Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Nottinghamshire
Sherwood [I]
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Sherwood
Tajemnicze, pełne magii lasy Sherwood przynależą do hrabstwa Nottinghamshire. Od stuleci znajdują się one pod opieką Nottów, którzy dbają o bezpieczeństwo na jego granicach oraz pilnują, by nikt niepowołany nie zakłócał spokoju żyjącym tam istotom ani nie niepokoił driad zamieszkujących osławiony dąb Major Oak. Czyjakolwiek obecność bez uzyskania pozwolenia ze strony opiekunów Sherwood skończy się tragedią, bowiem lasy te same potrafią się obronić przed niepotrzebną ingerencją. Każdy nieupoważniony zabłądzi w gęstwinach i nie znajdzie drogi powrotnej, dlatego lepiej uważać, czy rzeczywiście pragnie się móc podziwiać to piękno po raz ostatni.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 19.08.16 15:07, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Darcy Rosier' has done the following action : rzut kością
'k100' : 41
'k100' : 41
Zaklęcie utorowało jej ogniste przejście, które pozwoliło na wyrwanie z objęć czepiających się jej ciała, małych, acz wyraźnie złośliwych istot. Gniadosza nie trzeba było pośpieszać, gdy wystrzelił z utworzonego szpaleru niby płynna lawa, wbijając kopyta w śnieżną połać leśnej ściółki. Pochyliła się w półsiadzie nad końskim grzbietem, odciążając jego zad i pozwalając by ruszył dalej, rozbryzgując wokół siebie srebrzyste smugi. Czuła jak bardzo potargane ma włosy, a policzki czerwieniały od mroźnego dotyku wiatru. To nie było jednak ważne. Schowała różdżkę na swoje miejsce, a dłoń powędrowała do szyi zwierzęcia, dotykiem gratulując wytrwałości. Spięła mocniej boki konia i mrożąc oczy wygięła kąciki ust do góry, by z cichym śmiechem przekrzyczeć dudniący w jej uszach wiatr.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 40
'k100' : 40
Ducha nie trzeba było dwa razy namawiać do startu; wyrwał się do przodu wraz z sygnałem, gwałtownie rozbryzgując umykający spod kopyt śnieg i przez chwilę Percivalowi wydawało się, że wysunie się na prowadzenie, ale… nic z tego. Gonitwa, choć przez kilka pierwszych sekund wyrównana, już przy pierwszym zakręcie rozciągnęła się w dłuższą, nieregularną wstęgę; kątem oka dostrzegł oddalającą się sylwetkę Inary; Raphael, Adrien i Katya również zyskali nad nim niewielką przewagę. Z oczu zupełnie zniknęła mu Ulla, ale powstrzymał naturalny odruch obejrzenia się za siebie. Jego widoczność ograniczyła się znacznie, dlatego ścisnął mocniej wodze i pochylił się do przodu z zamiarem popędzenia konia, słysząc jak w uszach gwiżdże mu wiatr; wstrzymał oddech i… Zachłysnął się mroźnym powietrzem, gdy coś szarpnęło nim gwałtownie, zmuszając do niespodziewanej i zdecydowanie nienaumyślnej zmiany kursu. – Co do… – mruknął, przez moment jeszcze bezskutecznie starając się nawrócić na właściwą trasę, zanim nie zorientował się, co właściwie się stało; dopiero drugie szarpnięcie zmusiło go do spojrzenia w dół, gdzie dostrzegł krępujące go liny, nie tylko uniemożliwiające mu dalszy bieg, ale również łączące go nierozerwalnie z Tristanem i Perseusem.
Klnąc w myślach i nie tracąc czasu na przyglądanie się, co robią jego mimowolni towarzysze niedoli, sięgnął po różdżkę. Zadanie utrudniała mu bezładna plątanina ludzkich ciał i nerwowe szamotanie, powodowane przez konie, którym zdecydowanie nie spodobała się nowa sytuacja. – Cenię wasze towarzystwo panowie, ale w ten sposób daleko nie zajedziemy – powiedział, na wpół zirytowany, na wpół rozbawiony, starając się wycelować w krępujący go sznur, jednocześnie utrzymując się w siodle. – Diffindo! – krzyknął, mając nadzieję, że w tym chaosie nikogo niechcący nie zrani.
Klnąc w myślach i nie tracąc czasu na przyglądanie się, co robią jego mimowolni towarzysze niedoli, sięgnął po różdżkę. Zadanie utrudniała mu bezładna plątanina ludzkich ciał i nerwowe szamotanie, powodowane przez konie, którym zdecydowanie nie spodobała się nowa sytuacja. – Cenię wasze towarzystwo panowie, ale w ten sposób daleko nie zajedziemy – powiedział, na wpół zirytowany, na wpół rozbawiony, starając się wycelować w krępujący go sznur, jednocześnie utrzymując się w siodle. – Diffindo! – krzyknął, mając nadzieję, że w tym chaosie nikogo niechcący nie zrani.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 30
'k100' : 30
Nie wiedział, jakim cudem, ale zaklęcie poskutkowało: krępująca ich lina pękła, uwalniając go z potrójnego uścisku. Duch niemal natychmiast wyrwał się do przodu, prychając i parskając z niezadowolenia, a Percival, mimo że wolny od sznurów, przez chwilę jeszcze walczył o ustabilizowanie pozycji i odzyskanie równowagi. Schował różdżkę z powrotem do kieszeni, chwytając wodze obiema dłońmi i poprawiając się w siodle, z którego zsunął się lekko w trakcie szamotaniny; odetchnął i szarpnął stanowczo, nawracając konia na właściwą trasę i próbując nakłonić go do ponownego podjęcia przerwanego biegu. Wyprostował się, rozglądając się dookoła i dopiero teraz zauważając, że pozostali uczestnicy gonitwy również napotkali na problemy.
Miał nadzieję, że incydent z liną nie spowolnił go bardziej od reszty.
Miał nadzieję, że incydent z liną nie spowolnił go bardziej od reszty.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 93
'k100' : 93
Kiedy padł sygnał do startu wszyscy zerwali się do biegu. W pierwszych sekundach jechali łeb w łeb, lecz ilość zawodników, a także trudny teren i z pewnością predyspozycje koni, szybko pogrupowały jeźdźców. Na prowadzenie wysunęła się znajoma mu sylwetka i to jej się uczepił wzrokiem, jakby stanowiła cel, który musiał osiągnąć. Zostając w tyle mocno trzymał się siodła, ale galop był niewystarczający. Kiedy teraz zawodnicy rozciągnęli się na trasie, przeszedł do cwału. Nie spodziewał się, ze w jego i jadącej tuż przed nią czarownicy kierunku polecą lodowate kule. Oczywiście, że te nie tylko były bolesne, ale i niebezpieczne, a do tego znacznie spowalniały biegnące konie. Musiał szybko zareagować, dlatego wyciągnął różdżkę i bez wahania wypowiedział inkantacje:
— Relashio!
Liczył na to, że wydobywający się z różdżki strumień ognia stopi pędzące w jego kierunku kule, a ponieważ leciały z różnych stron, był zmuszony do obracania ręki nad głową. Wytworzony okrąg wokół siebie i ciepło musiało mu pomóc.
— Relashio!
Liczył na to, że wydobywający się z różdżki strumień ognia stopi pędzące w jego kierunku kule, a ponieważ leciały z różnych stron, był zmuszony do obracania ręki nad głową. Wytworzony okrąg wokół siebie i ciepło musiało mu pomóc.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 27
'k100' : 27
Zaklęcie nie powiodło się, a on niemalże wypuścił różdżkę z dłoni w ferworze walki. Podłoże po którym gnali było śliskie, a twardy śnieg skrzypiał pod kopytami, szybko zamieniając się w brudną pluchę. Nie przeszkadzał mu zimny wiatr, starał się nie zwracać uwagi na niedogodności. Liczyło się tylko dotarcie do celu z jak najlepszy wynikiem, a ta wizja jak na razie nieuchronnie się od niego oddalała, co wzmagało irytację. Było jednak doskonałym motywatorem dla kogoś takiego jak Ramsey — kto nie poddawał się zbyt łatwo.
Zacisnął ją mocniej w lewej dłoni, w prawej wciąż trzymając wodze. Wciąż musiał trzymać się w siodle, balansować ciałem w morderczej gonitwie, a do tego próbować uniknąć zderzenia z lodowatymi śnieżkami, które leciały w ich stronę jak szalone. Nie mógł jednak dać za wygraną. Uniósł dłoń trzymającą kawałek judaszowego drewna i ponownie rzucił zaklęcie:
— Relashio!
Zacisnął ją mocniej w lewej dłoni, w prawej wciąż trzymając wodze. Wciąż musiał trzymać się w siodle, balansować ciałem w morderczej gonitwie, a do tego próbować uniknąć zderzenia z lodowatymi śnieżkami, które leciały w ich stronę jak szalone. Nie mógł jednak dać za wygraną. Uniósł dłoń trzymającą kawałek judaszowego drewna i ponownie rzucił zaklęcie:
— Relashio!
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 16
'k100' : 16
Gonitwa się rozpoczęła, łaskawie wyzwalając Benjamina z okowów przyciężkich, niewesołych myśli o przypadkowy mordzie na Percivalu. Starał się w ogóle nie patrzeć w tamtą stronę, skupiony tylko na Smoku, który dość energicznie poderwał się do biegu. Po zaledwie chwili opuścili polanę, znajdując się w gęstym lesie...widocznie hojnie zaopatrzonym w upierdliwe chochliki, atakujące go całą chmarą. Nie widział najszybszych jeźdźców, najwolniejsi także zostali odcięci: liczyły się tylko te durnowate stworzonka. Kilka z nich podleciało, szarpiąc go za szatę. Niewiele myśląc jedną ręką przesunął mocno po miejscu, gdzie przyczepiły się stworzonka, zamierzające unieść go ku górze - biedactwa - z zamiarem pozbycia się natrętów. Podobnie zrobił z drugim ramieniem, jeśli i na nim pojawiły się chochliki, machając po tym wielką dłonią przed sobą, by posłać atakujące stworzonka na ziemię. Miał nadzieję, że siła mięśni pozwoli mu na uwolnienie się od drobnego, denerwującego problemu.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością
'k100' : 16
'k100' : 16
Udało się; stworzonka poodpadały albo rozpierzchły się przed pędzącym Benjaminem a on sam mógł wykorzystać sekundę spokoju, by spróbować poprawić się na dość rozhasanym Smoku. Zdecydowanie preferował aetonany: miały więcej wspólnego z lataniem niż twardo stąpające po ziemi konie. Nie marudził jednak, skupiony na prowadzeniu zwierzęcia jednocześnie szybko i pewnie, by nie wpaść w kolejną zasadzkę lub po prostu nie wbiec z całą możliwą siłą w pień drzewa, pojawiającego się znienacka pośród chmury wirującego śniegu.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością
'k100' : 78
'k100' : 78
Sherwood [I]
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Nottinghamshire