Arena #17
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #17
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Oj i chyba przydepnął… albo po prostu nie poruszył się tak szybko, jak było to konieczne. Zaklęcie przeciwnika ugodziło go w prawe ramię, a ledwie świetlisty grot rozprysnął się na jego skórze, ciałem Corentina momentalnie wstrząsnęło. Kichnął silnie, niemalże podskakując w miejscu, a ledwie zdążył zasłonić twarz rękawem szaty, już czuł, że znowu kręci go w nosie.
- Immobulus - zdążył powiedzieć, nim po raz kolejny zadrżały mu ramiona.
- Immobulus - zdążył powiedzieć, nim po raz kolejny zadrżały mu ramiona.
Gość
Gość
The member 'Corentin Rosier' has done the following action : rzut kością
'k100' : 57
'k100' : 57
W czasie kiedy Corentin sam zmagał się ze swoimi przeciwnościami losu, w jakiś sposób cudem nadziewając się na zaklęcie rzucone na oślep przez jego przeciwnika, ten właśnie próbował się wyprostować, starając się zachować klasę i grację, nawet jeśli wypluwanie co chwila pasudnych obślizgłych ślimaków mu tego w żaden sposób nie ułatwiało. Różdżkę trzymał w pogotowiu, patrząc trzeźwo, na tyle, na ile w obecnej sytuacji było to możliwe, na lorda Rosiera, szukając zagrożenia z jego strony. Na swoje nieszczęście, to niebezpieczeństwo przyszło całkiem szybko. Zaklęcie bardzo poprawni wycelowane rwało się w jego stronę. Zdążył pomyśleć: Protego, zanim przeanalizował, czy bardziej opłacało mu się stosować unik, czy niewerbalnie rzucać inkantacje, przy machnieciu różdżką.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 76
'k100' : 76
Jako, że nie stała mu się żadna większa krzywda, tarcza musiała chyba dobrze zadziałać. Wyrzucanie z siebie ślimaków odbierało mu nieco przytomności, dlatego rzeczywistość ogarniał na dość płytkiej płaszczyźnie. Do głowy przychodziły mu najprostsze zaklęcia o rownie prostej formule. Nie był w końcu mistrzem w magii niewerbalnej. Dlatego starał się inkantacje dobierać w taki sposób, aby miał szanse się wykazać. Expulso rzucone w myślach miało wyrównać ten jakże niesprawiedliwy pojedynek. Powinny wycofać to obrzydliwe zaklęcie, jakim został potraktowany z puli możliwych do rzucania w trakcie trwających pojedynków.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 78
'k100' : 78
Ściągnął brwi, gdy Lestrange wyczarował dość poprawną tarczę. Zdecydowanie potrzebował nieco praktyki w zakresie obrony przed czarną magią lub chociaż powinien uważnie obserwować swoich przeciwników. Mógłby wtedy poznać sekret udanych zaklęć ochronnych. Tymczasem, po raz kolejny jego ciałem targnęło kichnięcie, zmuszając na moment do zamknięcia oczu. Kiedy je otwierał, nie był pewien czy to już chwila, w której powinien unikać zaklęcia czy ma jeszcze chwilę wytchnienia. Na szczęście, Cezar nie wykazał się celnością. Jego expulso pomknęło w sufit, a Corentin nie zamierzał zwlekać z ofensywą.
- Cofundus!
- Cofundus!
Gość
Gość
The member 'Corentin Rosier' has done the following action : rzut kością
'k100' : 47
'k100' : 47
Poprawnie rzucony confundus otwierał mu drogę do zakończenia pojedynku. Rosier niezwykle liczył na to, że tym razem różdżka podporządkuje mu się na tyle, aby wykonać poprawny unieszkodliwiacz za pierwszym podejściem. Zaraz miało się okazać czy był zbyt pewny siebie czy może miał jakieś podstawy do wiary we własne zdolności.
- Petrificus Totalus! - szarpnął różdżką, celując nią w przeciwnika. Liczył na to, że za moment zobaczy jak sztywny Cezar pada na posadzkę.
- Petrificus Totalus! - szarpnął różdżką, celując nią w przeciwnika. Liczył na to, że za moment zobaczy jak sztywny Cezar pada na posadzkę.
Gość
Gość
The member 'Corentin Rosier' has done the following action : rzut kością
'k100' : 53
'k100' : 53
Pomknęło w jego kierunku jedno zaklęcie za drugim. Uniósł różdżkę ponieważ przeciwnik nie pozostawił mu większego wyboru. Nawet gdyby chciał uniknąć zaklęć, prawdopodobnie jedno z nich by go ugodziło. Dlatego właśnie najrozsądniejszym wyjsciem wydawało się rzucenie tarczy. Kiedy jednak wymiotowało mu się na posadzkę, utrzymanie różdżki w dłoni było sporym wyzwniem, a nie schrzanienie gestu nadgarstka czy skupienie się dostatecznie mocno, zeby odbić tarczą oba czary, wymagalo od niego dużej silnej woli.
Ostatecznie w swoim samozaparciu, pomyślał jedyne słuszne zaklęcie: Protego.
Ostatecznie w swoim samozaparciu, pomyślał jedyne słuszne zaklęcie: Protego.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 17
'k100' : 17
Zaklęcie jednak nie wyszło, a chociaż Lestrange był tym faktem rozgoryczony, przyjął to dumnie. Na tyle dumnie, na ile mógł, biorąc pod uwagę fakt, że chwilę poźniej kilka kolejnych ślimaków opuściło jego jamę ustną, paskudząc pozostałą przestrzeń wokół niego. Ceasar chciał zachować formalność i uścisnąć swojemu przeciwnikowi dłoń na zakońćzenie pojedynku, ale uzdrowiciele już zdążyli go przechwycić. Ktoś podał mu wiadro, twierdząc, że trzeba czekać aż wypluje z siebie całe to paskudztwo. Ktoś inny rzucił na niego zaklęcie wytrzymałościowe. Dwóch innych uzdrowicieli poszło sprawdzić co ze zwycięzcą pojedynku. Widocznie lady Rosier bądź lady Black, chciały się upewnić co do zdrowia ich ojca. Jedno jednak było pewne. Pojedynek dobiegł końca.
| ztx2
| ztx2
I show not your face but your heart's desire
Jakaś data?
Paskudna, brytyjska wiosna zdecydowanie zbyt mocno dawała się Carrow we znaki. Deszcz był nieodłącznym towarzyszem właściwie każdego dnia, a nic nie było tak upierdliwie - nawet chłód, czy wręcz mróz - jak zacinające prosto w twarz krople zimnej wody i asystujące im błyskawice zapowiadające równie nieciekawe burzowe wieczory. Majesty nie należała do osób, które spokojnie przeczekiwały te przejściowe momenty mniej ulubionych pór roku - musiała odnaleźć dla siebie rozrywkę, która choć w minimalnym stopniu zastępowałaby codzienne treningi i odrywała od dworskich zajęć, które - będąc całkowicie szczerym - nudziły ją do granic możliwości.
I właśnie w ten sposób znalazła się tutaj. Naprzeciwko Weasleya, którego nie znała prawie wcale, chociaż powinna. Przynajmniej ze względu na dobre relacje ich rodzin. W trakcie pojedynków nie miało to jednak większego znaczenia. Ukłoniła się, jak nakazywały zasady oraz savoir-vivre, dodając do tego klasyczny dla siebie, bardzo przyjemny uśmiech. Nie czuła się na deskach areny specjalnie pewnie, mimo to miała zamiar dobrze się bawić chociaż w minimalnym stopniu. Bo po cóż innego tutaj przyszła?
- Jinx - rzuciła na rozgrzewkę, nie mając właściwie żadnego doświadczenia w pojedynkach. Niech się dzieje, co chce.
Paskudna, brytyjska wiosna zdecydowanie zbyt mocno dawała się Carrow we znaki. Deszcz był nieodłącznym towarzyszem właściwie każdego dnia, a nic nie było tak upierdliwie - nawet chłód, czy wręcz mróz - jak zacinające prosto w twarz krople zimnej wody i asystujące im błyskawice zapowiadające równie nieciekawe burzowe wieczory. Majesty nie należała do osób, które spokojnie przeczekiwały te przejściowe momenty mniej ulubionych pór roku - musiała odnaleźć dla siebie rozrywkę, która choć w minimalnym stopniu zastępowałaby codzienne treningi i odrywała od dworskich zajęć, które - będąc całkowicie szczerym - nudziły ją do granic możliwości.
I właśnie w ten sposób znalazła się tutaj. Naprzeciwko Weasleya, którego nie znała prawie wcale, chociaż powinna. Przynajmniej ze względu na dobre relacje ich rodzin. W trakcie pojedynków nie miało to jednak większego znaczenia. Ukłoniła się, jak nakazywały zasady oraz savoir-vivre, dodając do tego klasyczny dla siebie, bardzo przyjemny uśmiech. Nie czuła się na deskach areny specjalnie pewnie, mimo to miała zamiar dobrze się bawić chociaż w minimalnym stopniu. Bo po cóż innego tutaj przyszła?
- Jinx - rzuciła na rozgrzewkę, nie mając właściwie żadnego doświadczenia w pojedynkach. Niech się dzieje, co chce.
Like how a single word can make a heart open
i might only have one match
but I can make an explosion
Majesty Carrow
Zawód : Jeździec zawodowy, instruktor jazdy konnej
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Come back from the future
For we didn't fall
Can the broken sky unleash
One more sunrise for the dawn
For we didn't fall
Can the broken sky unleash
One more sunrise for the dawn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Arena #17
Szybka odpowiedź