First topic message reminder :

[bylobrzydkobedzieladnie]

Ten czar jest tak nieudany, że podczas jego rzucenia niemal różdżka wypada mi z dłoni. Chwytam ją w ostatnim momencie nie wierząc, że to się dzieje naprawdę. Trudno, nie uciszę już Justine. Pytanie tylko czy jeszcze jakikolwiek czar zechce mi się udać, skoro idzie nam teraz tak fatalnie. Nie dość, że mój uciszacz nie działa, to jeszcze Tonks nie bardzo sobie radzi z kolejnymi zaklęciami. Widzę, jak z jej różdżki wydobywają się cienkie smugi zaklęć, ale nic nie dociera konkretnie do mnie. Unoszę zdezorientowana brwi.
- Nie wiem co się dzieje. Może to znak, Just? - pytam trochę zaniepokojona. Nie chcę w to wierzyć, nie teraz, kiedy sprawy idą do przodu. Być może pomyślnie. Tego jeszcze nie wiem, ale chcę ufać potędze Zakonu. Spinam się zatem, poprawiam szatę i jeszcze raz próbuję.
- Everte stati - mówię w końcu, chyba chcąc biedną przyjaciółkę wykończyć tym podrzucaniem lub odrzucaniem. Nic straconego, całkiem możliwe, że zaklęcie wcale nie wyjdzie. Coś nam dziś przeszkadza w koncentracji oraz poprawnym działaniu magii. To na pewno dlatego, że za mało zjadłam na śniadanie, na pewno. Znając Tonks, to ona pewnie nic nie zjadła i teraz taki jest tego efekt!

The member 'Pomona Sprout' has done the following action : rzut kością

---

'k100' : 22

No i wykrakałam. Trzymam różdżkę przed sobą i nic. Kompletnie. Jakieś iskry wylatują, coś tam się furczy, ale zaklęcia ni cholery nie ma. Zaczynam już się denerwować i zgrzytać zębami. Jak tak ma wyglądać nasza walka w Zakonie, to umrzemy tam w przeciągu kilku sekund. To naprawdę musi być jakiś znak. Chce mi się płakać. Ocieram wierzchem rękawa oczy starając się doprowadzić do względnej używalności. Wdech i wydech, to podstawa. Spokój. I jakieś dobre zaklęcie.
- Incendio - mówię w końcu, mając nadzieję, że przynajmniej to zaklęcie nie jest poza zakresem moich umiejętności. Chociaż w tej chwili wątpię już w dosłownie wszystko. Wdech i wydech, ponownie. Spokojnie. Kiedyś się uda, Sprout.

The member 'Pomona Sprout' has done the following action : rzut kością

---

'k100' : 52

Coś na marnie idzie. Marnie to trochę średnio powiedziane jest. Nie idzie nam w ogóle. Bo moje dwa zaklęcia, to jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Pomona nie odpowiada wcale lepiej. Marszczę brwi patrząc na te nasze poczynania. Ćwiczyć chciałyśmy, ale średnio jest jak, jak nam wszystko normalnie posłuszeństwa odmawia. Wzdycham więc raz jeszcze. Unoszę dłoń i po głowie się drapię.
-To chwilowe, Pomona. - mam taką nadzieję przynajmniej. W innym wypadku, to ciężko będzie nam się prze życie szło. A może po prostu tak bardzo się staramy i chcemy, że aż za bardzo i dlatego zamiast nam wychodzi w drugą stronę to wszystko się obraca?
O, ale coś drgnęło, bo drugie zaklęcie pomony Pomknęło w moją stronę. A ja trochę zdziwiona tym, że coś którejś z nas się w końcu udało zapomniałam kompletnie o tym, że i obronić by się należało. Więc patrzyłam na to zaklęcie trochę za późno uświadamiając sobie, że ono przecież we mnie leci. Szata podpaliła mi się płomieniem niegroźnym, więc ugasiłam go szybko.
-Ruszyło. - mówię trochę zaskoczona. Rozstawiam stopy unosząc różdżkę. - Everte Stati! - wybieram, celując w przyjaciółkę. Mając nadzieję, że skoro jej wyszło, to i mnie się uda.

