki mogą aktywować pułapki przed nami. O ile ktoś nie wpadł na genialny pomysł rzucenia klątwy, która aktywuje się tylko w obecności człowieka. - stwierdził zamyślony Asellus, który nie wiedział już właściwie co o tym myśleć. Czyżby miało ich coś zaraz spotkać? W końcu ponownie spotkali zwierzęta, które żerowały na magii. Tym razem musiały im pokazać drogę do celu.
- Skoro jesteśmy coraz bliżej to może lepiej sprawdzić okolicę? Przezorny zawsze ubezpieczony, czy jakoś tak..- zapytał Asellus celując różdżką wgłąb tunelu. - Hexa Revelio
- Chropianki mogą aktywować pułapki przed nami. O ile ktoś nie wpadł na genialny pomysł rzucenia klątwy, która aktywuje się tylko w obecności człowieka. - stwierdził zamyślony Asellus, który nie wiedział już właściwie co o tym myśleć. Czyżby miało ich coś zaraz spotkać? W końcu ponownie spotkali zwierzęta, które żerowały na magii. Tym razem musiały im pokazać drogę do celu.
- Skoro jesteśmy coraz bliżej to może lepiej sprawdzić okolicę? Przezorny zawsze ubezpieczony, czy jakoś tak..- zapytał Asellus celując różdżką wgłąb tunelu. - Hexa Revelio
Asellus Black
Zawód : łowca wilkołaków
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Słońce świeci, ptaszek kwili
Może byśmy się zabili?
Może byśmy się zabili?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Asellus Black' has done the following action : rzut kością
'k100' : 29
'k100' : 29
Podziemia
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent