Sala balowa
Każdy sabat u lady Adelaide Nott słynie ze swojego przepychu, którego nie mogło zabraknąć i w wyborze alkoholi czekających na spragnionych dobrej zabawy czarodziejów. Złote tace lewitowały po sali, pokryte szkłem różnej maści, w którym kryły się rozmaite rodzaje trunków. W tym roku, ze względu na skrywane za maskami tożsamości gości, koktajle kryły w sobie dodatkowe magiczne efekty czyniące całun tajemnicy okrywający całą zabawę jeszcze grubszym.
Aby pochwycić kieliszek z przelatującej obok tacy, należy w pierwszym poście na wydarzeniu wykonać rzut k20, a następnie zinterpretować go zgodnie z poniższą rozpiską.
- Wybór kieliszka:
- 1. Goblin
Ten koktajl z soku jabłkowego, szampana oraz rozpuszczonego marcepanu podaje się w wysokim kieliszku, którego rant zamoczony w wódce obsypano cukrem. Smak jabłek delikatnie przebija się przez bąbelki i już jeden łyk wystarcza, by magiczny napój zadziałał, obdarzając Cię skrzekliwym głosem. Odnosisz wrażenie, jakby twój wzrost rzeczywiście pasował do standardów goblinów.
2. Wróżka
Migoczący od samego początku kieliszek wypełniony jest skrzacim winem oraz lekkim, owocowym musem nadającym koktajlowi nieco gęstszej konsystencji. Już po pierwszym łyku dostrzegasz, jak otaczający cię z każdej strony brokat osiada na Twojej szacie, sprawiając, że mieni się jeszcze bardziej, a głos brzmi nieco piskliwie, jakby należał do maleńkiego skrzydlatego elfa.
3. Celestyna
Już pierwszy łyk zaskakuje cię unikalnym połączeniem cytrusów oraz słodkiego wina doprawionego mocnym aromatem pieczonych kasztanów. Dopada cię błogi, piosenkarski nastrój godny samej Celestyny Warbeck, która nagle staje się twoją idolką. Nie możesz oprzeć się chęci zanucenia jej najlepszych hitów do spółki z tanecznym krokiem piosenkarki, zyskując także nieco z jej pięknego głosu.
4. Troll
Gorzkiej woni unoszącej się znad kryształowego kielicha towarzyszy równie identyczny smak absyntu. Na dnie unosi się kilka listków piołunu, które jedynie podbijają kwaskowatość. Język piecze niemal do samego końca, kiedy spływa na Ciebie nuta słodkiego, nierozpuszczonego w pełni cukru, a głos brzmi bardziej charcząco, jakby coś w gardle utrudniało Ci mówienie.
5. Eteryczna formuła
Charakterystyczny biały dym unosi się znad kieliszka niczym z wrzącego kociołka. Delikatne szkło jest ciepłe, a jego zawartość smakuje doskonałym i jedynym w swoim rodzaju szampanem zmieszanym z sokiem żurawinowym oraz sokiem z cytrusów.
Raptem kilka niewielkich łyków, które pomieścił w sobie smukły kieliszek, wprowadziło cię w głębokie przemyślenia, iście eteryczne tyrady o czasie, przestrzeni, nieskończonym ogromie kosmosu, którego fragmentu dostrzegasz w suficie wysoko ponad tobą. Twój ton głosu brzmi wzniośle, iście filozoficznie.
6. Błazen
Mieszanka ciemnego ale oraz whiskey skropiona dodatkiem słodkiego koziego mleka budzi w tobie rozbawienie. Każdy kolejny łyk przybliża Cię do śmielszych chichotów, które jesteś w stanie powstrzymać z niemałym trudem. Wesoła atmosfera wieczoru udziela Ci się znacznie szybciej niż pozostałym gościom.
7. Oddech smoka
Tylko wprawny alchemik poczuje, że w tej kompozycji ciężkiej whiskey przesiąkniętej zapachem dębowej beczki znajdują się ogniste nasiona. Jeden łyk wystarcza, aby Twój głos zniżył swoją barwę do przytłaczającego słuch basu. W miarę opróżniania kielicha czujesz coraz mocniejszy, siarkowy zapach oraz dym wypuszczany przez nozdrza lub usta z każdym oddechem. Wypicie do ostatniej kropli prowadzi do zionięcia ogniem i tymczasowego osmolenia własnej szaty. Koktajl pozostawia po sobie palący posmak oraz pragnienie.
8. Kapitan
Mieszanka najlepszego rumu bogata w sok z najlepszych cytrusów z dodatkiem imbiru zaostrzającego smak. Raptem kilka łyków wystarcza, by Twój głos obniżył swoją barwę i stał się przyzwoicie melodyjny, a przy tym dostatecznie przekonujący i pewny siebie dla słuchacza.
9. Trzecie oko
Biała zawartość kieliszka jest nieco mętna, gęsta. Smakuje egzotycznym mlekiem kokosowym, białą czekoladą oraz wytrawnym winem. Każdy łyk sprawia, że odsuwasz się nieco od otaczającej Ciebie rzeczywistości. Chwilami odnosisz wrażenie, jakby sprawy doczesne nie miały najmniejszego znaczenia, a jedyny interesujący zbieg wydarzeń znajduje się w bliżej nieokreślonej przyszłości.
10. Mantra
Ziołowy zapach amaro pozostawia po sobie gorzki posmak na języku, który przełamuje mus z kandyzowanych owoców. Od pierwszego łyku wiesz, że Twoje słowa stają się nieco cichsze, a krzyk jest wręcz nieosiągalny. Towarzyszy Ci błogi spokój, opanowanie. Nawet największa awantura nie jest w stanie wykrzesać z Ciebie upustu przygaszonych emocji.
11. Creme de la creme
Likier porzeczkowy pozostawia po sobie niezapomniane wrażenie w połączeniu z gorzką czekoladą. Smak zostaje z Tobą na dłużej, podobnie jak zapach kakao. Czujesz lekkie otumanienie i to za sprawą już pierwszego drinka. Przyjemne uczucie lekkiej głowy i wolności towarzyszy Ci od pierwszego zamoczenia ust w napoju. Masz wrażenie, że wszystkie troski odchodzą w niepamięć i chcesz zatrzymać tę chwilę na dłuższy czas.
12. Gorący kociołek
Smak ginu z tonikiem jest znany każdemu, kto choć raz pojawił się na przyjęciu z dobrze zaopatrzonym barem. Gorycz ciągnie się wzdłuż języka, powoli, niemalże boleśnie wypalana przez gin. Twoje gardło po wypiciu kilku łyków nienaturalnie ściska się, a głos powoli wybrzmiewa niższe tony. W miarę upływu czasu staje się także coraz bardziej zachrypnięty, jakby Twoje ciało trawiła choroba albo, co gorsza, wspólny wieczór spędzony przy wyśpiewywaniu największych hitów Celestyny Warbeck.
13. Błękitna Laguna
Przyjemne połączenie wódki, pomarańczowego likieru Blue Curracao oraz lekko gazowanej wody cytrynowej podawane w wysokim kieliszku z plastrem cytryny umieszczonym na jego brzegu. Ogarnia Cię błogość i lekkość, jakbyś unosił się na przejrzystych wodach błękitnej laguny. Barwa głosu zmienia się na wysoką, aczkolwiek jasną o średniej sile dźwięków. Przypominają Ci się wizyty w operze, gdzie najwspanialsze diwy wyśpiewują swoje arie, a teraz czujesz, że możesz być jedną z nich i zachwycić towarzyszy ariettą najwyższej klasy.
14. Królowa Śniegu
Intensywność smaku imbiru doprawiona tonikiem i kruszonym lodem, serwowana z ćwiartką pomarańczy. Orzeźwiające, niezbyt słodkie połączenie niemal od razu wywołuje gęsią skórkę i ogarniające Cię zewsząd uczucie chłodu. Oddech zmienią się w typową dla chłodu parę, w której wesoło wirują płatki śniegu. Pomimo zimna ogarnia Cię rozluźnienie, przypominają Ci się dziecięce lata, kiedy bawiłeś się wśród śniegu, a samo wspomnienie wywołuje przyjemne uczucie dziecięcej radości.
15. Grzywa aetonana
Alkohol w kieliszku jest gęsty i mleczny, spieniony u góry. Jest słodki: wśród aksamitnego jak grzywa aetonana mleka wyczuwasz orzechowy likier i rozgrzewające nuty kawy i czekolady. Przyjemne uczucie rozlewa się za twoim mostkiem, zaś twój głos zyskuje niższe, lecz lekkie i ciepłe brzmienie, od którego słuchania nie można się oderwać.
16. Erato
Kołyszący się w wysokim szkle alkohol ma ciemnoczerwony kolor. Po jego spróbowaniu czujesz rozpływający się na języku musujący smak granatu i cytryny, cierpkość ginu i delikatną nutę mięty. Masz wrażenie, jakby światło stało się nieco bardziej różowe, a twoja głowa nic nie ważyła, choć zdecydowanie nie jest to stan upojenia alkoholowego. Twoje myśli stają się niezwykle lotne, przez co ciężko jest ci dokończyć jeden wątek w konwersacji: nieustannie wpadają ci do głowy kolejne dygresje do wtrącenia.
17. Egzaltacja
Najwyższej jakości burbon oraz mocny earl grey stanowią połączenie znane przez każdego, szanującego się Brytyjczyka; podobno. Smak alkoholu podsyca rozpuszczony miód, którego gęsta struktura pozostaje wyczuwalna na języku. Ciebie zaś ogarnia nieprzerwane deklamowanie każdego słowa. Nadajesz mu barwę, dodatkowe emocje. Napotykasz trudność w oparciu się poczuciu przemawiania o wydarzeniach ważnych, istotnych, a przede wszystkim wygranej wojnie o czystość krwi.
18. Burleska
Słynny francuski Calvados, którego jabłkowy bukiet przebija się w każdym łyku, doprawione cynamonem, wanilią i odrobiną gorzkiego amaretto przełamującego wyraźną słodycz. Także i Twój głos nabrał wyraźnej, wręcz uwodzącej głębi. Pozostajesz w przekonaniu, że jedno wypowiedziane słowo rozplątuje cudze języki i skłania ku powierzeniu najgłębszych sekretów.
19. Pożoga
Intensywna czerwień soku malinowego w efektowny sposób łączy się z kolorem soku pomarańczowego, a ostrości dodaje czysta wódka zawierająca w sobie drobinki brokatu. Przyjemnie chłodzony kruszonym lodem drink podawany jest w szkle sprawiającym wrażenie płonącego. Skład wzbogacono o składnik wywołujący intensywne, silne wzruszenie, które wraz z ostatnią kroplą drinka przemienia się w niewyobrażalny zachwyt.
20. Łyk niewinności
Z pozoru lekkie wino niosące posmak prawdziwego Toujour Pur skrywa w sobie niewielką ilość pikanterii dość mocno palącej w gardło. Szybko ogarnia Cię poczucie młodzieńczej niewinności, chęć cofnięcia się z powrotem do szkolnej ławy i płatania figli. Poczucie zabawy towarzyszy Ci w każdym kroku. Twój głos przyjmuje barwę o kilka tonów wyższą.
Według tradycji gałązki jemioły wieszane są w domach przy suficie lub nad drzwiami w czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jemioła ma przynieść domowi i jej mieszkańcom spokój, pomyślność i szczęście w zbliżającym się czasie. Jest także symbolem odnowy, która ma odstraszać złe i niechciane moce, a zapraszać te niosące przychylność i dostatek.
Istnieje tradycja, według której każdy gość przekraczający próg posiadłości powinien zerwać jedną z jagód jemioły i zabrać ją ze sobą. Ma to symbolizować pokój między rodami, wspólną sprawę, a także chęć dzielenia się szczęściem. Zerwanie jagody należy zgłosić w komponentach z zaznaczeniem, iż przekazanie dokonało się na sabacie celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety oraz odpisania jagody z wybranego tematu.
Nie można jednak zapomnieć o najważniejszej cesze tej symbolicznej rośliny. Każda para, która znajdzie się pod jemiołą, powinna się pocałować. Jemioła symbolizuje płodność i witalność, a także wpływa na jakość pożycia małżeńskiego. Czarodzieje niejednokrotnie przekonali się już, jak wielki wpływ na życie może mieć świadome omijanie tradycji i wiedzą, że nie należy tego robić.
Pozostały 0/3 jagody.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.08.21 21:21, w całości zmieniany 9 razy
Una otrzymuje dwa punkty za odgadnięcie prawidłowych odpowiedzi; Dorian oraz Elise za to, że ich stroje zostały odgadnięte. Valerij oraz jego partnerka mają na odpis 48 godzin, pozostali: 72, liczone od odpisu drugiej postaci z paru lub od upływu terminu.
