Wydarzenia


Ekipa forum
Głębia lasu
AutorWiadomość
Głębia lasu [odnośnik]04.10.16 17:25
First topic message reminder :

Głębia lasu

W południowej części Szkocji znajduje się osnuty dziwną aurą las - wydaje się, że aż pulsuje on magią. Mieszkający w pobliżu czarodzieje doskonale wiedzą, że na zarośnięty niebosiężnymi drzewami teren nałożona jest niezliczona ilość zaklęć ochronnych, nikt nie ma jednak pojęcia, z jakiego powodu. Pewne jest jedno: zaklęcia są zbyt silne, by je złamać i tak stare, że wyłącznie legendy opowiadają o ich źródle.
Powietrze w lesie zawsze jest świeże, jakby na podobieństwo tego towarzyszącego burzy. Wśród gęsto rosnących drzew nie mieszkają jednak żadne zwierzęta - w koronach drzew nie świergolą ptaki, przy grubych korzeniach nie wylegują się jeże, a na horyzoncie nie skaczą nawet wiewiórki. Niekiedy tylko pomiędzy nogami przybyszów przemykają żądne magii chropianki.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Głębia lasu - Page 17 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Głębia lasu [odnośnik]24.10.18 20:54
Roześmiał się cicho na jej słowa. Nie rozumiał dlaczego niektórzy ludzie chcieli by się bardziej otworzył na ludzi. Przecież sam fakt, że czasami wybierał się do miasteczka był dla niego wyczynem. A tu proszę, panna Wright chciała go wyciągnąć do ludzi.
- Doskonale przecież wiesz, że jeśli w grę wchodzi alkohol, to nie ma to nic wspólnego ze śmiercią naturalną. - powiedział rozbawiony kręcąc głową. - Ależ oczywiście, że się z tobą podzielę, przecież nie mógłbym pozwolić żebyś tutaj mi uschła z pragnienia. - puścił jej oczko podsuwając jej ponownie piersiówkę pod nos.
Chwilę później podniósł się z pniaka i przeciągnął leniwie, by po chwili wyciągnąć z kieszeni różdżkę.
- Jako częsty gość tych oto lasów zapewniam cię, że rozpalenie ogniska to nie zbrodnia. - puścił jej oczko, po czym machnął różdżką, by przygotować im mały krąg z kamieni.
Co prawda miał też ręce i mógłby to zrobić sam, ale od czego mieli magię prawda? Miał tylko nadzieję, że żadna anomalia ich tutaj nie spotka i nie zepsuje im tego miłego popołudnia.
- Następnym razem muszę pamiętać by podczas moich przechadzek być ubezpieczonym w butelkę wina gdybyśmy znów na siebie wpadli. - powiedział rozbawiony kończąc krąg na ognisko – Ale myślę, że po kilku łykach będzie ci wszystko jedno co pijesz. - dodał z rozbawieniem.
Rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś opał i po chwili już zaczął chodzić w około i zbierać patyki, następnie rzucając je do kręgu. Akurat rozpalanie ogniska nie było dla niego problemem, w końcu przez rok swojej tułaczki nie co noc miał dach nad głową i musiał sobie jakoś radzić. Słysząc jej pytanie odnośnie jego podróżowania spojrzał na nią i przez dłuższa chwilę milczał. Nie mógł i nie chciał jej powiedzieć dlaczego podróżował, w każdym razie na pewno nie powie jej prawdy. Po pierwsze na pewno by się przestraszyła, a po drugie pewnie by uciekła i tyle by ją widział.
- A zdziwiłabyś się, bo zdarzało się, że bywałem w dużych miastach. Co prawda trzymałem się na uboczu, ale jednak byłem. Przeważnie jednak trzymałem się małych miejscowości, aż w końcu trafiłem tutaj i już tutaj zostałem. To było sześć lat temu. - odparł spokojnie zerkając na nią kątem oka by wyczuć czy taka odpowiedź ją satysfakcjonuje.
Nie chciał by zaczęła zadawać niewygodne pytania, na które nie chciał i nie miał zamiaru odpowiadać. A jeśli jakimś cudem jednak zmusiła go do odpowiedzi to musiałby kłamać w żywe oczy, a tego też wolałby uniknąć.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Głębia lasu [odnośnik]25.10.18 19:54
Obserwowała bacznie mężczyznę, kiedy ten kręcił się w kółko zbierając suche patyki, toteż zauważyła jego ukradkowe spojrzenie. Nie powstrzymało ono jej jednak przed lekkim pokręceniem głową i cmoknięciem z niezadowolenia.
-No już, już, nie tyle szczegółów na raz- odparła, mieszając lekkimi ruchami nadgarstka zawartość, oddanej pod jej opiekę, piersiówki.
Westchnęła cicho. Mężczyzna bardzo wyraźnie się wstrzymywał, tak bardzo, że bał się zdradzić cokolwiek. Nie miała o to pretensji. Nie łączyły ich lata przyjaźni, a on do tego był mężczyzną, a ci jak się jej wydawało, nie mieli w zwyczaju szybkiego i łatwego zrzucania z barków problemów, poprzez mówienie o nich. Poza tym mogło to być cokolwiek. Poważne złamanie prawa lub jakaś tragedia, o którą się obwiniał, swoją drogą ona sama nie oceniała zbyt szybko. Zazwyczaj.
-No ale to jak, po prostu pewnego dnia się obudziłeś i stwierdziłeś, że nudne to twoje życie i że wyruszasz?- zapytała z rozbawieniem i pociągnęła łyka, wzdrygając sie aż.
To przyzwyczajanie do czystego smaku alkoholu może jednak jej trochę zająć.
I zanim zdołała usłyszeć kolejną odpowiedź, uniosła dłoń z trzymaną flaszką, aby Victor pozwolił jej coś dodać.
-Czy może raczej jakiś konkretny powód, którym niekoniecznie chcesz się dzielić?
Jeżeli powie wprost, że nie chce wspominać, odpuści. Niektórzy od razu w takich sytuacjach denerwowali się, niektórzy nawet krzyczeli, tak jakby miało to pomóc w czymkolwiek.
A propos pomagania, poniewczasie zorientowała się, że wypadałoby gdyby się podniosła i pomogła, w końcu ognisko to jej pomysł. Rozejrzała się dookoła, schylając zaraz po suche patyki do dorzucenia na stosik.
-Mój najstarszy brat podróżował, ale nie wyszło mu to na dobre- wzruszyła nieznacznie ramionami.-Wrócił któregoś razu z małą raną, ale wdało się zakażenie. Teraz mój o trzy lata starszy brat Henry poszedł w jego ślady, a on z kolei mówi, że to świetna przygoda, ale niewiele w tym do opowiadania- ściągnęła wargi w wyrazie bezsilnej frustracji.-Naprawdę nie rozumiem tego. Gdybym ja gdzieś pojechała, to po powrocie wam wszystkim powiędły by uszy od słuchania mnie.
Zaśmiała się, nie wątpiąc, że podobna wyprawa dostarczyłaby jej wiele tematów do dyskusji. Na co dzień dawała sobie radę z gadaniem, co więc dopiero po takim przeżyciu. Jednego była pewna, słuchacze nie umarliby z nudów.
I uznawszy, że starczy tych przygotowań, rzuciła piersiówkę do Victora, otrzepując dłonie i sięgając po różdżkę. Jedno, małe Incendio i po sprawie.
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Głębia lasu [odnośnik]25.10.18 19:54
The member 'Elora Wright' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Głębia lasu - Page 17 XFNDHnd
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Głębia lasu - Page 17 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Głębia lasu [odnośnik]25.10.18 23:39
Akurat tutaj nie miało nic do rzeczy to, że był mężczyzną. W przeszłości był gadatliwy i z pewnością, gdyby poznała go te jedenaście lat wcześniej gęby by im się obojgu nie zamykały. Jednak lata w niewoli i tortur spowodowały, że stał się cichy i zamknięty w sobie.
- Jeśli pytasz o szczegóły mogę ci powiedzieć gdzie byłem i jaki alkohol piłem. - odparł spokojnie puszczając jej jednocześnie porozumiewawczo oczko.
Co jak co, ale Elora już doskonale wiedziała, że jeśli chodzi o alkohol to pomimo faktu, że jest wielkim fanem Ognistej Whiskey, to znał się na trunkach wysokoprocentowych całkiem nieźle. W końcu jak sam twierdził by smakoszem.
Gdy zaatakowała go pytaniami o powód jego podróżowania jakby się spiął lekko. Przecież ostrzegała, że może nie skończyć. Zatrzymał się w swoim zbieraniu patyczków i spojrzał na nią uważnie.
- Miałem konkretny powód, o którym jednak nie chciałbym dzisiaj rozmawiać. Sprawy rodzinne i takie tam. - odpowiedział uśmiechając się do niej delikatnie, tym samym dając jej znać, że doceniłby gdyby akurat tego tematu już dzisiaj nie poruszała.
Sam po chwili wysłuchał jej słów, na powrót wracając do zbierania gałązek. Może nie miało to być pokaźne ognisko, ale jednak jakiś płomień powinien dawać żeby w razie lekkiego ochłodzenia, którego co prawda nie przewidywał, mogli się ogrzać.
- Wiesz, każdy na podróże patrzy inaczej. Kto wie, może twój brat podczas swoich podróży robi rzeczy, o których nie chce opowiadać, dlatego zbywa was słowami, nie ma nic ciekawego do powiedzenia na temat swoich wypraw. Nigdy nic nie wiadomo. - wzruszył lekko ramionami patrząc na nią z uśmiechem - Albo po prostu chce żebyś go zarzucała pytaniami. Bo akurat w to, że ty byś wszystko opowiadała to jestem w stanie uwierzyć. Wesoła i gadatliwa z ciebie osóbka. - puścił jej oczko uśmiechając się przy tym łagodnie.
W międzyczasie odebrał o niej piersiówkę i pociągnął z niej porządnego łyka, a zbawienny alkohol zwilżył mu gardło.
Widząc jak jego towarzyszka wyciąga różdżkę uniósł brew ku górze oczekując wyniku jej zaklęcia. W razie czego potrafił rozpalić jej ognisko bez użycia czarów. Pokiwał po chwili głową z delikatnym uśmiechem widniejącym na ustach kiedy zaklęcie sie powiodło. Nie jakoś spektakularnie, bo zauważył, że mocniej szarpnęło jej nadgarstkiem, ale jednak mieli ogień.
- Brawo, teraz cholerka brakuje nam tylko kiełbasek. - powiedział rozbawiony.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Głębia lasu [odnośnik]26.10.18 22:24
Poczuła szarpnięcie w nadgarstku, ale połowy lasu nie podpaliła, także zaliczyła to jako sukces. Schowała różdżkę, delikatnie rozgrzewając staw, poprzez wykonywanie nim małych kółek.
-Cóż, cieszmy się, że nie prosiłeś o podpalenie ci fajki, bo mógłbyś skończyć bez głowy- skwitowała w rozbawieniu, schylając się dodatkowo po kilka suchych liści, które także wrzuciła zaraz w płomienie, a które znikły w nich w okamgnieniu.
No i ognisko było gotowe, tylko faktycznie brakowało czegoś do przekąszenia. Nie zamierzała się stąd jednak już ruszać, cholera wie czy potem zdołała by tu ponownie trafić, a nie na przykład do tartaku, tak jak chciała tego wcześniej.
Jej zmysł orientacji był szokujący, szczególnie jak na kogoś wychowanego w pobliżu lasu. To jak bardzo pewna była za każdym razem, że zmierza w prawidłowym kierunku, że dałaby sobie rękę uciąć. Jej własny umysł zdawał się być czasem jej największym wrogiem i najgorszym kłamcą.
Na słowa o wyprawach brata, spojrzała wymownie w górę, a dopiero potem na swojego rozmówcę.
-Bez przesady, dopóki ludzi nie zabija, a nie sądzę by to robił, to mnie mógłby powiedzieć. Jestem w końcu jego siostrą- niezbyt łatwo byłoby ją przestraszyć czy zniesmaczyć, nie była też kimś lubującym się w pouczaniu innych i akurat jej rodzeństwo powinno to wiedzieć. Mieli spory wkład w jej kształtowanie.-Rozumiem, że solidaryzujesz się z tymi milczącymi.
W tym przypadku chyliła się raczej ku wytłumaczeniu, że jej brat był osobą czynów, a nie słów. Nie zależało mu na byciu w centrum uwagi, nie zachęcali go wierni słuchacze i wyczekujące spojrzenia wbite w jego osobę. A szkoda, bo miał bardzo lekki i zabawny sposób przekazywania historii, jeżeli już się go do tego nakłoniło.
Na słowa o byciu wesołą i gadatliwą, położyła dłoń na piersi i skinęła lekko głową, na znak przyjęcia komplementu.
-Trzeba się uśmiechać póki ma się okazję- przyznała z lekkim uśmiechem i ponownie opadła na ich improwizowane siedzisko.-A teraz owszem, opowiadaj to co możesz. Doedukuję się trochę z alkoholi, ale nie obiecuję, że na długo zapamiętam. Na pewne informacje bywam wyjątkowo oporna i mogę regularnie pytać o to samo- przyznała ze śmiechem.
Jedynie o wytwarzaniu whisky siłą rzeczy coś wiedziała, chociaż całego procesu detalicznie także nie dałaby rady opisać. Miała pewne luki, których nie kwapiła się wcale wypełnić. No i wino, ale tutaj akurat nic trudnego nie było, wymagana była przede wszystkim cierpliwość.
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Głębia lasu [odnośnik]27.10.18 20:45
Roześmiał się cicho na jej stwierdzenie o utracie głowy.
- Niee, no myślę, że mogłabyś mnie pozbawić owłosienia na twarzy, ale nie głowy. A nie ukrywam, że byłbym smutny gdybym to owłosienie stracił, bo jestem do niego przywiązany...no i ponoć dzięki temu jestem przystojniejszy. - puścił jej oczko.
O proszę i nawet mu się na żarty zebrało. Była to u niego ciekawa odmiana. Obecność panienki Wright miała na niego właśnie taki wpływ, że z gburowatego i małomównego człeka stawał się uśmiechnięty i nawet chciało mu się mówić. Musiał przyznać, że w ogóle mu to nie przeszkadzało.
A jeśli już wspomniała o fajce, to wyciągnął kolejną, wetknął sobie w usta i odpalił zaciągając się porządnie, a po chwili podczas wydmuchiwania dymu zrobił z niego kółko.
- To nie do końca tak, że solidaryzuje się z milczącymi. Nie znamy się jakoś długo, jednak wydaje mi się, że zdążyłaś zauważyć, że ja jednak do gadatliwych nie należę. Aczkolwiek wydaje mi się, że albo twój brat ma ważny powód przez który nie chce ci wszystkiego opowiadać, albo po  prostu kolekcjonuje swoje przygody, by potem cię zaskoczyć i zrzucić na ciebie bombę opowieści. - powiedział z uśmiechem lekko przy tym kiwając głową, by po chwili na nowo zaciągnąć się papierosem, a następnie upić łyka z piersióweczki.
Przez moment patrzył na nią w milczeniu, po czym dorzucił kilka patyków do ognia. Ajj szkoda, że nie wziął żadnej przekąski, zawsze to mogliby coś zjeść, ale jednak nie miał ochoty teraz wracać do siebie, bo jednak zajęło by mu to trochę czasu.
- No cóż...byłem trochę w Bristolu, mają tam ciekawą odmianę Whiskey, sprowadzają ją z Irlandii z tego co się orientuje, potem trochę czasu spędziłem w Winchester gdzie próbowałem ciekawego czerwonego wina, jako, że jesteś fanką tego trunku polecam ci się tam wybrać. - puścił jej oczko podsuwając jej w tym samym momencie piersiówkę pod nos - O i na przykład w Brighton mają świetny rum. A możesz mi wierzyć, ja w porównaniu z marynarzami to jestem pikuś jeśli chodzi o picie alkoholu i ilość wypalanych papierosów. Oni jak smok palą cygara i te swoje wymyślne różne fajki. - pokiwał głową w zadumie, zaciągając się papierosem.
W Brighton chyba zabawił najdłużej, bo spędził tam ze cztery miesiące pracując w porcie. Całkiem miło wspominał ten czas, chociaż i stamtąd w końcu wyruszył dalej.
- No oczywiście zahaczyłem o Londyn, wkroczyłem nawet do Kotła żeby trochę powspominać czasy szkolne. Potem chwilę byłem w Cambridge, Nottingham, Leeds - gdzie mają świetne piwo, takie naprawdę wysokoprocentowe. - tu puścił jej oczko - Potem było Carlise, na chwilę też zatrzymałem sie w Edynburgu i w sumie tam usłyszałem o tym malowniczym miejscu. Miałem tu tylko wpaść przelotem, ale jakoś wyszło, że już tutaj zostałem. Jakoś atmosfera tego miasta mi odpowiada, stwierdziłem, że to jest moje miejsce na ziemi, mój mały azyl. - powiedział uśmiechając się do niej delikatnie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Głębia lasu [odnośnik]29.10.18 0:17
Zwróciła spojrzenie na siedzącego obok mężczyznę, w skupieniu studiując jego fizjonomię przez dłuższą chwilę. Przechyliła nieznacznie głowę, jak gdyby chcąc spojrzeć na niego z nieco innego kąta, aby w końcu wydać werdykt.
-No jak się tak uśmiechasz to nawet, nawet.. Można dostrzec pewne predyspozycje. I dobrze, że wspominasz o małomówności, bo jeszcze bym nie zauważyła- próbowała zachować powagę, ale widząc jego spojrzenie, najpierw zdradziły ją usta, których kąciki zdradziecko zaczęły giąć się ku górze, w chwilę potem musiała już zamrugać, tylko po to aby w końcu zaśmiać się w głos.-Droczę się tylko, droczę!
Dodała pośpiesznie, bo i nie chciała aby jej kompan obrał właśnie ten moment na udowodnienie swojego punktu. Ich całą, zabawną jak dotąd, konwersację piorun by trafił. Przyjęła piersiówkę i napiła się, tym razem zdoławszy uniknąć utrzymania posmaku whisky na języku. W końcu! Wyciągnęła palec w kierunku szarego okrętu unoszącego ociężale w górę, nieumyślnie przyspieszając jego rozmycie w bezładnej plątaninie, a w końcu całkowite zniknięcie.
Słuchała go, notując w pamięci, a przynajmniej starając się to robić, chociaż przy nazwie Winchester rozproszyła się. Kojarzyła to miejsce z czyichś opowiadań, coś interesującego się tam znajdowało, co chwilowo umknęło jej najwidoczniej z pamięci, a teraz będzie ją torturowała świadomość braku pewnej informacji. Irytujące uczucie, gorsze niż mucha nad uchem z samego rana.
Na wzmiankę i marynarzach pokiwała głową.
-Yhym, znałam jednego. W sensie kogoś kto nim został i owszem, muszę przyznać, że w piciu był niezrównany. Co prawda upijał się szybko, ale ten etap pomiędzy upiciem się, a padnięciem, trwał wyjątkowo długo.
Wystarczająco wiele czasu by narobić głupstw i napytać sobie biedy, przy okazji wplątując w to innych dookoła. Co do niej samej, to obiektywnie stwierdzić nie mogła, bo kiedy inni uznawali ją za lekko wstawioną, jej wtedy załączała się wyjątkowa odpowiedzialność za siebie i innych. Paradoksalnie wtedy, kiedy miałaby dobre wytłumaczenie na jej brak.
I nim się nad tym zastanowiła, ponownie przechyliła flaszkę, kosztując kolejnego palącego łyka napoju.
-Faktycznie, po zobaczeniu tylu miejsc, można z większą pewnością stwierdzić gdzie jest twoje własne. A skoro polubiłeś Szkocję, to istnieje szansa, że polubiłbyś i moje strony, do których serdecznie zapraszam- uśmiechnęła się szeroko, opierając piersiówkę na pieńku obok, podtrzymując jednak aby, broń ich Merlinie, się nie przewróciła.-Taka Szkocja.. tylko w sumie mniej górzysta. I mniej ponura. Cieplejsza może odrobinę także. I mniejsza.
Parsknęła cicho pod nosem, zdając sobie sprawę, że czasem chyba powinna się dłużej zastanowić, nad tym co chce powiedzieć.
Gdyby się tak zastanowić, to w sumie podobna i nie, zależy jak dla kogo. Jak dla niej dużo zieleni, malowniczych klifów oraz niewielkich zabudowań czyniły z tych obszarów na mapie małe raje. Spokojne i może już nie tak bardzo dziewicze miejsca, ale nadal kuszące dzikością natury.
-I tak oto zadomowiłeś się nieopodal Wrightów, nieświadom, że z kilku zawsze robi się kilkunastu i chociaż dobrzy i wierni sąsiedzi, to czasem wyjątkowo uciążliwi, a mówię to w pełni świadomie.
Zastrzegła, z palcem wyciągniętym w górę. Nie należało tu uogólniać, ale na przykładzie własnego domu mogła powiedzieć, że byli osobami otwartymi na nowe znajomości. Zawsze mile widziane były nowe twarze w miejscowych rozgrywkach quidditcha, a po ciężkiej pracy, każdy mógł się przyłączyć do wieczornego świętowania. Oczywiście jednak, jak wszędzie, jeśli trafiła się jakaś zgorzkniała maruda, wymagająca absolutnej ciszy niezależnie od pory dnia czy roku, czy chociażby ktoś niezbyt socjalny, mógł się poczuć nieswojo- mówiąc delikatnie.
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Głębia lasu [odnośnik]31.10.18 19:52
Słysząc jej słowa odnośnie swojej aparycji spojrzał na nią unosząc brew ku górze. Również starał się zachować za wszelką cenę powagę, ale ni cholery mu to nie wyszło.
- No i masz szczęście, że to tylko droczenie, bo byśmy się pogniewali. - powiedział rozbawiony kręcąc głową z uśmiechem.
Przez moment obserwował ją gdy brała łyka z piersiówki. Zastanawiał się jak dużo czasu zajmie jej przyzwyczajenie się do smaku Ognistej. Jemu osobiście zajęło to mało czasu. Pierwszą rzeczą jaką zrobił po tym jak oddalił się od swojego domu dostatecznie daleko by czuć się względnie bezpiecznie, to wszedł do baru i zalał się w trupa. Zasnął przy barze i chyba barman nie miał serca go budzić, bo nikt go nie ruszył i Victor obudził się po prostu następnego dnia z okropnym kacem i podkładką do szklanek odciśniętą na policzku.
- Uwierz mi, próbowałem kilka razy przepić marynarza i kończyło się to dla mnie marnie. - puścił jej oczko, jednocześnie przejmując od niej piersiówkę.
Dokładnie próbował trzy razy i zawsze lądował pod stołem. Mimo wszystko nie raz, nie dwa proponowano mu zaciągnięcie się na statek. Początkowo był nawet skłonny się zgodzić, jednak rzeczywistość szybko sprowadziła go na ziemię. Nie było opcji by pływał, nie miałby gdzie przeżyć pełni, a to oznaczałoby, że albo by go zabili albo on zabiłby członków załogi.
- No jeżeli zapraszasz to może kiedyś wpadnę, jeśli tylko będę w okolicy. - zerknął na nią lekko się przy tym uśmiechając się.
Zaciągnął się ostatnie dwa razy papierosem, po czym niedopałek wyrzucił do ich prowizorycznego ogniska. Na razie stwierdził, że kolejnego nie potrzebuje, jednak pociągnął łyka z piersiówki.
- Ale masz rację, po zwiedzeniu tylu miejsc stwierdziłem, że właśnie Auchavan będzie moim domem. Dużo tu zieleni, ludzie są dla siebie życzliwi, można tu odpocząć. - zgodził się z nią uśmiechając się lekko pod nosem.
Sąsiedztwo lasów i jezior była dla niego największą zaletą. Mieszkańcy miasteczka znali się doskonale i zawsze ciepło przyjmowali nowych. I choć początkowo był przeciwny zawieraniu nowych znajomości, z czasem nawet on otworzył się na innych natchniony tą całą atmosferą.
- Oj tak, Wright'owie... - pokiwał głową z rozbawieniem - Nie ukrywam, jesteście weseli, gościnni, może czasami głośni, ale co jak co jesteście naprawdę fantastycznymi ludźmi. - odparł z uśmiechem patrząc na swoją towarzyszkę - Bo nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę Eloro, nie jesteś jedyną przedstawicielką rodu Wright'ów, którą znam. - dodał puszczając jej oczko.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Głębia lasu [odnośnik]02.11.18 22:23
-Och, no proszę.. no ale nie mogę powiedzieć, żebym była bardzo zaskoczona- przyznała, podpierając dłonie za sobą i przechylając ciężar ciała w tył, przez co mogła w miarę wygodnie się rozprostować.-Gwarantuje jednak, że jestem jedną z lepszych przedstawicielek mojej rodziny.. chociaż kilka osób mogłoby się nie zgodzić ze mną w tym punkcie. Może nawet kilkanaście.
Wydęła lekko usta w wyrazie zastanowienia, które w każdym razie nie zajmowało ją nazbyt długo. W istocie nie uważała się za najlepszą, ale można było poudawać w żartach. Zdaniem innych zbytnio zwykła się nie przejmować, tak długo jak nie dotykała jej żadna dyskryminacja z tego powodu, ani nie był jej to ktoś bliski, bo jakby nie patrzeć, akurat opinia rodziny i przyjaciół była dla niej ważna. Byli to ludzie którzy ją znali i mogli próbować oceniać, szczególnie jeżeli to miałoby jej w jakiś sposób pomóc. Czasem konstruktywna krytyka, lub też wprost zruganie jej niczym burego kundla, przynosiło zdumiewające efekty, ale nie mogła powiedzieć, aby to był jej ulubiony sposób do bycia motywowaną- efektywności nie mogła jednak odmówić.
-A tak właściwie to nie pamiętam twojego nazwiska, mówiłeś mi je już może, ale wyleciało mi z głowy..?- spojrzała pytająco na siedzącego obok.-Pytam bo..
Tak właściwie jego nazwisko nie było jej potrzebne do niczego, najprawdopodobniej wiele jej nie powie, chyba iż skojarzy jakieś jego kuzynostwo ze szkoły. O ile takowe posiadał. Mógł też pochodzić z rodziny mugolskiej, a wtedy chociażby stawała na uszach, pozostałby dla niej zagadką, z bliskimi ukrytymi w innym świecie.
-Jeszcze trochę, a być może kazaliby nam nosić plakietki z nazwiskami i od razu genetyką krwi- prychnęła pod nosem, teraz mogła się z tego śmiać, ale gdyby do tego jakimś sposobem doszło, to byłaby moralna i społeczna katastrofa.
Już wyobrażała sobie jak szlachta otacza pewne obiekty ochronnymi barierami, tak aby przypadkiem nie dostał się w ich pobliże ktoś gorszego sortu. Chociaż porządny przedsmak segregacji już mieli.
-Stan wojenny wydaje się być niebezpiecznym pomysłem, ale być może ktoś teraz zrobi z tym porządek. Mam nadzieję, że nie pozbędą się naszego nowego ministra i nie spróbują zastąpić go kolejnym antymugolskiem błękitnokrwisty ani szaleńcem. Takich mieliśmy już sporo- westchnęła cicho.-A ja znowu mówię o polityce, bo przecież tyle o tym wiem..
Uśmiechnęła się ironicznie do samej siebie. To był jednak akurat temat, o którym wszyscy teraz mówili, praktycznie wszędzie. Chciałeś czy nie, zawsze znalazł się w pobliżu ktoś kierujący rozmowę na te tory, a jeżeli się mało wiedziało, to była świetna okazja do zebrania nowinek, z tym że z nimi trzeba było ostrożnie. Bywały stronnicze i zawsze lepiej było się upewnić, nim przekazało się to dalej. Nie mniej, trudno było pozostać teraz zupełnym ignorantem, w dyskusji każdy chciał dorzucić swoje trzy grosze, dlatego też nawet w jej domu dało się usłyszeć debaty na temat prosekucji, czystości krwi czy działania Ministerstwa Magii.
