Arena #03
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #3
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ugh, nadmierna pewność siebie najwidoczniej jemu również nie służyła; zaklął pod nosem, gdy jego zaklęcie minęło przeciwnika, lądując gdzieś w ścianie za jego plecami. Nic straconego, wciąż miał jeszcze jedno, choć nie podobało mu się, że jego dobra passa została przerwana. - Drętwota! - rzucił tym razem, bardziej uważnie niż poprzednio, dosyć mocno zmotywowany do zakończenia pojedynku jeszcze w tej turze.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
Widziałem, jak następne moje zaklęcia nie idą zgodnie z moimi oczekiwaniami, więc zamiast przekląć pod nosem los, zbieżność dni, czy nawet wyglądu swego przeciwnika, postanowił prychnąć pod nosem. Nie będzie mnie taki jeden wysyłać kule ogniste. Jak chce, niech se sam pójdzie do ognista, wtedy zostanie żywą pochodnią - zgodnie z jego oczekiwaniami. Bo ja ewidentnie nie chciałem zostać trafiony ogniem.
Ale teraz nie leci na mnie kula ognista, tylko zaklęcie ogłuszające. Postanowiłem się nie poddać, bo w końcu to jest moja ostatnia szansa na obronienie się. Ja nie mogę przegrać, do diabła. Protego niechaj mnie broni.
Czy idzie się popielić.[bylobrzydkobedzieladnie]
Ale teraz nie leci na mnie kula ognista, tylko zaklęcie ogłuszające. Postanowiłem się nie poddać, bo w końcu to jest moja ostatnia szansa na obronienie się. Ja nie mogę przegrać, do diabła. Protego niechaj mnie broni.
Czy idzie się popielić.[bylobrzydkobedzieladnie]
I show not your face but your heart's desire
Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 24.08.16 21:40, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 6
'k100' : 6
I nagle wszystko się zakończyło, moja pewność siebie runęła, ba. Sam runąłem obezwładniony na podłogę, i tak zasmakowałem własnej porażki, która była przeznaczona dla mego przeciwnika. I w plecy poszły całe grudniowe przygotowania, chyba będę musiał sobie poszukać nauczyciela.
Tak, poproszę kogoś o pomoc. a tymczasem po prostu przyglądałem się, jak magomedycy biegną mi z pomocą. A niech znikną, chociaż nie. Wolałem odzyskać panowanie nad ciałem - co zaraz nastąpiło. Wtedy już wiedziałem, że muszą stąd jak najszybciej zniknąć. Tylko spojrzałem w stronę mego przeciwnika, bez słów przekazałem jemu moje gratulacje, po czym gdy wrócił mój głos, szybko stąd zniknąłem.
zt x2 <3
Tak, poproszę kogoś o pomoc. a tymczasem po prostu przyglądałem się, jak magomedycy biegną mi z pomocą. A niech znikną, chociaż nie. Wolałem odzyskać panowanie nad ciałem - co zaraz nastąpiło. Wtedy już wiedziałem, że muszą stąd jak najszybciej zniknąć. Tylko spojrzałem w stronę mego przeciwnika, bez słów przekazałem jemu moje gratulacje, po czym gdy wrócił mój głos, szybko stąd zniknąłem.
zt x2 <3
I show not your face but your heart's desire
Milburga była pewna, że wygra. I nie chodziło tylko o umiejętności, czy doświadczenie. Była pewna, bo te pewność w sobie nosiła. To zazwyczaj wystarczyło, by przeciwnicy spoglądali na nią z podziwem, pogardą, pożądaniem czy niechęcią. Nie lubiła półśrodków i jeśli miała znowu walczyć, chciała wyjść ze spotkania zwycięsko.
Nie próbowała wnikać w pojedynkowe savoir-vivre, ale kilka ostatnich wydarzeń sprawiły, że zapamiętała lekcję. Nie była ignorantką, ale miała zamiar je potraktować po swojemu. Przeszła przez wskazane drzwi, wędrując wąskim korytarzem na arenę i podwyższenie, które przygotowano. Zatrzymała się na miejscu, wyprostowała i z dumą wyciągnęła różdżkę. Przed nią stanął ciemnowłosy mężczyzna, któremu posłała zawadiacki uśmiech, po czym skłoniła się lekko w pojedynkowym, powitalnym zwyczaju. Nie spuszczała go ze swego spojrzenie, przyglądając mu się badawczo, w oczekiwaniu. Czekała na sygnał, świetlisty moment, w który będzie mogła zacząć i poczuć przyjemnie pulsującą w jej żyłach adrenalinę.
- Fontesio - wykrzyknęła niemal natychmiastowo, gdy otrzymała pozwolenie na rozpoczęcie pojedynku. Zaklęcie znane i skuteczne. Szczególnie wobec mężczyzn, których wodny strumień potrafił szybko otrzeźwić. Albo zbić z tropu. Może i był to bardziej sportowy pojedynek, ale wciąż traktowała go wystarczająco poważnie, by mogło jej zależeć.