Nieznacznie się spiła kiedy zaskoczył go obcy dotyk przywołujący go i wybraną przez niego partnerkę na forum wszystkich tu zebranych. Choć uśmiechnął się nieco nerwowo to nie pozwolił sobie na utratę rezonu. Chciał wywrzeć dobre wrażenie - nie na gospodarzu przyjęcia, nie na innych tu zebranych, a na swojej wybrance - Moja pani... - nie tracąc rezonu wyciągnął dłoń w stronę kobiety z którą pragnął zakołysać się na parkiecie. Maska nie mogła skryć przed nim jej tożsamości. W tłumie rozpoznałby ją wszędzie. Zwłaszcza w tym żywym.
Jego szata nie była bogata. Utrzymana w pomarańczowo-czarnej tonacji przyciągała jednak spojrzenia, zwracała uwagę. Zwłaszcza, gdy przebywał w ruchu, a pelerynka o lekkości wylinki, stanowiąca wierzchnią cześć kreacji odbijała światło od blaszek, a może bardziej wyścielających ją rzędów połyskujących, pomarańczowych łusek przecinanych przez pasma czarnych pręg. Peleryna wyczepiona była do materiału szaty na ramionach Valerija zapięciami przypominającymi wbitymi w nie jadowitymi kłami. Pomiędzy nimi, wznosiła się głowa Dolohova z dumnym wyrazem twarzy skrywanym za pomarańczową maską o czarnych akcentach. W tańcu, choć mało zgrabnie to poruszał się pewnie wiedząc, że nie musi mieć obaw co do tego, że nastąpi swej pannie na stópkę.
Ucieszyła się szczerze, gdy Valerij oznajmił, że zabiera ją na noworoczny sabat; bilecik, który zdobył, przeznaczony był dla kogo innego, dla Cassandry Vablatsky, za którą podała się przybywając do dworu. To ogromna uprzejmość ze strony uzdrowicieli, miłowanej przez Hesper jak bliską krewną, nie omieszkała przeniknąć przez ściany jej lecznicy i podziękować wiedźmie osobiście.
Skompletowanie kostiumu, który oddawałby postać wskazaną na bileciku przeznaczonym dla Cassandry, było w przypadku Hesper o wiele bardziej problematyczne. Nie dlatego, że nie miała pomysłu na to jak mógłby wyglądać. Raczej dlatego, że przez dłuższy czas nie mieli pojęcia jak mogła go nosić. Nie mając ciała nie mogła tak po prostu założyć sukni - bo upadała na podłogę. Dla wprawnej i bieglej w czarach krawcowej nie był to jednak problem. Stworzyła dla niej lewitujący kostium, poruszający się za Valerijem, a ona po prostu bardzo uważała, aby znaleźć się w środku i nie poruszyć za szybko, by jej niematerialne ciało nie przeniknęło przez materiał, bądź twarz nie wychynęła zza maski.
Ruszyła za Valerijem bezszelestnie; krawędź materiału spódnicy lewitowała centymetr nad podłogą, skrywały pantofle, w których zmarła, od wieków nie dotykające podłogi, sunęła lekko i powoli, bardzo ostrożnie, unosząc dłonie i podając je ukochanemu. Przeniknęła przez nie, przypadkiem i niechcący, pewnie przeszył go zimny dreszcz, lecz zdążył do tego przywyknąć. Uśmiechnęła się lekko, ale uśmiech ten skryła maska przywodząca na myśl ptasi dziób. Był długi i ostry, zaś oczy wyrzeźbiono w rozgniewanym i zadziornym wyrazie jednocześnie. Suknia obszyta była piórami, długie rękawy zaś wieńczyły złote pazury drapieżnego ptaka. To nie dla niej przeznaczono ten strój, lecz i tak czuła się w nim dobrze - właściwie w każdym czułaby się dobrze, bo miała przed sobą mężczyznę swego życia i tylko to się liczyło. Na sali balowej Hampton Court mogły rozlec się szepty, mogli komentować, że wśród nich znalazła się martwa kobieta - nie miała jak skryć nagiej szyi i dłoni, niematerialnych i nienaturalnie wyblakłych. To nic. Liczyło się jedynie to jak Valerij na nią patrzył - a patrzył z zachwytem.