-Za poważny temat, nie sądzisz? Przydałaby się jakaś muzyka, a nie przywoływanie brutalnej rzeczywistości- zaśmiała się.-A jeżeli i o niej możemy zapomnieć, to może ruszymy się kawałek.. Ten pieniek nie jest jednak tak wygodny na jaki wyglądał.
Mruknęła i uniosła dłonie, patrząc na ślady po szorstkiej i nierównej korze, które bardzo ładnie odbiły się w skórze, teraz bardzo nieładnie nabiegając krwią i mrowiąc. Próbowała rozmasować je, wiedząc jednak, że nie za wiele to pomoże.
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Głębia lasu [odnośnik]05.11.18 21:13
Przez moment patrzył na nią niby to poważny, jednak po chwili roześmiał się cicho kręcąc przy tym głową.
- Nie śmiem zaprzeczyć. - odparł rozbawiony puszczając jej oczko. - I nie chce mi się wierzyć, że w ogóle ktokolwiek może w to wątpić. Przecież to byłoby zaprzeczenia wszelkim prawdą. - powiedział zerkając na nią z uśmiechem, po czym popił trochę z piersiówki.
Znał kilku Wright’ów, a jego znajomość z nimi rozpoczęła się nader niespodziewanie kiedy to Joe pojawił się pewnego dnia na zrąbie. Nie zwrócił na niego wtedy uwagi, choć od razu było widać, że jest popularny wśród jego współpracowników. A potem wszystko potoczyło się tak szybko, że ani się obejrzał, a już bywał u niego w domu na obiadach czy na świętach. Nie ukrywał, że na początku był trochę tym przerażony, ale z czasem naprawdę ją polubił i spędzanie z nimi czasu sprawiało i nadal sprawia mu przyjemność. Pewnie poniekąd dlatego tak łatwo i przyjemnie było mu nawiązać znajomość z Elorą.
Słysząc jej pytanie o nazwisko nagle się cały spiął. Naprawdę bardzo rzadko podawał swoje nazwisko, tylko w momencie kiedy było to naprawdę potrzebne. Przez moment patrzył na blondynkę obok siebie w ciszy i zastanawiał się czy jej powiedzieć. Był wręcz przekonany, że wcześniej jej go nie podawał, jednak teraz, w końcu stwierdził, że skoro Joe i reszta je znają, to nie będzie dla niej to trudnym zadaniem żeby się tego od nich dowiedziała.
- Grayback, ale pewnie nic ci to nie mówi. - powiedział spokojnie biorąc kolejnego łyka i podając jej piersióweczkę.
Wsłuchał się w jej słowa na temat stanu wojennego, nowym Ministrze i jej poglądach odnośnie czystości krwi. To zabawne jak wszystko się zmienia. Kiedyś z pewnością chciałby zdetronizowania aktualnego Ministra za jego promugolskie zapędy, w końcu pochodził z takiej, a nie innej rodziny. Ba, w szkole zerwał z dziewczyną gdy okazało się, że jej matka jest mugolką. Przecież on jest czystej krwi i nie będzie się prowadzał ze szlamą. Teraz patrzył na to wszystko z innej strony. Nie interesowała go czystość krwi, doszedł do wniosku, że status krwi wcale cię nie obroni przed niebezpieczeństwem tego świata. Przestał dzielić czarodziei na gorszych i lepszych tylko ze względu na ich krew. Jednak mimo wszystko nie przebywał wśród mugoli więcej niż trzeba było.
- Powiem ci szczerze, i możesz mnie uznać za ignoranta, ale kompletnie nie interesuje się polityką, ani tym co się dzieje w Anglii. - pokręcił głową odpalając kolejnego papierosa. - Wiem tylko tyle ile zasłyszę w tartaku albo w barze kiedy zdarzy mi się wyjść do ludzi. - dodał puszczając jej oczko, po czym spojrzał na jej dłonie. - No to może przeniesiemy się do mnie? Jeśli masz oczywiście ochotę i się nie boisz. - poruszał zabawnie brwiami patrząc na nią z lekkim uśmiechem widniejącym na ustach.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Głębia lasu [odnośnik]08.11.18 0:05
Zastanowiła się, po chwili zmuszona przecząco pokręcić głową. Faktycznie, nikogo o takim nazwisku nie kojarzyła, co nie oznacza od razu, że nie znała. Miała po prostu tragiczną pamięć do nazwisk, a te, które pamiętała i tak zdarzało się jej przekręcić, co dotyczyło zresztą wszystkich możliwych nazw, od szkolnych przezwisk począwszy, a na nazwach ulic skończywszy. Szczęśliwie dla siebie, nigdy siecią Fiuu udało się jej nigdy nie pobłądzić.
- Faktycznie. Nie spotkałam chyba nikogo o tym nazwisku- nic w tym dziwnego, skoro ludzi o takie rzeczy nie wypytywała, aż do teraz.
Na ofertę udania się do mieszkania mężczyzny, zerknęła w jego kierunku zaskoczona. Nie od razu także odpowiedziała, pozwalając aby przez głowę przetoczyło się jej tysiąc myśli na raz. Zwykła towarzyska wizyta, w co prawda niebezpiecznych czasach, ale skoro znał on i był zarazem znany jej rodzinie, nie wydawało się jej to aż tak bardzo bezmyślną decyzją. Poza tym picie z nim w środku lasu, nie wydało by się komu słuchającemu o tym, o wiele rozsądniejsze.
Nie byłaby zatem sobą, gdyby nie skorzystała z takiej okazji. Miała właśnie jedną więcej okazję, aby rzucić okiem na bardziej prywatne życie towarzysza, który nie był zbytnio skory by o sobie opowiadać. Może zatem w ten sposób dowie się czegoś o nim?