The member 'Justine Tonks' has done the following action : rzut kością

---

'k100' : 10

Płonne me nadzieje jednak - jak się okazuje. Bo o ile zaklęcie Pomony - to drugie - poprawne było, o tyle moje to jakaś jego marna parodia. Różdżka ledwie roziskrzyła się światłem, a magia nie doleciała nawet do połowy podestu, na którym stałyśmy. Marszczę znów brwi i podtykam sobie pod nos swoją własną różdżkę, która dziś - bardziej niż zazwyczaj - słuchać mnie nie chce.
-Pomona, może nam się różdżki obraziły na nas, że w siebie zaklęciami ciskać chcemy? - pytam, bo w sumie nie mam już innego wytłumaczenia na tą naszą dzisiejszą ułomność. Wzdycham więc raz jeszcze, bo w sumie nic innego już mi do głowy nie przychodzi.
-Cephalalgia - próbuję od innej strony. Może tym razem się uda?

The member 'Justine Tonks' has done the following action : rzut kością

---

'k100' : 57

I nic. To znaczy, moje incendio wreszcie się udaje. Patrzę, jak niewielki ogień obejmuje rąbek szaty Just. Na szczęście to nic groźnego, więc się uspokajam. Staję wygodniej na nogach gotowa przyjąć na siebie kolejny cios, tylko znów coś zawodzi. Powinnam zostać podrzucona, odrzucona czy wyrzucona poza podwyższenie, a tymczasem nic się nie dzieję. Marszczę niezadowolona nosek ruszając zniecierpliwiona różdżką. Dajesz, Tonks. Zero litości, sto procent zmiażdżenia.
I staje się. Otrzymuję uderzenie w twarz. Boli, ale zaciskam zęby. Dam radę, nie takie rzeczy się przeżywało. Wdech, wydech. Staję na nogi, maksymalnie skoncentrowana.
- Immobulus - wyrzucam z siebie, wskazując różdżką na ciebie, moja przeciwniczko. Ale tylko dziś, tak wyjątkowo, przecież wiesz. Trochę zaczynam się na siebie złościć, że wybieram takie miękkie zaklęcia. Powinnyśmy iść na całość, ale mam trochę oporów. Wypuszczam ze świstem powietrze.

The member 'Pomona Sprout' has done the following action : rzut kością

---

'k100' : 70

Wow. Udaje się. Smuga światła mknie do ciebie, Tonks. Aż jestem zszokowana. Stoję jak słup soli przez dobre kilka sekund. Och, muszę się wziąć w garść. Wróg nie będzie czekać aż się ocknę z letargu. Muszę działać. Hop, myśl o kolejnym zaklęciu Pom. Na pewno ci się uda. Jasne. Dobra, żadnych pesymistycznych myśli. Wymiatasz, tylko w siebie uwierz i na pewno pójdzie dobrze. Oddychaj.
- Concitus - mówię nagle, ponownie machając różdżką. Chcę wierzyć, że się powiedzie ten transmutacyjny czar. Wiem, że szczęście nie trwa wiecznie, dlatego sięgam po ten najprostszy. Lepiej dawkować sobie stopień trudności, po te trudniejsze sięgając na koniec. Raz, dwa, udaje się albo nie, Tonks działa, teraz już miotamy w siebie urokami jak profesjonalne czarownice, o.

The member 'Pomona Sprout' has done the following action : rzut kością

---

'k100' : 4

Postanawiam się nie bronić. W sensie, postanawiam się nie bronić przed zaklęciami z pozoru słabszymi, mając nadzieję, że to dobry pomysł. Spowolnienie mnie odrobinę może nie będzie miało aż tak wielkiego wpływu? W każdym razie decyzję już podjęłam. Zaklęcie trafiło we mnie i spowolniło odrobinę. Biorę wdech. Dłuższy - bo wolniejszy. A potem unoszę różdżkę.
-Steleus - wybieram na razie ostrożnie, może los będzie łaskawy i udowodni że ja, mugolaczka jakoś te zaklęcia jednak potrafię rzucać.

The member 'Justine Tonks' has done the following action : rzut kością

---

'k100' : 15

Ale zaklęcie znów nie wychodzi. Pojawia się jedynie lekka mgiełka, która opada zanim dopada do Pomony. Teraz już jestem naprawdę zła. Tak, że normalnie aż włosy zaczynają mi migotać i w końcu ich końcówki - tych włosów - stają się wściekle czerwone.
Wredny, bezużyteczny, badyl. Wzdycham raz jeszcze.
-Slugulus Erecto - próbuję raz jeszcze, ale już bez entuzjazmu. Właściwie chyba pogodziłam się już z tym, że dziś zaklęcia pojawiają się tylko kiedy same mają na to ochotę.