my skin and bones have seen some better days
Tylko na chwilę zajął swoją uwagę czymś innym niż zabawą w kalambury, a już miało się to na nim zemścić. Gdzieś przemknęła mu znana sylwetka i spojrzenie ciemnych oczu mimowolnie ruszyło za nią. Konkurencja zaś nie spała. Nie tylko on wykazywał się dużą spostrzegawczością i refleksem. Na parkiecie pojawiła się kolejna para; nawet nie zdążał się jej dobrze przyjrzeć, a już jakaś dama odgadła co też przedstawiają obie kreacje. Znów w tańcu pojawiły się zwierzęce motywy i rzeczywiście męskie przebranie było smokiem. Był ciekaw, czy tryumf w tej konkurencji przynosi zwycięzcy wielkie zaszczyty. Uznanie gospodyni też było mile widziane, zwłaszcza że lady Nott naprawdę mogła komuś zarówno pomóc, jak i zaszkodzić z pomocą cichych podszeptów.
Przyglądał się z zaciekawieniem kolejnej parze, która miała za zadanie zaprezentować się w rytmie kadryla. Muzyka nie cichła, zachęcała do ruszenia w tan. Wyznaczony przez gospodynię mężczyzna wybrał za swą towarzyszkę nietuzinkową damę. Black bardziej jednak skupiał się na stroju. Pomarańczowe łuski, jak i czarne odznaczające się niczym pręgi. I kły na ramionach. Oczywiście, że to musiało być magiczne zwierzę. Niewątpliwie gad. Rozwiązanie wydawało się oczywiste, ale czy rzeczywiście takie było?
– To widłowąż – zdecydował się wyrzucić z siebie odpowiedź jak najszybciej, tym razem nie chcąc zostać uprzedzonym przez kogoś innego. Był pełen nadziei, że uda mu się ta sztuka. Kobiecy strój jak zwykle był bardziej kłopotliwy w analizie, ale najwidoczniej męski umysł nie potrafił całkowicie zrozumieć drzemiącego w sukniach piękna.
and giving it up
Szykowała się do powiedzenia, ale niespodziewanie została już do reszty pokonana. Akurat na samym finiszu. Nie sądziła jednak, że powinna przemilczeć drugą z odpowiedzi.
Jej jednak nie znała. Na poczekaniu wymyśliła orła, który był wizerunkiem Ravenclawu – domu jej brata. Strój przypominał drapieżnego ptaka, ale którego? Nie była nawet w stanie określić po kolorze. Rzeczywiście została zdegradowana do poziomu najmłodszej latorośli Bulstrode'ów. Nie była nikim więcej.
– Kobiecy strój przypomina nieco złotego orła, symbol jednego z domów Hogwartu... Bardzo piękny, swoją drogą. – dodała cicho, oznajmując oficjalnie swoją rezygnację. Nie łudziła się nawet, że to poprawna odpowiedź. To że stworzenie miało prawdopodobnie złote szpony, nic nie oznaczało. Wiele zwierząt miało przecież podobne.
Ona zaś nie miała ochoty na ciągnięcie tego. Ostatecznie skapitulowała i odmówiła dalszej rywalizacji. Nie zamierzała dłużej ośmieszać swojego rodu, nawet w tak frywolnej rozrywce.
Zajęła się nasłuchiwaniem plotek, nie miała już nic lepszego do robienia. Zaczęła od grupy panien stojących na uboczu. Zdawały się czymś bardzo przejęte.
|| Opcja I (nasłuchiwanie)
+ Retoryka poziom I
How long ago did I die?
Where was I buried?
'k100' : 96
Alphard i Valerij otrzymują po punkcie, strój Hesper wciąż można zgadywać.
Możliwe że nie chodziło wcale o zwierzę. Strój bardziej przypominał postać o cechach zwierzęcia, pewnie jakąś hybrydę. Wstępnie założyła, że to jakaś kreatura, ale co jeśli te szpony były częścią ciała kobiety? Co jeśli dziób i skrzydła również? Błędna odpowiedź pozwoliła jej spojrzeć na wszystko z innej strony.
Cały strój tym razem skojarzył jej się z harpią. Mitologiczną kreaturą mściwą i okrutną, często łączoną z podziemiem. Bulstrode miała przed sobą ducha, a duchy zdaje się mają zwykle niedokończone sprawy... Może chodziło o zemstę? Brzmiało to nawet logicznie. Aż zdziwiła się, że wcześniej na to nie wpadła. Literatura wszak zawsze interesowała ją bardziej niż taka muzyka. Mitologia grecka nie była jej więc obca.
Pytanie tylko, czy faktycznie o to się rozchodziło? Długo nie było odpowiedzi. Dosłownie żadna nie padła. Czy zebrani rzeczywiście nie mieli pomysłu, czy sami znudzili się monotonną jak dotąd konkurencją? A może tak jak ona woleli nie ryzykować ośmieszeniem? W końcu lepiej nie mówić nic niż okryć hańbą całą rodzinę... Rozumiała to jak nikt inny.
W międzyczasie jednak udało jej się dosłyszeć iście soczystą plotkę. Młode panny rozmawiały z rozmarzeniem na temat zamążpójścia jednej z nich. Któraś nawet wymieniła imię narzeczonego. Nie brzmiało to intrygująco dla uszu Uny, bo nigdy nie była wścibskim typem osoby, ale... kto wie? Może komuś innemu ta informacja się przyda. Jeżeli dziewczyna dzięki temu otrzymałaby szansę na sukces to cóż, czemu miałaby nie skorzystać?
Przedłużająca cisza działała jej na nerwy. Czy naprawdę każdy się lękał? A może już chcieli zakończyć grę w kalambury? Z drugiego nawet by się ucieszyła... Zwłaszcza że na razie tylko garstka osób wydawała się dobrze bawić. Reszta milczała i tylko tańczyła.
Ukradkiem wykręciła oczami. Mogliby chociaż zrobić przyjemność gospodyni samymi próbami.
– Czyżby była to zatem harpia? – zasugerowała obojętnie. Dawno temu przestała się dobrze bawić, ale nie zamierzała zrzucać tego na barki organizatorki przyjęcia.
How long ago did I die?
Where was I buried?
— Może feniks?— Omiótł ją leniwie wzrokiem. Jej strój nie był ani bogaty, ani zbyt oczywisty, ale skoro wszyscy ryzykowali tak samo, dobierając czasem zupełnie przypadkowo przywodzące na myśl istoty, nie mógł się powstrzymać. Jakież to byłoby ironiczne, patrzeć na kobietę w tym stroju, tu, pośród niemalże samych węży. Złote szpony dostrzeżone na krańcach rękawów sukni czarownicy przywodziły mu na myśl jedynie dwa stworzenia, postanowił więc wskazać to, które wydało mu się w tych okolicznościach zabawniejsze. Uważnie śledził ruch pary na parkiecie, zastanawiając, kto czaił się pod owymi maskami. Tuż za jego plecami rozpoczęła się rozmowa dwóch kobiet, żadnej jednak nie znał, nie kojarzył nawet po głosie. Odwróciwszy się i skinąwszy grzecznie głową, odsunął się nieznacznie, by zrobić obu damom miejsce z przodu, skąd widok na parkiet był o wiele lepszy.
— Wspaniałe wydarzenie. Lady Nott potrafi zapewnić doskonałą rozrywkę — przyznał, swobodnie dołączając się do rozmowy obu czarownic. — Przebrania są twórcze i intrygujące, ale żadne z nich nie umywa się do stroju szanownej gospodyni — dodał pochlebnie, kierując swoje spojrzenie ku lady Nott. Nie przeszkadzała mu rozmowa o strojach; wiedział, że z niej wyjątkowo łatwo jest przejść na inne tematy, otaczających ich ludzi i zdarzeń i właśnie tego chciał dokonać, subtelnie i płynnie wkraczając w świat historii i opowieści o zgromadzonych tutaj. Zwykł mieć oczy i uszy szeroko otwarte; dziś zmysł wzroku nie mógł zbyt wiele zdziałać — dostrzeżone niuanse na niewiele się zdadzą, za to zgromadzone na językach obecnych tu słowa mogą okazać się wyjątkowo cenne. Kiedy więc jedna z kobiet odezwała się cichym głosem, zwrócił twarz w jej kierunku, koncentrując się na jej słowach, oddając jej tym samym całe swoje zainteresowanie.
| rzut na plotkę nr 3; retoryka I, znajomość języków: I - francuski, rosyjski (+2)
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
'k100' : 42
Dyskusja zakończyła się w sposób naturalny, a Adeline mogła wrócić swoją uwagą do Edgara, dla którego takie uroczystości nigdy nie były komfortowe i wątpiła, aby nestorski pierścień coś w tej materii zmienił. Być może jeszcze utrudniał całą sprawę. I chociaż nigdy nie osiągnęli w tym mistrzostwa świata to starała się być dla niego wsparciem w tej nowej dla ich małej rodziny sytuacji. Być może uśmiech wystarczył? - Dziewczynki żałowały, że nie mogły pojawić się z nami, były tak podekscytowane podczas przygotowań - odezwała się. Za każdym razem wydawało jej się, że poruszenie w rozmowie tematu dzieci było odprężające zarówno dla niej jak i dla Edgara.
/ plotka o polityce, historia magii poziom III, język francuski poziom I
is how she is calm
in the storm and
anxious in the quiet
'k100' : 58
Una i Hesper otrzymują po punkcie, Mathieu oraz jego partnerką mają na odpis 48 godzin, pozostali: 72h na odgadnięcie ich strojów, liczone od odpisu drugiej postaci z pary lub od upływu terminu.
Przechodząc między ludźmi usłyszał znajomy głos. Zabini była mu znana, kilka tygodni wcześniej wybrali się na uroczy spacer po Nocturnie, choć najwyraźniej nie było im dane znaleźć nic ciekawego. Cwany uśmiech pojawił się na jego ustach, kiedy stanął obok niej. Nie lubił się narzucać, ani nie lubił przeszkadzać, a jednak… Najwyraźniej nadeszła jego kolej, kiedy Lady Nott wywołała go na parkiet. Odwrócił się do Lyanny, nie zaplanował sobie tego wieczoru tak, jakby chciał, choć zdecydowanie cieszył się, że mogli zamienić kilka słów.
- Mogę? – spytał szarmancko, wyciągając dłoń w jej stronę, a kiedy ją ujęła, poprowadził ich na parkiet. Taniec był znany każdemu z wyższych sfer, choć Rosier niespecjalnie za nim przepadał i nie był też mistrzem. Znał podstawy i wiedział co zrobić, aby nie podeptać partnerki. Najważniejszym jednak było, aby jego strój przypadł do gustu Lady Nott, jej zagadki były ciekawe i pozwalały ponieść się fantazji.
Nie wyglądał jak on… Mathieu nie ubrałby się w ten sposób. Biel była dominującym kolorem w jego stroju. Miał na sobie szatę, przyozdobioną białymi piórami, połyskującymi w przyjemny sposób. Klapy marynarki oraz mankiety pokryte były białymi elementami przypominającymi łuski, odbijały światło i rozpraszały je. Do jego pleców zamocowane były pokaźne skrzydła, z długimi, również lśniąco białymi piórami. Dopełnieniem stroju była maska. Biała, pierzasta, zakończona ostrym dziobem, lekko rozwartym. Spomiędzy jego części wystawały ostre jak brzytwa kły. Starał się poruszać jak najlepiej w tańcu, starając się, aby skrzydła mu nie przeszkadzały. Prowadził partnerkę, licząc na to, że będzie zadowolona z jego towarzystwa.
The last enemy that shall be destroyed is | death |
Lyanna miała nieszczęście być osobą półkrwi w konserwatywnej rodzinie czystej krwi, która jej nie akceptowała i nie uważała za równą sobie. Ojciec wychował ją, ale uczynił to z niechęcią, którą zawsze dawał jej odczuć. Wyrosła na wielką samotnicę. Samotna w rodzinie, samotna w szkole i w końcu samotna w dorosłości. Nie akceptowana do końca przez czystą krew, ale nie akceptująca tej brudnej, również swojej. Nie chciała spoufalać się z innymi mieszańcami, być jak oni, bo zawsze czuła się lepsza i pocieszała się myślą, że jej brudna, zdradziecka matka chociaż nie była szlamą, a również mieszańcem, ale to wystarczyło, by i jej krwi nie można było uznać za czystą i sprawić, by dla Zabinich stała się kimś wartościowym. W dorosłości nie utrzymywała już kontaktów z rodziną, doskonale radziła sobie sama i z resztą Zabinich łączyło ją wyłącznie nazwisko. Nie mogła zmienić swojej krwi, ale mogła pielęgnować umiejętności i dążyć do stania się coraz lepszą czarownicą. Chciała budzić respekt, stać się kimś więcej niż była kiedyś. Nie chciała być dłużej tą dawną, zakompleksioną nastolatką, a pewną swojej wartości dorosłą kobietą, której zdolności rosły coraz bardziej.
Dzięki masce i przebraniu nikt tutaj nie mógł wiedzieć, kim była. Pewnie wymuskane szlachetne damy nie byłyby zachwycone wiedząc, że wśród nich bawili się ludzie bez tytułu. Jednak zadbała o to, by dostosować się do wytycznych i przygotować przebranie wyglądające dostatecznie elegancko, by nie rzucać się z daleka w oczy jako element niepasujący do reszty. Było zupełnie nie w stylu Lyanny, która na co dzień zawsze ubierała się na czarno i rzadkością było zobaczenie jej w innym kolorze.
Nie planowała brać udziału w tańcach przede wszystkim dlatego, że tańczyć nie potrafiła. Nikt jej tego nie uczył. Nie spodziewała się też że ktokolwiek postanowi ją do tańca zaprosić, skoro wokół było tyle innych kobiet, zapewne w większości lepiej urodzonych, choć za niektórymi maskami i przebraniami pewnie kryli się też inni rycerze. Ciekawe ilu spośród tych nieszlachetnych przyjęło zaproszenie i pojawiło się tu? Zabini wahała się nad tym, ale ostatecznie przyszła, chcąc choć raz w życiu posmakować tego, co wcześniej było dla niej niedostępne. Prestiżu, jakim cieszyli się ci o najlepszej krwi i pochodzeniu, a mimo własnej skazy była gorliwą wyznawczynią ideologii czystości krwi, wierzącą w słuszność istnienia świata rządzonego podziałami, w którym byli lepsi i gorsi. Może dzięki przynależności do rycerzy mogła mimo wszystko stać się częścią tych lepszych, tych, którzy ustalą nowy porządek świata i zepchną panoszący się szlam na sam dół hierarchii, gdzie ich miejsce, nawet jeśli w ostatnich latach tak wielu krzyczało o równości, a szlamy zaczynały coraz bardziej rościć sobie prawa do tego, by rzeczywiście traktować się na równi z prawdziwymi czarodziejami.
Gdy ktoś podał jej rękę spojrzała na niego spod maski, ale wiedziała, że nie wypada odmówić, więc podążyła wraz z nim na środek parkietu, mając nadzieję że się nie zbłaźni swoim występem. Wcześniej miała okazję obserwować jak tańczą inni, więc próbowała się poruszać podobnie, prowadzona po parkiecie przez partnera, którego głos brzmiał znajomo; na pewno był to ktoś z rycerzy, może Mathieu Rosier, z którym jakiś czas temu wybrała się na Nokturn?
Lyanna, mimo nieszlachetnej krwi, nie mogła narzekać na brak urody. Dopasowana w talii suknia podkreślała smukłość jej figury. Miała kolor, zupełnie niepodobnie do niej, jasny i delikatny. Góra była dopasowana, z długimi, wąskimi rękawami. Dół sukni z wierzchu był przykryty tiulem wyglądającym jak materiał, z którego wykonywano spódniczki baletnic. Ale jej spódnica dla stosowności sięgała samej ziemi; wszak była wśród szlachty, więc jak oni musiała wyglądać. Ledwie słyszalnie szeleściła w tańcu, okrywając jasne buciki na płaskim obcasie nieco przypominające baletki. Długie włosy zazwyczaj tworzące wokół jej głowy niesforną burzę loków były dziś schludnie uczesane i upięte w kok. Twarz przykrywała porcelanowa maska pomalowana tak, by przypominała twarzyczkę dziecka, dziewczynki, bladą, śliczną i z umiejscowionymi na policzkach okrągłymi, różowymi rumieńcami. Tak się zresztą w tym przebraniu czuła – jak dziewczynka na swoim pierwszym balu przebierańców. Ciekawe, czy zawsze to wyglądało tak jak dzisiaj, czy może lady Nott za każdym razem fundowała gościom inne atrakcje? Wcześniej nigdy się tym nie interesowała.