- Powiedz mi więc, czy mam się czego bać, bo chyba właśnie jestem gotowa podjąć takie ryzyko. Pod warunkiem, że nie mieszkasz daleko- zaznaczyła, z uśmiechem świadczącym raczej iż doskonale wie, iż tak nie jest.- I pod warunkiem, że masz jakieś radio.
Dodała ze śmiechem, podnosząc się w końcu. Otrzepała spódnicę i dopiero kiedy na nowo się wyprostowała, poczuła na policzkach nieznaczne ciepło. Przyłożyła do nich wierzchy dłoni, ale nie były na tyle gorące, by przyozdobić jej buźkę rumieńcem. Raczej. Ostrożnie sprawdziła swój stan, nie wierząc jednak by po zaledwie kilku łykach miałaby być nagle na wstępnym etapie do upicia się. To było zdecydowanie za szybko. Tak to sobie tłumaczyła, bo tolerancji na alkohol nie miała sobie szansy wyrobić.
- Zazwyczaj na rozgrzanie piłam herbatę z rumem, ale widzę, że na mrozy to tylko ognista- stwierdziła z rozbawieniem, uznając, że jej poczucie równowagi jest jeszcze w przyzwoitym stanie, a do tego przestał jej przeszkadzać lekki chłodek przynajmniej.  Od tej jednak chwili powinna zacząć liczyć ‘kieliszki’.
Poczekała aż mężczyzna wstanie i nakieruje ich na właściwą drogę, a tym razem cichym i lekkim jej kroków nie można było nazwać. Nie przejmując się już dłużej podkasaniem spódnicy, pozwalała aby suche, szeleszczące liście wzbijały się dookoła niej, od czasu do czasu trafiwszy także na suchą gałązkę, co wydawało się głośniejsze przez panującą dookoła ciszę.
- Marny byłby ze mnie teraz łowca. Poruszam się głośniej niż moje stado testrali- po chwili jej stopa natrafiła na ukryty pod ściółką dołek, przez co zachwiała się, w ostatniej chwili chwytając pobliskiego drzewa, które odpowiedział ostrzegawczym jęknięciem, chyba niezbyt trwałych, gałązek.- I nawet nie w połowie tak zgrabnie.
Parsknęła, podejmując cichą decyzję, że jej stopa więcej w lesie nie postanie, jeżeli będzie miała na sobie spódnicę i to niezależnie od okazji.
- Liczę na cywilizowaną drogę wkrótce, bo inaczej czarno to widzę- zaśmiała się, pozwalając na małe wyolbrzymienie sytuacji.
Gdyby było trzeba, mogłaby nawet biec, a zresztą powinna stąd wyjść tak samo jak się tu dostała.  I oczywiście zrobi to, dlaczego jednak miało by się to odbyć w ciszy.


||zt x2


Like the moon..
When everything is known and seen by you.. but what about my dark side?
Elora Wright
Elora Wright
Zawód : Opiekunka testrali
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
„If ‚why’ was the first and last question, then ‚because i was curious to see what would happen’ was the first and last answer.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 .. cause I am a little wicked.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6549-elora-wright https://www.morsmordre.net/t6614-morgana https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6570-skrytka-bankowa-nr-1655 https://www.morsmordre.net/t6630-elora-wright
Re: Głębia lasu [odnośnik]19.06.19 17:53
| 20 grudnia

Wydaje mi się, że jesteśmy już niedaleko – mruknął, zerkając z ukosa na maszerującego obok niego czarodzieja. Chociaż starał się zachowywać cicho, jego głos zabrzmiał dziwnie: zbyt głośno i zbyt donośnie, rozlegając się w otaczającej ich głuszy niczym krzyk; tak samo dudnił zresztą odgłos zapadających się w głębokim śniegu butów, gdy uparcie kroczyli przez las, starając się odszukać źródło mieszkającej tu podobno anomalii. Być może było to tylko jego wrażenie – a może złudzenie, wywołane nienaturalną, otaczającą ich zewsząd ciszą, ani trochę niepasującą do leśnego krajobrazu, który przecież, nawet biorąc pod uwagę zimową porę, powinien być szczelnie wypełniony dźwiękami toczącego się w nim życia: trzepotem skrzydeł, ćwierkaniem ptaków, szelestem ściółki, brzęczeniem owadów. Tymczasem gęsta, rozciągająca się we wszystkie strony roślinność wydawała się uśpiona, opuszczona lub po prostu – martwa, nieodzownie kojarząc mu się z cmentarzem; a wyraźne wibrowanie gęstniejącej w powietrzu magii tylko wzmagało jego niepokój, sprawiając, że wszystkie jego zmysły pracowały na najwyższych obrotach. Ze względu na ewentualne zagrożenia – i dlatego, że najzwyczajniej mu zależało; myślał o tym zadaniu odkąd tylko w jego okno zastukała sowa, przynosząc list napisany ręką Alexandra, powierzający mu do wykonania misję. Złożoną i wcale nie prostą, do której przygotowywał się skrupulatnie przez ostatnie tygodnie, studiując mapy należących do Havishama terenów i zastanawiając się nad najlepszym miejscem na ulokowanie mającego tam powstać schronienia – oraz zasięgając języka i zbierając wszystkie informacje na temat zalegającej w lasach anomalii, jakie tylko był w stanie zdobyć. Nie było ich wiele, ale wystarczyło, by trafił tutaj: do leśnej głuszy, mając do dyspozycji tylko własną różdżkę i towarzystwo Bena, którego bez namysłu poprosił o pomoc. Nie wyobrażał sobie zwrócenia się do kogoś innego; spośród wszystkich znanych sobie członków Zakonu Feniksa, bezwarunkowo ufał tylko jemu i Lucindzie, ale kuzynki nie chciał ciągnąć aż do Szkocji, już i tak mając wyrzuty sumienia, że regularnie zajmuje jej cenny czas.