Nie próbowała wnikać w pojedynkowe savoir-vivre, ale kilka ostatnich wydarzeń sprawiły, że zapamiętała lekcję. Nie była ignorantką, ale miała zamiar je potraktować po swojemu. Przeszła przez wskazane drzwi, wędrując wąskim korytarzem na arenę i podwyższenie, które przygotowano. Zatrzymała się na miejscu, wyprostowała i z dumą wyciągnęła różdżkę. Przed nią stanął ciemnowłosy mężczyzna, któremu posłała zawadiacki uśmiech, po czym skłoniła się lekko w pojedynkowym, powitalnym zwyczaju. Nie spuszczała go ze swego spojrzenie, przyglądając mu się badawczo, w oczekiwaniu. Czekała na sygnał, świetlisty moment, w który będzie mogła zacząć i poczuć przyjemnie pulsującą w jej żyłach adrenalinę.
- Fontesio - wykrzyknęła niemal natychmiastowo, gdy otrzymała pozwolenie na rozpoczęcie pojedynku. Zaklęcie znane i skuteczne. Szczególnie wobec mężczyzn, których wodny strumień potrafił szybko otrzeźwić. Albo zbić z tropu. Może i był to bardziej sportowy pojedynek, ale wciąż traktowała go wystarczająco poważnie, by mogło jej zależeć.
I show not your face but your heart's desire
Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 31.08.16 19:37, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 16
'k100' : 16
Styczeń minął, rozpoczął się luty. Kolejny miesiąc pojedynków. Czekają mnie w nim dwa, o jeden mniej niż ostatniego razu. Dobrze. Wszystkie przegrałem, ale nie zamierzam pogrążać się w rozpaczy. Naturalnie, że chciałbym wygrać - każdy by chciał. Chęciami wybrukowane jest piekło i dlatego nic mi nie wychodzi. Opuszczam Durham bez przekonania co do powodzenia dzisiejszego starcia. Nie wiem z kim tym razem się zmierzę, wiem, że jak zawsze będzie trudno. Najgorzej w obronie. Mam beznadziejny refleks, a do tego traumę krwi - moi przeciwnicy zacierają ręce. Widocznie zostałem stworzony do sprawiania innym radości. Wzruszam ramionami na tą głupią myśl, otwieram ciężkie drzwi. Pokonuję kolejne odległości od wejścia na podest, na którym przyjdzie mi walczyć. Jest tam nieznana mi kobieta. Jeszcze nie grałem z płcią piękną, nie znaczy to jednak, że będzie prościej.
Kłaniam się lekko. Wyciągam różdżkę na przód, nachylam się, a zanim zdołam zaatakować przeciwniczka mnie ubiega w tym ruchu. Całe szczęście, że jej zaklęcie mija mnie bardzo daleko. Drobna przewaga - nic poza tym.
- Tarantallegra - mówię, starając się być precyzyjnym i wyraźnym w swojej mowie. Zaklęcie jest pewnego rodzaju łamańcem językowym, co może zaważyć na jego powodzeniu. Usiłuję sprawiać wrażenie pewnego siebie, nie myśląc o tym, że mogłem sięgnąć po coś łatwiejszego. I tak nie wierzę w moje możliwości, dlatego wydaje mi się to bez większego znaczenia.
Kłaniam się lekko. Wyciągam różdżkę na przód, nachylam się, a zanim zdołam zaatakować przeciwniczka mnie ubiega w tym ruchu. Całe szczęście, że jej zaklęcie mija mnie bardzo daleko. Drobna przewaga - nic poza tym.
- Tarantallegra - mówię, starając się być precyzyjnym i wyraźnym w swojej mowie. Zaklęcie jest pewnego rodzaju łamańcem językowym, co może zaważyć na jego powodzeniu. Usiłuję sprawiać wrażenie pewnego siebie, nie myśląc o tym, że mogłem sięgnąć po coś łatwiejszego. I tak nie wierzę w moje możliwości, dlatego wydaje mi się to bez większego znaczenia.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Wypowiadam zaklęcie. A ono się mnie słucha, opuszcza koniec różdżki i świetlisty mknie do przodu. Do mojej rywalki. Gdybym okazywał uczucia - uśmiechnąłbym się. Niestety ta operacja przychodzi mi z niemałym trudem, dlatego nie podejmuję próby. Trzymam drewno pewnie, mocno, starając się dobrze wycelować. Mam nadzieję, że się uda. Że kobieta nie obroni tego uroku. Nie wiem czy to szczęście początkującego czy odblokowała mi się magia. Najpewniej to pierwsze. Dlatego nie zaczynam o sobie myśleć w superlatywach, chłodno zastanawiam się jaki powinien być mój kolejny ruch. Jest tyle zaklęć, że nie wiadomo które wybrać.
- Everte Stati - mówię ponownie. To zaklęcie jest moją piętą achillesową, ale nie zamierzam się tym przejmować, czy choćby nawet zastanawiać. Skoro przyszło mi na myśl jako pierwsze, to z niego skorzystam. Wbrew zdrowemu rozsądkowi. I tak jedna jaskółka wiosny nie czyni. Grunt, że nie zostałem powalony już pierwszym zaklęciem.
- Everte Stati - mówię ponownie. To zaklęcie jest moją piętą achillesową, ale nie zamierzam się tym przejmować, czy choćby nawet zastanawiać. Skoro przyszło mi na myśl jako pierwsze, to z niego skorzystam. Wbrew zdrowemu rozsądkowi. I tak jedna jaskółka wiosny nie czyni. Grunt, że nie zostałem powalony już pierwszym zaklęciem.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 67
'k100' : 67
Zmarszczyła gniewnie brwi, gdy z jej różdżki, zamiast magicznej smugi pędzącej w stronę przeciwnika, dostrzegła ledwie pulsującą światłem mgiełkę. A ta rozwiała się pod wpływem wietrznego oddechu. Skrzywiła się lekko, ale nie zgasiła pewnego siebie uśmiechu. Jeszcze bardziej zdziwiła się, gdy mężczyzna przed nią tak łatwo posłał ku niej kolejne zaklęcia. Jedno po drugim, silne, jaśniejące i iskrzące od magii pociski mknęły w jej stronę. Nie musiała się zastanawiać, by wiedzieć, ze konieczna będzie tarcza. Nie uniknie trafienia zwykłym odskokiem, to czary musiały zadziałać.
Nigdy nie lubiła zaklęć defensywnych. Wolała atakować, walczyć i mowy nie było o ucieczce. Tym jednak razem musiała zmienić zdanie. Wyprostowała rękę w łokciu i wymówiła znajomą formułę, która jakoś gorzko brzmiała na jej języku - Protego - miała trudne zadanie. Musiała uniknąć dwóch pędzących pocisków, a przy dobrych wiatrach, może udałoby się je odbić? Przymknęła jedno oko, by drugim obserwować efekt (bądź jego brak) jej zaklęcia.
Nigdy nie lubiła zaklęć defensywnych. Wolała atakować, walczyć i mowy nie było o ucieczce. Tym jednak razem musiała zmienić zdanie. Wyprostowała rękę w łokciu i wymówiła znajomą formułę, która jakoś gorzko brzmiała na jej języku - Protego - miała trudne zadanie. Musiała uniknąć dwóch pędzących pocisków, a przy dobrych wiatrach, może udałoby się je odbić? Przymknęła jedno oko, by drugim obserwować efekt (bądź jego brak) jej zaklęcia.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 54
'k100' : 54
Dwa zaklęcia, jedno po drugim trafiło w jej sylwetkę. Magia zawładnęła jej ciałem, najpierw szarpiąc nią w niekontrolowanych pląsach, potem posyłając na ziemię, gdy silny podmuch zmiótł ją z nóg. Przez jej twarz przemknął wyraz głębokiego niezadowolenia, ale zmełła w ustach przekleństwo. Widocznie trafiła na godnego przeciwnika. Stał się więc nie tylko rozrywką, ale i wyzwaniem, które miała zamiar pokonać.
Spojrzała na swoją dłoń, w której wciąż tkwiła różdżka. Wydawała się dziwnie "cicha". Może tak jak właścicielka potrzebowała większej dawki adrenaliny, źródła napędzającej ją siły? Zacisnęła palce mocniej i z trudem, wciąż szarpana magią - podniosła się z miejsca, by chwiejnie wycelować w przeciwnika zaklęcie. Mimo, że do tej pory magia unikała jej woli, wierzyła, że jest w stanie nagiąć ją i wymusić posłuszeństwo - Expulso - nigdy nie szła po najlżejszej linii oporu, dlatego wymówiony urok nie należał do najprostszych. Tym bardziej będzie dumna, jeśli wyjdzie, a jej pojedynkowy towarzysz ugnie się przed jego siłą.
Spojrzała na swoją dłoń, w której wciąż tkwiła różdżka. Wydawała się dziwnie "cicha". Może tak jak właścicielka potrzebowała większej dawki adrenaliny, źródła napędzającej ją siły? Zacisnęła palce mocniej i z trudem, wciąż szarpana magią - podniosła się z miejsca, by chwiejnie wycelować w przeciwnika zaklęcie. Mimo, że do tej pory magia unikała jej woli, wierzyła, że jest w stanie nagiąć ją i wymusić posłuszeństwo - Expulso - nigdy nie szła po najlżejszej linii oporu, dlatego wymówiony urok nie należał do najprostszych. Tym bardziej będzie dumna, jeśli wyjdzie, a jej pojedynkowy towarzysz ugnie się przed jego siłą.
I show not your face but your heart's desire
Arena #03
Szybka odpowiedź