Zrobił jeszcze kilka kroków, gdy świszczący między drzewami wiatr, przygnał do nich smród zgnilizny. – Czujesz? Chyba dociera stamtąd – odezwał się, spoglądając na Wrighta, ale dłonią wskazując przed siebie, nieco na południe od kierunku, w którym do tej pory podążali. Zatrzymał się, musieli znajdować się już bardzo blisko ogniska anomalii, a chociaż nie mieli czasu do stracenia, nie chciał udawać się tam bez przygotowania. – Pomyślałem, że przyda nam się wzmocnienie – odezwał się, odrobinę pytająco. Nie wiedział jeszcze, co dokładnie zastaną na miejscu, ale w oddali dostrzegał już wystające ze śniegu pnie, wyglądające, jakby ścięto je stosunkowo niedawno; zataczając krąg, rozciągały się na dość dużej powierzchni, i coś mu mówiło, że zostanie tego wieczoru zmuszony do sięgnięcia po mocno zaawansowaną magię. Uniósł różdżkę, wyciągniętą – na wszelki wypadek – już jakiś czas temu. – Magicus Extremos – wypowiedział starannie, starając sobie przypomnieć te wszystkie lekcje i ćwiczenia, w których ostatnio brał udział, mając nadzieję, że drżące w powietrzu anomalie nie zniweczą jego wysiłków – ani że nie przeszkodzą im żadni nieproszeni goście.




do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Głębia lasu [odnośnik]19.06.19 17:53
The member 'Percival Blake' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 46

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Głębia lasu - Page 17 EpVvgyp
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Głębia lasu - Page 17 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Głębia lasu [odnośnik]20.06.19 13:32
Brudny śnieg skrzypiał pod grubą podeszwą skórzanych butów, a ten satysfakcjonujący dźwięk mieszał się z równym oddechem, ulatującym z ust Benjamina mgiełką pary. Lubił długie wędrówki, spacery ciągnące się godzinami, dziesiątki mil umykających spod stóp podczas przemierzania bezkresnych lasów. To takie otoczenie doceniał najbardziej, wychował się przecież wśród drzew, blisko magicznego tartaku, a zapach wilgotnych gałęzi kojarzył mu się zawsze z domem. Knieje należące do Havishama często pojawiały się w rozmowach z krewnymi, był jednym z bardziej znanych właścicieli ziemskich, na którego terenach rosły najlepsze okazy drewna, dlatego Wright nie czuł się w tym rejonie obco: wręcz przeciwnie, kroczył coraz pewniej, ze spokojem, tuż obok Percivala. Dumny, że ten tak szybko podjął się wypełnienia zadań sojusznika - oraz mile połechtany tym, że to jego wybrał na towarzysza postawionego przed czarodziejem zadania.
- Fakt. Śmierdzi tu niezdrowo, trochę jak na Nokturnie po deszczu - skomentował spostrzeżenie Percivala, przystając po kilku krokach, by głębiej wciągnąć powietrze w nozdrza: powietrze pełne odoru zgnilizny i pleśni, pożerającej anomalią zdrowe drzewa, nienadające się już do wycinki. Stracone dla magicznego przemysłu, rozsiewające wokół siebie wibrującą czarną magią chorobę. Blake streścił mu list Alexandra oraz wytyczne dotyczące możliwości stworzenia na ziemiach Havishama azylu dla potrzebujących musieli zrobić więc wszystko, by przekonać czarodzieja do pomocy. Przysługa za przysługę - a gdyby udało im się opanować siedlisko anomalii, udowodniliby także swoją wartość oraz zaangażowanie. - Spróbujmy - zgodził się z Percivalem ponownie w ciągu zaledwie kilku minut, co stało się pierwszy raz od niezwykle dawna, lecz w tak poważnych sytuacjach hamował szczeniackie przekomarzanki. Był poważny, zmęczony, a myślami błądził już po ciemnych korytarzach Azkabanu: jeszcze nie powiedział mężczyźnie o misji, jakiej się podjął, dźwigał więc ten ciężar samotnie. Przynajmniej do świąt, nie chciał, by te pierwsze przeżyte na wolności od Nottów przebiegały w cieniu lęku. Na razie radził więc sobie sam, za miłe oderwanie od planowania samobójczej wyprawy uważając wspólną misję z Percivalem. Mocniej zacisnął palce na różdżce, gdy zaklęcie wzmacniające uderzyło go w pierś...owszem, dodając mu magicznych sił, ale także drażaniąc nieprzyjemnym impulsem elektrycznym. Powietrze nabrzmiało anomalią, jasnością błyskawicy, a Jaimie wdrygnął się, spoglądając z urazą na mierzącego w niego czarodzieja. - Za co to? - spytał z pretensją, również unosząc własną różdżkę, by skoncentrować się - pomimo tego haniebnego uderzenia wiązką prądu - na dodaniu Blake'owi magicznej mocy. - Magicus extremos - wychrypiał, mając nadzieję, że anomalia nie zacznie igrać z promieniem zaklęcia i nie sprowadzi na Percivala jakiegoś potężniejszego wyładowania. Potrzebowali siły i skupienia, by poradzić sobie z dzisiejszym wyzwaniem: przypadkowy sabotaż nie wchodził w grę.


365/370


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Głębia lasu - Page 17 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Głębia lasu [odnośnik]20.06.19 13:32
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 85

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Głębia lasu - Page 17 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Głębia lasu - Page 17 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 17 z 25 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 21 ... 25  Next

Głębia lasu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach